Wiązanie do siodła

Czy może ktoś napisać krok po kroku, jak wiązać (kogoś) do siodła? Być może macie jakiś rysunek?
asds   Life goes on...
18 grudnia 2008 20:21
...

Możesz mi dokładnie napisac o jakie wiazanie ci chodzi , bo obrazy jakie powstaja w mojej głowie są róznorakie, zapewne z 60% takich o które ci na pewno nie chodzi, ale w ramach ścisłosci zobrazuj o co ci chodzi
Heh, no brzmi to makabrycznie, ale zapewne chodzi o przypięcie delikwenta za pomocą dwóch spiętych puślisk celem "pogłębienia" dosiadu  😉
Stara kawaleryjska szkoła  😁
lub jeszcze ewentualnie o przywiązanie rąk (w celu stabilizacji ręki??) coś kiedys takiego było poruszane, ale na starej volcie
Hehe, może niezbyt dokładnie się wyraziłam, nie mam na myśli żadnych makabrycznych wyczynów🙂
Dokładnie tak jak Bombal pisze 😉
a po co wiązać ?

Bo ja nigdy, nikogo i w żadnej sytuacji bym nie przywiązała.
Siebie także nie.
Widzę oczami wyobraźni ponoszącego konia, spłoszonego konia, przewracającego się konia itp, itd.
Nigdy wobec żadnego mojego ucznia nie zastosowałabym tej metody.
Żeby nie wiem jaki był sztywny, żeby mu dupa latała pod niebo.
Sa setki sposobów na poprawienie dosiadu - od ćwiczeń rozciągających po woltyżerskie zabawy na koniu.
no niebezpieczne na pewno - nawet jeśli można by było się szybko rozplątać to w niektórych sytuacjach jest to ułamek sekundy
Ja jak miałam ćwiczenie na treningu w "przywiązaniu" to trener dla bezpieczeństwa wziął konia na lonże 😉
szemrana nie pytam czy to jest bezpieczne czy nie, tylko jak to zrobić.
Na pewno nie będę tak galopować przez pola.
Z tego, co wiem, to epka była kiedyś wiązana  🙂
Ale trochę inaczej, niż "standardowo".
Zależy co chcesz tym przywiązywaniem uzyskać.
Bo inne jest przywiązywanie jeśli chodzi o głęboki dosiad, a inne np. jeśli chcemy aby ktoś nie wychodził z biodrami zbyt w przód.
Chodzi mi dokładnie o pogłębienie dosiadu.

Dzięki klaus - jasne i czytelne, ale nasuwają mi się 2 pytania: czy puślisko nie zsuwa się na wysokości uda i czy wewnętrzna strona uda nie obciera się o puślisko? 😉
Byłam trochę poobcierana, ale tylko ja ze względu, że jestem strasznie wrażliwa.
Ten 'patent' poznałam na obozie w SK Moszna, reszta dziewczyn nawet zniosły to bezboleśnie.
A jeśli chodzi o zsuwanie się, to jest tylko taki zarys chciałam mocniej tutaj zaakcentować, jak się zsunie to znaczy, że tak ma być, ma się naturalnie poukładać.
Jeśli dobrze pamiętam to byłam przywiązana podobnie (o ile nie tak samo) jak Klaus.
Nic mnie nie obtarło, i nic się nie zsuwało.
Edytka   era Turbo-Seniora | Musicalowa Mafia
19 grudnia 2008 14:41
ja byłam tak przywiązana do siodła ze 2-3 razy będąc na lonży. dokładnie w ten sam sposób co Klaus. nic mnie nie obcierało, tylko ta część paska przechodząca za lędźwiami trochę mi się zsuwała i trzeba było mocniej zapiąć puśliska.
generalnie nie mam najlepszych wspomnień jeżeli chodzi o tę metodę. tak jak Szemrana powiedziała, są inne sposoby polepszenia dosiadu.
Ja oprócz tego, że to niebezpieczne nie rozumiem idei wiązania.
Po co ? Co to zmienia?
Mógły mi to ktoś wyjaśnić ?

Stosowanie kleju  do tyłka i do łydek ma moim zdaniem więcej sensu
No... właśnie? Co to miało na celu?
Sama bym się na pewno nie przywiązała bo w moim przypadku [ a sądzę, że nie tylko] świadomość, że jest się przywiązanym do siodła działałaby jeszcze bardziej stresująco i "spinająco". Sama też bym nikogo nie przywiązała,a  już na pewno nie dziecka.
Na celu miało korekcję dosiadu, i możliwość skupienia się na innych rzeczach niż to aby Cię nie wyrzucało z siodła.
napisz jakie efekty to przyniosło..
I czy wogóle przyniosło.
A jeśli tak to na jak dlugo.

Słyszałam kiedyś historię (i nawet znam tego "instruktora"😉 jak instruktor właśnie przywiązał panienkę do siodła i pojechali w teren. Panienka była zielona, nie podciągnęła popręgu, w galopie siodło jej się zsunęło(prawie pod brzuch konia) płosząc go strasznie.

