W górach jest wszystko, co kocham - wątek dla łazikantów

smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
27 lipca 2018 12:04
Na Wielkiej Pętli w sezonie co chwilę coś śmiga  🙂 Tyle tylko że to teren Parku, więc na szlaku grozi mandat za psa.

Jeśli chodzi o Polanę, to miejsce jest świetne, szczególnie zapomniany przez świat sklepik i bar z zimnym piwem  😍 Natomiast wydostać się stamtąd bez auta będzie ciężko, w takim wypadku jednak Stuposiany czy Pszczeliny dają o wiele więcej możliwości. Kiedy się wybierasz? 🙂
Jedyny termin kiedy udaje się zgrać wszelkie okoliczności przyrody to 3-7 września.

A Wielka to nie jest też właśnie odcinek drogi Ustrzyki Dolne - Stuposiany? Z Czarną jako punktem przelotowym?
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
27 lipca 2018 13:56
Jest jest, ja myślę skrótowo o centrum trasy - odcinek Ustrzyki Górne - Wetlina  😡 tam najczęściej kursują busy. Autobusy posprawdzaj do Ustrzyk Dolnych i Sanoka, może akurat przypasują Ci godzinowo  🙂 Ale w tych zakamarkach odległych od drogi pozostaje już raczej tylko autostop.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
30 lipca 2018 11:44
UP UP 😉 Nikt się nie odzywa więc pozwolę sobie podbić wątek  😡

Namiot zakupiony - zgodnie z sugestiami magdy padło na fn Tromvik II, zobaczymy jak się spisze  😉 Przy okazji chciałabym kupić też coś fajnego do spania - do tej pory korzystałam z karimaty, która jest mało poręczna jeśli chodzi o noszenie przy plecaku. Polecicie coś ciekawego? Celować w materac czy matę samopompującą? A może jednak karimata jest najlepszym rozwiązaniem? Na chwilę obecną najbardziej podoba mi się mata samopompująca Therm-a-rest. Jest też wersja ważąca mniej niż 500g, ale cena 2x wyższa  🙁 Ewentualnie taki materac ale troszkę martwię się o jego trwałość. Doradzicie?  :kwiatek:
Fajnie, oby Ci się spisywał namiot!
Do spania ja mam teraz samopompę (jakiś prolite plus wmns chyba - musiałabym sprawdzić) wcześniej miałam karimatę - wielką i grubą thermarest Solar (Thermarest to bardzo dobra firma, dają dobrą gwarancję i mają wysoką jakość). Samopompa jest dużo wygodniejsza i w noszeniu i do spania. Kolega ma samopompę seatosummit comfort plus - wielkościowo po zwinięciu była taka jak moja (albo i mniejsza), a po napełnieniu powietrzem robił się z tego gruby materac. Zwykłe materace, aby były ciepłe muszą sporo kosztować. Są np thermaresty po ok 800-1000 zł 😀 Patrz na R-value i pomyśl, gdzie tego będziesz używać. Jeśli tam, gdzie jest dużo kolców, to mimo wszystko karimata może być najlepszą opcją. A jeśli raczej warunki bezkolcowe 😉 nawet jeśli będą to kamienie, to samopompa jest spoko. Materac za to zajmuje najmniej miejsca.

w skrócie:

karimata
+ odporna na przebicia
+ lekka
- nieporęczna
- najmniej wygodna

samopompa
+ wygodna
+ ciepła
- dość ciężka
- ryzyko przebicia

materac
+ mały po spakowaniu
- ryzyko przebicia
- jeśli nie górna półka to zimno od podłoża 
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
30 lipca 2018 13:59
magda  :kwiatek: To ryzyko przebicia mnie najbardziej martwi  😡 Chciałabym wydać max 500 zł, bo muszę kupić dwie sztuki, ale jak sobie pomyślę że te 500 zł pęknie pierwszej nocy od jakiegoś kamienia to robi mi się gorzej  😁

A jak pompuje się materac? Ustami? Czy trzeba mieć pompkę?

Ta samopompa którą podlinkowałam ma R=3,8 - według Supergana to już podchodzi pod matę 4-sezonową  😉 Ja co prawda w zimie nie planuję na niej spać, ale fajnie gdyby dawała komfort cieplny wiosną, kiedy ziemia jest jeszcze zimna  🙂
Są pompki, ale chyba też drogie. Samopompy raczej 'ustnie' się dopompowuje. W przypadku materaca - nie wiem, chyba też 'ustnie' znajomi pompują. Ja materac rozważałam tylko pod warunki letnie. Od kamienia samopompy raczej nie przebijesz, musiałabyś się postarać 😉 Co ciekawe - prędzej bym się obawiała patyków 😀 widziałam opony rowerowe przebite patykami! 🙂
Smarcik, sama rozważam właśnie między tą podlinkowaną matą, a materacem 😁 gdzieś widziałam filmik jak facet specjalnie przebijał matę ( musiał się mocno postarać), a powietrze i tak w całości nie uciekło i dało się to potem naprawić. Zwykły kamień nie powinien przebić ani maty ani materaca. Z materacami też zwróć uwagę jaką mają pojemność, bo jak trzeba będzie to pompować ustami, to może być ciężko, a pompka to jednak dodatkowy ciężar. Ten materac z linku jest o tyle fajny, że ma pokrowiec z którego można zrobić pompkę.
No i wyjazd w Bieszczady chyba nie dojdzie do skutku 🙁 Pech znowu dał o sobie znać i trzeba zweryfikować plany.

