Potwór w rodzinie

A także przemoc ekonomiczna, chociaż ona tak na dobrą sprawę jest jedną z odmian przemocy psychicznej.


rozwiniesz?  :kwiatek:
Averis   Czarny charakter
06 kwietnia 2015 22:48
Epikea,  to taki przypadek, kiedy partner mający przewagę materialną zaczyna wykorzystywać ją przeciwko drugiej osobie. Rozlicza z pieniędzy wydanych na jedzenie, na ubrania, wydziela "kieszonkowe". Czerpie satysfakcję z poniżania partnera, celowo daje środki niewystarczające na utrzymanie domu jednocześnie wymagając, by był on prowadzony idealnie. Na porządku dziennym są obelgi o byciu darmozjadem, złodziejem, niewdzięcznikiem i podkreślanie niezaradności życiowej partnera.

Tutaj więcej o tym:

http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,114377,12913667,Przemoc_ekonomiczna_wobec_kobiet___wstydliwy_polski.html
[quote author=Murat-Gazon link=topic=93379.msg2331124#msg2331124 date=1428346133]
Ale to nie chodzi o zwalanie na nieudane dzieciństwo, lecz o zrozumienie, skąd się wzięły pewne rzeczy. Aby mieć nad czymś kontrolę, trzeba to rozumieć.
[/quote]

Masz rację. Ja trochę inaczej patrzę być może na świat. Oprócz ludzi, którzy mają poważne problemy i powinni się hm leczyć czy chodzić na jakieś terapie - jest masa ludzi (takie pokolenie teraz), z tzw. "problemami" = którzy zamiast wziąć się za siebie zwalają i doszukują się winy w całym świecie: od rodziców i dzieciństwa począwszy po państwo skończywszy.
Nagle każdy ma jakiś problem.
Albo to takie czasy, albo takie pokolenie.
Osoby, które wciąż szukają wytłumaczenia dla własnego lenistwa to jedno. Jednak są też tacy, co sobie radzą, ale są smutni i nieszczęśliwi, bo wyszli z dysfunkcyjnego domu. Nie takiego z patologią czy nałogami, ale pozbawionego miłości.  🙁
Dom ma oczywiście duży wpływ, ale też są ludzie wywodzący się z naprawdę trudnych rodzin a są zadowoleni, optymistyczni, pełni ciekawości świata i szczęśliwi.
A są dołujący ze "szczęśliwych rodzin"
Dom ma oczywiście duży wpływ, ale też są ludzie wywodzący się z naprawdę trudnych rodzin a są zadowoleni, optymistyczni, pełni ciekawości świata i szczęśliwi.
A są dołujący ze "szczęśliwych rodzin"

No tak. Nie ma zasady. Jednak czasem dobrze zidentyfikować przyczynę, żeby się odciąć. Właśnie od potwora.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
07 kwietnia 2015 10:11
Dodofon, nie wiesz nigdy, co w człowieku jest. Nawet "grzebiąc w nim" latami. A na pewno nie oceniając po wpisach na forum.
Może ktoś opisuje rzeczy błahe z których jest dumny, a koszmar będący pod nimi zostawia dla siebie? Skąd po paru słowach mozna wywnioskować, ze ktoś ma lżejsze, cięższe problemy? Nie wspinając juz o konstytucji psychicznej i tego, ze po prostu dla kogos dźwiganie błahych dla Ciebie problemów jest wielkim wyzwaniem?
Zgadzam się z Tobą.
Ale każdy ma problemy. I każdy je inaczej traktuje.  Życie je nam zsyła. Bo takie jest. Jest pełne zadań/problemów/ wyzwań do rozwiązania. Od małych typu pada a nie mam parasola a jest ulewa -  po duże - walka z chorobą.
Każdego coś dopada. Tak już jest.
Dlatego nie przypisuję jakiejś wybitnej wyjątkowości pokonywaniu problemów codziennych. Bo każdy się z nimi zmaga. Praca, szkoła, związek, i wiele wiele innych powszechnych zadań do wykonania w życiu.

