Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Meise, ja też o Tobie myślę i cieszę się, że znalazłaś dobrego terapeutę :kwiatek:
Ja dzisiaj wreszcie dzień na 5. Mam nadzieję, że się powoli rozkręcę. Z racji tego, że dużo się dzieje w moim życiu obecnie to łatwo mi przychodzi znaleźć sobie wymówkę. Ale już nie będę.


:kwiatek:

Gratuluję 5-tki. Wiem, jak ciężko zakończyć dzień z tą oceną. Ja zaczynam wzorcowo, a wieczorem nawalam. Zwłaszcza w piątek i sobotę, no bo przecież alkohol, domowe kino, popcorn i inne bzdety...
No ja ostatnio też zawalam bo niestety ale się wybiłam z rytmu - najpierw rodzice chyba z 2 tygodnie, potem wyjadanie tego, co po nich zostało, a czego ja już normalnie nie jem, potem 1.5 tygodnia choroby. Ale żal mi tej pracy, którą włożyłam od początku roku w siebie więc zaciskam zęby i ciągnę dalej te sanki 😀
19.09 meise 4, szalonabibi 3, tunrida 5
Meise bardzo bardzo trzymam kciuki, dasz radę  🏇 :kwiatek:

U mnie dzisiaj wpadła szybką piątka na zawodach, Zielona Piątka w Krakowie  🙂 Trasa łatwa, nogi lekkie, średnie tempo 4:47min/km  😎  Po 6tyg treningu z nowym trenerem jestem zadowolona, jest dobra baza na szybkie bieganie!
20.09 szalonabibi 5, vanille 4, tunrida 5
...............

Jeszcze co do biegania. Znalazłam kiedyś na Instagramie rosjankę- Nathalya Khokhlova. Początkowo patrząc na jej fotki, myślałam, że to po prostu anorektyczka. Potem zaczęłam patrzeć dokładniej i okazało się, że to rasowa biegaczka. Z tego co pamiętam maraton zrobiła w mniej niż 35 minut. Ale ja nie o tym.
Kocham jej fotki. A na te udo bokiem to mogę patrzeć i patrzeć. Anatomia dosłownie.
I kiedy czasami nie chce mi się wyjść biegać, albo chce mi się coś zeżreć, to sobie o niej myślę. Ona zjada ... mało. Jak łatwo się domyśleć. 🙂 Bo to maszyna biegowa, bez zbędnego balastu biegowego.





NIECH MOC BĘDZIE Z NAMI
Potem zaczęłam patrzeć dokładniej i okazało się, że to rasowa biegaczka. Z tego co pamiętam maraton zrobiła w mniej niż 35 minut.


To chyba samochodem 😁 rekord świata wynosi dalej powyżej dwóch godzin. Musiałaby biec ten maraton z prędkością 80km/h. Rekord świata na 10km to 26 minut, więc może to miałaś na myśli? 😉
Tfu tfu. Na 10 km tyle ma  😁 patrz na udo  😜 z tego co kojarzę, jest sympatyczna, nie ma chłopaka. Nie je mięsa, dużo czyta. Całe jej życie to chyba bieganie i to co z tym związane. Jest bardzo bogata, często jeździ do rodziny na wieś. Fajna jest.  Chyba nie jest do końca szczęśliwa. Je dużo serów i różnych tabletek i supli. Obserwując ja łatwiej mi trzymać dietę
tunrida, kiedyś miałam epizod anoreksji i biegałam wówczas najszybciej w życiu. Pytanie, czy o to w tym wszystkim chodzi... Zdrowo to nie wygląda. Popatrz sobie lepiej na nasze lekkoatletki  😍
A czy ja mówię że to zdrowe? Ja się podniecam wyizolowanymi mięśniami na udzie. I takie obrazki motywują mnie by nie wziąć od teściowej pudła lodów i nie zjeść. Fotki zwykłych lekkoatletek nie powstrzymają mnie przed lodami.
Siedzimy na kanapie i oglądamy film. Mąż je schabowe od teściowej, dziecko lody. A ja usmażyłam fasolkę z marchewką. I daję radę dzięki takim obrazkom w głowie.
busch   Mad god's blessing.
21 października 2018 14:54
Jeszcze co do biegania. Znalazłam kiedyś na Instagramie rosjankę- Nathalya Khokhlova. Początkowo patrząc na jej fotki, myślałam, że to po prostu anorektyczka. Potem zaczęłam patrzeć dokładniej i okazało się, że to rasowa biegaczka.

