Depresja.

Jak dla mnie to albo kwestia pewnych zaburzeń osobowości, może hipochondrii? na pewno warto byłoby ją skonsultować z psychologiem.
Może spróbować pokazać, że i tak uczestniczy w tym systemie, w ktorym nie chce uczestniczyć - bo skoro bierze pieniądze od rodziny, to gdzie je ta rodzina zarobiła jak nie w systemie? pieniądze, które bierze są opodatkowane, itd....
Wybór dla osoby, która nie chce pracować jest - zarejestrować się jako bezrobotny i nauczyć się żyć z tych pieniędzy, które bezrobotni dostają. Lub np  robić coś swojego, można na czarno jak ktoś tak bardzo nie chce płacić podatków, wbrew pozorom troche takich osób w kraju jest.. Jeśli ma depresje to pewnie każda z tych rzeczy jest jakimś wyzwaniem, więc łatwiej tłumaczyc się innym takimi wlaśnie, że 'nie chce bo system'. a tak naprawde pewnie coś jest więcej na rzeczy. Warto, żeby poszla na konsutlacje do psychologa, pytanie czy będzie chciała, ludziom niestety się nie da pomóc, jeśli nie chcą tego sami. Czasem potrzebują dojrzeć do tego... a w jakim wieku ta osoba? i partner?
Tak naprawdę to niestety czasem odcięcie źródła finansowego najbardziej może pomóc, choć odcinające źróło niestety raczej na pewno zostanie znienawidzone...a nawet nie trzeba odcinać, ale np zredukować kwotę, powiedzieć że tylko tyle się ma, że chce się pomóc ale że samemu ma sie problem z płynnością finansową i może to da tej osobie jakąś myśl, że trzeba samemu skądś pieniadze wziąć.  Tylko jeśli np ma depresje, to pójscie do pracy bez pomocy psychologicznej może być gigantycznym wyzwaniem.
W góle to tak trudno orzec z tego opisu, można niby stwierdzić, że rozpuszczone dziewcze, co samo nie chce pracować a ciągnąć kase nie ma problemu, ale pewnie coś tam po prostu się z nią dzieje takiego, że nie jest w stanie sie sama utrzymac i faktycznie jakaś pomoc byłaby potrzebna, żeby ruszyła z miejsca albo pogodziłą się z tym, że jeśli nie pracuje, to musi żyć po taniości i w złych warunkach bytowych.
Tak dla ścisłości: bezrobotni bez prawa do zasiłku nie dostają żadnych pieniędzy. Żeby dostać zasiłek dla bezrobotnych (maksymalnie na rok) trzeba przepracować przynajmniej okrągły rok na umowę lub umowę zlecenie.
ashtray - po prostu nie umiem tego inaczej wytłumaczyć, a depresja/inna choroba chociaż dawałaby nadzieję na wyleczenie... Może po prostu chcę wierzyć w to, że to nie jej charakter.


branka - Kasia ma 34 lata, jej partner 43.  Moja mama, póki Kasia prosi, nie odetnie źródła, co jest w sumie dla mnie największą przykrością. Mama jest na emeryturze, żyje bardzo skromnie, jest schorowana a i tak łapie się dodatkowych prac, żeby wysłać potem wszystko Kasi. I jakoś to się kręciło, ale to już nie wystarcza, Kasia pracuje coraz mniej ( ma 2h zajęć w tygodniu ), więc mama poprosiła mnie o wysłanie jej pieniędzy. Dlatego dopiero teraz się w ogóle dowiedziałam o całej sytuacji, nie sądziłam, że jest tak źle.

Mi się nóż w kieszeni otwiera jak słucham kolejnych wymówek, dlaczego nie pójdzie do pracy. Z drugiej strony - ona wygląda jak wyciągnięta z obozu. Skóra i kości, na własne życzenie, ledwo mówi, bo uważa, ze wciąż ma tego guza tarczycy. A kiedy zepsuł jej się modem od Internetu uważała, że rząd ją zablokował, bo napisała prawdę na jakimś forum. Pisze książki o życiu.

