Dr Strasser

myślę że wszystko zależy od tego CO weźmiesz dla siebie z tej metody.

jeśli tylko stronę - powiedzmy techniczną, czyli sposób werkowania - to warunki użytkowania czy utrzymania konia możesz sobie zostawić niezmienne.

ale jeśli podoba Ci się cała filozofia czyli nie tylko werkowanie ale również utrzymanie, żywienie i użytkowanie konia wg dr Strasser,
wtedy najczęściej musisz dokonać dużych zmian w otoczeniu konia.

mówię tu oczywiście o kopytach powiedzmy zdrowych tylko kiepsko prowadzonych do tej pory.

przy poważniejszych chorobach raczej bez zmiany padokowania, żywienia itd raczej się nie obędzie jeśli chcesz mieć super wyniki - choć sam sposób werkowania na pewno dużo pomoże.
caroline

jak najbardziej uchwyciłam i też odpowiedziałam
a dlaczego nie? werkowanie tym sposobem to nie jest nic wydziwnego z innej planety , poprostu robisz to częsciej , a nie co 6 tygodni. No i oczywiście logiczne jest , że koń powinien chociażby w dzień spędzać czas na ruchu czy to praca czy pastwisko. ale tak powinno być w każdym przypadku .


Co prawda dodałam , że powinien przebywać na zewnątrz , ale nie napisałam , że koniecznie musi być cały dzień lub całą dobe na pastwiskach , tylko że powinien , no ale jak wiadomo są różne warunki utrzymania chociaż ja jednak nie chciałabym utrzymywać koni w stajni w ciągu dnia, a znów na dworze w nocy.
Chodzi tylko o samą zasade werkowania kopyt , czyli często , żeby ono nie rosło 2 miesiace 2 cm przy czym u niepodkutego zetrze sie poł cm a reszte trzeba będzie uciąć naraz , tylko chodzi o to , żeby zachować ciągłość .......hmmmm jakby to określić ........."jednakowego kopyta" , żeby było stale korygowane , na bieżąco, żeby podeszwa nie musiała być niestrugana tak długo by sie kruszyc, butwieć (o czym pisała jedna z użytkowniczek - wybaczcie ze nie piszę po nicku , ale nie znam jeszcze większości)  , żeby nie miało miejsca właśnie takie zjawisko jakie jest widoczne na zdjeciach , gdzie w miejscu białej linii jest poł cm pusta przestrzeń bo stara linia już dawno wypadła a została tylko twarda ściana , tam wbijają sie kamyki i mogą powodować łupanie sie puszki, czyli po terenie kopyta wyglądają jak szpon ze sterczącymi pazurami (wiecie co mam na mysli)  .
Przy kopycie które piłowane jest często , no i oczywiście ma zachowany prawidłowy kształt takie odłupywanie sie puszki kopyta u podstawy nie występuje -zapewniam . 

Mam nadzieję, że teraz juz mnie zrozumiesz, a jesli nie to postaram sie jakos inaczej to wytłumaczyć.  😉

A tak przy okazji to, to jest bardzo dobra myśl
myślę że wszystko zależy od tego CO weźmiesz dla siebie z tej metody.


Jeśli chodzi o zdrowe konie to metoda dr Strasser uwzględnia dobro konia w pełnym tego słowa znaczeniu , mozna wybrać samo werkowanie, a mozna wybrać całkowitą zmianę utrzymania naszych koni . Tylko , że gdy postawimy konia na 10 ha pastwisk , gdzie będą różne gatunki roslin, drzewa i krzewy i naturalny zbiornik wodny, ponadto teren będzie nieco trudny -skupiska kamienistej ziemi ,nierówność terenu np wzniesienia , pagórki , koń będzie stał na tym całą dobę, to praktycznie werkować nie będzie co.

Ja myslę, że to zaproponowane przez Strasser częste werkowanie , ma właśnie większe znaczenie w przypadku takich koni jakie posiadamy my czyli koni które mają raczej mniejsze pastwiska i spędzaja czas również w stajni .
morwa   gdyby nie ten balonik...
10 grudnia 2008 17:09
Czyli podsumowując - tu chodzi o to by utrzymać kopyto przednie w kącie 45 stopni, tylne 55 stopni, a koronke  30 stopni , wybierać środek wzdłuż strzałki by kopyto sie nie zacieśniało i nie ugniatało na tętnice palcowe.

JolantaG - nie wiem, czy dobrze zrozumiałam tan fragment. Czy zawsze chodzi o osiągnięcie tych kątów? Bez poprawki na konkretnego konia/konkretne kopyto?
I który fragment kopyta masz na myśli pisząc "środek wzdłuż strzałki"? Bo mi się to kojarzy tylko z wewnętrzną ścianą kątów wsporowych i nie wiem, czy o to chodzi.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
10 grudnia 2008 17:43
Mi się spodobało określenie "hartowanie kopyt"
morwa

Tak,  zawsze chodzi o utrzymanie takiego kąta (bo to kąty naturalne , przy których nie ma sztucznych obciążeń na cały organizm konia)  i jeśli kopyto jest wyprowadzone raz dobrze , a później werkowane na bieżąco i utrzymane właśnie w takim skątowaniu to jest to dla konia - rzekłabym - normalne zdrowe życie bez niepotrzebnego dyskomfortu , jakie powstaje chociażby przy wyhodowaniu zbyt wysokich ścian wsporowych w kopytach, co w następstwie długiego utrzymywania właśnie takiego kształtu kopyt powstaje horyzontalna koronka .

