Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

busch   Mad god's blessing.
19 marca 2020 18:38
tunrida, cieszę się że teraz już przynajmniej wiadomo o co chodzi. Mi wkładki pomogły bardzo, już zresztą o tym tu pisałam. Noszę je bardzo skrupulatnie i dzięki temu nie bolą mnie stopy nawet na trekingach po Islandii, mimo że w czasach sprzed wkładkami nawet spacer na uczelnię powodował ból.

vanille, ja również polecam FitnessBlender, mają też stronę z bardzo fajną wyszukiwarką gdzie możesz przebierać w setkach ich treningu zależnie od preferowanego czasu, sprzętu, nastawienia na partie ciała itd.

Ja sobie kupiłam sztangę i obciążenia do 60kg, poza tym już wcześniej miałam hantle. Moja trenerka kjkoral (taki ma nick na insta) zapisała mi trening siłowo-dywanowy 🤣 i będę cisnąć podobnie jak na siłowni. Oczywiście przydałyby się stojaki do przysiadów i ławeczka do wyciskania no ale cóż... mieszkania w bloku nie są z gumy 🤣. Już wczoraj pierwszy trening siłowo-dywanowy odbyłam, jestem bardzo zadowolona bo mam mocne zakwasy w tyłku i prawie w ogóle w udach 😀. Plus dużo pracy by mnie wyprostować, na aktywizację łopatek itd. Irytujące jest tylko to że muszę ciągle liczyć jaką konfigurację ciężarków użyć, żeby mieć odpowiedni ciężar na hantlach, jednak wybieranie spośród hantli na siłce jest w porównaniu bardzo wygodne.
busch, sprawdzę na pewno 🙂

kittajka, Super wynik! Gratulacje
bush to dzięki Tobie zainteresowałam się tym płaskostopiem poprzecznym i wkładkami.
Bardzo dziękuję! Gdybyś o tym nie napisała, stwierdziłbym że halluks mnie boli i tyle. I nic bym nie zrobiła.

Doktor twierdzi że moja łąkotka nie ma w sobie aż takich degeneracji żebym miała już nigdy nie biegać. Twierdzi że jak się przerzuci ciężar w kolanie na zewnątrz, po ok 3 m-ach ćwiczeń z fizjo, będę mogła biegać.

Bardziej niż moja łąkotka i kolana do wewnątrz, martwi go mój sztywny i wyprostowany kręgosłup.
Na razie fizjo musi poczekać z powodu pandemii ale nie mogę się doczekać tych wizyt.

Aaaa...dałam szansę kolejnej trenerce z netu. Uważam że jest dobra. Treningów nie podjęła się dla mnie ułożyć. I słusznie. Dietę dostałam. Na razie diety od niej nie stosuję, bo nie mam możliwości (pandemia) ale wprowadziłam poprawki do tego jak jadłam dzięki jej wskazówkom i obserwuje czy będzie oczekiwany efekt.
Ja tydzień nie biegałam, mały zakatarzony i mnie cały czas coś brało, ale nie mogło wziąć i tak w kółko. Więc czekałam i momentalnie 1kg w górę (jem normalnie, tylko te slodyyyczeee....) No ale się nie doczekałam wyklucia się choroby, pół dnia czuje się normalnie, pod wieczór czasami boli mnie gardło albo zaczynam kichać, po czym na drugi dzień znów wszystko ok - więc wczoraj się wkurzyłam i poszłam biegać. Wprawdzie wolniutko i tylko 4,5km, ale od razu czuję się lepiej!
😀
madmaddie   Życie to jednak strata jest
23 marca 2020 07:12
Nie jesteś w deficycie kalorycznym.

Z dobrych stron korony- na fb Warszat Nauki znajdziecie nagranie lajwa z Tadeuszem Sowińskim i Parolem. Panowie są świetni, solidna dawka wiedzy, polecam!  💘
Vanille, dzięki :kwiatek:
Cavaleiro, a wymiary też stoją?
Nie jesteś w deficycie kalorycznym.

