Jakie AUTO, czyli czym i dlaczego jeździmy? ;)

JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
28 września 2019 13:33
efeemeryda, olx i otomoto 🙂
efeemeryda, najsprawniej chyba na otomoto.
efeemeryda   no fate but what we make.
02 października 2019 09:51
dzieki już odżałowałam i wystawiłam  :kwiatek:

btw zmieniłam auto i ku mojemu rozczarowaniu nie ma w radiu wejscia USB, a samo jest radio jest fabyryczne. Co mogę zrobić ?
Jaki transmiter dokupić ? Słyszałam, że te zapalniczkowe gubią sygnał i są kiepskie ? Czytałam też coś o emulatorach, ale no ja nie ogarniam kabli  😵
Poradźcie coś proszę, bo jestem uzależniona od muzyki na pendrivie  😂
majek   zwykle sobie żartuję
02 października 2019 10:14
Ja bym zmienila radio szczerze mowiac, faktycznie transmittery wyprobowalam i sa kijowe.
Sprawdz moze, czy odtwarzacz CD (jest?) czyta format mp3 i najwyzej nagraj sobie na plyte? Muzyki sie troche zmiesci.

efeemeryda, Transmiter byłby chyba najprostszą wersją....
Radio ma wejście AUX? Masz mp3/mp4? Jeśli masz, to kupujesz kabelek z odpowiednim jackiem i podłączasz do mp4.

Jeśli chcesz podłączyć samego pendrive - są do kupienia takie emulatory z wejściem usb => w sklepie musisz podać jakie masz auto - wtedy sprzedawca albo wyszukiwarka sklepowa powinna znaleźć taki pasujący do Twojego auta. Potem trzeba wyjąć radio i zazwyczaj z tyłu masz gniazdo, gdzie kabel z emulatora powinien pasować. Jeszcze zapewne trzeba będzie jakoś poprowadzić kabel. Zawsze możesz najpierw wyjąć radio (uwaga - nie szarpać za kable), pójść do sklepu i zapytać.

PS: udało Ci się tak szybko auto sprzedać? 😀 co to kupiłaś ciekawego?
efeemeryda   no fate but what we make.
02 października 2019 10:23
Sankaritarina majek
to radio jest wbudowane fabrycznie, ja go nijak nie wyciągne  😵
nie ma auxa
ma płyty na mp3, ale ja nie mam w laptopie płyt więc nic sobie nie nagram bo nie mam na czym  😵

jeszcze nie sprzedałam starego auta, choć jest nadzieje bo dziś po południu ma być potencjalny kupiec

Kupiłam takie samo czyli Renault Thalie tylko dużo młodszą i z lepszym silnikiem, od brata więc autko igła  😀
No tak, ah te nowe auta... Ja to jednak wolę wersję "radio wyciągalne"...
To chyba pozostaje Ci tylko transmiter - albo znaleźć jakiegoś ziomeczka z nagrywarką. 😀
efeemeryda, z tego co się orientuję, to każde radio można wymienić, nawet w nowych samochodach - potrzeba tylko wiedzy i narzędzi. Może znajdź na fejsie grupę dotyczącą twojego samochodu i tam zapytaj? Na grupie Golfa VII regularnie co jakiś czas pojawia się temat wymiany radia i jak najbardziej da się to zrobić.
Tylko pytanie czy trzeba do tego rozbierać cały kokpit + zatrudniać informatyka, który nam zaprogramuje co trzeba. Niemniej jednak masz rację, warto popytać w gronie miłośników danego auta/marki.
efeemeryda   no fate but what we make.
02 października 2019 11:21
Macie racje, musi się dać  :kwiatek:
ale sama się za to nie będę zabierać, podjadę do mechanika i popytam  😉
efeemeryda - spokojnie, nie jest potrzebny żaden informatyk  😵 jedź do dobrego samochodowego elektryka, niech Ci pociągnie kabelek aux pod plastikami. Wystarczy przelutować w radiu parę kabli i wyprowadzić kabelek, robota szybka i tania, choć plastiki trzeba zdjąć. Jeżeli jest to bardziej skomplikowany egzemplarz z trudniejszym radiem lub nie masz fabrycznego lutu pod AUX - będziesz potrzebowała tzw. zmieniarki (150-400 zł). Historia taka sama, lutujemy z tyłu radia kabelek, który prowadzi do magicznego pudełka zwanego zmieniarką, a owo magiczne pudełko daje Ci następnie takie opcje:
- podpięcie się do urządzenia przez aux
- połączenie z urządzeniem przez usb + ładowanie
- połączenie z urządzeniem przez bluetooth
- opcjonalnie wejście na karty SD
Jak trafisz na ogarniętego elektryka to Ci podepnie do tego zestaw głośnomówiący jeśli nie masz, wiele zmieniarek to oferuje i również nie jest to filozofia.
Jak trafisz na elektryka, który Ci mówi, że to straszna misja to idź do następnego, bo g... a nie się zna na robocie.
Sprawdzone w milionie aut, montowałam w każdym swoim i wcale nie trzeba zmieniać całego radia. Jest parę modeli kilku marek, w których jest to trudniejsze, ale nie przesadzajmy. Do tych trudniejszych należy np. mój Civic, a się dało tanio, dobrze i skutecznie - ino właściwy człowiek potrzebny, a nie samozwańczy magik co to się uczył z youtuba.


