"Pornografia"?

Tak przewrotnie zatytułowałam.
Ale nie napiszę o gołej pupie.
Otóż zauważyłam ,że w bardzo zwyczajnych rozmowach towarzyskich między dość słabo znającymi się ludźmi coraz mniej tematów wstydliwych.
Czuję się często zażenowana szczerością w wyliczaniu schorzeń, tajemnic alkowy etc.
Tak jakby zwyczajni ludzie naśladowali tzw.celebrytów i usiłowali być interesującymi za każdą cenę.
Dotyczy to,niestety, ludzi bardzo dorosłych - znacznie starszych ode mnie.
Nieraz brak mi pomysłu na zmianę tematu rozmowy na neutralny.
Co się dzieje?
Jeszcze do niedawna takie rozmowy były męczącą wyliczanką na temat MAM
/ dom,auto,garnki ,wczasy etc/ i do tego jakoś przywykłam.
Teraz trudniej . Trzeba słuchać o aborcjach,molestowaniu, impotencji, hemoroidach etc.  🙁
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
22 lipca 2009 08:53
Najgorsze są starsze malkontentki, babcie, które wyliczają swoje wszystkie przypadłości.
Jak się nie raz taka rozgada to pohaftowac się można...

Nie dość, ze nie smaczne to i nie kulturalne.
A ja zauważam że ludzie bardzo często prowokują rozmowy schodzące na jeden tor, co gorsza uważają się w ich dziedzinie ekspertami którzy wiele przeżyli i jeszcze więcej zobaczyli. Wydaje mi się że ludzie powoli zacierają granicę dobrego smaku rozmów i nie umieją rozróżnić tego z kim można o tym pogadać z kim już nie wypada.
Dworcika   Fantasmagoria
22 lipca 2009 11:02
Tragedia na temat babciowych chorób odbywa się w autobusach do poradni specjalistycznych...
Nie wiem skąd to się bierze. Czasem myślę, że u starszych ludzi, to takie działanie na zasadzie "ja mam gorzej" - tyle chorób przecież.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
22 lipca 2009 11:04
Dworcika, Na poczcie w kolejce, w sklepie w kolejce, na podwórku na ławkach (prawie codziennie, jak jest ciepło, pod moim blokiem zbiera się pokaźne kółko wzajemnej adoracji babć osiedlowych i zaczyna się wyliczanka 😵 , chociaż ostatnio jakby mniej ich przychodziło i rzadziej odkąd usunęli jedną z ławek), na przystankach, itp.
Dworcika   Fantasmagoria
22 lipca 2009 11:10
Notarialna, mam ogrom szczęścia najwyraźniej 😉 Co prawda trafiam na takie akcje w różnych miejscach, ale są to takie chwilki w czasie mojego przelotu, więc może nie zwracam tak uwagi. Ale w autobusie/tramwaju moje radary niestety funkcjonują...
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
22 lipca 2009 11:12
Dworcika, Notarialna,  ale z drugiej strony, jesteście młodymi, zdrowymi dziewczynami i nieźle powodzi wam się w życiu. Pomyślcie, że macie 70 czy 80 lat, 650 zł emerytury na miesiąc, macie chorobę wieńcową, chore nerki, hemoroidy, przestającą działać wątrobę, do tego macie coraz większe problemy z wzrokiem i ze słuchem, powoli wypadają wam zęby. Kolejki do lekarzy są zarąbiście ogromne, nie macie pieniędzy żeby swobodnie jeść przez cały miesiąc, a co dopiero, żeby kupować leki, więc nie kupujecie wszystkich, albo bierzecie co drugi dzień w efekcie czego boli was wątroba, macie refluks i zgagę. Jesteście przerażone, bo ciągle coś nowego wam jest, bo tu was boli tam was tłamsi, nie macie pieniędzy, a świat zmienia się tak szybko, że nie jesteście w stanie tego ogarnąć. Czasem trzeba się wygadać, opowiedzieć komuś o tym, wyżalić się, poczuć, że nie jest się samym.

