Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

ms_konik   Две вечности сошлись в один короткий день...
07 sierpnia 2019 09:40
kenna,
potraktuj się łaskawie. Uspokój głowę i daj sobie czas.
Twój organizm wykonał duży wysiłek, do tego dołączył długotrwały stres,
w takich warunkach metabolizm ma prawo całkiem się rozwalić.
Do tego wiek, też nie pomaga.
U mnie na przykład (42) metabolizm nakręca ruch, ale nie taki pitu-pitu,
tylko konkret. I w tej chwili mam tak wszystko rozhuśtane, że żrę jak prosię,
w tym również syf i nic mi to nie robi. Parę lat temu, jak się zapuściłam,
to twało jakieś 3-4 miechy, zanim coś ruszyło...
Teoretycznie latając z wózkiem na tętnie 120, wchodzisz na fat burning ale
może żeby ruszyć organizm, lepiej by było wejść na trochę na cardio (140+ tętno )?
Może inna aktywność? Fitnessy jakieś? Basen? Może interwały?
Nie wiem, czy czujesz się na siłach...
Kalorii bym nie obcinała za bardzo, bo może Ci energii zbraknąć, a i metabolizm
lubi przy deficycie, bądź blisko deficytu, zwolnić.


A mi właśnie pękła guma  😁
Ta z decathlonu. Przy wymachach w tył. Co za szit. Nie polecam. Tzn za 14 zł to się można szarpnąć i sprawdzić czy w ogóle taka forma ćwiczeń nam pasuje.

Btw widziałam się z mundialową i muszę ją tu pochwalić. Odwaliła i nadal odwala kawał dobrej roboty!  🙂 żeby każda babka miała tyle zawziętości po ciąży!

edit.

Oczywiście przez moje zaniki pamięci zapomniałam, że przyszłam tu się poradzić jakie gumy do ćwiczenia dołu możecie mi polecić  😉
Mam już taki problem z pamięcią i koncentracją, że we wrześniu idę na rezonans głowy...
Meise, ja taki problem z pamięcią i koncentracją miałam w ciąży  🤣 apropo gumy 😁
Miejsca się zwolniły w wątku ciążowym 👀
Hehehe, ja na razie konia kupuję, bo jak najpierw zajdę w ciążę to nigdy tego marzenia nie spełnię, a tak będzie koń a potem dziecko :P rozumiesz, priorytety  😁
Ja mam gumy od Alicji Janowicz. I krótkie i długie. Mało z nich korzystam, ale wydają się spoko.
Dzięki! Drogie, ale może żywotność mają dłuższą niż te z deca...

smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
07 sierpnia 2019 11:15
Dziewczyny, które to są te pękające gumy z deca?  👀 używam takiej do podciągania na chwyto jako wspomagacz, nic mi nie pęka i wydaje się trwała, ale kosztowała z 60zł a nie 14. Zaczęłam się niepokoić  👀 (nie chciałabym sobie zrobić krzywdy jak mi coś pęknie 😉).
Nieee, ja mówię o tych mini bands na nogi za 14.99 bodajże :P

No ale mam nadzieję, że ta za 60 zeta do podciągania to porządniejsza. W sumie to w szoku byłam jak mi strzeliła, aż króle podskoczyły, a ich to nic nie przestrasza w sumie.
Z tym, że te cieńsze i słabsze mini bandy rolują się i sklejają. Laski piszczą, żer super, że się nie rolują. Gucio prawda. Rolują się i kiedy je zapocisz ( a to nietrudno) to się sklejają. Te mocne mini bandy sa ok.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
07 sierpnia 2019 11:40
Uff kamień z serca.

Meise może za silna jesteś na te gumy?  😉
Coś Ty, ja od mcy nie biegam, nie ćwiczę, nie jeżdżę na rowerze  🙂 jestem bardzo słaba, mięśni 0. Taka chudawa kluseczka, która usilnie nadrabia masę...

Szkoda mi tego wszystkiego, ale moje plecy mają dość. Może leki mi pomogą...
Meise, 😡 aż nie wiem, co napisać... 😡 Dziękuję! :kwiatek: Ale wiesz, że u mnie ta zawziętość, to forma terapii. Resztkami sił, ale walczę, bo inaczej byłoby ze mną bardzo źle. Za Ciebie też mocno trzymam kciuki i wiem, że jeszcze będziemy razem biegać! 🙂