Jak transmiter to Roidmi daje radę nawet, ale zależy w jakim regionie kraju mieszkasz i czy będziesz mieć "wolną" częstotliwość bez szumów i pogłosów innych stacji. No i zależy też jak wrażliwą masz antenę 😉 W żadnym z moich prywatnych aut transmiter nie dawał satysfakcjonującego dla mnie efektu, choć dało się wytrzymać i nie przeszkadzało jakoś strasznie. Ale w służbowym to lux, brzmi jak z płyty CD, mam tak słabą antenę, że wyłapuje tylko sygnał transmitera i niczego z oddali  😁
efeemeryda   no fate but what we make.
02 października 2019 11:54
darolga
dziękuje !  :kwiatek:
jadę w sobote do mechanika/elektryka montować czujniki cofania to sie przy okazji dowiem o radio  😀


edit.
darolga
a mogłabyś jakiegoś konkretnego elektryka polecić we Wrocławiu ?  :kwiatek:
Mam pytanie do osób/firm korzystających z wynajmu długoterminowego. Polecicie dobrego leasingodawcę? Obecnie korzystam z Express i LeasePlan, ale kończą mi się umowy a nowe oferty nie są zbyt atrakcyjne.
espana, Wprawdzie nie jestem mocno w temacie, ale może warto sprawdzić Avis Lease i MasterLease (szczególnie z pierwszego byłam zadowolona).
majek   zwykle sobie żartuję
22 października 2019 11:32
Hybryda.

Hyundai Ionic?
Toyota auris?

Ktos ma jakies wrazenia?

Edit zmianilam zdanie, za malo po miescie jezdze, zeby bylo warto...
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
24 października 2019 20:17
Pracując w skarbówce nauczyłam się, że pomimo tego, iż prawo w PL mamy jedno to każdy urząd rządzi się nim według swojego widzi mi się. I tak jak przepisy mogą być inaczej interpretowane różnie na dwóch krańcach polski to to samo można zobaczyć w różnych urzędach, w tym samym mieście.
Ta sama praktyka również ma się na stacjach kontroli pojazdów.

W moim aucie dobiegał końca przegląd, w czwartek wypadał ostatni dzień, więc we wtorek (dwa dni przed) zaplanowałam wybrać się na stację. Mój mechanik nie mógł ze mną pojechać, bo w ostatniej chwili mu coś wypadło, więc pojechałam sama. Nigdy nie robiłam przeglądu w samochodzie, a szukając jakiejś stacji naczytałam się mnóstwo komentarzy jak uwalają samochody na bzdurach typu pęknięta obudowa od wycieraczki. Ponieważ byłam pewna, że mój samochód bez zająknięcia przejdzie przegląd, bo jego stan techniczny jest bardzo dobry (nadgorliwy właściciel ze mnie*), ale obawiałam się, że mogę trafić na kogoś kto mi weprze, że coś jest nie tak, więc chciałam wziąć mojego mentora ze sobą jako wsparcie i tarczę  😁 Pojechałam sama i samochód nie wjechał nawet do garażu, a już był uwalony  😂

