Rozmowy pogonionych przez moderację i na każdy dowolny temat - OT nie istnieje

Mam bardzo podobne odczucia jak Ascaia - cała ta sprawa... cieszę się, że jest postępowanie wobec indianki, że ktoś się tym zainteresował, zajął itd, ale nawet sam fakt, że w oficjalnym oświadczeniu fundacji pojawiło się zachęcenie by zajrzeć na stronę Rancho de Syf czy jak tam ona się nazywa -  budzi to niesmak i zastrzeżenia co do działań fundacji.
Da sie komus zglosic to, co tam sie teraz dzieje z kotami? Jakis TOZ, gmina, schronisko? Odlowic jak dziczki, skoro niby "zrzekla sie praw"?
Wiem, ze toczy sie postepowanie karne i zabranie duzych zwierzat jest niemozliwe, ok, ale tych przymierajacych glodem kotow zwyczajnie szkoda 🙁 Dorosle zra, co upoluja, a teraz ma karmiace kotki i kocieta, ktorych nie karmi, pewnie inne ciezarne kotki tez :/
Oźrebiła jej się trzecia kobyła, następny ogierek....
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
01 września 2018 18:51
Gdzie napisala, ze to ogier?
JARA, nie napisała, fakt, zasugerowałam się opisem.
JARA - napisała w komentarzu pod postem o nowym źrebaku, że to ogier
To dopisała. Wyszedł jej pony dla dziecka, hmm.
desire   Druhu nieoceniony...
01 września 2018 20:36
branka, dzięki ludziom z rancho de syf jest najwięcej zdjęć, dowodów i świadków. są jacy są, ale jest tam mnóstwo informacji i nie zmoderowanych postów świętej dziewicy! Taka naga prawda no.. chociaż coś czuje, że jakby nie było to tam anonimowe to byłoby bardziej kulturalnie. :/

kokosnuss, z tego, co kojarze to schronisko nie ma podpisanej umowy z gminą na koty (?), nie ma w nim kotów.. :/ Koty będzie musiała odłowić fundacja....
branka, dzięki ludziom z rancho de syf jest najwięcej zdjęć, dowodów i świadków. są jacy są, ale jest tam mnóstwo informacji i nie zmoderowanych postów świętej dziewicy! Taka naga prawda no.. chociaż coś czuje, że jakby nie było to tam anonimowe to byłoby bardziej kulturalnie. :/

No wlasnie - masz racje, Desire. RRdS jest wprawdzie malo eleganckie, ale konkretne: prawdziwe, informatywne, zawiera screeny postow, fotografie.
WY zas niektorzy, zarzucajac tamtemu towarzystwu wulgarnosc, chamstwo czy co-tam-jeszcze - NIE stworzyliscie w sprawie Redlarskiej NICZEGO.
Biblia mowi: Po owocach ich poznacie.  
A teraz doczytaj czym są owoce wg Biblii.
To jak się nie zrobiło czegoś, np nie uratowało jakichś zwierząt, to nie można jednocześnie nieakceptować chamstwa i wulgaryzmów? Dziwna filozofia...
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
03 września 2018 08:28
"Zgłaszam to do prokuratury"  😂


Zostaniemy pozwane o to, że na forum dyskusyjnym śmiałyśmy dyskutować o tym co sama opisuje na tym swoim paszkwilu. Przepraszam, blogu. 😉
Haalo, policja? Proszę przyjechać na re-voltę. 😁
Ciekawe jest nie mieć kasy na karmę dla kotów ale mieć kasę na założenie sprawy 🤔wirek:
mnie dziwi, że jeśli ona chce coś zrobić, to wszystkiego wymaga 😵 w sensie - chce "odbudować hodowlę owiec i kóz" to przyjmie baranka i koziołka na stałe (:hihi🙂 albo na jakiś czas, nie chce zrzec się psów i kotów, więc chce karmę, budę albo chociaż deski na budę 🤔wirek: dla mnie logiczne jest, że jeśli nie ma się warunków/pieniędzy/czasu/cokolwiek innego to nie można mieć zwierząt albo trzeba mieć ich mniejszą ilość, bo to nie sztuka mieć stada zwierząt, sztuką jest zapewnienie im godnych, odpowiednich warunków 😉
[quote author=_Gaga link=topic=80308.msg2806692#msg2806692 date=1535962029]
Haalo, policja? Proszę przyjechać na re-voltę. 😁
Ciekawe jest nie mieć kasy na karmę dla kotów ale mieć kasę na założenie sprawy 🤔wirek:
[/quote]