Prawidłowy kształt dla wprawnego oka widać od razu i nie trzeba używać kątomierza . A jeśli nie jestesmy pewni można np wziąć kawałek szyby , narysować kąt jaki potrzeba i wtedy łatwo sprawdzić jak dużo kopyto odbiega od normy lub czy jest poprawne. Naprawde warto to sprawdzić.

Bez względu na rasę, kopyto u każdego konia zbudowane i naturalnie ustawione jest tak samo (wyłączajac żrebięta , które rodzą sie z wadami ). Poza wadami od urodzenia - wszelkie odstępstwa jakie mają miejsce u koni zdrowych są wynikiem nieprawidłowego rozczyszczania i kucia .



Środek wzdłuż strzałki - a tak naprawde wokół strzałki powinno byc wybrane głębiej a im bliżej ścian przedniej , przedkątnej i wsporowej coraz mniej. W ten sposób by ślad kopyta robiła tylko puszka kopytowa i tylna część strzałki .

Mam nadzieje , że zrozumiale napisałam  😉.

ElaPe

Mam nadzieję, że w pozytywnie .

Bo czasami jak o tym mówie to niektórzy śmieją się szyderczo .
Przyznam szczerze, że teraz zastanowiło mnie ile koni rodzi się z podręcznikowo prawidłowymi nogami. Bo skoro twierdzisz, że takie skątowanie jest dobre dla każdego konia bez wad wrodzonych to może masz informacje, jaki jest to mniej więcej odsetek koni w Polsce?
dea   primum non nocere
10 grudnia 2008 22:44
JolantaG - dziękuję BARDZO za post, widzę teraz wiele różnic z "naszą" szkołą naturalnego werkowania (AANHCP/SANHCP) i rozumiem nieco nerwową rekację instruktorów na przyrównanie 😉

Żeby nie było - nie twierdzę, że Wasza metoda jest zła, ale "nasza" bardziej mnie przekonuje. Jeśli chcesz pogadać, proponuję priv, bo zanudzimy towarzystwo... Widzę, że wiedzę i doświadczenie masz duże, więc chętnie wymienię poglądy.

BTW. linkuję jako temat pokrewny świeżo przetłumaczony artykuł o trzeszczkach - UWAGA, nie z nurtu dr Strasser, tylko AANHCP:
[url=http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,150.30.html#msg117108]http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,150.30.html#msg117108[/url]
morwa   gdyby nie ten balonik...
10 grudnia 2008 22:44
Przyznam, że nie przekonuje mnie wpisywanie kopyt w konkretne, z góry ustalone kąty. Wydaje mi się, że do każdego kopyta powinno podchodzić się indywidualne. Chyba z obserwacji Jaime Jacksona (ale nie pamiętam dokładnie, poprawcie mnie, jeśli się mylę) wynikało, że nie ma w naturze jednej poprawnej formy (skątowania) kopyta.

Z tym struganiem wzdłuż strzałki rozumiem, że chodzi o podeszwę? Ja mam na daną chwilę już zakodowane, żeby podeszwy nie strugać. Ale nawet jeśli - chyba przy prawidłowym struganiu podeszwa z biegiem czasu sama uzyska naturalną wklęsłość i kopyto będzie opierać się na tym, na czym powinno. Więc jaki w tym momencie jest cel dodatkowej ingerencji?

Pytam z ciekawości. Nie znam metody p. Strasser i jestem zainteresowana, jak tłumaczy pewne rzeczy.
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
10 grudnia 2008 22:51
Dea a mozecie pisac tutaj, tez jestem bardzo ciekawa róznic itp.
Mój kowal częściowo sugeruje sie kursem dr strasser, ale bez klapek na oczy. I takie "branie" z wiekszosci metod najbardziej lubię.

a mnie interesuje inna sprawa
w wątku trzeszczkowym pojawia sie takie stwierdzenie Dorotheah


Tu dość wyraznie widac że linia kopyto- pecina nie jest prosta, co bardzo mnie martwiło- bo uniemozliwia to prawidłowe działanie dzwigni w ruchu.


jak sie ma do tego szkoła Strasser?
dea   primum non nocere
11 grudnia 2008 07:06
Dorotheah - chciałabym uniknąć jatki, bo chodzi mi naprawdę o wymianę poglądów. Mogę napisac jakie różnice zauważyłam i czemu mnie nie przekonują, jak się zrobi krwiście, to zamilknę :P

1. To skątowanie "rusza" mnie najbardziej - tak jak napisala morwa, wpisywanie kopytaa w z góry okreslone kąty/kształty pachnie przycinaniem stopy do buta. Tak jak ksztalty stóp/dłoni mamy różne, chociaż wszyscy jesteśmy ludźmi, tak kształty kosci kopytowych różnią się w pewnym zakresie. Trochę są to różnice wrodzone, trochę nabyte (np. przez zaniedbanie werkowania w pewnym okresie życia konia). Naturalna forma kopyta oznacza puszkę kopytową mocno i solidnie przyrośniętą do kości - więc kość wyznacza kształt/kąty.

