"Rodzinne obiadki" - jak to uatrakcyjnić?

Wierzę, że nie tylko ja mam ten problem.
Nie mogę znieść takich rodzinnych obiadów i spotkań. W każde święta, imieniny, urodziny, rocznice, sylwestry i inne, scenariusz przedstawia się tak samo. Ja, moi rodzice i brat jedziemy do babci i dziadka na kolację/obiad/śniadanie/wszystko na raz, przyjeżdża jeszcze mój wujek z żoną. Siedzimy przy stole, jemy i oglądamy telewizję. I tak cały dzień.  W międzyczasie trzeba wyprowadzić psy na spacer, czy przejść się do pobliskiego Media Marktu tylko popatrzeć na potencjalny nowy telewizor, czy playstation.
Mnie już zaczyna rozsadzać. Nie mogę tak siedzieć, zwłaszcza, że nie mamy wspólnych tematów do rozmowy. Dodam, że zazwyczaj tematem jest polityka, bo akurat tata postanowił włączyć TVN24 i zaczyna się dyskusja. Nie mówcie, że mozna spróbować zmienić temat na taki, na który ja też mogę się wypowiedzieć. Nie można.

Wczoraj babcia miała imieniny, zorganizowała "imprezę". Ja natomiast od miesiąca miałam juz zaplanowanego Hubertusa w stajni, którego z resztą byłam współorganizatorką. Wybrałam stajnię, ale dziś z samego rana wsiadłam w busa i przyjechałam do babci (rodzice i brat nocowali u niej, więc dziś też byli). Siedzieliśmy do 17. No tak, siedzieliśmy, jedliśmy, oglądaliśmy tv. Nie miałam co robić, rozsadzało mnie od środka, nie mogłam juz usiedzieć. W końcu jakos tak wyszło, że przed samym wyjściem pokłóciłam się z rodzicami. Powiedziałam, że żałuję, że tu przyjechałam na tyle godzin, bo zmarnowałam tylko dzień, który mogłam wykorzystać w bardziej pożyteczny sposób. I jeszcze parę słów się posypało, nie ważne.
Padło pytanie od babci: "Co proponujesz?". Oczywiście pomysłu nie miałam, zdenerwowałam się, ale w zasadzie jestem pewna, że czego bym nie zaproponowała, to i tak będzie źle i nic z tego nie wyjdzie. Jednak chcę spróbować. Jakieś pomysły? Jak uatrakcyjnić takie spotkania?

W każdą Wigilię walczę z telewizją, ale kończy się na tym, że pokłócę się z ojcem i to pudło dalej gra.

gdyby to jeszcze były takie spotkania, na które przyjeżdżają ludzie, których dawno się nie widziało, nie miało kontaktu, ale niestety zawsze są ci sami i po prostu po tylu latach stało się to nudne.
Gry planszowe. Może to się spotkać z powszechnym oburzeniem na początku, ale to bardzo zbliża i poprawia atmosferę w rodzinie.

Nie rozumiem, nie możecie zjeść, a potem iść na spacer, do kina, gdziekolwiek? Jeśli nie odpowiada to tylko Tobie to nie wiem czy cokolwiek zmienisz...
Nie rozumiem, nie możecie zjeść, a potem iść na spacer, do kina, gdziekolwiek?

Po jedzeniu, to wszyscy są zmęczeni, musi im się w brzuchu poukładać, a w ogóle, to zaraz leci powtórka Mam talent 😉 Przerabiałam to już. Na spacery chodziliśmy ładnych kilka lat temu, zawsze w Wigilię, Andrzejki, ale z czasem zaczęło się marudzenie j/w i skończyły się przechadzki. Chciałabym to zmienić, ale nie wiem jak wywabić z nich tą zrzędliwość.

