"Nie ogarniam jak..."

Z tego co widzę, to baby się nakręcają bardziej niż te dzieci.
Inna sprawa, że jedno to samemu po prostu zbierać albo poprosić o naklejki kogoś kto ich nie zbiera a drugie to robić jakieś chore jazdy i histerie w internetach czy na żywo 😉
Ja ostatnio mniej bywam w Biedrze ale przy poprzedniej edycji zbierałam naklejki dla siostrzenicy.
Widzielibyście pisk szczęścia jakie moje dziecko wydało na bakłażana Błażeja. No to tylko dzieci są. I koleżanki w klasie mają.
A madki to madki, one zawsze mają  dużo problemów z samymi sobą.
ale przecież te pluszaki można po prostu kupić...
Są drogie 😉 No i kupić to nie to samo co dostać za DARMOOOOOOO. Mimo, że wcześniej trzeba wydawać kaskę na produkty za które dostaje się naklejki 🤣
Chess nie rozumiem. Mnie akurat ten świeżakowy szał omija bo moje dziecko jeszcze nie ma takich 'pragnień' ale zawsze po zakupach w biedrze dostaje pierdyliard tych naklejek a nie kupuję NIC poza tym czego bym nie potrzebowała. Uważam zatem, że tak - są za darmo, bo kupuje to co potrzebuje a nie, że kusi mnie wizja metrowego paska z durnymi naklejkami, które dostaje. No chyba, że produkty, które są nimi punktowane mają wyższą cenę? Nie zwróciłam na to uwagi  👀
Scottie   Cicha obserwatorka
20 września 2017 19:32
falletta, nie są. Naklejkę dostajesz za: każde wydane 40 zł, zakup owoców/warzyw, okazanie karty Biedronka oraz zakup produktów specjalnie punktowanych (są oznaczone podobno, ale jeszcze na takie nie trafiłam podczas zakupów).
PS. Ja też zbieram naklejki, dla siostrzenicy. I głupio mi za każdym razem, jak mi brakuje tej złotówki do 40 zł i dobieram jakieś słodycze przy kasie  😡 No ale dzieciak chociaż będzie się cieszył z maskotki 😉
Scottie w dalszym ciągu nie rozumiem  🤣 tzn. Rozumiem, że trzeba spełniać X warunków żeby dostać te naklejki ale czy to oznacza, że taka 'madka' idzie do tej biedry i kupuje tylko to co jest punktowane i wydaje specjalnie te 40zł a później te produkty, co? Rozdaje biednym? Nie rozumiem. Może dlatego, że nigdy nie robię małych zakupów, bo nie mam na to czasu. Raz w tygodniu robię większe i nie wpadłabym na to żeby brać specjalnie coś co nie jest mi potrzebne ale jest oznaczone czymś tam i wtedy dostanę naklejkę więcej. Serio ludzie tak robią? Jezeli tak - to też nie ogarniam  🤣
Ps. żeby nie było, Twój przypadek jest dla mnie zrozumiały i normalny skoro w grę wchodziły groszówki  😉
Moze nie robią zakupów specjalnie, ale na każde spożywcze pójdą do biedronki, a nie polo marketu czy lidla.