2. Cięcie podeszwy - widzialam na kursie, jak blisko czasami jest od granicy żywej podeszwy do "mięsa" - podcinanie podeszwy jest trudnym zagadnieniem, trzeba naprawdę wiedzieć co się robi, żeby nie ciachnąć za mocno, w najlepszym wypadku powodując obolałość konia. Nie czuję się na to - chociaż nie wątpię, że inteligentnym cięciem podeszwy można konia np. szybciej wyprowadzić ze stanu chorobowego (kolejny ciekawy artykuł na ten temat czytałam na stornie Pete Rameya - Breakover...). I znowu - nie jest to konieczne, podeszwa dostosowuje się, jeżeli dobrze się prowadzi całą resztę.

3. Struganie wzdłuż strzałki - zastanawiam się, czy nie chodzi o "pocienianie" ścian wsporowych. Obawiam się, że coś podobnego mój "klasyczny" kowal robił, ciekawe ile teraz poczekam na odrastanie... bo mają grubość ok. 0.5mm, a ściana kopyta prawie 1cm.

Co jest takie samo:
- wspieranie chodzenia boso
- "hartowanie" kopyta
- utrzymywanie w zbliżonych warunkach do tych, w jakich koń ma pracować ("trudny" teren na co dzień)
- niskie piętki
- krótki pazur dla zapewnienia "sprawnego odbicia" (breakover) bez oddzierania ściany z przodu kopyta
- no i kształt, do którego dążymy (wklesła podeszwa) jest taki sam, ino my czekamy, aż sobie koń tę podeszwę sam "wklęśnie".

Ogólnie "nasza" metoda jest mniej inwazyjna - jej głównym przykazaniem jest "nie ciąć żywego", a jeśli była jakaś wątpliwość, czy w danym przypadku ciachać mocniej czy nie, instruktor radził: poczekaj dwa tygodnie, koń Ci powie 😉
3. Struganie wzdłuż strzałki - zastanawiam się, czy nie chodzi o "pocienianie" ścian wsporowych. Obawiam się, że coś podobnego mój "klasyczny" kowal robił, ciekawe ile teraz poczekam na odrastanie... bo mają grubość ok. 0.5mm, a ściana kopyta prawie 1cm.

Mnie się wydaje, że chodzi tu o to, że najpierw zabieramy się do strzałki, wycinamy tyle, żeby linia przy strzałce była czysta. To nam pokazuje, na ile kopyto pozwoli się przyciąć.
Ścian wsporowych na kursie nie ruszaliśmy, tak mi się zdaje.
morwa   gdyby nie ten balonik...
11 grudnia 2008 08:26
[quote=dea]3. Struganie wzdłuż strzałki - zastanawiam się, czy nie chodzi o "pocienianie" ścian wsporowych. Obawiam się, że coś podobnego mój "klasyczny" kowal robił, ciekawe ile teraz poczekam na odrastanie... bo mają grubość ok. 0.5mm, a ściana kopyta prawie 1cm.[/quote]
Mi też to zapachniało wycinaniem ścian wsporowych, ale po tej odpowiedzi:

[quote=JolantaG]Środek wzdłuż strzałki - a tak naprawde wokół strzałki powinno być wybrane głębiej a im bliżej ścian przedniej , przedkątnej i wsporowej coraz mniej. W ten sposób by ślad kopyta robiła tylko puszka kopytowa i tylna część strzałki .[/quote]
zrozumiałam, że chodzi o podeszwę i nadanie jej "miseczkowatego" kształtu. Na zdjęciach z poprzedniej strony ściany wsporowe wyglądają na nie strugane. JolantaG, może rozwiejesz wątpliwości? 🙂
dea   primum non nocere
11 grudnia 2008 10:50
Faktycznie, doczytałam, chodzi chyba o podeszwę. Ale cień wątpliwości pozostaje 😉

W ten sposób by ślad kopyta robiła tylko puszka kopytowa i tylna część strzałki

To chyba kolejna różnica.... albo i nie? Na idealnie płaskim i idealnie twardym podłożu faktycznie taki jest i nasz cel, ale znowu na takim - ciężko mi sobie wyobrazić, żeby ślad mogła zostawiać podeszwa, nawet niestrugana...?

Na "ustępującym" podłożu (typu ziemia) ślad ma zostawiać całe kopyto i cały dół kopyta (w szczególności podeszwa) ma nieść ciężar konia, nie tylko strzałka i ściana zewnętrzna.
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
11 grudnia 2008 12:33
a mnie interesuje inna sprawa
w wątku trzeszczkowym pojawia sie takie stwierdzenie Dorotheah


Tu dość wyraznie widac że linia kopyto- pecina nie jest prosta, co bardzo mnie martwiło- bo uniemozliwia to prawidłowe działanie dzwigni w ruchu.


jak sie ma do tego szkoła Strasser?


Sznurka
Nie jestem oblatana, aż tak dobrze w tej kwesti. Dlatego najlepiej jak odpowiem Ci przez przykład mojej klaczy i postępowanie na nim wg. dwóch odmiennych metod.

Gdy kupiłam moją ta linia kopyto-pecina była prosta, kopytka ładne, poprawne.

