Projekty stajni. Zdjęcia i informacje.

[quote author=Tomek_J link=topic=841.msg379494#msg379494 date=1258172304]
takie okno okno 1mx1m kosztuje około od 1000 do 1300 netto  😤

Niech mi moderator wybaczy:

O KUR !.................  😲  😲  😲

Miałem na wiosnę wymieniac okna w stajni. Otwory okienne mają 2,40 * 0,8 metra. Znaczy: dwa razy większe, okno dwa razy droższe, 4 okna powiedzmy po 2.500 zł = 10.000 - i to jeszcze netto ?!?!?! No chyba kogos pokręciło... Mam to gdzieś, sam zrobię i potem Wam opiszę ile mnie to kosztowało. Myślę, że wliczając koszty stali, szyb, spawania i malowania wyjdzie jakieś 150-200 zł od sztuki.

P.S. Dodam jeszcze, że jakieś 2 miesiące temu kontaktowałem się via Allegro z gościem zajmującym się produkcją okien i pytałem o koszt zrobieniami tych okien. Rzucił ceną 500 zł od sztuki. W tym kontekście te 1.300 za okno 1 m2 nie waham się nazwać zdzierstwem.


[/quote]

No to mało powiedziane cena kosmiczna dlatego też powstały własne rysunki żeby wytłumaczyć na warsztacie jak to zrobić żeby zredukować cenę na maxa czyli zaplacić praktycznie za materiał plus pare zloty dla majstra
lostak   raagaguję tylko na Domi
15 listopada 2009 20:40
haha może patrzę z perspektywy moich koni, mam białe drzwi do boksów angielskich... moj koń zwykle z drzwi się pozywia, układa sobie ścieżki z owsa, marchewki a kiedyś meszu i ślimaczy równo;]

lostak ty nie masz krat bo masz P2 tak?
jak sie ona tłucze?


mam P2 i dodatkowo zafoliowane, jedno nam sie stluklo, to byla tylko pajeczynka, jak probowalam wybic, nie udalo sie, wiec bezpiecznie bardzo.  generalnie jestem fanka foliowania, wszystkie lustra na hali tez zafoliowane.

nie lubie krat😉
powodem dla ktorego zdecydowalam sie na plastikowe okna, jest brak zamarzania.  stalam kiedys w stajni gdzie byly metalowe i konie je zima lizaly, gryzly, bo byly cale oszronione
Medziiik   Nocna Furia - strikte Bezzębny
16 listopada 2009 02:25
na stronie www.alfako.pl są tylko chyba lonżowniki kryte i sprzęt do stajni

natomiast osobiście polecam www.multi-projekt.de  super kontakt (Żoną Niemca jest polką wiec pytania o ofertę,ew. o prospekty hal itp. nie ma problemu przyślą nawet do Polski i to bez płatnie) osobiście posiadam różnego rodzaju projekty od nich i wszystkie inne oferty jakie mi przysłali więc jeśli komuś bardzo by zależało mogę zeskanować i wysłać.

Mam kontakt do dwóch osób, z którymi rozmawiałam na temat projektów stajni (kontakt do nich również mogę podać) też mają swoją Ciekawą ofertę.
Mam także parę projektów (ale to raczej stajnie na wieeeeeeeelkie ziemie). Ale może ktoś będzie chciał coś z nich zaczerpnąć.
lostak,  dzięki zatem!
wyobrazam sobie ciebie jak probujesz wybić okno;]

Medziiik, mnie na razie nurtują okna tylko ale będę pamiętać
lostak   raagaguję tylko na Domi
16 listopada 2009 06:03
sznuko, z Linda sie dogadasz🙂 sa super.

