Nietypowe zwierzęta domowe.

W byłej pracy miałem pod opieką parke Tamaryn białoczubych, przyjechały dzikie i unikały człowieka, ale dużo z nimi przebywałem i się oswoiły w miare, zwłaszcza samczyk. Nauczyłem je jeść z ręki, zgadywania w której rece mam smakołyka, wskakiwania na kolana, na ramie, zwisania z gałezi po robaka - robiły schow 😀 duzo ludzi przychodziło żeby popatrzeć na ich karmienie. Fajne małpki 🙂
zalezy jaki ma humor, czasem ma tak ze lubi siedzi na kolanach,wciaska pod pache(nie daj boże go wtedy wystraszyć) a czasem ma wqrw i zniknijcie z zasiegu kolców jeża, mysle ze byłby bardziej głaskaniowy,gdybym miala wiecej czasu dla niego. 🙄
Dworcika
Nie mam zdjec. Dzieciak byłam jak mielismy te zwierzeta w domu. Ale po głowie mi chodzi zeby sobie kupić , rybek nie chce a te axy sa w sumie niewymagajace. Btw mój maż strzelił focha ze Twój ax ma na imie tak jak on 😉  😁
Dworcika   Fantasmagoria
27 lipca 2011 14:50
Hypnotize, niech się mąż nie focha, bo jak bloga poczytałam, to dumna byłam, że mlody ma takiego fajnego imiennika!
W okresie lata bywa ciężko z chlodzeniem wody, bo niestety nadal nie dorobiłam się chłodziarki (mam nadzieję, że na przyszły rok już będzie), ale tak poza tym faktycznie mało wymagający jest. Z tym, że da się zauważyć - im więcej czasu mu poświęcam, gadam itp. tym bardziej kontaktowy jest 🙂
Od kilku lat marzę o szopie.


Mam to samo .... tylko u mnie teraz największym problemem jest szop ,a psy  🙄 Chociaż wielu ludzi trzyma szopa z TTB i jakoś dają radę ,więc może sobie sprawię już po całkowitym zadomowieniu i remoncie szopa czyli za jakieś 2-3lata...
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
28 lipca 2011 08:52
A mnie ten wątek przypomniał o moim największym marzeniu, jeszcze z dzieciństwa, żeby mieć własnego nie pieska, nie kotka, nawet nie konika, ale SMOKA ❗


Tak, po obejrzeniu jakiegoś filmu przyrodniczego za bajtla marzyłam o własnym waranie z Komodo i to przez długie lata. Potem, gdy mój dziecięcy rozumek był już w stanie pojąć, że tego zwierzaka nie da się trzymać w domu, to marzenie powoli przechodzilo do tych z serii nierealne, aż wypadło mi z głowy.

Za to w dzisiejszych czasach mogłabym sobie zafundować może nie tyle smoka, co smoczka - waran leśny:


Choć pewnie zeżarłby mi fretkę 🙄
ElMadziarra, Jaki ten waran jest uroczy! 😍
Kiedyś marzyłam o legwanie, potem o wężu, ale nigdy się nie zdecydowałam.
Swoją drogą, pomału się przychylam do zdania Tanii [Tani? Jak to się odmieniowuje? 👀 ] sprzed paru stron: miejsce egzotycznych zwierząt jest w buszu. Tylko dodałabym do tego jeszcze: miejsce dzikich zwierząt jest w lesie, miejsce zwierząt pod ochroną jest w rezerwatach.
Warany są super 😀 teraz jest wiele gatunków które można trzymać w domu, o nie dużych rozmiarach - v. melinus, v. glauertii, v. acanturus, w. timorskie (tzn. napewno można je hodować w niewoli, nie wiem jak z pozwoleniami dla osób prywatnych). Kapitalne są warany salwadorskie varanus salvadorii (najdłuższe jaszurki na świecie, do 4,5m dorastają), moim zdaniem dużo ładniejsze od tych z Komodo i bardziej dostojne.
Na warany trzeba uważać bo są bardzo zwinne i szybkie, jeszcze mogą uderzać swoimi długimi ogonami, no i mogą ugryźć a ich ugryzienia przez zawartość bakterii w ślinie (naukowcy wykryli też jakieś promile jadu) ciężko się goją. Ale to tyczy się chyba raczej tych większych gatunków, bo mnie ugryzł melinus i nic mi nie było 😀
Wrzucił bym jakieś zdjęcia, ale nie mam chyba na tym kompie, póki co nie moge znaleźć
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
28 lipca 2011 09:37
Waran salvator, czyli waran lesny inaczej paskowany, to te drugie zdjęcie. Nie widać dokładnie jego rozmiarów, ale chyba ten jest młody i jeszcze nie wyrośniety.

