Kącik luzaka

Dlaczego?
vissenna   Turecki niewolnik
16 maja 2020 12:14
Dlaczego?


Nikt nie powiedział niczego wprost, to raczej tak nie działa. Zwyczajnie 3 razy od różnych osób słyszałam, że tam nie warto pracować. Francuzka co ze mną w Bawarii robiła, mówiła, że umowa swoje a praca swoje...
Ok, rozumiem. Warto zapamiętać w razie co. :kwiatek:
Pati2012   Koński insta: https://www.instagram.com/mygreybay/
17 maja 2020 13:08
a ja mam pytanie dotyczące tego jak w rzeczywistości wyglądają zarobki luzaka w Polsce 😀 zarówno takiego domowego jak i super top wyjazdowego 😉
jezeli ktoś chce może być na priv
somebody, właśnie w przyszły poniedziałek tam zaczynam. Jakieś opinie o tej stajni?
Na żywioł trochę idę, bo to pierwsza praca za granicą jako luzak. Jakieś rady? 🤣
vissenna   Turecki niewolnik
17 maja 2020 16:32
Jakieś rady? 🤣


Znać swoją wartość, mówić szczerze jak nie wiesz o co chodzi albo jak to zrobić. I przynajmniej na początku nie robić więcej niż od ciebie oczekują.
[quote author=Cheerful link=topic=470.msg2930072#msg2930072 date=1589729339]
Jakieś rady? 🤣

nie robić więcej niż od ciebie oczekują.
[/quote

więc nie oczekiwać nić poza minimalnym wynagrodzeniem
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
17 maja 2020 22:20
fabapi, minimalne, to znaczy jakie?
vissenna   Turecki niewolnik
17 maja 2020 22:25
fabapi A to nie jest tak, że przed rozpoczęciem pracy uzgadniasz warunki i sumę za jaką pracujesz? Ja nie mówię o byciu leniwym czy niewywiązywaniu się z powierzonych zadań...  😵
I tak, na początku nie warto od razu pokazywać jak potrafimy być nadgorliwi, bo i tak z czasem dostanie się więcej obowiązków i w którymś momencie człowiek nie będzie wiedział w co ręce włożyć. Uwierz mi, też kiedyś chciałam "się pokazać" od początku. Skończyło się na pracy od rana do wieczora, rozwalonym kręgosłupem i nie - nikt nie oferował z dobroci serca, że dostaniesz większą kasę... Życie szybko uczy Cię spadania z jednorożca wyobrażeń  😀
Jak dla mnie to to jest rada nawet nie dla luzaka, ale w ogóle dla ludzi wszelkich zawodów. Ludzie często maja potrzebę sie wykazać, zwłaszcza jak im zależy na pracy. Widać to bardzo jak Polak jedzie lub zwłaszcza kiedyś jechał na zachód, bo u nas było bezrobocie i chciał błysnąć. Sama wpadłam w ta pułapkę.
Na początku masz sile i robisz wszystko na 200% byle ktoś przychylnie na ciebie spojrzał. I na początku być może pracodawca jest zadowolony, zaskoczony, czasem aż zdziwiony ale z czasem sie przyzwyczaja a ty tracisz moc na wyrabianie tego 200%. Zwłaszcza, ze ludzie robiący tylko (aż) 100% kasę dostają taka sama. Mój ojciec jest najbardziej pracowitym człowiekiem jakiego znam (i juz nie ma dla niego ratunku, zawsze robi 200% choć sie wkur... przy tym) ale zawsze mi powtarza, żeby na początku nie pokazać za dużo. Robić o co proszą sumiennie i tyle. Bo nawet ci pracodawcy, którzy nie szukają frajera i na początku nawet są zdziwieni, ze ktoś na siebie tyle bierze po prostu sie do tego przyzwyczajają. I taka jest natura ludzka, ze niechętnie poniej godzą sie na coś mniej, skoro przecież wcześniej jakoś mogłaś AŻ tyle.
Popełniłam ten sam błąd. Z miesiąca na miesiąc mam więcej obowiązków, i pretensje od szefostwa. Szefostwo nie rozumie, że kolejna para rąk mi nie dorosła, i co się ze mną stało, że czas dnia pracy się kończy a ja ze swoimi obowiązkami w tyle. Dodatkowo wykonuje obowiązki przerzucane mi z innych osób, które nigdy się nie śpieszą i mają gdzieś. Asertywności we mnie nie ma, zawsze uczciwie i dokładnie pracuję.  Dawałam z siebie 200% to obecnie mam obowiązków jak za dwie osoby, wypłatę za jedną. Obecnie jestem zmęczona, z zamiarem porzucenia i zmienienia całkowicie środowiska pracy. Zmagam się z brakiem wyrozumiałości, że gdy tyle się pracuje to moc się traci. Zrozumienia nie ma, pretensje są. Traktowana sprawiedliwie w porównaniu do innych też nie jestem przez to wszystko. A najgorsze jest to , że sama sobie stworzyłam tą sytuację. Chciałam tak bardzo pokazać się z dobrej strony i być doceniona.
Teraz szukam nowej pracy i wiem, że nadgorliwość nie popłaca. Oczywiście będę wykonywać swoje obowiązki w 100% rzetelnie i dokładnie, ale nic ponad to na początku.
fabapi A to nie jest tak, że przed rozpoczęciem pracy uzgadniasz warunki i sumę za jaką pracujesz? Ja nie mówię o byciu leniwym czy niewywiązywaniu się z powierzonych zadań...  😵