pozdrawiam z lotniska 🙂
http://projekty.muratordom.pl/i_projekt?grupa=5&IdProjektu=1485&IdKolekcji=&y=12&x=19&symbol=&id_grupy=5&p=20&nr=32 Wyceniono mi tą stajnię na 824 986.01 zł czy to jest możliwe??? 🤔wirek:
3 lata temu daliśmy zrobić okana panu "złota rączka". Robił je wzorując sie ze zdjęć jakie mu przyniosłam. Okna sa ocynkowane, z pleksą zamiast szyby. Od wewnątrz "krata" z giętego okragłego preta stalowego - również ocynkowana - tworzy całośc dospawaną do ramy okna. Wtedy 1 szt okna kosztowała nas 500 zł. Okno ma wymiar 1m x 1m
Tak na marginesie tej jakże interesującej dyskusji. W zeszłym tygodniu zjechały do mnie okna w wymiarach 1,20x1,50 i 1,50x1,50 - nieotwieralne, na profilach deceuninck, szyba zwykła, izolacja standardowa. Cena za sztukę nie całe 300 zł.
Wiatę już po większej części odeskowałem:


Kran z wodą zabezpieczyłem skrzynką wyłożoną w środku wełną mineralną i owinąłem go (oczywiście pod wełną) przewodem grzewczym (przewód grzeje, sprawdziłem - czy wystarczy do odmrożenia kranu nie wiem, bo odkąd go zainstalowałem, jeszcze nie było ujemnej temperatury...):



Teraz mam pytanie do Starszych i Mądrzejszych: co dalej?


Ściankę po lewej stronie wiaty zrobiłem głównie po to, żeby konie nie rozwlekały siana na zewnątrz

(co, jak widać tutaj:


czynią pasjami, wystarczy porównać stan sprzed miesiąca:

i sprzed dwóch miesięcy:
)

Nie zakładałem konieczności zamykania wiaty od wschodu - przed bezpośrednim wiatrem, śniegiem i deszczem miał ją z tej strony chronić nasz zagajnik. Nie chroni - nie przewidziałem też zresztą tego błota, które się zrobiło od tej strony, o czym za chwilę obszerniej. Postawienie zatem przynajmniej takiej samej ścianki symetrycznie po drugiej stronie, powinno znacząco poprawić komfort wnętrza, jeśli idzie o osłonę przed wiatrem z kierunku północno - wschodniego i wschodniego. Perspektywicznie, taką ściankę można by nawet i pod dach pociągnąć (choć tu już konieczne byłoby zrobienie okna - jak to małe, po drugiej stronie, z płyty komórkowego plastiku), a nawet wręcz, dorobić w środkowym module, po jego częściowym zabudowaniu, drzwi i zrobić z tego normalną stajnię. Podwójne ściany z calowych desek, z 14 cm pustki w środku, chronią przed wiatrem bardzo dobrze. Na razie podwójna ściana jest co prawda tylko od strony północnej (z kilkoma dziurami, bo wczoraj już mnie noc przy tym zastała, jutro skończę) i na 2/3 długości dolnej części ściany zachodniej. Ściana pojedyncza chroni przed silnym wiatrem i opadem, ale nie zatrzymuje przeciągu.

Materiału starczy mi albo na wykończenie 2/3 długości ściany zachodniej (tej części, gdzie i tak będzie siano, nie ma sensu podwójnie obijać) w jej górnej części, albo na tę dodatkową, podwójną ściankę od wschodu. To jest dylemat nr 1 - lepiej kończyć z jednej strony i dać przynajmniej od północy i od zachodu pełną ochronę, czy lepiej dać dodatkowo częściowo ochronę także od wschodu..?

Dylemat nr 2 - one się strasznie tłuką między sobą. Szczególnie Gluś, widoczny tu na zdjęciach, często musi się szybko ewakuować jako najstarszy i najsłabszy. Ograniczenie przestrzeni manewrowej kolejną ścianą (a tak się składa, że właśnie przy wannie karmimy Glusia i Dalię - m.in. dlatego, że staruszkowie bardziej potrzebują popijać przy jedzeniu...) mogłoby być niebezpieczne. Już z dwojga złego wolę, żeby było im trochę zimniej, niż żeby miały się pozabijać...

