Dr Strasser

U Ciebie to faktycznie konieczne.
Ale moja jest zdrowa... kopyta zawsze miała normalne...
ale teraz boję się, że kucie je zepsuło... ma baaardzo wysokie piętki, wąskie i wmawiano mi, że tak jest super, ale przecież nie (co?)... kopyta się zacieśniają, coraz bardziej...
myślę, że jedyną szansą ratowania stanu jest właśnie rozkucie...

ale co z tym grzebaniem?
przecież nie wkręcę sztyftu bez podkowy?
a jak będę często tarnikować resztę kopyta to czy nie spowoduje to, że zrobi się ono płaskie?
Wiwiana   szaman fanatyk
12 grudnia 2008 21:14
O pozornym prawidłowym skątowaniu osi pęcina - kopyto:

http://www.farrierart.com/uniform_sole_thickness.html

Jeśli ktoś słabo zna angielski, są obrazki do obejrzenia.
Generalnie żywa podeszwa jest tu wyznacznikiem dokąd ciąć, a fakt, że pęcina i przednia ściana kopyta tworzą linie równoległe, nie oznacza jeszcze, że wszystko jest ok..

Jeśli komuś nie pasuje radykalne struganie Strasser, można zajrzeć tu:

www.barefoothorse.com

Polecam. 🙂
Na w/w stronce wymieniono różnice między systemem Strasser a "wild-horse trim".

Jeśli chodzi o ocenę skątowania stawów, to oceniałabym je w momencie, kiedy nadpęcia są ustawione pionowo. W przypadku postawy przedsiebnej lub podsiebnej układ ustaleniowy kończyny przedniej nie działa jak powinien - system przeciwstawnie działających ścięgien i więzadeł nie zapobiega "złożeniu się" nogi pod ciężarem ciała, a wtedy do utrzymania się na nogach koń musi użyć pracy mięśni.
span style="font-size:9ptpx;">Jeszcze taki ogólny, moze nawet nieco offtopowy OBOP (olśniewający blask oczywistej prawdy) - zauważyliście, że wszyscy analizują konia stojącego prosto na płaskim betonie?
o, to ja napiszę, czemu fotografuję konia na betonie (choć kątomierz wyrzuciłam). otóż: bo dzięki temu mam materiał do porównań. jeśli chcę widzieć zmiany w kopycie, potrzebne mi jak najmniejsze różnice "okoliczności przyrody". nad kopytem medytuję może w innych okolicznościach, ale "do archiwów" idą zdjęcia z możliwie równej powierzchni. a jak są z krzywej, to sobie w brodę pluję, że konia na betonie nie postawiłam, jak fotografowałam


tak sobie myślę o SANHCP/Strasser. w niektórych punktach wydaje się, że droga jest inna, punkt dojścia być może podobny. jak choćby w kwestii równoległości linii biegnących wzdłuż przedniej ściany kopyta i przez pęcinę (kiedy koń stoi na płaskim). koń strugany "według podeszwy" pewnie właśnie z takimi równoległymi liniami skończy. albo te kąty - może rzeczywiście większość koni struganych "po sanhcp'owemu" będzie w końcu oscylować w okolicach tych właśnie "uniwersalnych kątów".

mimo, że patrzenie na całokształt uważam za konieczne, przekonuje mnie bardzo struganie na zasadzie "od szczegółu" i według kopyta. ot, chciałabym już teraz-zaraz obniżyć swojemu spleśniałemu piętki. a kopyto mi "mówi": jeszcze nie. i wiem, że ma rację - musimy wykaraskać się z problemów ze strzałkami. jak wyzdrowieją, przestaną koniowi sprawiać dyskomfort, koń zacznie się inaczej ruszać/stać, inaczej będzie ścierać podeszwę, inaczej podeszwa będzie odrastać. czyli na pewno kopyto "da mi znać", kiedy te piętki przestaną być potrzebne do ochrony przed bólem. pilnuję wysokości w tyłach, obniżam ile mogę wg tego, co widzę, strzałki leczę i czekam. fascynująca jest gadatliwość kopyt :-) dla mnie, znaczy się.
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
13 grudnia 2008 02:08
Jejejejeje  😅 właśnie nabyłam książkę "Kucie. Zło konieczne?" Strasser
Jutro zaczynam czytać  😅 😀

