Kredyt

Mnie przeraża zadłużanie się na kilkadziesiąt lat na nie małe kwoty..
Różnica jest zasadnicza wynajemcy można zawsze przestać płacić a kochanemu banku niestety nie.
I dom nie jest wcale łatwo sprzedać w razie w i nie wyjdzie się na tym do przodu.
Nie mówiąc o kwestii spowiadania się ze wszystkiego cholernym bankowcom i robienia pod ich widzimisię..
Ja bym nie brała, gdybym nie musiała i nie wzięłam. A mogłam mieć dom już 2 albo i 3 lata temu. Jak tylko ma się możliwość skończenia jakoś samemu, choćby wolniej, to poczekać cierpliwie i nie zadłużać się na lata.. I satysfakcja większa i wolność od banków - bezcenna.
No ale teraz nie moda na budowanie samemu systemem gospodarskim - lepiej zapożyczyć się na grubą kasę i mieć już iluzję.
Nie piję do tych którzy muszą tylko do tych co biorą choć nie muszą ale chcą wyglądać.
gwash płacenie hipoteki jest gdzieś mam wrażenie na stałe wbudowane w repertuar życia wielu par, nie każdy ma możliwość mieszkania z rodzicami, a to niezbędny warunek budowania domu powoli, bo mieszkać masz gdzie i jak poczekasz jeszcze 3-4 lata nic się nie stanie. Dla mnie dobrą opcją są raty malejące- wydaje mi się dość bezpieczna opcja-póki będę w miarę pewna sytuacji finansowej raty będą wyższe, a w niepewnej jednak przyszłości coraz mniejsze. W przyszłym roku zmienia się też prawo kredytowe i ciężej będzie otrzymać kredyt na okres powyżej 25 lat, niestety
deborah   koń by się uśmiał...
02 grudnia 2011 11:27
dla mnie z kolei głupota jest płacenie komuś za wynajem. 1000 zł miesięcznie zasila kasę kogoś kto pewnie sam kupił owe mieszkanie w kredycie a najemcy dzielnie ten kredyt spłacają 😉

wiadomo różnie bywa w życiu. ale ja dom traktuję jak lokatę kapitału. kupiłam za 270 tys wyremontowałam zrobiłam kino i teraz wart jest 300 powiedzmy.

a przez ten czas już jakąś część kredytu mamy spłacona i nie trzeba będzie w razie skrajnej sytuacji oddawać bankowi całości.
punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

nie mogłam zamieszkać ani u jednych ani u drugich rodziców. musieliśmy decydować. albo najem albo kredyt. Drugie jest bardziej uzasadnione ekonomicznie tym bardziej ze mamy kredyt na ekstra warunkach., i wcale nikomu nie muszę się spowiadać  z niczego 😉
dla mnie z kolei głupota jest płacenie komuś za wynajem. 1000 zł miesięcznie zasila kasę kogoś kto pewnie sam kupił owe mieszkanie w kredycie a najemcy dzielnie ten kredyt spłacają 😉