Z dobrych stron korony- na fb Warszat Nauki znajdziecie nagranie lajwa z Tadeuszem Sowińskim i Parolem. Panowie są świetni, solidna dawka wiedzy, polecam!  💘

Najwyraźniej.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
23 marca 2020 08:12
ile chcesz, to ma znaczenie głównie zdrowotne i kondycyjne, a nie "odchudzeniowe"
Może zajrzysz do Parola?  :kwiatek:
https://www.damianparol.com/trenuje-a-nie-chudne/
https://www.damianparol.com/czemu-tyje-na-ujemnym-bilansie-kalorycznym/

i do Dietetyka NieNaŻarty?
https://dietetykanienazarty.pl/b/jak-schudnac-5-kg-bez-placenia-pseudo-trenerowi
A ja melduję że w końcu waga poszła w dół, został mi 1 kg do wagi sprzed ciąży(W sumie ten 1kg to są cycki matki karmiącej pewnie  :hihi🙂. A 4 kg do mojej wagi idealnej.
Nogi już mam lepsze niż przed ciążą, ale brzuch i ręce to masakra. Niby coś tam na brzuch ćwiczyłam, ale teraz się zawzielam  na mocniejszy trening brzucha, bo już 9mcy po cesarce jestem to w końcu można.
Plus wprowadzilam w bieganiu mocne interwały. Na co wcześniej nie moglam sobie pozwolić ze względu na wagę i obciążenie stawów.
ile chcesz, to ma znaczenie głównie zdrowotne i kondycyjne, a nie "odchudzeniowe"
Może zajrzysz do Parola?  :kwiatek:
https://www.damianparol.com/trenuje-a-nie-chudne/
https://www.damianparol.com/czemu-tyje-na-ujemnym-bilansie-kalorycznym/

i do Dietetyka NieNaŻarty?
https://dietetykanienazarty.pl/b/jak-schudnac-5-kg-bez-placenia-pseudo-trenerowi

Dziękuję 
busch   Mad god's blessing.
23 marca 2020 20:50
kenna, Horsiaa, laski Wy tak poważnie z tym 1 kg?  🤣 Przecież to różnica jak sprzed świątyni dumania i po niej  😀 Mam nadzieję że przynajmniej zaobserwowałyście ten 1 kg w tym samym momencie cyklu, porze dnia i stanie przed/po dumaniowym, bo inaczej to szkoda życia na martwienie się takimi pierdołami  :kwiatek:
busch, ja już się nie martwię tak naprawdę niczym, bo mam BMI ok, dobrze się czuję i chce to utrzymać. Dlatego zostanę w tym wątku by ciągle mieć motywację do zdrowej diety i aktywnosci. Ciesze się z powrotu do biegania (wow, tydzień nie biegałam, dramat  :hihi🙂 A jeśli chodzi o wahania wagi, to u mnie przy większej wadze są większe wahania podczas miesiąca (nawet do 1,5kg różnicy miałam pomiędzy różnymi fazami cyklu gdy ważyłam 65-67kg). W obecnej chwili mam od dobrych 4 miesięcy znikome wahania (powiedzmy pół kilo między faza "opita przed okresem i wysuszona po okresie", albo nawet wcale), teraz mam 51kg. 