JolantaG
Super, ze w ogóle do Nas dołączyłaś. Najbardziej mnie cieszy, Twoje doświadczenia i opinia o koniach bosych i kutych duzo chodzacych po asfalcie. Jesli tak rzeczywiscie jest na wielu przypadkach, to faktycznie kopyta musza mieć wielkie zdolności adaptacyjne do warunków.
Kiedyś sporo czytałam, o kopytach koni dzikich itp. jak swietnie sobie radzą z kopytami w różnych warunkach. Fascynujace.
Kiedyś sama tez obserwowałam, alternatywny, nadzwyczaj szybki (3 m-ce) powrót kopyt prawie do normy, od bardzo przerosnietych (dosłownie łyżka, koń ledwie chodził ), łamliwych kopyt, tylko przez ścieranie, obłamywanie podczas pracy prawie do normy.  Kiedys moze napisze o tym- moje najbardziej niezwykłe kopytowe doswiadczenie.

xx_0_xx
Ale mam pytanie - jak sobie radzić z innym problemem - koń po ok 5 tyg od podkucia musi być przekuwany nie ze względu na duży odrost, bo ten jest w normie, ale ze względu na to, ze odpadają noski w podkowach - kopie w beton przy karmieniu

Są takie konie które częściej scierają sobie przody kopyta tak jak moja (np. przez kopanie kopytem, gzebanie itp.). Poświata tez sporo tak kopie, moze nie az tak dużo, ale za to jest bosa - no i jest wszystko ok., nie ma  płaskich kopyt ( jak widac na focie z mego wczesniejszego postu). Wg. mojego kowala takim koniom bardzo systematycznie trzeba korygować kopyta,  może nawet częściej niz normalnie ze szczególnym pilnowaniem, by nie zrobiły sie zbyt wysokie pietki.
Paradoksalnie u mnie, własnie te wysokie piętki powiększały scieranie czubka, koń -leci na niego (zjeżdzając po klinie powstałym z za wysokiej pietki), przycierając mocniej go sobie.


Azbuka
Kurzcze, szkoda konia. Moze warto zmienic kowala? Ten juz pokazał co potrafi (-pogarszanie stanu kopyt). Niewielu kowalom chce się dokształcać (dlatego min. tak nie lubią dr Strasser  😁 ), a niedaj Boze metodami, w świetle których, często partolą robotę. Nie kazdy potrafi przyznac się do błędu (zwłaszcza gdy jest "autorytetem " itp.) No i kucie jest bardziej dochodowe-a kowal też człowiek, żyć z czegoś musi. Warto by Twój kowal (kimkolwiek bedzie) sprawdził, każdą opcje która moze pomóc Twemu koniowi.
Jak przeglądałam ksiązkę (tą dzis kupioną) widziałam na focie bardzo poddobne kopyto.
Moze cos wyczytam  fajnego co pisze dr Strasser o tym. 
No i doświadczeni moze Ci coś pomogą, podpowiedzą  🙂

Dea
[quote author=Dorotheah link=topic=56.msg118318#msg118318 date=1229091646]
Myslę, ze troche ignorancko podeszli do tej kwesti na tym kursie, stawiając przed wami takie pytanie (niby retoryczne). Bo na to pytanie zapewne jest odpowiedz, co nalezałoby zbadac (lub znależc badania).

Weź pod uwagę, że ja tylko streszczam. Czy kurs był ignorancki czy nie, mogłabyś oceniać, będąc na nim - bo to mocne oskarżenie i moim zdaniem nieuzasadnione. Dla mnie sens tej wypowiedzi był taki, że ta oś nie powinna być wyznacznikiem.
[/quote]
Ja nie oceniam absolutnie całego kursu. Ogólnie musiał być fantastyczny (sądząc po tym co przekazujesz) -sama zastanawiam się, by na coś takiego pojechać.
Pod spodem jest dopidsek o chaotycznosci tekstu, psaanego na szybko. Moze dlatego zbyt dosadnie to napisałam. Po prostu wydaje mi się dość ignoranckie podejscie tylko w tej kwestii:
w którym momencie ruchu ta oś ma być zachowana?..
Czyli o somą myśl, ze nie wazne w którym momecie ruchu powstanie prosta linia kopyto- pęcina. Z mojej wiedzy właśnie to jest ważne, od takich rzeczy zależy jakość ruchu konia, jego siła motoryczna. Tak jak w zegarku, gdy któras sprężyna za szybko puszcza, zegar nie bedzie zbyt precyzyjny.