Dylemat nr 3 - wybraliśmy teraz, w związku z przygotowaniami do zakupu nowego siana lub słomy, prawie całą wiatę do dna. Podłoże, po części złożone ze sprasowanego przez konie siana, które zaczęło się wręcz kisić, po części zaś z typowego gnoju, było bardzo ciepłe. Wręcz parowało wkładane na taczkę! Oczywiście, że był to jeden z głównych powodów, dla których konie lubiły przebywać pod wiatą - i nawet podwójne deskowanie tak ciepłego podłoża nie zastąpi. Mam jednak opory natury higienicznej: czy pozwolić im się trochę zapuścić, bez względu na robactwo i pasożyty, aby tylko cieplej było, czy jednak sprzątać regularnie, jak to robimy teraz...

Tym bardziej, że - wracając do wspomnianego już błota (gdybym przypuszczał, że może się pojawić, to bym na samym początku jakiś drenaż położył - teraz, z martwą koparką, nie ma co o tym myśleć... jednak, wszyscy się ze mnie śmiali, że taki piachuder kupiłem, na którym nic nie wyrośnie, że o błocie nawet nie pomyślałem - skąd niby błoto na piasku..?), ciągle nie udało się nam ich odrobaczyć. Nie ma szans, żebyśmy w jakimkolwiek rozsądnym terminie sprzątnęli ponad 4 ha padoku, do którego teraz mają dostęp, a mniejszy, piaszczysty padok zimowy, pozostaje w sferze planów, jak długo nie udało mi się choćby odholować zmarłej koparki poza jego przyszły teren:

Oczywiście, tak czy inaczej muszę rozwiązać ten problem i wtedy, gdy zimowy padok powstanie, odrobaczenie nie będzie problemem: po prostu odrobaczymy je 48 godzin wcześniej, nim udostępnimy im nową przestrzeń, pod wiatą posprzątamy, a stary padok... No właśnie? Co można zrobić z dotychczasowym padokiem? Zbieranie nawozu przekracza nasze możliwości. Przejechać włóką, żeby się w miarę możliwości rozsmarował po całej powierzchni równo, a potem normalnie nawieść mocznikiem? Będzie wówczas bezpiecznym wypuścić tam konie z powrotem w kwietniu - bo dwakroć większy, prawie 10-hektarowy padok będzie gotowy najwcześniej po przyszłorocznym pierwszym pokosie trawy..?

Edit: literówki
Jacku, patrząc na otoczenie 😉 (sosenki, brzózki piaski), to masz kwaśną glebę.... jeśli nie jesteś w stanie zebrac z 4 ha pastwiska  kup końskich to po prostu posyp je wapnem...  ( chłop z wozem, ty z łopatą na górze i posypujesz... po pierwsze odkwasi, po drugie jak więcej sypniesz na " toalety" to wybijesz  robale... tudziesz ich dzieciatka... przez zimę się zlasuje... a i ziemi dobrze zrobi
Co do bicia sie koni- za mała przestrzeń w wiacie.... ja bym oddzieliła zimowe padoczk( wiata wygląda na szeroką  i da się ja przedzieklić pewnie) - bo jak rozumiem staruszek/ staruszka jest wyganiany...

Czytając twoje posty  wydaje mi się że nieźle ekstremalne warunki zafundowałeś i sobie i koniom....

