Kiedy koń zablokuje się w boksie...

...no właśnie.
Miałam dwa przypadki, na szczęście konie trzymam przy domu i mogłam szybko zareagować.
Pierwszy raz gruba zablokowała mi się jakoś miesiąc przed wyźrebieniem. Miałam dużego stracha. Leżała na szczęście na boku z nogami do dołu, ale próbując wstać uderzała głową w ścianę. Wyglądało to strasznie, ale udało się ją przesunąć za głowę i jakoś wstała.
Drugi raz, oczywiście również gruba  🙄, zdarzył się niedawno, jakoś w zeszłym tygodniu. Coś tłukło się w stajni, wiec poszłam sprawdzić. Patrzę a tam leży to wielkie cielsko, nogi tylne u góry, przód na boku, ehh szkoda słów. Na szczęście mój dzielny facet (z moja pomocą) dał radę ją jakoś przesunąć, ale nie powiem, było ciężko.
I tu pojawia się moje pytanie: co zrobić, jeżeli koń leży tak, że ruszyć się nie da? Po kogo dzwonić, po straż pożarną? Rozcinać ścianę boksu (jak drewniana), ciągnąć na pasach? Moja jest spokojna, ale co jak jest jakiś wariat, który wierzga i nie daje do siebie podejść?
I co robić, jak już się uda? Ja oprowadzałam, sprawdziłam nogi, czy w brzuchu burczy, odczekałam 45 minut i poszłam do stajni sprawdzić co z tą potworzycą.
I jeszcze jedno. Po jakim czasie u konia mogą powstać odleżyny, i czy mogą powstać właśnie w skutek długiego (np. 10-cio godzinnego) leżenia w nienaturalnej pozycji?
U nas się mówi,że "koń się zarzucił" .
Jakoś za ogon się wyciągało i wstawały.
Na szczęście jest w nocy ochrona i nasłuchuje.
U nas, że się "zawalił". Tak jak u Tani- za ogon, za głowę. Ścielenie grubo z wałkiem pod każdą ścianą trochę zapobiega.
No "zawalanie-zarzucanie" jest niezłe. Sypiam w pokoju nad jedną ze stajni i trochę trwało,zanim się nauczyłam odróżniać hałasy.Na początku latałam co chwila. Aż dziwne-jak np.lekkie czochranie się o żłób potrafi rezonansować. Wpadałam-światło- a wszyscy zaspani-oczy mrużą-niewiniątka.
Teraz też latam,ale rzadziej już.
Ochrona nauczona i do ew.kolki i zawalania/zarzucania.
Eurydyka   tu stać się może coś nowego
11 grudnia 2008 14:40
Jeśli koń "blokuje się" we własnym boksie to znaczy, że boks jest po prostu za mały! Ja bym spać nie mogła wiedząc, że już raz coś takiego się przytrafiło i po jednej takiej "przygodzie" mój koń już by nie  mieszkał w takim pudełku. Moje chłopaki w swoich boksach nawet jakby bardzo się starali to nie utkną. Nie wiem jak można konia narażać na taki stres i ryzykować : utknie dziś? a może za miesiąc?
Z tym, że są konie takie, które utkną nawet w największym boksie (no chyba, że zrobi mu się okrągły), bo kładą się pod ścianą. Mojej zdarzyło się to w dwóch różnych boksach: pierwszy 4,5m na 3m, drugi, w nowej stajni 3,6m na 3m. Więc raczej nie ma mowy o małych rozmiarach 🙄
Eurydyka ale czasami boks jest dosyć duży, a koń znajdzie sobie "najdogodniejsze" miejsce do położenia się/wytarzania (głównie to drugie bardziej wpływa moim zdaniem na zaklinowanie się) i zostaje z nogami na ścianie. Nie może się wtedy odepchnąć, bo pozycja mu na to nie pozwala.