Rozumiem, że byłybyście ciągle uśmiechnięte i latałybyście z motylkami i ptaszkami. Czasem też trzeba mieć w sobie trochę empatii.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
22 lipca 2009 11:13
Dla mnie najgorsze jest załatwianie rodzinnych spraw z gadaniem i wyciem na cały autobus/ tramwaj.
Człowiek mimo woli przysłuchuje się temu wszystkiemu. Ostatnio miałam taką sytuację i już miałam im powiedzieć, żeby swoje sprawy załatwiali w domu, a nie w publicznych miejscach. i to sprawy dość osobiste :/
opolanka   psychologiem przez przeszkody
22 lipca 2009 11:13
To, że ludzie się "obnazają" w różnych miejscach, to jedna sprawa. A tematyka tych wynurzeń, to sprawa druga.

Dzieciaki mówią o szkole, nastolatki o miłościach i imprezach, młode matki o kupkach, pieluchach i mleku, a starsi ludzie o chorobach. Mi też to przeszkadza, ale to, co w moim wieku jest tak bardzo zajmujące, moze i babciom przeszkadzać. Także chill out 😉

nie lubie ludzi, którzy przychodzą i całe życie opowiadają, choć przyszli tylko po zapalki a stoją 30minut. Ale ci ludzie czasem nie maja sie do kogo odezwac, trzeba to zrozumiec...
Ja już nawet nie narzekam na te gadki o zdrowiu-ale jak mi ktoś opowiedział o swoich relacjach seksualnych z psem to mnie zamurowało na amen.
Taki hardcore mam na myśli.
Dworcika   Fantasmagoria
22 lipca 2009 11:17
Strzyga, nie przeszkadza mi jak sobie stoi grupka i dyskutuje o czym tylko chce - w parku czy innym tego typu miejscu. Ale niekoniecznie sprawa mi przyjemność wysłuchiwanie z kim i jak puszcza się Kaśka/Baśka/Jolka czy inna, albo o lewatywie pewnej pani, w momencie kiedy dyskusje te toczą się bezpośrednio nad moją glową w zatłoczonym tramwaju/autobusie.
Tu jest różnica.
A ja myśle, że media usuneły granice o czym można mówić otwarcie, a co jednak powinno zostać tabu (choroby, pogrzeby, etc.)
- mówie o ludziach młodszych. Pozatym seks już od dawna przestał być tematem tabu i w tym momencie granica została zburzona.

Mi to jakosć nie przeszkadza, zajmuje sie swoimi sprawami i tyle 😉
A babcie jak to babcie żyją w swoim świecie i mają inne problemy niż ja.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
22 lipca 2009 11:20
Ja już nawet nie narzekam na te gadki o zdrowiu-ale jak mi ktoś opowiedział o swoich relacjach seksualnych z psem to mnie zamurowało na amen.
Taki hardcore mam na myśli.


Mnie to nigdy nie spotkało, ale miewam różne sytuacje i róznych rzeczy sluchać musze z racji zawodu. Cóż, ludzie jacy są tacy są, co zrobić.
Następnym razem powiedz, że Cie to nie interesuje i tyle.
Zgadzam się z tulipan po prostu słowo TABU zmieniło znaczenie i mocno zawęziło swój krąg

I teraz Ci co nie chcą słuchać niestety często są na to skazani,a niestety nie zawsze wypada odejść lub powiedzieć,że nas to nie interesuje
Zwłaszcza jeżeli od tej osoby jesteśmy w jakis sposób zależni, np. nauczyciel, urzędnik, babcia, itp.
Czasami mam wrażenie, że dla niektórych pojęcie kultury w miejscach publicznych jest inne niż dla mnie. Nie wyobrażam sobie głośnych rozmów na tematy bardzo prywatne w miejscu publicznym. Dla innych to może być po prostu niezręczne wysłuchiwać takich wynurzeń i powinno się to uszanować. Tak samo jak zaczepianie obcych i narzucanie się ze swoim towarzystwem - tutaj aluzja do starszych osób, które np. w autobusie przez pół godziny nawijają do mnie o czymś, o czym nie mam i nie chcę mieć pojęcia.

