stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...

Shy jak robiliście tyle badań to dodatkowe 200 zł na test na PSSM (badania z krwi albo z włosa) nie powinno zrujnować stajni. W Waszej sytuacji każdy wynik dobry, jak będzie pozytywny to wiadomo o co chodzi i można zacząć działać (jeszcze bardziej restrykcyjna dieta, odpowiednie ćwiczenia, postawienie 24h na dworze),  jak negatywny to w ogłoszeniu na sprzedaż napiszecie, że koń wolny od PSSM i może ktoś się skusi  😉
Robaczek M. zacznij robotę ze skośnikiem na początku lub nachrapniku hanowerskim, uniemożliwi to podgryzanie 🙂 przerabiałam to z kilkoma kucykami w rekreacji, gdzie konie świetne pod siodłem ale przy oprowadzankach czy na lonży w momencie gdy stałam przy koniu i poprawiałam jeźdźca dziabały. Po czasie przeszło, przy okazji oduczyły się skubania wszelkiej roślinności w czasie ,,roboty''. Jeśli pracujesz na kantarze to zaopatrz się w kaganiec 😀 nieudane próby powinny go po jakimś czasie zniechęcić. Mój dziad też gryzł za młodu, ale ten znienacka tylko i wyłącznie, jak dostał w dziób parę razy to przestał mi tylko to robić. A do takich oporniejszych proponuje uniemożliwić już na początku roboty i zniechęcić.
Robaczek M Przerabiałam tego typu zachowanie. Na lonży, przy prośbie o wyższy chód: gryzienie się po bokach, kwik i stawanie dęba. (pomógł bat). Koń nie miał ochoty na kłus pod jeźdźcem: oglądał się na boki, obracał się i gryzł po stopach. Pomogło zdzielenie po ryju palcatem. Bunt przy siodłaniu (w boksie) przejawiający się łapaniem za stopkę strzemienia, zakończył się zakleszczeniem szczęki, paniką, próbą wspinania. Nie wiedziałam, że jestem w stanie tak szybko popręg rozpiąć.....Panika i solidny kop w bebech zakończyły problem. Mam wrażenie, że takie podgryzanie Twojego konia to zwykły bunt rozpieszczonego misia. Tak było z moją, rozpuszczoną, leniwą, jeżdżoną raz w tygodniu niunią.
Czyli zdzielamy po ryju palcatem i solidnie kopiemy w bebech nasze kochane niunie, a pracują jak trza!  🤔wirek: 🤔wirek: 🤔wirek:
Moon   #kulistyzajebisty
21 listopada 2019 10:14
kwagga, idealne rady, dla 2.5 letniego konia...  😵
Napisałam jak było z moją. Jako młody koń była przeze mnie rozpuszczona, bo delikatnie, bo naturalnie, bo mój pierwszy własny koń... Metody były dobre tak mniej więcej do siódmego roku życia. Nie widziałam problemu i tego, że dojrzewa i włazi mi na łeb. Przypadek sprawił, że odwiedziła mnie forumowa ,,monia" i wyleczyła konia z fochów na lonży, w ciągu jednej sesji. Uświadomiła mi także pewne rzeczy. Nie doczytałam, że koń ma 2,5 roku (co w takim razie robi pod siodłem?). Jeśli rzeczywiście jest taki młody, problemy ze sprzętem odpadają, to jakie inne metody niż pacyfikacyjne tu pomogą? Jeśli Robaczek nadal będzie pozwalał na takie zachowanie, to problem tylko przybierze na sile.
Moon w sumie to jakie to ma znaczenie, w jakim wieku jest ten koń? Gryzienie jest na tyle szkodliwym narowem, że mi tam mimo wszystko bardziej żal właścicielki, niż kucyka, nawet, jeśli dostanie solidnego kopa w bebech.