Okazało się, że zanim auto wjechało na kanał to facet sprawdził czy dane z dowodu rejestracyjnego zgadzają się z tablicą znamionową. I się okazało, że waga się nie zgadza o jakieś 75kg. W związku z czym poinformował mnie, że dodaje w CEPiKu adnotację, że auto jest całkowicie wykluczone z ruchu drogowego, wystawia mi zaświadczenie, z którym mam udać się do wydziału komunikacji. Oni sprawdzają papiery mojego auta, które zostały tam w dniu rejestracji. Jeśli dane z dowodu i papierów w UM będą takie same to oznacza, że poprzednia stacja kontroli pojazdów robiła przegląd nie widząc samochodu, a przynajmniej nie sprawdzając tablic znamionowej i Briefu. Facet był tak pewny siebie i tego co mówi, a ja byłam tak zdziwiona i wkurzona, bo przegląd był robiony przez sprzedającego samochód, a nie przeze mnie. Powiedział mi, że ewentualnie mnie puści i mogę jechać sama na stację, która robiła ten przegląd, oni naniosą poprawki w  CEPIKu, wystawia zaświadczenie korygujące, ja pojadę do UM, ten naniesie adnotację na dowód i tyle. Problem polegał na tym, że nie wiedziałam gdzie był robiony przegląd, wiedziałam tylko w jakim mieście. Więc tam pojechałam, ale o 19 była czynna tylko jedna stacja, na której jak się okazało mojego samochodu nigdy nie było. Pan jednak mi podpowiedział, że to nie jest duży problem, że to się zdarza i w takich przypadkach robi zdjęcie dowodowi, tablicy, wypisuje zaświadczenie. Robi również przegląd, jeśli auto go przechodzi to dodaje info do CEPIKu, ale nie podbija dowodu.  Z zaświadczeniem do UM, nanoszą poprawki, wraca się po pieczątkę do dowodu. Ale robi tak tylko dla lokalnych osób, bo UM w moim mieście jest bardzo problematyczny. To był wtorek.

W środę mój mechanik skontaktował się z osoba, która sprzedawała mi samochód i poinformował go, że  jest problem z przeglądem i że jeśli tego się nie wyjaśni to będzie dym, postępowanie z wydziału komunikacji i jak dojdą, że robią lewe przeglądy to mogą zostać cofnięte uprawnienia. Chłopak się wystraszył i pojechał na właściwą stację, okazało się, że "winny" pracownik jest na urlopie, będzie w poniedziałek, a nikt inny nie chce brać za to odpowiedzialności i się pod tym podpisywać. Więc do poniedziałku zostałam z autem bez przeglądu.

W poniedziałek rano pojechałam na ową stację, ale okazało się, że pracownik jest na urlopie, nie wiadomo kiedy wróci i najlepiej żebym jak najszybciej się oddaliła. Byłam tak zła, że byłam gotowa sama uwalić to auto na pierwszej lepszej stacji byleby to szybko się potoczyło i mieć sprawę za sobą, a ich ukarać za moje nerwy i samochód uziemiony z nie mojej winy. We wtorek pojechałam więc na stację, na którą jeździ mój brat od wielu lat, wyjaśniłam w czym rzecz i akurat tak się trafiło, że człowiek, z którym rozmawiałam pracował kiedyś na okręgowej stacji kontroli pojazdów i polecił mi, żebym pojechała na taką stację i zrobiła identyfikację samochodu.
Pojechałam tam, powiedziałam co chce. Zrobili mi przegląd. Pomyłki pisarskie w dowodzie rejestracyjnym nie dyskwalifikują samochodu z ruchu drogowego.

* apropos nadgorliwości
Bardzo kocham mój samochód i bardzo o niego dbam, chociaż odkąd Pan Żul wjechał mi rowerem w auto i uciekł w krzaki, a następnie okradł hotel, to wymaga on polerowania. Auto, nie pan żul. Wszelkie usterki wymieniam natychmiast, jak zacznie coś pukać to dzwonie do Tomka z płaczem. Wyszłam kiedyś z pracy i zobaczyłam, że coś mi z auta cieknie, ze zderzaka. Więc wsiadłam w auto i pojechałam do Tomka.