Ależ oczywiście.
Dzień pracy ma 8 godzin a tydzień 5 dni. I to trzeba ustalić wcześniej tak jak i pensję (na umowie o pracę najlepiej). Jeśli jest potrzeba pracy w innym wymiarze przysługuje za to wolne lub dodatkowa kasa. Dobrym pomysłem jest też kartka z zapisanym zakresem obowiązków, im dokładniej tym lepiej.
To jest wykonalne 🙂
Moja luzaczka (aktualnie na umowę zlecenie) pracuje "od - do" Niezwykle rzadko pod koniec pracy wychodzi że jeszcze coś przydałoby się zrobić. Nie ma z tym problemu. Jeżeli z kolei ona czasem sobie posiedzi w ramach przerwy dłużej - ja też nie mam z tym problemu.
Kultura osobista jest nie do przecenienia. Szacunek dla drugiego człowieka również. Można płacić minimum ustawowe i mieć dobrego pracownika jeśli się go dobrze traktuje.

vissenna   Turecki niewolnik
18 maja 2020 20:02

Można płacić minimum ustawowe i mieć dobrego pracownika jeśli się go dobrze traktuje.


😵 😵 😵 😵 😵 😵

A to nie jest tak, że miłym to chyba należy być zawsze i nie powinno to wynagradzać pracownika zamiast dobrej pensji? LUDZKI PAN!!!  😤 😤 😤

Już kiedyś miałyśmy tu z fabapi dyskusję na temat wynagrodzenia dla luzaka i tego, co się dla Niej liczy jako praca. Bo w końcu luzak to robol co szkoły do tego kończyć nie musi. Jak słyszę, że ktoś się godzi w tym zawodzie na minimalną, to bardzo mu współczuję, TO JEST CIĘŻKA praca która powinna być odpowiednio płatna. Szacunek pracodawcy to nie tylko bycie miłym (które jak wydaje mi się wynika z dobrego wychowania) ale też godne wynagrodzenie.
Jeśli coś przydałoby się zrobić "po godzinach" to albo można jednorazowo poprosić o przysługę albo ZAPŁACIĆ za pracę. Ewentualnie - niespodzianka - zrobić samemu!
Przepraszam, ale szlag mnie trafia jak czytam takie wypowiedzi (umowa zlecenie, najniższa dozwolona - Ale HEJ! - jestem miła). To jest jeden z powodów dla których od razu wyjechałam za granicę...  🍴 👿
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
18 maja 2020 20:26
To ja bym wolała do Lidla iść, bo tam przynajmniej ubezpieczenie, Uop i chorobowe.
Zatrudniam w różnych działalnościach powyżej 60 osób.
Spora część z nich pracuje ze mną powyżej 10 lat, sporo z nich nawet po kilkanaście.
Pracownicy stajenni również ....
To świadczy samo za siebie.

