Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Jeju wspolczuje 🙁( zdrowia dla Lilki!! My tez przeczołgani przez jelitowke strasznie, ale ze az szpital... ehh. Daj znac jak tam sie macie.
Dlaczego postanowiłyście rozszerzać dietę przed ukończeniem 6 miesiąca?

Zdrówka dla Lilki!
Kciukam!!! 😕
W sumie tez mnie ciekawi pytanie, które zadała wygiął - dlaczego niektóre z was zdecydowały sie rozszerzać dietę przed 6 miesiącem?
Jak sobie pomyśle, ze Sara rozszerzyła dietę po skończonym 10 miesiacu, to tak jakby... o polowe później niż wasze dzieci 😉
krysiex213, kciuki!

W kwestii rozszerzania diety, to nie jest tak, że się przebiły znowu jakieś nowe wytyczne? Pytam bo ostatnio rozszerzałam dietę prawie 4-ry lata temu, a teraz będąc w szpitalu (szpital z terrorem laktacyjnym 😉 ) dostałam książeczkę o KP, w której zaleca się podawać małe ilości jedzenia w 5-tym m-cu, słuchałam też konferencji o AZS z 2018 roku i tam podobnie zalecali (ale nie żeby dziecko już normalnie żywic ale żeby dać łyżeczkę marchewki, czy czegoś). Osobiście nie trzymam się sztywnych wytycznych bo nie rozumiem dlaczego dziecko może zacząć chodzić między 9 a 18 miesiącem, a rozszerzać dietę musi punkt w dniu w którym kończy 5 czy 6 miesiąc. Moja pierworodna, zaczęła jeść cokolwiek kiedy skończyła 7, wcześniej mogłam na głowie stawać a i tak wszystko było wyplute. Młodsza natomiast miała 5,5 kiedy na widok jedzenia kwiczała to jak ja jej miałam nie dać 😉 myśle ze może trzeba obserwować swoje dziecię i tak rozszerzać jak czujecie ze dziecko gotowe? Tzn wziąć też pod uwagę ze jest różnica między prawdziwa chęcią jedzenia, a tym ze się np 4-ro miesięczny maluch interesuje co tam rodzice maja na talerzu tak samo jak interesuje się plastikową zabawką. Albo też niekoniecznie brać do łba zalecenia BLW ze jak nie siedzi to nie gotowe. Są zdrowe dzieci co nie siedzą do 10 miesiąca ale rozszerzać dietę przecież mogą potrzebować wcześniej. Można wtedy dać papki albo tak jak moja kumpela zgodnie z zaleceniem fizjo daje mu coś tam do spróbowania jak sobie chłopak leży na brzuszku.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
13 stycznia 2019 08:43
Zdrówka dla Lilki! Oby wszystko się szybko wyprostowało!

bobek, dokładnie!!!
Ja u Hanki zaczęłam po skończeniu 6 miesięcy, a teraz lekarz nam sugerował, żeby już coś podawać po 4 miesiącu. Olalam, jeszcze poczekam, ale też nie sądzę, żeby przy kilku łyżeczkach marchewki dziecko miało ucierpieć. Sarka już tak zerka na jedzenie, że do pół roku możemy nie dotrwać na samym kp.
Też myślę, że warto obserwować dziecko. Często dziecko mimo skończoych 6 miesięcy nie jest gotowe i zainteresowane jedzeniem stałych a czasem trochę młodsze bez problemu szamają same łapkami warzywa czy co tam im sie da. Nie rozumiem tylko wszechobecnych na forach lamentów, że dziecko ma już 4,5 miesiąca a wzdryga się i płacze, jak mu mama papkę podaje i co ona a zrobić? Aż mi szkoda tych maluchów, ja sobie obu moich cór nie wyobrażam jedzących cokolwiek w tym wieku a tu takie ciśnienie...
Moi obaj też słoiczkami gardzili. Nie dziwię się, bo także w moim odczuciu jest to ochydztwo. Te owoce to jeszcze rozumiem, ale warzywne i obiadki ze słoiczka są wg mnie ble.
Poza tym nie kumam po wuj kupować 80g zmiksowanego jabłka za 3 zł, skoro można uzyskać to samo z jabłka z pewnego źródła za 0,03 zł.

Co do rozszerzania diety, Ignaś się zaczął domagać w wieku 5,5 miesiąca i dość szybko wzgardził wszelkimi ciapami, kaszkami itp. Woli sam, coś co trzyma w łapce. Powoli ogarnia też jedzenie widelcem.