Nieee no co ty... Kasy na zalozenie sprawy tez nie ma. Na to musza sie zlozyc czytelnicy blogusia. Albo my, tu piszacy.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
03 września 2018 16:57
Ktoś szuka psa. Psa, który będzie stróżował i pilnował gospodarstwa. Uderzyła oczywiście prosto do hodowli FCI i oczekuje psa za drobne 😉
Ktoś szuka psa. Psa, który będzie stróżował i pilnował gospodarstwa. Uderzyła oczywiście prosto do hodowli FCI i oczekuje psa za drobne 😉

czytam i nie wiem jak to skomentować, jak można mieć w sobie tyle pychy 😵 🤔
Na trochę wypadłam ze śledzenia losów Tej-Której-Imienia-Wymieniać-Nie-Wolno, wrócłlam, czytam i oczom nie wierzę. Z jednej strony oficjalne dokumenty, z drugiej dyrdymały. Kobita idzie w zaparte, nikt jej nie przekona, że białe jest białe, a czarne jest czarne.  Ona jest po prostu infantylna. "Jak zamknę oczy, to nikt mnie nie będzie widział".

Ten infantylizm przejawia w najróżniejszych sytuacjach, np. że pozwoli się wybrać na prezydenta, czy w bezsensownym powtarzaniu czegoś, co gdzieś zasłyszała czy przeczytała. Nie rozumie podstawowych pojęć (prawo nie działa wstecz) ani sformułowań, którymi chętnie i często się posługuje (stalking).

Wizja świata dziecka. W połączeniu z niechęcią do pracy, intensywnym życiem wirtualnym, brakiem wiedzy i brakiem chęci jej zdobycia na temat podstawowych potrzeb zwierząt dało to efekt jaki dało.

Nie ma pieniędzy na wykarmienie kotów, ale koniom nigdy niczego nie brakuje. Cud panie, po prostu cud.

Jak może miłośniczka zwierząt (za którą się uważa) puszczać taki komemtarz:

Anonimowywtorek, 28 sierpnia 2018 01😲3😲0 CEST
Ja ogólnie polecam owczarki niemieckie, mój ojciec miał w sumie kilka. Ważne aby je od szczeniaka szkolić, absolutnie nie bić, karmić co 2-3 dni (jak codziennie dostaną michę to nie będą szanowały właściciela i nic im nie będzie się chciało), ale karmić dobrze - mięsem a nie chlebem.
_Gaga Akurat to z kasą na zakładanie sprawy jest dość proste. W momencie jeśli ktoś uważa, że popełniono przestępstwo na jego rzecz (nie ścigane z urzędu, a na wniosek pokrzywdzonego, zwykle cywilne) ma możliwość zgłosić to na policji/w sądzie (założyć sprawę), a jeśli jest osobą hm... "ubogą", w sensie, nie stać jej na sprawę, może wystąpić o umorzenie kosztów ze względu na trudną sytuację materialną (do wniosku o umorzenie kosztów dołącza dowody, jak np. papier z MOPS o zasiłku i jego wysokości, czy jakieś inne potwierdzenie ile ma dochodu/zasiłku/wpływu + udowodnienie rozchodów czyli wydatków, może to być np. dokument o wysokości czynszu/najmu mieszkania, cokolwiek "sprawdzalnego" np. w spółdzielni mieszkaniowej - czyli poza tym, co wypisał wnioskodawca). Jest zapis w Konstytucji, że wszyscy obywatele są równi wobec prawa i można to przepchnąć, uzasadniając to właśnie tym zapisem - bo brak lub posiadanie pieniędzy nie może tworzyć równych i "równiejszych" w kwestii możliwości dochodzenia swoich praw przed sądem. W teorii oczywiście tak to wygląda i się praktykuje. Raz jest uzasadnione, raz nie (to już decyzja sądu, może wniosek umorzenia odrzucić lub wezwać do jego uzupełnienia o dodatkowe załączniki, jeśli są wątpliwości), ale da się to obejść. Jak większość przepisów prawnych w Polsce - zawsze są jakieś luki.
[quote author=Wikusiowata]może wystąpić o umorzenie kosztów ze względu na trudną sytuację materialną [/quote]