Czytałam o tym: https://portal.abczdrowie.pl/depresja-maskowana

Czy z czymś takim zgłosić się do psychologa, psychiatry, psychoterapeuty najpierw? Czy ktoś ma do polecenia jakiegoś specjalistę we Wrocławiu? Cena nie gra roli 🙁
Równie dobrze tak osoby postronne mogą opisać osobę chora na schizofrenię bez zaostrzenia objawów. Dziwaczne zachowanie, pseudofilozofowanie, brak logiki, dziwaczne treści. Wreszcie urojenia ( historia z internetem)
Wysłać do niej psychiatrę na wizytę domową, jeśli sama nie zechce nigdzie pójść. Dobrze by było, by miala ochotę z tym lekarzem porozmawiać. Byłoby wiadomo o co chodzi i co z tym dalej robić.
tunrida - Poczytałam o objawach schizofrenii i wyłapałam trochę więcej objawów, które pokrywają się z tą chorobą. Na pewno spłycenie odczuwania, nie jest ani wesoła ani smutna, od roku nie słyszałam, żeby się śmiała. Uważa, że odbiera nadprzyrodzone drgania ziemii, odcięła się od WSZYSTKICH swoich przyjaciół, zrezygnowała ze swojej pasji, jakby przestała widzieć sens w tym co robi. Z takich nietypowych objawów to bardzo wolno wszystko robi, wolno się rusza. Ale to może kwestia niedożywienia? Z tematów "urojeniowych" to czeka na wybuch wojny, bo jest pewna, że zaraz to nastąpi i również tym tłumaczy swoją bezczynność.
Swego czasu było to zabawne, jej połączenie z kosmosem itd. ale teraz naprawdę boję się, że umrze tam z głodu albo z zimna. Spróbuję ją przekonać jutro do wizyty psychiatry, ale to będzie okropnie trudne, bo ona wierzy, że lekarze chcą ją otruć, żeby zarabiać na lekach i testować jakieś substancje chemiczne.
Czy jeśli nie będzie chciała spróbować, to czy istnieje szansa, żeby ją do tego zmusić? Jeśli nie będzie miała czym grzać, nie będzie miała pieniędzy na jedzenie, to czy można wysłać ją na przymusowe leczenie?
Z drugiej strony moga to być i zaburzenia zachowania i paranoja, a cholera wie, psycholog czy psychiatra by stwierdził badając ją. Bo tak to możemy mocno naduzywać opinie o co chodzi, tak tylko na podstawie opisu.
Jak da radę, to wizyta  specjalsty to chyba punkt nr 1, żeby coś dalej myśleć. Przymusowa to chyba tylko w sytuacji, gdzie istnieje realne zagrożenie życia lub zdrowia danej osoby lub kogoś z jej otoczenia. Jak nie ma z jej strony agresji i realnego zagrożenia targnięcia się na swoje życie, to pozostaje zachęcanie jej do wizyty, czego może nie chcieć zrobić. Bądź zamówienie wizuty do domu i tez może nie chcieć gadać, ale warto spróbować i tak.
Wydaje mi się, że podałaś przyczynę tego stanu - wychodzi na to, że dziewczyna naczytała się, nasłuchała i naoglądała teorii spiskowych, wszelkich przepowiedni i tak się w nie wkręciła, że straciła zupełnie pasje i sens życia. Taki jest zresztą cel tych teorii, by wzbudzić w ludziach strach, zasiać negatywną energię i powstrzymać od działania, a im mocniej się w nie wierzy, tym większą moc mają.
Znać przyczynę to już duży krok do przodu, jednak wychodzi na to, że praca z terapeuta jest nieodzowna, bo wygląda to na mocno zaawansowany stan. Potrzeba tu chyba jakiegoś porządnego czyszczenia mózgu i wgrania nowego programu. Tylko jak pacjent nie chce pomocy i doszukuje się we wszystkim podstępu, to łatwo nie będzie..
konieAmi- jest możliwość zmuszenia jej do leczenia. Albo artykuł 23 ustawy o ochronie zdrowia psychicznego, albo bardziej w tym przypadku artykuł 29.
Skontaktuj się z psychiatra w realu, wszystko Ci wyjaśni.
O, no i dobrze, że jest psychiatra na sali 🙂
Dziękuję dziewczyny za odpowiedzi i za wiadomości prywatne.
Postanowiłam skontaktować się z psychiatrą, żeby poradzić się jak ją przekonać do wizyty domowej. Następnie sprowadzić ją do siebie i pomóc w leczeniu, psychoterapii, cokolwiek będzie potrzebne. Dałam dzisiaj również znać moim rodzicom, co planuję zrobić, tato jest za, ale nie wierzy, że da się to zrobić "po dobroci", a mama uważa, że powinnam jej wysłać pieniądze, bo ona jest po prostu biedna... Eh... To będzie ciężki czas, ale nic lepszego nie wymyślę.
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
21 listopada 2018 12:10
To rozwiązuje problem "Kasi", a co z mężem? Pisałaś, że ten sam typ. Jaka jest szansa, że spotkało się dwóch schizofreników? Czysto teoretycznie pytam. Jeśli on ma ten sam problem, to leczyć powinni się oboje.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
13 stycznia 2019 11:41
Wiedziona "nowy rok, nowa ja" zakupiłam książkę Depresja. Jedzenie, które leczy. Normalnie nie wierzę w takie pierdoły, jednak niektóre rady ze wstępu uważam za użyteczne. Piję bardzo dużo wody, ale zimnej, zmieniłam na ciepłą i czuję się lepiej, aż się nie spodziewałam. Jak się wytnie uwagi z ajurwedy, to robi się z tego książka z fajnymi przepisami, które rzeczywiście podnoszą poziom energii, w dodatku autorzy zadbali, by nie były wymagające ze względu na to, że osoby z depresją mają niski poziom energii. Jest podział na ciepłe i zimne pory roku, co jest fajne, bo sama odruchowo zmieniam wtedy żywienie.
Bo to, że dobra dieta pomaga w leczeniu chorób jest oczywiste i potwierdzone przez naukę 😉

