Wszystko o wspinaniu: skałki, taternictwo, sprzęt, topo, ludzie, kursy etc.

smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
18 marca 2019 13:51
Dokładnie o nich myślę! 🙂 one są wodoodporne? Na cięższe warunki będą ok w połączeniu z merynosem? Czy jednak bez porządnej membrany się nie obejdzie?

Co do ślizgu - moje czeka uzupełnienie po sezonie, podrapanie to pikuś, tam są wielkie ubytki  😵 na każdym wyjeździe trafiam na jakieś wąskie kamieniste ścieżki  🤔wirek:
Ej też mi się rzuciły w oczy, a to jest.. obcisły spodzień? W sensie (nie planuję zakupu, ot ciekawość) taki softshell.
Ja wiem co mi się podoba, ale mnie totalnie nie stać

https://8a.pl/damskie-spodnie-dynafit-radical-gtx-pant-quiet-shade.html

Widziałam je w akcji, na żywo i zachwyciłam się i patentami, i wykonaniem. Wszystko mi się w nich podoba 😁
Lotnaa   I'm lovin it! :)
18 marca 2019 13:58
Tu masz opis. https://www.marmot.com/wms-pro-tour-pant-785562701878.html
To jest softshell (Gore Windstopper). Jakąś wodoodporność tam może mają, ale na mocny deszcz to już słabo. Przy czym ja mam GoreTexowe spodnie skitourowe, i nie wyobrażam sobie w nich chodzić w normalnych warunkach przez słabą oddychalność. Na zimne dni te w połączeniu z getrami merino powinny być idealne.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
18 marca 2019 14:05
Eh, to odpada, softshelle mam, na zwykłą pogodę są ok.

Mi podobają się Dynafit Yotei oraz Mammuty z serii Eiger extreme, ale to wydatek minimum 1500 zł  🤔
Te Yotei to wyglądają jak na super ekstremy nie? Ale fajne 🙂

A my ze smarcikiem odebrałyśmy butki Scarpy (po tym całym evencie). O ile organizacja mnie wkurzyła to zakup był jakiś niebywały. Tempo dostawy przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Dziś je przetestuję. Kupiłam też sobie nowe spodnie, piękne! Ale grubawo w nich wyglądam 😁 😁
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
20 marca 2019 09:30
Taaak, mamy nowe super butki a wszystko dzięki amnestrii  😍  😅  :kwiatek:

Chciałam napisać już wcześniej, ale głupio mi było post pod postem  😉

Jakie spodnie kupiłaś? Ja będę polować na milo julian lady, właśnie wyszły i są piękne  💘 tylko czekam na jakąś niższą cenę  😡  😉
Nie mogę wygooglać tych spodni. A milo ostatnio fajne rzeczy wypuszcza, koleżanka ma ich wspinaczkowe i są PIĘKNE!
Ps a w ogóle tu (https://issuu.com/milosport/docs/milo_katalog_19) jest mój serdeczny kolega, Krzychu, tak się pochwalę 🤣


Kupiłam z giełdy wspinaczkowej dżinsowe Heartbeaty (szare). Fajne bo mają wyższy stan (mój główny zarzut do HB to, że mi z tyłka zjeżdżały). Kupiłam za nieduże pieniądze, nowiutkie z metkami. Okazało się, że to sklep (mój ulubiony zresztą, obok taternika - Explosklep) je sprzedaje, więc mam paragon i wszystko 🙂 Są naprawdę super ładne, tylko no jakoś ja w nich zbyt szczególnie nie wyglądam. Ale zostają 🤣
O te: http://heartbeat-clothing.com/pl/spodnie/202-urban-jeans-light-grey.html (ja zapłaciłam połowę mniej 😉) IMHO dość niekorzystne zdjęcie i przekłamujące kolor. Bo one są szare-szare, bez domieszki niebieskiego

Ps. było super Cię zobaczyć! Szkoda, że na awaryjnych i w przelocie!  😍
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
20 marca 2019 09:43
A takie jeansy są wygodne do wspinaczki? Nie krępują ruchów?  😀