Wiem, że są też małe, np. stepowy/pustynny, który dorasta gdzieś do 130 cm i jest jednym z bardziej łagodnych waranów. Ale wiecie, to nie to. Bo ja chciałam smoka, SMOKA, SMOKA ❗ 😉

Niestety mój ukochany smok z Komodo jest nie tylko wielki, silny i szybki, ale również jadowity, a jego jad w ciągu kilku godzin powala woła (wg ostatnich badań, bo wcześniej sądzono, że ma w pysku tyle bakterii, że ugryzione zwierzę pada na sepsę). Więc na domowego pupila nijak się nie nadaje.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
28 lipca 2011 17:13
ElMadziarra, Warany w sumie jadu nie mają. A za to ich ślina jest bardzo toksyczna, bo żrą wszystko i jest w niej tak dużo świństwa (od bakterii po jad kiełbasiany), że człowiek po ugryzieniu w ciągu kilku godzin może wykitować. nie wiem kto te badania prowadził, ale wydają mi się mało prawdopodobne, bo we wszystkich programach trąbią, że to ślina tak trująca jest.
kolorwiatru   Pani władczyni imperatorka
28 lipca 2011 18:06
A mnie się marzy ślimak olbrzymi Achatina Achatina. Ma ktoś? U nas niestety nie do kupienia  🙁
Dworcika Emil jest przecudny! 🙂 Kiedyś sie zastanawiałam nad axem, ale boje się, że coś źle zrobię, bo nie mam doświedczenia z egzotycznymi zwierzętami, a pozatym w razie jakiegoś wyjazdu nie wiem czy byłby ktoś, kto mogłby sie zająć takim zwierzakiem. Ale... życie jeszcze przede mną 😀


Moja koleżanka ma jeża - nazywa się Lucek 🙂 Niestety nie wiem skąd go ma i jak sie nim opiekować, ale jak ktoś ciekawy to mogę zapytać 🙂

ja mam zaprzyjaźniony sklep terrarystyczny, gdzie mają hodowlę jeży afrykańskich i samczyk jest przemiłym panem, natomiast jest partnerka zachowuje się jak typowa kobieta 😉 jak tylko spłacę nowego lapka mam z chłopem umówioną inwestycję w całe wyposażenie dla agamy brodatej, a za pare lat chcę kupi aksolotla 😉
Dworcika   Fantasmagoria
29 lipca 2011 14:12
Cricetidae, dziękuję, przekażę. Chociaż zdaje się, że on wie 😁

Ja wcześniej nic nadzwyczajnego nie miałam. Domowe klasyki - psy, koty, świnki morskie (obok kotów, koni, świnek wietnamskich i Emila to moja 5 zwierzęca miłość), chomiki, królik, jakieś rybki... Raz zdarzył się nietoperz (ale to w gruncie rzeczy u cioci pod opieką), jakieś gołębie po wypadkach. Nic specjalnego zatem. Z Emilem też się dygałam i dlugo gryzłam z pomysłem. Nawet jak w sklepie zobaczyłam, to wróciłam do domu i kilka dni dumałam czy dam radę (przede wszystkim organizacyjnie ze względu na temperaturę). No ale tak ajkoś wyszło... samotne Walentynki wtedy i takie tam 😁
Tyle szczęścia mam, że zawsze był ktoś, kto w czasie mojej krótkiej 2-3 dniowej nieobecności się nim zajął. Na czas dłuższych wyjazdów jechał do mojego rodzinnego domu, gdzie Mama całkiem chętnie nadzoruje temperaturę, karmi go i do niego gada (Tata utrzymuje, że nie, ale wiem, że jak Mama nie może to leci do niego...).
Jesienią zeszłego roku miałam przykry incydent z moimi obecnie exwspółlokatorami, bo Emil w zasadzie z dnia na dzień stał się niewygodny (o czym i na rv sporo było, bo wojna była gruba). Na szczęście po zmianie mieszkania nadal wiedzie pańskie życie - najpierw zamieszkalam z koleżanką jeszcze z Grudziądza, obecnie mieszkam z chlopakiem i kumplem. Chłopak traktuje małego jako "naszego Emila", zna doskonale jego wymagania i sam również sprawuje nadzór, kolega poproszony o pomoc też nie robi problemów.