Podsumowując: to fajny, podręczny zbiór przepisów, które nie są bardzo pracochłonne, a niosą ze sobą dużo składników odżywczych, rozgrzewają i są napakowane substancjami poprawiającymi humor. Jestem sceptykiem jeśli chodzi o takie rzeczy, ale będę z niej korzystać, bo jest użyteczna.

PS. Autorzy zastrzegają, że rady z książki mogą POMÓC ale same nie wyleczą, radzą też skonsultować się z lekarzem, jeśli leczymy się na depresję. 
A co nie tak jest wg Ciebie z ajurwedą? :kwiatek: Pytam z ciekawości, ciekawa jestem Twojego zdania.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
13 stycznia 2019 13:02
chyba nie mam na to jakichś konkretnych argumentów, po prostu mnie nie przekonuje.
Generalnie ajurweda wiąże depresję z nierównowagą (nadmiarem) dwóch dosz: vaty i przede wszystkim kaphy. Jeśli przyjrzymy się czakramom, to zablokowane będą: Muladhara (podstawy) i Sahasrara (korony). Pokazuje to, dlaczego tak trudno jest "wyplątać się" z depresji - jesteśmy odcięci od energii ziemi i kosmosu.

Jednak wiem, że są osoby, które stosują ją z powodzeniem i nie zamierzam się z tym kłócić  :kwiatek:

Z drugiej strony w Szkocji dzieją się takie rzeczy: klik
ja tego typu podręczniki omijam, niektóre trącą hasłami typu "wylecz depresję tymi prostymi trikami"... Wiedzę żywieniową i dbania o ciało wolę czerpać z innych źródeł. Chociaż jeśli ktoś nie ma jak się dostać na terapię, albo odpowiadają mu takie klimaty to ok.
Co do linka - hm. Może dla lekkiej depresji jest to ok, jako wspomaganie, ale właśnie, chyba większość osób jest świadoma, że dbanie o ciało, kontakt z naturą jest ogólnie wskazane? Plus nie każdy chory ma czas i możliwości na ten mistyczny kontakt z przyrodą. Natura nie leczy koniec kropka. Probóję wyobrazić siebie w najgorszym okresie; dostaję taką ulotkę i... Przyszłam po pomoc, ledwo znalazłam energię na wstanie z łóżka i pójście na wizytę, a dostałam radę  typu "weź się w garść" 🤣 .

Swoją drogą poszłam na terapię z nastawieniem, że idę tylko po potwierdzenie mojej diagnozy. O jak mało wiedziałam... Już na pierwszym spotkaniu wyszły rzeczy, do których sama bym nigdy nie doszła (to co brałam za przyczynę było tylko kolejnym objawem itd). Cieszę się, że poszłam na terapię, a nie od razu do rodzinnego po receptę na leki albo skierowanie, może bym szybciej wyzdrowiała, ale powtarzałabym stare schematy będąc zupełnie nieświadomą ich istnienia.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
13 stycznia 2019 15:05
Rul, ale ja jestem tego samego zdania co Ty, do granic rozwścieczają mnie słowa "weź się w garść", czy też "to tylko lenistwo", etc. Depresję leczą dobrze dobrane leki i dobra terapia, a nie koty, psy, spacer czy miska zupy.
Nie wyobrażam sobie też nawet średnio ogarniętego psychiatry, który zaleca pacjentowi w głębokiej depresji spacer do lasu.

