Mięśniochwat

okwiat   Я знаю точно – невозможноe возможно!
05 marca 2010 19:58
wirus Herpes yga
edit: wet chyba cię za mocno nastraszył. stan jest kiepski, ale nie krytyczny. dacie radę do poniedziałku, ale nie rozumiem czemu krew nie została pobrana zaraz po tym jak kodeks znowu "okulał"...
I dlaczego nie dostał nic przeciwzapalanego/przeciwbólowego??
okwiat   Я знаю точно – невозможноe возможно!
05 marca 2010 20:37
Tak sobie pomyślałam, że Iga może jednak nie chciałaby żebym o tym pisała na forum... Przepraszam za usunięcie postu.
Ojojoj.... przy miesnioochwacie nie mozna czekac na "niewiadomoco". Przeciez to postepuje.
Dokładnie..w dodatku koń cierpi. Mięśniochwat może uszkodzić wątrobe i nerki - tak było w naszym przypadku.
Po prostu organizm jest stopniowo zatruwany.
Mysle, ze nie trzeba pisac jakie moga byc konsekwencje czekania.
To co konkretnie powinna Yga zrobić? Konia w takim stanie da się transportować do jakiejś kliniki? Co zrobić wtedy, kiedy żaden wet nie przyjedzie, odmówi badań, każe czekać? CO wtedy robić? Ściągać weta z innego województwa? A jak też nie zechcą przyjechać?
Myślę, że dziewczyna jest świadoma, że z koniem jest fatalnie- a posty podkreślające grozę a nie dające konkretnej wskazówki niewiele pomagają. Mi jest teoretycznie prosto napisać 'dzwoń do wszystkich wetów, dzwoń do klinik'- ale ja mieszkam w Warszawie i wetów mamy tu od czorta, klinik też trochę..
zen, tu nie ma co poradzic. Proste sprawy: odstawienie tresciwej, wcieranie miesni / masaz, ciepla derka na zad. Tylko, ze jesli to jest miesnioochwat to bez interwencji weta te wszytskie zabiegi g dadza.
A juz abstrachujac od konia ygi. To o czym piszesz, sytuacje krytyczne. Co do transportu do kliniki przy bardzo zlym stanie konia. Da sie czy nie da. Jesli jest zle to juz nikt sie nad tym nie zastanawia. Albo dojedzie albo nie, ale jaki jest wybor w tym momencie? Zawsze daje to jakas szanse. Chyba, ze jest juz na tyle zle, ze lekarz stwierdzi, ze nie ma na nic szans.
pony   inspired by pony
05 marca 2010 21:13
widzę, że Kodeks zaraz zostanie w tym wątku uśmiercony
Tak się zastanawiam co ja bym zrobiła będąc na miejscu Ygi. Czasami woziłam na wakacje gdzieś konia- co wtedy, gdyby akurat w jakimś pipidówie taka tragedia mi się przytrafiła? Nie wiem sama, naprawdę- chyba bym konia wiozła z powrotem do domu.. albo do najbliższej kliniki.
Yga, no właśnie- może jednak lepiej wziąć urlop na żądanie (przysługuje!)- i np. pojechać od razu z przyczepą do konia, w międzyczasie załatwiając miejsce w jakiejś klinice w kraju..?

pony, dlaczego od razu uśmiercony? Taka tragedia może spotkać każdego z nas- czy to ostra kolka czy ostry uraz czegokolwiek w końskim ciele. I chodzi tu o to, co zrobić, kiedy nie jesteś szczęśliwym mieszkańcem dużej aglomeracji, obfitującej w kliniki i wetów 🤔
pony   inspired by pony
05 marca 2010 21:23
zen, chodzi mi bardziej o to, co też napisałas- pełne dramaturgii wypowiedzi, które niewiele pomogą bo yga jest świadoma. Wiem, że może to spotkać każdego bo i mnie spotkało kiedyś i w związku z tym jadę jutro do Kodeksa i będę starała się pomóc. 😉
pony, zaraz usmiercony. Po pierwsze wszyscy tu pisza po prostu o fakcie dosc oczywistym (mam nadzieje), ze miesnioochwat to nieprzelewki, bo organizm jest zatruwany. I trzeba dzialac. Dzwonic, nacikac, cokolwiek.
Po drugie przypadek ygi uzmyslawia powazny problem. Skad pomocy ?? I jak sobie radzic, bo wlasciciel niestety najczesciej wpada w panike.

zen jesli nie byloby na miejscu naszego weta czy tez nie bylby w stanie pomoc "tu i teraz" to ja bym konia od razu pakowala do przyczepy. Po prostu.