Kucyki naprawdę potrafią być wstrętne w testowaniu ludzi i nie przyjmują zbytnio subtelnych argumentów. Ostatnio jak kucyk na lonżowniku mi walnął świecę i poszedł na mnie wymachując przednimi nogami, bo nie chciał biegać, to zaczęłam go tłuc batem, aż zmienił zdanie (całe szczęście, że miałam ten bat w ręku w ogóle...) Ja wyrzutów sumienia nie miałam, kucykowi nic się nie stało, długo nie płakał, a przynajmniej przestał mnie robić w ciula.
Dla mnie wiek nie ma znaczenia przy stosowaniu tego typu metod  🤔 Jak się nie ma pomysłu to reaguje się siłą.
espana jak się nie ma pomysłu, to się ma znarowione konie. To już się stało - kto nigdy nie popełnił podobnego błędu z młodym koniem, niech pierwszy rzuci kamień.
Rozumiem oburzenie w przypadku niesubordynacji wynikających z bólu, strachu czy niezrozumienia, ale tu już mowa o agresji. Co jest lepsze dla konia - spacyfikowanie go raz a dobrze, czy bujanie się z nim w imię własnego dobrego samopoczucia i czekanie, aż koń naprawdę komuś zrobi krzywdę?
espana A jaki Ty masz pomysł na tego konkretnego kucyka? Jestem człowiekiem, który nie ,,nadstawia drugiego policzka" i to co zaproponowałam to nie ,,zło" w najczystszej postaci, ale odpowiedź na AGRESJĘ konia. Taką odpowiedź jest w stanie zrozumieć, bo taką otrzymałby w stadzie....
lillid trafiłaś w sedno  😀
Może w takim razie lepiej oddać go do fachowca niż kopać po brzuchu? Jeszcze nikt nie oduczył konia niewłaściwych zachowań kopaniem czy laniem. Skąd wiecie, że agresja nie wynika z bólu czy choroby? Agresja zawsze rodzi agresję.
espana Jeśli problemy sprzętowe zostały wykluczone, to zostaje tylko agresja. Koń doskonale wie, że ,,agresja rodzi agresję" i jeśli otrzyma inną odpowiedź, to trafił na słabszego osobnika, któremu można dowalać już w chwili złego humoru. Wtedy, niewątpliwie dojdzie do eskalacji problemu... Oddanie konia do fachowca także gwarantuje agresję, bo trener musi sobie podporządkować konia. Wbrew pozorom, metody stosowane nawet przez naturalsów też są agresywne i też pałują konia. Masz jakiś inny, nieagresywny, pomysł na konkretne postępowanie w tym przypadku?
Espana, z ciekawości (i żeby było jasne, nie popieram bicia koni, sama nie pamiętam kiedy ostatnio użyłam bata), jak byś się zachowała w sytuacji opisanej przez lillid? Obcy kuc, idzie na Ciebie przodem i bez użycia bata nie jesteś w stanie go od siebie odgonić ani zmusić do ruchu naprzód w innym kierunku.
Nie wnikając z czego ta agresja wynikła, bo jak rozumiem kuc nie był jej własnością ani nie był przez nią wcześniej szkolony.
Akurat przy problemach np u nas z kręceniem się o schylaniem przy czyszczeniu tez pomógł pac batem w pysk , serio wystarczyło to zrobić dwa razy i się skończyło , nie było to mocne ale widocznie dla konia wymowne .
Espana, z ciekawości (i żeby było jasne, nie popieram bicia koni, sama nie pamiętam kiedy ostatnio użyłam bata), jak byś się zachowała w sytuacji opisanej przez lillid? Obcy kuc, idzie na Ciebie przodem i bez użycia bata nie jesteś w stanie go od siebie odgonić ani zmusić do ruchu naprzód w innym kierunku.
Nie wnikając z czego ta agresja wynikła, bo jak rozumiem kuc nie był jej własnością ani nie był przez nią wcześniej szkolony.



