"Galerianki"

JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
06 sierpnia 2009 10:51
"Cześć Tereska" jest fajnym filmem 🙂
mam sporo znajomych kolezanek, ktore bez specjalnego skrepowania mowily wprost, ze sa utrzymankami. jedna mam nawet taka, co jest pewnego rodzaju 'luksusowa' pania do towarzystwa, w renomowanej, porzadnej agencji. babeczka ma super dom, super samochod, stac ja na prawie wszystko- ale specjalnie rozrzutna nie jest, bo wie, ze kiedys jej czas minie i musi miec pieniadze na czas 'emerytury'.

a ze robia to nastolatki? taki syndrom czasow- wszedzie jest poped za luksusem, za bogactwem, za tym, zeby nie odbiegac od towarzystwa- czy to szkola, czy to studia, czy to blokowisko czy to..stajnia i nowe kolekcje 😉 nieustanne zycie w pogoni. kultura konsumpcyjna i takie tam dyrdymaly madrych glow.

skoro rodzica nie interesuje skad corka ma kase na ciuchy, skoro w domu sie nie przelewa, to kogo ma to interesowac? reszte spoleczenstwa? podejsc i powiedziec, ej sorry, ale jestes biedna, wiec skad masz nowa komorke, ipoda czy co tam? dajesz dupy czy kradniesz? chcesz o tym porozmawiac?

moze to byc refleksja dla wspolczesnego rodzica. bo dla mlodziezy baaaardzo watpie.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
06 sierpnia 2009 12:35
Kiedyś taka moja "znajoma" ogłaszała się jako dziewczyna do towarzystwa.  Ale tylko do towarzystwa. Jak jakiś dziadek nie miał kompanki na bankiet to kupował kieckę, płacił małe pieniążki i cały wieczór się ładnie uśmiechała. Nie było mowy o całowaniu czy seksie.


Dziewczyny z dobrych domów, gdzie rodzice się interesują raczej wynoszą inne wartości niż chęć posiadania markowych ciuchów nie ważne jakim kosztem. Chociaż z drugiej strony nie każdy dzieciak gdzie ojciec pije, a matula robi na kilka etatów jest jakimś dzieciakiem bez przyszłości.


WWO - W wyjątkowych okolicznościach 😉
O brrr po "Cześć Tereska" to ja do dziś mam tak niemiłe uczucia, brrr.

zen, utrzymanka proszę Cię bardzo, ekskluzywna k**** proszę, ale nie mogę przełknąć obrazka z filmu. Ale masz rację.
Ada   harder. better. faster. stronger.
06 sierpnia 2009 22:53
O brrr po "Cześć Tereska" to ja do dziś mam tak niemiłe uczucia, brrr.


Ja również, puścili nam ten film w szkole na jakiejś lekcji "wolnej".
Byłam w szoku że puszczają nam "coś" takiego.
Makabryczny film.
Pomijnę fakt iż chodzę do liceum a mimo to było dużo "śmiechów, chichów" z męskiej strony. Mnie w tym filmie zdecydowanie nic nie śmieszyło wręcz przeciwnie obraz "nędzy i rozpaczy".
Dla mnie najtrafniejszy moment to ten, jak koledzy widzą jej wielką komórkę. To chyba jedyne wyszło autentycznie ze scen z "młodzieżą".
Reszta porażka, chociaż widać, że się bardzo starali :P Nie chodzi o język i słownictwo, tylko ten sposób mówienia.... MOCNO przejaskrawiony. Nawet największa lafirynda ma takie momenty, kiedy mówi bez maniery :]

No i porażką moim zdaniem sa tez ostatnie słowa głównej bohaterki. Masakrycznie sztuczne, maniera rażąca no i ta cała przemiana za szybka... mało przekonywujące  🙄

Ale temat fajnie ujęty.