Między znajomymi - różnie to wygląda. Miałam kumpelę, która uwielbiała się ze mną dzielić swoimi doświadczeniami, z sypialnianymi włącznie  🤔wirek: Nie mam pojęcia skąd to się bierze, ale nawet na forum to widać, każdy ma swoją granicę ujawniania swojego prywatnego, czy nawet końskiego życia. Czy to źle - wg mnie nie, jak nie chcę, to nie czytam, nie piszę o pewnych sprawach. Nie wstawiam pewnych zdjęć. Wolę rozmawiać z ludźmi o zainteresowaniach niż o tematach rodem w plotkarskich magazynów. Ale skoro takie tematy funkcjonują wyraźnie jest na nie zapotrzebowanie.
Pochodzę ze wschodu Polski i strasznie lubię takie pogaduchy "o życiu i śmierci"  z przypadkowymi ludźmi.
I może być o chorobach też.
Ale takie rozmowy-to czysta przyjemność - czerpanie z mądrości ludzi.
A teraz pojawia się taki nowy styl- język serialowy,taki niby dowcipny,autoironiczny ale przekraczający granice.
Dotyczy też sposobu ubierania się,witania, spoufalania,śmiechu na całe gardło u kobiet etc.
I rozumiem młode osoby-taka moda i styl.
Ale jestem zgorszona starszymi.
Jakoś tak bez godności.
W momencie kiedy mowia tylko o sobie kompletnie mnie to nie interesuje.Kaze nam ktos tego sluchac?
Coz nas to obchodzi?

Jednak jak slysze w autobusach,bo "Mlodzi,to...","Mlodzi tamto..."to mam ochote  👿
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
22 lipca 2009 12:34
Na takie dramaty typu- bo ktoś o sobie opowiada, a ja muszę słuchać, polecam mp3/radio w telefonie + dobra lektura. Jak się słucha muzyki i czyta, to czyjeś biadolenie nagle przestaje przeszkadzać. Ja dość często zmuszona jestem podróżować komunikacją miejską w przeróżnej konfiguracji i jakoś nie zauważyłam tego narzekania na cały głos, ale może to dlatego, że jestem zajęta własnymi sprawami, a nie przysłuchuję się rozmowom w okół?
W momencie kiedy mowia tylko o sobie kompletnie mnie to nie interesuje.Kaze nam ktos tego sluchac?
Coz nas to obchodzi?

Jednak jak slysze w autobusach,bo "Mlodzi,to...","Mlodzi tamto..."to mam ochote  👿

No czasem nie ma jak uciec. Jesteś "u Cioci na imieninach" a tu pomiędzy wódką a zakąską zaczyna się rozmowa o zaletach lewatywy- ups! Oczyszczania Organizmu stroną gdzie słońce nie dochodzi.
Gdzie się robi,za ile itd.
Dworcika   Fantasmagoria
22 lipca 2009 12:51
Strzyga, nie mam w zwyczaju słuchać muzyki w sluchawkach zbyt głośno - nie lubię, czuję się z tym niekomfortowo, bo nie chcę całkowicie odcinać się od tego co dzieje się dookoła.
Sterczące nad głową osoby mówiące zwykle dość głośno (ciche rozmowy mnie nie wzruszają, bo od tych faktycznie można się odciąć) o swoich bardzo prywatnych sprawach mnie drażnią.
Hmm, mam znajomą, która na spotkaniu (po roku, dwóch latach, na zlocie klasowym z podstawówki, spotkana przez przypadek na ulicy, w sklepie, po prostu zawsze) przede wszystkim opowiada z kim była ostatnio w łóżku i jak było. Ze szczegółami. W dodatku myśli, że jak ludzie nie chcą tego słuchać, to dlatego, że to ich szokuje. Nie, wcale nie szokuje. To jest po prostu niesmaczne, że tak okrawa swoje życie z tajemnic, gada o intymnych szczegółach, wszystko wywleka na światło dzienne. Opowieści o spermie na ścianie - ok, naturalna sprawa, tylko po co opowiadać to każdemu? Zamiast np. przyjaciółce?
W dodatku owa znajoma puszcza się na prawo i lewo i myśli, że w ten sposób jest dla mężczyzn fajna i wyluzowana, a oni tak naprawdę traktują ją jako łatwą dupę na telefon, ale to już zupełnie inna kwestia 😉
Ja miałam propozycję pomacania guzka na ....jądrze.
"Jesteś weterynarzem-może coś poradzisz"  😂 😂
O tempora.....
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
22 lipca 2009 17:00
Seks przestał być tematem tabu, ale mi się wydaje, że są granice dobrego smaku. No chyba, że ta druga strona - słuchająca jest zainteresowana.
To ja jakaś niedzisiejsza jestem. O swoich sprawach intymnych nie opowiadam nikomu. Z przyjaciółką nigdy nie dyskutujemy o doświadczeniach czy preferencjach seksualnych. Nasze rozmowy stają na granicy: "ostatnio X unika bliskości, jak myślisz, to zmęczenie czy zdradza mnie?".
Nawet z obecnym partnerem nie rozmawiam o sytuacjach łóżkowych z byłymi. Mam szacunek dla naszej alkowy i byłabym wściekła, gdyby partner opowiadał swoim kolegom o tym co robimy w sypialni.