Natomiast bardzo dziekuję za ocene moich kopytek  :kwiatek:
A na dokładke foty
Kopyto od spodu (fotkę robiłam nie planujac pokazania jej,  🙄 niestety tylko taką dysponuję) :

Cały koń po wadliwym rozczyszczaniu, w najczęstszej postawie (podsiebna itp.), na wysokie pietki. Czyli kowal zrobił mi ofiarę losu z konia  😤


Nigdy nie byłam zwolennikiem kucia, ale na polecenie weta zaczęłam (w ramach profilaktyki m.in. antytrzeszczkowej - koń nie dokońca miał dobrze skątowaną oś kopyto - pęcina) ...no i cóż...po dwóch latach kucia - teraz wiem, że sama te trzeszczki sobie wyhodowałam (z pełną aprobatą weta, kowala...)  🤔
Oczywiście po zdiagnozowaniu początków trzeszczek dalej postępowałam zgodnie z zaleceniami - iniekcja do stawowo, kucie ortopedyczne ... po miesiącu nie wytrzymałam i rozkułam konia, teraz sama zaczynam korygować kopyta (mój nowy kowal, chociaż bardzo sympatyczny człowiek, to jednak struga na wysokie piętki) - mam nadzieję, że wygram tę walkę ... a czytając Wasze posty  👍 wiem, że nie jestem sama i jest nadzieja (bo mój wet jak się dowiedział, że rozkułam konia - to tylko popukał się po głowie i stwierdził, że bardzo źle robię).
[quote author=królik link=topic=56.msg118793#msg118793 date=1229164880]
mój wet jak się dowiedział, że rozkułam konia - to tylko popukał się po głowie i stwierdził, że bardzo źle robię.[/quote]
u mnie było to samo  😉 wet i kowal twierdzili że jestem  🤔wirek:
ale teraz - po dwóch latach od rozkucia - nawet sami zalecają innym rozkucie + ew buty  🤣
Czyli o somą myśl, ze nie wazne w którym momecie ruchu powstanie prosta linia kopyto- pęcina. Z mojej wiedzy właśnie to jest ważne, od takich rzeczy zależy jakość ruchu konia, jego siła motoryczna. Tak jak w zegarku, gdy któras sprężyna za szybko puszcza, zegar nie bedzie zbyt precyzyjny.



Jeśli puszka kopytowa jest 'rówoległa' do kości kopytowej to ok, ale tak nie musi być - bo w wyniku na ten przykład, kucia kość kopytowa mogła się przemieścić w puszce kopytowej (a raczej puszka zmieniła położenie względem kości kopytowej), bo wiązanie kości kopytowej z puszką zostało osłabione (krańcowy obraz tego to ochwat, początkowy to choroba linii białej - długo by opowiadać..)

Zatem nie sugerujemy się tą osią - bo może to dac fałszywy obraz - tylko na podstwie głęgokości rowków przystarzałkowych i grota strzałki możemy wnioskowac o położeniu KK w PK i poprzez werkowanie i pozwolenie aby kopyto prawidłowo urosło - doprowadzić do jej prawidłowego położenia - wówczas oś pęcinowo kopytowa ma jakiś sens....

Nie wiem czy jasno...
Przykład:
tu jest zachowana linia - LINK - tu noga bardziej z przodu
a tu już nie - LINK - tu z tyłu i obciążona
Zdjęcia robione w odstępie chwili, a linia zachowana/niezachowana w zależności od tego czy nie obciąża nogi czy też ją obciąża.
Zaczne od zdjeć - nie jest moje - posłużyłam sie zdjeciem ze strony ochwat.pl (nie mam czym zrobić żeby pokazać Wam jak kowal spaprał kopyta moich koni).

Na pierwszym zaznaczyłam o co mi konkretnie chodziło
kolor czerwony - oznacza że w okolicy rowków przystrzałkowych podeszwa powinna byc najbardziej wklęsła, a im bliżej ścian nośnych coraz mniej- podkreślam, że różnice są minimalne .

Zielonym zaznaczyłam ściany nośne - róg puszki kopytowej , czyli najtwardsza część kopyta , która w kopycie stojacym np. na asfalcie wraz z tylną częścia strzałki +piętki styka się z podłozem, no i strzałkiami im blizej strzałki tym bardziej wklęsła - czyli poprostu na odwrót.




Drugi schemat



postaram sie wytłumaczyc jak kopyto było psute.

1. poniżej linii czerwonej kowal zbierał do gołego - żywą podeszwe ile się dało , żeby "wzbogacić" konia w coraz wyższe ściany wsporowe i przedkątne, których nawet nie przypiłował - nie mówiac juz o przycięciu. 
Strzałka w czerwonym kółku również była wystrugana w ten sposób, że z czasem zupełnie przestała dotykać podłoża - kopyta były całkowicie zdrowe przed rozpoczęciem robienia ich przez tego kowala - ot poprostu on miał sposób robienia kopyto na wysokie piętki.

2. linie niebieskie - kiedyś moje konie miały strzałki takiej szerokości , mocne elastyczne , przyjmujące ciężar konia na każdym terenia bez skracania wykroków , bez utykania - no chyba , że kamień byl wyjątkowo ostry a kopytu akurat przytrafiło sie na niego nadepnąć.