Że co proszę?  🤔 🤔 Mnie ta scena zażenowała swoją sztucznością. Jestem tylko kilka lat starsza od 'bohaterek', więc wiem jak ludzie w tym wieku się zachowują w swoim towarzystwie, jak mówią itd.. I film wcale nie odbiega jakoś szczególnie od rzeczywistości. Ale scena z komórką?  🤔 Chyba nie sądzisz, że jak ktoś ma stary telefon, to nagle zbiera się wokół niego grupka piętnastu trzynastolatkow i że z takimi tekstami wyskakują??  😲 Początek-jeszcze znośny. Ale moment, kiedy wszyscy 'przekazują' sobie telefon z rąk do rąk? Jak dla mnie kompletna porażka.
mam sporo znajomych kolezanek, ktore bez specjalnego skrepowania mowily wprost, ze sa utrzymankami.

Też mam, to zjawisko zawsze było, jest i będzie, tyko dziewczynki z tego filmu doprowadziły je do granic oczywistości i chamstwa, praktycznie zrównując je z jawną prostytucją. Mam koleżanki ze studiów, które spotykają się z facetami pracującymi w city, nie jest to dokładnie relacja kasa za seks, ale nie ukrywają, że stan portfela jest ważną zaletą ich facetów- często tak zabieganych, że widują się z nimi raz czy dwa na tydzień. Dla mnie to jest sytuacja nie do pomyślenia, bo w momencie, w którym facet widzi, ze kobieta jest od niego całkowicie zależna, kończy się w związku szacunek.
Z drugiej strony, zastanawia mnie co faceci widzą w tych dziewczynkach, tona makijażu chyba aż tak nie zasłania faktu, że podchodzą pod pedofilię?
[quote author=karolina_ link=topic=8171.msg312578#msg312578 date=1249599233]
Dla mnie to jest sytuacja nie do pomyślenia, bo w momencie, w którym facet widzi, ze kobieta jest od niego całkowicie zależna, kończy się w związku szacunek. 
[/quote]

A jeżeli tego nie widzi, albo kobieta nie jest całkowicie zależna, to jest do pomyślenia?
Chciałem zapytać, kiedy w takim związku zaczyna się szacunek - skoro się kończy, to się musiał kiedyś zacząć - ale nie będę się znęcał.
[quote author=karolina_ link=topic=8171.msg312578#msg312578 date=1249599233]
w momencie, w którym facet widzi, ze kobieta jest od niego całkowicie zależna, kończy się w związku szacunek
[/quote]

Że co, proszę  🤔 (chodzi mi o to zdanie, nie o kontekst) Jeśli np. ukochana chora, czy właśnie rodząca dziecko - to nie ma szacunku? - bo przecież zależna?
Czy ta "niezależność" to nie jest jakaś współczesna choroba?

I już bardziej na temat: czytałam kiedyś opracowanie naukowe o zjawisku prostytucji. I... uwaga! uwaga! większość kobiet jako jeden z powodów "trudnienia się" w taki sposób podaje... poczucie/potrzebę niezależności! Drugi wspólny czynnik: niechęć do mężczyzn typu "bo to barany są". I mamy komplet, czyli "mam facetów w d...". Dosłownie. Jeszcze inaczej: "Faceci są do d... A dlaczego mam "dawać" za darmo i nic z tego nie mieć?"
I jeszcze zdania z Mastersona (tak, jak pamiętam): Pewna kobieta, zapraszając mężczyznę do siebie, pod byle pretekstem zachęcała go do zdjęcia marynarki. Następnie dyskretnie sprawdzała "label". Gdy marka była niewłaściwa mężczyzna szybko orientował się, że szampan w kubełku z lodem nie jest jedynym lodowato zimnym obiektem w otoczeniu.
[quote author=Alice link=topic=8171.msg311771#msg311771 date=1249500567]
Dla mnie najtrafniejszy moment to ten, jak koledzy widzą jej wielką komórkę. To chyba jedyne wyszło autentycznie ze scen z "młodzieżą".
Reszta porażka, chociaż widać, że się bardzo starali :P Nie chodzi o język i słownictwo, tylko ten sposób mówienia.... MOCNO przejaskrawiony. Nawet największa lafirynda ma takie momenty, kiedy mówi bez maniery :]

No i porażką moim zdaniem sa tez ostatnie słowa głównej bohaterki. Masakrycznie sztuczne, maniera rażąca no i ta cała przemiana za szybka... mało przekonywujące  🙄

Ale temat fajnie ujęty.