Ja w ogóle uwielbiam Milo, przede wszystkim za spodnie trekkingowe i plecaki (spodni milo roti używam już chyba 7 czy 8 rok). No i ceny mają przyjemne 🙂 Co prawda nie planowałam żadnego zakupu teraz, ale wypuścili wczoraj te juliany, zobaczyłam na fejsbuku i przepadłam  😍
POKAŻ MI JE 🤣 🤣 🤣

Eee to tylko taki udawany jeans 😀 Wyglądają na jeansowe, ale to normalnie jakieś "strecze", miętkie i miłe te spodenki 🙂
Ja zgodnie z obietnica dana smarcikowi przychodze ponarzekac, ze bola mnie palce 😁 😉

Btw da sie cos z tym zrobic (nie wiem, smarowac, zawijac, wysuszyc, nawilzyc, potraktowac papierem sciernym 😂 ) czy tylko doktor czas i cierpliwosc? W sensie stawy i sciegna maja sie spoko, za to konczy mi sie skora na dloniach, z wariacjami od pecherzy mokrych i krwawych, przez suche pecherze pekajace na stawach, po zwyczajnie wytarty naskorek na opuszkach. Nie umiem opisac, jak bardzo organicznie mnie wku*wia niekonczenie drog, kiedy sie nawet nie zdaze zbulowac tylko te cholerne palce bola, grrr. A pewnie dzisiaj znowu je zaoram do zera i bede sie dalej wkurzac 😁
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
20 marca 2019 10:02
Wrzucam jako zdjęcie z telefonu, mam nadzieję, że nie jest za duże i nie rozjedzie forum, bo nie wiem jak je zmniejszyć  😡


kokosnuss super, że jesteś! A palce plastruj, plaster wspinaczkowy jest naprawdę spoko wynalazkiem 🙂 No chyba, że chodzi Ci o rany na dłoniach a nie palcach, to przyznam, że nie wiem  😫

Edit: za duże to zdjęcie, jak zmniejszyć w telefonie? 
Słabo, że Ci to wszystko krwawi. Wiem, że pomogę teraz 😁 ale nie można do tego doprowadzać. Ja staram się możliwie minimalizować ryzyko, że pęcherze/odciski mi się rozwalą. Po wspinaniu, w kąpieli robię peeling łap, a potem papier ścierny 😂 Tudzież ostry pumeks/tarka. I na to kremik typu Climb on. Ale czasem używam zwykłego. Tejpować bym nie tejpowała, bo ciężko Ci się będzie wspinać. Zresztą pewnie to jest w takich miejscach, że i tak się nie da okleić.

Ja niestety często kasuję sobie stopy (tzn stopy kasuję w górach, a potem na panelu nie jestem w stanie się wspinać). Ale wtedy wspinam się np. w trampkach, polecam czasem. Człowiek uczy się zaginać palce (mój trener czasem nam wręcz nakazuje przyjść w tenisówkach) 😁 Albo restuję dopóki się nie zagoi. W miarę oczywiście (tejpy naturalnie idą w ruch).

Niemniej rąk nigdy sobie nie załatwiłam jakoś hardkorowo, chyba że w granicie tatrzańsko-sokolikowym. No i jak zaczynałam się wspinać to miałam skałowstręt, ale to dawno i nieprawda 🙂 I cóż tu bym sugerowała, żeby pozwolić dr czasowi działać, żeby to się raz a porządnie zagoiło. A z tego, co piszesz to jesteś ciągle na ścianie 🙂 Jak zrobisz rest na 3/4 dni to nic się nie stanie :kwiatek:


Smarcik, ale śmieszne 😀 Ale to nie mój styl, uff, bo myślałam, że muszę kupić 🤣 🤣
amnestria, na ten moment nie krwawi na szczescie. Ale poniszczylam sobie te lapy tak fest wlasnie na sciankach podczas urlopu w PL (nie wiem, moze chwyty macie jakies inne 😁 ) i tak sie paprza juz nty tydzien z rzedu. I wlasnie wtedy mi polecaly chlopaki papier scierny 😉 No nic, postaram sie o to bardziej dbac na co dzien. I tak, tych najgorszych i tak sie nie da tejpowac, bo sa u podstawy palcow.