Co do kp, chyba wyjdzie na to, że obu karmiłam prawie 1,5 roku. Nastawiam się psychicznie na odstawienie Ignaca. Wiem, że pójdzie bez problemu, bo od kilku miesięcy zasypia w żłobku na drzemkę beze mnie i żyje. Wieczorem też da się go uśpić bez cyca. Ale jakoś nie mogę się zdecydować, mimo że już chcę zaprzestać.
Dzionka, serio? Ja raczej widzę ciśnienie, że tylko kp, butelka bee, a od sloiczka podanego wcześniej niż po 6 miesiącu dziecko umrze  😂

Ja jestem zdania, że do dziecka trzeba podchodzić indywidualnie. Są różne dzieci, różne sytuacje. Ja już pisałam czemu zaczęliśmy wcześniej- mój miał karmienie mieszane i pediatra powiedział, że można zacząć próbować rozszerzać dietę. Zaczęliśmy na spokojnie, bez ciśnienia po pojedynczych łyżeczkach. Na poczatku jednoskladnikowe. Praktycznie do tej pory była to zabawa z różnymi smakami. Dopiero teraz zwiększyłam ilość, żeby też się najadł a nie tylko próbował. Najgorsze to mieć ciśnienie i na siłę wpychać dziecko w schematy.
Hehe każdy chyba czuje ciśnienie na to, czego nie robi 😉 ja sie czuje jak ufo czasem karmiąc piersią roczniaka, wokolo same dzieci na mm. To samo z rozszerzaniem diety, mam wrażenie ze mało kto czeka do skończonego  6 miesiąca.
A czemu chciałaś zaczac? Bo ze pediatra wyraził zgodę to wiadomo, lekarze z jakiegoś powodu najczęściej zalecaja wprowadzać cos po 4 miesiacu, ale dlaczego Ty tego chciałaś? Z czystej ciekawości pytam, ciekawa jestem jaka potrzeba za tym stała 🙂
maleństwo   I'll love you till the end of time...
13 stycznia 2019 12:29
No dokładnie, chyba większość pediatrow sugeruje po 4 miesiącu. U nas też, mimo że K była na cycu.
Dzionka, kosmitka karmi roczniaka? To ja chyba byłam ufo do kwadratu 😀
Juz kilka razy usłyszałam dziwny komentarz z racji karmienia Helki, mimo ze wyglada na młodsza niż roczniak nawet. Przynajmniej u mnie w Blisko większość karmiła do 3 rz 😁 Nie jestem jedynym dziwakiem 😉
madmaddie   Życie to jednak strata jest
13 stycznia 2019 12:44
Moi obaj też słoiczkami gardzili. Nie dziwię się, bo także w moim odczuciu jest to ochydztwo. Te owoce to jeszcze rozumiem, ale warzywne i obiadki ze słoiczka są wg mnie ble.

Mój kolega z pracy testował słoiczki różnych firm dla swojego siostrzeńca. Przeżyłam niezłe wtf, jak dorosły facet, manager, odgrzał sobie słoiczek HIPPa w mikrofali i zaczął szamać. Mówił, że niektóre są ok i jakby sprzedawali w większych opakowaniach to dla siebie by kupował  😁
Hehe ja tam generalnie na nic nie czuję ciśnienia, chyba z tego wyrosłam 😉 ale ogólnie ciekawe to co piszesz, bo ja jednak chodząc z małym na zajęcia czy do dzieciowych kawiarni widzę trend na kp. I rok to zupełny standard. Ja ogólnie w planach mam karmić do roku a jak wyjdzie to zobaczymy.

Nasze rozszerzenie diety ciężko nazwać potrzebą, czy czymś czego chciałam🙂 po prostu tak wyszło. Tzn lekarz sam zalecił, ja nie widziałam nic złego w daniu kilku łyżeczek czegoś innego niż mleko, młody chętnie jadł, brzuszek nie bolał, kupa ok, więc samo tak wyszło.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
13 stycznia 2019 12:59
Moi obaj też słoiczkami gardzili. Nie dziwię się, bo także w moim odczuciu jest to ochydztwo. Te owoce to jeszcze rozumiem, ale warzywne i obiadki ze słoiczka są wg mnie ble.
Poza tym nie kumam po wuj kupować 80g zmiksowanego jabłka za 3 zł, skoro można uzyskać to samo z jabłka z pewnego źródła za 0,03 zł.


Chętnie bym przygarnęła takie pewne źródło w tych cenach. U nas jabłka bio są za 3-4 euro, jak mam to sama trzeć i się narobić to podziękuję, wolę Hippa. 

madmaddie, bo one przyzwoite są  🤣 Na tyle, na ile przyzwoicie może smakowac papka że zmielonych warzyw.
No wlasnie ja też bym chciała mieć pewne źródło warzyw, owoców i mięsa. Już mniejsza o cenę, bo i tak wyjdzie taniej niż słoiczki.
Ja mięso biore z Lokalnego Rolnika. Kurczak i indyk jest tez zagrodowy na takich niebieskich tackach, ceny wcale nie zabijają. A owoce i warzywa biore z lidla zazwyczaj, nie ide w eko za miliony bo sporo sie naczytałam jakie tam walki odchodzą :/
Dla nas też kupuję tego kurczaka zagrodowego, ale czy on taki eko to kto tam wie🙂