Że co proszę?  🤔 🤔 Mnie ta scena zażenowała swoją sztucznością. Jestem tylko kilka lat starsza od 'bohaterek', więc wiem jak ludzie w tym wieku się zachowują w swoim towarzystwie, jak mówią itd.. I film wcale nie odbiega jakoś szczególnie od rzeczywistości. Ale scena z komórką?  🤔 Chyba nie sądzisz, że jak ktoś ma stary telefon, to nagle zbiera się wokół niego grupka piętnastu trzynastolatkow i że z takimi tekstami wyskakują??  😲 Początek-jeszcze znośny. Ale moment, kiedy wszyscy 'przekazują' sobie telefon z rąk do rąk? Jak dla mnie kompletna porażka.
[/quote]

No właśnie ja takie sytuacje znam z obserwacji. Może trochę za dużo nagle się ich zbiegło, ale to, ze wyrywaja coś komuś i kręca z tego bekę to w moim gimnazjum było jak najbardziej na porządku dziennym.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
07 sierpnia 2009 07:37

Że co proszę?  ke ke Mnie ta scena zażenowała swoją sztucznością. Jestem tylko kilka lat starsza od 'bohaterek', więc wiem jak ludzie w tym wieku się zachowują w swoim towarzystwie, jak mówią itd.. I film wcale nie odbiega jakoś szczególnie od rzeczywistości. Ale scena z komórką?  ke Chyba nie sądzisz, że jak ktoś ma stary telefon, to nagle zbiera się wokół niego grupka piętnastu trzynastolatkow i że z takimi tekstami wyskakują??  😲 Początek-jeszcze znośny.


To najwyraźniej mało widziałaś.
faktycznie problem czy scena sztuczna czy prawdziwa. kluczowy problem przekazu trafnie uchwycony  😎

grunt, ze proceder JEST prawdziwy, coraz mlodsze dziewczyny uprawiaja seks za kase. i chyba problemem jest to, co sie z naszym spoleczenstwem dzieje? moze warto znalezc chwile na rozmowe z dzieckiem, pokazac, ze niekoniecznie wylansowane laski z klasy czy szkoly to akurat godny wzorzec do nasladowania. moim zdaniem problemem jest nasz system szkolnictwa, problemem jest ciagly pospiech i zycie w biegu, problemem jest to, ze ludzie kompletnie nie majacy/nie chcacy znalezc czasu dla dziecka- decyduja sie na macierzynstwo/tacierzynstwo/rodzicielstwo a potem okazuje sie, ze to jednak nie do konca jest tak, ze dzieci sie same wychowuja.

natomiast jestem bezwzgledna- i jak dziewczyna ma beznadziejnych rodzicow czy beznadziejna sytuacje w domu a do tego ma slabiutka osobowosc/psychike i nie moze liczyc na zadne wsparcie- to jest w sumie nie do ocalenia.
Strucelka   Nigdy nie przestawaj kochać...
07 sierpnia 2009 12:22

Że co proszę?  ke ke Mnie ta scena zażenowała swoją sztucznością. Jestem tylko kilka lat starsza od 'bohaterek', więc wiem jak ludzie w tym wieku się zachowują w swoim towarzystwie, jak mówią itd.. I film wcale nie odbiega jakoś szczególnie od rzeczywistości. Ale scena z komórką?  ke Chyba nie sądzisz, że jak ktoś ma stary telefon, to nagle zbiera się wokół niego grupka piętnastu trzynastolatkow i że z takimi tekstami wyskakują??  😲 Początek-jeszcze znośny.


To najwyraźniej mało widziałaś.


