Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

busch   Mad god's blessing.
25 listopada 2019 18:46
magda, ja też nie ogarniam jak można ćwiczyć 5x w tygodniu albo więcej. Ja mam trening siłowy 3x w tygodniu i nie wyobrażam sobie częściej, może co 2 dzień bym dała radę (czyli średnio 3.5/tydzień), ale więcej to dla mnie abstrakcja. Zwłaszcza że teraz przy progresji ciężarów mam zakwasy po _każdym_ treningu, pytanie tylko jak duże i jak długo się utrzymują. Bywało tak że wchodziłam po schodach i schodziłam ze schodów tyłem, bo tak sobie skatowałam czwórki 🤣. Na szczęście mam trening dobrze rozpisany, więc daję radę robić trening z zakwasami z poprzedniego treningu, inaczej nawet 3 razy w tygodniu byłoby ciężko spiąć 🤣. Po prostu jako osoba się wolno regeneruję no i jestem ambitna, więc często daję sobie w palnik 🤣

Na rowerze jeżdżę do pracy, to jest 15 min w jedną stronę (30 min w sumie), czyli bardziej taka przebieżka, jakoś bardzo mnie to nie męczy, a dobrze wpływa na psychikę.
Nie buduję już żadnych mięśni, nie potrzebuję tego dla wyglądu, więc nie robię treningów siłowych aż takich, żeby mieć zakwasy.
A kiedy odpuszczam treningi, to przestaję się dzielnie trzymać, bo u mnie wszystko siedzi w głowie. A że całe życie kocham jeść, to tyję.
Robiąc trening co dzień rano ( a wcale nie robię co dzień, bo pracuję i nie zawsze mogę) czuję że jestem aktywna, że cały czas jestem " w procesie", że walczę i chce mi się trzymać dietę.
Nie wiem...może dla kogoś kto patrzy z boku, moje treningi są mocne. Dla mnie nie są. Ja czuję że dla mnie są akurat. Czasami, kiedy zacznę robić jakieś totalnie nowe ćwiczenie to zakwasy mam. Ale nigdy w całym ciele. Jeśli jednego dnia oberwie klata i barki i je czuję, to następnego porobię dużo na brzuch i np na plecy. I jest ok.
Mi tak najbardziej pasuje. Gdyby nie robota, robiłabym sobie treningi co dzień. Bo tak lubię i wtedy czuję się dobrze.
Kiedy wypadnie przerwa 3,4 dni to mi się odechciewa i muszę się do treningu zmuszać.
Tak mam i już.

Hardcorowe treningi to ja miałam z trenerem personalnym na siłce. No i wtedy budowaliśmy ostro.
Averis, kolebka sporo tej teorii okołobiegowej mam do przyswojenia, jak widzę. 😀 :kwiatek:

kolebka no właśnie teraz czekam, aż przestanie mnie to boleć po dniu pracy, teraz to już raczej nawet nie ból, ale lekki dyskomfort, mimo to wolę już przeczekać aż zniknie całkowicie.