Spróbuję z grami, może się uda, chociaż póki co czarno to widzę.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
23 października 2011 19:29
Jasnowata heheh mialam wrazenie ze piszesz o mnie 😀😀😀

Tyle ze zazwyczaj  takie sytuacje są  na ,,imprezach" rodzinnych mojego męża- urodziny, imieniny, święta itp.
Na szczęście ja już bywać nie musze na tego typu spotkaniach( szczerze to  omijam je szerokim łukiem) jestem zwolniona. Dom, stajnia, zwierzęta.
Jak ktoś chce ze mna pobyć to  zapraszam do siebie :P ja nie mam czasu i tyle.
Jednak jeśli już mi się zdazy ,,być" to z góry zakładam - nie dłużej jak 2 h.
Często jestem później oceniana źle ale ja jestem z tych osób któe ,,muszą" coś robić. W miejscu nie usiedzę. Zbyt wiele mam zaległości na wiosce abym szastała cenym czasem.
A to że mi pokręcą nosem.. ze nie jestem rodzinna no cóż - MAJĄ RACJE.

Co do uatrakcyjniania ... hehe sama chiałabym poznać przepis.
pony   inspired by pony
23 października 2011 19:41
Jasnowata- JENGA powinna uatrakcyjnić każdą nudną impreze😀

a tv w Wigilie- dla mnie to już całkiem chore
tylko te "dziadki" nie chcą w nic grać 😉 W domu, ot tak, po pracy ciężko ich zmusić, a co dopiero na imprezie po solidnej wyżerce. Niemniej jednak spróbuję.

Jak zacznę nie przyjeżdżać, to dopiero będzie wielka obraza i jak zwykle wszystkiemu winne będą konie. I tak już nikt nie wchodzi na ten temat, bo zaraz rodzice mruczą pod nosem, że tylko to mi w głowie.

a tv w Wigilie- dla mnie to już całkiem chore

Z tegoz pwodu znienawidziłam ten wynalazek, pisałam o tym w innym wątku. Nie ma żadnego spotkania bez tv, ba, nie ma chwili w domu bez tv.
Można dodać czegoś do jedzenia.  😉
albo przeciąć kabelki od tv 😉
Wiecie co, jak się skończy rodzina to się w końcu te nudne rodzinne obiadki doceni
Na Wigilię i wszelkie święta siedzimy z ojcem we dwoje i jest nam trochę smutno i pusto bez dziadków, mamy, mojej siostry... W takich chwilach wolałaby nudzić się i kłócić (?) z rodzinką niż... w sumie - poza tatą - jej nie mieć :-/
Zatem z autopsji - nauczcie się doceniać to, co macie... zanim tego zabraknie
Tania, pomyślę  😀iabeł:
Mery, chyba by mnie wydziedziczyli za "zabicie" członka rodziny. kiedyś jak miałam z 11 lat i taka impreza była u nas w domu, wzięłam krzesełko i przełączyłam korki. Oj w tyłek mi się dostało...
kolejne spotkanie:
każdy przywozi albumy ze zdjęciami rodzinnymi,
robicie drzewo genealogiczne rodziny,
oglądanie filmów z wesel ( :wysmiewa🙂
może na każdy spotkanie planujecie coś fajnego dla babci - odmalowanie jednego pokoju? sprzątanie w ogrodzie (jeśli ma ogród?)
puzzle? scrabble?
_Gaga ma racje, zawsze docenia sie to co sie traci... u mnie kazdy obiad rodzinny to 16 osób, od niedawna 17 i nie mogę wyobrazić sobie, żeby kogokolwiek z nich zabrakło... a przeciez dziadkowie mają już prawie 90 lat 🙂
Dodofon, fajne, fajne 🙂

Pewnie, że Gaga ma rację, ale ja teraz nie potrafię tego przełknąć w takiej wersji, mam taki charakter, że nie mogę siedzieć i gapić się bezmózgo w tv. Teraz mam 17 lat, za 2 mce 18 i nie bawi mnie takie przesiadywanie. Pewnie za parę, paręnaście lat zmieni się moje podejście.
_Gaga: mam tak samo, niestety. Pusty stół. :-(
my zimą nawet kiedyś bałwana lepiliśmy - sama stara wiara (rodzice, wujostwo, babcia) - zadnych dzieci...
podzieliliśmy sie na grupy, były 3 bałwany - jeden z cycami, inny z fiutem,
po obiedzie zimą - super sprawa jak jest śnieg
albo wspólne robienie obiadku? razem z zupką, drugiem daniem różnych kuchni, deserek? spacer jest też fajny albo wycieczka krótka. bo kino to każdy będzie chciał inny film.