Wskutek rozczyszczania kopyt, ponad dwuletniego, przez kowala klasycznego ( metodami niemieckimi), zmiany sa takie jak na focie- linia nie jest prosta.
Moja mocniej ściera sobie przody kopyt. Kowal ścinał praktycznie tylko przód kopyt (puszki i podeszwy), a tylko kosmetycznie odświeżał resztę. Piętek, tyłu kopyta niemal nie ruszał. A ten typ kopyta  jest właśnie taki, ze trzeba przycinać ze szczególna troską piętki (to potwierdził także -p. Antczak ). I tak postawił ją powoli, acz skutecznie,  na "wysokim obcasie", co załamało wspomnianą linię. Paskudny był obraz całych kopyt, bardzo wąziutkie piętki, trochę zacieśniania się, lekko wypukła przednia ściana (patrząc z boku), często powiększony rowek linii  białej i strzępiąca strzałka (kopyta podobne od spodu widywałam tylko u dużo starszych koni).
Koń zaczął mieć ruch spięty, stracił swobodę ruchu, miał krótszy wykrok, stał często podsiebną przodu (przy widocznym spięciu mięśni kończyn, aż do łopatki) itp. Te zmiany stały się widoczne -choć większość nic nie widziała (przeciez większość osób nie zauważa takich 'drobnostek' nawet na własnych koniach, szczególnie gdy wierzą w 'autorytet" swego kowala, czyli działanie "magii nazwiska"😉.




Nowy kowal szkolony przez dr  Strasser (czerpie z metody, ale nie klapkowo), oglądając dzieło poprzedniego stwierdził, że po latach zapewne zrobiło by to trzeszczkowca z mojej. Cel  jego pracy z moją:  systematyczne, obniżanie piętki (kilka pierwszych sesji  co miesiąc), utrzymanie krótkiego pazura dla zapewnienia "sprawnego odbicia, a w dłuższej  perspektywie (1,5-2 lat) przywrócenie naturalnego kształtu tych kopyt (szukając skątowania optymalnego, ale nad to przekłada "naturalny kształt danego kopyta"😉.

Po zaledwie dwóch rozczyszczeniach ( bez bólu konia oczywiście), efekty są  juz widoczne. Niższe piętki i automatycznie linia kopyto-pęcina jest bliższa prostej.
Koń ma lepsze wybycie, obszerniejszy ruch. nóg w stój nie stawia już, aż tak daleko pod kłodą. No i wizualnie dźwignie wydają się skuteczniejsze, kopyta ładniejsze.
Cześć wszystkim .

Przepraszam, że nie odpisuje na bieżąco , ale mogę byc tylko wieczorami i to jeszcze czas mam dość ograniczony . Dlatego artykuł o trzeszczkach sobie skopiowałam i przeczytam dopiero później , więc narazie nie wypowiem sie co do niego.

Spróbuje rozwiać wątpliwości  🙂.

Absolutnie nie chodzi mi o zrzynanie podeszwy , tylko ścieniowanie , ale właśnie w ten sposób by im bliżej brzegu puszki była płytsza , lub na odwrót jak kto woli , by im bliżej strzałki była głębsza , ale to jest różnica dosłownie milimetrów .
To jest tylko i wyłącznie usuwanie starej części, którą widać , że jest rzeczywiście stara . I w większości kopyt ta podeszwa próchnieje (ale dopiero po długim czasie np. półtora miesiaca)  , a są i takie kopyta w których utrzymuje sie całkiem nieźle i  w obu przypadkach, jesli sie stosuje Strasser czyli częste werkowanie -  trzeba  ją czasem zeskrobać po to by nie ugniatała i z czasem nie była niżej niż brzeg.

Druga sprawa-  podeszwa przy strzałce nie moze byc na tej samej wysokości - mieć jeden poziom- co podeszwa przy brzegu - no ale to są różnice takie jakie ustanowiła natura . Oczywście , ze to kiedys tam wypadnie samo, ale na pewno nie po tygodniu , a przecież raz na tydzień  pilnikujemy brzeg , żeby nie wyrósł zbyt mocno , poniewaz kon przez tydzień nie starł tego co urosło.

Poza tym jesli podeszwa miałaby ten sam poziom przy brzegu i przy strzałce to automatycznie nastepuje jej odgniatanie, ściskanie strzałki , wciskanie podeszwy do "wewnątrz" kopyta i powolne zacieśnianie sie kopyta. A do tego jeszcze po obu stronach kopyta nad koronką zaczną pojawiać sie wybrzuszenia , czyli to zaciesnione kopyto zacznie wychodzić górą.

Jeśli nie rozumie ktoś o co chodzi to spróbuje zrobic jakis schemat tylko nie wiem czy w np Paint da rade narysować równo.   

Wprawdzie jesli kopyto jest raz dobrze zrobione równiez w środku , to podczas ruchu kiedy przy postawieniu kopyta na ziemi rozszerzy sie ono to kontakt z ziemia nastąpi praktycznie całym kopytem i będzie sie ono ścierało również w środku , ale zetrze się i utrzyma samo w naturalnym układzie (zgodnie z zasadą koń sam ci powie)  u koni tylko pozostawionych na całe lata na terenach równie naturalnych i często trudnych.
A u naszych koni tą podeszwe trzeba poprostu co jakis czas zebrac.