Powiedzcie mi jak wygląda temat "Jura Krakowsko-Częstochowska z psem"?
Po dość pobieżnym poszukiwaniu informacji wychodzi mi, że chyba jest dostępnie. Tym bardziej, że tam się w sumie można sporo powłóczyć tak bez "planu i szlaku".
Ale czy np. można zwiedzać ruiny zamków? Czy na oficjalnych szlakach można?

Termin nadal ten sam czyli początek września. Raczej środek tygodnia, a nie weekend.
Ascaia,
Bobolice - raczej nie wejdziesz z psem. Na pewno nie do muzeum, a nie wiem czy w ogóle.
Mirów - jest ogrodzony (coś tam remontowano, ale nie wiem jak prace w 2018), ale zakazów przebywania psów w okolicach nie ma 😉
Ogrodzieniec - nie wiem czy jest jakieś prawo zabraniające/zezwalające, ale powinnaś spokojnie z psem wejść. Kiedy tam byłam (jakoś 2016), widziałam ludzi z psami i nikt nie robił żadnych problemów na wejściu (a może nawet i pies wejdzie za darmo). Tylko, że tu się trzeba mieć świadomość, że mogą być tłumy (choć powiem szczerze, że nie były one jakoś super mocno dokuczliwe - byłam tam w któryś letni weekend i te tłumy na wejściu jakoś się "rozluźniły" po całym obiekcie... 🙂 )
Zamków jest więcej, ale nawet ich nie widziałam na żywo, więc się nie wypowiem.
Ascaia, my z pieselem lazilismy i po szlakach (gora Zborow, gory Towarne, okolice Zlotego Potoku etc) i sporo tak sobie po lesie 😉 i nikt nie robil problemow. Piesel na smyczy w ludniejszych miejscach, tak to tez luzem. Oficjalnie czesto w rezerwatach nie wolno (chocby kolo tego Zlotego, okolice bramy Twardowskiego), wiec ryzyko wlasne ze tak powiem 😉

Do Bobolic nie wejdziesz, Mirow byl zamkniety (czerwiec) i w podobnie barbarzynskiej renowacji, na zamek w Olsztynie mozesz tj nikogo to nie obchodzi szczegolnie. Ale generalnie ze zwiedzaniem z psem srednio.

Btw z gor-niegor psa mozna tez zabrac spokojnie w Swietokrzyskie, na szlaku w parku psy sa na legalu, byle na smyczy.
Sankaritarina, kokosnuss,
dziękuję
:kwiatek:

To ryzyko własne w rezerwatach w sumie z czym może się wiązać?

Góry Świętokrzyskie też mi przemknęły przez myśl. Tyle, że znowu mam rodzinę pod Krakowem, co daje opcję spontanicznego wyjazdu (noclegu).
Na ten moment to niestety się pokomplikowało na tyle, że nie wiem czy w ogóle da radę się gdzieś ruszyć... 🙁 I to się pewnie wyjaśni dopiero w ostatnim momencie.


Ascaia, jak ktos cie przylapie z psem, to mozesz dostac mandat. W jakiej wysokosci - nie wiem.

Tyle ze w wielu miejscach te przepisy to fikcja 😉 kolo Zlotego regularnie spotykalismy ludzi z psami, przy skalach tez zawsze sie kreca psy wspinaczy. IMO jedynym realnym minusem jest to zwiedzanie, tez przy okazji Swietokrzyskich chcielismy zobaczyc Checiny i dupa, z psem nie wolno :/ Do klasztoru na Swietym Krzyzu wszedl z nami na nielegalu, jedynym problemem byly dzieciaki z wycieczek szkolnych, ktore koniecznie chcialy glaskac pieska 😉
[CIACH] - sio ze spamem!
A już myślałam, że ktoś podbił mój ulubiony wątek 😉

Więc ja to zrobię. Wczoraj (z przygodami... typu laweta) wróciłam z Tatr. Pogoda taka sobie, piątek deszcze niespokojne, sobota lało do 13, więc tylko spacer w okolice Cubryny udało się zrobić (aczkolwiek ja lubię łazić po galeriach cubryńskich, bo tam nigdy nikogo nie ma, więc też fajnie), za Zadniego Mnicha i pod Mnicha. Niedziela poszła na wspinanie na grań żabiej lalki. Miała być lampa, a nie było. Nasza grań nie dostała słońca, więc był arcyzimno (2 stopnie), wspinałyśmy się w wełnianych skarpetach i puchówkach. Brrr!