- Tomek, z pompona coś cieknie, musisz to obejrzeć!
Przewraca oczami, bo wie, że to wyimaginowany wyciek. Dzwoniłam już do niego o 7 rano, że maska mi się nie zamyka, ktoś mi wjechał w dupę, nie działa pilot. Tomasz - pierwsza pomoc, jest pierwszą osobą, do której dzwonię kiedy cokolwiek się dzieje związanego z autem
- gdzie?
- ze zderzaka
- jak ze zderzaka?
- nie wiem jak, ale tam jest wyciek!
ogląda
- to siki kota
- nie, on krwawi, otwórz maskę zobacz! tam są przewody!
- to siki dzikiego kota
- nie ma takiej możliwości !

Więc wjeżdża na podnośnik, podnosi auto na wysokość metra. Rusza kołami, sprawdza czy nie ma luzów.
- powąchaj tę plamę
wącham
- to siki kota !

😵
JARA uśmiałam się z tymi sikami, ale przebojów z przeglądem nie zazdroszczę  😵

Ja zawsze sama jeżdżę, mam sprawdzoną stację i nigdy nie miałam problemów, nawet jak jeździłam jeszcze niedawno 18letnim seicento 😉 Też dbam o samochody, wszystko robię na bieżąco, ostatnio zafundowałam Ibizie polerowanie i woskowanie lakieru w samochodowym spa za pińcet i teraz wygląda jak TOP FURA 😜
Jak kupić samochód i nie zwariować?
Zaczynam szukać na poważnie, budżet 8-10 tys. czyli wiadomo, że auto kilkunastoletnie. Głównie do miasta, ale będzie musiało kilka(naście) razy w roku zrobić trasę po kilkaset km, koniecznie pięciodrzwiowe,nie kombi, ale musi zmieścić dwie osoby i trzy kocie transportery, najchętniej benzyna lub benzyna/lpg.
Czy ktoś kupował może podobne auto i byłby w stanie doradzić/kategorycznie odradzić jakiś model?  :kwiatek:
Jak kupić samochód i nie zwariować?
(...)

Szybko 😎

Jakby nie te kocie transportery to poleciłabym Ci Kię Picanto. Chociaż w sumie... na tylnich siedzeniach chyba się zmieszczą. Mam w rodzinie, jeżdżę czasem. 5-drzwiowe z klimą i podgrzewanymi siedzeniami. Naprawy dosyć tanie - ale tylko części eksploatacyjne wymienialiśmy, bo tak to z autem się nic a nic nie dzieje. Koreańskie auta są niezłe (choć dieslom nie ufam). Ewentualnie jakiś Hyundai i20, ale nie wiem czy do 10 000 znajdziesz jakiś w normalnym stanie.
A może Skoda Fabia? Trochę większa niż miejski, a na pewno bardzo rozsądna jakość w stosunku do ceny zakupu. Ewentualnie Fiesta. Powinnaś być zadowolona (koty też).
Można spróbować Grande Punto - części śmiesznie tanie, a te auta są dosyć trwałe, wbrew pozorom. No, tylko nieciekawa aparycja...

Ogólnie polecam sprecyzować oczekiwania - bo tak, ja tą Kią Picanto robilam trasy i też przeżyliśmy. Fakt, że niewygodnie, ale na serio da sie raz na pół roku pojechać 300 km w jedną stronę, wrócić i jest wszystko spoko. Natomiast na co dzień w miasto - to bardzo sprytne auto. Z tyłu masz prawie płasko, wszędzie zaparkujesz, widoczność jest super, przyspieszyć da radę, świeci w nocy super, konsumpcji oleju nie odnotowano... Będę gorąco polecać.