Moje stopy na szczescie wszystko znosza z godnoscia, lata doswiadczenia w chodzeniu w za malych butach robia swoje :P
Moje stopy w butkach wspin sobie radzą, ale skiturowe i te techniczne moje zimówki mi rozwaliły nogi tak, że mięso wyszło 😁 😁


Może zapinasz chwyty? I dlatego tak Ci się robi? Ja mam tendencję na krawądkach do zapinania, w poniedziałek wspinałam się na fajnej drodze, bardzo interesującej, w moim typie, czyli techniczna po krawądkach. Tylko, że parę razy się pogubiłam i zdałam sobie sprawę, że zapinam tak, że aż przedramię mi się usztywniło. Od zapinania klam czy małych chwytów też można sobie rozorać dłonie + pourywać troczki, ale to już poważna kontuzja :kwiatek:
amnestria, no zapinam jak sie gubie, stresowy overgripping to moje hobby 😁 ale IMO to glownie od namietnego obmacywania sloperow (jak to bylo po polskiemu, oblaki?) w poszukiwaniu najlepszego chwytu. Jak przy tym dlonie sa lekko wilgotne to pecherze instant. No i w ramach naszej polityki zapobiegania kontuzjom krawadki mam poki co dawkowane z umiarem, wlasnie z troski o troczki.

No nic, bede sie dzisiaj pilnowac, bo musze miec lapki w dobrym stanie na weekendowe szkolenie 🙂
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
20 marca 2019 12:02
kokosnuss a co to za szkolenie? Wspinaczkowe? 🙂

Jak już jesteśmy w temacie rąk i stóp - macie jakieś patenty żeby wyglądać sensownie wśród ludzi?  😡 już nie wspominam nawet o pomalowanych paznokciach, ale czasami wstyd mi podać komuś rękę, która jest podrapane, poraniona i z bliznami. Stopy to samo - lato nadchodzi, zawsze chodziłam w adidasach albo trampkach, ale te dobre czasy już się skończyły  😡 nie wyobrażam sobie założyć choćby butów typu peep toe. No przecież nie będę malować paznokci co drugi dzień i to o 23  😵 macie jakieś patenty?  😁
Nie mam 😀

Ale nie zakładam sandałków już. Bo mam takie zgrubienia na dużych palcach, że fujka 😀
Za to miałam patent na dłonie i UWAGA dały radę na tatrzańskim nawet. Hybryda, czarna/biała. I jak się odłupywało to domalowywałam. Ale teraz mi się już nie chce + odkąd więcej się wspinam na małych chwytach to tym bardziej ostro paznokcie piłuję. A na takie krótkasy szkoda mi lakieru.


Ja za to się obijam jak dzika. No tak mam, że wystarczy, że gdzieś się pacnę i siniak na pół nogi. Wyglądam jak ofiara przemocy domowej. No, ale trudno, co zrobisz 😂 Można się nie wspinać 😀
smarcik, tak, wspinaczkowe, cala sobote mam wstep do outdoor voorklimmen (ze kurs wspinania na zewnatrz z dolem) 🙂

Generalnie zgodnie z wymogami NKBV (cos jak PZA?) trzeba miec kurs, egzamin i plasticzek na wszystko. I jak chce sie jechac w skaly do Belgii to tez NKBV ogarnia pozwolenia i trzeba spelniac ichnie wymogi. Ba, zeby na panelu chodzic na wedke trzeba miec zrobiony trzytygodniowy kurs, zaliczony egzamin i plasticzek 😂 Najgorsze jest to, ze oczywiscie terminy wszystkich kursow, i tych indoorowych i outdoorowych pokrywaja mi sie z konskimi treningami i zawodami 😵 

