Co mnie wkurza w jeździectwie?

Dlatego napisalam "czasem". Ale jeśli ktoś przerabia juz kolejnego weta czy n-tą wizytę, bo specjalisty brak/ciężko im dojechać, to takie rozwiazanie bywa rozsadniejsze.
Ja po tym jak kobyla na pastwisku rozwaliła kopyto bardzo mocno zweryfikowałam przynajmniej dwóch łódzkich wetów. Rozumiem długi weekend majowy, ale koń cierpi i można chyba powiedzieć wprost, nie chce mi się - wolne mam, szukajcie kogoś innego. I tak sobie czekałam radząc sobie z kowalem :kwiatek:
Właściwie to weta ze sprzętem, chętnego i słownego spotkałam jak konie na wakacje wywiozłam. A przyjechał do nas z pomorskiego na kujawy. Gdybym miała tu trochę bliżej to konie do Łodzi nie wrociłyby już.
Wkurza mnie niesłowność i krętactwo weterynarzy. Niektórych oczywiście 😉
smartini   fb & insta: dokłaczone
06 sierpnia 2017 18:07
Dlatego ja wolę rzetelnego weta 'pierwszego kontaktu' bez rtg który przyjedzie mi do porozrywanego konia w godzinę i uratuje mu pilnie zycie a w sprawie diagnozy problemu ortopedycznego oddeleguje do ortopedy specjalisty niz specjaliste od wszystkiego, ktory mi naklamie ze przyjedzie, nie zrobi tego a w trakcie oczekiwania zamiast szukac pomocy gdzies indziej to mi się koń przekręci.
Budyń jest zdolny, w swoim zyciu miał kilka sytuacji krytycznych, bezpośrednio zagrażających zyciu i gdyby nie dr Podosek to konia bym już kilka razy nie miala (gdyby byl taki, jak opisujecie swoich...)
Jezu, chyba mu jakis prezent kupię :O
smartini ja takiego na już potrzebowałam z antybiotyki i czymś przeciwzapalnym. Tu na Kujawach gdzie konie są aktualnie na wczasach 😉 w trybie nagłym jest doktor, który przyjedzie zawsze, a diagnostyka grubsza z pomorza przyjeżdża. No inny świat, lepszy jakiś.
A dwa nazwiska na mojej czarnej liście zostaną już i tyle.
asds   Life goes on...
06 sierpnia 2017 18:38
Weterynarze...jeden z tematów który obok szukania pensjonatu mnie przeraża w posiadaniu konia....Brrr
A ja chciałam napisać, że mój wet...jest idealny! Umawiasz się i przyjeżdża na umówioną godzinę, odbiera o każdej porze dnia i nocy, oddzwania jak nie może odebrać.

Niestety wszystko co piękne kiedyś się kończy! Obraził się bo był u mnie inny wet bo chciałam żeby ktoś obcy zobaczył kaszlenie kobyły  😲
No to ma z głowy upierdliwą i przewrażliwioną właścicielkę  🙄

Jeny, to mój wet to złoto, platyna i diamenty :O
Przyjeżdża, odbiera telefony, jak mówię, że pilne to pilne i reorganizuje plany, jak ma się nie pojawić to informuje i do tego wszystkiego sam proponuje innych wetów jak nie ma czasu/jak nie ma sprzętu czy specjalistycznej wiedzy (np ortopedycznej)/jak nie ma warunków/jak wyjechał/dopisz inne