Jeśli chodzi o robiony ślad - to oczywiście miałam na myśli ziemie twardą mocno ubitą - np koleina polnej drogi . Na niej zawsze będzie widac tylko brzeg (jak szeroki, to już zależy od cieżaru konia , czy szybkosci jego poruszania sie , a im szybszy ruch tym mocniejsze uderzenie o ziemie ) czyli wiadomo, że odbije sie również kawałek podeszwy , która jest najbliżej brzegu , i tylna część strzałki - również w zależność od w/w.

Zaś na ziemi miękkiej w którą zapadnie sie kopyto .........hmmm ...... np świeża zorana ziemia to oczywiście powinien odbić sie cały spód kopytka.

dea absolutnie nie zebrałabym podeszwy tak by pojawiło sie chociaz kropeczka krwi . Jeśli robi sie kopyto to czuc po nożu , kiedy zaczyna sie zdrowa warstwa podeszwy i po prostu się jej nie rusza.

Co do kątów kopyta i koronki.

Na zdjeciu Dorotheah widać od razu , że wszystko jest złe - koronka horyzontalna , przejście pęciny w staw koronowy wygląda nieprzyjemnie , no i te ściany wsporowe , brrrrrrr.

Pewnie , że będą u poszczególnych koni jakieś odstępstwa o 1,2 czy może nawet 3 stopnie i będzie to naturalne. Ale grunt to wiedzieć na pewno , że to odstępstwo jest naturalne .

jak ksztalty stóp/dłoni mamy różne, chociaż wszyscy jesteśmy ludźmi, tak kształty kosci kopytowych różnią się w pewnym zakresie.

Dea rzeczywiście kształty stóp mamy rózne (ręce właściwie nic nie znacza w tym przypadku bo na nich nie chodzimy)  , jedni maja wysokie jak to sie mówi w podbicu, inni maja płaskostopie , ale właściwie nie znam człowieka który stojąc prosto miałby inny kąt ustawienia kończyny niż 90 stopni do podłoża. Mam nadzieję , że rozumiecie i jeszcze większa nadzieje że sie nie myle ( ja tez się jeszcze dużo uczę na ten temat i moge nie mieć racji, dlatego właśnie sie tu zarejestrowałam , po to by opisać co wiem , przeczytać co Wy wiecie i żebysmy to wszyscy przeanalizowali i znaleźli złoty środek na szczęśliwe i zdrowe życie dla naszych koni - a nie trzeba mieć habilitacji, żeby rozmawiać i szukać , bo nie tylko świeci garnki lepią , a wiele rzeczy da sie przeanalizować na logikę).

Chcę jeszcze opowiedzieć o pewnym przypadku jaki zaplanowałam sobie kilka lat temu , by zobaczyć co z niego wyjdzie  . Ale jesli pozwolicie to później , ponieważ w tej chwili pędze do stajni na wieczorne karmienie.

abr odniosę sie też po troszku do Twojego pytania.
Bez względu na rasę, kopyto u każdego konia zbudowane i naturalnie ustawione jest tak samo (wyłączajac żrebięta , które rodzą sie z wadami ). Poza wadami od urodzenia - wszelkie odstępstwa jakie mają miejsce u koni zdrowych są wynikiem nieprawidłowego rozczyszczania i kucia .

Mnie zawsze uczono, że kopyta powinny być tak samo skątowane jak pęcina (zdrowa noga!)
Są konie o długiej i miękkiej pęcinie (rasy koni, mówię o prawidłowym ułożeniu, a nie o patologicznych zmianach), a są także konie o krótkiej i stromej pęcinie (niektóre rasy zaprzęgowe np). Czy w obu tak różnych nogach można ustawić tak samo kopyto? Przecież wówczas zmienią się siły... 🙄

Żeby nie było - nie twierdzę, że Wasza metoda jest zła, ale "nasza" bardziej mnie przekonuje. Jeśli chcesz pogadać, proponuję priv, bo zanudzimy towarzystwo... Widzę, że wiedzę i doświadczenie masz duże, więc chętnie wymienię poglądy.

No, no  🤬
Chętnie poczytamy, dyskutujcie tutaj  😉
a ja mam pytanie odnośnie ścian wsporowych, z tego co zrozumiałam metoda strasser zakłada, że powinny być niżej (czyli przycinamy je) niż ściany puszki kopytowej...w pyrzybliżeniu wygląda to tak: rów wokół strzałki (najgłębiej), ściany wsporowe (trochę wyżej, o jakiś 1cm) i podeszwa z ścianami puszki (najwyżej, wyżej o jakiś 1cm w stosunku do ścian wsporowych). Czy tak jest rzeczywiście? Bo patrząc na kopyta mojego zwierza po rozczyszczeniu przez kowala, to ściany wsporowe są na tej samej wysokości co ściany puszki...i już sama nie wiem jak powinno być.
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
11 grudnia 2008 21:46
Co do kątów kopyta i koronki.

Na zdjeciu sznurki widać od razu , że wszystko jest złe - koronka horyzontalna , przejście pęciny w staw koronowy wygląda nieprzyjemnie , no i te ściany wsporowe , brrrrrrr.