Glupota, czasem konieczność. Ja nie mam gdzie mieszkać póki co, zostaje mi tylko wynajem. Ze względu na wiek o kredycie hipotecznym mogę póki co pomarzyć, dodatkowo nie jestem w 100 % pewna czy zostanę w obecnym mieście na stare lata. Mój dom rodzinny jest 200 km od Wrocławia, dom chłopaka drugie 200 w drugą stronę. Nie każdy ma możliwość pójścia na swoje od razu i chociaż szlag mnie trafia jak co miesiąc płacę 1800 zł w próżnie to nic na to póki co nie poradzę
deborah   koń by się uśmiał...
02 grudnia 2011 11:32
racja. nie dopowiedziałam. czasami życie stawia w takiej a nie innej sytuacji i wynająć trzeba. miałam na myśli świadomy wybór najem/kupno własnego  :kwiatek:
to już faktycznie durnota nad durnoty i napychanie czyiś kieszeni 😉 sama kiedyś miałam plan kupić mieszkanie na kredyt i wynająć, mnie to nic nie kosztuje a za 30 lat mam mieszkanie dla dziecka 😉 Ale dwóch kredytów nie pociągnę pewnie nigdy, a póki co sama nie mam gdzie mieszkać 😉 O hipotekę chcę się starać jak skończy mi sie lokata, czyli za 4 lata, ale znalazłam ostatnio piękny dom w okolicy, w której chce za śmieszne pieniądze-może uda się wcześniej
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
02 grudnia 2011 15:01
jezeli w Polsce cena wynajmu jest wieksza niz cena kredytu to jasne ze sie nie oplaca. W niemczech gdzie mieszkam wynajmowanie jest czyms normalnym, malo kto wpada na pomysl kupowania na 30-letni kredyt mieszkania 60-cio metrowego. dlatego ja na wynajem inaczej patrze. Ale jak widze ceny w Polsce, warunki i samowole wlascicieli (ceny, brak umow, podnoszenie czynszu nagle) to nie dziwie sie ludziom, ze kupuja te male apartamenty z kredytem na cale zycie.
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
03 grudnia 2011 10:17
W Niemczech mój kuzyn od 10 lat wynajmuje dom z ogrodem, za który płaci 2000 zł (czyli 500 euro, tak?)- a dom spory. I chociaż stac go na kupno własnego, to wcale o tym nie myśli, gdyż mu się to po prostu nie opłaca...
My też mamy kredyt, ale to już chyba taki urok naszych czasów  🙄 Łatwo nie jest, ale mamy w planach rozbudowę i wynajem części powierzchni użytkowej, co za te 2-3 lata dałoby nam wytchnienie i "pewnośc" spłat rat. A na razie zaciskamy pasa, nie wyjeżdżamy na rozpasane wakacje, nie szalejemy na zakupach, meble mamy po dziadkach, rodzicach i sąsiadach (aczkolwiek ja to lubię- każdy mebel ma swoją historię i chociaż każdy inny, o jakoś razem tworzą swojski klimat) i jemy w biedronce/Lidlu. Ale za te 3 lata...  😁  😜
Różnica jest zasadnicza wynajemcy można zawsze przestać płacić a kochanemu banku niestety nie.

Niestety chyba nie zawsze tak jest. Mozesz przestac placic najemcy, pod warunkiem, ze masz gdzie mieszkac, zeby nie wyladowac pod mostem. Bankowi tez mozna przestac placic (pod warunkiem, ze masz plan B) - sprzedac mieszkanie, wynajac.


I dom nie jest wcale łatwo sprzedać w razie w i nie wyjdzie się na tym do przodu.

A to niekoniecznie.


Nie mówiąc o kwestii spowiadania się ze wszystkiego cholernym bankowcom i robienia pod ich widzimisię..

Moglabys rozwinac te mysl? Ja nie mam takich wspomnien z zalatwiania kredytu hipotecznego. Z niczego sie nie spowiadalismy i nic nie musielismy robic pod widzimisie bankowcow? Oczywiscie trzeba bylo przedstawic jakies tam papierki o dochodach i tym podobne, ale wydawalo mi sie to zupelnie normalne.


Jak tylko ma się możliwość skończenia jakoś samemu, choćby wolniej, to poczekać cierpliwie i nie zadłużać się na lata.. I satysfakcja większa i wolność od banków - bezcenna.

Pewnie, ze mozna sie budowac samemu latami, ale po pierwsze musisz miec gdzie ten dom postawic, a ceny dzialek to tez kwoty rzedu kilkuset tysiecy zl chyba (no w najlepszym wypadku - kilkudziesieciu, ale blizej stowki). Po drugie, na czas budowy domu (a to sa lata) musisz gdzies zamieszkac, a to generuje podwojne koszty i zwyczajnie moim zdaniem sie nie oplaca.
Mogę przestać płacić najemcy, przenieść się do mniejszego mieszkania, do rodziny. Cokolwiek i nie masz na karku comiesięcznych 2 lub 3 tysi do spłacenia. Bankowi przestać płacić to nie hop siup.
Opłaca się sprzedać dom na hipotece spłacony powiedzmy w połowie? A połowa to już dużo w momencie zadłużenia się na kilkadziesiąt lat. Bo ja nie znam takich przypadków, ale może..

Gdy buduje się dom na kredyt spowiadać się trzeba, biegać z papierkami, pilnować terminów, oddać dom w określonym czasie itp itd.