Ale fakt... dłuższy wyjazd to już więcej logistyki.
Domowe lisy  😍




szop pracz i piesek  😍 😍 😍



ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
30 lipca 2011 08:17
ElMadziarra, Warany w sumie jadu nie mają. A za to ich ślina jest bardzo toksyczna, bo żrą wszystko i jest w niej tak dużo świństwa (od bakterii po jad kiełbasiany), że człowiek po ugryzieniu w ciągu kilku godzin może wykitować. nie wiem kto te badania prowadził, ale wydają mi się mało prawdopodobne, bo we wszystkich programach trąbią, że to ślina tak trująca jest.

To świeże badania  i świeże odkrycie jakiegoś (chyba) Anglika. Odkrył, że warany z komodo mają w pysku kanały jadowe, tylko nie w zębach, ale w dziąsłach między zębami, jad miesza się ze śliną, dlatego muszą gryźć głęboko, żeby ślina w odpowiednich ilościach dostała się do rany. Ich jad nie jest tak mocny, jak jad najbardziej jadowitych węży, ale też zawiera podobne związki toksyczne, jak chociażby jad tajpana.
Gdzieś o tym czytałam, tylko nie pamietam dokłądnie gdzie i więcej szczegółów nie pamiętam.
a mi się marzy fretka albinos od dłuższego czasu. może kiedyś  😎
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
31 lipca 2011 08:38
ElMadziarrapotwierdzam. Również oglądałam pogram, gdzie była o tym mowa.
Miałam 3 fretki, unicorna u fretek albinotycznych często występują niedowłady i niedosłuchy wiec pomysł średni, ja niestety z czasem miałam uczulenie. Fajne, kontaktowe, ale przynajmniej u nas w mieście leczenie małych zwierząt stoi na nędznym poziomie, fretki miałam przez 7 lat w sumie, fajne były.
A jeża strasznie zazdroszczę!
Dworcika Właśnie myśle, że moja Mama tez by dała rade, nie byłoby dla niej problemu, z tym że u nas sie czasem zdarza, że wyjeżdżamy w tym samym momencie w zupełnie inne miejsca, na dlużej niż kilka dni no i tu miałabym problem, trudno mi kogoś angażować, żeby do mnie przychodził codziennie, no chyba, że za kase 😉
Chyba coś czytałam o tym incydencie i wojnie 😉  ja sie bardzo malo wypowiadam, ale sporo czytam. Właśnie wtedy dowiedziałam sie że istnieje takie zwierzątko jak aksolotl i stwierdziłam, że chce go kiedyś mieć, bo rybki nie są jakieś fajne, a on mnie urzekł, bo wygląda jakby sie uśmiechał ciągle 😀
Też nie miałam nigdy dziwnych zwierząt, ale miałam w tym roku na studiach zajęcia z chowu zwierząt egzotycznych i szczerze mowiąc byłam w ciężkim szoku patrząc na to, co ludzie są w stanie trzymać w domu i ile za to zapłacić... ja jeszcze rozumiem że sie kupuje zwierzaka towarzysza, ale jak ktoś kupuje rybke za 50 000 zł to chyba jest coś nie tak ;/
[ ale jak ktoś kupuje rybke za 50 000 zł to chyba jest coś nie tak ;/

nie ładnie komuś do portfela zaglądać, jak kogoś stać to co to nas obchodzi?

dworicka a ten twój aksolotl uśmiechnięty taki;]
Mirabelka   Małe jest piękne! :)
31 lipca 2011 15:21
Mój tata miał kiedyś legwana zielonego, nie mam pojęcia ile miałam wtedy lat, ale chyba byłam w 2/3 kl. podstawówki. 😉 Terrarium było u mnie w pokoju, początkowo sie bałam, bo jako dzieciak lubiłam oglądać programy przyrodnicze i w jednym było właśnie, że legwany bronią sie swoim ogonem, a na jakimś blogu widziałam zdjęcie dosyć mocno zmasakrowanej ręki i pisało, że to ślady ugryzienia "poczymśtam". Dzieciak wtedy byłam, więc mi sie umyśliło, że to musiał być legwan zielony i już. Z czasem jednak sie do niego przyzwyczaiłam, nawet spał na moim łóżku (miał swoją poduszkę 😁 ) i ogólnie polubiłam tego potworka. 🙂 Był młody, miał około 2 lata i niecałe 80 cm długości. Uwielbiał podkradać moje mandarynki z biurka, a najbardziej smakowały mu maliny. 😀 Pocieszny zwierzak, nie pamiętam, żeby były z nim jakieś poważniejsze problemy. No, może raz jak po firance wyszedł na karnisz i musiałam czekać na tate, bo bałam sie, że mi wypadnie z rąk przy ściąganiu. 😁 Gadzina była bardzo fajna, łagodna. Była u nas rok, później tata musiał ją sprzedać, ponieważ mieliśmy remont, mój pokój stał się pokojem mojego brata i terrarium nie mogło już dalej stać, a rodzice nie chcieli go męczyć jakimiś małymi akwariami (nie mieliśmy gdzie postawić dużego terrarium). 😉

