Potwór w rodzinie

Tak sobie czytałam świąteczne posty o bliskim, który upija się i niszczy nastrój. I miałam bardzo smutną rozmowę z kuzynką.
I chyba zasługuje to na osobny temat. Potwór w rodzinie. W sumie nieważne czy to jest mąż bijacy/pijący czy dziecko okradające matkę, czy matka zatruwająca życie. Od jakiegoś czasu nieśmiało wyciągam znajomych na szczere rozmowy. I odkryłam, że całkiem sporo Potworów. Takich, co zagnębiają bliskich, bo są bliscy. Bo mają obowiązek. Bo to RODZINA. Bo co ludzie powiedzą.
Kuzynka jest terroryzowana przez 97 letnią matkę. Nie z powodu starczej demencji. Wyznała mi, że zawsze matka ją prześladowała. Teraz tylko dodała do katalogu smarowanie kupą co popadnie. Znajomy opowiedział mi o swojej babci. Babcia jak czarna dziura wysysa życie z całej rodziny od zawsze. Koleżanka ma męża, którego się boi od 35 lat. Sąsiadka syna narkomana, który zrujnował życie i jej i własnej siostrze.
To trudne sprawy. Mało się o tym rozmawia.Bo wstyd. Bo to RODZINA.
Macie jakieś sposoby na Potwory ? Inne niż ucieczka na koniec świata ?
Cóż problem jest niesamowicie złożony 🙁 Miałam sąsiadkę ze schizofrenią - potrafiła próbowac przepiłowac rurę z gazem, bo my jej ten gaz kradniemy 😵 na inną sąsiadkę zrzuciła z balkonu kubeł wody, bo podobno jej pies nie dał jej spac (druga sąsiadka nie ma psa), wezwała policję i chciała mnie wysłac do więzienia, bo podobno chodziłam po dachu i jej antenę ukradłam 🤔wirek: z jej mieszkania wydzielał się nieopisany smród. Ale najgorzej miał jej syn. Uciekł z domu, ożenił się. Nigdy więcej się z nią nie spotkał, odkąd zagroziła jego żonie, że ją wypatroszy (była wtedy w ciąży) a jej płód ugotuje i poda psom na pożarcie  🤔wirek:

Wiele razy próbowaliśmy coś z nią zrobic. Do psychiatryka jej nie mogliśmy wysłac, bo stwierdzili, że osoba psychiczna sama musi się na to zgodzic  🤔wirek: Policja też mówiła, że nic nie da się zrobic, mimo, że był moment, że przychodzili do nas co tydzien. Polskie prawo w takich sytuacjach to sk*** jednym słowem :/

Co do maltretujących synów i mężów - no, niestety, trzeba wyrzucic z domu. Niewiele osób ma na takie coś jaja. Są przecież fundacje dla maltretowanych żon. Z synami/córkami dużo gorzej, bo to przecież nasze dziecko, ale też są sposoby. Niestety, do tego trzeba dużej siły psychicznej - łatwo mi tak napisac posta na Re-Volcie, w życiu, żeby wykonac takie coś to niesłychanie ciężka sprawa.

Znam parę osób, którym się udało uciec. Znajoma miała toksycznego męża i ojca. Powiedziała, że pewnego dnia po prostu zapakowała parę rzeczy do plecaka... i poszła. Słuch po niej zaginął. Mieszkała parę miesięcy z koleżanką po drugiej stronie kraju, znalazła pracę. Dziś - ma własną stajnię, dom, sporo kasy na koncie i kochającego męża. Dało się? Dało się. Jednak to było bardzo ciężkie przeżycie.
Co do maltretujących synów i mężów - no, niestety, trzeba wyrzucic z domu. Niewiele osób ma na takie coś jaja. Są przecież fundacje dla maltretowanych żon. Z synami/córkami dużo gorzej, bo to przecież nasze dziecko, ale też są sposoby. Niestety, do tego trzeba dużej siły psychicznej - łatwo mi tak napisac posta na Re-Volcie, w życiu, żeby wykonac takie coś to niesłychanie ciężka sprawa.