Może takie moje podejście do życia, że nie przypisuje wyjątkowości rzeczom dla mnie normalnym, codziennym, które i tak trzeba by zrobić prędzej czy później.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
07 kwietnia 2015 10:24
Ja na przykład jestem dumna z tego, ze chodzę do dentysty... Z powodu pewnyc zdarzeń z przeszłości to dla mnie nadludzki wysiłek. Nie śpię po nocach jak myśle, ze musze zaplanować wizytę. I robię kanałowe na żywca. Ostatnio ból był nie do zniesienia. Dentysta musiał przerwać, założyć opatrunek i musiałam tam wrocic 2 dni potem. I wróciłam, wiedząc, ze bol bedzie koszmarny. I dla siebie jestem iron, choć to przeciez żadna wyjątkowość, trzeba zrobic prędzej czy pózniej. Dla mnie wysiłek nadludzki. I nie chodzi tylko o ból.
Ja zawdzięczam w jakimś sensie mojemu Potworowi umiejętność radzenia sobie/pokonywania przeszkód. Ale czasem jest to na zasadzie szczura w wiadrze z mlekiem, co tak długo się miotał, aż zrobił masło i wyszedł. I wolałabym nie mieć ani tego wiadra ani tego masła.
p.s
Jeszcze dodam, że ofiary Potworów spotykają się z brakiem zrozumienia lub niedowierzaniem, kiedy próbują o tym opowiadać.
A nawet z dużą dezaprobatą : "przecież, to MATKA/ OJCIEC" . I ten wątek dlatego jest dla mnie cenny, bo pozwolił mi odkryć, że są osoby, które mogą mnie zrozumieć.  :kwiatek:
Jeszcze dodam, że ofiary Potworów spotykają się z brakiem zrozumienia lub niedowierzaniem, kiedy próbują o tym opowiadać.

I z myśleniem, że całą sprawę życia z Potworem i jego skutków można zostawić "za drzwiami" w momencie wyprowadzki. I już nic więcej nie potrzeba, było minęło. Konsekwencje? Jakie konsekwencje? "Przecież już z nim/nią nie mieszkasz, to z czym masz jeszcze problem?".

Ile trzeba pracy nad sobą, ile trudu kosztuje, by przestać w towarzystwie Potwora czuć się nadal jak dziecko, by zobaczyć go w innym świetle, zrozumieć, wybaczyć, zaakceptować, czasem nawet odnaleźć w sobie ciepłe uczucia... To rozumieją tylko ci, którzy sami przez to przeszli.
Facella   Dawna re-volto wróć!
07 kwietnia 2015 18:34
Jeszcze dodam, że ofiary Potworów spotykają się z brakiem zrozumienia lub niedowierzaniem, kiedy próbują o tym opowiadać.
A nawet z dużą dezaprobatą : "przecież, to MATKA/ OJCIEC" .

Nigdy w życiu się z czymś takim nie spotkałam  😲 a nawet jeśli już, to na zasadzie "przecież to ojciec, no jak on mógł?!" a nie "no nie mogło tak być, przecież to ojciec".

[quote author=Murat-Gazon link=topic=93379.msg2331752#msg2331752 date=1428425977]
Jeszcze dodam, że ofiary Potworów spotykają się z brakiem zrozumienia lub niedowierzaniem, kiedy próbują o tym opowiadać.

I z myśleniem, że całą sprawę życia z Potworem i jego skutków można zostawić "za drzwiami" w momencie wyprowadzki. I już nic więcej nie potrzeba, było minęło. Konsekwencje? Jakie konsekwencje? "Przecież już z nim/nią nie mieszkasz, to z czym masz jeszcze problem?".
[/quote]
W drugą stronę też przeginają - "to wszystko na pewno przez to, co Cię spotkało w przeszłości". Hiciorem była psycholożka, która mi wmawiała, że moje problemy wynikają z mojej przeszłości, a ja wiedziałam, że się myli i mówiłam jej to, ale ona nie raczyła słuchać i tylko na nowo rozgrzebała moją przeszłość. Z takim skutkiem, że do ówczesnych problemów dowaliła mi nowe. Poradziłam sobie sama, bez niej.

Ostatnio ojciec znowu robi mi jazdy, nie widziałam go (na szczęście!!!) chyba z rok, jak nie dłużej, ale i tak w tamtym miesiącu doprowadził mnie do płaczu... Przestanę od niego odbierać telefony, choćby mi miał nie dać spokoju, z tym człowiekiem nie idzie rozmawiać...
busch   Mad god's blessing.
07 kwietnia 2015 18:43
Facella, bo to jeszcze trzeba dopasować rodzaj terapii do charakteru pacjenta, są bardzo różne szkoły psychoterapii i mogą mieć zupełnie inne metody działania. Terapia poznawczo-behawioralna pewnie zupełnie inaczej by na Ciebie podziałała 🙂

Tania, ja też spotykam się z takim podejściem, jakby narzekanie było brane za brak szacunku.
[quote author=Murat-Gazon link=topic=93379.msg2331752#msg2331752 date=1428425977]
I z myśleniem, że całą sprawę życia z Potworem i jego skutków można zostawić "za drzwiami" w momencie wyprowadzki. I już nic więcej nie potrzeba, było minęło. Konsekwencje? Jakie konsekwencje? "Przecież już z nim/nią nie mieszkasz, to z czym masz jeszcze problem?".

