Nakostniaki

Moja miała 3 razy nakostniaka na kości rysikowej, za kazdym razem wet to usuwał i zalecal kucie z podkładkami i unikanie jazdy po grząskim i bardzo miękkim podłożu. Za każdym razem sprawa się odnawiała. Obecnie koń nie ma podków i podkładek i nakostniaki sie już nie tworzą(tfu tfu), ale nie obniżam piętek tak całkowiecie jakbym uwazała, że jest prawidłowo. Będzie zostawiona z takimi troszke za wysokimi(chodzi może o ok centymetra), mam nadzieję że nakostniaków dzięki temu unikiemy. Podłoża grząskiego niestety unikac nie mogę, bo u nas co rusz jest błoto i całą zimę było bardzo miękko poza mrozami.  W każdym razie teraz mniej chodzi niż jak się tworzyły nakostniaki, więc boje się ją zbyt intensywnie jedzić...tzn w sensie że trenować i skakać regularnie przez dłuższy czas.
Ale mamy też nakostniak taki jak ciska już 2 rok, nic on nie powoduje negatywnego, więc nic  z nim nie robię jest tylko pod obserwacją.

Mam nadzieję, że ten na kości rysikowj się nie odnowi - to była zmora, kulawizna, potem usuwanie i 2 tyg stania, a mój koń przechodzi koszmarnie stanie  w boksie i musi szybciej wychodzić niż to wskazane,a wet wtedy krzyczy...Poza tym kosztuje to trochę 🙁
caro, u mojego niestety nie nowka. Z tym go kupilam, ale to dluuuga historia.
U mojego ostatecznie ladnie sie zroslo a nakostniak jest malutki i niegrozny. 😉

Branka, z tego co mi wiadomo to usuwanie samego nakostniaka raczej mija sie z celem. To jest jakby blizna. Jesli to usuniesz a nie jest ok to oczywiscie organizm tworzy nowa.
Usuwa sie caly rysik i po problemie. Nie ma prawa nic sie nowego wytworzyc.
Ja brałam do tego doświadczonego weta, ale to straszy człowiek, może on robi starymi metodami... Jeśli cokolwiek się zowu zrobi to wezmę mojego obecnego weta, on akurat się w nogach specjalizuje, to pewnie wtedy właśnie usunie cały rysik.
A ile wtedy koń ma przerwy i ile to kosztuje mniej więcej?
Z tego co mi wiadomo to tak zwane "srobanie nakostniaka" tudziez proby poskladania drutami rysika to sa te stare metody. A efekty czesto zadne. Lepiej usunac caly rysik, i tak nie jest do niczego potrzebny a latwo sie lamie i wywoluje brzydkie stany zapalne.
Co do przerwy to tak konkretnie to nie wiem. Pewnie jak przy wiekszosci mniej groznych zabiegow na kosci czyli z pol roku. Co do kosztow to nie wiem. Na pewno powyzej 2 tys.
No to mnie na takie coś nie stać, chyba że byłoby to strasznie konieczne 🙁 Poza tym pół roku przerwy ok, ale po warunkiem że koń może wychodzić na dwór - inaczej połamała by sobie zdrowe nogi, ona jest w tej kwestii z lekka nieobliczalna. Przy porażeniu powłóczyła nogą, której nie mogła ruszyc na milimetr a i tak skakała na trzech tak, że strach ją było w boksie trzymać 🙁
Także ja póki co takich zabiegów będę unikać. Jak miała te nakostniaki wet robił zastrzyk i potem to czyms smarował wyżerającym chyba i po jakims czasie była powtórka zastrzyku, w tym czasie wcierki i zawijanie przez jakis czas, przez jakiś nie. Ale po pół roku wracała przypadłość. Chciałabym wierzyć, że jak jest teraz rozkuta i prowadzę jej kopyta  w sposób jaki uważam za słuszny nic więcej się nie wydarzy, ale na razie sie boje cieszyć... Choć póki co prawie półtora roku nic się nie działo.
W każdym razie będe uważać z treningami, więcej spacerów jak pracy, bo ja i tak nie startuje i nie zależy mi na super formie mojej czy konia, więc może to będzie jakiś środek zapobiegawczy...
Mnie się też wydaje że nie ma sensu chirurgicznie usuwać nakostniaki, tylko może w jakichś sposób minimalizować ich rozrost lub zmniejszać te które są za pomocą jakichś preparatów? Moja kobyła nabiła sobie dość dużego nakostniaka na wewnętrznej stronie stawu skokowego, najpierw zebrała kopa w to miejsce, miała ranę i dość długo walczyłam ze stanem zapalnym a potem jak już nie było rany, to sama sobie przywaliła drugą nogą jak ją wzięło na walenie z zadu w boksie... Generalnie wizualnie wygląda to nie fajnie ale w niczym w sumie nie przeszkadza. Koń nie kuleje co dla mnie jest najważniejsze, jednak chciałabym to ustrojstwo jakoś zmniejszyć..
Branka, zeby miec pewnosc, ze sie odnawiac nie bedzie to zawolaj dobrego weta ortopede, zrobic RTG i niech oceni jak to wyglada. Tylko tak mozesz to sprawdzic. Trzeba sprawdzic jak zrost itp. wyglada od srodka.
Z tego co czytam to wet w sumie niewiele robil. Znaczy sie usuwal efekt urazu. Tak niby traktuje sie swieze nakostniaki, ale pytanie czym sa spowodowane. Jak pisalam, jesli zrost nieprawidlowy to i tak sie pojawi nowy, bo organizm tego potrzebuje dla stabilnosci itp. tego miesjca. Trzeba by zajac sie przyczyna.