ja oglądam co roku, ponieważ mam gim z LO. Nie załapałam się na czasy 8 klas podstawówki, ale jestem zdania, że dalej powinno to obowiązywać. Wpadają takie 13nastki do gim (np. tak jak u mnie, gdzie jest z LO), napatrzą się na dziewczyny z klas licealnych, maturzystki, w większości już kobiety, osoby dorosłe i myślą, że jak odstrzelą sobie "kolorowe oczy", wyciapciają błyszczykiem i założą buty na szpilce na której nawet nie umieją chodzić to będą takie jak one. To też w mniejszym stopniu, ale jest, wpływ społeczeństwa...
zgadzam się niestety. też chodziłam do gimn + LO. dobre liceum i gimn ale czasem gimnazjalistki (szczególnie 1 i 2 klasy) nadwyraz przesadzały z wyglądem np tapeta, spódniczki mega krótkie, dekold. w LO nie było dziewczyn ubierających się wyzywająco, modnie owszem, ale z cyckami na wierzchu nie chodziły.
Strucelka   Nigdy nie przestawaj kochać...
07 sierpnia 2009 13:57
Krokus, dokładnie. W LO większość modnie, spódnice i bluzki z dekoldem, ale z klasą. A nie gołe cyce na wierzchu, miniówy, stringi naciągnięte na uszy i tona tapety 😵 nie mówię, też się maluję, ale z umiarem i nie nakładam tony błyszczyka na usta co przerwę 🙄
Nestor, Halo- specjalnie napisałam dla mnie nie do pomyślenia. Są różne dziwne związki, oparte na różnych dziwnych relacjach za zgodą obojga zainteresowanych, więc  jestem pewna, że dla kogoś to moze być do pomyślenia. Im dłużej żyję poza Polską, gdzie istnieje wciąż jakiś obraz tego, jak powinny wyglądać relacje damsko-męskie, a jak nie, z tym bardziej przedziwnymi układami w takich relacjach się spotykam. 
Co do szacunku- jeśli chodzi o te gimnazjalistki z filmu, to nawet nie ma co o nim mówić, bo nie istnieje. Natomiast całkowita zależność jednego partnera od drugiego w związku w dość ważnej kwestii jaką są finanse, niszczy partnerstwo i wzajemny szacunek. I nie chodzi mi o tymczasowe sytacje, jakie przytoczyła Halo.

Co do lansujących się gimnazjalistek- to się zaczęło całkiem niedawno i nie powstało razem z gimnazjami, powiem szczerze, że ani w gimnazjum ani teraz nie ubrałabym się (chyba, że na kicz-party) tak jak koleżanki mojego brata (15 lat) z klasy ubierają się do szkoły. Pomijając niesmaczne zdjęcia na NK, "ubrane", a i tak przywołujące na myśl amatorską pornografię. Jeśli 13-latki już tak bardzo chcą być dorosłe, to powinny sobie znaleźć lepszy wzorzec ubioru i zachowania niż Doda, bo inaczej efekt jest jaki jest...
[quote author=karolina_ link=topic=8171.msg313168#msg313168 date=1249685916]
Natomiast całkowita zależność jednego partnera od drugiego w związku w dość ważnej kwestii jaką są finanse, niszczy partnerstwo i wzajemny szacunek. I nie chodzi mi o tymczasowe sytuacje, jakie przytoczyła Halo.
[/quote]
Hmmm... myślałam chwilę, i chyba w świecie, gdzie wartości materialne są najważniejsze - to faktycznie. Ale pamiętam wiele par małżeńskich (także z datą urodzenia partnerów w XIX w  🙂😉 gdzie o braku szacunku mowy być nie mogło, choć kobieta nie zarobiła w życiu ani złotówki (marki? rubla?). I kto właściwie ma tracić szacunek: osoba, która pieniądze przynosi, czy ta, która nimi dysponuje? (bo to często nie jest ta sama! osoba). A jeżeli kolejno urodzenie i wychowanie np. 8 dzieci chcesz nazwać sytuacją tymczasową - to gratuluję  😀 (znam współcześnie takie rodziny). Jesteś pewna, że nie boisz się przypadkiem zależności od kogoś?
W kondycji ludzkiej zależność rzecz przecież najzupełniej normalna  🙂
Ale to OT  😡