Ile trzeba pracy nad sobą, ile trudu kosztuje, by przestać w towarzystwie Potwora czuć się nadal jak dziecko, by zobaczyć go w innym świetle, zrozumieć, wybaczyć, zaakceptować, czasem nawet odnaleźć w sobie ciepłe uczucia... To rozumieją tylko ci, którzy sami przez to przeszli.
[/quote]
Właśnie, gdyby to było takie łatwe... Potwora porzucić, wyjechać, odciąć się i już. A takie toksyczne działanie działa nawet jak jesteśmy na drugim końcu świata o sto lat później. To jak nas Potwór połamie, rzutuje na nasze relacje ze światem już zawsze.  🙁
To jak nas Potwór połamie, rzutuje na nasze relacje ze światem już zawsze.

W pewnym sensie tak właśnie jest, ale... "co nas nie zabije, to nas wzmocni". Przychodzi taki czas, kiedy mając świadomość tego, co się wydarzyło i dlaczego, można swoje słabości przekuć w siłę.
Kluczem jest jak dla mnie po pierwsze zerwanie uzależnienia emocjonalnego od Potwora, a po drugie... zaprzestanie podejrzewania każdego człowieka na świecie o to, że też jest Potworem.
A wiele ofiar Potworów tak się boi ponownego skrzywdzenia, że na wszelki wypadek nie dopuszcza do siebie nikogo.
[quote author=Murat-Gazon link=topic=93379.msg2332047#msg2332047 date=1428471564]
(...)
A wiele ofiar Potworów tak się boi ponownego skrzywdzenia, że na wszelki wypadek nie dopuszcza do siebie nikogo.
[/quote]
Bo to najlepsza metoda. Najbezpieczniejsza.
Może i najbezpieczniejsza, ale czy stosując ją, można być szczęśliwym?
Ludzie potrzebują ludzi. Mówię nie tylko o partnerze/partnerce, bo to akurat kwestia indywidualnej decyzji, ale przyjaciół, kolegów, koleżanek. Jesteśmy stworzeniami stadnymi.
Najlepsza metoda to uświadomienie sobie, co nas krzywdzi i czego wobec siebie nie chcemy, i konsekwentne eliminowanie ze swojego życia TYLKO tych ludzi, którzy chcą nam coś takiego zrobić.
Paradoksalnie posiadanie Potwora uświadamia bardzo dosadnie, czego w życiu nie chcemy i jak nie chcemy być traktowani - to bolesna, ale cenna nauka, z której warto korzystać.
[quote author=Murat-Gazon link=topic=93379.msg2332047#msg2332047 date=1428471564]

Kluczem jest jak dla mnie po pierwsze zerwanie uzależnienia emocjonalnego od Potwora,[/quote]

tzn jak?
Epikea najpierw rzeczywiście trzeba się wyprowadzić i ograniczyć kontakty, zacząć żyć w pełni samodzielnie - jak bardzo ograniczyć, to zależy od tego, jak bardzo potworny jest Potwór. Niektórzy muszą zerwać kontakt całkiem, przynajmniej na jakiś czas, żeby móc stanąć na własnych nogach. A potem jest długa droga do zrozumienia Potwora - bo jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało, dopóki się nie zrozumie, dlaczego jest jaki jest, to nadal będzie się go nienawidzić, bać, czuć gniew, frustrację itp. Na tej drodze często potrzebna jest terapia, bo wiele osób nie daje sobie rady bez pomocy i nakierowania na właściwy sposób patrzenia na pewne sprawy.
Dla mnie osobiście jedyną metodą do emocjonalnego usamodzielnienia się i przebudowania swojego życia i obrazu samej siebie - było wybaczenie Potworowi. Dopóki tego nie osiągnęłam, właśnie poprzez zrozumienie, dlaczego było tak, a nie inaczej, negatywne emocje mnie dusiły i miały nade mną kontrolę, co sprawiało, że wciąż czułam się jak bezradne dziecko, a nie dorosły człowiek.
[quote author=Tania link=topic=93379.msg2331481#msg2331481 date=1428400203]
Jeszcze dodam, że ofiary Potworów spotykają się z brakiem zrozumienia lub niedowierzaniem, kiedy próbują o tym opowiadać.
A nawet z dużą dezaprobatą : "przecież, to MATKA/ OJCIEC" .

Nigdy w życiu się z czymś takim nie spotkałam  😲 a nawet jeśli już, to na zasadzie "przecież to ojciec, no jak on mógł?!" a nie "no nie mogło tak być, przecież to ojciec".
[/quote]

Ja od potwora usłyszałam "Niemożliwe, musiałaś sobie to wyobraxić. Przecież to twój wujek." To by było na tyle w kwestii dawania dziecku poczucia bezpieczeństwa...