adriena, jak pisalam usuwanie samego nakostniaka nie ma sensu. Organizm wytworzy nowa blizne, bo jest mu potrzebna. Sens ma usuwanie calego rysika. Wtedy bedzie ok.
A czasami nakostniak tak sie umiejscowi, ze nie ma o czym mowic. Trzeba chirurgicznie usunac, bo inaczej kon bedzie pernamentnie kulawy. Az wkoncu uraz sie poglebi i kon stanie sie kaleka, ktoremu nie ma juz jak pomoc.
Koń nie kuleje co dla mnie jest najważniejsze

Warto sprawdzic od srodka. Kon moze "jeszcze" nie kulec. Przezorny zawsze ubezpieczony, jak mowia.
Klami - zrobię więc zdjęcia, bo i tak będę brać weta by mi obadał grzbiet. (Co prawda on specjalizuje się  w nogach a nie grzbiecie, ale jest tak dobrym wetem, że może i to i to badać i leczyć 🙂 )
Tamten poprzedni wet ponoć bardzo dobry był, ja byłam zadowolona że usunął w miare szybko kulawiznę, ale jak sie zaczęło powtarzac to się zaczęłam bać. Teraz mam innego weta, mam do niego wielkie zaufanie po tym jak mi z tego porażenia i pęknięcia w stawie wyprowadził kobył, że nie ma śladu. Także zrobie zdjęcie i to jakoś jak najprędzej, bo zaczęłam teraz skakac i będe regularnie do zawodów, więc boje sie by znowu kontuzji nie było!
Pokażę Wam na zdjęciu o jaką część nogi mi chodzi:

mam bardzo istotne pytanko do tych którzy uzywaja radiol B-R Bone embrocation
- czy butelka tego preparatu posiada nalepkę z nazwą tzn taka standardowa jak na fotach w necie
- w którym miejscu na opakowaniu jest data ważności
- czy ten preparat  śmierdzi tak okropnie nawet wtedy gdy butelka jest zakręcona ?
caroline   siwek złotogrzywek :)
06 maja 2009 16:46
mam bardzo istotne pytanko do tych którzy uzywaja radiol B-R Bone embrocation
- czy butelka tego preparatu posiada nalepkę z nazwą tzn taka standardowa jak na fotach w necie
- w którym miejscu na opakowaniu jest data ważności
- czy ten preparat  śmierdzi tak okropnie nawet wtedy gdy butelka jest zakręcona ?