"Wyrzucić z domu" i "są przecież fundacje dla maltretowanych żon"- to jest właśnie głupie...
Dlaczego nie ma Schronisk dla maltretujących, żeby policja mogła takiego delikwenta oprzytomnić nieco?
Osoba poszkodowana ma uciekać a oprawca żadnych konsekwencji, "wygoda i ciepełko".
Wyrzucić można- ale potem wysłuchac jaka to żona/matka najgorsza- na szczęście taki pogląd akurat się powolutku zmienia.
RaDag, dla maltretujących to właśnie nie schronisko, a jakiś oddział zamknięty by się przydał  😀iabeł:

I to też mnie wkurza - ktoś ci niszczy życie to ty w dodatku jeszcze musisz je wywracac do góry nogami  😫 Uciekac z domu, zmieniac pracę, zmieniac znajomych... masakra po prostu. Najgorsze, że w większości przypadków my sobie tego nie wybieramy.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
27 grudnia 2013 09:07
Często lepiej samemu zniknąć niż takiego potwora wyrzucać. Bo wróci- i się zemści. Pobije, zniszczy dom, zastraszy. Lepiej zniknąć.
Jest taki polski film "Lincz". On dobrze pokazuje ten strach. Bo kobieta będąc sama w domu czy nie daj Bóg z dzieckiem nie zaryzykuje próby wyrzucenia kogoś, kto wróci i się zemści.
Często lepiej samemu zniknąć niż takiego potwora wyrzucać. Bo wróci- i się zemści. Pobije, zniszczy dom, zastraszy. Lepiej zniknąć.



i to jest ułomność prawa. większość potworów ma tak naprawdę małe jaja, i nie będą ryzykować więzienia, są mocni, jak czują się bezkarni. jeśli ochranianoby ofiary należycie-baliby się wrócić i mścić. a tak ofiary muszą porzucić cały dobytek i zaczynać od zera, często z dzieckiem. a terrorysta ma mieszkanko i całą krwawicę dla siebie i dalej się czuje baszą.
No sa potwory. Sama ostatnio wysluchuje ofiar jednego. Prawdziwych ofiar, prawdziwego potwora bo czasem potwory udaja ofiary tak udatnie, ze ludzie z zewnatrz daja sobie reke uciac, ze terrorysta to ten drugi.

