Pracownicy sklepów jeździeckich i innych "końskich usług"

vissenna   Turecki niewolnik
19 czerwca 2011 13:31
Czyli wątek dla kowali, wetów, sprzedawców, itp. Raczej o "człowiekach" niż koniach.

Z kącika "wkurzonych":

Dziani ludzie (najczęściej z dzieckiem zaczynającym starty), którzy przychodzą z jakimś guru (trener, samozwańczy specjalista), który naciąga ich aż zęby swędzą. Do tego zazwyczaj owo guru gada głupoty albo wygłasza teorie z kosmosu.

Zawodnicy, którzy jeżdżą wysokie konkursy i bez żenady chwalą się zadźganiem konia ostrogami do krwi i krwią wypływającą spod munsztuka.

Zawodnicy, którzy jeżdżą wysokie konkursy i trzeba im tłumaczyć jak założyć chambon.

Zawodnicy pytający się o ochraniacze z ciężarkami.

Ludzie kupujący siodło na zasadzie "fajne! biorę!" bez zastanowienia czy pasuje na konia, do jeźdźca, byle było tanie.

"Nowe siodło musi się wyklepać"

"Jak to zrobić koniowi zęby zamiast kupować silniejsze wędzidło?"

"Używane siodło jest lepsze, bo wyklepane"

"Pani da tani tran do skór"

"Da pani pęta Może przestanie tak wariować i wyskakiwać za ogrodzenie"

"Wędzidła dzieli się na amerykańskie i angielskie - jak może pani tego nie wiedzieć"

"Koń ma ok 150 cm w kłębie - jakie siodło dla niego?"

"Jak już ma 1,5 roku to można zacząć jeździć?"

Okazuje się też, że jestem weterynarzem - po opisie objawów mam zdiagnozować konia i dobrać środki na jego leczenie, bo szkoda na weta.

Czarę goryczy przelało młode małżeństwo chcące wymienić siodło, bo za duże - okazało się, że siodłali 7 miesięcznego kucyka...

[quote author=vissenna link=topic=885.msg1038536#msg1038536 date=1307807909]
Kolejny telefon dziś do pracy:

"Jakie ma Pani siodła na rocznego ogierka?"

😵


No i co w takich wypadkach mówisz? Jestem bardzo ciekawa...
Wiem, że jeśli się do takiego buraka zwraca na zasadzie "nie mam, bo na rocznych koniach się nie jeździ" nic nie da, bo kupi siodło gdzie indziej i tyle.
Próbujesz delikatnie uświadamiać?
[/quote]

Zazwyczaj grzecznie i stanowczo pytam się skąd pomysł by ujeżdżać konia w tym wieku. Część osób odpowiada, że tak im powiedział sprzedawca konia. Zazwyczaj handlarz. Takie osoby się nie znają, ale dość chętnie przyjmują moje wytłumaczenia, że koń jest jeszcze za młody.
Mówię, że te 3 lata to jest optymalny wiek, by wprowadzać konia do pracy pod siodłem, że zacząć pracować można już z dwulatkiem (ale na lonży), że koń półtoraroczny owszem może nie protestować na siodło i jeźdźca bo nie ma jeszcze tyle siły, ale jak podrośnie i skojarzy sobie takie sytuacje tylko z bólem mięśni i grzbietu to zacznie protestować i nie nadawać się do jazdy. Wywiaduję się skąd są takie osoby, polecam im fachowców z ich okolic. Polecam jakąś przystępną literaturę...
część takich nieuświadomionych ludzi kupuje konia za namową dzieci, więc powiedzenie, że ze względu na bezpieczeństwo dziecka dobrze konia ujeżdżać z kimś doświadczonym - tez działa.
Jak ktoś oporny na moje perswazje to mówię, że owszem, dwuletni koń rozpocznie pracę, ale w wieku lat 10 będzie kaleką. Uderzam w argumenty finansowe. Że lepiej poczekać rok bo wtedy taki koń średnio o kilka lat dłużej będzie zdolny do pracy.
Jak nic nie skutkuje straszę TOZ-em.  Ale też sposobem. Mówię, że jak sąsiedzi zobaczą tak młodego konia przy pracy to mogą zgłosić sprawę do TOZu i będzie wiele nieprzyjemności, bo teraz ostro patrzą na takie przypadki.
Są też tacy, którym żaden argument nie wydaje się wystarczająco mocny. I koni takich ludzi jest mi najbardziej żal.
Ja chyba najlepiej zapamiętałam klienta, który kupował siodło z osprzętem w zestawie(coś a la pfiff) dla konia, którego kupił córce. Widać było, że gość o koniach pojęcia nie ma. Siodło miało za zadanie być niewielkie, tak aby córcia się w nim nie utopiła,a to czy na konia będzie pasowne nie miało dla faceta znaczenia. Na moje pytanie na jakiego to konia ma być, odpowiedział- na takiego normalnego i więcej dyskutować nie chciał, pomimo tłumaczeń, że siodło powinno być indywidualnie dopasowane do danego konia.
Po kilku dniach wrócił i wydarł się na mnie, że popręg z zestawu nijak nie da się dopiąć i że co ze mnie za sprzedawca skoro mu taki sprzedałam-powinnam była przecież wiedzieć, że będzie za krótki. Zażądał wymiany popręgu na dłuższy, bo inaczej odda cały zestaw.

