Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"

jkobus, tak myślałam, że córki są droższe w utrzymaniu od synów  :wysmiewacz22:
Co było dalej?
To już tajemnica handlowa. Na szczęście - szkody nie są nieodwracalne.

Mam nadzieję..
Strzyga, ze zlym nastawieniem? A to jest jedyne sluszne jest bycie fanem pracy w korpo?
Przeciez brankanapisala, ze zasmakowala podobnego schematu pracy i jej to nie lezy, nie dziwie sie zreszta.
Ja tez mialam propozycje pracy w korpo, od razu slicznie podziekowalam. Gros moich znajomych tam siedzi i wszyscy jednoglosnie stwierdzili, ze to absolutnie najgorsze co ich na obczyznie spotkalo. Biorac pod uwage szalejacy u nas kryzys, nie maja mozliwosci zmiany, wiec siedza i klikaja codziennie to samo.
Ciesze sie, ze znalazlam swoja nisze i moge robic to, co lubie. I Brance tez tego zycze  😅
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
16 lipca 2018 17:01
buyaka, naprawdę?
Przeczytaj jeszcze raz, weź trzy głębokie oddechy. Jak ma zle nastawienie, to nie ma sensu, zeby szła pracować, bo i tak bedzie nieszczęśliwa. Obojętnie czy mówimy o korpo czy pracy w stajni, jak od wejścia uważasz, ze to najgorsze co moze Cie spotkać, to raczej nie zmienisz zdania. I ja tego nie ganię, absolutnie. 
busch   Mad god's blessing.
16 lipca 2018 17:10
buyaka, a Ty nie pisałaś gdzieś że pracujesz w agencji reklamowej? W sumie ja tam myślałam że trudno być w agencji reklamowej i nie w korpo (zresztą z tego co wiem słynny Mordor na Domaniewskiej to właśnie zagłębie domów mediowych i tym podobnych  😀) - człowiek się całe życie uczy  😉

Tak czy inaczej ja również jestem zdania że nie ma co się zmuszać, chociażby dlatego żeby nie traktować swojej pracy jak jakiegoś dopustu bożego kiedy inna osoba na naszym miejscu może faktycznie aplikuje do korpo bo chce być w korpo  😉. Bycie w korpo to nie jest (zazwyczaj) przekładanie papierków i nie wystarczy się pokazać w pracy, by się sprawdzać. To są też wyzwania, obowiązki i często wymóg nieustannego rozwijania się - bez odpowiedniego podejścia można nawet wypaść z kołowrotka, którym się gardziło  🤣



Strzyga, no bo Twoj post zabrzmial troche pretensjonalnie. Bo brankowe nastawienie nie nazwalabym ¨zlym¨ tylko swiadomym. To, ze nie chce sie kisic w nielubianym przez siebie konteksie jest chyba logiczne.

bush, pracuje, pracuje. Z tym, ze wydaje mi sie, ze w Argentynie troche inaczej ta branza wyglada(choc szczerze, nie mam pojecia jak to w Polsce rozwiazali). My np. pracujemy w domu z basenem w mega zielonej, cichej okolicy(a w Buenos o taka trudno raczej). Nie wiem, moze to poludniowoamerykanski styl pracy mi percepcje troche skrzywil.
siedza i klikaja codziennie to samo.


Niekoniecznie się tutaj zgodzę 😉. Nie zawsze praca w korporacji opiera się na klikaniu codziennie tego samego 😉.
Pracuję od 1,5 roku w korporacji, w jakości. Wszystko o tej pracy mogę powiedzieć, ale nie to, że jest monotonna i polega na robieniu ciągle tego samego. Wręcz przeciwnie - robię tyle różnych, dziwnych i nowych rzeczy, że już chyba nic mnie nie zdziwi  😁
madmaddie   Życie to jednak strata jest
16 lipca 2018 18:31
ja, jak już się poczuję pewnie i ogarnięta ze swoimi obowiązkami, to dostaję w twarz całkiem nowymi  😁
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
16 lipca 2018 19:13
buyaka, negatywnym w stosunku do tego, co miałaby robić 🙂