Co do ucieczki od potwora, to potwory zwykle "wysysaja energie" z ofiar, ponizaja, a czlowiek tak traktowany latami, nie ma sily ani wiary w siebie.
przykro o tym czytać,
ja dzwigam krzyż bycia z taką osobą - na szczęście od 2-3 lat zdołałam zbudować swój własny świat i odgrodzić sie zupełnie
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
27 grudnia 2013 09:17
Bobek dobrze mówi. Człowiek psychicznie nie ma siły wyrzucać takiego z domu. Nawet jeśli się uda i nawet zakaz się zdobędzie- w niektórych przypadkach nic to nie daje, bo taki delikwent stanie pod domem i zacznie rzucać k**wami, grozić, boisz się z domu wyjść. Sąsiedzi? Jacy sąsiedzi? 🤣 Przecież wtedy nikt w twojej okolicy nie mieszka 😎
I niektórych nawet sankcje prawne nie powstrzymują. Bo mają je gdzieś. Ważne, że się zemścili.
Zmiana prawa bardzo dużo by dała, ale też niekoniecznie dobrego.
Ta 97 letnia moja ciocia to od zawsze w moich oczach była przemiłą osobą. No, ale ja ja widywałam raz w roku. Taka była uśmiechnięta jak anioł. A tymczasem okazało się, że Potwór od zawsze. Toksyczny człowiek. I ja właśnie takie ciche potwory mam na myśli. Co wiecznie narzekają, narzucają swoje zdanie. Co każde zdanie zaczynają od JA. A na koniec stają się kamieniem u szyi. Bo ani z nimi zostać ani ich opuścić.
Moja znajoma całe lata pielęgnowała starą mamę. Nie ułożyła sobie życia. Bo Matka, bo Rodzina. Matka na początku ją zdominowała a na starość wyzywała od najgorszych. Zmarła, a kolezanka zmarła pół roku później. Bo była ciężko chora, ale na jej choroby nie było czasu.  🙁 Bo było wieczna JA. I tekst "bo ty ZAWSZE, bo ja NIGDY". Lub na odwrót. Zawsze źle i poniżej wymagań.
Niestety zauważyłam, że kobiety często stają się takimi potworami. Ile rodzin znam, znajomych, przyjaciół, bliższych czy dalszych to mężczyzn będących potworami było kilku, jeśli dobrze liczę czterech. Bicia nie było, była przesada z piciem alkoholu, niemiłe odzywki i co mężczyzna powie to tak ma być i koniec - twarda ręka do wszystkiego. Miłości ogromnej w tych rodzinach nie było ale nie było też ogromnego strachu przez tymi mężczyznami. Nawalili się, pobuczeli, poprzeklinali i poszli spać.
Natomiast kobiet niszczących życie było więcej. Matek alkoholiczek mogę wymienić od razu pięć. Takich co to na rauszu zaczynają robić awantury, wyrzucają rzeczy przez okna, robią wszystko żeby mężczyzna je "pobił" by były biedne i poszkodowane. Matek niszczących życie dzieci bo inni się lepiej uczą, inni lepiej zarabiają, inni są ładniejsi, inni są milsi, bo ja jestem sama z tym wszystkim, bo mi nikt nie pomaga. Całe multum - matek, których wszyscy mają dość ale nikt nic z tym nie robi. Bo to matki, kobiety. I tak tkwią w tym bagnie często bardzo długo.
Przykre to jest bo człowiek zawsze ma wrażenie, że matka to "twór", który zawsze będzie, będzie pomocą, dobrym słowem, miłością...
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
27 grudnia 2013 09:34
Często też potwór wcale nie jest alkoholikiem. Nie tyka napitków, raz na jakiś czas wypije lampkę wina. A potworem jest sam w sobie...
Czasem potwór emocjonalny jest gorszy od tego potwora z alkoholem... Różnie bywa.
Ciężko niektórym jest potem wyjść z błędnego koła i nie powtarzać "złych" zachowań na swoich rodzinach.
Ciężki temat.
. Takich co to na rauszu zaczynają robić awantury, wyrzucają rzeczy przez okna, robią wszystko żeby mężczyzna je "pobił" by były biedne i poszkodowane.

Nie rozumiem , dla mnie facet nawet sprowokowany nie powinien podnieść ręki na kobietę, cokolwiek by nie powiedziała czy jakby bardzo nie chciała dostać  wpier***....
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
27 grudnia 2013 10:15
Mężczyźni też potrafią po pijanemu gadać głupoty w stylu: ,,Ty mnie nie kochasz", ,,Tylko wziąć sznur i się powiesić", ,,Jestem wam do niczego niepotrzebny".
Albo się drzeć, demolować dom, rozbijać komórkę o ścianę, wyganiać dzieci z domu.
Dużo się nasłuchałam od koleżanek. Wiele razy obserwowałam, jak na przyjęciach rodzinnych zachowanie ludzi zmienia się w miarę ilości wypitego alkoholu: najpierw gadki-szmatki, potem coraz więcej tematów do rozmowy, a potem już kompani na sto dwa.
Według mnie alkohol to zło.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
27 grudnia 2013 10:21
Zły to jest brak umiaru, nie alkohol sam w sobie. Bo można pić z głową- o ile się chce i umie.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
27 grudnia 2013 10:25
Tylko szkoda, że pić z umiarem to niewielu umie  🤔
Matek niszczących życie dzieci bo inni się lepiej uczą, inni lepiej zarabiają, inni są ładniejsi, inni są milsi, bo ja jestem sama z tym wszystkim, bo mi nikt nie pomaga. Całe multum - matek, których wszyscy mają dość ale nikt nic z tym nie robi. Bo to matki, kobiety. I tak tkwią w tym bagnie często bardzo długo.
Przykre to jest bo człowiek zawsze ma wrażenie, że matka to "twór", który zawsze będzie, będzie pomocą, dobrym słowem, miłością...