Spotkałam się z takim przypadkiem, a że nie wiedziałam co robić, to siedziałam i głaskałam po głowie, żeby się uspokoił, aż ktoś przyszedł i pomógł biedakowi wstać. A pomógł właśnie ciągnąc za głowę i przednie nogi 😉
Kiedy indziej nny koń - kuc dosyć mocno się "rzucał" w boksie jak nie mógł wstać, więc wolałam jednak nie wchodzić... sam sobie dał jakoś radę i długo nie leżał 🙂
Mój koń byl tak zdolny, że tarzając się na hali (był puszczony luzem) zaklinował się przy bandzie (nogi miał w górze i nie miał się jak odepchnąć, leżał i czekał aż ktoś mu pomoże).  Kwiestia wielkości boksu nie ma tu raczej znaczenia.
zgadzam się, że nie zależy to od wielkości boksu. Bardzo niebezpieczne jest natomiast jak koń się "zarzuci" a ma mało pościelone, bo wtedy raz że trudniej jest się mu podnieść a dwa, że może sobie zrobić krzywdę. Dlatego warto jest nie przesadzać z wybieraniem do samej posadzki codziennie, zwłaszcza jak się ma betonowa podłogę.
margaritka   Cantair HBC, a Nerwina na emeryturze;)
11 grudnia 2008 15:18
u nas w stajni kon dosc spotych wymiarow kopnal wysoko noga ( na wysokosci glowy) i noga mu utknela meidzy kratami, wet szybko przyjechal szczegolow nie znam ale teraz bedzie mial rozne badania rtg itd co dalej z nim bedzie mozna robic
mi się wydaje ze niektore konie mają tendencję do klinowania. W kilku stajniach w ktorych stałam było parę takich koni
wielkośc boksu ma chyba małe znaczenie bo tez widziałam jak kon luzem na hali sie zaklinował tarzając przy bandzie
Też spotkałam sie juz z kilkoma przypadkami zaklinowania.... wtedy woła się jakiegoś silnego faceta (w naszym przypadku pan Henryk 😉 ) i albo za ogon albo za przednie nogi próbuje się go nawet lekko odsunąć od sciany. Nawet mały ruch może pomóc koniowy sie podnieść. I ja również uważam że wielkośc boksu nie ma tu żadnego znaczenia:] Więc Eurydyka myślę że nawet Twoje chłopaki mogą się zablokować w dużym boksie...

Pozdrawiam:*
Eurydyka   tu stać się może coś nowego
11 grudnia 2008 15:56
Więc Eurydyka myślę że nawet Twoje chłopaki mogą się zablokować w dużym boksie...

Pozdrawiam:*


Oby nie... Dzięki za uświadomienie 🙂
I niestety jest to niebezpieczne.
Jakieś 20 lat temu straciłam w ten sposób najstarszego w klubie konia .
Nie będę opisywała jak wyglądała jego głowa.

Niestety to się zdarza i jak dziewczyny piszą - nie zależy to od wielkości boksu.
To jednak mały boks stwarza większe zagrożenie.

My wyciągaliśmy konie za ogon i łeb, ale wszystko zależy od tego
czy koń panikuje czy leży spokojnie czekając na pomoc.
Najgorzej jest z takim oszalałym ze strachu.
Nie ma jak podejść żeby nie oberwać.

szemrana...ale jak to? Co się stało z tym koniem?


Najgorzej jest z takim oszalałym ze strachu.
Nie ma jak podejść żeby nie oberwać.




własnie co wtedy ?, ja mam klacz bardzo porywczą i elektryczną, która uwielbia się turlać, raz w swoim dużym boksie ( 4m x 3,7) udało jej się wylądować z nogami na ścianie, nawet nie próbowałam podleźć bo dostala straszliwej piany i jakoś sobie poradziła
co ciekawe podobnie zrobiła jje dwuletnia córcia, ale ona zachowała spokój i na trzy cztery z siostrą ją sprawnie przerzuciłyśmy

ale stres jest niesamowity  🙁
To nie zalezy od wielkosci boksu. Kon potrafi "zawalic" sie puszczony luzem na hali.

Moj tez mial taka przygode w boksie. Tarzal sie za blisko sciany, przekrecil na drugi bok i tak zostal. Przod lezacy na boku a tylnie lapy w gorze. Jesli kon sie rzuca to generalnie powinno sie podlozyc koniowi pod leb jakas szmatke czy cos zeby oka nie zapruszyl i w miare mozliwosci polozyc na szyi. Uniemozliwia mu to proby podnoszenia sie (kon potrzebuje do tego balansu szyja). Powinien sie uspokoic na czas oczekiwania na pomoc. Jak sie mocno irytuje to moze jeszcze koc/szmata na oczy. Wyciaga sie generalnie za rzep ogonowy. Jak da sie przelozyc pod koniem jakis koc / gruby (raczej miekki) sznur  wokol klaty to mozna dosc latwo odciagnac konia od sciany. Duzo zalezy od zachowania samego nieszczesliwca.
U mnie skonczylo sie na szczescie bez urazow jesli chodzi o konia. Tylko kopiac w sciane pol zdemolowal i wynosilam gruz z boksu.  
mój ogr jak go kupilismy to pierwsze co zrobił po wypuszczeniu na hale to połozył sie  przy ścianie obrócił i....zaklinował o bandy  😵  tak więc boks tym bardziej nie ma tutaj wielkiego znaczenia