i chyba lepsze jest gapienie sie w tv niz picie żeby sie schlać rodzinnie  🤔wirek:
ja unikam jak ognia takich rodzinnych najazdów, z reguły ciotki i wujki sami starają się uatrakcyjnić imprezę pytaniami 'kiedy wyjdziesz za mąż? a masz chłopaka?' albo tak bardziej w stronę młodszego kuzyna 'Tomek, a ty to sie już całowałeś?' 😵 a potem słucham litanii o tym co ich strzyka, gdzie i jak tam się mają ich hemoroidy..
może to kwestia tego, że nie jestem specjalnie rodzinna albo tego, że nie mam wielu rówieśników w mojej rodzinie, właściwie to mam tylko jednego brata z którym mam o czym rozmawiać i nie muszę bawić się z nim klockami ale mama już się chyba pogodziła z tym, że jeśli o takie imprezy chodzi to ja mówię stanowcze NIE 🙄

i chyba lepsze jest gapienie sie w tv niz picie żeby sie schlać rodzinnie  🤔wirek:


Aaaa, zapomniałam o tym, oczywiście wujek za każdym razem przynosi jakies cos wyprodukowane w łazience. Także mam full wypas.

Ahhh, gdyby powiedzenie "stanowczego NIE" było takie proste  🙁
_Gaga , sama prawda niestety. W tym roku zmarła moja babcia i dopiero teraz niestety wiem, jak jej czasami nie doceniałam. Niedzielne obiady z dziadkami, które już bez babci nie będą tym samym, Wigilia, która nie wiem jaka w tym roku będzie, bo to babcia zawsze organizowała z zapałem... Po prostu pustka. Także naprawdę cieszcie się, że macie do kogo pojechać i z kim zjeść obiad. Bo, jak sama się niedawno przekonałam, takie rzeczy docenia się o wiele za późno, zawsze człowiek myśli, że ma dużo czasu, jak nie teraz to za tydzień, za miesiąc, za rok, a potem nagle tego czasu już nie ma. 🙁
pony   inspired by pony
23 października 2011 20:55
ale Jasnowata nie nie docenia przecież tego, co ma, tylko chciałaby trochę zmienić formę, żeby czas faktycznie spędzać z rodziną a nie z telewizorem. I chyba dobrze o niej to świadczy, Przynajmniej ja to tak odbieram.
ale Jasnowata nie nie docenia przecież tego, co ma, tylko chciałaby trochę zmienić formę, żeby czas faktycznie spędzać z rodziną a nie z telewizorem.


Dokładnie tak.
Boże, a ja narzekałam na moje imprezy, ale my tylko jemy, kawka, herbatka i zaraz goście(czyt. jedni i drudzy dziadkowie, ponieważ rodzice nie mają rodzeństwa) wychodzą.