I teraz prawdopodobny ciąg dalszy: Powódka w toku sprawy pieniaczy, zasypuje sąd pismami, powołuje setki świadków, pisze odwołania - mimo, że jest jasne, że jej zarzuty względem Pozwanych są z palca wyssane.
Sprawa trwa, czas mija, koszty rosną.
Pytanie: co wg Ciebie wówczas zrobi (na 99% ) sąd, biorąc pod uwagę z jednej strony te koszty, z drugiej - niewypłacalność Powódki ?

(Mogę Ci z własnej praktyki odpowiedzieć na to, ale poczekam, jestem bardzo ciekawy, jaki jest Twój poziom świadomości w tej kwestii... 🙂 )
Rollnick Jeśli przyjmiemy taki scenariusz, jak napisałeś i uwzględnimy, że "powódka" wystąpiła o zwolnienie z kosztów przed lub w trakcie nadawania biegu sprawie (czyli przed lub podczas składania wniosku do sądu w sprawie), sąd prawdopodobnie obciąży ją kosztami postępowania (dojazd pozwanego, koszty jego radcy prawnego lub innego pełnomocnika, utracony zarobek ze względu na brak stawiennictwa w pracy na rzecz rozprawy w sądzie - art.108 u.o.k.s.w.s.c.). Sąd może uwzględnić "wyjątkowe okoliczności" (art. 102.k.p.c.), które nie są sprecyzowane prawnie i zależą od Sądu i jego podejścia do sprawy, zwykle nie wystarczy sama "zła sytuacja majątkowa" i zwolnić powoda od kosztów procesowych lub zasądzić tylko ich część na rzecz wygranego - ale tutaj to raczej nie będzie miało zastosowania (brak tych "wyjątkowych okoliczności", patrząc na przykładowe orzecznictwo dostępne nawet w Internecie). Sąd może podeprzeć się art. 103 k.p.c. i zasądzić od powódki (ze względu na jej, ogólnie nazwijmy "zachowanie" w trakcie procesu) koszty pomimo niewypłacalności (można je rozłożyć na raty i/lub odroczyć do maks 3 lat/ wnieść o umorzenie; na podstawie kolejno art. 119, art.120 i art.121 ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych). Jednak w przypadku umorzenia/odroczenia i przedawnienia się należności (niewypłacalna=nieściągalne/ nieegzekwowalne) i tak zapłacą współobywatele (czyli pójdzie kasa ze Skarbu Państwa) - to mi się wydaje najbardziej prawdopodobnym scenariuszem. Przyznaję, z taką sprawą nie miałam do czynienia i nie jestem pewna, co zrobi w takim wypadku sąd (moja wiedza i doświadczenie w tym zakresie jest ograniczona, jedyne wspieram Mamę w walkach sądowych z ojcem, wykształcenia kierunkowego też nie mam) i w sumie ciekawa jestem jak to wygląda realnie. Uff, dobrze że to wątek "offtopowy", bo sporo tego  🤣
[quote author=Wikusiowata]moja wiedza i doświadczenie w tym zakresie jest ograniczona, jedyne wspieram Mamę w walkach sądowych z ojcem, wykształcenia kierunkowego też nie mam[/quote]
Ale widać, że trochę tematu "liznęłaś". To teraz powiem Ci, z czym ja miałem do czynienia. Otóż ładnych parę lat temu facet, który budował mi dom i stajnię roboty nie dokończył, parę rzeczy spaprał, a następnie wziąwszy kolejną zaliczkę spier...niczył z placu budowy w środku zimy, pozostawiając budynki w żaden sposób nie zabezpieczone. Potem jeszcze okazało się, że pieniądze otrzymane ode mnie na materiały częściowo przehulał, a te materiały brał u znanych sobie dostawców "na krechę", wmawiając im, że ja przyjadę i zapłacę.