3. linie zielone - tak wyglądały strzałki w czasie kiedy w końcu jeden koń zaniemógł całkowicie - musiał być w pewnym momencie podkuty , ponieważ takie przycinanie sprawiło ,że koń zaczął podbijać sie na przód i ciągle miał krwiaki - wet i kowal stwierdzili jednoznacznie , że na przód nalezy dać podkowy - tył radził sobie jakoś. Z czasem po kilku przekuciach - wciąż zbierany był przód kopyta od linii czerwonej w dół, a zostawał tył bez ruszenia - kopyto zrobiło sie kwadratowe, koń z postawy podsiebnej zmienił postawę na typowo ochwatową.

Ja już wcześniej wiedziałam oczywiście , że coś jest nie tak z tym werkowaniem , ale nie miałam jeszcze tych wszystkich informacji o Dr. Strasser - między innymi - bo już zaczynam poznawać coraz większy krąg ludzi myslących bardzo podobnie jak Strasser.  Ślepo wierzyłam w to co mówia weterynarze - kilku - i kowale . Dla nich było dobre , że piętka jest wysoka - więc i ja żyłam tą wiedzą.

W ciągu kilku miesięcy ochwat mechaniczny doprowadził do rotacji kości .

Podeszwa która znajdowała się powyżej linii czerwonej była równa ze ścianami wsporowymi i przedkątnymi  puszki kopytowej , była taka upchana i ubita , że ścisnęła strzałke tak że aż w końcu zaczęła sie ona chować w tej podeszwie.  Jak pisałam we wczesniejszym poście zaczęła wychodzic górą i wypychać sie nad koronka po obu stronach.

Dlatego właśnie w moim przypadku struganie tej części podeszwy po obu stronach strzałki jest konieczne i musi być zastosowane . W przypadku moich koni nie mozna czekać na to, że wypadnie samo ponieważ nigdy nie zdołałabym rozcieśnić kopyta - co i tak potrwa być może jeszcze kilkanaście miesięcy a może i nawet kilka lat - zepsuc jest łatwo - naprawić - bardzo trudno  , a czasem jest to wręcz niemożliwe.

Dea przemyślałam sobie co napisałaś i jestem skłonna przyjac do wiadomości to , że w zdrowym - zawsze prawidłowo prowadzonym kopycie od samego początku , rzeczywiście nie ma potrzeby wycinać tejże podeszwy . I chciałabym doczekać tej chwili - kiedy moje konie będą miały w końcu takie kopyta . Ale rozcieśnienie kopyt to bardzo trudny i długi proces , dlatego jeszcze przez jakis czas do robienia im kopyt będzie potrzebny do pilnika jeszcze nóż.

Wcześniej być może troche namieszałam bo pisałam tylko przy ścianach wsporowych , a przecież jest to odcinek znacznie dłuższy i powinnam dodać jeszcze że przy ścianach przedkątnych a nawet i bocznych - chociaż im niżej to oczywiście coraz mniej .

Trudno to bardzo wytłumaczyć bez jakichś schematów.

Dorotheah mój koń w pewnym okresie również ustawiał sie w takiej pozycji jak Twój , ja na nim jeszcze troche jeździłam - zapewniona przez kowala i weta , ze koń powinien chodzić . A teraz nie moge sobie tego darować, bo on tak strasznie  cierpiał - najpierw z powodu bólu piętek - więc przestawił sie na część palcowa - zaczął chodzić bardzo sztywno , bardzo ostrożnie , w końcu coraz gorzej - jak po rozrzażonych węglach wtedy juz nie był jeżdżony dość długo ponieważ wykazywal wyraznie oznaki bólu z którymi właściwie obaj nic nie robili (wet, kow) .
W tym właśnie czasie - kopyto było poddawane takiej jakby dźwigni - kopyto kwadratowe chodziło na palcu i ciśnienie , siła jakie wpływało na tą część palcowa zaczęło rozciągać, a później rozrywać blaszki rogowe i tworzywa łączące kość kopytowa z puszką kopytowa rozpoczynajac od grotowej częsci kości kopytowej.

Kopyto przyjęło  postawę ochwatową czubek zadarty do góry , brak z przodu żywej podeszwy (jedynie kilka milimetrów wybrzuszonej warstwy "próchna"😉 , a kąty i ściany wsporowe właściwie znajdowały sie w miejscu, a raczej mniej wiecej na tej wysokości kopyta,  gdzie normalnie jest ściana boczna . Sciany wsporowe zrobiły sie takie długie, płaskie, wyłożyły sie pod kopyto i zawinęły do środka ponieważ w czasie kiedy ból w okolicy palcowej , stał się większy i praktycznie nie do wytrzymania kon znów przeniósł się na tył kopyta i wgniatał go do środka pod kopytem. Mam nadzieje, że to jest w miarę jasne. A najgorsze jest to , że lekarze zamiast konia leczyc  i ratować  , chcieli jeszcze pogłebiać jego cierpienie.
Też kazali mi sie w głowe stukać jak przerzuciłam się własciwie dość szybko na metodę Dr. Strasser.