olq jakby koń szedł na mnie z mordem w oczach to oczywiście starałabym się go wystraszyć, np. machając batem. Co nie zmienia faktu, że kopanie w brzuch nie jest żadnym sposobem na oduczanie złych narowów, a kąsanie się bo bokach przez konia nie jest agresją skierowaną przeciwko człowiekowi.
Poza tym żaden koń, nawet kucyk, nie rodzi się znarowiony. Złe nawyki biorą się z błędów w postępowaniu i winny zawsze jest człowiek. Reagowanie kopaniem konia na złe zachowanie to nawet nie droga na skróty, czego to konia ma nauczyć?

edit: moje posty w głównej mierze są skierowane do postu kwagii jako udzielonej rady na forum, a nie konkretnie do kucyka lillid czy Robaczka
olq gwoli wyjaśnienia - kuc nie mój, użytkowany rekreacyjnie pod małą dziewczynką (której w końcu złamał rękę, potem odstał swoje i został sprzedany). Miałam go "ruszyć" pod nieobecność właścicieli.
Zapewniam, że machanie batem nie zrobiłoby na nim żadnego wrażenia.

espana ale koń Robaczka nie gryzie się po bokach, tylko ją - po rękach, nogach... jeśli to nie jest agresja skierowana przeciw człowiekowi, to co to jest? Pomijając, że koń nie jest użytkowany w żaden sposób, a to wszystko dzieje się na spacerach w ręku. O jakim dyskomforcie my mówimy?
Owszem, popełniono błąd wcześniej - 100% racji. Wina właściciela. Tylko co to teraz zmienia?


espana ale koń Robaczka nie gryzie się po bokach, tylko ją - po rękach, nogach... jeśli to nie jest agresja skierowana przeciw człowiekowi, to co to jest? Pomijając, że koń nie jest użytkowany w żaden sposób, a to wszystko dzieje się na spacerach w ręku. O jakim dyskomforcie my mówimy?
Owszem, popełniono błąd wcześniej - 100% racji. Wina właściciela. Tylko co to teraz zmienia?


dlatego edytowałam mojego posta i dopisałam:



edit: moje posty w głównej mierze są skierowane do postu kwagii jako udzielonej rady na forum, a nie konkretnie do kucyka lillid czy Robaczka
Espana  :kwiatek:
Kopania w brzuch też nie bardzo rozumiem jak może pomóc koniowi cokolwiek zrozumieć.
Kopania w brzuch też nie bardzo rozumiem jak może pomóc koniowi cokolwiek zrozumieć.

Widać kopanie kopaniu nie równe, u kwaggi jakoś pomogło zrozumieć, skoro problem się skończył.
espana Dalej sama krytyka i zero propozycji konkretnych rozwiązań z Twojej strony. Chętnie posłucham mądrzejszych, ,,bo tylko krowa nie zmienia poglądów" może się czegoś nauczę ?
Robaczek M Przerabiałam tego typu zachowanie. Na lonży, przy prośbie o wyższy chód: gryzienie się po bokach, kwik i stawanie dęba. (pomógł bat). Koń nie miał ochoty na kłus pod jeźdźcem: oglądał się na boki, obracał się i gryzł po stopach. Pomogło zdzielenie po ryju palcatem. Bunt przy siodłaniu (w boksie) przejawiający się łapaniem za stopkę strzemienia, zakończył się zakleszczeniem szczęki, paniką, próbą wspinania. Nie wiedziałam, że jestem w stanie tak szybko popręg rozpiąć.....Panika i solidny kop w bebech zakończyły problem. Mam wrażenie, że takie podgryzanie Twojego konia to zwykły bunt rozpieszczonego misia. Tak było z moją, rozpuszczoną, leniwą, jeżdżoną raz w tygodniu niunią.


Taaa...

Warto może jednak zrobić gastroskopię, wszak tak reagują (panika przy zapinaniu popręgu, oddawania na ból przy przejściu do wyższego chodu) konie wrzodowe. Po prostu im szybszy chód, tym bardziej sok żołądkowy chlapie na ścianki i po prostu to baaardzo boli.

Warto też zwrócić uwagę czy przypadkiem nie aktywizujemy łydką konia spiętego brzuchem - wtedy fundujemy mu siniaki i krwiaki bo walimy w napięty mięsień.