Cavaleiro, mnie tutaj poradzono, by przez pewien czas docisnąć jeszcze bardziej albo ćwiczeniami (ostre aeroby np. z interwałami) albo przydusić z dietą np 1000kcal NA CHWILĘ (np. tydzień), nie żebym polecała tego typu diety, ale tak się czasami udaje wstrząsnąć organizmem i wytrącić z odrętwienia. Pomijam kwestie, czy w ogóle w obecnym okresie zagrożenia epidemiologicznego powinniśmy się odchudzać - niech każdy to sobie przedyskutuje wewnętrznie...
Cavaleiro, mnie tutaj poradzono, by przez pewien czas docisnąć jeszcze bardziej albo ćwiczeniami (ostre aeroby np. z interwałami) albo przydusić z dietą np 1000kcal NA CHWILĘ (np. tydzień), nie żebym polecała tego typu diety, ale tak się czasami udaje wstrząsnąć organizmem i wytrącić z odrętwienia. Pomijam kwestie, czy w ogóle w obecnym okresie zagrożenia epidemiologicznego powinniśmy się odchudzać - niech każdy to sobie przedyskutuje wewnętrznie...
madmaddie   Życie to jednak strata jest
24 marca 2020 06:25
Na początku myślę wystarczy zwykla redukcja i nie trzeba jeść poniżej PPM. Tylko liczyć uczciwie wszystko
Na początku myślę wystarczy zwykla redukcja i nie trzeba jeść poniżej PPM. Tylko liczyć uczciwie wszystko
madmaddie   Życie to jednak strata jest
24 marca 2020 10:07
Nawet jak się ma te rzeczy w małym palcu, to trudno schudnąć intuicyjnie (chyba że np. przeskakujemy z maka i pączków na zdrowy, nieprzetworzony weganizm). Jeśli nie modyfikujemy diety drastycznie i nie mamy do zrzucenia 30kg, to można się właśnie tak frustrować brakiem efektów. Ja mniej-więcej wiem ile co ma kalorii i jedząc wegańsko jestem w stanie schudnąć do pewnego poziomu wyglądania dobrze, ale jeśli chcę docisnąć, to nie obejdzie się bez liczenia kalorii. I czasami wręcz mam problem w drugą stronę - żeby zjeść tyle ile trzeba. Inna sprawa to dobranie odpowiedniego pułapu tej redukcji. Przy moich treningach (dywanówki, ale konkretne) minus 500 kcal to było za dużo. Redukuję o 200-300, chudnę wolniej, ale mam siłę żyć.

I tak w czasach kiepskich życiowo dla mnie, doszłam do takich wniosków jak chłopaki z artykułu - żeby powoli wdrażać zmiany, a nie drastycznie, bo to mi nigdy nie szło. Ale ludzie są różni. ¯\_(ツ)_/¯
busch, tak  😁 bo póki co nie mam cyklu, bo mi nie wrócił okres po ciąży. Nie mogę stosować żadnych restrykcyjnych diet, bo karmię małego. Po prostu zdrowo się odżywiam i ruszam-biegam i ćwiczę. I tak naprawdę dopiero od niedawna zaczęłam chudnąć. I dlatego się cieszę. Tym bardziej że ja miałam zawsze ogromny problem z chudnięciem. A każdy kilogram robi różnicę moim stawom kolanowym.
Inna sprawa że ja mówię o kilogramach które "na stałę" zeszły. Bo wahania oczywiście są. Przy mojej tarczycy 2kg różnicy w ciągu 2dni to norma i i już dawno przestalam się tym przejmować  👀
[quote author=madmaddie link=topic=89332.msg2918377#msg2918377 date=1585044472]
Nawet jak się ma te rzeczy w małym palcu, to trudno schudnąć intuicyjnie (chyba że np. przeskakujemy z maka i pączków na zdrowy, nieprzetworzony weganizm). Jeśli nie modyfikujemy diety drastycznie i nie mamy do zrzucenia 30kg, to można się właśnie tak frustrować brakiem efektów. Ja mniej-więcej wiem ile co ma kalorii i jedząc wegańsko jestem w stanie schudnąć do pewnego poziomu wyglądania dobrze, ale jeśli chcę docisnąć, to nie obejdzie się bez liczenia kalorii. I czasami wręcz mam problem w drugą stronę - żeby zjeść tyle ile trzeba. Inna sprawa to dobranie odpowiedniego pułapu tej redukcji. Przy moich treningach (dywanówki, ale konkretne) minus 500 kcal to było za dużo. Redukuję o 200-300, chudnę wolniej, ale mam siłę żyć.