To jak już tu jestem, to powiem, że w końcu zamówiłam nowe buty do biegania. Drugie podejście do Asicsów - może tym razem polubimy się na dłużej. 😀 Ale Pegasusom będę zawsze wdzięczna, że ubiły się one, a nie moje kolana. 😁 Przymierzam się też do ruszenia na porządne, rozpisane treningi, bo coś utknęłam w miejscu. Tylko wiem, że bez diety wiele już nie zdziałam, a z tym jest problem...
Mini bandy prędzej czy później puszczają, mi ostatnio wystrzeliły przy monster walku, a później przed TV jak aktywowałam poślad. W ogóle od kiedy dostałam zalecenie od fizjo, żeby poprawić pośladki ze względu na kolana to nie dość, że gumy mi pękają to jeszcze w spodnie ledwo wchodzę tak mam spompowany tyłek i uda  🤣

Ostatnio sobie kupiłam mini bandy Tiguara i gumy HMS (chociaż miałam nadzieję, że już wyrzucę i będę się podciągać bez  🤔mutny🙂, ale jak się sprawdzają napiszę za kilka miechów.
ms_konik, no nie przesadzajmy z tym wysiłkiem organizmu, poza tym to było dawno, pisałam że ja tyje po zakończeniu karmienia a nie tuż po ciąży. Myślę że przy tym moim joggingu mam spokojnie tętno w okolicach 140 (muszę zacząć częściej sprawdzać, bo pulsometru nie cierpię mieć), a na rowerku zintensyfikuję pedałowanie. Robię tylko to, co można razem z dzieciakami albo po 22giej. Nie wiem, czy o tej godzinie w ogóle powinno się ćwiczyć jakieś turbo treningi...
Dzięki za rady 🙂
busch   Mad god's blessing.
07 sierpnia 2019 16:51
Można z żalpostem? Zaczęłam biegać z wózkiem 3 tygodnie temu. No dobra, to jest bardziej jogging, ale wysiłek jest konkretny, cały czas na tętnie powyżej 120 i kończę czerwona i mokra. Po godzinie około. Jak nie biegam, to jeżdżę godzinę na rowerku stacjonarnym, dziś dla odmiany włączyłam też workout z Shaunem T 47min. Trzymam dietę. Nie będę pisać co i ile jem, ale wierzcie, że mam te lata, że już wiem co i jak i ile. I wiecie co? Nico. Jedną wielka d. Nic nie chudnę, nawet nie czuje się lżejsza, tłuszcz mam taki upchany, jakby gruby kawał blachy mi ktoś na brzuchu położył, na udach, ramionach to samo. Im więcej warzyw jem, tym więcej mam wzdęć i olbrzymi brzuch jak w 5 miesiącu ciąży. Waga, jaka miałam miesiąc temu, nadal się utrzymuje. Staram się pić, ale przyznaję nie pije jakichś olbrzymich ilości wody, po prostu nie wiem co - jeszcze mam obciąć kalorie? Poniżej 1300 kiedy ćwiczenia mam 300-500 na dzień? Kiedy to ruszy...to takie demotywujace  🙁


Jeśli chodzi o dietę, to jeśli tego jeszcze nie robiłaś, to polecam jednak z ręką na sercu i wagą dokładnie obliczyć ile jesz kalorii. Wiem, wiem... Wiesz co ile i jak. ALE! Potężna, wręcz przytłaczająca liczba danych wskazuje, że ludzie mają tendencje do niedoszacowania ile kalorii jedzą. Poszczególne grupy ludzi mogą się mylić od 18% do nawet 70% sumy kalorii, a z kolei przeszacowywać ilość spalonych kalorii o podobnie duże procentowe wartości. Świetny artykuł z dużą ilością źródeł jest tutaj: http://physiqonomics.com/eating-too-much/. Więc myślę że logicznym pierwszym krokiem jest jednak przez jakiś czas liczyć wszystko dokładnie i spróbować wyeliminować najbardziej prawdopodobny (również chyba najłatwiejszy do ewentualnego rozwiązania) scenariusz czemu się nie udaje.
busch, wiem, ale ja nie jestem z tych 🤣 Ja jestem z tych upierdliwych innych  😂 Liczę wszystko, włącznie z odmierzanym na mililitry mlekiem do kawy, cukrem który używam tylko i wyłącznie raz do tej kawy z rana, nie miewam już żadnych przekąsek, a jeśli już to wpisuje (np. dziś 5 chrupków curly, które nie wiem ile ważyły, ale wpisałam tyle żeby wyszło 20kcal). Korzystam z MyFitnessPal
Za artykuł dziękuję, przeczytałam (miejscami przelecialam), on jest przeznaczony dla...nie wiem...kompletnych laików, kaloriooptymistów wiecznie odchudzających się, a ja już jak dawno temu zaczęłam walkę o jakieś tam dodatkowe 2 czy 3 kilogramy ogarnęłam kaloryczność podstawowych produktów (na ilewazy.pl fajnie pokazują przykladową objętość w odniesieniu do wagi i kalorii produktów). Mogę się co najwyżej "walnąć" o parędziesiąt, może 100kcal dziennie, ale jak się znam, to raczej in plus 😉
To albo poczekaj jeszcze, albo " zaskocz" czymś organizm. Tak, żeby go " wytrącić ze stagnacji". Przynajmniej u mnie to działa.