Do tego oczywiście pogubiłyśmy się (a jak!), a na dodatek ścieżka, którą podchodziłyśmy (teren II-kowy, nieprzyjemny) była na tyle mokra, że musiałyśmy robić zjazdy "awaryjne", co by nie zabić się w głupi sposób (jak np. ostatnio śp. Wojtek Czarny, który pojechał na śliskiej trawie 🙁 )
Poniedziałek był spacerowy, aczkolwiek ja dość szybko ciekłam na dół (biegłam 😁 z Moka, mając na sobie ok 30 kilogramów w dwóch plecakorach: niosłam cały szpej, liny, plus rzeczy normalne).

W Tatrach będę za tydzień bo muszę odebrać auto od mechanika z Zakopca 😵

Foteczki:

Zadni Mnich i Turnia Ciemnosmreczyńska


Mnich widziany z podejścia na Cubrynę, widok na Morskie Oko


Czarny Staw i Morskie Oko ze startu drogi na Grani Żabiej Lalki


Kawałek grani Żabiej Lalki, widziany na zejściu, na ścieżce taternickiej z Wyżniej Przełęczy Białczańskiej
Od samego oglądania zdjęć robi się człowiekowi jakoś lżej.
Dzięki amnestria  :kwiatek:
:kwiatek:

To jeszcze północno-zachodnia ściana Cubryny (zdjęcie nie jest przerabiane! ja zachwyciłam się tymi kolorami :kocham🙂


I moje partnerki-taterniczki (zamazałam buzie), w tle Niżne Rysy (to wyższe) i Kopa Spadowa, na ścieżce taternickiej prowadzącej pod drogę
Lotnaa   I'm lovin it! :)
18 września 2018 13:11
Ale pięknie! A to ostatnie foto poezja!

Cholera, usycham z tęsknoty za górami  😕
Też mi się spodobało bardzo, dzięki! Pięknie tam było i cicho. W dole gwar, jak to w Moku. Na Rysy to nie wiem ilu ludzi lazło 😀 Ale na Buli to chyba w dziesiątkach trzeba by było liczyć. A my niby tak blisko, a jakby w innym świecie. Tylko my, skała i kozice 🙂 Tylko temperatury mogły być przyjaźniejsze 😁 Bo rześko to eufemizm 🤣 No i samo podejście czujne, nieprzyjemne i stresujące. Nie chciałyśmy się wiązać, więc to przeżywcowałyśmy (zresztą kursy taternickie też starają się unikać wiązania w tego typu terenie, chyba że kursanci mocno wydygani), ale trzeba było bardzo ostrożnie stąpać.

Lotnaa, za chwilkę już w góry wrócisz :kwiatek:
Lotnaa   I'm lovin it! :)
18 września 2018 20:33
amnestia, no tym razem chyba nie bardzo. Może za rok się uda. Wrzucajcie zdjęcia, niech nacieszę chociaż oczy.

smarcik, czekam na Twoją obszerną relację!!!
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
19 września 2018 10:44
Osz kurcze, myślałam że już nikt o mnie tu nie pamięta  😡 Jak doczekam się w końcu zdjęć od chłopa to napiszę coś więcej  😁 Póki co uciekając od weekendowych tłumów w Lądku, jedziemy w piątek zdobywać Beskid Sądecki  😍

p.s. w końcu przekonałam drugą połowę do wizyty na ściance, i zdaje się że nareszcie zyskałam "stałego partnera" ( 😁 ) wspinaczkowego. Problem jest taki, że każdy z moich znajomych, a nawet moja wspinająca się mama i instruktor na ściance twierdzą, że on bardzo szybko będzie przekozakiem w tym sporcie  😡 Bo jest bardzo lekki, szczupły i silny. Chyba niedługo zostanę daleko w tyle  😡  😉
Lotnaa   I'm lovin it! :)
19 września 2018 12:22
Ależ ja pamiętam, pamiętam!  😀iabeł:

Fajnie, że chłop załapał. Boisz się konkurencji? 😉

Ja dziś po raz pierwszy od połówki ciąży wspinałam się z liną  🏇 Kondycja masakryczna masakra, ale od czegoś trzeba zacząć.
Lotnaa, , smarcik dawajcie do wspinaczkowego 🤬 😁
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
19 września 2018 15:01

Fajnie, że chłop załapał. Boisz się konkurencji? 😉


No raczej! Zaraz znowu nie będę miała z kim się wspinać, bo zrobię się dla niego za słaba  😡


No dobra, uciekam do wspinaczkowego  🏇
amnestria Cudnie 🙂 Ach, tęskno za Tatrami...