Pomaga: zsynchronizowanie pomocy łydek z fazą podparcia kończyny tylnej (łydkę dajemy wtedy, gdy noga zadnia wchodzi w fazę obciążania jej, nigdy w fazę odepchnięcia czy "lotu"😉. Z tego wynika też niby taka oczywistość, że jeżdząc na koniu w zasadzie nigdy nie działamy równocześnie obiema łydkami- bo wtedy zawsze jedna łydka będzie działała popędzająco, a druga (pukająca w napięty mięsień kończyny w fazie odepchnięcia)- hamująco.

Jeśli ktoś nie ma możliwości zrobić gastroskopii tak od razu (bądź po prostu nie chce), można najpierw dawać koniowi duża garść lucerny przed jazdą i obserwować czy to nie wycisza problemu.
Lucerna tworzy na powierzchni soków trawiennych taki kożuch- bufor- i przez jakiś cas sok żołądkowy nie chlapie na część bez gruczołową.

Bicie konia po pysku to najgorsza rada z możliwych... w późniejszym etapie skutkuje strachem przed ręka, problemami z przyjmowaniem wędzidła, zakładaniem uprzęży itd...
Nawet jeśli zachowanie konia wynika z narowów i nieposłuszeństwa (nie bolu) to bicie po pysku problemu nie rozwiąże- oddali go w czasie. Warto wezwać behawiorystę. I tyle. Pomoże konia uwarunkować na dobre zachowania pozytywnymi bodźcami.
Właśnie chciałam tylko dorzucić, że po sprawdzeniu dopasowania sprzętu warto też konia solidnie prześwietlić zdrowotnie zanim się go uzna za agresora. Naprawdę agresorów-agresorów jest naprawdę niewiele, a może i te które są za takie uważane mają po prostu niezdiagnozowany problem zdrowotny (może nawet psychiczny).

Nie uważam, że nie ma koni trudnych, głupich, czy wrednych, żeby była jasność. Są. Nie można być wiecznie milusim wobec wszystkich koni. Niestety.

Ale pracując jako fizjoterapeuta, a jednocześnie szkoląc konie u siebie w stajni (trochę się ich przewija) to naprawdę zdecydowana większość problemów koni to problemy zdrowotne bądź też wynikające z braku odpowiednich umiejętności u właściciela.

Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
21 listopada 2019 13:25
Taka burza przy moim kucyku 🙂
"Niestety" w moim przypadku rady o laniu po pysku czy kopaniu w brzuch( 🙄 ) są bezsensowne, bo i tak ich nie użyje. Denerwuje się jak tak natarczywie mnie podgryza ale mimo wszystko to dzieciak, który nie potrafi poradzić sobie z emocjami. 
W pierwszej kolejności skupiam się jednak na znalezieniu przyczyny niestety pod względem zdrowotnym, myśle o gastroskopii bo mamy niezidentyfikowane biegunki. Jesteśmy po wstępnym badaniu wzroku i koń ma jakąś narośl na oku, która możliwe że zasłania jakiś punkt widzenia. Czekamy na okuliste. On jest bialutki, więc może być problem ze wzrokiem (wchodzi jedną stroną w ludzi, drzewa, czasem nie zmieści się w drzwiach).
Problem z ogarnieciem tego gryzienia jest taki, że przy pacnięciu go w nos on nakręca się jeszcze bardziej. Najlepiej srawdza się popędzenie go do przodu, od jakiegoś czasu chodze z bacikiem i jest troche lepiej. Jak wpada w taki trans to pacam go po zadzie i ignoruje gryzienie. Najszybciej tak przechodzi. Już go nawet nie upominam, bo moim zdaniem to w takim przypadku nic nie daje.
Zawaliłam też troche, bo na pierwszych spacerach w nagrode dawałam cuksy z ręki. Myśle, że to też troszke zaszkodziło.
Biegunki mogą być tez winą pasożytów, nawet gdy się regularnie odrobacza można nie wybić wszystkiego. Sprawdzenie najpierw tego - kał w kierunku pasożytów jest na pewno tańsza i nieinwazyjną diagnostyką niż gastroskopia
kotbury teoria godna zastanowienia. Klacz 100% zdrowa, z dopasowanym sprzętem. Swobodnie porusza  się we wszystkich chodach sama czy z jeźdźcem. Problemy zaczęły się przy dojrzewaniu. Panika przy podpinaniu popręgu jednorazowa. Nie mam pojęcia skąd, bo popręg dociągam dopiero przed wsiadaniem, na ujeżdżalni. Przy przechodzeniu z niższego chodu do wyższego działam bardziej głosem, działanie łydki polega na jej delikatnym przykładaniu do boków. Każdy z trenerów (także jnbt), z jakim klacz miała styczność, twierdzi, że jest bardzo dominująca i jej chęć do pracy zależy od dnia. No i jak tłumaczyć niechęć do pracy na długiej lonży i kantarku sznurkowym? Jakim dyskomfortem to tłumaczyć? Nie jestem zwolenniczką agresji, ale jeśli koń próbuje rządzić to nie zamierzam dać się zabić.
Robaczek M Dobrze, że zaczynasz od wykluczania złośliwości i szukania przyczyn bronienia się konia. Może faktycznie te  smakołyki pomogły w utrwalaniu zachowania? Odwracanie uwagi to fajny pomysł i oby jak najdłużej był skuteczny.
espana Dalej sama krytyka i zero propozycji konkretnych rozwiązań z Twojej strony. Chętnie posłucham mądrzejszych, ,,bo tylko krowa nie zmienia poglądów" może się czegoś nauczę ?