Gdyby to były moje bydlęta zostawiłabym "materac" w wiacie.  Wybierałabym raz na 2-3 tyg.  Świeżego powietrza im nie brak 😉
a jak takie wapno na kopyta - nie zaszkodzi 🙂 sie nie znam wiec pytam
u mnie wybieg nie za duzy wiec sie zastanawiam - moze to dobry pomysł tylko co jesli konie by to wciaz kopytami miesiły
Wiata jest taka szeroka właśnie dlatego, że na początku zakładałem konieczność podzielenia i jej i padoku (dlatego zresztą padok ma taki nieregularny kształt - musiałem wygospodarować dość szeroki, ponad 8-metrowy korytarz między trawą a wiatą, żeby i ten korytarz dało się na dwoje podzielić): kiedy improwizowałem tę wiatę, miałem na stanie także i synka Dalii, Dara, który choć poczciwości chłopak, z nikim innym niż z matką, a już na pewno nie z Glusiem, chodzić nie mógł. Jednak, Dara sprzedałem w trakcie przeprowadzki i podział okazał się zbędny. Równowaga w stadzie jest co prawda dynamiczna i ciągle dochodzi do nowych starć, ale też wiktymizacja Glusia ma swoje granice - dlatego, że on się świetnie dogaduje z Dalią, która po pierwszym tygodniu, kiedy faktycznie dawała sobą pomiatać achałtekinkom zbuntowała się i przejęła władzę. Ku ogólnej uldze zresztą, bo rządy Melesugun były nerwowe, konie nie mogły się spokojnie wysypiać, ani do woli paść, a Dalia ma wieloletnie doświadczenie w prowadzeniu stad i umie nad tym zapanować. Momentem krytycznym jest karmienie. Teoretycznie, moglibyśmy je po prostu wiązać do karmienia i pewnie problem sam by się w ten sposób rozwiązał - na razie, powodowani lenistwem, dajemy im po prostu "po czinu", najpierw dostaje Dalia, potem Melesugun, potem Osman Guli, potem Margire, a jak już wszystkie achałtekinki mają nosy w swoich wiaderkach, Gluś z triumfalnym chrząkaniem dołącza do Dalii i jedzą ze wspólnego korytka budowlanego z Praktikera. Działa, trzeba tylko pilnować kolejności i od razu zabierać wiaderka, jak która skończy - Osman Guli, która jest najbardziej łakoma, czasem połyka szybciej i próbuje odebrać owies Margire, ale nie robi tego brutalnie i człowieka nie przejdzie, jak się ją zatrzyma. Do Glusia dobiera się dopiero, kiedy Dalia się nasyci i zrobi bodaj krok w bok, np. do wanny z wodą...

Postawienie bocznej ścianki utrudniłoby Glusiowi dostęp do wnętrza w tym krytycznym momencie oraz ewakuację od wodopoju i siana, gdy przychodzi zmiana warty. Inna sprawa, że jak już będzie zimowy padok, czyli po prostu, kiedy zrobię ogrodzenie stałe, znikną te tymczasowe sznurki i pastuchy wokół wiaty i konie będzie można karmić po dowolnej stronie (bo w sumie, czemu koniecznie akurat w środku, prawda?).

Wapno to może i jest jakiś pomysł - tyle, że wbrew teorii one nie mają na padoku jakichś stałych toalet, tylko robią gdzie popadnie, więc w sumie cały padok trzeba by nawapnować. Co mu na pewno nie zaszkodzi, choć na początku wysypałem tam tonę WapMagu na każdy hektar...

Na razie nie jest źle. Tak naprawdę jedyne co mnie martwi to fakt, że wszystkie ulepszenia wprowadzamy tak powoli - ale to po prostu zależy od tempa dopływu środków inwestycyjnych, które to tempo jest dalece niewystarczające, a w perspektywie na razie żadnych nowych wpływów się nie spodziewam w ogóle.... Cały ten nasz majdan to jest jedna wielka improwizacja i prowizorka - ta wiata przecież za długo nie postoi, deski które przybiłem we wrześniu, już zaczynają od dołu gnić... Na wiosnę trzeba będzie, i takie jest założenie, jak najszybciej brać się za budowę normalnej, murowanej stajni w jej docelowym położeniu. Mam nadzieję, że zgodnie z zapowiedziami meteorologów, ta zima będzie wietrzna i deszczowa, ale nie zimna! Bo jak patrzę na pojedyncze drzwi do naszej chatki i wyobrażam sobie, jak się pokrywają od środka lodem przy -20 stopniach, to mnie dreszcze przechodzą...
.
weź próbki gleby i daj do stacji chemiczno-rolniczej. Mały koszt, a będziesz wiedział jakie masz pH i będziesz mógł dobrać odpowiednią ilość odpowiedniego wapna. Walenie na pałę nie wiadomo ile też nie jest najlepszym rozwiązaniem
Panowie, dziękuję za dobre rady, ale wydaje mi się, że kwestia pH mojej gleby jest w tym wątku akurat  🚫 poza tym doskonale pamiętam, jak mi dobrze radziliście w tej kwestii jeszcze na starej Volcie, z rad skorzystałem i na trawę nie narzekam...  :kwiatek:

To mam deskować dookoła, czy nie..? Bo przed chwilą skończyłem ścianę północną i zachodnią, nawet ładnie wyszło.

Swoją drogą, jak by tak produkować trwałą, mocną, nieprzemakalną i łatwo przyklejającą się do drewna taśmę uszczelniającą, to mógłby być rynkowy hit - te moje deski, a mam baaaardzo tanie, tyle że do tego tartaku nawet traktorem czasem trudno dojechać (ale Patrol daje radę...), są mokre, jak się rozeschną, po starszych, dawniej przybitych widzę, szpary będą i tak kompromitujące... Przyjdzie potem albo listewkami uszczelniać, albo po staropolsku - mchem obtykać...

Co do siana - a niby jak miałbym go nie marnować..? Wydzielać go koniom..? Toż przy takim hardcorze, jak bym im jeszcze żarcia skąpił, to by się do TOZ kwalifikowało, jak bum cyk cyk... Sam bym na siebie donos napisał! Przy tym, one nie są głupie. To akurat siano było moje, własnoręcznie zebrane - i, o czym też już gdzie indziej pisałem, marne! To był po większej części drugi pokos, w dodatku przeleżały, nic ciekawego. Nikomu nic się nie stało właśnie dlatego, że konie miały do niego niczym nie skrępowany dostęp przez 24 h/dobę, więc nie rzucały się na te kostki jak szalone, tylko pojadały bardzo wybrednie - tym, co im nie smakowało albo nie nadawało się do jedzenia, ścieląc sobie podłoże. Na początku mieliśmy wielkiego stresa, że któraś sizal zeżre - ale jeśli nie stało się tak przez dwa miesiące z kawałkiem, to mam wrażenie, że nie ma się czego bać. Upewnia mnie to wszystko, że i w przyszłości powinienem tak samo postępować: będę mógł kupić tańsze, gorsze siano (albo dobrą słomę owsianą zamiast...), a konie mając do niego stały dostęp, wybiorą do jedzenia tylko to, co będzie im smakowało. Reszta się nie zmarnuje, bo najpierw pomoże im się ogrzać, a potem - nawiezie moje przyszłe padoki dla ogierów, gdzie w tej chwili (ogierów nie mam jeszcze nawet w planach...) zrzucam cały naturalny nawóz, bo tam w ogóle gleby do tej pory nie było i po zaoraniu zostawiłem to na razie nie uprawione.

Pomijając wszystko inne, nie mam jak oddzielić siana od koni, są to zatem czysto akademickie rozważania.

Również kwestia drenażu jest dla mnie w tej chwili równie odległa jak lot na Marsa. Nie ma o czym dywagować. Jak uda mi się pożyczyć od kogoś dwukółkę, posypię to z wierzchu piaskiem.

Wiem, że kran zamarznie. Pytanie, czy przewód grzewczy go potem rozmrozi..? Zobaczymy w praniu...