Nie wyobrażam sobie siedzenia cały dzień w ten sposób.A kiedy masz mieć czas na naukę?
remendada, może w te dni, kiedy "zlotu" nie ma? 😉
Tak jak pisze Dworcika 🙂 Zloty są tylko w te dni, które ujęłam w pierwszym poście. Czasem babcia zaprasza nas na obiad w niedzielę jeśli dawno żadnego święta nie było. Następne szykują się Andrzejki = imieniny dziadka.
Jasnowata chyba cię nie pocieszę, w mojej rodzinie niedzielne obiadki były do niedawna w każdą niedzielę u teściów, i niestety w cale to, że od dawien dawna jestem pełnoletnia i mam swoją rodzinę nie zwalnia mnie z obowiązku uczestniczenia w nich. Fakt, że świąt nie wyobrażam sobie bez mojej rodziny, ale te niedzielne spotkania mi obrzydły, bo szczerze wolę czas spędzić w stajni z moimi bliskimi (córką, mężem) niż siedzieć za stołem przy ryczącym telewizorze. Dziadki odkąd są na emeryturze przede wszystkim interesują się polityką, więc TVN24 naprawdę jest 24 godz na dobę.  🙁 Na szczęście teraz mamy wymówkę do szybszego wyjścia, bo przecież dziecko ma jeszcze lekcje do odrobienia  😉. W święta często śpiewamy przy karaoke z playstation i już nie ma zmiłuj się udział biorą wszyscy. Tam jest taka opcja, że zmagania są drużynowe, więc losujemy drużyny i walczymy wyjąc do mikrofonów. Kto nie zna angielskiego, śpiewa tylko lalalala, bo przede wszystkim chodzi o linię melodyczną. Potem oglądamy sobie nagrane wystąpienia i jest śmiesznie. Oprócz śpiewania mamy parę innych gier np. Buzz (coś takiego jak milionerzy, trzeba odpowiadać na pytania) itp. W sumie zawsze playstation źle mi się kojarzyło tylko z grami typu zabili go i uciekł, ewentualnie z wyścigami samochodowymi, ale zmieniłam zdanie grając w te wyżej wymienione. Może to jest sposób na inne spędzanie czasu.
remendada, może w te dni, kiedy "zlotu" nie ma? 😉


A sorry, pomyślałam, że tak masz co weekend  😜
I pisałam to w trakcie nauki i perspektywy całej nieprzespanej, dzisiejszej nocy, bo zrobiłam sobie "wolną" sobotę  😤
Jasnowata, ogromnie przekornie: przygotuj wyżerkę dla całej rodziny, z deserem naturalnie (ciasto?), wcześniej przekąski, elegancko podaj do stołu, posprzątaj potem - gwarantuję, że nie będzie ci się nudziło wcale a wcale 🙂 (ja też z tych, którym takie "rodzinne nasiadówy" skończyły się bezpowrotnie 🙁)
,
Ja w takich chwilach bywam obecna-nieobecna. Nie będę na siłę organizować rodzinie czasu (u nas to głównie dyskusje na tematy wszelkie, telewizor jedynie bywa jeśli jest coś, co faktycznie chcemy obejrzeć). Jak trafi się coś, co mnie nie interesuje, to zawsze w zanadrzu mam coś do poczytania. Zostaję wtedy jednym uchem z resztą 😉
Na szczęście, kiedy impreza odbywa sie u nas, to do dyspozycji jest ogród (poza zimą i ewidentnie paskudną pogodą), u reszty rodziny od czasu do czasu zdarzy się jakiś wypad na Starówkę itp.
A u mnie na obiadkach rodzinnych (pomijam Wigilię i Wielkanoc) jest w sumie tak dużo zamieszania że nie ma czasu na nudę 😉 Jest nas dużo dorosłych, dużo dzieci w różnym wieku, hałas itd. Jest wesoło. Tv jak leci to tylo gdzieś w osobnym pokoju dla dzieci. Gadamy, śmiejemy się, wygłupiamy. Fakt - nie chodzimy na spacery (chyba że trzeba iść z psami), nie chodzimy do kina. Ale mimo wszystko jest fajnie.

Natomiast u moich teściów niestety zdarza się że tv jest włączone i ja wtedy mam chęć rzucić w niego talerzem. Bo wyglada to tak: tv ryczy, wszyscy go przekrzykują, a na dodatek dodatkowo głośno ponieważ babcia mojego męża ledwo słyszy. Porażka jak dla mnie.
Na Wielkanoc cała rodzina mojego męża wyjeżdża w góry już od wielu lat (mimo że dziadkowie mają po 90 lat). Ja od tych kilku lat jeżdżę z nimi mimo że gór nie lubię i nie sprawia mi radości takie sędzanie czasu.

Ale tak jak już kilka osób napisało - doceniam takie nasze spotkania, mam dużą, szczęśliwą, kochającą się rodzinę. Nie wybrażam sobie jej nie mieć. I żąłuję że nie mam dziadków.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się