Dla facebookowych, których bawią swiezakowe madki polecam fp "fundacja hora curka" :p
No..mi jest przykro, że nie mam tej karty Biedronka, przez co jestem 1 naklejkę w plecy przy każdych zakupach. I nawet ma tę kartę w portfelu, tylk nieaktywną, bo do niczego mi jej aktywowanie nie było potrzebna. I chyba skończy się tak, że aktywuję te kartęe tylko po to, by tej koleżance zbierać wiecej naklejek.
A nie jestem matką! Tylko zwykłom koleżankom matki  😂
falletta ale czego tu nie rozumiesz? To jest swego rodzaju pułapka te naklejki, bo ludzie często kupują więcej i to czego akurat nie potrzebują. Nie wiem co z tym potem robią, pewnie wykorzystują w domu ale gdyby szli na normalne zakupy, bez wizji otrzymania swiezaka to pewnych rzeczy by nie kupili, bo uznaliby że w tym momencie są one im zbędne. W efekcie czego kupują więcej i chodzą częściej, byle tylko zdobyć naklejki.
Poza tym jak X osób dziennie w każdym sklepie dołoży do zakupów "tylko batonik za złotówkę", żeby dopełnić do potrzebnej kwoty, to cała sieć podczas trwania akcji zarobi na tym całkiem imponujące pieniądze. Tak to działa.
takie samo łapanie klienta jak niby okazje i przeceny. Typu kup 3 pudełka czegoś tam a za trzeci masz 50%.
I to Was tak naprawdę denerwuje? Przecież to akcja promocyjna jak każda inna, a że dzieciaki się przy tym cieszą to co z w tym złego? Mój syn zbiera te brzydale i cieszy się na każdą nową maskotkę. Mieszkam w małej miejscowości i moje cotygodniowe zakupy robię w Biedrze, naklejek dostaje sporo za takie zakupy. Za chwilę się zacznę wstydzić, bo mnie ludzie za "madkę" wezmą. Jakoś żadnej awantury o naklejki nie byłam świadkiem, i jestem pewna, że sporo z tych relacji jest sporo przesadzonych.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
21 września 2017 08:07
Czytałam i widziałam screeny ze sporej ilości krzywych akcji o te maskotki(jak choćby najsłynniejsza pretensja matki do jakiejś użytkowniczki, że po uzbieraniu naklejek i wzięciu maskotki dała ją swojemu psu, bo "to jest kompletny brak szacunku!!!" 😀 ) w necie, ale wydaje mi się że to jak z niesławnymi promocjami w Lidlu- na 300 sklepów ktoś w jednym nakręci przypałową akcję i już na całą Polskę huczy, że "w Lidlu sama dzicz i cebulactwo" 😉
Atea mnie nie denerwuje tylko śmieszy. Dla mnie to ludzie mogą dawać robić się w bambuko ile wlezie, sieci się cieszą i przyklaskują, bo im do kieszeni kasa wpada  😉 Na mnie żadna taka promocja nie działa, kupuję tylko to co akurat potrzebuję i nic poza tym, choćby mi mieli obiecać karton Świeżaków 🤣 Żeby nie było, naklejki jak dają za te zakupy to biorę ale bez jakiejś chorej spiny, nie dokładam do zakupów paczki gum. A to, że dzieciaki się cieszą, no cieszą się jak z każdej zabawki, kilka godzin po czym całe ich stosy się piętrzą na półkach lub w innych miejscach pokoiku zbierając kurz  😉
A jakby dawali naklejkę za które se można dostać super czaprak, modny i fajowy?  😉
Hehe tunrida no to całkowicie zmienia postać rzeczy  😀iabeł: Chłop by mnie przyhamował w razie czego  😜
Larabarson właśnie tego co napisałaś nie rozumiem. Opisałam już swój punkt widzenia - ja nie dokładam paczki gum skoro jej nie potrzebuję bo robię raz na tydzień większe zakupy i mimo, że biorę tylko to co jest mi faktycznie potrzebne  to są to duże zakupy i dostaje długi pasek z tymi naklejkami. Przed tą akcją kupowałam to samo a naklejek nie dostawałam więc dalej uważam, że - dla MNIE są one za darmo, skoro kupuję jak zawsze to co zawsze i kiedyś nie dostawałam nic a teraz za to samo dostaje coś to jak inaczej mam to rozumieć?
Wydaje mi się, że tak robi większość i nie potrafię sobie wyobrazić, że ktoś kupuje coś co jest mu nie potrzebne za kilka naklejek skoro za 50zl miałby już całą maskotkę. Te naklejki to tak przy okazji a nie cel zakupów. Jeżeli jest inaczej - to nie ogarniam.
Ależ oczywiście, że tak robią. Już to opisałam, że często kupują więcej niż jest im faktycznie potrzebne, bo chcą mieć więcej naklejek. Takie akcje ogłupiają ludzi, podobnie jak seriale w stylu "dlaczego ja", nie myślą racjonalnie tylko mają w głowie świeżaka. I tyle.
falletta, ale zakupy spożywcze to jest cos, czego potrzebuje każdy. Tylko jeden wybierze polo market, bo lubi panią kasjerkę, drugi auchan bo duży wybór, a trzeci chociaz zawsze kupował w polo, to teraz bedzie chodził do biedronki, bo dostanie swiezaka, czwarty zawsze kupował w biedronce, ale dorzuci batonika za 1zl bo mu brakuje do naklejki. A każdy z nich dodatkowo bedzie miał kartę biedronki 😉