Halo- nie, ale po pierwsze, znam parę długoletnich związków i małżeństw, które się rozpadły, bo w którym momencie jedna strona poczuła się wykorzystywana (sytuacja typu recesja, utrata pracy, kłótnie pod tytułem "nie ma ofert" , "nie, wcale nie starasz się znaleźć"😉, po drugiesama odczuwam problemy wynikające z estanun posiadania w związku, chociaż na szczęście na na taką skalę. Po trzecie-  partnerskie podejście do związku jak dla mnie obejmuje nie tylko to, co z wzajemnej relacji wynosimy, ale i wkład do niej- dlatego nie wyobrażam sobie być zależną finansowo od mężczyzny. Również rozpad związku jest wystraczającym kopem od życia, w sytuacji zależności finansowej wali się nie tylko związek, praktycznie wszystko inne też.
A - dzięki za rozjaśnienie  :kwiatek: Ech, te netowe skróty myślowe  🤬 Fakt, finanse bezlitośnie testują miłość  😤 I lepiej być młodym, pięknym, zdrowym i bogatym. No pewnie, że dobrze jest stać na "własnych nogach". Tylko... nigdy nie ma gwarancji, że na tych własnych nogach stać się będzie - kwestia "kondycji ludzkiej", ale pewnie, że trzeba dokładać wszelkich starań.
W sumie chodzi nam obu o to, żeby układy były zdrowe - dobrze służyły stronom relacji w danych okolicznościach ale i na przyszłość. Układy z tematu na pewno zdrowe nie są.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
10 sierpnia 2009 08:53
Byłam przez pewien czas na utrzymaniu mojego (obecnie ex) faceta i nie uważam żebym przez to nie miała szacunku do siebie :/ nie kłóciliśmy się o to, nigdy problemu nie było. Często odnosiłam wrażenie, że nawet to mu na rękę, ma zrobione zakupy, zapłacone rachunki, ugotowane, posprzątane i wyprane. Nie było to stałe "zjawisko", ponieważ co rusz musiałam wracać do Polski, więc było to okresowe.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
10 sierpnia 2009 16:02
[quote author=karolina_ link=topic=8171.msg313168#msg313168 date=1249685916] Natomiast całkowita zależność jednego partnera od drugiego w związku w dość ważnej kwestii jaką są finanse, niszczy partnerstwo i wzajemny szacunek. I nie chodzi mi o tymczasowe sytacje, jakie przytoczyła Halo.

[/quote]

To chyba zależy od partnerów, od tego jak siebie szanują i czy się kochają. Znam związki w których to mężczyzna całkowicie utrzymuje rodzinę, kobieta nie pracuje, jest w domu, ale to ona zarządza finansami, planuje wydatki, ale mężczyzna ciotą pod pantoflem nie jest, po prostu to ona ma lepszy zmysł organizacyjny i umie rozsądnie rozplanować wydatki. Nigdy nie kłócili się o pieniądze, ona też nie czuje się "gorsza", bo niby dla czego? Nie jest idiotką, która nie umie czytać i pisać i tylko przegląda pudelka, nie może pracować, ale to nie znaczy, że ma dla siebie szacunku.
Znam też związki w których to mężczyzna zarabia o wiele mniej od kobiety i jego pieniądze idą na jego hobby, a jej pieniądze na całą resztę. Ona często i bez skrępowania sięga do jej portfela. Ale znów nie ma kłótni o kasę, bo jak się luzie kochają, to kasa najważniejsza na świecie nie i jest. Z boku może to wyglądać różnie, że pijawka, że to, że tamto, że ktoś jest z kimś tylko dla kasy, ale czy zna się tak na prawdę jak jest pomiędzy ludźmi? Czy brak niezależności finansowej oznacza brak szacunku do siebie, brak szczęścia, nie bycie wartościową osobą? Nie wydaje mi się.

A, że takie konsumpcyjne społeczeństwo? Teraz bycie biednym jest o wiele gorsze od bycia alkoholokiem czy narkomanem. Zdecydowanie lepiej być bogatym złodziejem, chamem, krętaczem i oszustem, niż biednym, uczciwym, ciężko pracującym człowiekiem. A młodzi biorą przykład z dorosłych.