Paznokci juz nie mam, koncza mi sie jeszcze przed koncem opuszek, nie byloby czego malowac 😉 Palcow u stop wole nie ogladac, tez mam rasowe kalusy na duzych palcach. Kolana w siniakach, lokcie w strupach, nic tylko zalozyc letnia sukienke 😁
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
20 marca 2019 13:51
Blizny to standard i bez wspinania  😂 tzn ja teraz mam na ręku okropną ranę po głupim locie z zeszłego tygodnia, będzie blizna. Ale to nic w porównaniu do blizny na nodze - centralnie na piszczelu mam 15cm bliznę jak oo poważnej operacji, a ja wycięłam sobie skórę goląc nogi  😵 także nawet bez wspinania źle wyglądam  😂

Opowiedz coś więcej o tych zasadach u Was - tzn ze gdybym pojechała do Was to nawet nie mogłabym powspinać się na wędkę bez tej karty?  👀 ktoś to sprawdza? A w skałach też sprawdzają?
3 tygodniowy kurs wspinania na wędkę? 🤔 😀
Wiedzialam, ze bedzie szok kulturowy 😂 😜 Na tutejsze standardy to jest skrajnie ekstremalny sport przeciez 😁

smarcik, jak masz dobra bajere to na hali przejdzie bez plasticzka 😉 sprawdza to czlowiek za barem, ktory ci sprzedaje wejsciowke czy karnet. I jak chcesz wejsc pierwszy raz bez certyfikatu z NKBV to bedzie ci stal pracownik nad glowa podczas asekurowania i mu sie bedziesz musiala wyspowiadac z teorii. W skalach jak pojedziesz sama z jakas swoja ekipa to nobody cares, wykupujesz tylko klimkaart.

Za to podczas wyjazdow z ludzmi z NKBV trzeba miec plasticzek. Tylko wyjazdy w skaly organizuja regionalne oddzialy NKBV, wiec niektore sa mniej restrykcyjne od innych. Ale tak czy srak zeby chodzic w skalach z dolem trzeba uzbierac te trzy plastiki, bez tego tylko na wedke.

amnestria, tak, i ma to tyle samo sensu, na ile wyglada 😁 halowy wspinania z dolna asekuracja to jakies 4-5 tygodni.

Ale wiecie, tutaj absolutnie wszystko tak dziala 😉 wszystkie konskie sprawy tez. Ze niezliczone grafiki, egzaminy, kursy, licencje i duzo biurokracji. I osobiscie jestem dawno przyzwyczajona, czlowiek albo to ogarnia, albo emigruje.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
20 marca 2019 15:17
Co się robi na takim 3 tygodniowym kursie? Wynosisz z tego jakieś super umiejętności, czy przez cały czas uczysz się wyłącznie asekuracji?

Kurcze, może to ma sens, ja ostatnio spotykam na ścianach bardzo dużo początkujących bez elementarnej wiedzy 🙁 i totalnie nikt się nimi nie interesuje. Zdarzyło mi się np wyłapywać linę jakiejś pannie, która stwierdziła, że da się opuścić koleżankę trzymając obie ręce nad przyrządem  😵
Jak dla mnie to nie ma sensu 🙂 Tzn może bym wymusiła na ludziach, żeby był obowiązkowy np. 5 dniowy kurs na panelu (górna i dolna asekuracja), a nie tylko oświadczenie. Bo pół godziny ćwiczeń to faktycznie mało. Niemniej chodzenie na wędkę przydaje się dopiero tak naprawdę jak człowiek staje się średnio-zaawansowany. To nie jest lonża, żeby rzeźbić 2 lata i dojść do dosiadowej perfekcji.