Ja mam podobnie jak tunrida. Jak nie mam nic do roboty po pracy, to kończąc około 16-17 siadam przed laptopem i tak siedzę. I jem, a raczej żre. Mam czas, ale obiadu nie ugotuję, prania nawet nie chce mi się rozwieszać, ogólnie taka niemoc na mnie spływa. I tak siedzę, kładę się do łóżka i nie mogę zasnąć. W efekcie wychodzi, że nie robię nic jakieś 7-8h i z dnia na dzień czuję się coraz gorzej i kąpać mi się nawet nie chce. Ale za to jak już się ruszę i np. pobiegam, to wracam do życia, obiad nawet ugotuje, zrobię to pranie i rozwieszę od razu, podjadę do sklepu i jeszcze położę się do łóżka znacznie wcześniej i zasnę. Dlatego trochę mi nie w smak teraz jakieś shin splintsy 😀 bo się boję, że znowu zapadnę w taki letarg i ciężko mi będzie się z niego wykaraskać, ech.
busch   Mad god's blessing.
25 listopada 2019 20:25
Moja psychika działa w przeciwną stronę, myślę że bym sobie nie bardzo psychicznie poradziła z ćwiczeniem codziennie, miałabym wrażenie że nic innego nie robię, tylko ćwiczę. Tak samo reaguję jak mam długi trening, 1,5 godziny na siłce to nie dla mnie. Lubię mieć takie poczucie że może dzisiaj cisnę i potem prąd mi odetnie, ale za to jutro będę mieć cały wieczór dla siebie 🙂. No ale tunrida nigdy chyba nie ma takich luzów, więc w sumie rozumiem że to zupełnie inny tryb życia tak naprawdę 😉
Myślę że na siłce ze względu na obecność ludzi ćwiczyłabym ostrzej. Bo jestem taki głupi typ. I pewno bym się zajechała i przetrenowała szybko. W domu kiedy ćwiczę sama a mi się nie chce, to robię trening taki np 45 minut, w ogóle się nie spiesząc w trakcie. I po takim byle jakim treningu uważam że mięśnie to tylko co dostaną bodźce żeby pamiętały że są.
Natomiast te codzienne treningi są potrzebne mojej głowie. Bo głowa wtedy wie, że jest dziś sens trzymać dietę.
Tyle że przez to, że jednak jestem wysportowana, wydolna i wytrzymała, to mogą się te moje treningi wydawać komuś ostre. A moje ciało tak tego nie odbiera.
Jeden rano wstanie, porozciąga się przy oknie, porobi 10 pompek i tak rozrusza ciało. A ja se muszę strzelić trening, żeby cokolwiek odczuć bardziej.

Ostatnio zabraliśmy się z mężem za kije. W sumie to ze względu na niego. Kije super, bo mi uda w ogóle nie puchną. Na początku zasuwałam ostrym tempem, robiąc kółka wokół męża, bo jest wolniejszy. I tak godzinkę. I czułam ze mam aeroby. Teraz nawet waląc kółka wokół niego nie jestem usatysfakcjonowana, bo tętno za małe i wysiłku nie czuję. A mamy robić to RAZEM. No to sobie kupiłam obciążniki na nadgarstki.  😁 I liczę że to spowoduje że będę mogła zasuwać z nim i czuć że coś mi te kijki dają. Zmęczę górę ciała obciążnikami.
Ktoś z boku popatrzy, że " powaliło babę" ale co ja poradzę że zwykłe godzinne szybkie kije, to jednak za mało dla mojego ciała.