Za nie zrealizowanie umowy domagałem się w sądzie kar przewidzianych umową, za rzeczy spieprzone - pokrycia kosztów naprawy. Sprawa była oczywista, o winie pozwanego jednoznacznie świadczyła dokumentacja budowlana, zeznania kierownika budowy, cała skrzętnie gromadzona przeze mnie papierkologia, kwity na każdą złotówkę.  Sprawa z powództwa cywilnego toczyła się 3 lata, rozprawy mniej więcej raz na pół roku. Niektóre rozprawy były na wokandzie przewidziane na 2 - 2,5 godziny, a trwały niecały kwadrans... Ale każda rozprawa to koszt sądowy.

Na pierwszej rozprawie pozwany oświadczył, że jest bankrutem, musiał firmę zamknąć, nie ma żadnego majątku (miał, ale na żonę , z którą miał rozdzielność majątkową). W zeznaniach łże, mataczy, sam sobie przeczy, wszystko w oczywisty sposób wykazywało jego winę. No ale standardowo sąd powołuje w takich przypadkach biegłego do wyceny szkód. Tak było i teraz. Biegły napisał opinię, potem opinię uzupełniającą. Przy tej drugiej  popełnił błąd proceduralny, więc sąd powołuje nowego biegłego, który znowu pisze opinię i opinię uzupełniającą. Za opinie pierwszego biegłego sąd wyznacza wynagrodzenie 6 tys., za opinie drugiego - 12  tys. Słowem - dużo. W uzasadnieniu wysokości wynagrodzenia sąd stwierdza, że opinia jest "rzetelna i wiarygodna". Drugi pakiet opinii wyżej wycenia koszty, które powinny mi się należeć za szkody poczynione przez budowlańca, zatem wzrasta kwota z pozwu. Na ostatniej rozprawie sąd ogłasza wyrok, w której uznaje winę budowlańca, ale jednocześnie mając świadomość kosztów i faktu niewypłacalności winnego stwierdza, że kwota odszkodowania określona w opinii biegłego (tej "rzetelnej i wiarygodnej"😉 jest zawyżona, a kary z umowy są "niezgodne z zasadami współżycia społecznego". W związku z tym ogranicza wysokość odszkodowania do 20% pierwotnego - wbrew faktom, stanowi faktycznemu budynków i elementarnemu zdrowemu rozsądkowi. A w związku z tym przerzuca na mnie 80% kosztów.

Pierwsza myśl: walczymy dalej. Ale konsultacja z poleconym cywilistą wysokiej klasy nie pozostawia złudzeń: sąd miał prawo tak zrobić, w związku z tym można albo kolejne X lat to ciągnąć, ale w efekcie można albo odzyskać raptem parę tysięcy, albo wtopić jeszcze bardziej. Jak się pociągnie temat dalej, to możliwe jest, że w tej sytuacji sąd znowu przerzuci koszty na mnie. A że pozwany miał rozdzielność z żoną, więc w razie wygranej i tak nie wyegzekwuję kwoty odszkodowania.