Iwana juz  ratowałam wiele razy sama bo meiszkałam w stajni słychac było  ze ma małe pole manewru  😉 najczesciej zakładałam kantar i go nawet kawałek osuwałam a wtedy sam juz mógł sobie poradzic . Na szczescie nie jest panikazem wiec dzielnie czekał az przesune jego 600 kg  😉
też parę razy w życiu pomagałam: za rzep ogona lub za głowę.
kopiącemu wariatowi zarzucaliśmy pętlę z lonży na zadnią nogę i odciągaliśmy za nogę...
zwykle wystarczy bardzo niewielka pomoc - przesunięcie o kilka cm lub przekręcenie na drugi bok (lub ogólnie na bok jeśli leży na grzbiecie) i koń sam się podnosi.
tylko raz widziałam sutuację kiedy koń leżał baaardzo długo - może nawet całą noc i nie miał wcale już siły wstać...
trzeba było kilku chłopa żeby go podnieść.
Jednak chyba wielkość boksu ma znaczenie. Moje boksy mają 5x4 m i odpukać jeszcze mi się żaden koń nigdy nie zaklinował w boksie
Raczej nie ma znaczenia. Czesci koni nigdy nie zdarza sie zablokowac w malutkim boksie a inne "zawala" sie puszczone luzem na, co by nie bylo, spora hale.
Zalezy jak sie kon polozy. Jak postanowi zrobic to w rogu tudziez blisko sciany to moglby miec cala biegalnie dla siebie a i tak sie zaklinuje. Chociaz fakt, ze w malym boksie jest niewatpliwie wieksze prawdopodobienstwo, ze polozy sie akurat przy scianie.
morwa   gdyby nie ten balonik...
11 grudnia 2008 20:19
Kobyła naszego sąsiada zablokowała się na pastwisku i to nie przy żadnym ogrodzeniu, a po prostu na środku pola. Ale to sokólszczanka, w dodatku była źrebna - do tarzania się wybrała akurat minimalne zagłębienie na polu.

[quote=Miszka]Bardzo niebezpieczne jest natomiast jak koń się "zarzuci" a ma mało pościelone, bo wtedy raz że trudniej jest się mu podnieść a dwa, że może sobie zrobić krzywdę.[/quote]
A ja właśnie słyszałam coś przeciwnego - że jak ma dużo podścielone, to łatwiej mu się "zkopać" i utknąć gdzieś ze zrolowaną słomą pod bokiem, a trudniej "wygrzebać". Ale nie wiem ile w tym prawdy.
szemrana...ale jak to? Co się stało z tym koniem?


Po prostu rozwalił sobie głowę rzucając nią i tłukąc o ścianę i podłogę.
Przez to szarpanie- wygarnął spod siebie słomę - pod spodem była już tylko twarda podłoga.

Co z nerwowym koniem ?
Mogę hipotetycznie załozyć że
- Zwołałabym jak najwięcej osób - dwie, trzy  to za mało.
- postarałabym się o głupiego jasia żeby przymulić konia
- a potem gdy się juz wszysyko dobrze skończy trzęsłabym się jak galareta  😉
taki OT

szemrana ostatni punkt mnie rozbroił  🤣 🤣
u nas rzadko sie zdarzq zablokowanie ale jedna panna ponad 170 wzrostu i dosc nieobliczalna zawsze znqjdzie dogodny punkt ale juz nauczulam sie ze niepanikujemy i nielecimy na chybil trafil do konia najpierw oceniamy sytuacje i w myslach opracowujemy plan zeby kon niewpadł w panike i zeby go sprytnie nieduzym wysilkiem odcignac aby mogl wstac ja nieduzej postury jakies 157cm odciagam zazwyczahj za ogon wole z tylniej dostac niz z przedniej i zazwyczaj sie udaje bez problemowo
a co z konmi, ktore zakilnuja sie gdzies noga? np miedzy kratami? jesli panikarz to podac glupiego jasia? bo to jest juz bardziej niebezpieczne przedsiewziecie...
raz mialam do czynienia z konikiem polskim, ktory wsadzil noge w kraty, bo usilowal kopnac konia w boksie obok, narobilam paniki, a konik sam najspokojniej na swiecie przesunal noge i wyjal 😲  i dzieki Bogu, chyba tylko on wtedy zachowal zimna krew 😉