Płaca zależy od różnych czynników, nie tylko dobrych chęci.
Jeżeli szukam kogoś kto wypuści mi konie na padok, wyczyści zwierzaki i sprzęt to nie zapłacę mu tyle co kierownikowi firmy zarządzającemu zespołem pracowników.
Z całym szacunkiem dla luzaków - to nie jest praca wymagająca wielkich kwalifikacji i co za tym idzie nie jest pracą wysoko płatną.
Kto z Was pracuje 40 godzin tygodniowo na umowę o pracę ?

U mnie umowa zlecenie to incydent związany z zatrudnieniem studenta.
Wyczyszczenie 3 koni dziennie, wypuszczenie kilku koni do karuzeli i kilku/kilkunastu na padok, podanie paszy treściwej i suplementów, okazjonalne wyczyszczenie sprzętu nie jest wg mnie ciężką pracą. Nie wymaga też specjalnych kwalifikacji, szkół ani uprawnień.

Być może gdzie indziej inaczej to wygląda.
Oświeć mnie proszę vissenna jak wygląda z Twojej strony ta ciężka praca i co to jest wg Ciebie godne wynagrodzenie ?


vissenna   Turecki niewolnik
18 maja 2020 21:31

Z całym szacunkiem dla luzaków - to nie jest praca wymagająca wielkich kwalifikacji i co za tym idzie nie jest pracą wysoko płatną.


Jest jeszcze czynnik ryzyka...
I tak, na Zachodzie jest pracą całkiem nieźle płatną i wbrew pozorom byle kto (przynajmniej na wysokim poziomie) jej nie wykonuje. Smutne jest to, że jeździec może mieć takie podejście do człowieka który ma być odpowiedzialny za dobrostan swoich zwierząt...

Jeżeli szukam kogoś kto wypuści mi konie na padok, wyczyści zwierzaki i sprzęt to nie zapłacę mu tyle co kierownikowi firmy zarządzającemu zespołem pracowników.

Z całym szacunkiem dla luzaków - to nie jest praca wymagająca wielkich kwalifikacji i co za tym idzie nie jest pracą wysoko płatną.

Wyczyszczenie 3 koni dziennie, wypuszczenie kilku koni do karuzeli i kilku/kilkunastu na padok, podanie paszy treściwej i suplementów, okazjonalne wyczyszczenie sprzętu nie jest wg mnie ciężką pracą. Nie wymaga też specjalnych kwalifikacji, szkół ani uprawnień.

Być może gdzie indziej inaczej to wygląda.


Tak fabapi właśnie w tym problem tego wątku, że ponownie Ty wypowiadasz się o innych zadaniach i wymaganiach, niż dziewczyny "z zagranicy" (jak vissena czy ja, innych osób nie kojarze).

Jeżeli nie wymagasz kwalifikacji, a do zadań należy wypuszczanie na padok i karmienie (chociaż i to można ładnie spied*ć, chociaż szkoła nie ma nic do rzeczy, z osobistego doświadczenia najgorsi pracownicy są po Angielskich koledżach :P ) no to pewno że nie zapłacisz tyle co kierownikowi etc.