Na pewno ma zaburzenia odżywiania. I na pewno nie miesiączkuje. I z tego co piszę, nie jest do końca szczęśliwa. Tyle że ja nie o tym.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
21 października 2018 15:09
Ona wygląda na maksa niezdrowo.  🤔
Myślę, że tunrida nie zachwyca się jej sylwetką jako taką, ani jej stylem życia, a jedynie zaspokaja swoje fantazje na temat wywalonych na wierzch mięśni 😀
I daje radę wyciskać super czasy. Maszyna biegowa. Niezdrowa fizycznie i psychicznie super maszyna biegowa.
Tak vanille, dokładnie tak. Patrzę na nią na tym zdjęciu i czuję że NIE ZJEM lodów i skończę dzisiejszy dzień na 5. Mimo iż to niedziela przed telewizorem.  🙂
Ja bym wolała pójść na spacer niż fascynować się anorekryczką  🤣
Każdy lubi co innego 😀
Ja dziś zaliczyłam konia.  🙂 I było fajnie.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
21 października 2018 17:38
tunrida, gdyby wyglądanie jak suszone mięso z kurczaka było pomocne w osiągnij lepszych czasów, to tak wyglądaliby sportowcy. A nie wyglądają 😀
Rozważania teoretyczne.
Zwierzęta najszybsze są suche. Typu gepard. Ścięgna i mięśnie. Biega się trudniej gdy trzeba dźwigać nadprogramowe kilogramy, podrzucasz zbędny balast. Anorektyczki mają do perfekcji opanowaną kontrolę. Zwykły sportowiec może aż tak opanowanej kontroli nie mieć. Ktoś z charakterem anorektyczki, skupiony na wynikach będzie totalnie zafiksowany na takim  karmieniu się i treningu, by swoj cel uzyskać. Jeśli uda się takiej znaleźć równowagę, jakiś środek między odpowiednim odżywianiem organizmu a utrzymaniem suchej tkanki. Nie zbaczać w stronę niedoborów, a trzymać optymalne karmienie niezbędne do treningu, rozwoju. To może być ciekawie. I zastanawiam się na ile tej dziewczynie się to udaje. Bo że jest skuteczna w tym bieganiu, nie da się ukryć.
busch   Mad god's blessing.
21 października 2018 19:52
tunrida, problem w tym że anoreksja to nie supermoc, ale zaburzenie psychiczne, więc ja nie za bardzo wierzę w tę równowagę 😉. No ale mięśnie faktycznie jak w atlasie anatomii 😀
Tak, ciało ma super na pierwszy rzut oka. Ale na drugi to Ona nawet nie udaje że ma biust. Jest maszyna do biegania, prawdopodobnie zafiksowana na tym punkcie i najprawdopodobniej jest przeraźliwie samotna...
Tata, mama i trener ( bieganie i internet)
bush - ja mówię o takiej anorektyczne po terapii, po leczeniu. Kiedy nie wyjdzie z zaburzen na tyle, by byc zdrową, ale na tyle to kontroluje że trzyma wagę, BMI, żyje, a żeby się czymś zająć zajmuje się siłownia czy np właśnie bieganiem. Czyli..nadal kontrola nad ciałem, ale już nie chudnięcie na maksa.
Wygląda młodo, wciąż ma czas na rodzinę... Ale z drugiej strony żyć tylko I wyłącznie dla wyników...
21.09 szalonabibi 5, majek 4, vanille 4, meise 3, tunrida 3
......
Mega zakwasy po wczorajszym koniu. Miałam w planach i konia i bieganie i Bóg wie co jeszcze bo do pracy dopiero na 16😲0, a ledwo chodzę. I wczoraj jednak popłynęłam po 21😲0 z żarciem. Nie jest lekko. Ale to nie znaczy przecież że się poddam. Zresztą...ja już jestem wygrana. Od ok 6 lat.  🙂
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
22 października 2018 06:49
tunrida, po leczeniu, ale nie wyleczona, skoro dalej potrzebuje ciągłej kontroli. Moze nie tak, zeby sie zabić, ale dalej problem pozostał, ona dalej jest chora 🙁
Tak jak zdecydowana większość anorektyczek które ja znam. Życie nie jest czarno-białe. Te anorektyczki często właśnie żyją do końca gdzieś w tej szarości. Są świadome, jakoś sobie radzą, raz lepiej raz gorzej. Kontrola jedzenia, strach przed przytyciem nadmiernym i nadal fiksowanie się na ciele pozostaje.
Trzeba by spytać psychologów zajmujących się anorektyczkami ambatoryjnie, jak naprawdę wyglądają statystyki po wielu latach. ( anorektyczki które ja znam, nie nazwałabym zdrowymi)
Pisałam już wcześniej w tym wątku. Dziewczyny startujące w kategorii fitness bikini też są w większości zaburzone. I same o tym mówią w przypływie szczerości.
W świecie gdzie jest tak ogromny nacisk na bycie atrakcyjnym, granica między tym co rozsądne i zdrowe a tym co już zbyt natrętnie dominuje nasze aktywności, jest cienka.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
22 października 2018 07:46
tunrida, ja patrzę na to z drugiej strony, nie ze strony objawu, tylko przyczyny. Ze ona musi byc czymś strasznie poraniona, cos w środku każe jej uciec w absolutną kontrolę i kompletne fiksowanie sie na swoim ciele.
U nas sie leczy głownie CBT, bo NFZ chce to refundować,  a nie wiem na ile to jest w stanie dotrzeć do sedna problemu.