Ooo.... też jestem w takiej sytuacji relacji z Mamą. Uciekłam z domu zaraz po studiach (nie dałam rady dłużej... czułam że, jeżeli zostanę, całkowicie utracę poczucie samej siebie).
Było mi wtedy bardzo cieżko (finansowo), ale zaciełam się i dałam radę.
Teraz przyjeżdżam do rodzinnego domu rzadko, głownie na Świeta.
Za każdym razem czuję żal i wyrzuty sumienia, że znów jestem ta zła, że znów nie zapewniłam Mamie szczęscia... że inni to mają porządne i kochające córki, nie to co Ona. Zawsze o tym mnie informuje, zawsze.

Odczuwam dylemat. Przecież to moja Mama, przecież mnie urodziła, wychowała, dbała o mnie, pilnowała abym skończyła studia. Teraz jest już starszą osobą i oczekuje ode mnie wsparcia i pomocy. Czuje to .... ale nie mogę, psychicznie nie mogę ..... muszę cały czas od Niej uciekać.
Ja się czasem zastanawiam, na ile toksyczni bliscy to efekt ich "niespełnionego" życia. Nie wiem - małżeństwa, które trwało tylko "dla dzieci", braku miłości, niespełnienia, braku kariery czy perspektyw "lepszego jutra". Mam wrażenie, że potem tacy ludzie oczekują od dzieci, że dadzą im to, czego nie miały wcześniej, wynagrodzą im "poświęcenie" życia i przeszłości dla nich. To są zazwyczaj chore układy.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
27 grudnia 2013 10:49
damarina- Współczuję Ci...
Mam to szczęście, że moi rodzice są wspaniali.
Ja też uciekłam od Potwora,  potwór na odległośc po kilku latach dał się oswoić i nawet jeżeli się nie zmienił wewnątrz, to spotykając się rzadziej jestem w stanie utrzymywać normalne relacje. Trochę to trwało, ale ja też jestem emocjonalnym potworem, stworzonym przez tego wyżej wymienionego. Mam silny charakter i dużą potrzebę przeżycia swojego życia po swojemu i nie dam sobą manipulować. Myślę, że wszystko zależy od tego czy jesteśmy w stanie się odciąć psychicznie... nie przejmować się opinią ludzi  i rodziny, i zadbać o siebie.
[quote author=Ava link=topic=93379.msg1961617#msg1961617 date=1388136739]
. Takich co to na rauszu zaczynają robić awantury, wyrzucają rzeczy przez okna, robią wszystko żeby mężczyzna je "pobił" by były biedne i poszkodowane.

Nie rozumiem , dla mnie facet nawet sprowokowany nie powinien podnieść ręki na kobietę, cokolwiek by nie powiedziała czy jakby bardzo nie chciała dostać  wpier***....
[/quote]