1. tak
2. nie pamietam, chyba było nadrukowane na butelce
3. nie
dzieki caroline
przypuszczam ze mój nabytek kwalifikuje się do zwrotu
U mojego konia niestety z roku na rok nakostniaków coraz więcej, ma już 4 duże i kilka małych - lekko wyczuwalnych.
Po pastwisku chodzi sam, w ochraniaczach noszonych po kilka godzin się odparza, wobec czego ich nie nosi... Na razie żaden nie przeszkadza w ruchu, choć jeden jest umiejscowiony bardzo blisko ścięgna. Wet widział, ale póki koń nie kuleje to nie ma sensu usuwać.
Co w takiej sytacji zrobić? Czy jest jakaś metoda zapobiegania?
Averis   Czarny charakter
01 czerwca 2009 07:28
A ja mam takie pytanie. Pisałam już na poprzedniej stronie, że u mojego konia wytworzył się nakostniak po wewnętrznej stronie nogi nieco poniżej nadgarstka, wczoraj zauważyłam, że na drugiej nodze też ma nakostniaka dokładnie w tym samym miejscu. Czy takie 'lustrzane odbicia' przypadku nakostniaków świadczą o czymś konkretnym, czy to czysty przypadek? Kary to dwulatek, całe dnie spędza na padoku i w żaden sposób nie pracuje (poza sznurkowaniem).
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
01 czerwca 2009 08:26
Ehh, u nas tez nakostniaczek 'nowka sztuka' tym razem na zadniej lewej i wysoko -prawie pod stawem skokowym . jak on sie tam uderzyl ciezko dociec,ale skutecznie na tyle,ze 'kulka' sie zrobila. jest wysoko,wiec nie ma szans podrazniania przez ochraniacze. zastanawiam sie czy nie przyatakowac radiolem.

i mam w zwiazku z tym pytanie- czy na czas radiolowania kon musi byc bezwzglednie odstawiony od pracy, czy np. lekka lonza przejdzie? tak jak pisalam miejsce nakostniaka wlasciwie nie ma szans zostac podraznione przy tej okazji. a jak odstawie mlodego na 9 dni kompletnie od roboty to zamorduje stajennego i bedzie takie 'cuda-wianki' na padoku wyprawial,ze nie zdziwie sie jak wroci z nowa 'kolekcja'...

padokuje sie w ochraniaczach-po wieeeelu poszukiwaniach znalazlam takie,od ktorych sie nie odparza (bo od wszystkich skorupek owszem  :/ )
Czy jest taka moziwosc ze nakostaniak urosl w przeciagu doby do naprawde duzych rozmiarow? czekam na wizyte weta ale wszystko wskazuje na to ze to wlasnie nakostaniak bo jest to twarde (ale nie bolesne kon nie kuleje) dziwna przypadek bo piszecia ze wasze konie przy dotyku mialy bolesnosc przy dotyku.
a można pozbyć się nakostniaka czy choćby go zmniejszyć, gdy nakostniak ma już dobre 6 lat??
Nigdy memu zwierzakowi jakoś nie przeszkadzał. ale teraz zrobił się trochę bolesny...;/ koń również robi większe problemy przy podawaniu drugiej nogi do czyszczenia (gdy musi tą z nakostanikiem obciążyć) i zaczęłam się zastanawiać czy to ustrojstwo nie zaczęło konia gdzieś uciskać...
czy podczas traktowania nakostniaka radiolem, mogą pojawić się jakieś "efekty uboczne" typu np. delikatna opuchlizna?  🤔
czy podczas traktowania nakostniaka radiolem, mogą pojawić się jakieś "efekty uboczne" typu np. delikatna opuchlizna?   🤔