Wole być stuknięta i zacząć cos robic działać niż , głupio sie przyglądać , nie robić kompletnie nic (poza braniem kasy od naiwnych kochających swoje konie ludzi) i żyć w wiedzy sprzed epoki lodowcowej - bo taką w tej chwili posiadają konwencjonalni lekarze - oczywiście mówią to na przykładzie  tego co sama zaobserwowałam i przeżyłam.

Ja mam jeszcze bardzo małą wiedze, ale się tego nie wstydze, natomiast gdybym ukończyła studia weterynaryjne kilka lat temu i nie poszerzała swojej wiedzy na bieżąco opartej o najnowsze badania i odkrycia , tylko tkwiła w średniowiecznej wiedzy kiedy o kopycie wiedziano tyle, że koń na nim chodzi i na dodatek wciskała to właścicielom swoich podopiecznych to bym sie ze wstydu spaliła.

Sznurka juz poprawiam błąd, przepraszam pisałam dość szybko i machnęłam się poprostu.  🤔
Po przeczytaniu książek Dr. Strasser zaczeliśmy rozczyszczać tą metodę naszego konia skazanego na kulawiznę poprzez różne zwyrodnienia w kopycie..weci twierdzą że już nic nie da się zrobić..

dea   primum non nocere
15 grudnia 2008 11:58
JolantaG - brrr... ciarki przechodzą, jak się myśli, przez co przechodził Twój koń. Jednak nie ma jak rozsądny właściciel, nie ufający ślepo autorytetom, tylko dlatego, że mają "papierek"... Sama widziałam, jak można było wyjść z moich studiów - przyswoiwszy wiedzę albo i nie, papier wszyscy dostają taki sam. Reszta zależy od tego, jak ktoś podchodzi do swojego zawodu, czy się dokształca, czy też się ślizgnął przy wydatnej pomocy innych, a później po prostu zarabia.... Założę się, że w tym się akurat nie różnią weterynarze od inżynierów.

Co do ścinania podeszwy - spójrz na posta Teo w kontekście "czekania na to, co koń pozwoli". O to mi chodziło. Wg SANHCP wyeksponowanie podeszwy, wcześniej chronionej nadmiernie przez przerośnięte/leżące ściany wsporowe i ścianę puszki kopytowej, przy jednoczesnym zadbaniu o komfort w okolicy strzałki, powinno wystarczyć i sprawić, że koń podeszwę zetrze. Jak jest w praktyce i z ekstremalnie zacieśnionym kopytem - nie będę się wymądrzać, bo nasz kurs był faktycznie na temat kopyt zdrowych. Na temat chorych tylko wzmianki półgębkiem - że kurs nie o tym, ale generalnie "wraca się do fizjologicznej formy kopyta", no i bardzo wyraźne podkreślenie, że od świętych reguł nie ma odstępstwa (czyli podeszwy nie struga się nigdy). Cóż - różnica 😉

Zastanawia mnie to, co pisałaś o "podeszwie wychodzącej przez koronkę" - to musi być jakiś skrót myślowy, bo to jest absolutnie niemożliwe ze względu na anatomię kopyta...

Teo - co do oceny na betonie, ja również robię zdjęcia kontrolne na płaskim betonie i w prostym ustawieniu. To oczywiste, że takie warunki są najlepsze do dokumentowania/kontroli, co się zmienia (powtarzalność warunków). Ale trzeba pamiętać, że koń podczas użytkowania będzie się poruszał - i to był ten OBOP (czyli że grzbiet/kopyto ma "też" działać podczas ruchu i na nierównej powierzchni).
DR. STRASSER  metode jak najbardziej popieram i polecam wszystkim koniom
WYWIAD Z DR. STRASSER .

Dr H.Strasser jest weterynarzem, która przez ponad 20 lat studiowała i badała przyczyny i możliwości leczenia kulawizn i innych powszechnych schorzeń koni.

Przez ostatnie 15 lat wyniki osiągane po zastosowaniu metody dr Strasser udowodniły, że jest to metoda skutecznego leczenia zarówno ostrego jak i przewlekłego ochwatu. W Niemczech, Europie, Ameryce Północnej i w innych krajach, setki właścicieli i ich chore zwierzęta skorzystało z dobrodziejstw tej rozsądnej, holistycznej metody, która, w większości przypadków, pozwoliła na całkowity powrót do zdrowia i normalnego użytkowania koni.