Ale jeżeli ta osoba opiekuje się 10, 15, 20 końmi na poziomie Grand Prix/160/5* (dopasuj do dyscypliny), sprawdza stan nóg, ścięgien, kondycje, abnormalne zachowanie, przygotowuje je i caly dzien w jakims logicznym i efektywnym ciągu, robi to w tempie 200 zadań na godzine a przy tym siodła i obmywa konie, robiąc inne 150 rzeczy w tym samym czasie. Podaje lekarstwa, bandażuje tak żeby pomóc a nie rozwalić nogi, pakuje koniowóz, sprzęt, jedzenie, uczy te konie sensownych manier (jakby nie bylo to luzak spedza z tym zwierzeciem najwiecej czasu z ziemi), zmienia i dobiera derki, być może ogarnia co robią inni pracownicy albo praktykanci, nierzadko zamawia pasze i sprawdza stan zaopatrzenia wszystkiego, pamięta każdy szczegół i zmiane sprzętu każdego konia, kąpie, zaplata na poziomie nie brązowej odznaki, a 5* zawodow, z tym koniem na owe zawody jedzie, utrzymuje go na mozlwie najwyższym poziomie szczescia i zadowolenia także w podróży nierzadko 1000+ km, nie musze wspominac o kondycji fizycznej, kolejnym bandazowaniu, odbandazowaniu, okładach lodowych, wzieciu na trawe 150 razy nie powodujac tym saym wypadku (nie musze mowic ze konie top sportowe w wieku przypadkach sa super elektryczne), aha no i oczywiscie rownoczesnie robic podstawowe okołogówiene prace jak i nierzadko mniej lub bardziej jazdę. Wtedy gdybym była jeźdzcem, operującym końmi za taka kase za jaką konie potrafią być, a także będąc owym jeźdzcem moja kariera zależy od kondycji owych koni, w tym konkretnym dniu, kiedy dzień poślizgu przy jakiejś wrażliwej dacie może rozwalić czesto całe lata dążenia do celu wtedy, na 10000% chciałabym luzaka z bardzo, bardzo wysokimi kwalifikacjami.

I niestety, też podnoszę ręke jako "ofiara" bycia dobrym pracownikiem. Vanille całkiem ładnie opisała ten problem. I też sądzę że to po prostu natura ludzka, czesto nie ma w tym złych chęci...

A co do zarobków luzaków w Polsce. Nie mam zielnego pojęcia... Ale bardzo chętenie się dowiem 🙂
I dodam pytanie, wiem że w skokach istnieja luzacy freelance, ale nie wiem nic o WKKW i ujeżdżeniu? Pytam o Polskę, a raczej polskich zawodników. W Anglii to spory rynek, oczywiscie show groomow (tu wiem o WKKW) ale także osób ktore robią zastępstwa, zwłaszcza jak ktos ma dzień wolny, urlop, albo w jakiś gorących sezonach.

Naprawdę nei mamy żadnego użytkownika ktory by pracował jako luzak w Polsce??
Ale o co Ci  vissenna chodzi ?
Jakie wykształcenie/ kwalifikacje/ licencje etc powinien wg Ciebie posiadać luzak którego obowiązki przedstawiłam wcześniej ?
Ile powinien zarabiać w polskich realiach ?
Chętnie się czegoś dowiem 🙂



Tak fabapi właśnie w tym problem tego wątku, że ponownie Ty wypowiadasz się o innych zadaniach i wymaganiach, niż dziewczyny "z zagranicy" (jak vissena czy ja, innych osób nie kojarze).

Jeżeli nie wymagasz kwalifikacji, a do zadań należy wypuszczanie na padok i karmienie (chociaż i to można ładnie spied*ć, chociaż szkoła nie ma nic do rzeczy, z osobistego doświadczenia najgorsi pracownicy są po Angielskich koledżach :P ) no to pewno że nie zapłacisz tyle co kierownikowi etc.