No - moja historia kupna skończyła się na starym Audi A6 😎 <3 O mały włos nie kupiłabym Passata z dzikim silnikiem.... i naprawdę, miałam serdecznie, ale to serdecznie dość poszukiwań. Mercedesa już nie chciałam, Skód jakoś nie było ładnych..... no nie mogłam odpuścić - chciałam, by samochód był ładny.... i w trasy.... No i trafiło na Audi. Najechane pełno kilometrów, ale wydaje się, że z dobrych rąk. Wersja bieda - co potrzebne, to jest, ale bajerów nie ma, więc uczę się ładnie parkować bez czujników... 😁 ale nie będzie mi szkoda psa zapakować i bukmany podpiąć 😉
Ehhh, żywię gorące uczucia do Mercedesów, ale po jednym czy drugim zakopaniu się w milimetrowym śniegu/metrowym błocie - nie, dziękuję na stare lata. Jak mnie będzie stać, na 4matic, to spoko, ale póki co, spróbujemy jakiś mądrzejszy przedni napęd.
[quote author=DeJotka link=topic=5139.msg2894324#msg2894324 date=1572030838]
Jak kupić samochód i nie zwariować?
(...)

Szybko 😎


A może Skoda Fabia? Trochę większa niż miejski, a na pewno bardzo rozsądna jakość w stosunku do ceny zakupu. Ewentualnie Fiesta. Powinnaś być zadowolona (koty też).
Można spróbować Grande Punto - części śmiesznie tanie, a te auta są dosyć trwałe, wbrew pozorom. No, tylko nieciekawa aparycja...


[/quote]

No właśnie taki typowy maleńki miejski pierdzik to niekoniecznie - właśnie rozglądam się w klimatach Fabia/Fiesta/Almera/Astra/Corolla. Fiata chyba nie chcę, lata jeździłam rodzinną Albeą i było to przyjemne, mało palące, wygodne, ale z drugiej strony zamulające i wybitnie psujliwe auto.
Ehh, już łatwiej byłoby mi kupić konia, przynajmniej wiem na co zwracać uwagę :P
Nie jest łatwiej kupić konia, wierz mi :P Albo łapiesz okazję, a jak nie łapiesz i po prostu szukasz - to nagle nic nie ma :P

To ja chyba celowałabym w Skodę jednak... Astrom nie wierzę:P lubią zgnić, lubią skonsumować olej... Corolla w sumie niegłupi pomysł, ale mnie po prostu się to auto nie podoba. Wszyscy znajomi, którzy mają Skody, chwalą stosunek ceny do jakości - w sensie (bo nie wiem czy dobrze użyłam wyrażenia) - za niską cenę można wyhaczyć niezłą jakość.
Z resztą - jeżdżę w firmie nową Fabią. Nie lubimy się 😎 ale ogólnie, wykonanie, spalanie i "całokształt" jest całkiem, całkiem. Takie praktyczne auto - dla praktycznego użytkownika. Nieźle wygląda, dosyć solidnie wykonane, spalanie przyjemne, no, ale szału nie ma np. w zawieszeniu.
Jeździłam nową Fiestą (no, teraz będzie miała kilka lat) - kokpit niczym statek kosmiczny, wszystko pięknie ładnie chodzi, delikatnie bardzo... przyspieszenia zero (jakiś mały silnik tam jest), ale dorośli wlezą, 5 drzwi, niewiele pali.... Użytkownicy zadowoleni.