Co do ostatniego - toteż pisałam że "gdy tylko ma się możliwość".. Niestety ludzie są skorzy do życia ponad stan i nęcą ich kredyty nawet gdy są inne możliwości.
gwash, można sprzedać dom obciążony hipoteką. Bank weźmie kwotę niespłaconego zadłużenia a właściciel resztę. Budowa z kredytu jest trudniejsza niż zakup domu czy mieszkania ale truno się dziwić. W końcu dom budowany należy też jakby do banku. Co nie zmienia faktu, że ja wolę płacić za swój dom, niż komuś czynsz. Pracując jestem w stanie oddawać 30 % pensji bankowi, ale po latach mam swój dom. Czy byłabym w stanie płacić za najem z emerytury? Wątpię. Tym bardziej, że czynsze za najem w PL często przekraczają wielkość raty przy kredycie na 30 lat.
Przy kredycie warto przemyśleć wysokość rat do możliwości zarobku. Nie więcej niż np. 40% dochodu. Ja planuję też jeśli będzie tylko możliwość odłożenia kasy na 2-3 raty w przód. Aby w razie czego nie martwić się o kasę na ratę.
jakieś dwa obozy sie zrobiły - kredyt vs wynajem? każdy żyje i płaci za co chce.. nie można namawiać ani odradzac, którejś z opcji..

ja przez pare lat wynajmowałam mieszkania, płacąc komuś do kieszeni praktycznie "za nic" i żyło mi sie fajowsko, bo w danym momencie miało to dla mnie więcej plusów:
-wprowadzałam sie od razu, odpadaly remonty, urządzanie, wykańczanie (oszczędność czasu i pieniędzy)
-jak chcialam to zmieniałam dzielnice żeby było bliżej konia i stajni
-jak się znudzili sąsiedzi i okolica, można znaleźć coś nowego
-byłam mobilna i mogłam w każdym momencie wyjechać z kraju
-absolutnie nie było żadnych mieszkań na rynku pierwotnym które by spelniały moje wymagania, więc nie chciałam kupować na siłe i mieszkać gdzieś gdzie mi się nie podoba ale za to "na własnym"

po czym dorosłam do etapu kupienia własnego mieszkania i wzięłam kredyt na kilkadziesiat lat - i tez jest git. Wiadomo że raty musze płacić, tak jak 90% społeczeństwa więc wiekszość jest w takiej sytuacji.. jak się chce biadolić to zawsze się znajdzie powód, a to że bankowcy to zlodzieje, a że to kula u nogi etc..


wszystko jest dla ludzi...
carmina, oczywiście, że nie zawsze jest możliwość/potrzeba kupna. Sama też wynajmowałam około 2 lat. Co nie zmienia faktu, że docelowo wolę płacić za swoje. Jest wiele powodów, dla których ludzie wynajmują a nie kupują. Dla mnie strach przed kredytem jest najmniej rozsądnym. Oczywiście po dopasowaniu swoich możliwości. Bo nie rozumiem też po co się rzucać na willę, skoro stać nas najwyżej na M3.
hmmm może nie stoję przed decyzją, ale się zastanawiam.
Mieszkamy w mieszkaniu, które jest praktycznie nasze, a w teorii należy do mojej mamy.
Mamy działkę z domem - byle jakim, do niczego się nie nadaje.
Robimy teraz projekt nowego domu, szkieletowa konstrukcja , żeby szybko stanął, ekipę mamy na lipiec umówioną. W wrześniu by się wprowadził.
Szukamy kupca na mieszkanie ( mama daruje mi kasę)  plus chcemy dobrać pożyczkę hipoteczną , nie wiem 50 tys może na wykończenie domu.
Ale co będzie jak nam się nie uda sprzedac mieszkania? Więc rozważam opcję kredytu hipotecznego. Mój wujek jest kierownikiem banku Millenium w naszym mieście, stąd decydowałabym się na Millenium, no jasne nie tylko z tego względu. Rodzina na Swoim odpada, bo rudera na działce stoi, chociaż zamieszkać w niej można tylko latem. Mieszkanie by się wynajęło ( dobry punkt w mieście) i myślę, że na ratę kredytu by było.
Tak sobie wstępnie rozważam.
pomocy
Witam, mam pytanie odnośnie kredytu konsolidacyjnego. Czy w umowie powinna być podana cała kwota kredytu łącznie z odsetkami, które będą naliczane przez czas trwania kredytu? Moja babcia wzięła taki kredyt gdzie na umowie widniej dana kwota.Myśląc, że spłaciła już cały kredyt udała się do banku i okazało się , że to dopiero połowa kredytu a druga o takiej samej wysokości jak kredyt kwota jest jeszcze do spłacenia i są to odsetki. W umowie nie ma podanej całej kwoty do spłaty tylko wysokość jakby gotówkowego kredytu .
marysia550, ja tak zrobiłam. Kwota czynszu z mieszkania prawie pokrywa mi ratę. Zostaje mi i mieszkanie i dom. Dobra opcja, zwłaszcza jeśli masz dzieci 🙂

