Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

safie, jeśli nie robiłaś ostatnio badań to przecież możesz powiedzieć że chcesz skontrolować wszystko, nie musisz koniecznie o dietetyku wspominać.
Ja to się zastanawiam czy nie zapytać o usg brzucha ogólne bo nigdy nie miałam robionego a ponoć wypada raz na jakiś czas. Ale póki co obawiam się że posądziliby mnie o hipochondrię i naciąganie, więc poczekam aż będę mieć powód by iść do lekarza i przy okazji zapytam.
Jak Wam idzie? Ja od kilku dni codziennie mam zakwasy, no ale takie są konsekwencje zarzucenia ćwiczeń na jakiś czas 😀 Teraz ćwiczę prawie codziennie. Czuję pierwsze efekty, tzn kręgosłup mi się trochę schował i powoli widać (czuć) jakieś mięśnie. Brzuch  trochę wysmuklał. Największa batalia - jak zawsze - będzie o uda 😀
Walczę. Ciężko mi odnaleźć w sobie motywację na dłużej. Teoretycznie mam masę powodów, a praktycznie ciężko mi to POCZUĆ w sobie na dłużej.
Drugi dzień uczciwej diety. Wczoraj był trening, dziś może też poćwiczę wieczorem.
Będę pamietać vanille że się trzymasz, może mi to pomoże?
Jeśli pomoże to super 😀 Mi się motywacja zaczyna nakręcać, bo widzę pierwsze efekty po tych ostatnich 2 tygodniach. Zeszła ze mnie woda i spod tłuszczyku zaczynają się przebijać mięśnie. Poza tym dzisiaj ktoś mi zwrócił uwagę, że wysmuklała mi twarz (co u mnie dość szybko się akurat dzieje jak się za siebie biorę) co mi daje oczywiście dodatkowego kopa 😀 Dzisiaj już poćwiczone, właśnie będę jeść obiad. Dawać baby!

EDIT: A tak w ogóle gdzie jest Meise?
Żyje. Bywa na Instagramie.  😉
Averis   Czarny charakter
11 stycznia 2019 19:04
Dzisiaj robiłam biegowe interwały na bieżni z nachyleniem 15% Minuta szybko minuta wolno i tak 15 razy. Czułam się jak gepardzica na siłce 😀! Ale w końcu za dwa tygodnie biegnę ten mój zimowy górski półmaraton w Bieszczadach. Musi być moc.
Za 2 tygodnie? Wow. To tuż tuż. Trzymam kciuki za przygotowania. Uważaj na siebie, na infekcje itd. Grypa szaleje.
Averis   Czarny charakter
11 stycznia 2019 19:50
tunrida, dzięki wielkie! Uważam, uwazam 🙂 Łykam probiotyki, pierzgę pszczelą i ogólnie jestem czujna 🙂!
Też żre pierzgę. Pytanie. Czy zauważyłaś że mocz zmienił zapach na taki...jakby po lekach?
Averis   Czarny charakter
11 stycznia 2019 20:09
tunrida, nie 🙂 Wszystko jest po staremu 😀
Kurczę...to coś ze mną nie tak.
Averis, w takim razie też trzymam kciuki 😀
tunrida, chyba czas założyć instagrama 😁

U mnie git, dzisiaj już mam trening za sobą. To straszne jak się szybko traci kondycję ale na szczęście zawsze można ją odzyskać. Mam zakwasy w plecach, co mnie niezmiernie cieszy. Poza tym od kilku dni już mnie nie boli kręgosłup. Jest fajnie 😅