A najbardziej do szału doprowadzały mnie mamusie, które wybierały córkom kaski. Decydowały się na najzwyklejsze toczki, bez atestu, nie dające praktycznie żadnego zabezpieczenia, tylko dlatego, ze ładnie wyglądały na głowie. A bezpieczne, porządne, z trzypunktowym zapięciem kaski odrzucały, bo przecież "takie nietwarzowe"....
"Nowe siodło musi się wyklepać"
"Używane siodło jest lepsze, bo wyklepane"


Kiedyś się tak siodła robiło. Nikt nie chciał kupować nowego siodła, bo były twarde, sztywne, niewysiedziane 😉 Dopiero używane siodło to był komfort jazdy 🙂
To kącik pracownika sklepu?
To idę sobie.
Czy też o pracownikach można pisać?
To zostanę chwilę.
Klient może nie wiedzieć. Może głupio mówić. Może pytać o co chce.
Płaci i wymaga.Z tych "dzianych ludzi" sklep żyje.
Za to pracownik plotący androny to prawdziwy koszmar.
A taki patrzący na mnie protekcjonalnie - bo już od progu uznał, mnie za laika ..... 👿
Nie znoszę.
Zwykle , jak już muszę być w sklepie jeździeckim, zostawiam niemałe sumy .
A takie , za przeproszeniem , siksy -traktują mnie jak natręta.
Zdarza mi się brać odwet i rozmawiać z właścicielem na temat korelacji mała sprzedaż a panna idiotka za ladą.
Zdarza mi się napisać do producenta, żeby rozważył czy dobrze wybrał polskiego dystrybutora.
Źle spotkać mnie w sklepie.
vissenna   Turecki niewolnik
19 czerwca 2011 17:19
Tania nawet nie wiesz jaka to dla mnie przyjemność pogadać o sprzęcie z osobą która się na nim zna...  💘 Jak w każdym fachu tak i tu spotkać można dobrych sprzedawców i tych, którzy się z powołaniem minęli. Ci drudzy raczej miejsca nie zagrzewają jak zdążyłam zaobserwować.

cynamonowa jakim cudem macie kaski bez atestu? Przecież sprzedaż takich rzeczy jest prawnie zabroniona?  🤔
Visenna- ale to właśnie lepiej rozmawiać z kimś , kto się nie zna!
Wytłumaczyć, poradzić. Zbudować relację. Uczynić sklep wyjątkowym.
A siebie kimś specjalnym .Innym niż pani ze spożywczego.
Ja mam ulubioną panią w sklepiku kosmetycznym. Zna się, doradzi, pogada.
I ze względu na jej uprzejmość, cierpliwość i kompetencję - idę kawał drogi nawet po zwykly szampon.
A z innej beczki czytałam,że Pan Bata (ten od butów Bata) - już jako staruszek wizytował swój sklep w Argentynie
i uklęknął przy Klientce i ubrał jej but na nogę. I pokazał oraz nakazał swoim pracownikom tak postępować.
A u nas? Byłam w drogim sklepie obuwniczym.Gorąco, noga spocona. Mierzyć chciałam letnie kozaczki za blisko 1000 złotych.
Pytam o stopki. Trzy znudzone panny ( w sklepie ani jednego klienta) - mówią: stopki się skończyły.
Może pani iść na przeciwko i sobie kupić. Poszłam, ale do domu. Po co mi letnie kozaczki za tyle kasy?
Siss   Za Króla! Za Ojczyznę! Za ile?
19 czerwca 2011 17:32
A u nas? Byłam w drogim sklepie obuwniczym.Gorąco, noga spocona. Mierzyć chciałam letnie kozaczki za blisko 1000 złotych.
Pytam o stopki. Trzy znudzone panny ( w sklepie ani jednego klienta) - mówią: stopki się skończyły.
Może pani iść na przeciwko i sobie kupić. Poszłam, ale do domu. Po co mi letnie kozaczki za tyle kasy?