Ja jestem w ciezkim szoku, po tym co napisała anetakajper  😵  Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji w ogóle  🤔
Raczej spotkałam sie z czymś takim jak mówi smartini, czyli że nikt się nie obrażał. TYlko, że ja zawsze mówiłam wprost, doktora nie było, a koń mi okulał, to wzięłam innego weta i zrobił to czy tamto. Tak, żeby się z niczym nie ukrywać, tylko otwarcie. I nigdy nie miałam problemu, żeby się któryś wet obraził, że jak potrzebowałam pomocy, to wzięłam kogoś innego!
A dodam, miałam w sumie trzech wetów, i nigdy takich sytuacji jak anetakajper.
Wszystko to prawda co piszecie - sama na weta rtg czekałam miesiąc ( z trzykrotnym przekładaniem wizyty ) a z drugiej strony mam przykład z mojego podwórka weta bez rtg i usg za to przyjeżdżającego na telefon do stajni  - kiedyś przyjeżdżającego. Dlaczego już tak nie jest ? Np dlatego : 1 . Telefony o godz 22-23 ze koń kuleje trochę. Od trzech dni ale teraz pasowało by zobaczyć. 2. Lekarz przyjedzdza do stajni ( o ustalonej godzinie) i pyta do którego konia był wezwany- obsługa stajni w 90% zdziwiona , " może to któryś instruktor dzwonił no i zaczyna sie poszukiwanie instruktora ( dwóch pierwszy spotkanych nic nie wie) w końcu jest - wiadomo o którego konia chodzi . Natomiast nikt nie ma czasu żeby go przytrzymać do badania ( przypominam ze godzina wizyty była ustalona ). Za to jak przyjeżdża specjalista ma do dyspozycji z 10 osób pomagających . 3 . Zalecenia weta "pierwszego kontaktu " najczęściej były lekceważone : kon który miał stać w boksie na drugi dzień bryka po pastwisko bo "zapomniano " kartkę na boks przyczepić , lekow zostawionych do stosowania jakoś nie ubywa z opakowań ...4. Godzine po wyjeździe weta ze stajni telefon ze zapomnieli jeszcze jednego konia pokazać i żeby wrócił bo koniecznie ale to koniecznie trzeba zbadać już teraz natychmiast  5.Przyjazd do konia który rozerwal sobie skore na nodze - akurat w środku dnia, gabinet trzeba było zamknąć , dojazd 30 km w jedna stronę , sedacja , oczyszczanie rany , szycie .... No chwila dłuższa zeszła .... właściciel po usłyszeniu ceny ( 200 zł ) spytał ale za co tyle ma zapłacić ....bo przecież to cyt " zwykły weterynarz a nie specjalista " ....

Usunęłam zdublowany post.
Fakt. Właściciele koni też dają czasem popalić.
Każdy ma swoją racje, ale szanujmy się wzajemnie! Ja nie wyobrazam sobie zadzwonić o 23ciej, że mój koń trochę kuleje, ale tak samo nie wyobrażam sobie weta rzucajacego słuchawką i obrażającego się, bo mój koń był chory i musiałam wezwać innego na konsultacje. Dla mnie to co napisała anetakajper, jest w ogóle nie wyobrażalne i nie do przyjęcia.
Ten wet o którym pisałam sam proponował żeby wezwać kogoś na konsultacje jak widział że problem jest "głębszy " i wymaga diagnostyki .... ba , mówił nawet żeby dać znać jak specjalista przyjedzie i miałby jakieś pytania jak to wygladalo na początku jakie były zalecenia do tej pory to on chętnie udzieli informacji .....  Natomiast było tak ze kon miał mieć podane leki zostawione na kontynuacje przez właśnie takiego konsultanta - leki w strzykawkach , nie opisane w żaden sposób co to , jak podać ,kiedy i któremu koniowi- i wet "pierwszego kontaktu " powiedział ze nie poda dopóki nie będzie wiedział co to dokładnie jest - i było święte oburzenie ze strzela fochy
wet "pierwszego kontaktu " powiedział ze nie poda dopóki nie będzie wiedział co to dokładnie jest - i było święte oburzenie ze strzela fochy

A to chyba normlane, że jak nie wie co, to nie podaje, żeby nie zaszkodzi. To specjalista powinien powiedzieć, co zostawia i kiedy podawać.
No niby normalne a jednak  😉
To ja tak mam, ale z kowalami  😜
Ostatnio już się tak wkurzyłam, że chyba zacznę się douczać i sama będę strugać.  😵
smartini   fb & insta: dokłaczone
07 sierpnia 2017 13:35
ivet, u mnie to samo, mój wet zawsze prosił o podanie swojego nr wetowi-specjaliście w razie wszelkich pytań (jak coś wyglądało od początku, jak przebiegało wstępne leczenie, co było podawane, jak szyte blablabla)
vissenna   Turecki niewolnik
07 sierpnia 2017 16:48
Dlaczego to zazwyczaj Amerykanie mają takie pomysły?  🤔


Używany głównie dla dzieci w barrel racingu.
A tu 10-latka na zdjęciach w tym właśnie wynalazku. I tragiczny wypadek...
http://thehorseaholic.com/tragic-death-of-10-year-old-barrel-racer-please-pray-for-her-family/?utm_campaign=shareaholic&utm_medium=facebook&utm_source=socialnetwork#
Moge odpowiedziec jako naturalizowana Amerykanka, z tego co widze i obserwuje.
Tutaj, szcegolnie na poludniu Stanow, ludzie traktuja jazde na koniu jako czesc normalnego wychowania dzieci. Wsadza sie juz niemowlaki, oprowadza trzymajac w siodle, potem jezdza juz same, jak tylko sie umieja utrzymac siedzac, czasem zanim dobrze naucza sie chodzic. Juz kiedys zamiescilam to zdjecie; moja 9 letnia corka oglada siodlo, wg sprzedawczyni dla dwulatka -i nie chodzi o dwulatka konia


