Re-voltowe zbiórki na wykup potrzebujących koni

kolorwiatru   Pani władczyni imperatorka
14 listopada 2011 10:58

Kochani!

Myślałam, że nigdy nie będę musiała zakładać takiego wątku i narażeć się Voltopirom. Jednak sytuacja zmusza mnie do podjęcia takiej decyzji.

Od jakiegoś czasu dostawałam informacje, że kilka kilometrów ode mnie cierpi koń. Nie jest wypuszczany na dwór, ma brudno w boksie, wodę dostaje raz na jakis czas jak się komuś przypomni, nie zna kowala czy weterynarza i jest bity. Potwornie bity. Nieletnia dziewczyna, która jeździła do tej klaczki by ją wypuścić, napoić, wysprzątać boks prosiła mnie bym "coś" zrobiła. W związku z tym, że myślałam, że dziewczyna mocno przesadza olewałam to. Przedwczoraj zadzwoniła do mnie przed godziną 23 i z placzem informowała, że stało się coś strasznego. Koń wpadł w kanał (taki pod samochód) w garażu. Człowiek, u którego stoi kobyłka każdego dnia pije i w tedy również był pijany. Poszedł popatrzeć na konia ze swymi kompanami od kieliszka, który był już w kanale, wsciekł się, a poźniej zaczął smiać i stwierdził, że idą pić dalej. Owa dziewczyna, która odwiedzała konia, akurat się tam zjawiła i powiadomiła straż pożarną. Koń został wyciągnięty. Podobno został wezwany również weterynarz, ale czy jest to prawda - nie mam pojęcia. Narazie staram się ustalić który to weterynarz, o ile taki w ogóle się tam pojawił. Na drugi dzień, czyli wczoraj zostałam poproszona przez tą dziewczynę by z nią pojechać obejrzeć konia i warunki w jakich jest trzymany. Zastałam... straszny bałagan na podwórku, pełno złomu i walającego się drzewa. Otwarłyśmy drzwi do "boksu" kobyłki. W środku było brudno, sufit tak niski, że koń nie mógł wyprostować karku. Powolutku wyszła na zewnątrz. Bałam się, by nie zaczęła szaleć gdy wyjdzie i nie wpadła w ten złom, drewno i inne niebezpieczne rzeczy. Jednak ona chodziła tak powolutku jak by miała koło 30 lat... Chodziła i szukała wody. Dziewczyna poszła nalać jej do budynku obok. Koń wypił 5 wiader naraz. Pozaklejana od gnoju, pod brzuchem wisiały posklejane kawałki odchodów. Ogon również cały posklejany, a miedzy zaklejkami pełno rzepów. Kopyta w stanie opłakanym. Podobno odkąd tam jest nigdy nie było tam kowala. Kobyłka nie umie podawać nóg. Nie była odrobaczana. I boi sie ludzi, gwałtownych ruchów, a wyciągniętej ręce długo się przygląda i tuli uszy. Ogólnie konik jest bardzo ciekawski i na pewno kiedys moze być dobrym przyjacielem, ale potrzebuje spokoju, miłości, kowala i weterynarza. Potrzebuje się stamtąd wydostać. Ten człowiek miał jeszcze krowę, ale sąsiad się nad nią ulitował i zabrał do siebie. Miał też dwa psy, które według relacji jednej z dziewcząt mieszkających po sąsiedzku padły z zagłodzenia dwa tygodnie temu. Co z nimi zrobił - nie wiadomo. Pozostał tylko koń i świnie. Świnie są chude, nie wiadomo kiedy ostatni raz coś jadły, i są przeraźliwie brudne.

Jest to nieduża (jakieś 150cm) klacz, 4 letnia, ujeżdżona, pogrubiona.

Zwracam się do Was z prośbą o pomoc.

Żeby konia wykupić potrzeba 2000 zł. Jednak ta suma to nie wszystko. Będą potrzebne pieniądze na weterynarza, badania, kowala i nie wiadomo na co jeszcze. Ja tych pieniędzy nie mam. Nie mam możliwości na dzień dzisiejszy by go zabrać do siebie, bo sama swoje konie musiałam na jakis czas przekazać jednej z voltowiczek z powodu remontu stajni i braku paszy na tą zimę. Jednak, jeśli znalazły by się dobre duszyczki, to moze udało by się zebrać sumę i wykupić konia. Dziewczyna mieszkająca niedaleko tego cżłowieka posiada własnego konia i mogła by wziąć na jakiś czas Basię do siebie. Paszy ma dla trzech koni więc tu jest problem z głowy. A może ktoś z Was chciałby kupić ją dla siebie? Mógłby jej zapewnić dom i opiekę kowala i weterynarza?

Potrzebne będą też wszelkie rzeczy typu szczotki, kantar rozm. 4, środki pielęgnacyjne, witaminy itd.