No dokładnie albo teksty w stylu: wszystko jest wystawione, niech sobie Pani poszuka.

to taki mały  🚫
Dla równowagi:
- Przepraszam Panie ze sklepu Amigo, że wyśmiewałam się z takiej frotki na ludzką rękę, co odstrasza komary.
Panie widać rzuciły klątwę na mnie, bo wczoraj w terenie na koniu ani jeden giez nie siadł za to mnie upieprzyły dwa!
Oba w nadgarstki. Lewy i prawy.  🤔
milo pogadac z  kims kto sie zna...tylko takich co sie na prawde znaja jest malo-wiekszosci wydaje sie, ze sie znaja bo nadziabali sie wiedzy katalogowej, krew mnie zalewa jak panienki pouczaja o dopasowaniu siodel itp. a same w zaciasnych dla siebie i swoich koni podrozuja po parkurach/czworobokach/lakach itp.

jesli sprzedajacy w sklepie jezdzieckim wciska kobietce obok kit na temat skutecznosci pewnych srodkow,neguje inne, a wie tylko tyle ile na etykiecie reaguje-i tak jak Tania donosze wyzej,czasem najwyzej...

jest kilka sklepow w Wawie ktore glosno odradzam,glosno mowie ile dany suplement kosztuje w hurtowni i daje namiar,ktore go zalatwia
sa tez takie, do ktorych uwielbiam wpadac nawet tylko po cukierki i kopystke zeby pogadac o nowosciach,dostarczyc wiedzy o najnowszych badaniach i dac cynk do dystrybutorow,a juz uwielbiam pare takich  gdzie mimo ze najaram sie na bryczesy slysz "no bryczesy piekne, ale Karol schudnij to bedziesz w nich db wygladac, albo pokaze Ci inne te  wyszczuplaja.." i nie nie obrazam sie tylko cenie szczerosc🙂 sama im powiem, ze glupoty gadaja o jakis tam witaminkach czysieja nieaktualne info o GO czy HMB.

jest tez kilka sklepow netowych na ktore moi znajomi weci regularnie donosza do nadzoru farmaceutycznego😀
Taniu :kwiatek:
vissenna   Turecki niewolnik
19 czerwca 2011 17:40
Tania z kimś kto się nie zna równie. Dużo satysfakcji daje, jak klient wraca i zachwycony od progu mówi, że "miała Pani rację, działa genialnie". Albo pyta się specjalnie o mnie, żebym w czymś pomogła.
A dlaczego lubię gadać z kimś kto się zna? Nie ma lepszego sposobu, żeby wymienić opinie. To co jednemu się podoba drugiemu już nie koniecznie.
Karla a za co  :kwiatek: ?
Ceny suplementów też mi zjeżyły włosy na głowie.
Ja myślałam, że weci walą marżę . A przy sklepach to my jesteśmy bandą frajerów.
Podobało mi się też maleńkie mydełko glicerynowe za 28 ,00 złotych!!
Oczywiście pani wpierała mi,że jest nadnaturalnie wyjątkowe. Wysłuchałam grzecznie.
Wiem, że to jej praca.
Z bryczesami to już mam gorzej, bo wybór rozmiarów wiekszych niż 36-38 jest beznadziejny.
Kupuję w necie w USA, albo w Decathlonie, gdzie anonimowo biorę z półki
i nikt nie obserwuje zza lady mojego upokorzenia z głupawym uśmieszkiem.
Taniu za caloksztalt
i fakt pry sklepach jezdzieckich i sprzedazy suplementow  to wychodzimy  jak frajerzy,ale juz niedlugo 😎
To ja Tobie też:  :kwiatek:
My, "z klanu" musimy trzymać się razem.
Poruszył mnie ten temat, bo ja nie kolekcjonuję gadżetów i specjalnie się nimi nie interesuję.
W sklepie zatem napotykam na wiele nowych dla mnie rzeczy . I pytam. Pewnie irytująco i głupio dla sprzedawcy.
Sprzedawca, zwykle mógłby mi latać po fajki choćby z powodu wieku.  😉
A co do szczegółów- zdziwiło mnie właśnie w sklepie X,że jeśli chce się inny kolor lejów na bryczesach (szytych przez sklep X) to cena jest wyższa o 50%  🤔
Tak powiedziała pani.Wyjaśniła,że są szyte na akord i trzeba zmieniać nici i stąd taka różnica w cenie.
Duża. Dziwne.
Gagulec   Mistrz lokalny
19 czerwca 2011 18:13
Kiedyś zadzwoniła Pani z zapytaniem o derkę na półtora rocznego arabka... Wszystko by było okej, gdyby nie dodała, że chodzi jej o osuszanie konia po jeździec  😵 .
Kiedyś zadzwoniła Pani z zapytaniem o derkę na półtora rocznego arabka... Wszystko by było okej, gdyby nie dodała, że chodzi jej o osuszanie konia po jeździec  😵 .