Co do miesnioochwatu. Taki tekst autorstwa lek. wet. zaczerpniety ze Swiata Koni.
Generalnie mięśniochwat porażenny jest chorobą metaboliczną, wynikającą z zaburzeń przemiany komórkowej w mięśniach szkieletowych. Efektem jest rozpad komórki i uwolnienie się barwnika mięsni- methemoglobiny. Sama choroba mięśni powoduje silny ból i nietrudno jest zauważyć, że koń jest chory. Szybka interwencja lekarska zazwyczaj owocuje całkowitym wyleczeniem.
Gorzej, kiedy choroba trwa dłużej (np. niezauważona- koń wieczorem przewrócił się w boksie, uwięzła mu noga i całą noc walczył o jej uwolnienie), albo uraz mięśni jest masywny (np. koń po długiej przerwie w pracy i intensywnym żywieniu został poddany intensywnej pracy- najczęściej dotyczy koni roboczych). W tych sytuacjach należy spodziewać się powikłań. Silny ból powoduje niemożność podniesienia się. Koń leży, co powoduje dodatkowe urazy mięśni (ucisk) oraz odleżyny, które powstają bardzo szybko (czasem poniżej 24 h), będące powodem zakażenia organizmu i śmierci. W takiej sytuacji jedyną szansą na próbę podjęcia skutecznego leczenia jest podniesienie konia. Samodzielnie koń nie wstanie. Za bardzo bolą go mięśnie. Jeżeli go podniesiemy, będzie mógł utrzymać pozycję stojącą dzięki uścięgnionemu układowi ustaleniowemu (cecha charakterystyczna końskiej anatomii). Podniesienie konia nie jest łatwe, ale polecam korzystanie z pomocy Straży Pożarnej dysponującej odpowiednim sprzętem. W pozycji stojącej intensywnie leczony koń ma szanse na przeżycie nawet bardzo zaawansowanego mięśniochwatu.
I powikłanie najgorsze- beznadziejne. To uszkodzenie kanalików nerkowych przez methemoglobinę uwalnianą z rozpadających się komórek mięśniowych. Jeżeli dojdzie do zatrzymania moczu, nawadnianie i środki moczopędne nie dadzą efektu, parametry nerkowe krwi będą znacznie przekroczone oraz wysoka zawartość białka w moczu (w przypadku zatrzymania moczu udaje się czasem pobrać ilość wystarczającą do badania za pomocą cewnika- u klaczy łatwiej)- to znaczy, że uszkodzenie nerek jest zbyt duże, aby leczenie mogło dać pozytywny efekt. Dlatego właśnie intensywne nawadnianie konia z mięśniochwatem oraz przywrócenie mu pozycji stojącej plus leczenie przeciwzapalne/przeciwbólowe oraz "wzmacniające" w zależności od stanu ma podstawowe znaczenie bez względu na pierwotną przyczynę wystąpienia schorzenia.
pony   inspired by pony
05 marca 2010 21:29
teraz rozumiem. odebrałam te wszystkie wypowiedzi w różnych wątkach jako swoisty atak na yge i wytykanie jej niekompetencji, ale już okej🙂
Podniesienie konia nie jest łatwe, ale polecam korzystanie z pomocy Straży Pożarnej dysponującej odpowiednim sprzętem. .


Czy Straż przyjechałaby w takiej sytuacji?  🤔
Paulinka, nie wiem. Bycmoze. Nie jestem autorem tej wypowiedzi (jak zreszta napisalam powyzej cytatu).
Zreszta, wystarcza mocne pasy i "kilku chlopa" i da sie konia podniesc na zasadzie dzwigni.



Znam np. konia, ktory wieczorem mial sie dobrze a rano znaleziono go w stanie niemal "po tamtej stronie". Przezyl dzieki szybkiej interwencji.

yga   srają muszki, będzie wiosna.
05 marca 2010 23:33
okwiat- kon okulał, myslalam ze się gdzies stuknął,nie ciagał za sobą nóg, zwyczajnie znaczył. nie zdarzyło mu sie to 1szy raz. Mialam robic na dniach, jak mu nie przejdzie, zdjęcia.
o jego stanie dowiedzialam sie dopiero dzisiaj po poludniu przez smsa od jednego z dzierzawiacych. Dzwonilam do weterynarza i powiedzial ze wczesniej niz w poniedzialek nie jest w stanie nic juz zrobić.
Klami- ale on by nie dal rady stac w przyczepie. I masz racje, moze wpadlam w za dużą panikę, bo nigdy nie byłam świadkiem takiej choroby mojego konia, nigdy nie miał problemów zdrowotnych. Wszystko zaczelo sie psuc jak przenioslam go do Lublina i teraz zwalam winę na siebie.
Jutro kontaktuje się z kolejnym weterynarzem.
zen- pracuję u moich rodziców, którzy po prostu nie mają jak mnie w pracy zastąpić,sami maja powazne problemy i w domu i w pracy i muszę im pomóc. Jakby była taka mozliwosc to ja bym tam nawet w boksie nocowała..
I bardzo dziekuje Pony, która moze mnie zastapic u Kodeksa przez te 2 dni. Jesteś (powtorze to po raz 50ty) kochana :kwiatek:

Dziękuję wszystkim za słowa otuchy i odpowiedzi na mój problem.
Ja tego troche nie rozumiem, masz swiadomosc ze Twoj kon moze zejsc na tamten swiat  i tak naprawde niewiele robisz zeby temu zaradzic. Nie ma dla mnie takiej sytuacji ze nie da sie zrobic nic, jak sie bardzo chce to zawsze sie da. I nie wierze tez ze lekarz widzac konia z miesniochwatem kazal tak poprostu czekac do poniedzialku. Moze nalezaloby postawic swiat na glowie i zorganizowac kompetentnego weta ktory sie zajmie tym pozadnie? Wogole nie wyobrazam sobie tez sytuacji ze moj kon jest 120km ode mnie i nie mam go na oku codziennie, moze to juz zboczenie ale troche tez przygod zdrowotnych mialam i wiem ze jak sama w 100% nie zadbam o zdrowie konia to nikt tego za mnie nie zrobi. To chyba wynika z odpowiedzialnosci jaka czlowiek na siebie bierze kupujac konia i nie piszcie ze zycie czasem nie pozwala i bla bla bo wszystko zalezy od nas i ZAWSZE  da sie cos zrobic.
Dziewczyny weźcie tylko pod wzgląd, że koń może nie cierpieć na mięśniochwat. Był u niego wet, gdyby sytuacja była krytyczna to z pewnością, by konia nie zostawił "na później".
Lublin nie stolica, ale jednak nie też "pipidówka" jak napisał Zen. Tutaj trochę lekarzy jest, oczywiście każdy ma swoich zwolenników i przeciwników, ale jednak to ludzie mający pojęcie o rzeczy. Klinki weterynaryjne też są, ok. 5 km od stajni w której stoi Kodeks.
furmanka   zawsze pod górkę...
06 marca 2010 08:37
Są  różne sytuacje życiowe, w których każdy z nas może się znaleźć i nie należy interpretować faktów i dorabiać sobie własnych teorii... Koń z resztą nie stoi w głuchej puszczy, tak?
yga, po prostu ochlon. I dzialaj. Dzwon, zalatwiaj, bo nie chce mi sie wierzyc, ze w miescie nie da sie sciagnac pomocy. Ascaia pisze, ze jest tam blisko jakas klinika, a to oznacza (a przynajmniej powinno) calodobowa pomoc. Moze skoro nie mozesz byc na miejscu to dostarczyc konia tam gdzie ktos kompetentny bedzie go mial na oku.
Powodzenia !
Witam wszystkich jestem tu nowa i w mięśnichwacie sie nie oriętuje .Kobyłka znajomego nagle zachorowała po prostu cała zesztywniała od szyji do zadu .Trwa to juz kilka miesiecy i stan sie nie poprawił  🙁 kobyłka była pod opieką wrocławskiej kliniki i z tego co wiem dostawała przeciwzapalne i sterydy ale niestety nic nie poprawiło to jej zdrowia teraz wygląda jakby całe ciałko spłyneło jej pod brzuch . Prosze o rady bo jestesmy bezsilni.
yga   srają muszki, będzie wiosna.
09 marca 2010 17:59
a krew miala pobieraną?
ja bede miala dopiero w pn wyniki badan, ale stan konia sie polepszyl. Na pierwszy rzut oka nie widac ze jest chory, a energia w boksie go rozpiera.
Podaje bez problemu wszystkie nogi, daje sie dotykac grzbietu, jak chodzil w boksie to nie ciagal zadnej nogi.
Zobaczymy co to za dziadostwo sie jego czepilo..  😵
Jeśli to był mięśnioochwat to jakiś lekki na szczęście. Widziałam dosyć niedawno jednego konia chorego na mięśnioochwat. Leżał w boksie 3 dni, przewracano go z boku na bok i podawano leki. Nerki nie wytrzymały, po tych 3 dniach padł. Nie życzę nikomu takich widoków.
Klaczka krwi nie miała pobieranej nikt nawet nie proponował tego zlecić . Dla mnie to wyglada jak paraliz choc podczas badań nie było odzak bólu .Ale bardziej martwi mnie ten worek pod brzuchem który ciągnie się od klatki piersiowej az do wymion.
"kobyłka była pod opieką wrocławskiej kliniki"