EDIT: A poza tym udało mi się wczoraj zaimprowizować całkiem niezły obiad - może komuś się przyda. Miałam tylko włoszczyznę i cukinię, mało czasu i zero chęci do robienia zakupów. Starłam cukinię, marchew, kawałek pietruszki i selera na tarce, dorzuciłam dwa jajka i mąki orkiszowej na oko (ok. 2 łyżek). Do tego sól, oregano i pieprz cayenne i na patelnię na rozgrzaną oliwę. Posmażyłam na wolnym ogniu aż się zarumieniły z obu stron. Szybko i dobre.
Siedzi u męża kumpel który macha żelastwem . I ostatnio chudnie. Mówię mu, że musi jeść powyżej zapotrzebowania żeby rosło. A ten o aminokwasach, keratynie itp. Ale przyznaje, że mu masa spada zamiast iść w górę. Ja mu o jedzeniu wykład. On nieprzekonany. Wyliczyłam ile kalorii powinien jeść, a on mi mówi że je w pracy 3 podwójne kanapki. Wyliczam mu kalorie w tych kanapkach i wychodzi mało. On zdziwiony. I dalej o keratynie. Ja o jedzeniu, ten że to wartościowe jedzenie drogie a poza tym on na raz dużo zjeść nie może. Ja mu dalej, że to MOŻNA ustawić rozsądnie, ten o keratynie

Nie chce mi się z ludźmi rozmawiac którzy nie mają wiedzy lub są na nią oporni. Nie chce mi się nikogo uświadamiać. Męczy mnie taka rozmowa.

Pierwszy dzień na 5. Zapisuję wszystko w notesiku. I bawię się na insta. Moze dzięki temu nie dam ciała. Mam sporo obserwujących i .. cholerka....to naprawdę motywuje. Bo tak głupio przed ludźmi.  😁
Nie pomożesz jak ktoś nie chce pomocy 😉 Moja mama np uważa że je zdrowo. Jej menu to na śniadanie i kolację kanapki z wędliną/serem (pomidor do tego w sezonie) i na obiad ziemniaki z kotletem (surówka? może być, nie musi).
Byłam na kolejnej wizycie u pani doktor, zapisywałam specjalnie co jem przez tydzień by jej pokazać, a że miałam kryzys to nie jadłam najlepiej. Ale pani powiedziała że nie jest najgorzej. Ma mi wysłać tygodniowy plan diety dostosowany do moich wyników krwi... Zobaczymy co to będzie. Obawiam się że jogurty itp bo co chwilę jej powtarzam że nie jem produktów mlecznych a jak mówi o przykładowych posiłkach to co chwilę przemyca jakiś ser jogurt itp. Ja ze swojej strony staram się wziąć się w garść i nie ulegać już pokusom, bo ile można... Mój wielki, tłusty brzuch mi serio przeszkadza i fajnie by było go zrzucić.
EDIT: A tak w ogóle gdzie jest Meise?


Jestem, jestem!  :kwiatek:

Przygniotło mnie życie. Problemy, z którymi do tej pory nie miałam styczności. To, że firma się rozpada wydaje się w obliczu ostatnich wydarzeń... fraszką. Ale staram się działać. Działać, działać, działać...

Wracam tu do Was, bo mi tu dobrze. Czytam o Waszych zmaganiach, podziwiam codzienne ćwiczenia, bieganie chorych dystansów, podglądam stories tunridy. Zazdroszczę.

Ja się skulkowałam, jem byle co, piję. Jedyny + to, że mi się cyce wypełniły i teraz wyglądam jak po operacji biustu. Mam wielki, okrągły cyc. Minus tego taki, że jak znów się zacznę trzymać w ryzach, to wiadomo co się stanie  🤔

Planuje dziś jechać do lasu i podbiegać. Ostatnie bieganie było.... 12 grudnia.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
13 stycznia 2019 11:29
tunrida, ja już dawno przestałam prowadzić takie rozmowy. Jak gadałam z kolegą co pakował, to spoko, przyznał mi rację i mówił, że się nad tym zastanowi. Najgorzej jest chyba z laikami-laikami (co jest w ogóle dla mnie absurdem, bo podstawową wiedzę o żywieniu powinien mieć każdy), nie przegadasz, nie ma sensu w zasadzie.