Trafione w punkt 🙂
Nie porównujmy pracy opiekuna w świetlicy z profesorem uniwersytetu.
W każdym a tych przypadków omawiamy pracę pedagoga 😉 ale jednak różnica jest zasadnicza.
Też jestem ciekawa czy uaktywnią się tu osoby pracujące w Polsce i opowiedzą o swoich relacjach pomiędzy zakresem obowiązków a płacą.
Swoją drogą praca przekraczająca notorycznie limit 40 godzin tygodniowo i 8 godzin dziennie to wg mnie patologia i żadna płaca tego nie jest warta ...
Dokładnie stąd te niesnaski w tym wątku. I w ogóle się nie dziwie, że dziewczyny się oburzają bo we mnie też się gotuje jak widze sprowadzanie mojego życia do zamiatania gówien :P Chociaż i to robię...

Hmm 5 dni w tygodniu... 40h... Ktoś takiego luzaka w życiu na oczy widział  🤣 ?

Ale stąd też taka rotacja w tej profesji, ja się w moim obecnym miejscu pracy nauczyłam dosłownie 500% wiecej niż przez moje 14 lat z końmi wcześniej. Ale pracuje no w ch* nawet teraz, tylko że spokojniej i jest dość miło. W normalnej sytuacji, w sezonie tempo jest nadświetlne. Ale nie będę tu dłużej niż do końca roku, bo poza tym że chce coś nowego, to po prostu szala "opłacania się" przechyla sie coraz bardziej na stronę minusową. I wciąż jest bezkres doświadczenia jaki mogłabym tu nabyć, ale myślę że poważna nerwica byłaby pierwsza :P
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
18 maja 2020 23:34
fabapi, lol, wiesz ile zarabiają budowlańcy? WIĘCEJ  niż doktoranci.
Aż założyłam konto aby móc się wypowiedzieć w tym wątku (chociaż ta inna nazwa ogłowia mnie zmyliła xD)

Forum czytam od dawna a szczególnie ten wątek. Ponieważ nikt nie wypowiada się jak to jest być luzakiem w PL postanowiłam się wypowiedzieć.