ps- no chyba, że jednak jesz za mało, w stosunku do wysiłku jaki sobie zapodałaś i organizm czuje się wewnętrznie głodzony i zabetonował ci się metabolizm ( tak jak u ludzi w Afryce, którzy jedzą czasami minimum, ruszają się dużo, spalają a nie chudną w nieskończiność i nie umierają z głodu, tylko metabolizm im się zabetonowuje i ...waga stoi) I jeśli masz właśnie ten problem, to..współczuję. Bo wtedy wyjście, to albo- zacząć jeść więcej i uzbroić się w miesiace czekania na poprawę metabolizmu.( zdrowe i rozsądne i długofalowe wyjście z sytuacji)  Albo faktycznie, tak jak piszesz kiedy chudłaś kiedyś kiedy pracowałaś- głodówa, obcięcie kalorii na maksa- tyle, że to tak na dłuższą metę ...droga donikąd
Wracam znowu. Do zrzucenia dużo, suwak z podpisu bardzo nieaktualny.
Dziś zumba, wczoraj relax, wtorek aquaaerobik, a w poniedziałek step. Jutro trampoliny.
Do tego pilnuję żarcia i spieprzajcie kilogramy.
No dobra, koniec żartów. Kupiłam dietę, właśnie czekam na rozpiskę. 🏇
Ja kupiłam vitalia holia.
Odwołali mi dziś trampoliny, tj usłyszałam na siłowni w eterze, bo pani na recepcji nie raczyła mnie poinformowac  🤔
Ubiegane dziś 8km w godzinę (poprawiłam rekordy odcinkow), trochę przez kolejna godzinę byłam dętka, ale potem się zreanimowałam. Dietę trzymam, trochę przymało kalorii, nawet do kolacji (po bieganiu) musiałam się przymuszać, ale jak już zaczęłam to weszło. Jakby odjąć te kalorie ubiegane to jeszcze z pół pizzy powinnam zjeść, no ale miałam czymś organizm zaskoczyć...to zaskoczę parę dni przycisnieciem, zobaczymy co on na to, bo dziś rano mimo ostatnich dni na 5tke nadal ta sama waga była  😵
A mnie mega frustruje to że moja waga stanęła w miejscu. W ciąży przytylam 20 kg. 10 kg zeszło(Po perturbacjach z zatrzymaniem wody w organizmie i waga o 5 kg wieksza niż pod koniec ciąży.) Ale zostało mi 10 kg i od 3 tyg po porodzie ani drgnie... jem odpowiednio do swojego zapotrzebowania żeby młody miał mleczko. Jem zdrowo. Tak wszędzie trąbią że przy karmieniu piersią kobieta natychmiast chudnie. A ja jestem prawie 8 tyg po i nic. Zaczęłam ćwiczyć, jeździć na rowerze. Przez tydzień chociaż z 0,5kg mogłoby spaść:/
A ja widzę po sobie, że żeby uzyskać efekt muszę niestety zapierdalać na wszystkich frontach.
Dieta i minus energetyczny to podstawa podstaw. Ale za duży minus energetyczny kończy się u mnie infekcją! Zawsze! I napadami żarcia przez które wszystko tracę!
Kiedy dokładam bieganie 2-3 razy w tygodniu efektu brak.
Bieganie częściej- to u mnie już kontuzje. I kręgosłup nie wytrzymuje!
MUSZĘ dokładać trening siłowy. I to taki co najmniej 4 razy w tygodniu!

Kiedy byłam młodsza, nie musiałam aż tak się przykładać. Efekt miałam szybciej, łatwiej, mniejszym wysiłkiem.
Po 40-ce zaczęło się zmieniać. A teraz mając 44 widzę, że z roku na rok jest trudniej!
Podsumowując: bardzo rozsądna dieta z minusem energetycznym nie za dużym. Bieganie 2-3 razy w tygodniu plus treningi 4-5 razy w tygodniu.
I dopiero wtedy ciało odpowiada tak jak tego oczekuję.
I to wszystko cholera jasna, jest mega trudne!! Zważywszy jeszcze na ilość pracy i czasu jaki muszę spędzać poza domem.