Ja też dołączę. Spasłam się na diecie z drożdżówek i pączków. Może tak publicznie jakoś się będę trzymać. Do końca stycznia mam jeszcze młyn, ale od lutego już planuję jakieś sensowne aktywności, teraz właściwie cała to pies, a nie mogę z nim jeszcze biegać, bo za młody.
Meise, mam nadzieję, że ten trudny czas szybko minie i wkrótce wszystko się mniej lub bardziej ustabilizuje. Ja też mam teraz trochę kocioł i mało fajną sytuację ale też własnie z tego powodu zaczęłam coś ze sobą robić. Bo jak w żadnym aspekcie życia się akurat nie układa, a do tego człowiek puchnie w oczach to dopiero jest załamka. Więc staram się ćwiczyć, dobrze jeść. Ruch wietrzy mi głowę, mam lepsze podejście do różnych spraw, schodzi ze mnie ciśnienie, więc może dzięki temu prościej mi się będzie uporać z pewnymi sprawami. I może to się okaże lek na całe zło 😀

Mi też przez ten czas klata zrobiła się dużo bardziej bujna, i trochę mi szkoda będzie tego zrzucić... no ale pocieszający jest fakt, że kilka tygodni niepilnowania się i zawsze można z powrotem uzyskać efekt powiększenia 😀

Idź sobie pobiegaj, jestem niemal pewna, że od tego zrobi Ci się lepiej. :kwiatek:
:kwiatek:

Mnie nie tyle przytłaczają własne problemy (chociaż to też, vel. moja firma, brak pracy tż, który się zwolnił...), co innych ludzi, na których mi zależy. Ja niestety chłonę problemy innych jak gąbka i chcę każdemu pomóc...

Masz rację, wietrzenie głowy wskazane. Tylko to nas może uratować  🙂

Dziękuję...!

Będę się tutaj sumiennie wpisywać 🙂

Meise trzymaj się babo, jeszcze będzie dobrze  :kwiatek:

Ja wracam do rozruchu, noga okazała sie niezłamana, ale widmo tak poważnej kontuzji plus katorga w gabinecie fizjo skutecznie mnie otrzeźwiło i wybiło z głowy wszelkie chore pomysły. Obecnie biegam totalnie i zupełnie na luzie, pozbyłam się wszelkich ambitnych planów, nie biegam z trenerem - po rozmowie z Adamem doszliśmy do wniosku, ze taka opcja jest dużo lepsza dla mnie. Może jak pól roku pobiegam regularnie, ale bazując na swoim samopoczuciu, to jesienią bedę mogła wejść w trening, bo będę dobrze przygotowana 🙂

Powiem Wam, ze to kompletnie nowe uczucie jak biegniesz i nie przejmujesz się niczym 😀 tempo i tętno, dystans... nieistotne. Grunt, żeby noga nie bolała 🙂 wdrażam się powoli, dzisiaj potruchtałam 40min z pięcioma przyspieszeniami, dla rozruszania organizmu  🙂

Chodzę raz w tygodniu na basen, planuję biegać dwa razy plus jeden trening obwodowy.
Meise, pisz, pisz koniecznie.

kolebka, dobrze, że tak to się skończyło :-)