Wręcz powinna się pojawić.. ten preparat działa drażniąco na smarowaną okolicę i w tym miejscu robi się stan zapalny.
dla mnie się nigdy opuchlizna nie zdarzyła od radiolu a smarowałam w dość wrażliwych miejscach
radiol działa cuda tylko trzeba być wytrwałym

a to na pewno nakostniak a nie narosl w tkance skórnej - czy jakos tak - nie wiem jak to nazwać - jesli tak to raczej vetisolon
no name, adriena

to na pewno nakostniak, koń miał robione rtg i diagnoza jest trafna. Wiem również że radiol powinien wywołać stan zapalny ale nigdy wcześniej nie pojawiła mi się aż tak spora opuchlizna(a stosowałam ten preparat wcześniej). Skoro to normalne to nie muszę się już martwić  😅 Dziękuję za odp  :kwiatek: 
Powinno nabrzmieć, opuchnąć i grzać. Miejsce smarowane szczególnie w drugim czy trzecim dniu będzie bolesne dla konia, chociaż to zależy od progu wrażliwości danego konia. Moja kobyła dopiero po drugiej serii była tkliwa. Jak puchnie i grzeje to znaczy że preparat działa. Powodzenia.
adriena

właśnie spuchło, nabrzmiało i grzeje (po trzecim dniu) natomiast nie jest bolesne. Mieliśmy zaplanowane 3 kuracji tym specyfikiem. Wiesz może po jakim czasie wszystko wraca do normy?  :kwiatek:
to ja chyba ślepa jestem bo ....wydaje mi sie juz teraz... ale u mojej nie puchło nic
albo puchło tylko nie zauwazyłam bo nakostniak był dos duzy
jednak po kuracji wszystko znikło
adrienawłaśnie spuchło, nabrzmiało i grzeje (po trzecim dniu) natomiast nie jest bolesne. Mieliśmy zaplanowane 3 kuracji tym specyfikiem. Wiesz może po jakim czasie wszystko wraca do normy?  :kwiatek:

Ciężko stwierdzić, u mojej kobyły po trzech seriach nadal jest nakostniak, mam jednak wrażenie że jest mniejszy albo przynajmniej nie przyrasta. Jednakże miejsce jest nadal trochę tkliwe i nie do końca uspokojone. Chyba jeszcze popróbuję i zastosuję kolejne wcierki, chociaż nie wiem jak długo mogę to stosować.
Boże, tyle tych nakostniaków!
A u Nas 15 koni i żadnego nakostniaka?

Muszę dzisiaj wszystkim koniskom obmacać nogi 👀
u mojego też wywołaliśmy tym stan zapalny - i w sumie chyba 2-3 dni i zaczelo schodzić wszystko - powiem wszystkim, że miałam starego nakostniaka (sprawa co najmniej 1,5 roczna),  ale też nie dużego jakiegoś  - i zszedł do takiego co tylko opuszkiem wyczuć można, wizualnie nie widać nic  ❗  😉
A jeśli wcieracie Radiol, to odstawiacie konia całkiem z roboty / ruchu? A co z padokiem?
Może można konia polonżować, albo delikatnie ruszyć - nie strychuje się, a uziemiony zacznie łazić po ścianach i prędko wyjdzie górą boksu 😁

Ja teraz mam drugie podejście w zwalczaniu nakostniaków u blondynki - zdania co do postępowania były podzielone - mój wet (b.dobry weterynarz, specjalista od nóg właśnie) zalecił stanie w boksie przez okres stosowania radiola i jeszcze kilka dni po... a drugi weterynarz dr. Golachowski, nie widzi przeciwwskazań nawet do lekkiej pracy pod siodłem...
Tak więc znajdując złoty środek - przez 5dni zostawiłam blondynkę w boksie po tym okresie zaczęła chodzić na pastwisko.
Teraz, gdy drugi raz po przerwie stosuję Radiol (klacz nie wykazywała przedtem żadnej kulawizny), wypuszczam ją normalnie na łąkę - lekką jazdę pod siodłem tez przewiduję.
quanta, myślę że można lekko użytkować. Mój chodził na godzinne spacery w ręku i pod siodłem przez cały okres wcierania preparatu. Jednak lepiej odczekać z wdrożeniem do intensywnej roboty/galopad/ brykań do czasu ustępienia stanu zapalnego wywolanego przez radiol.  😉  ja dzień po kuracji kłusuję (ale tylko 5 minut bo mój koń akurat jest wdrażany z powrotem do pracy pod siodłem po kulawiźnie, więc o padokach nie może i tak być mowy  😉  )
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się