Chciałabym do was dołączyć  😀 od 3 tygodni zaczełam regularnie pojawiać się na siłce (w sumie nie siłce, ale treningach siłowych, fitness?  😁 ) wkręciłam się mocno, chodzę 2/3 razy na siłowe zajęcia i 2 razy na rozciaganie. Do tego staram się opanować swoje złe nawyki żywieniowe, a zwłaszcza napady obżarstwa, które doprowadzają mnie do rozpaczy, ale od kilku dni jest naprawdę nieźle.  😅
Ollala🙂, witamy. 🙂

U mnie dzisiaj pierwszy dzień diety. Do szału doprowadza mnie ważenie, ale poza tym spoko - szybko, tanio, smacznie. 😀
Ja się mega rozleniwiłam i w ostatnim czasie niewiele miałam ruchu poza jazdą konną 2-3 razy w tygodniu. Ale dość szybko zaczęły mnie boleć plecy, więc od kilku dni się joguję regularnie i zamierzam powoli zacząć jakieś konkretniejsze ćwiczenia.
Jeśli idzie o jedzenie to jest nieźle, udaje mi się dość dobrze planować posiłki, choć przyznam, że apetytu nie mam ostatnio. I większość posiłków jem z rozsądku
Dzień dobry, mam na imię Madzia i mam 11 lat. Ładnie ćwiczyłam i trzymałam dietę, ale wczoraj przyjechał do mnie dawno nie widziany brat z bratową i dzis zjadłam 3 kawałki murzynka. Oprócz tego niewiele więcej. I co teraz, co zrobić, żeby tyle ćwiczeń i wyrzeczeń nie poszło na marne? Do jutra nie będę miała jak ćwiczyć, więc nie dam rady tego wypalić, co jeść albo wypić, żeby się uratować? Bu  😕
busch   Mad god's blessing.
16 sierpnia 2019 18:17
kenna, nic, nie spinaj się za bardzo i nie myśl że coś "przepadło", bo to tylko pogorszy sprawę; po pierwsze poczucie winy po fakcie nic nie zmieni, po drugie ludzie mają tendencje do jechania po całości gdy myślą że odnieśli "porażkę".

3 kawałki murzynka to też jedzenie, nie trucizna, ani antidotum na szczupłość. Wg ileważy.pl jeden kawałek murzynka to ~235 kalorii, czyli zjadłaś jakieś 700-800 kalorii. Jeśli faktycznie oprócz tego zjadłaś niewiele więcej, to już dawno to zbilansowałaś. Jeśli nie, to zawsze możesz w następnych kilku posiłkach sobie poucinać te 800 kalorii i będzie po temacie.

Wdech, wydech 🙂. Odchudzanie się to maraton, a nie sprint. Wycięcie wszystkich niezdrowych pokarmów na nie wiadomo ile jest mało realne. Bardziej realne jest pogodzenie się z faktem, że czasem zjesz kawałek murzynka (albo trzy) i poradzisz sobie z tym faktem podobnie jakbyś zjadła te 300-800 kalorii w jabłkach, jogurtach czy co tam innego jesz. Po prostu zaakceptuj fakt że tyle kalorii zjadłaś i wyrównaj sobie to gdzie indziej.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
16 sierpnia 2019 19:06
ja w ogóle (już polecałam), ale polecę jeszcze raz dla wszystkich - Jacka Bilczyńskiego. Na YT, na instagramie sobie zaobserwować (ma tam świetny cykl na stories o fit mitach), generalnie rewelacyjnie wszystko tłumaczy.
Oprócz tego:
http://blogdiany.pl/przed-dieta-redukcyjna-cz1/

no i na zawsze w moim serduszku, Parol, ale on porusza w większości tematy bardziej od strony naukowej.

Słuchajcie - chciałabym jakiegoś smart watcha/opaskę, do mierzenia tętna i dystansu. Elegancko by było, gdyby dało sie ją podłączyć do Samsung Health (bo lubię tę apkę), ale nie jest to must have. I tanio żeby było. Wiem, że Garmin jest super, ale dla totalnego rekreanta to za duży wydatek. Coś poza Xiomi?
Kenna - ciesz się czasem z rodzina, resztę posiłków dopasuj tak, zeby utrzymać deficyt kcal. A jak go przekroczyłaś to nie rozpaczaj i nie rób żadnych głodówek. Nie ma nic gorszego niż karanie się za nadprogramowy kawałek ciasta  🙂 Realnie nie da się całkiem wykluczyć słodyczy i przetworzonego jedzenia z życia, trzeba się z nim pogodzić  😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się