Tak działają sądy cywilne. Taki sąd jest to przede wszystkim narzędzie do pozyskiwania pieniędzy do budżetu państwa. I nie ma się co łudzić, że ma to cokolwiek wspólnego z wymiarem sprawiedliwości. Więc teraz widząc zapędy PiS-u, próby podporządkowania sobie sądów do celów politycznych, krew się we mnie burzy. Ale z drugiej strony uważam, że owszem, sądy to jest państwo w państwie i jak nie trawię Ziobry i innych pisiorów, tak poparłbym ich zamierzenia rozpieprzenia tego chorego układu w drobny mak. Poparłbym, gdyby - powtórzę - pisiorom nie chodziło o politykę i utrzymanie się przy władzy, a o faktyczną reformę sądownictwa dla dobra publicznego.
Rollnick, inna możliwość, którą obstawiałam: w sprawie pieniacz przeciwko wypłacalny pracujący obywatel sąd przyzna rację pieniaczowi, skazując pracującego obywatela na zawiasy, bo na pewno się odwoła do drugiej instancji, a koszta sądowe na skarb państwa, mimo, że pieniacz od 2004 roku bierze tysiące dopłat z UE, ale etatu nie ma.
rollnick, gratulacje za rewelacyjny opis (nie) funkcjonowania systemu sądownictwa.
Większość, obstawiam, wyroków jest na zasadzie: by wilk był syty i owca się nie buntowała.
A wszyscy "profesjonaliści prawa" by za kulisami zgrabnie żonglowali wzajemnymi kompromisami i przysługami.
[quote author=halo]rollnick, gratulacje za rewelacyjny opis (nie) funkcjonowania systemu sądownictwa.[/quote]
Samo życie. Na przyszły raz wynajmę paru dresów do wyegzekwowania prawa. A wszystkich czytających przestrzegam przed pewnym budowlańcem z Piekar Śląskich (firma z siedzibą na Jana Pawła II).
rollnick Szczerze, kołatało mi się takie "rozwiązanie" (a przynajmniej coś podobnego) po głowie, ale łudziłam się, że aż tak źle w sądach nie jest. Bo obiektywnie patrząc, właśnie taka decyzja sądu uderza w zasady współżycia społecznego - winny płaci grosze, a 80% odpowiedzialności finansowej spada na pokrzywdzonego, który po prostu chciał dojścia do sprawiedliwości za pośrednictwem sądu (i miał dowody, niepodważalne, z tego co wymieniłeś). Przykro mi, że byłeś ofiarą takiego obrotu spraw - to właśnie jest chore w polskim sądownictwie.  🤔

A tematu "prawa cywilnego" liznęłam właśnie przy okazji spraw, które pośrednio dotyczą również mnie. Mama słabo rozumie język urzędowy, a już szczególnie niuanse językowe w aktach prawnych (gdzie łatwo się pomylić w interpretacji), innymi słowy: jak ma przeczytać i zrozumieć o co chodziło ustawodawcy, to łapie się za głowę, że "czarna magia". Ja za to się interesuję językiem (ogólnie, częściowo jest to związane z moją pracą). Lubię sobie pogrzebać w prawie (czasami) - lepiej mi idzie interpretacja "co oderwany od rzeczywistości autor miał na myśli". Chcąc nie chcąc, trochę ogarniam kodeks cywilny i niektóre ustawy (w stylu wiem, albo szybko się dowiaduję jak nie wiem, gdzie co znaleźć i próbuję interpretować m.in. na podstawie orzecznictwa dostępnego w necie, bo to jednak jakiś wyznacznik jak sądy to traktują i dość dobra podpowiedź, szczególnie przykłady spraw precedensowych). 
Tyle że w Polsce nie obowiązują precedensy, ani żadnymi wyrokami nie wolno się kierować, nawet orientacyjnie.
Za to warto mieć znajomych, w gronach prawniczych.
[quote author=Wikusiowata]rollnick Szczerze, kołatało mi się takie "rozwiązanie" (a przynajmniej coś podobnego) po głowie, ale łudziłam się, że aż tak źle w sądach nie jest. [/quote]
Jest, niestety. Podobnych spraw znam kilka. M.in. budowę, w której wykonawca wbrew projektowi zrobił strop na wysokości zaledwie 2,20, a sąd uznał, że inwestor nie ma co się czepiać, bo przecież da się tak mieszkać... Albo sprawę człowieka, któremu nad działką wybudowano wiadukt i w ramach rekompensaty zapłacono 250 zł. Albo dość głośną sprawę sprzed paru lat, gdzie - uwaga ! - mimo prawomocnego wyroku sądu nakazującego zmianę przebiegu budowanego wówczas fragmentu drogi S1 ta droga powstała "po staremu".

Polska-państwo to jest wrzód na Polsce-kraju.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
06 września 2018 07:25
Precedens nie istnieje oficjalnie, ale jak trzeba to wszyscy powołują się na prawomocne wyroki, aby poprzeć swoje kroki. Jest to normalnie, przynajmniej w mojej branży.
Problem w tym, że pewne przepisy można interpretować dwojako, tak że każda ze stron może to dopasować pod siebie, warto korzystać z dobrych komentarzy do ustaw. Niestety sądy często odmawiają wykładni.
He , he już nie będę sam  😁 Dzisiaj Indiana  oskarżyła przed prokuratorem całą Revoltę  🏇 . Wszyscy pójdziemy siedzieć  :emota2006098:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się