To deskować, czy nie deskować..?
Ja bym deskowała (w razie co to odbić dechy - gdyby naprawdę hardcore był).
Co do gacenia - radziłam Ci folię/membranę dachową, to wolałeś posłuchać faceta  🤣
.
Hmm... Paśniki mają też swoich przeciwników. Zdaje się, że o kurz idzie - jakoby, gdy konie zjadają siano nie z powierzchni gruntu, tylko z paśnika, kurzyło się bardziej i stąd ryzyko COPD. Oczywiście, nie u mnie, bo jak już ktoś powyżej zauważył, świeżego powietrza im nie brak! Tym niemniej, na razie paśnik nie wchodzi w rachubę, a poza tym, jak niby miałbym je zmusić, żeby jadły tylko z paśnika, a ze sterty kostek obok już nie? Odgrodzić te kostki od reszty wiaty jeszcze jedną ścianą, z drzwiami, tak..? Nie ma to większego sensu. W miarę swobodnie mieści się na 1/3 wiaty, którą pod siano przeznaczyłem. ok. 200 kostek. Upchnęliśmy 320 tylko dlatego, że trochę wystawało w dwie strony, tj. w głąb wiaty i na zewnątrz. Myślę, że jak na razie nie zrobiły sobie krzywdy zaplątując się w sizal również dlatego, że miały dużą swobodę ruchów - i nie musiały zaraz wpadać w panikę, jak to się u koni w bardziej klaustrofobicznych miejscach dzieje.

Wejście do wiaty jest od wschodu, co parę razy pisałem w postach powyżej. Wiem, wiem - zimny, kontynentalny wiatr. Ale w tej chwili np. wieje z północnego - zachodu i pod wiatą jest całkiem przyjemnie. Od wschodu wiatę miał chronić lasek. Tyle, że chyba postawiliśmy ją trochę za daleko, no i lasek też powinien jeszcze urosnąć... Właśnie dlatego tak się dopytuję, czy nie zawęzić tego wejścia - biorąc pod uwagę całe ryzyko, jakie się z tym wiąże. Nota bene nie jest tak, że usunięcie takiej ścianki ogranicza się do odbicia desek. Deski przecież nie wiszą w powietrzu tylko, jak dobrze widać na zdjęciach, są przybite do dwóch belek 7 x 14 cm, każda 4 m długa. Jeszcze dwie takie mam...

Poza wszystkim nie jest tak, że ta wiata ma się stać stajnią! Stajnia, murowana, ma stanąć zupełnie gdzie indziej, 300 m od miejsca, gdzie znajduje się wiata. Nie ma zatem sensu ulepszać jej i dodawać takich rzeczy, które się potem po prostu zmarnują, bo nie będą do niczego potrzebne.

Siano, dzięki ściance jaką postawiłem w minioną środę, wysypuje się na placyk przed wiatą o wiele mniej niż poprzednio. Nie ma problemu, żeby to co rano widłami zebrać. A co do padoków dla ogierów, to myślę, że agregat uprawowy wczesną wiosną (zanim zaczną się nam tam wylęgać jakieś owady) powinien te kupy nawozu całkiem spokojnie zmieszać z ziemią, czyli z czystym piaskiem, który tam akurat leży. Będzie tego jakiś 1 do 1,5 ha, a jeśli w efekcie powstała gleba będzie mniej przepuszczała wodę niż piasek, to w sumie lepiej. Dopiero na tym coś się posieje, nawiezie (tak, owszem, wapnował też będę, wiem o tym, że trzeba wapnować...), zawałuje... Oryginalnie rosły tam tylko mchy i porosty. W tej chwili, z najstarszych kup nawozu wykiełkował już owies...
Jkobus nie czytałam wszystkich Twoich wpisów ani wszystkich rad,ale rozumiem,że masz problem z tym,że świeże deski po czasie się rozeschną.

Spróbuj je przybić na zakładkę.Zużycie desek tym sposobem jest minimalnie większe,bo zakładka może mieć tylko 2-3 cm.Na pewno będziesz miał po czasie wiele mniej szpar.Zaczyna się od dołu jeśli chcesz aby szły w poziomie.Jeśli w pionie,to zakładkę zrób od strony gdzie mniej wieje,bo nawet jak powstanie niewielka szpara,to w nią nie dmuchnie 🙂

Pewnie, że folia dachowa droższa - tylko rozwiązuje sprawę kierunków wiatrów na dobre.
jkobus A może dałoby radę zmontować taki ekran - parawan: sztywny ramiak, jakieś lekkie wypełnienie - przykręcany na śruby, żeby można było to odkręcić? / wykorzystać gdzie indziej.