W wolnej chwili muszę Wam pokazać foty z naszej wizyty w Pieninach. Było cudnie  😀

No to wpadam:

Zrobiliśmy dwie dłuższe trasy.
Pierwsza na Sokolicę i Trzy Korony. Trasa miła, dość wymagająca dla dzieci, a widok w zasadzie wciąż na tę samą panoramę. Dla dzieci najważniejsze było szukanie skrzynek (geocatching), armat z drzew i zbieranie pieczątek. Trasa idzie to w górę, to w dół, więc można się zmęczyć, okoliczności przyrody cudne, ale górskiego klimatu mi trochę brakowało. Mnóstwo ludzi, brrrr. No ale mamy zdjęcie nieodżałowanej skarłowaciałej sosny, którą zniszczono na kilka dni po naszym powrocie:


Druga trasa (Wąwóz Homole, Wysoka, Przełęcz Rozdziela, Rezerwat Białej Wody) niespodziewanie, okazała się strzałem w dziesiątkę. Dopiero tutaj odkryłam magię Pienin. Trasę wybrałam ze względu na potoki, w których uwielbiają się pluskać nasze dzieci, ale nie polecam niewprawionym juniorom, bo wyszła dość długa, a nie jest łatwa 🙂 Nasze dzieci to trochę hardcory, a trochę nie mają wyjścia, bo my nigdy nie możemy sobie odmówić  😀iabeł: Wejście na Wysoką jest niesamowicie urokliwe, ale zejście w kierunku Przełęczy Rozdziela to prawdziwa perełka, bardzo polecam  😍 Ludzi właściwie nie było, naszym oczom ukazały się pofałdowane dywany zieleni, pasące się owce i wciąż zaskakujący krajobraz. Bardzo przyjemna trasa, wiodąca granią polsko-słowacką. Tylko należy wziąć ze sobą spore zapasy, bo nam skończyła się w pewnym momencie zarówno woda jak i jedzenie (po drodze nie ma w zasadzie gdzie się dodatkowo posilić).




Tu nasza mega dzielna ekipa na Przełęczy Rozdziela:

Koza miłej Pani, która uraczyła nas kwaśnym owczym mlekiem na zejściu:

Nasze górołazy  😍


To nie to co Tatry  😍 ale na wypad z dziećmi jak znalazł 🙂
Hej wszystkim! 🙂
W weekend wybieram się do Zakopanego i chce m.in. wejść na Giewont. Miałam zamiar iść przez Hale Kondratową ale wyczytałam, że dużo ładniej jest Dolinę Małej Łąki. Niestety nie będę autem więc jak można tam dojechać? Skąd najlepiej wyruszyć, bo na mapce widzę kilka tras? Która jest warta polecenia? 🙂
Sonkowa fajnie idzie się szlakiem właśnie przez Halę Kondratową - przełęcz pod Kopą Kondracką i na Giewont, a poźniej schodzi do Doliny Małej Łąki. Z Doliny Małej Łąki jak już dojdziesz do asfaltu to spokojnie dojedziesz do Zakopanego, bo jeżdżą i busy i taksówki. Tylko uwaga, bo ostatnio właśnie w Dolinie Małej Łąki podczas odpoczynku wyszedł nam niedźwiedź i ponoć często można je tam spotkać :P
A nie łatwiej jest schodzić przez Hale? Słyszałam, że to podejście jest dość trudne. Nie chciałabym znów załatwić kolan a jadę na spontanie, bez przygotowania.. Gdzie dokładnie kończyłaś tą trasę? Bo wg mapek można ten szlak zakończyć w trzech miejscach
Sonkowa, Dolina Małej Łąki jest zdecydowanie ładniejsza i jeśli miałabym iść na Giewont, to wolałabym tamtędy wchodzić niż schodzić. Kondratowa na pewno jest bardziej oblegana. No i odcinek od Kuźnic, przez Kalatówki do schroniska na Kondratowej szło mi się fatalnie, ze względu na kocie łby, ale to w sumie co kto lubi. Jeśli masz dobrą kondycję możesz z Giewontu przejść Czerwonymi Wierchami do Kasprowego i stamtąd zjechać kolejką.

smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
16 października 2018 13:46
Właśnie chciałam zaproponować przejście na Kasprowy i zejście tamtędy..  😁 kittajka ubiegłaś mnie. Szlak przez przełęcz pod kopą kondracką, który proponuje koola też jest super - unikałabym tylko szlaku niebieskiego z Kondratowej bezpośrednio na Giewont, fuj fuj. Stromo, często dużo ludzi bo jest najkrótszy, cały czas na słońcu.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się