- Jak zaczęła się Pani przygoda z końmi i skąd zainteresowanie problemami kopyt?

- Po ukończeniu szkoły średniej kształciłam się w kierunku „Hodowla koni” i od tamtego właśnie czasu datuje się moja miłość do koni. Potem, kiedy miałam już własne konie, zawsze „bose” i utrzymywane w otwartych stajniach, zauważyłam, że nie mają one żadnych problemów z kopytami, w odróżnieniu od koni moich klientów z praktyki weterynaryjnej. To skłoniło mnie do myślenia!

- Od kiedy istnieje metoda Strasser?

- Metoda powstała około 1980 roku, kiedy zauważyłam różnice pomiędzy konwencjonalnym utrzymaniem koni a „moim” sposobem utrzymania.

- Jakie są podstawowe założenia Pani metody?

- Metoda ta opiera się na powszechnie znanych faktach z zakresu anatomii, histologii, fizjologii oraz fizyki i matematyki i jest zgodna z wiedzą medyczną. Głównym założeniem zapobiegania wystąpieniu schorzeń jest utrzymanie naturalnego, wypracowanego przez wiele tysięcy lat ewolucji, kształtu kopyta i umożliwienie jego prawidłowego funkcjonowania. Zaś podstawowym elementem leczenia schorzeń jest usunięcie przyczyny powodującej ich powstawanie, poprzez odpowiednią korekcję kopyt i przywrócenie ich fizjologicznego kształtu oraz wspomaganie fizjologicznego procesu samoleczenia organizmu.

- Na czym więc polega leczenie?

- Na prawidłowym i odpowiednio częstym rozczyszczaniu kopyt – takim zebraniu rogu kopytowego, by przywrócić naturalne skątowanie kopyta i uwypuklenie podeszwy warunkujące prawidłową mechanikę kopyta.

- Czy jest to inwazyjna metoda?

- Nie. Polega one jedynie na zebraniu nadmiaru rogu kopytowego, jest wiec mniej inwazyjna niż wizyta podkuwacza, który po rozczyszczeniu kopyta dodatkowo „ingeruje” w organizm przy pomocy podkowiaków.

- Jakie badania naukowe wspierają Pani metodę?

- Są to badania Bracy Clark’-a, brytyjskiego weterynarza (1770-1830), wiedza niemieckich podkuwaczy sprzed II Wojny Światowej, a z bardziej współczesnych - badania prof. Roberta Bowker’a i dr Chris’a Pollit’a.

- Jakie schorzenia kopyt mogą być leczone Pani metoda?

- Wszystkie schorzenia kopyt, tak długo, jak długo koń ma wystarczająco dużo energii by poddać się procesowi leczenia.

- Jakie są najważniejsze czynniki wspomagające proces leczenia?

- Wszystkie czynniki, które pomagają koniowi w procesie samoleczenia, a więc przede wszystkim usunięcie przyczyny, czyli przywrócenie prawidłowego kształtu kopyta, odpowiednie żywienie i warunki utrzymania.

- Czy każdy przypadek ochwatu może być wyleczony Pani metodą?

- To zależy od stopnia uszkodzenia, jednak stan zdrowia każdego konia można poprawić przynajmniej do poziomu „użytkowania pastwiskowego”. Wiele „nieuleczalnie chorych” koni powraca do pełnej sprawności i wydajności.

- Jak długo trwa leczenie konia Pani metodą?

- Zależy to przede wszystkim od stopnia uszkodzenia kopyt.

- Jakie problemy z kopytami są najczęściej spotykane i co jest ich przyczyną?

- Najczęściej spotyka się ochwat ze względu na zbyt strome ustawienie kopyt oraz syndrom trzeszczkowy ze względu na zbyt przerośnięte ściany wsporowe.

- Zdecydowanie odradza Pani kucie koni. Jaki jest wpływ kucia na stan zdrowia kopyt?

- Kucie hamuje wzrost rogu, zaburza krążenie w kopycie, poprzez zacieśnienie kopyt powoduje uszkodzenie kości oraz zaburza amortyzację wstrząsów.

- Jakie są najważniejsze zasady zapobiegania schorzeniom kopyt?

- Zapewnienie koniom warunków życia jak najbardziej zbliżonych do naturalnych.

- Jakie więc są optymalne warunki utrzymania konia?

- Tak jak w naturze: możliwość ruchu przez 24 godziny na dobę po zróżnicowanym terenie, zapewnienie różnorodności pożywienia i codzienna kąpiel (moczenie) kopyt.

- Jakie są opinie innych weterynarzy i podkuwaczy o Pani metodzie?