anil22, na umowie kredytowej powinna być zawarta zarówno kwota kredytu jak i przybliżona kwota z odsetkami. Z uwagi na to, że odsetki są zmienne, nie podaje się jej dokładnie określonej. Za to dokładnie sumę zadłużenia widać na harmonogramie spłat. Tam masz zawsze co do grosza podane.
Marysia zależy za ile realnie możesz to mieszkanie wynająć. I czy jesteś pewna że wynajmujący się znajdzie na te x lat i nie będziesz dokładać do mieszkania a raty kredytu i tak będzie trzeba płacić.

gwash, jeśli marysia550, ma mieszkanie w mieście i weźmie za nie np. 1000zł a rata wyjdzie jej np. 700zł to jeszcze jej zostanie, żeby odłożyć na miesiące bez lokatora.
bera7, 1000zl + czynsz i media w takim wypadku, co daje kwote sporo wyzsza. Oby sie znalazl najemca, mam nadzieje, ze mieszkanie duze, fajne i w dobrym miejscu, zeby mozna wynajac za duze pieniadze. Bo inaczej z 1000zl nie zostanie nawet na rate w wysokosci 700zl.
własnie na umowie jest kwota kredytu i pare punktow koszty kredytu w bardzo przyblizonej cenie.I moja babcia nie połapała sie , ze to sa dwie różne kwoty za dwie różne rzeczy.maskara nikt jej tego nie wytłumaczył
właśnie, z wynajmem też nie zawsze jest tak różowo. to nie tak, że się wynajmie i jest. czasem mieszkanie stoi miesiąc puste i trzeba wyskoczyć z kasy. potem zależy na jakich wynajmujących trafisz: a to nie zapłaci, bo stracił pracę, ale obiecuje, że w przyszłym miesiącu nadpłaci (spoko, ludzka rzecz, ale Ty czynsz, media i ratę zapłacić musisz), a to zepsuje się pralka, a to awaria internetu, a to sąsiad zalany, a to frytki spalone... niby drobiazgi, koszty pokryte z kaucji lub ubezpieczenia, ale to wszystko samo się nie załatwi.
ja np wynajmuję studentom. niby fajnie, bo płacą rodzice (a jak nie rodzice, to przynajmniej można na nich liczyć przy okazji zmiany pracy czy czegoś w tym stylu), wiadomo, że jak skończą studia, to się zmyją, nie będą chcieli zostać itp, ALE. w mieszkaniu jest miejsce dla 4 osób. mam ludzi zewsząd (nie jedną ekipę, która przyszła razem, tylko pojedyncze osoby). i tak: a to Erasmus, a to praktyki wyjazdowe, a to święta i ferie (nie ma go miesiąc, więc chce zapłacić połowę- super, ale media są prognozowane i rachunek ciągle taki sam, mimo, że zużywa mniej), a to zerwał z dziewczyną, ona się wyprowadziła i w środku semestru trzeba znaleźć kogoś... przykłady można mnożyć.
oczywiście nie twierdzę, że najem jest zły. gdyby był, to bym się w to nie bawiła 🙂 spłaca mi się rata i czynsz- nie mam co narzekać. ale są to rzeczy, które trzeba wziąć pod uwagę zanim się zdecyduje na takie przedsięwzięcie.
natchniuza, zależy od miasta i od tego czy mieszkanie jest czynszowe czy bezczynszowe. Ja swoje wynajęłam w ciągu 2 tygodni od zamieszczenia ogłoszenia. A chętnych było kilku.
shelly, wszystko zależy od umowy. Ja mam kaucję na 3 miesiące. I podkreślałam, że z czynszem nie ma przebacz. Jeśli nie płaci to nie mieszka, sorry. Media płacą lokatorzy, jeśli się spóźnią to zapłacą z odsetkami, karami itp. Jeśli się wyprowadzą to spokojnie zapłacę ratę, bo nadal to jest część moich dochodów, a nie cała pensja. Najwyżej w danym miesiącu będziemy wcinać suchy chleb.
Wg mnie ok jest taki przykład:
Małżeństwo zarabia 5000zł netto z umów o pracę + 1000zł netto z najmu. Rata wynosi 800zł. Czynsz płaci ratę i zostaje na ewentualne naprawy w mieszkaniu 200zł na miesiąc. Nawet jeśli nie ma lokatora miesiąc czy dwa, to nie ma tragedii, bo jest z czego zapłacić ratę, tylko trzeba zacisnąć trochę pasa.
Kolorowo, mi nijak rata 800 zł nie wychodzi 😉 Ale i tak myślę intensywnie nad wzięciem kredytu pod zastaw mieszkania, bo płacenie w próżnie denerwuje mnie z miesiąca na miesiąc coraz bardziej.
większość banków przyjmuje kwotę 2500zł za wybudowanie 1m.
my mamy projekt na 127m
mieszkanie małe na sprzedaż,
kwestia wynajmu nie wchodzi w rolę bo u nas w małym mieście ceny za wynajem są niskie tak samo jak niskie są ceny mieszkań- nie wiem czy uda nam się sprzedać mieszkanie za 2000zł za 1m