U mnie nie było 2 takich samych dni, bo praca z ludźmi i wśród ludzi. Jasne, podstawa ta sama, siedzę przy biurku, dzwonię i pisze maile, ale jest super dynamicznie, każdy przypadek jest inny, poznaje się totalnie pokręconych ludzi i to jest super <3
madmaddie dokładnie o tym piszę  😁
Często narzekam na nadmiar pracy, ale szczerze? Luźniejsze dni są potrzebne, ale już luźniejsze tygodnie mnie zwyczajnie męczą 😉
Jeszcze odnośnie tematu - faktycznie istnieją stereotypowe korpo, w których klepie się to samo, ale też nie wolno generalizować 😉
Strzyga, ach, no to zrozumialam. Negatywne nastawienie, a zle nastawienie to dwa rozne przeslania.

breakawayy, o klikaniu napisalam tylko i wylacznie w kontekscie tego, znanego mi przypadku korpo. Siedza w tym samym budynku 9(albo 10) godzin i wyszukuja a pozniej tlumacza dokladnie te same rzeczy. Tylko cyfry i nazwy firm sie zmieniaja. Zgroza, serio.
Widze, ze sa rozne modele, nie kazde korpo jest wrotami do piekiel, ba, pewno jest cale mnostwo naprawde super firm i zdaje sobie z tego sprawe. Ja sie, jednakowoz, spotkalam tylko z negatywnymi aspektami w moim najbliszym otoczeniu, dlatego mnie ten typ pracy nie zainteresowal.
[quote author=karolina_ link=topic=44.msg2796946#msg2796946 date=1531745080]
Wiesz co, jest sporo ofert. Jak myslalam kiedys nad przeniesieniem sie do Polskiego oddzialu z Londynu to byly same oferty na monitorow. Z innych firm na linked in non-stop mi wyskakuja tez, mimo ze to zupelnie nie moja bajka.
[/quote]

W Polsce niestety mimo ilości ofert dość ciężko jest dostać pracę jako CRA, wymagane jest doświadczenie. Najlepiej mieć kogoś znajomego, kto wkręci do firmy, albo jak moja znajoma, załapać się przy zakładaniu nowej placówki. Ale z czasem pieniądze są z tego naprawdę dobre. Sama rozważam robienie studiów podyplomowych w tym kierunku, bo wtedy byłoby na pewno łatwiej się gdzieś już zahaczyć. Narzeczony ma kilka osób wśród znajomych, które pracują jako CRA, czy też wyżej już i nie narzekają no  😉
mrylka, a te dobre zarobki tooooo...?? Właśnie tak słyszałam, że wszędzie chcą min pół roku doświadczenia. Trzeba mieć trochę szczęścia i się gdzieś trochę przypadkiem załapać na te pół roku, potem już z górki 🙂
mi też nic nie wychodzi co bym chciała 🙁 Ostatnio jestem mega zdołowana.
Nienawidze swojej pracy, męczę się w niej. Nie lubie pracy przy komputerze, jest nudna, a ludzie masakra. Ludzie sa fałszywi, plotkujący i tacy zwykli.
no ale musze tu siedzieć by utrzymać moje dwa konie 🙁. Próbuje jednego chociaż sprzedać, ale niestety to nie jest proste.
Nawet pracując w korpo 6 lat nie starcza mi na moje konie, po pracy oprocz jedżenia swoich jezdze inne za kase i codziennie o 20  domu. Mam dośc. Czuje ze marnuje te 8 godzin swojego życia, wole jeździć konie i pracować z nimi niż w tej durnej pracy.
Pracy przy koniach z dwoma nie dostane (szukałam), a z jednym to juz i dostane i nawet łatwiej gdzieś wyjechać z nim.