No i wlasnie dlatego potwory potrafia byc nie zauwazone latami, potrafia miec po swojej stronie wszystkich wokol i pozostawiac rzeczywista ofiare z pietnem oprawcy, w izolacji. Moge przytoczyc taka historie: kobieta latami wypomina facetowi, ze ja "bil". Wypomina przy dzieciach, przy rodzinie, przy blizszych i dlaszych znajomych, mezczyzna milczy. Po latach peka i co sie okazuje? Ze owszem uderzyl ja raz jeden, kiedy rzucila w niego rocznym synkiem i on nie zdazyl go zlapac. Nie mogl sie wytlumaczyc bo jak powiedziec synowi, ze jego wlasna matka nim rzucila? Moga byc i mniej jednoznaczne sytuacje ale zycie z kims toksycznym ze swietego, moze niekiedy zrobic chama albo brutala.
Ja się czasem zastanawiam, na ile toksyczni bliscy to efekt ich "niespełnionego" życia. Nie wiem - małżeństwa, które trwało tylko "dla dzieci", braku miłości, niespełnienia, braku kariery czy perspektyw "lepszego jutra". Mam wrażenie, że potem tacy ludzie oczekują od dzieci, że dadzą im to, czego nie miały wcześniej, wynagrodzą im "poświęcenie" życia i przeszłości dla nich. To są zazwyczaj chore układy.


W mojej rodzinie to typowa "sztafeta pokoleń". Relacja mojej Mamy z moją Babcią (jeszcze żyjącą) to też pasmo wzajemnych żali i pretensji. Tym razem to Babcia jest osobą "rozdającą razy" a Mama "kuli się z bólu" czyli jest ofiarą. Dopiero w swoim domu ma odwagę mówić co myśli na temat Babci. Przy Babci jest cicha i pokorna. Nie postawi się....
Zawsze zastanawiałam się, co jest w takich chorych układach że tak mocno wciagają? Czy czasami nie jest to w sumie "wygoda" dla ofiar - patrząc po mojej Mamie w relacji z Babcią - ona (Mama) cierpi, ale nic z tym nie robi .... tak jest od lat (dziesiątków lat...).
Nie rozumiem , dla mnie facet nawet sprowokowany nie powinien podnieść ręki na kobietę, cokolwiek by nie powiedziała czy jakby bardzo nie chciała dostać  wpier***....


Kobieta w amoku, szał dosłownie bo sprawy pieniężne nie idą po jej myśli, lekko pijana. Rzuca się na męża z pięściami i torebką (dużą i ciężką), trafia kilka razy. Mąż oczywiście nieźle zdenerwowany, dosłownie na skraju wytrzymałości, ale nie bije. Łapie za "fraki" i wypycha babę za drzwi żeby mieć święty spokój. Przy nas świadkach (ja i jej syn), nic jej nie zrobił. Następnego dnia na policji ma przesłuchanie o pobicie żony (dostarczone jej dokumenty z obdukcji (???)). Zostaje sam z tym wszystkim syn, który ma ogromne poczucie żalu do matki.

Damarina bardzo mi przykro  :przytul: 
Rozumiem  🙁
Damarina bardzo mi przykro  :przytul: 


Dziękuję za troskę.
Daję radę! Wypracowałam mechanizmy przetrwania.
Mieszkam w oddaleniu od Mamy - więc zawsze mam ten komfort psychiczny, gdy już nie daję rady być z bliskiej relacji z Mamą - po prostu wychodzę, wsiadam w samochód i wracam do siebie - ponad 140 km od domu rodzinnego.
Na szczęście - mam taką osobistą sytuację, która pozwala mi nie brać ani "złotówki" od Mamy - bo wiem że tylko na to czeka, aby mnie uzależnić materialnie od siebie i tym próbować manipulować.
Liczę na to, że NIGDY nie będę zmuszona zwrócić się do Mamy o pomoc finansową. Oby!
Już hasła "wydziedziczę Cię" oczywiście padały z jej strony - ale zawsze odpowiadałam wtedy: PROSZĘ BARDZO! Nie widzę problemu żadnego, możesz mnie wydziedziczyć natychmiast. Żeby tylko Mama nie "złapała tropu" że mi w jakiś sposób zależy na pieniądzach ....