Nie weszłam w ten wątek, żeby doradzać tylko żeby skrytykować twoją radę. Bicie nigdy nie jest rozwiązaniem. A ja radziłam wykluczyć ból, choroby i oddać komuś kto się lepiej zna.
kotbury teoria godna zastanowienia.


To nie jest teoria. Badania pokazują, że około 80% koni użytkowanych w sporcie oraz około 60% tzw. koni rekreacyjnych ma jakieś problemy ze śluzówką żołądka. Od małych nadżerek, stanów zapalnych do wrzodów. wpływ na to mają warunki utrzymania (brak dostępu do pastwisk, zbyt długie zamknięcie, brak ciągłego ale regulowanego dostępu do paszy objętościowej, zbyt duże dawki paszy treściwej na raz, zły skład paszy treściwej dla danego konia itd.) i stres. Także nieumiejętne planowania dnia- posiłki vs. treningi.

Atea- brawo. w końcu ktoś głośno to mówi. ... Bo to takie niepoprawne politycznie ostatnio się tu zrobiło. I wiecznie słychać- sprzęt dopasowany, kopyta zrobione, rtg czyste.... serio? Ja też mam wygodne majtki, czyste rtg, obcięte paznokcie u nóg, a jak mnie napierdziela szczęka od kręgosłupa to warczę na pół rodziny jak coś ode mnie chce.

Niedawno w wątku o podkładkach, sprowokowana przez dyrdymały pisane przez jednego użytkownika, wstawiłam link do filmu o kulawiznach i złym behawiorze. Film ten jest krótkim podsumowaniem badania, które pokazało, że koło 50% koni z problemami behawioralnymi ma realnie problemy bólowe (trwałe, a nie , że niedopasowany sprzęt).

Ja wiem, że są też oczywiście osoby, które mają tak zerową wiedzę, że podają smakołyki koniom gdy te się zatrzymują aby ruszyły (za smakołykiem) dalej i się potem dziwią, że w pewnych miejscach, sytuacjach, konie coraz mocniej odmawiają współpracy... ale takie osoby są tu imho w mniejszości. A nawet jak są, to raczej trzeba ich odesłać do szkółki z tradycjami, trenera,  a nie do samodzielnego "naprawiania swojego konia", bo tylko więcej szkody niż pożytku.