Ale są rzeczy, które mogą pomóc, poza wspominanymi lekami i terapią, i warto z nich skorzystać, jeśli mamy siłę.
Co do linka - hm. Może dla lekkiej depresji jest to ok, jako wspomaganie, ale właśnie, chyba większość osób jest świadoma, że dbanie o ciało, kontakt z naturą jest ogólnie wskazane?

No właśnie nie. Chyba większość nie jest. Poza tym, większą wagę ma "lekarz zalecił mi przebywanie na świeżym powietrzu", niż sama myśl "oh, powinnam przejść się przewietrzyć" 😉

A ww. wspomniana książka jest bardzo wyważona jeśli chodzi o dawanie takich rad, dlatego też mówię "jak się wytnie ajurwedę", ma się fajny spis przepisów i porad, skierowanych stricte dla osób z depresją. Chociaż jak zobaczyłam jej premierę, to sobie pomyślałam, że to poziomy lewoskrętnej wit. C i byłam ultra sceptyczna.
Averis   Czarny charakter
13 stycznia 2019 16:24
Powiem Wam, że zaczęłam widzieć związek między ilością i typem jedzenia i samopoczuciem. Czytałam kilka opracowań badań na temat związku produktów prozapalnych a stanem mózgu. Generalnie chodzi o to, że depresja i zaburzenia nastroju mogą być powiązane ze stanami zapalnymi w tej tkance. Coś jak Hashimoto mózgu (mówiąc w ogromnym skrócie i uproszczeniu, bo nie jest tak, że mózg tu zanika). U mnie się to sprawdziło bardzo, ale jako wspomaganie przy terapii, nie zamiast.
Ja się chyba dopisuje do wątku. Powinnam się zapisać zaraz po urodzeniu dziecka, ale nie do końca dopuszczałam do siebie to że mogę być chora. Teraz już mam powoli hardcore.
W lutym chciałabym się wybrać do Szczecina do psychiatry. Przyznaję się że trochę mam opory, trochę nie wiem na co powinnam być przygotowana, trochę się wstydzę.
Jak ogólnie wygląda leczenie? Czy wizyta raz w miesiącu jest wystarczająca ( mam do Szczecina 300 km)  itp?


Możecie trochę przybliżyć temat diety? Są jakieś potrawy potęgujące negatywne nastawienie do życia?
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
13 stycznia 2019 16:39
Kanie   a nie masz możliwości pójść tam gdzie mieszkasz? Nie wiemy co Ci jest i nie wiemy czy masz depresję, więc nie da się powiedzieć "tak, raz w miesiącu wystarczy" albo "nie, nie wystarczy. Może dostaniesz leki a może skierowanie na terapię. Może tak naprawdę wystarczy konsultacja terapeutyczna. No nie da się tego stwierdzić. Ale jedno jest pewne, dobrze mieć specjalistę, czy to lekarza czy terapeutę, blisko siebie, żeby mieć świadomość wsparcia i możliwości uzyskania pomocy kiedy będziesz jej potrzebować.
Averis   Czarny charakter
13 stycznia 2019 16:44
KaNie, na ten moment olej dietę i przede wszystkim ogarnij lekarza i terapeutę. To absolutna podstawa. Jedzenie nie potęguje negatywnego nastawienia do życia, może najwyżej wspomagać proces leczenia. To nie jest tak, że masz depresję, bo jesz np. gluten. To bardziej skomplikowany temat. Przede wszystkim zacznij od wizyty u specjalisty.
Smarcik
Nie wiem czy mam kogoś w okolicy, bo ja chcę rozmawiać po polsku. Nie po angielsku czy niemiecku. Bo nawet jeśli posługuje się angielskim biegle to czuję że akurat pewne rzeczy po polsku łatwiej przedstawić. I nie ma problemu że Cię ta 2 strona nie zrozumie, lub odbierze coś zupełnie inaczej.