To, że wszyscy narzekają, że w Polsce seks jest tabu i że jesteśmy tak potwornie i okropnie pruderyjni to też zupełnie ina historia. To czym się karmi dzieci nawet w jakichś chrzanionych bajkach. Pierwszy lepszy przykład:


Strzyga- są wyjątki od każdego przypadku, ale z mojego doświadczenia zwykle skrajne nierówności finansowe bardzo psują związek.
Co do seksu i dzieci- w Polsce normalna, zdrowa rozmowa na ten temat dalej bywa problemem. Brak otwartej rozmowy ze strony rodziców, plus wszechobecny seks z mediów i wiedza na ten temat czerpana z Bravo, daje taki efejt, jak w filmie.
Tam jest chyba nawet taki motyw, jak dziewczynka przegląda jakąś taką gazetke Bravo-podobną.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
11 sierpnia 2009 21:31
karolina_, Polska, Polską, ale co z UK czy US, gdzie przecież rozmowy o seksie są zarąbiaszczo popularne, miliard programów edukacyjnych, rodzice z dziećmi to już od niemowlęctwa mają pogadanki. Nie jest tak samo jak u nas? Jaka jest w UK średnia wieku inicjacji seksualnej? Dużo wyższa niż w Polsce czy może niższa? Taki miły artykulik:
http://www.aids.gov.pl/kampanie/2006/materialy/Artykul_dr_Wroblewskiej.pdf
Ekhm, ten, tego...

12-latka pracowała jako prostytutka - chciała kupić chipsy
Dwunastoletnia dziewczynka z Islington, północny Londyn, postanowiła pracować jako prostytutka, ponieważ chciała sobie kupować słodycze i chipsy – pisze dziennik "The Sun".
- Dziewczynka poinformowała nas, iż jej ojciec nie dawał jej kieszonkowego w wystarczającej kwocie, by mogła kupować rzeczy, które posiadali jej przyjaciele – mówi policjant prowadzący śledztwo w tej bulwersującej sprawie.


i już siedzę cicho 🙂

p.s.

Z kablówki (UPC, jakiś sitcom, język oryginału angielski), 9 rano, limit wiekowy programu 12 lat:

- babcia była dziwką? (pyta dziewczynka, na oko lat 10, może nieco więcej)
- [oburzenie, stara lampucera, pijąca drinka w porze śniadaniowej]
- twoja babcia była prostytutką, nie żadną dziwką.
błąd techniczny 🙂
Z rozmów ze znajomymi wynikałoby, że wiek inicjalcji seksualnej jest podobny, kwestia tego, jak to się prezentuje w szerszej statystyce. Nie o wiek poza tym chodzi, tylko o świadomość możliwych konsekwencji, a z tym jest dużo lepiej w UK niż u nas.
Nestor- gwarantuje, że to nie jest reguła, na pewno nie ma tam przywolenia na prostytucję dziecięcą.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
12 sierpnia 2009 16:05
A zajrzałaś do tego artykułu? Tam dalej też jest fajna tabelka o używaniu prezerwatyw.
A zajrzałaś do tego artykułu?


Pewnie nie, bo z tabelki wynika, że zacofana Polska nie odstaje od reszty - a superwyedukowana Szwecja wlecze się w ogonie.

UK to bardzo zły przykład, bo miejscowi uważają, że jest wręcz tragicznie. Trochę nie chce mi się szukać, ale w sieci jest sporo brytyjskich artykułów na temat.
http://www.medicalnewstoday.com/articles/78351.php
Kombinowany współczynnik ciążoaborcji UK ma beznadziejny:
http://en.wikipedia.org/wiki/Teenage_pregnancy
porównanie z Polską też nie wypada korzystnie:
http://www.nationmaster.com/graph/peo_tee_bir_rat-people-teenage-birth-rate

Podobno istnieją małe kłamstwa, duże i statystyka - ale liczby coś jednak znaczą.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
12 sierpnia 2009 17:50
No, skoro zaglądać do linków, rzadko kto zagląda, to przytoczę te informacje:

Udział uczniów 15-letnich, którzy mieli doświadczenie inicjacji seksualnej
- porównanie międzynarodowe
Polska:
dziewczęta - ok. 9%
chłopcy- 21%
Wlk. Brytania:
dziewczęta - 35%
chłopcy - 40%

Udział uczniów 15-letnich z doświadczeniem inicjacji seksualnej, którzy stosowali prezerwatywę - porównanie międzynarodowe
Wlk. Brytania - ok. 70%
Polska - ok. 76%

Z teo więc wynika, że tak wcale dużo lepiej w UK nie jest.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się