Zreszta, nikt tu sie nie śmieje z ludzi, którzy robią zakupy w biedronce i dostają naklejki na maskotki. Raczej większość śmieje sie z tych "madek", co robią aferę na Facebooku, ze ktoś swiezaka dał swojemu psu do zabawy, zamiast oddać jej, bo ma "horom curke", albo z babek co czychaja pod kasami i czekają kto powie, ze nie zbiera naklejek, to moze jej dać. Czy z ludzi na Facebooku co specjalnie prowokują wstawiając zdjęcie palonej maskotki, a madki toczą aferę, ze tak nie wolno, bo to dla biednych dzieci.
potwierdzam z moich obserwacji- kupują więcej! Celowo biorą jakiegoś owoca, żeby był punkt dodatkowy. Kiedyś było chyba tak, że jak brało się alkohol, to naklejki nie było? Chyba jeszcze przy jakiejś poprzedniej akcji? I pamietam akcje, jak pani się dowiedziała, że nie nalezy się naklejka. To kazała wołac kogos z kluczem do kasy, by anulować ten alkohol, który był nabity, zakonczyć te zakupy a alkohol nabić ponownie odzielnie. Zamieszanie przy kasie, zamieszanie w kolejce. itd itp
A ile razy przy kasie wychodzi mniej niż 40 zł i ktoś sięga po batony czy cokolwiek co leży przy kasie, żeby nabić do 40. 🙂 Ja w Biedrze jestem prawie co 1, 2 dni, bo to nasz ulubiony sklep a zakupy robimy małe na bieżąco, więc jestem tam co i rusz.
Ile razy kiedy jeszcze nie brałam naklejek i pani kasjerka pytała "zbiera pani naklejki?" Ja- "nie!" A za mną osoby wołają, " To ja wezmę za panią!". Powaznie. Nie raz tak miałam!
Tyle, że mnei to ani nei smieszy, ani nie dziwi. Nie wiem czemu tu pisze, chyba ot tak, z nudów w przerwie między wypełnianiem papierów w robocie.  😁
strasznie nie lubie tego slowa-wynalazku 'madki'
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
21 września 2017 11:06
madek nikt nie lubi 😁
Też nie kumam o co chodzi z tymi świeżakami. Mama mi powiedziała, żebym zbierała te zakichane naklejki dla naszej 5-letniej małej. No i poszłam ostatnio do Biedry i zrobiłam zakupy na ok. 100 zł i mówię, żeby mi pani dała te naklejki, bo chcę zacząć zbierać. To się zaczęło jakieś zamieszanie o jakąś kartę, o alkohol, który trzeba było odliczyć, jakieś przeliczenia i cyrki, że po 15 sek. powiedziałam, żeby se spokój dała i nie chce żadnych naklejek  😁
W IKEI są bardzo ładne, duże maskotki warzyw. Miałam brokuła i oddałam właśnie naszej małej.

A w ogóle to dzieciak chce te durne maskotki, a warzyw nie chce jeść za grosz. Jakby to było moje dziecko, to bym kazała zjeść całe dane warzywo zanim dostanie maskotkę  😀iabeł:

PS. W radiu mówili, że pojawiły się już LIDLAKI  🤔wirek:
czyli z tym alkoholem miałam rację. Trzeba oddzielnie nabjać 🙂  A Lidl  Biedronką konkurują od dawna. Jak jeden sklep coś wypuści, to drugi małpuje. Np- najpierw Lidl miał "tydzień kuchni jakiejś tam". Klientom pasowało. To zmałpowała Biedronka.  🙂

Meise- z tym zjedzeniem danego warzywa, super pomysł. 🙂 hehe...  czosnek, cebula byłyby wyzwaniem 🙂
Ufff... moje dziecko jeszcze za małe, więc naklejki zbieram bez szaleństwa. Zbieram, bo i tak robię tam regularnie zakupy i jeśli się uda, to mu na pluszaka wymienię. Jeśli się nie uda, to dam siostrze i niech dołoży dla swoich brzdąców (jeden starszy i kumaty :P ). Ja ich nie przyklejam do momentu, kiedy nie uzbieram kompletu.
A do tego "żarte" to moje dziecko, więc w sumie... niech ma pluszowe warzywko, bo dla niego to żaden problem wrąbać COKOLWIEK :P

Z Ikei mamy marchewkę. To był ukochany pluszak Mieszka w czasie, kiedy sam był gabarytów tej marchewki i kulał się z nią po łóżku 🙂 
Ja jako dziecko jadłam cebulę jak jabłko 😉 calutką na raz, hehe.

Nie wiem jakie tam są warzywa dostępne, ale zawsze można je jakoś przyrządzić, żeby nie było zbyt okrutnie <:

A, i pamiętam, że jak byłam brzdącem to dziadzio nam zawijał surowy ząbek czosnku w chleb i tak go zjadaliśmy, żeby "odporność wzmocnić". Pamiętam jak dziś 🙂 piekło w paszczu, ale zawsze chętnie braliśmy więcej takiego zawiniątka. Teraz dalej uwielbiam czosnek i dodaje wszędzie.

A mała kiedyś też miała apetyt, ale odkąd poznała smak słodyczy ze sklepu i chipsów to się skończyło. Teraz wybrzydzanie. Aż przykro patrzeć. Jak dobrze, że na początku lat 90-tych na podzamojskiej biednej wsi nie było tego syfu na półkach...
Sytuacja: pani X, znajoma. Jakiś czas temu pełno zdjęć na fejsbuku z panem Y. Tagowanie na zdjęciach, tu, fru, sru, lajki się sypią jak opętane..... Pytam dzisiaj panią X o tego pana Y i słyszę "ale skąd wiesz, że go znam?!".
Hmm. Chyba czegoś nie ogarniam
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
22 września 2017 08:31
Wczoraj w pracy ktoś przyniósł "cv".
Kartkę rozmiaru A4, taką z zeszytu w linię, z napisanym imieniem, nazwiskiem, datą urodzenia i 2 stanowiskami na których pracował.
Nie ogarniam 😀
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się