Tak samo jak wsadza sie male dzieci za kierownice i ucza sie kierowac samochodem z kolan rodzicow. Tak robil moj maz Amerykanin, wyksztalcony czlowiek z doktoratem i 30 latami w nauce, zaden tam hillbilly czy redneck, jak sie to okresla nizsza klase spoleczna ze specyficznym sposobem myslenia. Mimo moich sprzeciwow, bo to dla niego bylo normalne, ze trzylatka siedzi mu na kolanach, on operauje pedalami, a ona kierownica-na szcescie tylko na naszej drodze wjazdowej do domu i w polu (naszym).
Dzieki czemu moja niespelna czterolatka probowala ukrasc mi samochod, kiedy zostawilam ja zapieta w fotelikuz tylu i bez gaszenia silnika zostawilam samochod na wjezdzie,zeby przejsc 10 metrow do skrzynki pocztowej. Kiedy wrocilam i otworzylam drzi, moje dziecko siedzialo w miejscu kierowcy i usilowalo zmienic dzwignie automatu z parkowania na drive.
Na szczescie nie siegala nogami pedalow i nie wiedziala, ze do tego trzeba stanac na pedale stopu, zeby poruszyc dzwignie. Nie wiem co by bylo, gdyby nie to, bo po kilku metrach jazdy, wszystkie drzwi blokuja sie automatycznie i nie moglabym otworzyc z zewnatrz. Miedzy innymi dlatego zrobilam kamienny murek wokol pokrywy studni glebinowej (jakies 3 m srednicy, 3 m w glab).

Dlatego wcale mnie to nie dziwi, ze 10 latka uczestniczyla w wyscigach wokol beczek. Tak jak dziecko w tym wieku w Anglii skakaloby przeszkody, w Polsce jezdziloby rowerem po miejskich ulicach, a w Hiszpanii ogladalo korride..

Zobacz to; tradycja szkolna-dzieci jada konno do szkoly pierwszego dnia po wakacjach. Co roku. I rodzice uwazaja ze to jest ok, bo oni jezdzili do szkoly konno wiec ich dzieci tez. Hereford jest godzine drogi ode mnie. Zobacz rozmiar dziecka na bialym koniu  1.18 sekundzie filmu.


Tu 9latka dojezdza do szkoly konno. Na filmiku jedzie z matka, ktora zabiera konia potem do domu. Ale normalnie jezdzi sama tzn bez asekuracji.


Spotkalam wrecz wielu rodzicow rozgoryczonych i sfrustrowanych, ze ich dziecko nie chce jezdzic na koniu!

Tutaj jest spor szkoly z rodzicami, ktorzy popieraja ze ich dzieci (nastolatkowie) jezdza do szkoly konno, a szkola 'robi z tego problem'




Po prostu inne myslenie, inne wychowanie.

.
vissenna   Turecki niewolnik
07 sierpnia 2017 22:11
Planta ale ja nie mówię tu o wsadzaniu dzieci czy jeździe jako takiej. Włos mi się na głowie jeży jak widzę "wynalazek" do przyczepiania dzieci na sztywno do siodła...

Swoją drogą to siodło na "dwulatka" chyba jest kiepsko pomyślane, bo szans nie ma, żeby takie małe dziecko dosięgło strzemion przy tej konstrukcji...  😲
Moze jezdzic bez strzemion. Moi starsi sasiedzi wspominali kiedys swoje dziecinstwo, ze jezdzili do szkoly konno, bo za daleko bylo, zeby pojsc pieszo, autobusow szkolnych nie bylo, i jezdili na oklep, bo nie stac ich bylo na siodla.
Tu trzylatka jezdzi konno, sama, pod okiem mamy.