- Z reguły osoby te mają niewystarczający poziom wyszkolenia w kwestii anatomii i fizjologii kopyta, przez co nie rozumieją o czym mówię i wydaje im się, że nie mam racji. Podczas szkoleń weterynarzy i podkuwaczy parametry określające prawidłowe kopyto są często pomijane, stąd, mimo najlepszych chęci, większość koni pozostających pod ludzką opieką ma nieprawidłowo uformowane kopyta. Przy niedoborze ruchu, a co za tym idzie przy niedostatecznym ścieraniu kopyt, muszą one być rozczyszczane przez człowieka, a to rozczyszczanie jest niestety z reguły nieprawidłowe. Jednak coraz większa liczba weterynarzy w wielu krajach wspomaga moją pracę.

- W ostatnich latach było kilka procesów o znęcanie się nad zwierzętami przeciwko osobom stosującym Pani metodę. Co może Pani powiedzieć na ten temat?

- W sumie procesów było 3, wszystkie w Anglii. Co ciekawe, oficjalne zarzuty były o „niestosowanie konwencjonalnych metod leczenia”, czyli o niezapewnienie opieki weterynaryjnej, nie zaś o „stosowanie metody Strasser”. Dodam tylko, że we wszystkich trzech przypadkach konie, zanim trafiły pod opiekę osób stosujących metodę Strasser, były przez długi czas leczone konwencjonalnie – nieskutecznie, gdyż wszystkie miały zalecenie eutanazji.

- Ile koni zostało wyleczonych Pani metodą?

- Liczba wyleczonych ciężko lub „nieuleczalnie chorych” koni sięga setek, a być może nawet tysięcy – na całym świecie. Nie sposób zaś zliczyć koni, u których udało się zapobiec wystąpieniu poważnej formy schorzeń.

- Ilu jest w tej chwili absolwentów Pani szkoły?

- Około 200.

- Ile jest profesjonalnych klinik kopyt na świecie stosujących metodę Strasser?

- Jedna w Niemczech, jedna w Austrii i dwie w USA.

- Jakie są możliwości zapoznania się z metoda Strasser i możliwości szkolenia w tym kierunku?

- Najprostszą jest przeczytane książek mojego autorstwa – książka dotycząca ochwatu jest już dostępna na rynku polskim.

Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
17 grudnia 2008 00:00
Jak dla mnie kobieta jest genialna. Po tylu latach, (czytania bardzo wielu publikacji hipologicznych, w tym o kopytach, kuciu) w końcu udało mi sie dorwać coś sensownego i logicznego o kopytach- wyjątkowo prosto napisana książka, a jednocześnie bardzo precyzyjna.

Normalnie ją kocham, bo po dogłębnej analizie, wyżlo mi, ze moja klaczka, by skończyła jako trzeszczkowiec, lub  szybciej z ochwatem ...
(( JolantaG  :kwiatek: Dzięki za opis Waszej historii, która jest jednocześnie świetnym przykładem potencjalnego ciągu wydarzeń i zmian u mojej - niewątpliwie byłyśmy już na Waszej drodze.  A fakt, ze od początku pachniało mi na logikę ochwatem, a kowal dodał jeszcze inf. o trzeszczkach, patrząc na kąty wsporowe, strzałkę. W książce jest wzmianka o tym, jak potencjalny trzeszczkowiec, od np. zmian toksycznych, hormonalnych itp. może mieć ochwat). A wszystko, aż strach pomyśleć,  przez głupie za wysokie piętki...

Już sie nie dziwie, ze konwencjonalni kowale atakują dr Strasser. Zdemaskowała czarno na białym ujawniając, na jakiej wiedzy (a raczej niewiedzy) opierają się metody pracy większości kowali, oraz pokazuje tragiczne efekty, (czyli w rzeczywistości niezliczone tabuny trzeszczkowców, masa ochwatowców, oraz niezliczone stada kulawych na wszystko inne koni). Wszystko jest tak logiczne, ze aż boli (że się człowiek dopiero po tylu latach dowiaduje takich pstrych spraw). A do tego liczne foty przypadków nieuleczalnych konwencjonalnie, w zazwyczaj kilka miesięcy później...

Przecież kucie, kucie ortopedyczne, leczenie itp. to dochodowy biznes, który nagle sie zmniejsza. Np. w samej naszej stajni juz 30 % (20 szt./7) koni przechodzi na naturalne rozczyszczanie. A w drodze kolejny koń w kolejce do rozkucia.  😅
A także ciepluteńkie wieści o kolejnym kowalu, który po przeczytaniu książki jeszcze tego samego dnia pojechał rozkuć swoje konie...