Od 1,5 roku jestem luzakiem u jednego z polskich zawodników skoków przez przeszkody. Z racji rzeczy, które chce napisać nie będę podawać żadnych danych mam nadzieje, że rozumiecie środowisko jest małe. Zawodnik jest na poziomie raczej ogólnopolskim. Czasami się zdarzy wyjazd na zawody 3* np. Cavaliada czy Baltica może raz 4* w Poznaniu.
Trafiłam do niego wiadomo aby zarobić trochę kasy ale głównie po to aby nauczyć się czegoś nowego i nabrać doświadczenia. Nasz układ na początku był dla mnie wręcz wymarzony mianowicie pracuje u niego 8-15 a w tym czasie mam razem z nim trening na jakimś koniu aby podnieść swoje umiejętności jeździeckie.
Oczywiście układ układem a życie życiem. Od początku treningów takowych miałam 2 jeśli można to tak nazwać, bo trener cały czas wisiał na telefonie.
Moimi obowiązkami miało być przygotowanie koni do jazd, opieka po, pielęgnacja (golenie, mycie), sprowadzanie z padoków, wprowadzanie do karuzeli. No wiecie to co luzacy zazwyczaj robią. Z czasem szef mówił abym posprzątała padok- ok zrobiłam, boksy- ok zrobiłam. Nawet nie wiem kiedy zaczęło być to też moimi obowiązkami. Łącznie z karmieniem, dawaniem treściwego po prostu obowiązki stajennego, który w tym czasie pił piwko z szefem (rodzina kilka lat do emerytury). Panowie nie pomagali nawet gdy widzieli iż muszę przetoczyć bele siana do stajni czy słomy, rozładować transport z paszą, czy wrzucić owies do silosów. Muszę pamiętać kiedy konie maja terminy szczepień, kiedy trzeba odrobaczyć, któremu jakie leki podać. Nawet w nocy muszę przyjechać do stajni i to zrobić. Oczywiście są też wyjazdy na zawody na które bierze najczęściej 4-5 koni gdzie już w ogóle wszystko musi być na guzik bez jakiejkolwiek jego pomocy.
Może nie przeszkadzało by mi to bardzo ale szef (czyli też trener) jest osobom bardzo nerwową, chamską i ogólnie porywczą. Cokolwiek w stajni jest źle jest to moją winą. Konie uciekły z padoku (pęknięta deska) dlaczego jej nie naprawiłam? Pękł pasek w ogłowiu (starym raczej taniej firmy) za mocno szarpnęłam. Szef nie może znaleźć ostróg, pewnie schowałam. Przykładów było dużo ale przynajmniej raz dziennie jak dobrze idzie coś zrobiłam nie tak. Krzyki, wyzwiska są u niego normą. Koni też nie traktuje zbyt delikatnie. Zajmując się nimi z ziemi kiedy trafi mi się delikwent nie akceptujący np. dotyku w okolicy uszu staram się powoli nie nerwowo odczulić konia na te okolice. Szef oczywiście krzykiem, szarpaniem i batem psuje mi potem całą prace z tym koniem, bo po prostu wracamy do punktu wyjściowego a najczęściej jest jeszcze gorzej. Za co ja dostaje zjebe z powodu tego iż za długo mu zakładam ogłowie.
Oczywiście jeśli jakiś sprzęt się popsuje wszystko to leci z mojej kieszeni, nawet trzonek od wideł.
Jestem osobom cichą, nie lubię się kłócić nie umiem też walczyć o swoje co szef wyczuł i ustawia mnie w sposób jaki chce. Kiedy każe mi coś zrobić mówi najczęściej masz 5 min na zrobienie tego i tego.
Najbardziej szkoda mi jego koni, przez to jak się z nimi obchodzi tracą zaufanie w człowieka. Pomyślicie jak to konie na takim poziomie lecz niestety tak jest.. Szef ma inną firmę, która bardzo dobrze prosperuje konie to takie jego marzenie? Ambicja? Trudno zgadnąć. Na pewno jest to coś czym lubi się chwalić zapraszając gości i organizując imprezy na terenie stajni oczywiście z %. Podczas nich mam zakaz zbliżania się do towarzystwa i rozmowy z nimi (nie żebym chciała).
Umowę dostałam po pół roku proszenia i to z wielką łaską. Obecnie przyjeżdżam do stajni 6:30 wychodzę najczęściej 19-20. Przerwę taką normalną mam jedną kiedy konie są w karuzeli mam czas aby coś zjeść. Czasami nawet podczas niej dostaje go ręki grabie z rozkazem zagrabienia danej części. Studiuje zaocznie tzn przed kwarantanną szef miał duży problem zrozumieć dlaczego nie mogę pojawiać się w niektóre weekendy, miał o to duży problem co też dało się odczuć w wypłacie. Szef lubi mi powtarzać, że nigdzie mnie nie przyjmą mówi, że ma kontakty i wystawi mi takie referencje iż prace przy koniach znajdę najbliżej w Kambodży.
Zapytacie teraz o zarobki, powiem nie będę ukrywać miesięcznie dostaje coś ok 1800-1900 zł (przed studiami 2000).
Dlaczego jeszcze tam jestem? Mieszkam w okolicy gdzie o pracę jest trudno, nawet do wspomnianej Biedronki trzeba dojeżdżać a nie stać mnie obecnie na samochód. Chce też jednak zdobyć to doświadczenie aby móc kiedyś spróbować gdzieś indziej. Myślę nieśmiało może o Niemcach ale wiecie tutaj już mnie więcej wiem co trzeba robić, znam swoje bagno a tam musiałabym zacząć od nowa a nie liczę na lepsze traktowanie.