Ja dzisiaj uczciwie poćwiczyłam, uczciwie zjadłam. Niedługo ruszam na dworzec, bo muszę na jeden dzień (służbowo) pojechać do Hamburga. Mam już przygotowaną wodę, owoce, bułkę, wasy i przeciwbólowe, bo ostatnio po takiej jednodniówce dostałam koszmarnej migreny :/ Strasznie się tego boję, że nie zasnę w autobusie, że z tego przemęczenia znów mnie zacznie boleć głowa. Dlatego dzisiaj na wszelki wypadek wyspałam się trochę na zapas.
Jutro nie poćwiczę, ale będę dużo chodzić no i z jedzeniem na pewno nie poszaleje, choć jakiś obiad będę musiała sobie kupić
Vanille- to trzymam kciuki żebys zasnęła w autobusie.  🙂
Ja też dziś ładnie. Dwa dni za mną.
efeemeryda   no fate but what we make.
13 stycznia 2019 19:05
Wpadam po prośbie, ponieważ sobie nie radzę, jestem leniwa bułą, potrzebuje bezwzględnie pomocy z zewnątrz.
Znacie jakiegoś godnego polecenia dietetyka z Wrocławia ? Najlepiej, żeby był lekarzem... i ogarnął dietę na insulinoopornosc, niedoczynnosc tarczycy i do tego wegetariańska  😵
Już prawie skusilam się na quchenneinspiracje ale ta kobieta wydaje mi się podejrzana, moderuje wszystkie komentarze, zbywa mnie jeśli chodzi o termin... Pomijając 500zł za jadłospis bo, że za jakość się płaci to ja sobie zdaje sprawę  😉





edit: inspiracje nie rewolucje  😁[size=5pt]
kolebka, trzymam kciuki  :kwiatek: prędzej czy później wrócisz do rywalizacji, bo to zawsze siedzi w głowach 😁 ale będziesz miała odpowiednią "bazę" do treningu. Ja jak będę wracać po ciąży to już wiem, że będę robić to z głową. Na pewno pierwsze 2-3miesiące będę biegać na luzie. Takie klepanie spokojne kilometrów. Dopiero potem wejdę w trening nastawiony na progres. (Chyba ze mi całkiem poprzestawia się w głowie i nie będę chciala :hihi🙂
Averis   Czarny charakter
13 stycznia 2019 20:00
efeemeryda, napisz do Marty Naczyk z Formy na szczyt. Ona aktualnie doktoryzuje się z dietetyki, ogarnia naszych himalaistów i wiem, że prowadzi też osoby z IO 🙂 Ona jest z Gdańska, ale pracuje przez Skype 🙂
Dobrze wiedzieć że Marta Naczyk zajmuje się IO. Konsultowałaś z nią dietę?
Averis   Czarny charakter
14 stycznia 2019 07:58
magda, tak 🙂
efeemeryda   no fate but what we make.
14 stycznia 2019 07:59
Averis
Dziękuje, ale chciałabym kogoś na żywo, kto mnie zważy, zmierzy i ogarnie  😵
Odpuść to bycie lekarzem. Moim zdaniem mało który lekarz będzie się bawił w dietetykę, bo to mu się nie opłaci. Wystarczy sam dietetyk. I moje zdanie jest takie, że sama dieta na IO to pikuś. Jeśli dołożysz do tego Hashimoto, robi się nieco wyzwaniowo. ( No chyba że masz zwykła niedoczynność bez Hashi, to jest prosto). Ale jeśli do tego chcesz dołożyć wege, to robi się naprawdę trudno. Żeby to ułożyć w miarę bez supli, zeby ci nie narobić niedoborów i jeszcze żeby to było urozmaicone i żebyś na tym wytrwała długie tygodnie, to robi się naprawdę ciężko.
Nie upierała bym się na kogoś na żywo, tylko po to by cię ważył i mierzył.
Szukałabym kogoś polecanego, BARDZO ogarniętego. Choćby i w necie.
efeemeryda   no fate but what we make.
14 stycznia 2019 08:51
z teog co piszesz nie mam tylko Hashi, mam zwykłą niedoczynność.

Trochę się zraziłam do tego neta przez te quchenneinspiracje, niby taka polecana, a nie wzbudziła zaufania, może niesłusznie.




edit: inspiracje nie rewolucje  😁
Averis   Czarny charakter
14 stycznia 2019 08:54
efeemeryda, Marta to profesjonalistka, powiem tak - himalaiści też pracują z nią zdalnie i nie narzekają 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się