Tania, Dziękuję. Napisałas dokładnie to, czego potrzebowałam.
I robię kanałowe na żywca.
🤔 Przepraszam za offa, ale dlaczego na żywca?!
desire   Druhu nieoceniony...
09 kwietnia 2015 12:25
Skoro w temacie padło słowo 'odciąć się' - to jak (że tak brzydko powiem) pozbyć się potwora z domu, wiedząc że ma gdzie iść, tylko on po prostu nie chce bo tak mu jest wygodniej wszystkich męczyć? :/  Już matka mi wyemigrowała z własnego domu, który prawnie jest tylko jej i on nie ma tu niczego do szukania ! Uciekła przed nim. A do niego, jak do ściany - nic nie dociera. Wygraża, że przecież ma dom, ma gdzie iść, a jak ktoś mu mówi prosto w twarz żeby się w końcu wyprowadził to nie, bo nie.
Nie wyobrażam sobie zakładać rodziny i żyć w tym miejscu, gdy on tu jest..  🤔wirek:
desire policja? nakaz eksmisji? skoro dom nie jest jego...
desire   Druhu nieoceniony...
09 kwietnia 2015 12:49
Murat-Gazon, problem w tym, że jest zameldowany.. :/  😵 
i co policja może?  Albo zabierze na izbe wytrzeźwień, albo stwierdzi, że jest pijany ale nieszkodliwy (sic!), bo przy nich nic nie robi (sic!), więc niech siedzi w domu...  😵 🤔wirek:

edit: a  największy problem polega na tym, że nie mogę się wyprowadzić, bo mam pod opieką babcie, która mieszka piętro niżej (i też już wysiada psychicznie przez to)..
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
09 kwietnia 2015 14:00
Julie, w związku z urazami z przeszłości.
Facella   Dawna re-volto wróć!
09 kwietnia 2015 15:11
desire, ale jeśli nie jest właścicielem, a jest nim tylko Twoja mama, to chyba ona może go wymeldować? Nie jestem pewna, jak to funkcjonuje, ale mój ojciec mi groził, że mnie wymelduje z domu, razem z Mamą i bratem. A Mama mi wyjaśniła, że nie może tego zrobić, bo Ona jest współwłaścicielką. I że inaczej by wyglądała sytuacja, gdyby tylko on był właścicielem domu, ale nawet wtedy miałby z tym problem, jeśli nie mielibyśmy się gdzie indziej zameldować.
a rodzice są rozwiedzeni?
Właściciel mieszkania/domu może wejść na drogę sądową i wymeldować osobnika.
desire   Druhu nieoceniony...
10 kwietnia 2015 05:28
Facella, wątpie żeby to było takie proste.. jeśli nie chce się z własnej woli wymeldować, to raczej tak jak Dodofon,  mówi - sąd. :/   Jeszcze nie są rozwiedzeni. :/ Najgorsze jest to, że policja to u nas w ciągu całego mojego życia była raz.. Nie zareagowali nawet na to, że matce się oberwało, stwierdzili że skoro pije w domu to jest nieszkodliwy.  😵 Matka wyemigrowała i w zasadzie ma 'problem z głowy', odżyła. Młodszy brat rzucił szkołę jak tylko dobrnął do 18stki, spakował się i się wyprowadził - główny powód ojciec - przyjeżdża raz na ruski rok.  To my (czyli ci, którzy zostali) się męczymy.. Ja za chwile chyba do psychiatryka trafie.  🤔  Wczoraj akcja w stylu ''jedź mi po piwo'',  gdy odmówiłam to zaczął mnie wyzywać i stwierdził, że sama pije (:hihi🙂.  Za 15 minut przyszedł i normalnie się zachowywał (jak na niego).  🤔 🤔
desire   Druhu nieoceniony...
10 kwietnia 2015 14:52
Post pod postem, wybaczcie.
Polska to dziwny kraj i ma dziwne prawa.
To JA muszę uciekać z WŁASNEGO domu przed alkoholikiem, (który ma dom gdzie indziej, więc ma gdzie mieszkać) bo mimo tego, że prawnie nic mu się nie należy to jest tu zameldowany i nic nie mogę zrobić ! A on może chlać, poniżać, dźwigać rękę i nie można mu nakazać opuścić domu jeśli on nie zrobi tego z własnej woli. Śmieje mi się i innym domownikom w twarz, 'bo tu jest wszystko jego'. 🤔 😵

Dziki kraj. 
Nie opiszę szczegółów, ale troszkę, m.in dzięki tej dyskusji, powoli wybaczam sama sobie, że Potworowi plunę na buty.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się