Averis
Ja z ciekawości o tą dietę zapytałam, bo mnie ogólnie gotowanie i kuchnia bardzo interesuje. Nie żebym chciała coś na sobie stosować. Poza tym ja już wiem że potrzebuję pomocy specjalisty. Chociaż dużo czasu minęło zanim zrozumiałam że nie jest ze mną ok.
Averis   Czarny charakter
13 stycznia 2019 16:58
KaNie, rozumiem, po prostu nie chciałabym, żebyś potraktowała to jako półśrodek. Generalnie chodzi o dietę przeciwzapalną podobną do tej przy hashi i PCOS. Czyli ogolnie ograniczenie glutenu, laktozy i cukru. Plus naturalne wspieranie odporności np. pierzgą, kurkuminą itd, by pomóc ciału się ogarnąć.

Co do terapii - są polscy specjaliści, którzy robią konsultacje przez Skype 🙂 Dołącz na FB do grupy Zdrowa Głowa i np. tam zapytaj 🙂😉
madmaddie   Życie to jednak strata jest
13 stycznia 2019 17:12
KaNie, lekarz przeprowadza wywiad i decyduje co dalej. Leki potrzebują trochę czasu, by zadziałać. Ja na początku miałam wizyty co 6-8 tygodni.
KaNie, moja mama miała ten problem będąc w DE, nie miała jak dojeżdżać do Polski żeby zacząć się leczyć. Z tego też powodu długo stawiała opór, ale niestety nie można się opierać w nieskończoność. Tam na miejscu znalazłam jej lekarza, najpierw niemieckojęzycznego - żeby jak najszybciej dostać leki (bo psychiatra pogada, ale jako takiej terapii nie robi - więc u niego wystarczy umieć opisać objawy, żeby potrafił dobrać farmaceutyki). Później udało się znaleźć psychiatrę, który mówi po polsku, a obecnie mama jest w Polsce i tu chodzi do psychoterapeuty.
Na Twoim miejscu poszłabym najpierw tam do lekarza - nawet do rodzinnego, bo oni też są w stanie dać leki. Jeśli się da to do psychiatry. W międzyczasie szukałabym terapii z kimś z Polski - albo kto tam na miejscu pracuje, albo przez skype. Bo o ile psychiatrze wystarczy opisać objawy, o tyle terapeucie chciałoby się móc powiedzieć więcej i też bym celowała w kogoś, z kim mogę pogadać swobodnie, w ojczystym języku
Vanille
Zapytam rodzinnego , bo mam wizytę w lutym z powodu boreliozy. Może coś sensownego się znajdzie. Chociaż ja jestem w Meklemburgii i po tym rejonie nie spodziewam się cudów.
Vanille
Zapytam rodzinnego , bo mam wizytę w lutym z powodu boreliozy. Może coś sensownego się znajdzie. Chociaż ja jestem w Meklemburgii i po tym rejonie nie spodziewam się cudów.


w Niemczech jest full polskich lekarzy, poszperaj internet - sa nawet strony z nazwiskami i specjalizacjami polskich lekarzy w Niemczech i gdzie przyjmują. Nie wierzę, że nie znajdziesz Polaka.
Dodofon, ten land jest akurat dość wyludniony 😁 Niedawno miałam okazje być 40 km na południe od Greifswald i byłam nieco zdziwiona. Tzn mnóstwo razy i na dość długi czas bywałam w Niemczech, ale zawsze były to zachodnie landy. Pierwszy raz byłam na wschodzie i widać różnicę.

KaNie, moja mama na samym, samym początku poszła do rodzinnego i prawdę mówiąc trafiłyśmy na tak rewelacyjną babkę, że moja mama wolała chodzić do niej niż do psychiatry. Jej podejście było lepsze, leki jakie przepisywała też jakoś bardziej mojej mamie podchodziły. Więc koniecznie zapytaj rodzinnego :-)
Potwierdzam to co pisze vanille. Pacjentowi się wydaje, że to wszystko o czym chce opowiedzieć jest niezwykle istotne i bardzo skomplikowane, ale niezbędne by dobrać leki. Nie. Lekarz dobierając leki często nie potrzebuje tych wszystkich waszych informacji, niuansów które macie potrzebę omówić. One często są w ogóle nieistotne do doboru leku. A istotne są zupełnie inne sprawy, na które byście same nie wpadły, a o które lekarz sam zapyta.
Podsumowujac- psychiatra obcojęzyczny spokojnie dobierze wam leki, nawet jeśli nie znacie języka bardzo dobrze. W przeciwieństwie do pracy z psychologiem. Ale to już chyba logiczne.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
05 lutego 2019 05:29
dodzilla, co u Ciebie?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się