No. A od 3 dni żrę i to dodatkowo te słodycze, co to je rzuciłam, nie jadłam i których miało mi się już nie chcieć. Tak więc ten teges...bez komentarza. Gdybym ja umiała trzymać się swoich mądrych założeń, to byłabym laska nie z tej ziemi.
A tak to ciągła walka od kilku lat i bujanie się z tymi samymi problemami.
W zasadzie mam dwa.
1) co zrobić by nie żreć wieczorami w domu? I problemem nie jest głód, ale głowa.
2) co zrobić by nie żreć słodyczy jak opętana?
madmaddie   Życie to jednak strata jest
26 listopada 2019 06:21
tunrida, ja wiem, że dla osoby z Twoim stopniem wytrenowania tak to po prostu działa. Bardziej chodziło mi o spokojny rytm tych treningów. Z moją wrodzoną nerwowością nie dałabym rady  🤔wirek: muszę naparzać z ostrą intensywnością, bo inaczej nic z tego. Może jakbym popracowała z trenerem inaczej bym na to patrzyła, ale na razie wolę wydawać na psiego trenera jednak, a nie stać mnie, bardziej czasowo niż finansowo, by ciągnąć obie sprawy. O. Głupia głowa  🥂
Mam podobne zapędy do ciebie. Też napieprzałam na 100 procent. Aż do kontuzji.  🙂 Tyle że u mnie to już długie lata treningów. Bez dłuższych przerw. Pewno z 7 lat będzie. Bo wątek ma już 7 lat.  😲   I po latach, zaczyna tego zapału brakować.
Ja to wszystko cały czas widzę tak, że po prostu każdy jest inny. I na to jak, co, dlaczego trenujemy ma wpływ tyle czynników, że hoho.
Wspólne jest to, że treningi są przydatne.
Ja po latach mam opracowaną swoją taktykę postępowania. Zarówno z treningami jak i dietą.
I problemem nie jest taktyka, tylko głowa. Na ile mogłam to głowę zmieniłam, więcej nie dam rady.
Efekt tego wszystkiego jest taki, że od kilku lat nie mam efektów jojo i według osób z boku jestem szczupła i wysportowana. Według mnie- nie zawsze. Bo 2,3 kilo mam ruchome. Zależne od tej głowy i jej niedostatków. Ale to jest 2,3 kilo które na ogół widzę tylko ja i tylko mnie one wkurzają kiedy wpadną.
Mi się zdarzało ćwiczyć serio za dużo i robić za mało przerw, ale teraz wydaje mi się że jest optymalnie a wręcz mogłabym dołożyć jeszcze aeroby... no ale... organizm się buntuje i jednak nie mogę. Wczoraj na jodze czekałam tylko do końca zajęć :/ Do tego wczoraj dumnie wzięłam do pracy zdrowy obiad (warzywa pieczone, cieciorka i quinoa, posypka z orzechów włoskich), po czym mój brzuch tak zastrajkował że nadal mam wstręt do warzyw wszelakich  🤔 a przecież codziennie jem dużo warzyw, więc to nie była zmiana o 180 stopni  🙄 dobrze że chociaż nie uległam pokusie i nie poszłam po nic słodkiego, bo to jedyne na co miałam chęć i czułam że by się przyjęło.
Mnie sie zdarza 5 treningów w tygodniu, ale to różna aktywność, np. w tym tygodniu:
poniedziałek: wybieganie 7km (miałam wiecej ubiegać, ale coś mnie kurde w udzie boli...)
środa: trening obwodowy, ogólnowzmacniający na sali gimnastycznej
czwartek: trening biegowy, technika i siła
sobota: wybieganie pewnie z 6-7km
niedziela: start w zawodach po górkach na 3.7km

Jak nie mam zawodów, to w sobotę robię mocniejszy trening np.zabawa biegowa, w niedzielę luźne bieganie.

Tyle że ja mam pracę siedzącą i muszę coś robić po pracy, jak mam mało ruchu to mnie bolą plecy; poza tym mam to samo co wy, kładę się i leżę 😀 nawet nie jem, ale oglądam jakieś głupoty i czas tracę...
kolebka, czym się charakteryzuje wybieganie? Albo jeszcze taki termin używany przez biegaczy - "podbiegniecia" (ale nie chodzi przecież o takie, jak do autobusu, tylko właśnie nie wiem, co oznacza)??
magda, jak jestem zdrowa - zdrowa to bez problemu robie 3-4x w tygodniu panel i 2x konie (tak treningowo, nie wozenie d.... w kolko). Ale jak cos nie gra z odpornoscia, snem, jedzeniem, albo jak siedzialam w dolku z napadami paniki - to po 1 czy 2 wyjsciach na scianke odcina mi prad. Wiec rozumiem :kwiatek:

Btw robiac fizycznie (stolarka, drzwi i okna :p ) wychodzilo mi wspinanie lepiej, niz po 40h siedzenia w biurze. Praca biurowa to zuo!
kenna  wybieganie to jest po prostu luźny bieg - wychodzisz i biegniesz  😁  bez spiny, na luzie, typowo aerobowy trening, budujesz bazę tlenową 🙂 albo rozruch po zawodach, ogólnie biegniesz sobie na spokojnie, ma być miło i bez zawału po 1km ani po 5km. Ogólnie najważniejsza jednostka tak naprawdę, wiele osób nie lubi bo... jest nudna. Klepiesz sobie kilometry, nic się nie dzieje.