i kurcze gdybym miała to mieszkanie załóżmy w Poznaniu to pewnie zastanawiałabym się nad wynajmem...
a tu kiszka, kredyt jak nic musi być na kwotę min (dla banku) 150000zł.

i wkurza mnie to,że bank nie przyjmuje wiadomości,że ktoś chce mieszkać w nie do końca urządzonym domu
equi.dream, mi też nie wychodzi teraz. Ale... skorzystałam z dość niekorzystnej oferty kredytowej. Niestety inne banki nie uznają zarobków jeśli to nie jest umowa o pracę na czas nieokreślony. Każdy inny przypadek jest bardzo trudny do przepchnięcia. Gdybym mogła skorzystać o oferty BGŻ moja rata byłaby o 40% niższa, a kredyt o 5 lat krótszy.
bera7 niestety banki przy takich kwotach wymagają dużo, nie uznają wielu źródeł dochodów. Oprocentowanie zależy od grupy ryzyka, w jakiej bank Cię umieści, najniżej oprocentowane są wolne zawody, w dodatku w większości banków dostaną kredyt na podstawie dyplomu tylko, bez dokumentów dochodowych. A reszta społeczeństwa-cóż...
anil22 na każdej umowie musi to być, inaczej bank nie ma podstaw wymagać tych rat. Natomiast czytelność umów pozostawia wiele do życzenia, najlepiej patrzeć na harmonogram, gdzie masz wyszczególnione jaka część raty idzie na spłatę kapitału, a jaka na odsetki i koszty
Pomocy...

Potrzebuje na gwałt kredytu gotowkowego. Mam umowe o prace na czas nieokreslony na wystarczajaca kwote jednak mam wpis w biku z powodu kilkudniowego opoznienia splatu raty. Pani w banku mowi, ze zadluzenia zadnego nie ma i nie powinno byc wpisu jednak bank, ktory udzielic mi chcial kredytu twierdzi, ze wpis jest i nie moga nic zrobic. Na temat wpisu nie moge otrzymac informacji telefonicznej tylko musze KUPIC raport albo poczekac miesiac aby wpis zostal usuniety. Niestety pieniedzy potrzebuje na wczoraj:/ Czy jest ktos zorientowany w kredytach, kto moze mi pomoc? Czy jest możliwosc wziecia kredytu bez biku?
są na rynku kredyty, a raczej pożyczki bez bik-u, ale są do małej kwoty i bardzo drogie. Na jaką kwotę ma być kredyt ?
potrzebuję 6 lub 7 tysięcy. Nie chce sie bawic w providenty. Szukam wlasnie jakiegos rozwiazania ale nawet jak jest napisane bez bik to nie musi byc prawdą:/
łap pw
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się