A na "ściankę sianka" może upleść siatkę a la hamak - na całość? Roboty i czasu od metra, ale czasem ma się czas chociaż nie ma się kasy.
Co do deskowania wiaty.

Ja mam deski z trzech stron, choć są między nimi szpary.
A teraz jak poczytałam o szkodliwości amoniaku, to zastanawiam się, czy nie odbić deski spod dachu po północnej stronie, żeby przeciąg  wywiewał amoniak ( wejście , czyli otwartą ścianę mam od południa)  .

Całe  lato moje konie  przestały w wiacie , więc zrobiło się błotko od moczu i ciągłych deszczy.
Znakomitym rozwiązaniem okazało się położenie drenażu  - pod wiatą jest sucho i twardo, mimo, że wkoło wiaty błoto , w którym zagłębiają się kopyta koni.
Na wiosnę musi być zdrenowana również okolica wiaty .
U mnie deski na dwóch ścianach dotykały ziemi i wdał się grzyb - wykopane zostały rowki pod tymi ścianami  i gnicie zostało zahamowane , choć można było tego uniknąć.

Potwierdzam, że siano na mokrym zamienia się w filc- tak też miałam przed drenażem- usunięcie tego to spory wysiłek nawet po dwóch koniach.
Przy większej ilości- nie zazdroszczę.

Mamy teraz pomysł na podawanie siana nisko przy ziemi , bez budowanie paśnikówi ,  bez siatek ,ale musi jeszcze inżynier opracować  ten pomysł, potem będę mogła się nim podzielić 🙂
Amoniak należy do gazów ciężkich,snuje się przy podłożu i usunięcie deski z dachu niczego nie zmieni,a przeciąg dla koni nie jest wskazany.

Dobrym pomysłem jest zrobienie wylewki ze spadem aby mocz mógł sobie spływać w wyznaczone mu miejsce.
.
[quote author=Tomek_J link=topic=841.msg387913#msg387913 date=1259083403]
[quote author=jkobus]Odgrodzić te kostki od reszty wiaty jeszcze jedną ścianą, z drzwiami, tak..? [/quote]

Nie. Trzymając siano całkiem gdzie indziej.[/quote]

Właśnie, właśnie. Mój przyjaciel Radek zaproponował, żebym wynajął od najbliższego sąsiada stodołę, tam złożył uczciwy zapas siana w belach na zimę, a jak będzie potrzebne, to żebyśmy jak te żuczki - gnojarze, albo inne skarabeusze, te 800 metrów (jak to się dawniej ładnie mówiło "dwa strzelenia z łuku"😉 toczyli taką belę przed sobą, aż dotoczymy na miejsce...  😁 😁 😁 🤔wirek:

Wiecie co? Naprawdę bardzo dziękuję za rady, z pewnością kiedyś mi się w przyszłości przydadzą, ale teraz to muszę sobie sam poradzić. Koniec tematu.  :kwiatek:
.
agull   Dążąc do celu
25 listopada 2009 08:45
A więc tak. Miałam w planach budowę malej stajenki podobnej do stajenki sznurki, jednak ostatecznie zdecydowałam, że wybuduję podobną do stajni jaka ma wawrek. Jeżeli pogoda pozwoli (na razie odpukać jest ładna) przygotowywanie terenu rozpocznę jeszcze w tym roku, wykopy, itd. Planuję zrobić poidła automatyczne, jakiś kranik przy myjce na zewnątrz. Mam w związku z tym pytanie: jak zabezpieczyć rury przed zamarzaniem?
A więc tak. Miałam w planach budowę malej stajenki podobnej do stajenki sznurki, jednak ostatecznie zdecydowałam, że wybuduję podobną do stajni jaka ma wawrek. Jeżeli pogoda pozwoli (na razie odpukać jest ładna) przygotowywanie terenu rozpocznę jeszcze w tym roku, wykopy, itd. Planuję zrobić poidła automatyczne, jakiś kranik przy myjce na zewnątrz. Mam w związku z tym pytanie: jak zabezpieczyć rury przed zamarzaniem?