Dla mnie paranoja.
Nie przywiązałabym nigdy nikogo,sama też nie dałabym się przywiązać(nawet na lonży).

Nie widzę celowości takiego działania.
kpik   kpik bo kpi?
19 grudnia 2008 18:49
możliwość skupienia się na innych rzeczach niż to aby Cię nie wyrzucało z siodła.

ok na innych rzeczach można się skupic, ale właśnie już PO tym jak się nauczy dobrze siedzieć - przynajmniej na tyle zeby nie wyskoczyc z siodła w kłusie
jak dla mnie to takie pójście na skróty i robienie kilku rzeczy na raz
To jakiś skrajny przypadek bezmózgowia. Ja tam widziałam wiązanie (koń oczywiście na lonży) w wykonaniu uznanej trenerki i efekty były. Jest to ostateczność, bo oczywiście nawet z lonżą jest to ryzyko, ale nie neguję, iż są przypadki, w których może się to okazać pomocne.
Z tego, co mi wiadomo, to espana ma spore doświadczenie instruktorskie i raczej nie chodzi jej o zabranie zielonego delikwenta w teren i przywiązanie, żeby nie spadł..  😉
O ile wiem, to nie stosuje się tego u osób początkujących, a u już jeżdżących, gdy wystąpi jakiś konkretny problem.
Dla mnie to szokiem jest wszystko co tu piszecie - że koń poniósł, że się spłoszył w terenie w galopie <szok>..

Przywiązuje się tylko i wyłącznie w przypadku brania kogoś na lonżę!!!! Nie wyobrażam sobie inaczej - trzeba mieć konia pod kontrolą - przynajmniej częściową!!!

Ja miałam ze dwie takie jazdy - po 2o min około... Fajnie pozwoliły mi puścić biodra - mogłam się zająć tylko własnym rozluźnieniem i pozwoliło mi nie usztywniać się gdy coś się działo a ja byłam bez strzemion i wodzy.

Ale były spełnione 3 rzeczy - po 1 lonża (wypięty zresztą z tego co pamiętam koń, ale to akurat nie jest konieczne), po 2 - wszystko na hali , na której wogóle niewiele się wtedy działo, po 3 - mój koń, który nie ma odpałów i wiadomo czego się spodziewać.

Acha i możne najważniejsze, z tego co tu czytam - odpowiedzialna osoba, która to robiła. Zresztą na udzie pod ręką miałam sprzączkę i jednym pociągnięciem ręki mogłam się uwolnić z puślisk...
No cóż, niektórzy robią na koniu mrożące krew w żyłach wygibasy bez wiązania...
Jeździectwo z głową jest sztuką, a ja bezpieczeństwo konia i jeźdźca podczas jazdy stawiam na pierwszym miejscu. Nie ma uniwersytetu bez przedszkola - nie mam zamiaru wiązać rekreacyjnego jeźdźca do rekreacyjnego konia.
epk pamiętasz jak kiedyś mnie lonżowałaś na S? To samo chcę powtórzyć na E tyle że z wiązaniem.
U mnie również wystąpiło wszystko z jak największą, że tak powiem ilością bezpieczeństwa.
-Koń na lonży
-Wypięty
-Na hali, tylko ten jeden koń na którym byłyśmy lonżowane
-Bardzo doświadczona i wiedząca co robi osoba prowadziła tę właśnie jazdę
-i umiejętności jeźdźca były dobre


ok na innych rzeczach można się skupic, ale właśnie już PO tym jak się nauczy dobrze siedzieć - przynajmniej na tyle zeby nie wyskoczyc z siodła w kłusie
jak dla mnie to takie pójście na skróty i robienie kilku rzeczy na raz


Nie mówię, że przywiązywano mnie jako kompletnego laika który się uczył anglezować, w celu poprawnego dosiadu.
Napisałam, że celem jest korekcja a nie nauka dosiadu.
Siedzieć można dobrze tak jak Ty mówisz, ale można jeszcze bardzo dobrze i wzorowo, zawsze może być lepiej.
Trzeba pamiętać, że trzeba spiąć naprawdę mocno - puślisko musi się wręcz wrzynać w biodra - inaczej nie przyniesie efektu. chodzi o to, aby w fazie gdy koń wybija do góry podczas kłusa, kości kulszowe nie oderwały się od siodła. Jest to ćwiczenie pomagające zrozumieć dogłębnie 🤣 poszczególne fazy ruchu konia w kłusie oraz zwrócić uwagę na swoje ciało- jak ważne są miekkie, rozlane pośladki, aby poruszać się z koniem w ćwiczebnym.
Dla mnie pomysł chory.

Cwiczenia na polgłębienie dosiadu, równowaga w siodle i kompetentny trener. Wtedy żadne metody pójścia po najmniejszej linii oporu nie będą potrzebne.
mnie się pomysl bardzo podoba- czytałam o nim już zrzesztą na innym forum, puśliska podobno bd łatwo odpiąc w razi epotzreby, osobiście chciałabym żeby i mnie przypięto- z tym że nie mam ani dobrego konia [ moje mlode bryka i ponisi]  🙄
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się