A teraz troche weselej; wyobraz sobie takie rzeczy w Polsce🙂




BTW takiego wynalazku nie widzialam, bo dzieci jesli juz, jezdzily albo z nogami nie siegajacymi strzemion, albo na oklep.
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
07 sierpnia 2017 22:32
Jakoś mnie te filmiki nie rozbawiły, dwie dziewczynki bez kasków na oklep w dodatku na parkingu gdzie beton i krawężniki to według mnie kompletna głupota i brak odpowiedzialności, włażenie do sklepu z koniem tez jakoś specjalnie mądre nie jest.
W Polsce w Lublinie znajome jeździły do MacDonalda i zamawiały jedzenie na Mac Drivie a Paweł Jachymek promując Cavaliadę Lublin wprowadził swojego konia do budynku targów Lubelskich i jeździł z nim windą także pod tym względem Amerykanie nie są specjalnie oryginalni.

edit: ja pierdziele jakie długaśne ostrogi mają te dziewczęta  🤔
W postach odnosilam sie raczej co do artykulu o 10latce jezdzacej wyscigi. Chcialam pokazac amerykanski punkt widzenia, ze jest to czesc ich tradycji.
Tak jak wypowiedzi rodzicow tutaj, piecilatki jezdzacej wyscigi wokol beczek


dziewieciolatki


Co do wynalazku unieruchamaijacego w siodle-tu jest sparalizowana dziewczyna przytraczajaca sie do siodla i jak mowi"kon jest jej nogami". I tez mozna gdybac, co by sie stalo, gdyby kon sie potknal i przewrocil. Ale podjela decyzje i za nia odpowiada, tak jak z uzytkownikami tego wynalazku na siodlo.


Wiecej filmow stawiac nie bede, chodzi o ilustracje punktu widzenia. A ze bez kaskow? Bo tu bez kaskow sie jezdzi i raczej zdziwienie budzi ktos w kasku! Co do wlazenia do sklepu. Chodzi o to, ze do sklepow dla zwierzat mozna wejsc ze swoim zwierzakiem. I ludzie sobie dowcipy robia, przychodzac z duzym zwierzakiem, koniem. Odpusc troche. Mniej sztywnosci. Co kraj to obyczaj.
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
07 sierpnia 2017 22:48
Nie no Planta na oklep bez kasku gdzieś  na parkingu to proszenie się o śmiertelny wypadek albo paraliż od szyi w dół i życie warzywa, za to pan ze sklepu kask ma na głowie znaczy że można. Bez względu na wszystko, inne obyczaje, inny kraj, inną kulturę dla mnie brak kasku w całokształcie widocznym na filmie świadczy o braku myślenia i skrajnej głupocie.
Proponuje zatem  kampanie, zeby wszyscy rowerzysci, wliczajac dzieci na dziecinnych rowerkach z koleczkami pakowac w kaski, kamizelki pneumatyczne, ochraniacze na rece, lokcie i kolana. Bo tak. Bo inaczej moga skonczyc sparalizowane. Bo pewnie wiecej dzieci zostaje uszkodzonych w Polsce na rowerkach niz w Stanach na koniach.
Mam wrazenie, ze rozmawiam ze sciana. Probuje wytlumaczyc, ze TU mysli sie inaczej niz w Polsce. Nie lepiej, nie gorzej, INACZEJ. I mozemy sie przerzucac argumentami co jest zle a co dobre, a u was Murzynow bija, a Polacy to sztywni sa i kij w tylku maja i sie nie usmiechaja...i kazdy bedzie mial swoja racje. I wlasnie takie mam wrazenie, ze forsujesz swoja racje. Bo TY tak uwazasz ze to jest glupie i be, to na pewno jest to glupie i be. Obiektywnie a ni esubiektywnie.A to, ze akurat pan na  filmiku byl w kasku to wyjatek, nia regula.

Po prostu, TU sie jezdzi bez kaskow. I zadna Polka fukajaca o tym na forum tego nie zmieni, bo TU jest taka tradycja.

Dodam ze swojej strony i ze strony ludzi zyjacych tu i jezdzacych cale zycie; kask jest niewygodny, nieprzewiewny, w temperaturach kolo 40Cczujesz sie ajkbys miala rozpalone zelazko na glowie. Kapelusz ochrania od slonca, wiatru i deszczu w oczy, jest przewiewny i dopasowuje sie miekko do ksztaltu glowy.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
07 sierpnia 2017 23:23
Planta: zupełnie nie o wiek dziewczynki Visennie chodziło.

W poście Visenna wkleiła filmik z ustrojstwem na siodło (nakładką-rzepem + paski z rzepów na uda) które ma za zadanie trzymać tyłek w siodle. Potem wkleiła filmik z 10 l. dziewczynką która zginęła podczas zawodów jeżdżąc w takimże ustrojstwie.