Bo IMHO początkujący potrzebuje szybko zacząć wspinać się z dołem, latać, oswajać się. Próbować robić ruchy i odpadać. Wędka jest potem dobrym narzędziem treningowym, choć ja ostatnio patentuję z dołu i lepiej mi to wychodzi niż od góry. No chyba, że wybitnie, WYBITNIE mi nie idzie 😁 Więc 3 tygodniowy kurs wydaje mi się jakąś dramą 😀

Ciekawe, nie miałam pojęcia, że tak może być 😀 A kokosnuss mówiła, że nie ma o czym pisać 😉 😉
smarcik, asekuruje na roznych przyrzadach. I wspina, jakiestam tipy techniczne sie dostaje. Ze skrecanie, dlugie ramiona, praca stop, rownowaga etc. No takie podstawy. I cwiczy sporo latania na luznej linie, no bo normalnie przeciez na wedke donikad nie polecisz 😉 ze niby upadki z zaskoczenia etc.

No i to nie sa bite 3 tygodnie, tylko bodajze 3x4h.  A do chodzenia z dolem trzeba x miesiecy doswiadczenia i dany poziom na wedke. No jak z ta lonza w sumie.

I tak jak mowi amnestria, tak duzo czasu poswiecone na to IMO nie ma szczegolnego sensu. I cala ta kultura wedkowania 😉 wyrabia w ludziach takie paniczne odruchy, ze omujbosze co jak ja spadne. Bo na holenderskich sciankach chodzi sie praktycznie tylko na wedke, asekuruje na scisk i prosi asekuranta o blok przy byle g.... I w druga strone, wiekszosc ludzi ma pretensje, jak odpadniesz zamiast poprosic o blok. Bo na przyklad kompletnie nie ogarnia tej minimalnie wiekszej sily i sobie lecisz na glebe albo asekurantowi na glowe.

W ogole chodzenie z dolem to jest taki znak bycia mega pro i szacun na dzielni 😁 regularnie z dolem to sie wspina z dwoch kolesi co robia 7b/8a, to o czym my mowimy 😁

No nic, ja sie ide uczyc w sobote, chociaz bede miec szacun wsrod znajomych 😜 😉
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
20 marca 2019 16:12
3 spotkania to jednak nie 3 tygodnie, jest ogromna różnica  😉

Jasne, że nie ma sensu uczyć się bite 3 tygodnie wędkowania, ale u nas niektórzy nie uczą się wcale. Są te półgodzinne kursy jako minimum, ale masa osób nawet to pomija. Bo nikt tego nie sprawdza.
A ja Wam powiem, że byłam w Holandii na ściance (w Groningen konkretnie, tam gdzie jest ta najwyższa wolnostojąca ściana) i nikt ode mnie nic nie chciał. Poszłam z totalnie niewspinającym się Holendrem, który pierwszy raz w życiu widział uprząż z bliska, teoretycznie byliśmy pod opieką jakiegoś instruktora, ale praktycznie on akurat zajmował się jakimiś dziećmi i jak zobaczył, że ja ogarniam, to dał nam wolną rękę. Oczywiście wspinaliśmy się na hali, a nie na tej 37-metrowej zewnętrznej 😁 Nie wiem, czy to my tak trafiliśmy, czy mój kumpel dobrze zagadał, czy o co chodzi, ale pamiętam, że nie było żadnych problemów 😀
smarcik, i nikomu nie dzieje sie krzywda? W sensie nie ma potem wypadkow? 👀

NKBV prowadzi rejestr roczny, mozna sobie kazdy wypadek znalezc, no i wlasnie wiekszosc jest przy dolnej asekuracji, dlatego sie czepiaja.