Rozumiem, ze tu chodzi o moje zdjęcie,  opisywanego pod spodem pzrypadku mojej klaczki?
Czy jeszcze o czyms nie wiem?
Jolu edytuj proszę cię bo to nie moje zdjecia
Mnie zawsze uczono, że kopyta powinny być tak samo skątowane jak pęcina (zdrowa noga!)

ano własnie jak to jest?
bo w materiałach ktore widzialam bylo ze dostosowywanie do tego kąta jest bezzasadne
dea   primum non nocere
12 grudnia 2008 11:09
ściany wsporowe - co do tego jak bardzo mają być wybrane, są różne opinie i zależy to od twardości podłoża, po którym koń chodzi na co dzień. Maksimum - muszą być w "misce" kopyta (czyli jak położysz np. kartkę papieru na uniesione kopyto, to dotyka ona ścian zewnętrznych, ale ściany wsporowych nie - nie powinny być aż tak wystające jak puszka). Minimum: zestrugane do poziomu podeszwy (ale nie "na ukos" - prostopadle do krawędzi!), czyli praktycznie "na zero".
A tak ogólnie: idą skosem wgłąb "miski" kopyta od połączenia ze ścianą puszki do swojego początku (gdzieś w okolicy połowy strzałki) - widać gdzie się kończą po zanikającej linii białej.

JolantaG - nam tę "martwą" podeszwę pozwalają skrobać tylko kopystką. To wszystko co "próchnieje" i samo złazi ("biały proszek"😉. Tępą kopystką - skrobać do woli, nawet mocno. To co nie idzie kopystką - zostawić, bo koń najwyraźniej tego potrzebuje, chroniąc jakieś struktury pod spodem. Jeżeli pilnuje się werkowania ściany puszki do poziomu podeszwy i nieprzerastania ścian wsporowych, to ta martwa podeszwa ściera się sama. Chyba że koń stoi naprawdę 23h w boksie - wtedy nie wiem, czy podczas np. godzinnej jazdy po miękkim jest w stanie sobie zetrzeć. Jakieś 2-3h swobodnego ruchu po ziemi i "peeling" zrobi swoje. Mój stwór biały proszek posiadał ino w okolicy kątów wsporowych - nie była w stanie zetrzeć sobie tej podeszwy, bo była za bardzo chroniona przez wysokie ściany w tej okolicy. Po obniżeniu piętek w ciągu tygodnia starła sobie tę podeszwę.

Powtórzę raz jeszcze: "naturalny miseczkowaty kształt" robi się sam, bez ciachania podeszwy też - a podeszwa niczego nie uciska, tylko chroni. Jak jej jest za dużo, to się wyciera w tym miejscu, gdzie za dużo 😉 Tu mamy różnicę w poglądach 🙂
Uciskać mogą ewentualnie przerośnięte ściany wsporowe (ale tutaj właśnie są podzielone zdania, czy to dobrze, czy źle - jeszcze o tym intensywnie czytam).
Hmmm... a może piszesz o materiale ścian wsporowych, który czasem rośnie położony na podeszwę w okolicy strzałki?

Co do tej osi pęcinowo-kopytowej, to może znajdę krwiste foto z wykładu (sznurka, też to masz? może wstawisz?) przypadku, gdzie werkowanie do owej osi nie zrobiłoby koniowi za bardzo dobrze. Poza tym pokazany był koń w ruchu i pytanie - w którym momencie ruchu ta oś ma być zachowana?.. Bo przecież to nie jest sztywny układ. Wystarczy, że koń, nawet stojący, nieco przesunie nogę o parę cm w przód/tył i już zmieni się ustawienie. Jak zwykle pewnie ziarno prawdy w tym jest - nie powinno być dużej różnicy kątów (zdjęcia Dorotheah wyglądają faktycznie mocno niewesoło), ale nie ma co podchodzić z poziomicą/kątomierzem. Lepiej dostosować puszkę do kości kopytowej, wtedy stawy ustawią się same naturalnie.

Ogólnie - więcej widać od spodu kopyta, niż z góry/z boku/od przodu - właściwie wszystko, co trzeba. Jak pierwszy raz wymęczyłam zwierzę tarnikiem i nożem, patrząc tylko od strony podeszwy, a potem odstawiłam kopyta i przyjrzałam się efektowi, to się zdziwiłam, jak bardzo poprawił się wygląd "zewnętrzny", zupełnie przy okazji 🙂