A co w tym dziwnego? Polarowa derka wyciaga wilgoć.
Aaaa! Oj ja DURNA!!!
Póltora rocznego. 
Przepraszam. :kwiatek:
vissenna   Turecki niewolnik
19 czerwca 2011 18:20
Gagulec i co jej powiedziałaś?
A skoro już jesteśmy przy wetach - też spotkałyście z klientami którzy siodłają tak młode konie? Jak wy tłumaczycie, że to za wcześnie?
Nie wiem czy  znacie ten filmik jak to się siodło kupuje w siodlarni.....
Gagulec i co jej powiedziałaś?
A skoro już jesteśmy przy wetach - też spotkałyście z klientami którzy siodłają tak młode konie? Jak wy tłumaczycie, że to za wcześnie?

No tak pewnie jak każdy,że kościec, że psychika .....
I wszyscy wiemy, że jak się ktoś uprze to nawet zmyślony argument, że człowiek zajeżdżający takiego konia umrze na raka prostaty- nie poskutkuje.  😵
Hehe visenna znam część tych tekstów 😉 sama niektóre słyszałam i miałyśmy z nich beke 😉
lepszy był koleś co zostawił w sklepie prawie 16 tys i dodał "1/3 dniówki na konie poszła..." AAA  🤬

i ta krew spod munsztuka jest bomba, nie mówiąc o tym że ... dobra, szkoda słow
ale siwego konia można spsikać alu w miejscu krwawej dziurze po ostrodze i jest git malina !
dzięki bogu że owa osoba nie ma gniadego konia, bo byśmy dopiero się zdziwili jakie ma dziury w innych miejscach (oby nie)
Hehe visenna znam część tych tekstów 😉 sama niektóre słyszałam i miałyśmy z nich beke 😉
lepszy był koleś co zostawił w sklepie prawie 16 tys i dodał "1/3 dniówki na konie poszła..." AAA  🤬

Tak z ciekawości - ów "koleś" to Cię złości,że bogaty, czy, że się przechwala czy, że zostawił 16 tysięcy?  😉
że BUC I PROSTAK cieszę się że zostawił dużo kasy, trochę mu zazdroszczę, ale słoma w butach i obchydne wieśniactwo mnie razi
a ja bardzo lubie pracowac w sklepie. tylko, ze ja pracuje w takim malenkim. fakt, ze czasem jak sie klientowi cos tlumaczy, a jemu sie taka zarowa zapala nad glowa, i wychodzi dumny jakby ameryke odkryl, to zabawne jest.
ale jest we wroclawiu sklep, w ktorym nienawidze robic zakupow. nie lubie byc traktowana z gory, a w tym sklepie tak jest.na szczescie teraz, poza moim, sa jeszcze dwa inne, ktore lubie i w ktorych bywam 😉
katija, ha ha ha - ciekawe czy o tym samym sklepie myślimy... Też nie znoszę tam chodzić, a czasem muszę co mnie okropnie wkurza. Ostatnio przez 15 minut próbowano mi w mówić, że to nie możliwe, żebym potrzebowała cylinder w rozmiarze 53. Nie i już, bo to rozmiar dziecięcy. Po 15 minutach debilnej wymiany zdań zmierzono mi głowę - 52,9cm - cuuudnie, uznali, że nie kłamię i łaskawie zgodzili się zamówić mi cylinder. Czekam na niego już ponad miesiąc. Pewnie jeszcze poczekam...

zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
19 czerwca 2011 19:09
oj .. różni dziwacy przychodzą do sklepów  😉 ja miałam przyjemność obsługiwać kilka razy Pana - co postanowił ot tak kupić sobie konika do jazdy - ogiera z domieszką xx  😉