Za wysokie piętki, a postawa.
Doczytałam, więc potwierdzam. Zaobserwowane zmiany postawy u mojej (patrz wcześniejsze foty) potwierdziły sie z opisami zmian postawy wg. dr Strasser.
Koń częściej przybiera postawę podsiebną (strome kopyta i/lub wysokie piętki). Dodatkowo na przedzie,  można zaobserwować typowe stwardnienia i przykurcze mięśni. W przypadku zadu, przykurcze występują na wewnętrznej stronie uda.
Mam nadzieję, że ten opis skłoni kogoś do refleksji- nad zmianami postawy u swego konia. Jeśli jakiś koń często stoi tak jak moja, to radzę jak najszybciej nabyć książkę i znaleźć odpowiedniego kowala.

Osobiście mnie w całej książce najbardziej zdziwiło, ze prawidłowo niskie piętki powinny być, aż tak niskie. W końcu człowiek przyzwyczajony do patologii, za patologie uznaje cos innego np. patrząc na anatomicznie poprawne kopyto.
a ja wam powiem tak, ze nie lubię bardzo takiej propagandy jaką uprawia danon
bo jak czytam taki ton od razu jestem na nie...
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 grudnia 2008 08:37
jak dla mnie to nie żadna propaganda. Wywiad bardzo ciekawy, konkretny a co ważne dobrze przetłumaczony.
elape we wszystkich wątkach kopytowych?
sznurka,danon nie uprawia zadnej propagandy
tak sie składa ze o kopytach wie wiecej nizej kazdy kowal 🙂
poza tym o metoDzie Strasser wiedziałam od początku ,zanim ktokolwiek o niej słyszał
o reszcie nie wspomne

opolanka   psychologiem przez przeszkody
17 grudnia 2008 09:18
a skąd ta pewność?
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 grudnia 2008 09:18
może i propaganda może i nie - jak zwał tak zwał. Mi nie przeszkadza.
a mi przeszkadza ze w kazdym watku o kopytach danon przerywa rozmowę wtrętami o Strasser
a ja wam powiem tak, ze nie lubię bardzo takiej propagandy jaką uprawia danon
bo jak czytam taki ton od razu jestem na nie...


Dokładnie!
W każdym wątku gdzie tylko porusza się cokolwiek o kopytach są wypowiedzi danona tonme, którego nie trawię...
Ok, można być przekonanym do czegoś i chcieć przekonac innych do swoich prawd, ale ARGUMENTY i rzeczowa rozmawa  😉

a to stwierdzenie, że wie o kopytach więcej niż każdy kowal - żanujące i śmieszne!!!
Mistrz kowalstwa? Najlepszy na świecie lekarz zajmujący się kopytem? Czy niby z jakiego tytułu ma prawo oceniać WSZYSTKICH kowali o niewiedzę, także tych, którzy prowadzą klinikę wg jego mistrza - Strasser 🤔
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 grudnia 2008 09:34
a mi przeszkadza

no jak TOBIE przeszkadza  to ni tylko trzeba koniecznie podjąć środki zaradcze.  😉
przeszkadza mi tez twoj za duzy avatar, zresztą juz na ciebie naskarżyłam;]
sznurka,danon nie uprawia zadnej propagandy
tak sie składa ze o kopytach wie wiecej nizej kazdy kowal 🙂
poza tym o metoDzie Strasser wiedziałam od początku ,zanim ktokolwiek o niej słyszał
o reszcie nie wspomne


😂 pewnie wiedziałaś zanim sama Strasser o niej pomyślała  😁
a w ogóle to niech żyje skromność  😉

sorry - ale niestety też uważam że swoimi wypowiedziami we wszystkich wątkach kopytowych tylko odstręczasz ludzi zamiast zachęcać.
Beatra nie naśmiewaj się z naszego dawnego znajomego mleczka 🤬
dobrze
mi przeszkadza wasza mała wiedza o kopytach i naiwne wierzenie w kowali którzy mają zielone pojecie  o kuciu ,prawidlowym struganiu

moze tak konia zapytac co jest dla niego lepsze ?


ps o wspaniałej metodzie STRASSER  wiedziałam mysle ze jako 1 polka bo własnie w niemczech sie z tą metodą spotkałam ,poza tym w necie ,gazetach duzo bylo i jest tego
 ale jak to mówią
,, starego psa nie nauczy sie nowych sztuczek,, wiec  stoją przy starych i slepo wierzą
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 grudnia 2008 09:55
przeszkadza mi tez twoj za duzy avatar, zresztą juz na ciebie naskarżyłam;]

Księżniczka dziś nie w sosie?
w sosie
widzę ze avatar tez w normie;]
meczko, tfu danon pokaz zdjęcia swojej fachowej roboty
zabłysnij dowodami kompetencji
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 grudnia 2008 10:15
danon pokaz zdjęcia swojej fachowej roboty

przecież danon nie pisał że sam zajmuje się robotą czyli rozczyszczaniem?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się