Też szukałam Octavii albo Superba, ale potem jednak pojawiło się to Audi, właściciel bardzo spoko się wydawał, o naprawach opowiedział, o bolączkach też, cena była adekwatna do stanu... No to mam i, póki co, jestem zadowolona. Zobaczymy jak długo. Pewnie za rok zmienię...
DeJotka, Skody może piękne nie są, ale tanie, niskie spalanie i raczej bezproblemowe. A do mojego Rapidka wlażą z tyłu 3 rowery, jeździ dog niemiecki, jest masa miejsca na nogi, to co potrzebne jest, chociaż bez fajerwerków. Tyle że to silnik doladowany, więc po 500tys.km będzie się nadawał na złom. Ale póki co pali zależnie od kierowcy 5-7l, w trasie w miarę wygodny ( średnio co 2 miesiące robię trasę 300-450km), bagażnik ogromny. Sporym wyzwaniem jest tylko masa- samochód ma bardzo lekki tył i lubi go nosić przy prędkościach 180 i wyżej. Parkuje się spoko, bo jest dość wąski i skrętny. W okolicach 100tys. przebiegu robiłam układ hamulcowy i część zawieszenia, ale to auto firmowe, więc dostaje w kość a koszt nie był jakiś powalajacy na kolana. W kategorii tanie jeździdlo z tych większych mogę polecić.
szam Rapidki fajne auta, tylko w najtańszej opcji to tak 2x mój budżet 😉
Generalnie wygląd samochodu jest sprawą drugo, jeśli nie trzeciorzędną, byle nie koszmarki w stylu multipla czy twingo 😉
DeJotka, ale Fabia starsza już spokojnie powinna dać radę a one są jeszcze bardziej pakowne. I lżejsze, mniejsze spalanie. Także tutaj chyba warto szukać.
Nie wykluczałabym też Octavii. Jest naprawdę pakowna, dobrze się nią manewruje, na trasie nie wymęczy. Miałam "jedynkę", wprawdzie w kombi i dieslu, Tata miał drugą podobną, tylko 4x4. Tak bezawaryjnych samochodów w rodzinie nie było nigdy wcześniej, ani nigdy później. Dodatkowy plus - każdy osiedlowy mechanik da sobie radę z naprawami, części jest na rynku mnóstwo a ich ceny naprawdę rozsądne.
Rada to pewnie mało odkrywcza, ale warto rozpuścić wici wśród znajomych i krewnych, że się szuka auta. To zwiększa szansę, że znajdzie się egzemplarz, który był wiele lat w jednych rękach i jest w miarę zadbany. To oczywiste, że z nastoletnim samochodem nikt nie jeździ do ASO (chyba, że jest takim kosmitą jak mój Tata, który serwisował swoją Octavkę w ASO przez 14 (!) lat do momentu sprzedaży), ale jak właściciel pilnował podstawowych wymian jak trzeba, takie auto jeszcze posłuży i nie stanie się zbyt szybko skarbonką 🙂
Nie brzmi to źle.
Z tym rozpuszczalniem wici...na razie dało mi to tyle, że musiałam się gęsto tłumaczyć znajomemu mojej mamy, która mu obiecała (bez żadnej konsultacji ze mną) że kupię jego starą Felicia bez wspomagania kierownicy i każdymi drzwiami z innego szrotu. Nie wiem czemu w mojej rodzinie pokutuje pogląd, że pierwszy samochód to ma być najgorszy i najtańszy możliwy grzmot. Jasne, mój budżet szału nie robi, ale jednocześnie wydaje mi się że jest wystarczający by kupić coś co będzie trzymało się kupy i posłuży kilka lat.
DeJotka, O. Może jeszcze Focus? Mk1. Miałam jako pierwsze auto - bardzo, bardzo spoko, bezawaryjne, przyspieszenie miało, oleju nie brało, wygodnie się jeździło. Tylko nie wiem jak znosi lpg (podobni nieciekawie). Do 10 000 powinnaś kupić fajnie wyposażoną wersję.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
28 października 2019 07:07
Sankaritarina, a nie gnił/rdzewiał Ci ten Focus? bo ja się muszę dorobić własnego samochodu w końcu 😉 i co prawda, fordy wyglądają spoko, ale jeszcze nie widziałam żadnego nie-nowego nie konsumowanego przez rudą szmatę.

DeJotka, popatrz na skody. Nasza firmowa fabia robiła za ciężarówkę dzielnie, ilość wydanych złotówek na przejechane kilometry była bardzo dobra. Ta wersja kombi jest taka że zapakujesz do niej cały świat, a w sumie nie jest długim samochodem 😉
PS. ja w niej wypadłam z zakrętu przy dtś, przeleciałam przez krawężnik oddzielający jeden pas od reszty, koła były turbo pokrzywione, ale wystarczyło je wymienić, zawieszenie całe :P Jak znajdę sensowny egzemplarz, którym nie orano pola, to pewnie chętnie kupię.
Pojechałam dziś obejrzeć trzy samochody, wróciłam z autem 😉
Ostatecznie Astra H ^^
Gratulacje! Niech dobrze służy 🙂
My natomiast mamy już tylko jedno Volvo 🙁 Niestety w realiach nowej pracy i przebiegów, jakie aktualnie kręci TŻ, duży benzynowy silnik z przebiegiem 300 tys. + nie miał już racji bytu. Łezka się w oku kręci, ale rozsądek musiał zwyciężyć. Do super niepraktycznego Cuksa dołączyło Mondeo w dieslu 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się