Podbiegnięcia ? Nie wiem w sumie hmm, są przebieżki i rytmy, może coś takiego ?
Kenna może podbiegi?
kolebka, oo dzięki, to ja to robię chyba przez większość czasu  😁 Chociaż oczywiście trochę walczę ze sobą, staram się biec aktywniej, coraz szybciej albo skuteczniej, komunikaty z Endomondo mnie motywują, ale generalnie najbardziej lubię po prostu wyjść i biec. I wcale mi się nie nudzi, a biegam bez muzyki, bo nadal nie ogarnęłam jak zrobić, żeby równocześnie działało Endomondo i muzyka z telefonu..
Tereska, może i podbiegi? Nie pamiętam kontekstu, ale na pewno nie chodziło o tą szybka część interwałów, tylko nie wiem...może jak ktoś wychodzi przebiec jakiś krótki dystans, w stylu 2-3km, jako część szerszego treningu w ciągu dnia?
kenna  hmm zaawansowani biegacze robią czasem dwa treningi dziennie, ale to zawsze są długodystansowcy: rano robią np. mocny trening interwałowy/zabawa biegowa/bieg z narastającą prędkością itp, a wieczorem wybieganie np. 20km  😁

2-3km to po bułki do sklepu 😉
kolebka, wiesz... można i po bułki, zależy jak się to robi. Pewnie są ludzie, którzy umieją uczynić z tego jednostkę treningową  😀
Niedawno biegłam z wózkiem, który miał jedno koło bez powietrza, 3,5km do stacji benzynowej, po czym okazało się że nie da się napompowac, więc zrobiło się 7 wraz z drogą powrotną. Ciekawe, jak to nazwać - trucht pchając 20kg skręcający kolebiący się wózek i to na czas, aby zdążyć do domu po samochód w celu odebrania starszego że szkoły.  😁
Wygooglalam sobie podstawowe terminy biegowe.
kenna to się nazywa trening z obciążeniem wtedy  😂  +100 do skilla!
A ja dzis trzepnelam pierwsze 5km w zyciu, wohoooooooo 🏇 😅 💃

W sensie biegania 😀 no na biezni i w dziadowskim tempie aleeeeeeeeee!!
mam radoche!
To se chyba odpocznę  😵 wygląda na to że znów ścięgna okolicy nadgarstka protestują  :emot4: trzymajcie kciuki by szybko przeszło...
madmaddie   Życie to jednak strata jest
27 listopada 2019 07:00
magda, a rozgrzewasz nadgarstki przed ćwiczeniami?
Tak! Rozgrzewałam naprawdę dokładnie wczoraj, ostatnio czułam że zaczynają dokuczać i naprawdę przykładałam się do rozgrzewki, rozciągania po wysiłku i dużą wagę przykładałam do uważnej pracy na treningach. Byłam niedawno z barkiem u fizjoterapeuty i zaczynało wszystko grać to się co innego musiało schrzanić :/ Ręka dziś boli przy pewnych ruchach, więc wszelkie aktywności odwołuję bo tylko spacery mi zostają  :emot4:
madmaddie   Życie to jednak strata jest
27 listopada 2019 07:29
Marsze w dobrym tempie też są spoko 😉 Ja właśnie ze względu na nadgarstki nie jestem w stanie robić nic jogo-podobnego. Pompki robię tylko na uchwytach (pomagają milion), ale tak, to sporo musiałam odpuścić z tego co chciałam robić 🙁
A ja się bujam z kontuzją kolana ze 3 miesiące już. Długo se jeszcze nie pobiegam.
USG nie ma sensu robić, bo żadna rehabilitacja sprzętem i tak nie wchodzi w grę. Bo po nowotworze jest zabroniona.
A operować się i tak nie będę nawet gdyby ktoś to zalecił. Zresztą...aż tak źle to raczej nie jest.
Tak więc czekam i staram się oszczędzać kolano.
Bieganie, podskoki, wszelkie zginania nogi z obciążeniem odpadają.
To mi właśnie bieganie i podskoki i ogólnie na nogi ćwiczenia zostają. Fizjo kazał odpocząć 3 dni i potem robić kilka ćwiczeń na rękę (specyficzne dla wspinaczy), a jak nie będzie lepiej jak trochę poćwiczę i wrócę do wspinania, to dopiero przyjść na terapię. Fizjo też wspinacz więc zna specyfikę ruchów na ściance. Zastanawiałam się nad nordic walkingiem, ale to też nadgarstek obciąża :/
madmaddie Tak z pozycji nauczyciela- to nie bezposrednio  nadgarstki ci strajkuja od jogi ( domyslam sie glownie "psy" czaturangi itd.),tylko niestety slabosc obreczy barkowej i miesni brzucha. Tez bujalam sie dlugo z nadgarstkami,bo ze mnie jest tami typowy wiotko-slabawy typ,ale odkad sie powzmacnialam, nie mam zadnych problemow,a praktykuje Ashtange 5-6 razy w tyg.ok 2h dziennie.
No i technika sie tez bardzo liczy. Suma sumarum- nie zostawiaj jogi,tylko popatrz,co mozesz zrobic lepiej 😉