Jeszcze taki ogólny, moze nawet nieco offtopowy OBOP (olśniewający blask oczywistej prawdy) - zauważyliście, że wszyscy analizują konia stojącego prosto na płaskim betonie? Dopasowanie siodła - do konia stojącego, na dodatek z głową wysoko. Osie pęcinowo-kopytowe, obciążanie kopyta, dociążanie przednich/zadnich nóg... nawet przy podkowiakach, wbijanie ich w tylną część kopyta w momencie, kiedy jest zupełnie nieobciążone. To wszystko "pomiary statyczne", a potem na konia wsiadamy, ruszamy, prosimy go np. o obniżenie głowy/zaokrąglenie się - grzbiet zmienia kształt, jedziemy po nierównej powierzchni - kopyto działa zupełnie inaczej, koń stawia krok i tylna częśc kopyta chciałaby się rozszerzyć, itp itd... fascynujące...
caroline   siwek złotogrzywek :)
12 grudnia 2008 11:29
Jeszcze taki ogólny, moze nawet nieco offtopowy OBOP (olśniewający blask oczywistej prawdy) - zauważyliście, że wszyscy analizują konia stojącego prosto na płaskim betonie? Dopasowanie siodła - do konia stojącego, na dodatek z głową wysoko. Osie pęcinowo-kopytowe, obciążanie kopyta, dociążanie przednich/zadnich nóg... nawet przy podkowiakach, wbijanie ich w tylną część kopyta w momencie, kiedy jest zupełnie nieobciążone. To wszystko "pomiary statyczne", a potem na konia wsiadamy, ruszamy, prosimy go np. o obniżenie głowy/zaokrąglenie się - grzbiet zmienia kształt, jedziemy po nierównej powierzchni - kopyto działa zupełnie inaczej, koń stawia krok i tylna częśc kopyta chciałaby się rozszerzyć, itp itd... fascynujące...
dlatego są metody sprawdzania dopasowania siodła do konia w ruchu. 😉 i ja bez tego nie dobrałabym siodła mojemu wierzchowcowi. bo na stojacego konia wiele siodeł mozna załozyć i uważać, ze "pasuja" 😉
mój kowal też ogląda konia w ruchu - chce wiedzieć jaką koń ma motoryke zanim się zabierze za robote. a po pracy ogląda konia co najmniej w stepie i patrzy jak koń stawia kopyta, jak mu się chodzi w nowym obuwiu.
ja wiem, ze to namiastka tego o czym piszesz, ale jak widać - wiedza, dobre chęci, dobra wola - i można kolejne rzeczy wziąć pod uwagę - tak żeby koniowi było jeszcze wygodniej z czlowiekiem pracować 🙂

Dea gdzieś mam ale w wirze porządków przedświątecznych raczej nie ma co na mnie liczyć
Mam ubogie (takie nam dali) materiały z kursu w Krokowej w formacie pdf. Nie wiem jak mogę zamieścić je tak, żeby były ogólnodostępne, więc jeśli ktoś mógłby mi pomóc, to byłabym wdzięczna.
Lub jeśli ktoś by chciał to mogę wysłać mailem (PW).

EDIT: dea, tak, kurs rozczyszczania metodą dr Strasser.
dea   primum non nocere
12 grudnia 2008 13:02
caroline - pozytywne, że ludzie zaczynają zauważać, że koń się czasem rusza 😉

...oki, spróbuję znaleźć to foto, ale też z czasem krucho. Dzisiaj na pewno nie da rady.

Aquarius - przypomnisz co to był za kurs? Strasser?
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
12 grudnia 2008 14:20
Dea
jeszcze tak do osi pęcinowo- kopytowej
Poza tym pokazany był koń w ruchu i pytanie - w którym momencie ruchu ta oś ma być zachowana?..
Myslę, ze troche ignorancko podeszli do tej kwesti na tym kursie, stawiając przed wami takie pytanie (niby retoryczne). Bo na to pytanie zapewne jest odpowiedz, co nalezałoby zbadac (lub znależc badania). Nauczyłam się, po badaniach np. fazy odskoku, ze jest optymalny czas do zebrania siły, optymalny do odbicia. Jesli opóżnimy/przyśpeszymy np. momet odbicia w cyklu to, dla danej fazy ruchu- ma on mniejsza siłę, moc, jest mniej wydatny.Nawet robiac symulacje kończyny w ruchu jest jednak pewien zakres w którym powstająca oś ma największą wagę dla siły odbicia. A najsilniejsza część odbicia powinna przypadac w poblizu zachowania tej prostej i swietnie gdyby to sie pokrywało z mometem optymalnego odbicia.  Ale np. jesli ta oś będzie prosta dopiero pod koniec fazy ruchu, to koń 'nie zdąży' dodać siły do odepchnięcia. Fizyki nie przeskoczymy.
Zawsze starałam się patrzeć na konia jako na zespół dzwigni. Wyszuiwać je dobrze celując w ideał. A minimum, jeśli coś jest nietypowego, wyszukiwać też cech (teoretycznie wad, do innej wady) rekompensujących  np. w innym skątowaniu w stawie kolanowym / do stawu wspomnianej osi gdzie podpowiedzią na taki  układ jest jakośc ruchu. Jesli koń swietnie sobie radzi to nie 'karałabym' (próbą korekcji) za to kopyt. Raczej  by należało słuhac co powie koń.
Być moze z takiego rekompensacyjnego przypadku pochodziła noga , o której Dea wspomniałaś (" to może znajdę krwiste foto z wykładu "😉

W przypadku mojej, ewidentnie po rozczyszczaniu, załamała się wspomniana oś. Nawet miałam wrażenie, że pęciny są bardziej miekkie niz były (jakby w ramach rekompensaty stromizny kopyta- tak by sumarycznie ta oś dała jakąś tam siłę odbicia). Koniowi zmieniła się motoryka. Wcześniej klaczo ptrafiła się naprawdę ruszyc (także po arabsku, fenomenalnie), przy bardzo silnym odbiciu. Natomiast ostatnimi czasy zaczęła ruszac sie przecietnie, a nawet 'łazić jak fajtłapa'. Na miekkim potrafiła np. bardzo moco wbijac się pazurem w ziemie (wyglądało  to koszmarnie, niemal w pionie na odcinku kopyta), tak ze automatycznie pęcina była bardzziej prawidłowa i gdyby ktos zasłonił kopytka- był to duzo ładniejszy obrazek(do całej anatomi zwierza) niż widok całej nogi na twardym (więc tym bardziej doszłam do wosku, ze to kwestia stromych kopyt, bardzo wysokich piętek).
Po pierwszych rozczyszczaniach nową metodą- nawet w siodle wyczuwam lepsze odbicie zadu, przód tak nie leci mi w dół (jest lżejszy, swobodniejszy, klacz mniejsie potyka)

a może piszesz o materiale ścian wsporowych, który czasem rośnie położony na podeszwę w okolicy strzałki?