Potrzebowała bym też informacji jak zająć się świnkami, bo z nimi nie miałam wiele do czynienia. A może ktoś by je też przygarnął? Choć pewnie będzie też trzeba za nie zapłacić...

Odpowiem chętnie na wszelkie pytania.

Tak Basia wyglądała kiedyś



A to są zdjęcia zrobione przeze mnie wczoraj. Z góry przepraszam modów za ilość. Jakość niestety komórkowa.

































kolorwiatru, właściciel chce ją sprzedać? Nie będzie robił problemów?
kolorwiatru   Pani władczyni imperatorka
14 listopada 2011 11:37
Nie będzie, jemu się nie chce nią zajmować więc sprzeda chętnie. Znów będą pieniążki na wódeczkę  🙄
Proszę o pw z adresem właściciela.
kolorwiatru   Pani władczyni imperatorka
14 listopada 2011 11:44
ostat poleciało PW
mogłabym miec dla dziewuszki dobry dom z niezlymi warunkami jakby byla potrzeba.
Isabell w razie czego możemy na Ciebie liczyć? Jeżeli chodzi o dom dla Basi?
kolorwiatru   Pani władczyni imperatorka
14 listopada 2011 11:58
Wspaniale! Może uda się w takim razie ocalić kobyłkę. Co prawda będzie trzeba w nią włożyć dużo pracy bo jest bardzo nieufna, boi się mężczyzn. Jutro postaram się tam pojechać i zrobić dokładniejsze zdjęcia. ostat napisała, że można się postarać o odebranie Basi.
Trzymam kciuki za Barbarę 🙂
Rozmawiałam telefonicznie z kolorwiatru. Jeśli kobyłka nie znalazłaby domu, a udałoby się ją wykupić znajdzie u mnie dom. Myślę, że z domem docelowym nie będzie problemu. Klacz nie jest bardzo zniszczona psychicznie ani agresywna. Potrzebuje opieki i spokoju. Teraz największym problemem jest jej wykup i środki na weterynarza i kowala.
znajomy odziedziczył po dziadkach gospodarstwo, ma krowy, teren, zawsze mu się marzyło kilka pogrubionych koni, zeby czasem wsiąść i pojechać w las na stepa, bo wiecej nie umie, a głównie, zeby się w spokoju pasły na łąkach.

jesli będzie potrzeba, to on zapewne bardzo chętnie.
kolorwiatru   Pani władczyni imperatorka
14 listopada 2011 12:11
To prawda, konik nie jest bardzo zniszczony psychicznie. Jest nieufna, ale nie atakuje ludzi. Jest posłuszna i ciekawska. Jest w dużo lepszym stanie psychicznym niż moja klacz, którą kupiłam od takich wariatów. Po dwuletniej pracy z nią, dziś jest koniem przyjacielem. Może potwierdzić to bera7 bo u niej tymczasowo przebywają moje konie. Więc sądzę że z Basią pójdzie dużo, dużo łatwiej. Na pewno będzie potrzebować na początek osoby doświadczonej i bardzo cierpliwej, która nauczy ją podawać nogi, czy zwykłych rzeczy, typu czyszczenie. Bo podczas prób czyszczenia wyrywa się. Prawdopodobnie dlatego, że boli ją rozczesywanie zaklejonej sierści.
Moon   #kulistyzajebisty
14 listopada 2011 12:12
A co z samym wykupem? Ktoś się podejmuje "solo" czy zrzuta voltowa?
Jak w tych rejonach działają tzw. "straże dla zwierząt"? Nie da rady za ich pośrednictwem po prostu odebrać jełopowi zwierzęcia?

Czekam na wieści i trzymam kciuki za Basię!
A co z samym wykupem? Ktoś się podejmuje "solo" czy zrzuta voltowa?
Jak w tych rejonach działają tzw. "straże dla zwierząt"? Nie da rady za ich pośrednictwem po prostu odebrać jełopowi zwierzęcia?



Posłałam wiadomość do grupy interwencyjnej. Czekam na jakieś wieści.
Jeżeli nic mi się nie uda załatwić będziemy robić zrzutkę.
Chyba, że mamy na forum jeszcze kogoś z jakieś organizacji?
kolorwiatru   Pani władczyni imperatorka
14 listopada 2011 12:18
Dowiedziałam się, że weterynarz który (podobno) był u Basi gdy wpadła do kanału był ze Strumienia. W Strumieniu jest jeden wet od koni. Nazywa się Adam Tront telefon do niego: (33) 8570114 może ktoś zechce zadzwonić i podpytać. Ja niestety już nie mam nic na koncie i nie zadzwonię dzisiaj. Sytuacja zdarzyła się w sobotę w gminie Dębowiec.
Odebranie zwierzęcia właścicielowi nie jest sprawą prostą, to nie jest tak że się przyjeżdża i zabiera. I ani straż dla zwierząt ani powiatowy lekarz weterynarii takowego prawa nie mają. Chłop może ich pogonić z podwórka w imię prawa obowiązującego w naszym kraju. Oprócz tego, że klacz jest brudna i ma kopyta do roboty na wychudzoną nie wygląda czyli bezpośredniego zagrożenia życia brak a co za tym idzie podstaw do interwencji natychmiastowej. Dlatego trzeba starać się ja wykupić i 2000 w tym przypadku to dobra cena
ok, dzwonię.