Mnie bardziej irytuje to rozciaganie kursow na x tygodni (3-4-5)  zamiast wyrabiania godzin w krotszym czasie. No i tresc kursu mega zalezy od prowadzacego, moj byl IMO bardzo spoko, ale znam ludzi, co przez te pare tygodni stali i sie gapili, jak jedna osoba asekuruje 😉
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
20 marca 2019 17:27
kokosnuss jasne, że są wypadki 🙂 jak w każdym sporcie. Ale prawda jest taka, że większość wynika jednak z rutyny, i dotyka często bardzo kumatych i doświadczonych ludzi. Ja osobiście byłam tylko świadkiem 1 złamania nogi po upadku z niskiej wysokości na ścianie oraz 1 utraty przytomności na bulderze po odpadnięciu, ale wypadki są naprawdę różne - w Warszawie na jednej ścianie było kilka przypadków wypadków z użyciem autoasekuracji. Na innej dziewczyna wsadziła palec w spita, odpadła i było po palcu. A z tych doświadczonych to np wypadek sprzed lat na Jurze, kiedy instruktor pokazywał kursantom jak przepiąć się do zjazdu, wpiął się w wąsy, które były za długie, zjechał i umarł.. Dużo by wyliczać.

Wypadków górskich w to nie mieszam, bo to już inna liga. Nie dalej jak wczoraj skialpinistka na Słowacji spadła z przełęczy i nie przeżyła.

Zdrowy rozsądek przede wszystkim. I brak rutyny. Rutyna zabija. W moim środowisku jest to szczególnie widoczne, znam mnóstwo przypadków ludzi, którzy zastrzelili/postrzelili siebie lub kogoś przez rutynę w pracy z bronią 🙁

Ja zaczynałam wspinaczkę od kursu, który trwał bodajże dwa weekendy i do tego jeden dzień teorii w tygodniu. Potem wyjazd w skały i tam chyba 5 dni - było wspinanie sportowe, było wspinanie na własnej, zjazdy, techniki ratownictwa.. Tak sobie myślę, że takie pół godzinne szkolenie z wędki to jednak trochę mało 🙂
W Gdańsku na jednej ściance szkolenie trwa jeszcze krócej... do tego mają system zmniejszający wagę wspinacza, żeby było łatwiej i niby bezpieczniej. Skutek jest taki że wielokrotnie widziałam jak ludzie puszczali linę całkowicie by porobić sobie sweet focie... Przy tłumie na ściance nikt nie jest w stanie tego upilnować. Wypadki na tej ściance były, jeden śmiertelny, ale tu akurat rutyna i brak wzajemnej kontroli - nieskończona ósemka. Obsługa na tej ściance (a właściwie właściciele) z jednej strony jest przewrażliwiona i np na sekcji każdy zanim zacznie się wspinać musi zrobić wzajemną kontrolę plus przejść kontrolę instruktora. Z drugiej strony chyba najbardziej nastawiają się na totalnie początkujących - ten system przyspieszający rzekomo naukę, masa klam wszędzie, nowe drogi jak już się pojawiają (rzadko) to raczej V - V+.
Na drugiej ściance z kolei zamiast systemu zmniejszającego wagę do asekuracji używa się grigri. Przychodzi ktoś pierwszy raz w życiu na panel i ma to ustrojstwo od razu opanować  🙄 Ja po paru latach bronię się nadal przed gri, jakoś wolę kubek a w razie potrzeby click upa.
Trójmiasto pod względem ścianek wypada słabiutko... Albo te dwa panele z liną, albo 3 boulderownie. Jedna niby duża i nowoczesna, ale drogo i koszmarnie brudno. Dwie 'piwnice'. Jedna również brudna, druga to miejsce gdzie chodziłam na sekcję. I pewnie wrócę, ale może dopiero w maju jak odrobinę kondycji nabiorę.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
20 marca 2019 20:05
magda, grigri potencjalnie bezpieczniejsze niż kubek. Ale wszędzie potrzeba ogarniętych ludzi.

Dziewczyny, gdzie kupujecie ciuchy milo?

Ja miałam taki spalony skitourowy dzień, że postanawiam na niego spuścić zasłonę milczenia 🤔 Ale chyba mam po prostu bardzo zły tydzień.
Przynajmniej przetestowałam spodnie, i smarcik, szczerze polecam. Fajnie skrojone, wygodnie leżą, rano żałowałam, że nie założyłam pod spód leginsów, ale w słońcu już było ok.
No i zimę jeszcze znalazłam, chociaż u nas już wiosna w pełni.


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się