Proszę nie zrozumcie mnie źle mój post nie miał na celu wyżalanie się wam czy narzekanie jak to ja mam ciężko. Po prostu poczułam się 'wywołana do tablicy'. Nie chce żadnych słów współczucia czy pomocy. Skończę studia i wtedy będę myśleć co dalej. Jedno jest pewne mój tyłek po tym wszystkim będzie na prawdę twardy.
Pozdrawiam wszystkich 😉
vissenna   Turecki niewolnik
19 maja 2020 01:38
Bandera bardzo smutne rzeczy piszesz.
Wiem jak wiele szczęścia miałam trafiając na swoją stajnię w PL gdzie zaczynałam przygodę z luzakowaniem na pół gwizdka i jako pracę dorywczą. I właśnie rozmowy z innymi luzakami uświadomiły mi, że jeśli będę chciała to robić, to muszę wyjechać na zachód.

Z zasłyszanych historii wiem, że nie jesteś jedynym luzakiem tak traktowanym w PL. Ja kiedyś rozmawiałam o pracy z medalistą Mistrzostw Polski i o pytanie o umowę z ubezpieczeniem zostałam wyśmiana. To było lata temu i widzę, że nie wiele się zmieniło.

Pamiętaj, że "złe referencje" działają w obie strony - ty jemu także możesz zrobić taką opinię, że pracownika to on znajdzie w Kazachstanie dopiero.  :kwiatek:

Życzę Ci dużo siły i jeśli chcesz, kiedy będziesz gotowa - odezwij się na PW - co jakiś czas dostaję zapytania od byłych pracodawców/znajomych o dobrego luzaka do pracy.  :kwiatek:
Bandera 😲 😲 😲 Ja nawet bym chciała zostać w PL, ale jak czytam takie rzeczy, to mi się odechciewa. Jak będziesz miała ochotę się wyżalić, to wal na PW. :kwiatek:

Też wpadłam w pułapkę robienia więcej niż trzeba. Przyzwyczaiłam szefową tak, że potem, jak już wysiadłam i wróciłam do robienia tylko tego, co powinnam, to słyszałam tylko pretensje. 😉 Obiecałam sobie, że więcej tak się nie dam, bo to nie ma w ogóle sensu. Mam nadzieję, że mi się uda wytrwać w tym postanowieniu, bo z racji charakteru może być to trudne. 🤣
Oj tak, też padłam wielokrotnie ofiarą robienia "ponad". Czy to przy koniach, czy w biurowej pracy. Raz miałam sytuację, że pierwsze miesiące mega się starałam, nawet nadgodziny robiłam, żeby podomykać ważne dla firmy sprawy, po czym nawet głupiego dziękuję nie widziałam. A jak się umowa skoczyła to zostałam wymieniona na inną pracownicę, bo "nie wkładam już tyle serca ile wcześniej". Jak to mówią, daj palec, wezmą rękę. I żeby nie było, jestem solidnym pracownikiem, ale czasem się tak myśli, że "jak się pokaże więcej to na pewno docenią". Yhm 🤣
Piszecie czasem jakby luzakiem mogłabyć pierwsza lepsza osoba z ulicy, co to za problem nakarmić i wypuścić konie  😵
Ja tam uważam, że jakąś wiedzę ta osoba mieć musi- choćby jak wygląda kolka i co wtedy zrobić.
Najniższej to już nawet w Biedrze czy Stokrocie się nie zarabia. Studenci mają gigantyczne wręcz stawki (20zl/h na rękę, wschodnia Polska), więc ci co pracują jako luzacy najwyraźniej chcą to robić, a pracownik któremu się chce to najlepszy pracownik.
Tak pisze, żebyście przemyśleli (nie tylko użytkownicy volty to czytają) czy naprawdę chcecie przy koniach pracować zarabiając grosze czy chcecie zarobić jakieś konkretniejsze pieniądze i wydać je na jeździectwo. A do pracodawców czy chcecie mieć pracownika czy czekacie aż ucieknie.
Najniższa stawka godzinowa jak dla mnie jest ok, jeśli luzakowanie jest pracą dorywczą, nie pełnoetatową. ( Choć ja dostawałam 17zl na rękę/h kilka lat temu dorywczo- jako stajenny).