edit: zadzwonione, Pan Adam będzie miedzy 17-18 albo rano, wiec zadzwonię pozniej. pani powiedziala ze byl na tej interwencji i napewno udzieli informacji o zdarzeniu i tym co bylo zrobione.
kolorwiatru   Pani władczyni imperatorka
14 listopada 2011 12:23
Daj znać czego się dowiedziałaś  :kwiatek:
Jeżeli jest zagrożenie życia bądź zdrowia można zwierze odebrać od razu a później prosić o wydanie decyzji 😉
Oczywiście mówię tutaj o organizacjach, których celem statutowym jest ochrona zwierząt
kolorwiatru   Pani władczyni imperatorka
14 listopada 2011 12:26
Isabelle ja gdzieś mam do niego nr na komórkę, muszę poszukać, ale nie wiem gdzie posiałam...
spokojnie, nie na wariata. facet pracuje, popoludniu bedzie mogl spokojnie porozmawiać, to się wiecej dowiem 😉

brakuje re-voltowej fundacji, bo mamy jednak siłę przebicia 😉
Jeżeli jest zagrożenie życia bądź zdrowia można zwierze odebrać od razu a później prosić o wydanie decyzji 😉
Oczywiście mówię tutaj o organizacjach, których celem statutowym jest ochrona zwierząt

jasne, ale właściciel takowej organizacji ma prawo nie wpuścić na teren swojej posesji, a ani wójt, burmistrz czy sąd nie bardzo kwapią się z wydawaniem takich decyzji, zwłaszcza, że naprawdę koń jest zaniedbany ale nie wychudzony
Moon   #kulistyzajebisty
14 listopada 2011 12:40
melechow, no właśnie tak podejrzewam - w dodatku nawet jeśli udałoby się coś z tymi organizacjami wskórać to sprawa mogłaby się ciągnąć i ciągnąć. A tak kupuję - płacę - zabieram konia i bye bye dziadzie.
Poza tym - no właśnie - koń nie wygląda ani na chudego, ani na takiego, który miałby zaraz paść z zagłodzenia.

brakuje re-voltowej fundacji, bo mamy jednak siłę przebicia wink
Otóż to! ;-)

kolorwiatru   Pani władczyni imperatorka
14 listopada 2011 12:48
[quote author=ostat link=topic=73901.msg1186665#msg1186665 date=1321273507]
Jeżeli jest zagrożenie życia bądź zdrowia można zwierze odebrać od razu a później prosić o wydanie decyzji 😉
Oczywiście mówię tutaj o organizacjach, których celem statutowym jest ochrona zwierząt

jasne, ale właściciel takowej organizacji ma prawo nie wpuścić na teren swojej posesji, a ani wójt, burmistrz czy sąd nie bardzo kwapią się z wydawaniem takich decyzji, zwłaszcza, że naprawdę koń jest zaniedbany ale nie wychudzony
[/quote]

On każdego wpuszcza nawet pod swoją nieobecność. Wczoraj też go nie było. Ta dziewczyna mu napisała smsa czy może przyjechac z koleżanką weterynarz która by chciała konia obejrzeć. Zgodził się. Oczywiście nic z wetem nie mam wspólnego, ale w kłamstwo uwierzył i nawet nie przestraszył się ze ten "weterynarz", czyli ja, mogę to gdzieś zgłosić...
Moon, już dawno mi to chodzi po głowie. Jednak znając realia bałabym się zostać ze stadem zwierząt na utrzymaniu.
Ok, a kto zajmie się prowadzeniem konta? i późniejszym wykupem?
kolorwiatru   Pani władczyni imperatorka
14 listopada 2011 13:31
Konto mogę poprowadzić, jak również zająć się wykupem. Chętna osoba do przygarnięcia zorganizowała by transport, choć na dobrą sprawę też mogę pomóc. Pytanie tylko kto transport opłaci. Czy przygarniający, czy ze zrzutki?

edit: transport mogę zorganizować za cenę 1 zł od kilometra plus 70zł przyczepa
w ogóle może być tak, że będzie interwencja, facet się wkur....i powie , że już nie sprzedaje. Więc trzeba się zastanowić co robić.
Najlepiej było by ją wykupić bez żadnego cudowania bo z takimi pijakami się nie dyskutuje. Byłabym nawet zainteresowana wykupem  ale wydaje mi się że to daleko ode mnie.. jakie to województwo? ❓ ❓
Śląskie, koło Cieszyna
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się