To tez mojawłaśnie miała, choc nie umiałam tego przekazać. I to właśnie dobijało nasze trzeszczki.

A tak w ogóle za artykuł o trzeszczkach  👍
I :kwiatek:  za to co piszecie tutaj-  człowiek sie dokształca  🙂

Sorry je sli  chaotycznie napisałam, bardzo się  śpiesze, a potem jak znam zycie bym nie odpisała. (wieczorem może uproszczę tekst)
dea   primum non nocere
12 grudnia 2008 16:00
Myslę, ze troche ignorancko podeszli do tej kwesti na tym kursie, stawiając przed wami takie pytanie (niby retoryczne). Bo na to pytanie zapewne jest odpowiedz, co nalezałoby zbadac (lub znależc badania).

Weź pod uwagę, że ja tylko streszczam. Czy kurs był ignorancki czy nie, mogłabyś oceniać, będąc na nim - bo to mocne oskarżenie i moim zdaniem nieuzasadnione. Dla mnie sens tej wypowiedzi był taki, że ta oś nie powinna być wyznacznikiem.
Jeżeli kopyto zrobi się poprawnie, to oś będzie prawidłowa (chociaz nie po pierwszym werkowaniu zapewne...) - taka jaka ma być, bo najistotniejsza jest nie ta oś, tylko ustawienie kości kopytowej względem podłoża (jej podstawa ma być równoległa do podłoża) i solidnie przyrośnięta do kości ściana. Teraz: jeśli nie masz solidnie przyrośniętej ściany (a to jest prawdopodobne przy źle werkowanym koniu), to masz klin rogowy między kością a ścianą. Klin ten zmienia kąt nachylenia ściany puszki kopytowej do podłoża i to już jest wystarczający powód, żeby tego kąta nie używać nigdzie jako wyznacznika przy werkowaniu. To właśnie było na tej fotce... jak będę mieć chwilę, to znajdę ją albo machnę prosty rysunek.

BTW. to jest też argument "przeciw kątomierzom" 😉
Zobaczcie do czego doprowadziły okrągłe podkowy  🙁 Zalecone przez weta i kowala.  Kopyto trzeszczkowe, ścieśnione: lewe

oraz prawe zdrowe:


POMOCY!! Chcę rozkuć, ale dziś się przyjrzałam. Nie umiem sobie wyobrazić jak ten koń stanie na tych krzywiznach bez podków i podkładek ...  W przyszłym tygodniu będzie kowal, ale on jest przeciwnikiem bosego kopyta. Chcę mu jakoś zasugerować, może pokierować jak przystrugać, żeby to wyprowadzić. Dea, może ty ... 🙇
Kowal zawsze mówił, że mój koń ma świetne kopyta... Bardzo ładnie ustawione, skątowane itp...

ale... musi być kuta ze względu na bruk jaki mamy jadąc w teren...

Czytając różne wątki (ten, trzeszczkowy, butkowy itp) dochodzę do szokująych odkryć... 👿
Szukam dalej, zastanawiam się...
I dochodzę do wniosku, że kopyta chyba nie są idealne... są zacieśnione lekko, a piętki wyższe nić na prawym kopycie Azbudki!
To chyba źle, co? Ale koń zdrowy...

Tak czy siak zdecydowałam się rozkuć i kupić butki, bo w sumie tereny rzadko jeździmy 🙂

Ale mam pytanie - jak sobie radzić z innym problemem - koń po ok 5 tyg od podkucia musi być przekuwany nie ze względu na duży odrost, bo ten jest w normie, ale ze względu na to, ze odpadają noski w podkowach - kopie w beton przy karmieniu, jedzeniu, wypuszczaniu na padok... :/
Też między innymi dlatego kuty...
Jak sobie z tym poradzić? przecież przody będą wiecznie zjechane, a piętki wówczas wyższe... kopyta szybko zrobią się płaskie - boję się tego... 🙄
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
12 grudnia 2008 20:56
Na niewłaściwe ścieranie niewiele (nic?) poradzisz.
Mam jednego walka podkutego właśnie ze względu na nierówne ścieranie kopyta (kontuzja biodra, motoryka ruchu nie do naprawienia, koń szura i szurać będzie już zawsze). Kopyto zjechane na płaski klocek, koń wiecznie kulawy i podbity. I kowal twierdzący, że ten koń już tak ma.
Kowala zmieniono. Po roku od pierwszego okucia platfus zaczął wyglądać prawie jak kopyto. Po 2 latach to w końcu jest kopyto. Koń wręcz odżył.

Dodam, że szuranie powoduje przy normalnej pracy ścieranie ramion podkowy klasycznej do zera w 6 tygodni. Podkowa z widiami wytrzymuje w stanie znośnym prawie 5 tyg.
Czasem podkowa jest dla zwierza niezastąpiona.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się