O tyle widzisz, dla Ciebie obrazek jest piękny, dla mnie strasznie smutny. I tez trochę smutno mi jak czytam, ze musisz oglądać chore osoby i to daje Ci motywavję do tego, zeby nie jeść. Ale to juz z mojego koszyka.
Ja tak się czasem zastanawiam, czy wszystkie osoby, które chorują, są tak mega poranione. Miałam w swoim bliskim otoczeniu osoby mające zaburzenia odżywiania (choć mniej niż palców u jednej ręki) i prawdę mówiąc żadna z nich nie przeżyła jakichś strasznych traum. To często nie jest kwestia 'wielkości' poranienia i obiektywnego ciężaru doświadczeń a nieumiejętności radzenia sobie z pewnymi rzeczami, często przez większość uznawanymi jako normalne i do przejścia. Żadna z tych osób nie doprowadziła się do 30kg i zgonu w wieku 20 lat (być może takie przypadki to faktycznie jakieś skrajnie trudna przeszłość), ale jednak miała spory problem. Jak dla mnie to jest trochę efekt kuli śniegowej, często osoby zaczynają się odchudzać bezrefleksyjnie, bo tak jest modnie, bo tak będzie pięknie. A potem te bardziej ambitne jednostki, zaangażowane, albo takie, które się po prostu za bardzo rozpędzą wpadają w taką pułapkę. Zapewne muszą mieć jakiś problem w psychice, może osobowości, może słabszy moment w życiu, kiedy nic poza wagą się nie układa... ale jak dla mnie nie na wszystkie należy patrzeć jak na ofiary trudnych doświadczeń w przeszłości
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
22 października 2018 08:21
vanille, nie da sie zmierzyć obiektywnie potanienia. Ani wielkości traumy. Nie ma nigdzie klasyfikacyjnymi, co jest małą, co średnią, a co wielką traumą 🙂
Czasem mozesz myślec, ze ktos jest super szczęśliwy i ma mega życie... a w środku...
Strzyga, tak, z tym się zgodzę. Takie ignorowanie problemów prowadzi np. do samobójstw wśród młodzieży. Bo to, co dla nas - dorosłych - jest błahostką, o której nawet nie warto gadać, dla młodej osoby może być końcem świata.
Po prostu zastanawiam się nad tym, bo moja siostra miała zaburzenia odżywiania w wieku licealnym, a ja nie. A wychowałyśmy się w jednym domu i to ona wciąż wspomina nasze dzieciństwo jako najszczęśliwsze i takie, w którym absolutnie nic by nie zmieniła (podczas gdy ja mam obiekcje). W tamtym okresie po prostu miała chyba takie towarzystwo, jakieś pierwsze miłości i chciała wyglądać jak najlepiej. Nie miała problemów w szkole, była lubiana, ma dużą umiejętność radzenia sobie z problemami i znajdowania rozwiązań (100 razy większą niż ja. Albo 1000 razy większą niż ja). Nie jest z natury aż tak konsekwentna, raczej raptowna, wybuchowa i momentami histeryczna, ale na pewno nie jest introwertykiem, który dusi wszystko w sobie, nie jest uparta ani taka zatwardziała, że jak się w sobie zamknie to amen. Raczej wręcz przeciwnie. A jednak poszła wtedy o krok za daleko. Sama nie umie wyjaśnić co nią powodowało, zaczęło się od zwykłego odchudzania a skończyło się na liczeniu łyków wody. Nie wiem, nie oceniam, może faktycznie takie zaburzenia są zawsze wynikiem jakichś problemów, nawet takich, których się po czasie nie pamięta, a które były wtedy istotne. Tak się po prostu zastanawiam

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się