tunrida Dalabym sie zoperowac,jak to nawraca. Znam na peczki przypadkow osob,ktore sie wzbranialy b.dlugo i na koniec musialy poddac sie takiemu czy innemu zabiegowi. Wszyscy zadowoleni i pukaja sie w glowe,ze czemu nie zdecydowali sie wczesniej. Z alternatywnych metod totalnie polecam akupunkture!
madmaddie   Życie to jednak strata jest
28 listopada 2019 07:12
Pandurska, tak myślę, że to kwestia techniki. Ostatnio mam problem z angażowaniem core, ale tak naprawdę, nigdy nie podnosiłam się z takiej nadwagi i kiepskiej kondycji. Jogę i pochodne robiłam jak nie miałam na nic siły, raczej preferuję high-impact, ale tu też sporo takich różnych dla nadgarstków ciężkich. Nie wszystko jestem w stanie na uchwytach zrobić.
Takie:

czy takie pompki:

jakbym próbowała to chyba bym została bez zębów. :P
madmaddie Znam Insanity- tez swojego czasu robilam, ale dla mnie to nuda w porownaniu z joga 😉 Niemniej jednak sprobuj akurat takie cwiczenia robic na postawionej piesci lub/i stabilizowac nadgarstki ochraniaczami lub bandazem elastycznym. Ofkors musisz miec pod reka jakas mate czy cos podobnego dla ochrony kostek. Mi uchwyty tylko przemiescily problem w obrebie nadgarstka. Pamietam, ze totalnie sie skontuzjowalam robiac serie stan na rekach wlasnie na uchwytach w kombinacji ze slaboscia barkow+core. Brr! Na szczescie mam nadzieje miec juz ten problem za soba.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
28 listopada 2019 09:52
ja jestem zbyt nerwowa na jogę 😁 Teraz trzaskam Insanity Max 30, jest jak zwykłe, tylko każde ćwiczenie praktycznie z wyskokiem 😜
kupię sobie ochraniacze, dzięki! :kwiatek:
Lotnaa   I'm lovin it! :)
29 listopada 2019 16:49
magda, kup sobie wysokiej jakości kolagen, ponoć pomaga na takie kontuzje. No i szukaj trigger points i znęcaj się nad nimi, żeby rozładować napięcia.
A co do zmęczenia, to może coś z dietą nie teges? Jakieś niedobory?
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
02 grudnia 2019 06:18
Madmaddie to drugie zdjęcie to są pompki? Znaczy on opierając się na jednej nodze i jednej ręce jeszcze schodzi do pompki?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się