A ty wyskakujesz z filmikami jakie to małe dzieci jeżdżą w USA konno. Wiemy, wiemy: wiesz YT też w Polsce już dawno temu zapodali, więc nie musisz aż tak się wysilać by udowadniać coś, co każdemu jest wiadome nie od dziś.
Nie zauwazylam, ze dziewczynka w artykule byla w takim wynalazku. Za przeoczenie przepraszam.

Natomiast wkurzylo mnie najezdzanie na Amerykanow. Jakby Polacy glupot nie robili.
Planta, raczej nikogo w Pl nie bardzo obchodzi, że w Ameryce jeździ się bez kasku, bo to każdego indywidualny wybór. Wybór, który niestety zakrawa o głupotę, ale temat wałkowany milion razy. Wstawiłaś filmiki 'weselsze' które dla nas tutaj jakieś szalenie wesołe nie są i próbujesz nas przekonać w sumie nie wiem do czego 😉
A takie małe dzieciaki na koniach jeżdżące jakieś konkursy to już w ogóle mnie nie przekonują. Szarpią tylko te konie, kopią. Tak samo w USA jak i w PL mnie to razi.

BTW ja w 40 stopniach nie wsiadam na konia, ale rozumiem, że u Ciebie tylko takie temperatury 😉
Co nie zmienia faktu ze przypinanie dziecka do siodła jest skrajną głupotą . I dziwne ze nie ma konsekwencji prawnych dla rodziców
Wkurzają mnie chude konie we wcale nie tanich pensjonatach, w dodatku takich niby z infrastrukturą porządną.
Przejechałam się ostatnio po kilku i niestety słabo mi się zrobiło jak zobaczyłam tyle koni chudych.
Boli mnie takie oszczędzanie na sianie.
Wkurza mnie to, jak pół stajni gada na mnie ze względu na używanie wielokrążka... Moja kobyła jest ciężka do jazdy jeżeli chodzi o pysk, jest duża i silna, więc w połączeniu z okropnym betonem w pysku daje to nieprzyjemne połączenie. Jakiś czas temu wróciłam do jazdy na wielokrążku podpiętym na drugim kółeczku. Mogłam zrobić naprawdę wszystko, nie było szarpania się, prosta komunikacja jeździec-koń, zdarzały się sporadyczne "niedomówienia", ale to nic niesamowitego. Doszły do mnie słuchy, że wszyscy mówią, jak to ja niszczę konia, że ona jest zbyt dobra na wielokrążek i tylko robię jej krzywdę... 😵 Najbardziej mnie bawi to, że mówią tak osoby, które na koniu NIGDY nie siedziały i nie wiedzą, z czym muszę się zmagać na co dzień. Dzisiaj wsiadłam na wędzidle pojedyńczo łamanym i po 20minutach miałam dość, mogłam robić półparady lżejsze, mocniejsze - koń się wpierał, była nieprzyjemna do jazdy i ogólnie dramat. Czuję się bardzo zdemotywowana do dalszej pracy, chyba parę osób wie, jak to jest "walczyć" z koniem po rekreacji, który delikatne wędzidło ma pod ogonem 🙄 Staram się jak mogę dojść do fajnej jazdy, próbuję różnych rzeczy, nie robiąc jej krzywdy, ale i tak każdy dookoła wie lepiej, bo tak...
Windziakowa, przestań słuchać tego, co mówi loża szyderców. W tym środowisku zawsze znajdzie się ktoś, kto "wie lepiej". Słuchaj trenera i ucz się nie zwracać uwagi na innych. Tak jest zdrowiej 😉
Planta, nie przejmuj się tak, nie bierz wszystkiego do siebie  :kwiatek:
vissenna   Turecki niewolnik
08 sierpnia 2017 21:39
Widziankowa zapytaj tych ludzi co to znaczy "koń zbyt dobry na wielokrążek"?  🤔
Jestem z końmi ponad 20 lat i jeszcze takich bzdur nie słyszałam.
Wielokrążek podpięty jak pelham (z paskiem pod spodem) i na dwóch wodzach (do wędzidła i do ostatniego kółka) jest jednym z moich ulubionych "sposobów" na konie pullery pewne swego, że żadna półparada nie odwiedzie ich od kładzenia się na wodzy. Można działać jak zwykłym wędzidłem a jednocześnie mieć "w razie czego" silniejszy argument. Sprawdzone szczególnie w przypadku ludzi słabszych fizycznie (i psychicznie).
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się