madmaddie   Życie to jednak strata jest
24 marca 2020 18:26
ja nudna jestem, insanity od lat robię i jakoś nic innego nie mogę sobie znaleźć. 😉
Stuknęło mi równe -6kg. Od października. Tak to idzie w insulinooporności  😵
wistra mi zdiagnozowano insulinooporność trzy tygodnie temu. Tzn sama wychodziłam sobie badania, bo jestem stosunkowo szczupła, więc mnie nie brano na poważnie. Nieważne że źle się czuje, mam wszystkie objawy i przytyłam już zwłaszcza w okolicy brzucha 8 kg w ciągu pół roku stosując zdrowy tryb życia.
Teraz nawet nie próbuje się odchudzać i ciężko mi pilnować dobrej diety na kwarantannie :/ 
Ja nie mam problemu z pilnowaniem żarcia, nawet powiem, że duuuużo łatwiej mi w domu na home office, bo nie ma po drodze sklepików/piekarni 😉
Więc jem tylko to co mam lodówce, a w lodówce mam jedzenie na cały tydzień (robię zakupy w sobotę, mając jadłospis na cały tydzień).
Za to z ruchem jest tragedia, przed kwarantanną chodziłam na siłownię z trenerem 2-3x w tygodniu, no a teraz dupa.
Wieeeem, mogłabym ćwiczyć w domu do TV, ale mimo, że ćwiczyłam od października to dalej jestem leniwą bułą i jak nie mam wizji wydania grubej kasy i umówienia się z trenerem to sama się nie zbiorę, nie ma opcji.
Jedynie co, to spacery, ale też cholernie trudno mi się zebrać  😵
Ja nie mam problemu z pilnowaniem żarcia, nawet powiem, że duuuużo łatwiej mi w domu na home office, bo nie ma po drodze sklepików/piekarni 😉
Więc jem tylko to co mam lodówce, a w lodówce mam jedzenie na cały tydzień (robię zakupy w sobotę, mając jadłospis na cały tydzień).
Za to z ruchem jest tragedia, przed kwarantanną chodziłam na siłownię z trenerem 2-3x w tygodniu, no a teraz dupa.
Wieeeem, mogłabym ćwiczyć w domu do TV, ale mimo, że ćwiczyłam od października to dalej jestem leniwą bułą i jak nie mam wizji wydania grubej kasy i umówienia się z trenerem to sama się nie zbiorę, nie ma opcji.
Jedynie co, to spacery, ale też cholernie trudno mi się zebrać  😵
Dlatego chodze na te spacery, ale niechciejstwo jest szalone. Potem jestem zadowolona, ze poszlam, bo wiadomo - czuje sie super.
Najgorzej sie zebrac 😉
Bo robisz błąd. Nie myśli się "czy mi się chce czy nie się nie chce". Trzeba totalnie bezmyślnie, po prostu- zacząć wykonywać swoją jednostkę treningową.
Czy to będzie trening. Czy w twoim przypadku spacer. Po prostu- ubierasz się i wychodzisz. I odetnij w tym czasie mózg. A jak już wyjdziesz, to będzie spoko.

No chyba że zaraz zakażą spacerów, to będziesz miała z bani.
Wtedy proponuje porobić choćby jakiekolwiek ćwiczenia w domu. I też koniecznie-zacznij bezmyślnie. Będzie dużo łatwiej.
Ja też na co dzień mam siłownie, ale od tygodnia ćwiczę właściwie codziennie rano. I w moim przypadku to MUSI być zaraz po wstaniu, bo wiem, że jak nie zrobię ćwiczeń rano to nie będzie ich wcale. I tak jakoś leci. Mam nadzieję, że zaraz wpadnie rutyna.
wistra, potraktuj te spacery jako lekarstwo. Akurat w insulinooporności to jest ważne. Na fejsie są grupy związane z tym schorzeniem, tam jest dużo porad. No i książki o diecie też są, to też polecam.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
30 marca 2020 09:28
ja szukałam długo jakiejś aktywności którą lubię. Miałam zasadę "o tej i o tej robię trening". Kiedyś to było 1,5h po obiedzie, teraz robię o 19:30, jak już poogarniam wszystko. Zasada treningowa brzmi - jak odpalę wideło to cisnę do końca, nie ma przerywania i przewijania do cooldown. I leci. Życie z mięśniami o niebo lepsze.
Dokładnie, nie myśl że MUSISZ iść na spacer tylko ubierz się i wyjdź. Ja mam tak z ćwiczeniami ogolnorozwojowymi i core jako dodatek do biegania(bo z wychodzeniem pobiegać czy to sama czy z wózkiem nie mam problemu). Ćwiczę jak uśpie młodego na pierwszą drzemkę. I jak zacznę myśleć że muszę poćwiczyć to ląduje obok młodego i drzemię albo siedzę na telefonie w Internecie. A jak uśpie i od razu się biorę za ćwiczenia to cała drzemkę 30-40 min cisne ostro i potem jak już młody się obudzi jeszcze spokojnie rozciągam 10-15 min w zależności jak szanowny syn pozwoli  😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się