pierwszy raz przyjechał po podstawowe rzeczy : szczotki, kopystkę itp... kilka dni później po siodło - pokazał palcem w katalogu jakie mamy mu ściągnąć i tyle... wrócił jeszcze po inne strzemiona - bo w tych mu nogi za głęboko wpadały - a później jeszcze wrócił po inne wędzidło - bo koń narowisty  ! 🙄 Facetowi nic nie dało się wytłumaczyć - stwierdził, że zna się na rzeczy i tyle.
nie było go chyba z pół roku ... ale wrócił z zapytaniem czy mamy w sprzedaży obroże na prąd - bo musi jakoś konia wytresować  🤔 tragedia
epk jesli mowimy o najwiekszym wroclawskim sklepie, ktory teraz ma jedna siedzibe i filie, to tak, mowimy o tym samym. jakis czas temu zawedrowalam do tej malenkiej filli zakupic sobie jakiegos szina. bylam wlasciwie opier... niczana przez obsugujaca mnie pania. nigdy wiecej tam nie pojde. wszystko co potrzebuje mam u siebie, w tundrze albo u minerwy.
vissenna   Turecki niewolnik
19 czerwca 2011 19:22
Do nas od czasu do czasu przychodzą jak ja to ujmuję "mieszkańcy wsi głębokiej". Czasem mam z nimi problemy natury komunikacyjnej.  😉
"Pani da kantarę" jeszcze zrozumiem, ale bywały i inne dziwaczniejsze nazwy:
"pośki do puszorka" - pasy ciągowe do półszorka
"naszołek" - naszelnik
"koza" - bat do powożenia

Oj koniarze starszej daty potrafią mnie czasem zadziwić.

Pewien starszy Pan do swej żony (przypominam sklep prawie 500m kw):
-Stara! Zobacz czego to tera nie wymyślo dla kuni!  🙂

- Przepraszam Panie ze sklepu Amigo,




Kraków czy Będzin?

Przepraszam za  🚫 , ale muszę się spytać..
Ja kiedys unikalam jednego z lodzkich sklepow. Nie wiem jak jest tam teraz, ale pare lat temu nie dalo sie wejsc na 5 minut.  Sprzedawca zawsze musial mnie uraczyc jakims super-wykladem (przynajmniej polgodzinnym). Tematem bylo np. to, ze bryczesy musza miec koniecznie 50% bawelny, nie warto kupowac innych  😁
Gagulec   Mistrz lokalny
19 czerwca 2011 22:53
[quote author=vissenna link=topic=59463.msg1046552#msg1046552 date=1308504047]
Gagulec i co jej powiedziałaś?

No tak pewnie jak każdy,że kościec, że psychika .....
I wszyscy wiemy, że jak się ktoś uprze to nawet zmyślony argument, że człowiek zajeżdżający takiego konia umrze na raka prostaty- nie poskutkuje.  😵
[/quote]

Na początku zamilkłam, bo mnie wmurowało, jak Pani zadała pytające "halo" to strzeliłam krótką pogadankę o skutkach zbyt wczesnego zajeżdżania koni. Pani cała zdzwiona, że ona nie wiedziała, że ktoś jej tam powiedział itp... No i derki w końcu nie kupiła. Mam nadzieję, że z zamiarem zostawienia konia na padoki na kolejne półtora roku...

Co do kantary to kiedyś miałam taką sytuację. Dzwoni facet i mówi, że chce najtańszą kantarę. To mówię, że mamy kantary po 11zł zł, na chwilę obecną takie i takie kolory. Na to facet, że jak to kolorowe, przeciez kantara jest tylko skórzana. Ja mówię, że chciał najtańszy kantar więc proponuję z pojedynczej taśmy parcianej z regulacją na potylicy. A on się pyta, że jak to, że kantara ma przecież też regulację na paskach do kiełzna... No i okazało się, że chodziło o ogłowie...
visenna, bardzo Ci się chwali to, że próbujesz ludziom tłumaczyć i nie wciskać im na siłę niedopasowanego sprzętu - ja bardzo sobie cenię takich sprzedawców  😀 Ostatnio pani w sklepie odradziła mi kupno kasku, który mi się podobał i był w moim rozmiarze, ale nie do końca pasował na moją i głowę i mógłby się zsunąc przy upadku, kupiłam w końcu inny kask, też bardzo fajny. I do tego sklepu wrócę, w przeciwieństwie do tego, w którym jako totalny laik robiłam swoje pierwsze "poważne" zakupy, tuż po tym jak dostałam konia. Wydałam tam ok. 500 zł na skórzany kantar (niczym niepodszyty, obtarł mi konia), bryczesy (o 2 rozmiary za duże, bo byłam za mało asertywna żeby nie wziąć, jak pani zachwalała, że leżą idealnie), poduszkę z gąbką pod sodło (pod siodłem była totalnie płaska, skończyła jako posłanie dla kota), kask (bez atestu, brzydki i zero wentylacji) i szczotki (jedyny przyzwoity zakup). Sprzedawcy też potrafią być okropni i wciskać laikom niedopasowany, niepotrzebny i kiepskiej jakości sprzęt.

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się