Tak funkcjonuję w relacji z Mamą: cały czas czuja, aby nie dać okazji Mamie wejść w moje życie i sobie podporządkować je według własnego pomysłu.
Co do alkoholu - mam wrażenie, że w Polsce każdy ma alkoholika w rodzinie. Tatę, mamę, dziadka, wujka... zawsze. Nie znam osoby, która pociągnięta za język kogoś takiego nie wymieni.
Moja mama ma wspaniałą, cudowną matkę, która dbała zawsze jedynie o siebie, o swoją fryzurę, imprezy, bale, błahostki. Z boku ofiara, bo chodzi po sąsiadach, bliskich i narzeka jak to ma źle z moją rodziną. Alkoholiczka, kleptomanka hmmm to jest choroba, bo zabrać córce, wnukom cokolwiek, byleby zabrać, kradzieżą nazwać nie można.
Mama była właściwie wychowywana przez ciotkę, babcia nie była dziećmi zainteresowana, nie znam szczegółów, bo nam chciano tego oszczędzić, przedstawiano nam ją w pozytywnym świetle jak się dało, ale mieszkanie pod jednym dachem z taką osobą powoduje, że nie da się ukryć wszystkiego. W każdym bądź razie babcia była na odwyku parę razy, miała się leczyć z alkoholizmu, pod przymusem właściwie, bo ona problemu nie widziała i nie widzi. To jest taki typ osoby, która się wypiera wszystkiego, nawet złapana na gorącym uczynku. Wyobrażacie sobie sytuację, że nie możecie w łazience swoich rzeczy zostawić, bo po prostu znikną? Albo zapraszacie koleżankę do domu i mówicie zabierz kurtkę do pokoju, bo moja babcia kradnie? Chodzi po pokojach jak nikogo nie ma w domu i szuka co zabrać  🤔wirek: A złapana na takim czynie twierdzi, że była w łazience, że to z psa pieniądze wypadły (???). Właściwie do pilnowania, chowania idzie się przyzwyczaić, ale jak można się czuć we własnym domu swobodnie?
Nikt z rodziny nie wierzy, druga córka też nie wierzyła, dopóki nie doświadczyła na własnej skórze. Mama męczy się okropnie z tą całą kleptomanią, alkoholizmem itd. wiele lat. I tu nikt nie weźmie takiej osoby do siebie, nie ma chętnych, bo jest jak jest, a życie z taką osobą wykańcza. W takiej sytuacji zrozumiałe jest, że chciałoby się od tego odetchnąć, zostawić swój szampon na półce w łazience, pieniądze na stole na zakupy, nie martwić się, że jak się wyjdzie z domu to pijana spali chałupę albo zaleje sąsiadów.
Cieszcie się, że w większości macie z tym do czynienia z daleka i nie na co dzień.
Czasem potwór emocjonalny jest gorszy od tego potwora z alkoholem... Różnie bywa.
Ciężko niektórym jest potem wyjść z błędnego koła i nie powtarzać "złych" zachowań na swoich rodzinach.
Ciężki temat.

Dokładnie tak.
Mówi się, że każdy ma jakies traumy z dzieciństwa, że każdy rodzic w jakis sposób krzywdzi dziecko i że naturalnym elementem rozwoju emocjonalnego jest bunt. Ale jednak różnimy się wrazliwością, a i nasilenie problemów się różni i to, co niektórzy uważają za akceptowalne, dla inncyh staje się traumą na resztę życia, zwłaszcza jeśli "potwór" nie bije, nie pije, a znęcanie się ma forme wyłącznie psychiczną...

Strasznie ciężko się z takiego "zniewolenia emocjonalnego wyrwać", bo ta osoba na ogół zna najbardziej czułe punkty i potrafi tak uderzyć, żeby zadziałało bezbłędnie. Przykład - kiedy rodzice nie akceptowali związku, w którym była moja koleżanka, usłyszała od ojca, że jeżeli go nie zakończy, to będzie równoznaczne z tym, że zabije swoją matkę, która generalnie miała różne dolegliwości wynikające ze stresu. Skończyło się ukrywaniem związku i ciężką depresją.
Dziękuję. Jakoś mi lżej. Nie tylko ja mam Potwora.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się