no i drugi raz-nie bylam przy tym, ale slyszalam od znajomych-najwiekszy kon w stajni ponad 180cm postanowil wylezc z boksu w nocy i utknal na brzuchu miedzy jednym boksem a drugim, tak, ze tylne nogi zostaly u niego, przednie u sasiada, nikt do tej pory nie wie jak mu sie to udalo, nie wiem dokladnie jak go stamtad sciagneli, ale bez otepiacza na pewno sie nie obylo, bo kon jest niebezpieczny nawet podczas czyszczenia...
i w takich sytuacjach podziwiam naszego stajennego, ktory zawsze zachowuje spokoj i dzieki niemu udaje sie opanowac sytuacje 😉
Jest prosty sposób na konie, które mają tendencje do klinowania się w boksie, stosowany często w Wielkiej Brytanii. Na wysokości mniej więcej metra(zależy od wzrostu konia) montuje się poziomo listwę na ścianach boksu - taki odbojnik. Bardzo proste i zazwyczaj skuteczne. Polecam!
helcia   Wiedźma z czarnym kotem
07 lutego 2009 16:17
U mojej cioci jest stajnia na dwa konie. Niestety Ikar ma głupie pomysł i raz w takie okienko zamykane, do dawania owsa do żłobu, wsadził nogę. Dałam rade ją wyciągnąć, ale stracha mi narobił. myślał że jak łapkę wystawi i poprosi to szybciej owsa dostanie 🙄. Popatrzyłam w boksie, później na padoku i na szczęście nic mu się nie stało 😉.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
07 lutego 2009 17:10
Naboo a co to daje?

W jednej ze stajni w których jeździłam, konie stały w takich szerokich stanowiskach (bez problemu się przekręcały) a zamiast drzwi miały dwa łańcuchy, na które nałożona była guma z węża (szlaufa? nie wiem jak to się pisze  😡 ). Jeden łańcuch był na wysokości klaty, drugi w połowie końskich nóg. No i jedna dość młoda i zwariowana klaczka przełożyła nogi przez łańcuchy i zawisła. Górny łańcuch miała pod brzuchem, a nogi w boksie, tak jakby w ogóle nie przeszła przez dolny łańcuch. Trzeba było kilkoro ludzi żeby ją ściągnąć..
No, teraz po latach to się z tego śmieję, ale wtedy wcale a wcale nie było mi do śmiechu.

Młody stał w jednej ze stajni w Lublinie. W tamtym boksie żłób jest tuż przy drzwiach. Musiał się chyba tarzać, bo wyglądało na to że wturlał się właśnie pod ten żłób, z nogami do ściany. Przyszłam do boksu po jeździe na kobyle i chciałam go wziąć na lonżę. Podchodzę do boksu, wygląda na pusty  🤔  nie wiem o co chodzi, więc otwieram drzwi, a tu wypada mi pół konia na korytarz, głowa, szyja i przednie nogi  😲 no i co tu robić. Koń leży, nei rzuca się, no ale przecież ani ja go nie wyciągnę, ani go nie zostawię... nijak nie umiał się odepchnąć, ja nie wyobrażałam sobie ciągnąć go po betonie... telefon akurat zostawiłam w szatni, dobrze że w drugiej stajni było akurat ścielenie, zawołałam właścicielkę i razem z nią i z jej mężem udało nam się go jakoś wyciągnąć, podkładając słomę, koce, maty, czapraki - generalnie wszystko. Dobrze, że nic się nie stało, bo strasznie się wtedy balam, że złamie sobie nogę albo coś.
Nigdy więcej to sie - odpukać - nie powtórzyło, przynajmniej na tyle na ile wiem, ale strach się bać co koniowi moze się stać jak już tak utkwi...  🙄
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się