Choć jeden fakt mnie "pociesza" że nie tylko ja nie umiem nic nie robić w stajni i jak widzę, że jest brudno czy pies nie ma wody to to robię- nawet jak jest to dalekie od moich obowiązków. Też już się przejechałam na nadgorliwości ale nadal nie umiem usiedzieć i robię za 2 osoby  🙄

Asertywności da się nauczyć, widzę po sobie, jeszcze nie nazwę siebie asertywną jeśli chodzi o stajnie ale jest dużo lepiej niż było. Potrafię choćby rozdzielać pracę na inne osoby, już nie robię wszystkiego sama.
Powoli małymi krokami, przede wszystkim zmieniając własne myślenie.
Za to w innych pracach jestem mega wymagająca i asertywna, nie daje się wykorzystać ( chyba mi po prostu mniej zależy).


Sonika, to chyba największy problem. Bo zwykle Ci co się godzą na takie warunki albo wcześniej nie pracowali i dają sobie wejść na głowę, albo są za mili, za mało asertywni i do tego lubią to co robią (przynajmniej z początku). Też tak czasem miałam "a bo lubię konie, więc co to dla mnie", tylko jak po przepracowanym weekendzie na zawodach luzak+fotograf myślałam, że umrę z przemęczenia, a ja dostałam podziękowanie w ramach "oznaczymy Cię na zdjęciach i powiemy że pomogłaś" to ręce opadły. Dlatego chyba trzeba znać swoją wartość, bo ja potem właścicielce mieszkania w którym mieszkam, nie powiem, że nie mam za co zapłacić, ale za to oznaczyli mnie na fotach 👀
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
19 maja 2020 09:27
1800 zł to niewolnik, a nie pracownik.
Bandera, to bardzo smutna historia, zwłaszcza że poza wszystkimi "typowymi" problemami (za duzo obowiazkow, długie godziny, etc) jeszcze piszesz że jesteś traktowana jak przysłowiowy pies, chciaz wiadmo ze psa traktuje sie duzo lepiej.

Mam nadzieje że studia kończysz w tym roku, bo nic, ale to nic dobrego nie wyniesiesz z dłużej egzystencji w ten sposób. Trzymaj się i trzymam kciuki żebyś szybko znalazła dużo milsze miejsce.

I nie myśl że nie nadajesz się do pracy za granicą bo tam tylko lepsi od ciebie!! Bzdura!!! A nawet jakbyś miała być najmniej doświadczona, to dobrze, bo sie nauczysz od lepszych a to ma dużą wartość. Co to za sztuka być najlepszym z najgorszych?! Głowa do góry i nie daj sie!
Dziękuje dziewczyny za miłe słowa :kwiatek:
Nie wiem czy wszędzie w polskich stajniach tak jest. Mam nadzieje, że nie mi już trochę zapał opadł.
Jeśli codziennie się słyszy, że niczego nie potrafi się dobrze zrobić to jednak podcina skrzydła. Nie wiem czy jestem tak złym pracownikiem czy szef ma wymagania z księżyca.
Pracę podjęłam głównie po to aby rozwinąć się jeździecko, nieśmiało myślałam o berajtrze. Natomiast szef widząc mnie na koniu ze trzy razy stwierdził, że najwyżej mogę pojeździć na ośle, bo muły to już za wysoka półka. Także nie wiem po czyjej stronie jest prawda. Boję się właśnie wyjechać za granicę z tego powodu iż to wszystko jest prawdą a tam przyniosę sobie tylko jeszcze więcej wstydu.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się