Dziewczyny, jak długi termin przydatności do spożycia ma słoiczek własnej roboty?
Ja jako że mieszkam bliżej wsi, mam dostęp do kurczaka od lokalnego hodowcy, krolika od sąsiada, warzywa z targu , raczej lokalne. Na razie Hani średnio podchodzą zupki, muszę jeszcze pokombinować co do smaku, marchew strasznie gorzki wyraz im daje,  za to moje musy owocowe wcina pod każdą postacią- jabłko , banan, siemie lniane, jogurt nat., sliwka oczwiście nie wszystko na raz a w różnych proporcjach wcina aż się jej uszy trzęsą.  Wolę sama zrobić niż kupować, choć jesli dalej będzie grymasik przy zupkach to pewnie skuszę się na słoiczek i zobaczymy.
D+A ja robię zupkę na dwa dni
Co wy dziewczyny dajecie do zupek warzywnych? u mnie marchew, ziemniak, piertruszka, jabłko, oliwa z oliwek( bo Hania ma zaparcia). Tylko kurcze smak jakiś nie taki....
Juz kilka razy usłyszałam dziwny komentarz z racji karmienia Helki, mimo ze wyglada na młodsza niż roczniak nawet. Przynajmniej u mnie w Blisko większość karmiła do 3 rz 😁 Nie jestem jedynym dziwakiem 😉

No, ja też trochę kosmitka w żłobku, ale ciekawe czy to przypadek, że Ignaś i jeszcze jeden jego kosmiczny kolega zdecydowanie najmniej chorują z całej grupy... ❓
Dlatego jeszcze się biję z myślami z tym odstawieniem.

Lotnaa, No tak, racja, nie każdy ma dostęp do jabłek z własnego ogródka, czy działki. Ale nawet jeśli, to kupując bio owoce czy warzywa i samemu miksując i tak wychodzi dużo taniej.
No ale oczywiście, jeszcze trzeba mieć czas i ochotę się w to bawić. 😉
Ignac na szczęście już od dawna żąda jedzenia tego co ja w domu, a w żłobku ponoć je absolutnie wszystko.




krysiex213, kciuki za Lilkę :kwiatek:
No właśnie z tą odpornością też chyba różnie bywa. Niby kp najzdrowsze i uodparnia dziecko, dlatego staram się karmić jak najwięcej, ale przykładowo synek jednej mojej koleżanki od początku na mm, teraz ma 1,5 roku i nigdy nie chorował. Synek drugiej od poczatku kp i chory dosłownie non stop. Ja uważam, że tak na logikę kp to wymysł natury, więc jest najlepsze i w tą wersję staram się wierzyć, ale życie pokazuje, że różnie to bywa.
Ja przy Heli mam wrażenie ze moje kp jest g... warte. Ona choruje non stop. Serio.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
13 stycznia 2019 19:21
Dzionka, bo to kp wspiera odporność, ale jej nie gwarantuje. Poza tym, masz starsze dziecko, które przynosi różne zarazki, Ty na sobie przynosisz z Blisko...
Ale to nie chodzi o to, że dzieci KP nie chorują w ogóle ale że sredniostatystycznie są zdrowsze, rzadziej maja astmę itd. Zawsze można się zastanowić jakie byłyby te chorowitki bez KP bo może byłoby jeszcze gorzej?
No dokładnie🙂 lepiej spojrzeć od tej strony.
Donia Aleksandra, ja zupę jarzynową dla siebie robię właśnie z podstawowych warzyw - marchew, pietruszka, seler, ziemniaki, por. Dla mnie pycha. Małemu gotuje identycznie. Oczywiście na początku był jeden składnik, potem kolejne, w końcu zupa. Teraz robię zupki brokułową, buraczkowa (tak naprawdę można wiele warzyw dać jako to wiodące), zamiast ziemniaka daje kaszę (przed wprowadzeniem glutenu to była jaglana), lub ryż. Można wzbogacić smak o śmietanę lub masło, jeśli dziecko toleruje mleko krowie. Jak już je jajko to można zrobić zacierkę (roztrzepane jajo z odrobiną mąki wlać na wrzącą zupkę, robią się takie rzadkie kluseczki). Makaron gwiazdeczki itp. Natomiast jabłka do zupy jakoś nigdy nie dawałam ?
Siedzę w szpitalu pod kroplowka, wiec napisze jak robie zupę 😉

U mnie magiczny składnik to batat. Jest słodki i mazisty, nadaje fajna konsystencje i słodkawy smak. Moje mało zupowe dziecko wcina tez mój krem z marchwii - marchew, cebula, imbir, masło. Wcina Sara ze smakiem.
Dzionka, OMG a Ty co? Nadeszła na Ciebie pora z jelitowka...? Przytulam...


U nos nawsi nima batata, nawet w Biedronce nie słyszeli...
Taaak, jakas masakra, dzis serio myslalam ze umieram! Podejrzewają wyrostek.
Szkoda z tym batatem, moje dziewczyny kochają! Hela wcina jeszcze frytki z batata, takie upieczone w ziołach i oliwie.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
14 stycznia 2019 01:36
Dzionka, trzymaj się bidulko!  :przytul:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się