🚫
I jeszcze w temacie - bolą mnie plecy- pomogę sobie podkładką. Piszę tu, bo w podkladkowym nie chcę śmiecić, a to bardziej związane z behawiorem często równocześnie.
Poza ewidentnymi przypadkami wychodzenia z jakiejś kontuzji ( swojej czy konia) i potrzeby amortyzacji (magiczną lub mniej) podkładką etapu przejścia lub amortyzacji trwałego własnego uszczerbku na zdrowiu, najgłupsza rzeczą jaką można komuś napisac via net jest coś w stylu:
"Nie przejmuj się, podkładki pomagają, jak masz sprawdzony sprzęt i czyste rtg i się dopiero w siebie wjeżdżacie to to jest normalne, że cię bolą plecy."
Otóż nie. Może nas w takich przypadkach boleć dupa (zakwasy mięśni pośladków), uda ciagnąć, łydki- zakwasy od rozciągania stawów skokowego, ale nie plecy. Plecy jeźdźca są silnikiem ruchu dla konia. I jak bolą plecy ragularnie - to konia też bolą i dlatego bolą nas.







Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
21 listopada 2019 15:31
olga96 w przyszłym tygodniu zawioze kał do badania. On niby u nas odrobaczony już drugi raz (jest u nas od marca) i wcześniej na bank był regularnie był odrobaczany ale chcemy to sprawdzić, bo może coś w nim jednak siedzi. Mam też taką nadzieje, wrzody to mimo wszystko troszke gorsza opcja.
kwagga wydaje mi się że wykluczenie problemów zdrowotnych jest zwyczajnie w porządku wobec konia 🙂 Stwierdzenie "ten koń tak ma" albo "robi tak ze złośliwości/głupoty/specjalnie" działa na mnie jak płachta na byka 😉

Właśnie wróciłam z nim ze spaceru, podgryzał tylko dwa czy trzy razy, zdecydowanie mniej niż ostatnio. Jednak on jest tak nakręcony na ruch do przodu, że nie mogę sobie z nim poradzić. Przytrzymanie, zatrzymanje, cofanie czy robienie kółek nie bardzo zdają egzamin. Nagradzam głosem za kroki w ludzkim tempie ale to trwa chwilke i znowu uwala się na uwiązie i prze do przodu. Spaceruje z nim niemal codziennie od miesiąca i tylko raz szedł na luźnej lonży, bez wyprzedzania, pchania się na mnie. W grudniu ma przyjechać ktoś do pomocy, nie radze sobie z nim. On jest baaardzo do przodu, do tego nakręcony i przez to mało zwraca uwagę na mnie. Myśle o czymś na uspokojenie, bo chyba by mu się coś przydało.
[quote author=kwagga link=topic=7002.msg2898805#msg2898805 date=1574343454]
kotbury teoria godna zastanowienia.


Ja wiem, że są też oczywiście osoby, które mają tak zerową wiedzę, że podają smakołyki koniom gdy te się zatrzymują aby ruszyły (za smakołykiem) dalej i się potem dziwią, że w pewnych miejscach, sytuacjach, konie coraz mocniej odmawiają współpracy... ale takie osoby są tu imho w mniejszości. A nawet jak są, to raczej trzeba ich odesłać do szkółki z tradycjami, trenera,  a nie do samodzielnego "naprawiania swojego konia", bo tylko więcej szkody niż pożytku.
[/quote]