edit:gramatyka
Mi się wydaje, że większość ludzi zbytnio nie opowiada o życiu intymnym, to kwestia szacunku dla partnera, wyjątki są, ale nieczęste. Też wyznaję taką zasadę, i nie wyobrażam sobie nawet swojej reakcji, gdyby partner coś opowiadał... Fakt, panowie czasem lubią się pochwalić, ale jeśli wykraczają poza "jest fantastycznie" to chyba naginają granicę dobrego wychowania.
A rozmowy o byłych partnerach to też grząski temat 😉 parę opowiedzianych historii, raczej humorystycznych, bez emocji, to nic złego. Ale kwestia tego, co było w sypialni to sprawa tylko moja i owego byłego partnera. Nigdy, przenigdy nie zapytałabym drugiej strony o intymną stronę poprzednich związków. To nie interesuje mnie, ważne jest to co tu i teraz. A to, ze nie mam się czym zadręczać, jeśli chodzi o przeszłość partnera, to już kwestia jego wyboru...
Hmm... Gdzieś czytałem, że Amerykanie mają psychoanalityków, a Polacy - przyjaciół. A że zaczyna się opowiadać przyjaciołom (albo i nie...) rzeczy, które normalnie opowiada się tylko psychoanalitykowi..? Widać taki trynd.

Poza tym, to generalnie uważam, że cały ten seks jest już od dawna passe... Por: http://homepage.mac.com/jacekkobus/Index/Babsztyl.htm
trzynastka   In love with the ordinary
22 lipca 2009 19:41
ja nienawidzę wręcz gdy ktoś do mnie zagaduje choćby na najnormalniejsze tematy.
Nie mogę przejść się spokojnie z psami, stanąć w kolejce lub usiąść na ławce  🤔
Co mnie obchodzi czy danej pani podoba się mój sweter a dana babcia pyta o rasę psa, facet w sklepie o pogodę a jakiś dziadek czy może się przysiąść - przysiąść pewnie ! Ale niech Pan zamknie gębę na kłódkę.  🤔
Eh...

Nienawidzę pogadanek w poczekalni, gadania w autobusach !  👿

Czy tylko mnie to tak drażni czy tylko mnie tak zaczepiają?
Mnie to nie drażni, ale to chyba wynika z mojego charakteru i specyficznego nastawienia, jeśli chodzi o takie sytuacje... Tacy ludzie, jeśli są samotni i całe dnie spędzają w domu, a ich jedyną rozrywką jest chodzenie do sklepu, muszą z kimś zamienić słowo. Często, jak idę z psem, pytają co to za rasa, czy można pogłaskać i spokojnie odpowiadam (pies i tak pogłaskać się nie daje, więc tą sprawę mam 'z głowy'😉.
trzynastka   In love with the ordinary
22 lipca 2009 19:52
Ja nie lubię, wręcz mnie ciarki przechodzą jak o tym pomyśle...

nie chce żebyście myśleli, że jestem od razu opryskliwa, staram się odpowiadać miło ale krótko równocześnie dając do zrozumienia, że na dalsza konwersacje nie mam ochoty. Ale co najmniej raz w tygodniu trafi się upierdliwiec.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się