Jeżeli nie zapewnisz cyrkulacji wody w pętli w zimie to konieczne będzie spuszczanie wody w instalacji choćby na noc, izolacje z kołnierzy piankowych czy wełny raczej nie starczy chyba że całość owiniesz kablem grzejnym to wtedy jest szansa że nie zamarznie.
Co do ujęć zewnętrznych myjek itd. to po prostu trzeba spuszczać wodę z odcinka które jest na dworze chyba że kogoś stać można zastosować coś w rodzaju hydrantu gdzie woda jest odcinana poniżej poziomu przemarzania gruntu zasuwą więc nie ma wtedy problemy z zamarzniętą końcówką 🙂
przykładowy hydrant niestety koszt to około 500 złoty może być nawet :/

furmanka   zawsze pod górkę...
25 listopada 2009 11:01
Odnośnie amoniaku, powinny być otwory wentylacyjne na dole ściany , chodzi o niewielką szczelinę (normy ustala się od powierzchni stajni/ wiaty). Ja mam u siebie w stajenkach takie szczeliny w ściankach między boksami. Sprawdzałam "organoleptycznie" rzeczywiście przy zatkanych szczelinach przy ściółce trudno wytrzymać (jak konie się kładą w nocy to mają mało przyjemnie ) natomiast przy otwartych jest ok.
agull   Dążąc do celu
25 listopada 2009 11:05
Znalazłam, że cena mrozoodpornego to od 790zł się zaczyna. Tak myślę, że może zabezpieczyć na tyle na ile się da a w razie siarczystych mrozów nosić wodę z pomieszczenia gospodarczego przy domu. Odległość nieduża a i woda lodowata nie będzie jak wcześniej naleję, a może wogole takich strasznych mrozów nie będzie? Chyba trzeba będzie sobie w ten sposób poradzić.

furmankamasz może jakieś zdjęcie tych otworów, bo chciałabym zobaczyć jak to wygląda w rzeczywistości i jakiej wielkości powinny być?

edit: napisałam post pod postem więc to co było w drugim z nich przeniosłam tu, żeby nie zaśmiecać.
furmanka   zawsze pod górkę...
25 listopada 2009 20:05
Zdjęć samych otworów niestety nie mam ale w przegrodach między boksami aby zapewnić ruch powietrza przy ściółce wystarcza kilka otworów (szczelin) o szer około 3 i wysokości około 10 cm . W stajni murowanej mamy przegrody z takimi właśnie otworami umieszczonymi około 5 cm nad powierzchnią podłogi. W stajni drewnianej w przegrodach z płyty OSB zostawione są szczeliny nad podłogą. W przegrodach z desek pionowych można wyciąć wyżynarką otwory w kształcie soczewki co nawet stanowi element ozdobny 😉
Otwory muszą być na tyle wąskie, żeby koń nie mógł zaklinować w nich kopyta leżąc np. lub kopiąc w ścianę .
Co do otworów wentylacyjnych w ścianach zewnętrznych stosunek powierzchni otworów wywiewnych do nawiewnych powinien wynosić  1😲,7. Do obliczania wielkości  otworów należy uwzględnić kubaturę stajni i ilość przebywających w niej koni.
Np. w naszej stajni angielskiej o pow. 35m2 gdzie stoją 4 konie  powierzchnia wywiewu ma 100 x 13 cm a nawiewu 100 x 91 cm. Powierzchnie te mogą być podzielone (szczególnie nawiewu np. mogą to być szczeliny w dole każdych drzwi wejściowych do boksów w stajni angielskiej, najlepiej aby ich wielkość była regulowana zasuwą.
Spróbuję wstawić rysunek przegród z otworami i zdjęcie stajenki ale nie wiem co z tego wyjdzie gdyż jestem komputerowym ...  🤦
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się