edit: literówka 😉
Dworcika   Fantasmagoria
31 lipca 2011 15:34
sznurka, one wszystkie takie uśmiechnięte są 🙂 To mnie właściwie najbardziej w nich poruszyło, kiedy pierwszy raz zobaczyłam zdjęcia.
Miałam 3 fretki, unicorna u fretek albinotycznych często występują niedowłady i niedosłuchy wiec pomysł średni, ja niestety z czasem miałam uczulenie. Fajne, kontaktowe, ale przynajmniej u nas w mieście leczenie małych zwierząt stoi na nędznym poziomie, fretki miałam przez 7 lat w sumie, fajne były.
A jeża strasznie zazdroszczę!


nie miałam pojęcia. a to prawda, że przymusowo trzeba je kastrować albo kupić drugą do towarzystwa?
nie ładnie komuś do portfela zaglądać, jak kogoś stać to co to nas obchodzi?


Nie znam osobiście nikogo takiego, więc nie mam komu zaglądać, niektóre rzeczy mnie jednak zwyczajnie dziwią i dziwic nie przestaną 😉
dempsey   fiat voluntas Tua
31 lipca 2011 15:49
Dworcika zapewne czytałaś "Aksolotla" Julio Cortazara (krótka nowelka z cz.II tomu Opowiadania zebrane)?
Jeśli nie, to lektura obowiązkowa dla Ciebie 🙂
Dworcika   Fantasmagoria
31 lipca 2011 15:51
dempsey, mam na dysku, ale ciągle coś mnie odrywa. Przeczytam! 🙂
dempsey   fiat voluntas Tua
31 lipca 2011 15:52
dzięki Cortazarowi dowiedziałam się że istnieje takie coś, i na zawsze już ten krótki tekst ustawił moje postrzeganie aksololotli 🙂
ja miałam kiedyś dość nietypowe zwierzę, tzn. słyszałam od kilku osób, że też miały ale to jednak rzadkość. Mój Tata kiedyś jesienią potracił jeża no i zabrał go do domu i wtedy postanowiliśmy, że spędzi u nas zimę bo był trochę poturbowany. Nazwaliśmy go/ją Zośka i mieszkał cała zimę z nami, bardzo polubił się z naszymi kotami, a gdy przyszła wiosna wypuściliśmy jeża do lasu a on od czasu do czasu odwiedzał nasz dom, aż pewnego razu Zośka przyszła do nas z czwórka małych jeżyków  😀
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
31 lipca 2011 18:23
[quote author=sznurka link=topic=63186.msg1088105#msg1088105 date=1312099373]
Miałam 3 fretki, unicorna u fretek albinotycznych często występują niedowłady i niedosłuchy wiec pomysł średni, ja niestety z czasem miałam uczulenie. Fajne, kontaktowe, ale przynajmniej u nas w mieście leczenie małych zwierząt stoi na nędznym poziomie, fretki miałam przez 7 lat w sumie, fajne były.
A jeża strasznie zazdroszczę!


nie miałam pojęcia. a to prawda, że przymusowo trzeba je kastrować albo kupić drugą do towarzystwa?
[/quote]
Samcola kastrujesz, bo Cię smród w rui zabija, dziewczynki mniej capią, ale nie kryte dostają rui permanentnej i ropomacicza. Dlatego wygodniej kastrować. Co do towarzystwa - u mnie się nie sprawdziło, miałam jedną, chciałam być dobra, kupiłam towarzyszkę i miałam regularną wojnę fretek w domu. Jeśli już, to od razu dwie - łatwiej przyzwyczaić. Od 2005 trzymam fretki i już sobie nie wyobrażam domu bez tego zwierza. A mój chłop dostał zupełnego bzika na punkcie fretki. Już druga podbiła jego serce i zawładnęła nim dokumentnie. Rzeczywiście może być problem ze znalezieniem kumatego weta.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się