Jeżeli pijesz tu do mnie to mogę liczyć na pomoc osób doświadczonych w szeroko pojętym końskim temacie, ale co mi po pomocy ludzi, którzy jeżdżą super wysoki sport, a nie mają pojęcia w behawiorze koni? Albo nie mają czasu na takie "dyrdymały"? Dwa dni była sytuacja, że koń wchodził do myjki zachęcony nagrodą, wczoraj problem został zniwelowany do 0 i dziś jestem niemal pewna - nie powtórzy się.
Strasznie obcesowo się wyrażasz o tym wszystkim. Niestety nie w każdej stajni urzęduje behawiorysta dostępny na wyciągnięcie ręki. Ja takiego nie zamierzam bynajmniej wzywać z drugiego końca Polski, bo koń dwa dni dumał będąc pierwszy raz w swoim życiu w nowej stajni. Jak będzie naprawdę taka potrzeba to kogoś wezwę.
Aż mi się przypomniało, że tutaj pisałam o agresywnym 3-latku, z którym miałam problem. Zero problemów zdrowotnych, w tamtym czasie bardzo rzadko chodził pod siodłem, a jeśli już to w dopasowanym sprzęcie, zęby zrobione. I co, ja nie bojąca się koni, byłam rano wręcz chora na myśl, że muszę go wypuścić na padok. Gryzł w boksie, za każde lekkie upomnienie (nawet tu nie mówię o pacnięciu w pysk, tylko powiedzenie np. "nie"😉 skutkowało początkiem walki, koń był gotów stanąć dęba na człowieka, a jak to nie pomogło, to odwrócić się tyłem i próbować kopać mi nie było mowy o tym, że on by się poddał pierwszy, więc byłam w kropce, bo nie chciałam doprowadzić do próby sił, bo i tak bym po pierwsze nie wygrała, a po drugie ja mogę czasami koniowi przyfasolić, ale to tylko jak już naprawdę przesadza i wiem, że to do niego dotrze. Wyczyszczenie mu wszystkich czterech kopyt to był cud, a to był dopiero początek przeprawy, bo prowadząc go na padok pchał się bezceremonialnie na człowieka, a jak się próbowało go odepchnąć, to stawał dęba. Szczerze to nigdy nie widziałam konia stającego tak wysoko dęba i trzymającego przy tym idealną równowagę, nigdy nawet się nie zachwiał a jego przednie nogi były jakieś minimum pół metra nade mną. Koń jednocześnie pod siodłem był prawie do rany przyłóż. Największy z nim problem to było to, że jak stwierdzał, że ma dosyć to stawał przed drzwiami i stał. Ale poza tym, nigdy nawet nie bryknął, wręcz widać było, że on lubi pracować i rankiem dzień po jeździe był minimalnie milszy. O i nie ogarniał po co ma stać przypięty z dwóch stron na myjce czy w stajni, dobrze wiedział, jak zrobić tak, żeby się wyswobodzić. Niestety zdaje sobie sprawę ze swojej siły, więc jak tylko stwierdzał, że on nie ma dziś ochoty na takie stanie, to ruszał głową pod odpowiednim kątem i wszystko pękało. A to jest akurat wyczyn, bo miałam parę razy sytuację, że inny koń mi wpadł w panikę i próbował je zerwać i się nie udawało albo ewentualnie po jakiejś dłuższej chwili, do tej pory pozostaje dla mnie zagadką, jak tamten to robił tak, że trwało to pół sekundy i po prostu spokojnie sobie gdzieś szedł.

No ale wracając, nie sądzę, żeby jakiekolwiek karanie dałoby radę w sytuacji Robaczka. Bo z tego, co zrozumiałam gryzienie to efekt nagromadzonych jakichś złych emocji/napięć, a nie testowanie człowieka, czy mu pozwoli się ugryźć. Według mnie takie porządne przywołanie konia do porządku (nie chcę nazywać tego biciem, dla mnie to zupełnie dwie odrębne sprawy) ma sens tylko i wyłącznie wtedy, kiedy wiemy i czujemy, że koń zwyczajnie nas chce zdominować i sprawdza na ile sobie może pozwolić, a nie jeśli próbuje rozładować jakieś napięcie i najpewniej nie do końca świadomie przekierowuje to na najbliższą stojącą osobę. W sumie ciężko powiedzieć na odległość, czy koń tak sobie próbuje radzić z chwilowym stresem - wtedy ja bym to ignorowała i poczekała, aż koń dojrzeje, pozna wszystko w nowym miejscu i przestanie na to reagować, czy jednak zdaje sobie doskonale sprawę z tego, co robi i takim ignorowaniem tylko pogłębi się problem.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się