I nie miała krwi pobranej?  🤔
To w ogóle jakaś bardzo podejrzana sytuacja - jak sparaliżowany koń z workiem pod brzuchem może nie być dokładnie zdiagnozowany? Śmierdzi mi to poważnie.
Miesniochwat zwany EPMS po ang., Monday morning sickness wystepuje bardzo czesto u koni zimnokrwistych ale tez innych ras. Tak jak poprzednicy napisali jest to problem z glikogenem w miesniach....miesnie nie potrafia wykorzystac tego glikogenu na energie, on sie gromadzi i uszkadza wlokna miesniowe.
Najlatwiejsze jest po prostu calkowicie wyeliminowac cukry proste w diecie konia....bo one nic mu nie daja poza uszkadzaniem miesni. Kon musi czerpac energie z tluszczy....zastepuje sie cukry olejem........zadne lekarstwa itd......bzdura i zacofanie.......trzeba diete zmienic kompletnie, wyeliminwac ziarna, musli itd, mozna zastapic pasza z ultra niska zawartoscia cukrow (dla seniorow np), podaje sie szklanke oleju 2x dziennie (olej rzepakowy jest najlepszy dla konia, unikac kukurydzianego i sojowego) , kostki lucerny namoczone plus ten olej (2 szklanki to 8tys calorii zdaje nie nie jestem pewna), mozna dawac wyslodki buraczane ale bez melasy(cukru) i dobre siano. Warto tez dawac vit E.
Jezeli chodzi o selen - wszystkie konie u nas to dostaja bo ziemia gdzie mieszkam jest w niego uboga.......najlatwiej sie zbadac siano czy ma dosyc. Niedobor selenu jest bardzo powazny i dosc czesty.
PM jezeli chcecie wiecej informacji, wystarczy tez googlowac EPMS (Equine polysaccharide storage myopathy):
z wikipedii:

http://en.wikipedia.org/wiki/Equine_polysaccharide_storage_myopathy

Okazuje sie sie ze 2/3 wszystkich zimnokrowistych maja do tego predyspozycje, kto wie ile tego jest w krwi dzisiejszych warmbloods,

Plus tu jest znakomity artykul, jezeli ktos potrzebuje pomocy z tlumaczeniem dajcie znac :

http://www.ruralheritage.com/vet_clinic/epsm.htm


Konie z mięśniochwatem często mają brak witamina E + selen. U Dramki bardzo często występował mięśnochwat, ale po podaniu witamina E + selen mamy spokój od paru lat. Podaje na wiosne i jesień. Reszta diety bez zmian.

Dramki matka też miała mięśniochwaty. Jest to dziedziczne.
Koń dostał mięśniochwat - bardzo poważny... właściwie nie tylko zad został porażony, ale także mięśnie łopatki jak beton i nawet pysk sztywny... z diagnozą się zgadzam - to napewno mięśniochwat! Choć był też tekst - raczej nie tężec ani wścieklizna...
Koń dostał leki, z 5-6 zastrzyków, nie wiem dokładnie co. Przeciwzapalne, przeciwbólowe i uspokajające (wariat do kwadratu!). Stoi uwiązany (bo biega po boksie mimo iż ledwo stoi!), zapakowany w zimową derkę i nacierany wcierkami rozgrzewającymi. Wet nie może do nas dojeżdżać codziennie, więc dostał na kolejne dni Butapirazol do podawania dożylnie.
Po 3 dniach lek się skończył. Koniowi wcale wiele lepiej nie jest, choć łopatka odpuszcza, a zad miejscami... Pojawiają się też "dziury z wodą". Kolejne 3 dni wet kazał podawać raz dziennie (!!!!!!) Biovetalgin...
Zastanawia mnie to wszystko...  Co myślicie? Ufam mu, to jest wet, któremu powierzyłbym każdego konia, dla mnie najlepszy itd, ale zaczęło mnie to zastanawiać...

Ze 3 lata temu też mieliśmy mięśniochwat w stajni. Wet ( ten sam!) zwracał bardzo dużą uwagę na to by koń dostawał często i dużo kroplówek, dostawał też leki na nerki itd... Niestety po 3 tyg padł... Ale ten nie dostaje nic, mam wrażenie, ze ten biovetalgin jest bardziej dla nas nic dla niego  😕


Stan konia na dzień dzisiejszy:
* stoi, sztywny, bardzo obolały, przywiązany w boksie i zaderkowany
* ma problem z poruszaniem się... ale nie sprawdzamy jak silny, bo to mu przecież tylko szkodzi!
* ma problem z jedzeniem, nie zjada nawet pół kilo siana dziennie - ślini się i kaszle...
* koń często rży  - po rżeniu aż się dławi i dusi, ale rżenie ma we krwi - i tak mniej rży niż na codzień
* pije ok 10-15 litrów dziennie, sprawia mu to problem i ból...
anderwil nie masz możliwości zawieść konia do kliniki? Jeśli nie ma takiej opcji, to skonsultuj leczenie jak najszybciej z innym weterynarzem. Ale ja jednak za wszelką cene bym wiozła do kliniki.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się