Najbardziej dołujące jest to, że już była nadzieja, że mój koń się sprzedał, ale musiało pójśc coś nie tak i znów smutek, czekanie i liczenie kasy by na wszystko starczyło.
Widzę, że jest temat pracy więc idealnie się wstrzelę ze swoim problemem. Mam super pracę, lubię ją i naprawdę sporo zarabiam. Jestem dobra w tym co robię. Ale nie mam czasu pracować bo studiuje... Jestem na swoich ukochanych studiach ale ciągle pojawia się więcej ale.. Nie wiem jak sobie poradzę po studiach, nie mogę zmotywować się do pojechania na praktyki. Boję się, że skończę studia i sobie nie poradzę. Dzięki pracy od roku nie jestem na utrzymaniu rodziców, sama zarabiam na konia, na zachcianki, w końcu mogę podróżować, rozwijać nowe pasję. Większość moich znajomych skończyła studia, poszła do pracy a ja po powrocie na nie znów skończę na utrzymaniu rodziców (miałam teraz bardzo luzny rok z powodu zmiany uczelni). Pracuje w zupełnie innej branży niż studiuje. Jak mówię ludziom ze środowiska co studiuje to się pukają w głowę że to wybrałam z takim podejściem do swojej pracy. Niestety mam ciężkie studia i nie ogarnę ich z pracą.. Zarabiam głównie na prowizjach więc im mam więcej wolnego czasu tym więcej kasy...  A po studiach nie wiem ile lat będę musiała tyrac za grosze żeby wyjść na to co mam teraz.. Ehh.. Nie wiem.. Mam straszny mętlik..
Sonkowa, pomyśl czy ci studia w ogóle potrzebne, skoro masz niezłą pracę, rozwijasz się w niej? Zdobywasz doświadczenie? Nie każdy musi studiować.
Ale to są moje wymarzone studia. Od dziecka chciałam na nie iść, składając papiery na studia w ogóle nie rozważałam nic innego... Chce to robić ale coraz częściej się zastanawiam czy dam radę bo przecież pełno jest ludzi jak ja. Nie wiem co robić... Może po prostu dobrze mi, że jestem niezależna?  🙁
Sonkowa, nie wiem co to za studia, ale ja pracuje, studiuje prawo i jeżdżę do 5 koni dziennie- jest ciężko momentami bardzo, ale jak człowiekowi na czymś bardzo zależy to wszystko się da!
Studiuję weterynarię. Jestem mniej zdolna i mam czas tylko na studia i jednego konia. Pracy muszę poświęcać cały dzień żeby efekt był taki jaki jest. Nie mogę sobie przyjść kiedy mi pasuje. Mialam przez ostatni semestr pracy zdalnej (pracowałam 500 km od miasta w którym studiuje) ale tak jak wczesniej napisałam - zarabiam głównie na prowizjach i dużo klientów mi przepadało przez to, że nie mogłam być na miejscu. Przez wakacje mogę zająć się tylko pracą i widzę, że mam jej dużo więcej...
mrylka, a te dobre zarobki tooooo...?? Właśnie tak słyszałam, że wszędzie chcą min pół roku doświadczenia. Trzeba mieć trochę szczęścia i się gdzieś trochę przypadkiem załapać na te pół roku, potem już z górki 🙂


Jako CRA jakieś 5 tys., po paru latach pewnie koło 10 na rękę. Oczywiście zależy od firmy, takie orientacyjne liczby.
sonkowa- ciężko doradzić. Mnóstwo ludzi kończy weterynarię. Więcej niż potrzeba weterynarzy. Wiele osób nie pracuje ściśle w zawodzie. Znam przedstawicieli firm medycznych po weterynarii. Nie mogli się rozkręcić w zawodzie i poszli pracować gdzie indziej za lepsza kasę.
Znam osoby które na kredytach rozkręciły interesy i pracują. Pytanie kiedy spłaca te kredyty i zaczną wychodzić na plus. Ale ktoś tam poszedł robić do rzeźni i trzepie niezłą kasę.
Wszystko zależy. Od wielu czynników. Ale jednym z nich jest twoją osobowość, zaradność, elastyczność. I nie chodzi o wiedzę, ale o przebicie się.
Jeśli się nie ma siły przebicia, kasy na rozruch własny, a nie chce się zarabiać na waciki, warto wszystko przemyśleć. Ciężka sprawa.
Sonkowa, a jaka to praca? Czy jest to coś, w czym chciałabyś zaczepić się na dłużej?

A tak w temacie zdołowania... W sobotę miałam pierwszą w życiu stłuczkę 😡. I to, co ciekawe, z Polakiem, ale po czeskiej stronie. Koleś zwyzywał mnie tak, że uszy zwiędły, ale tak naprawdę - oprócz wgniecionej nieznacznie blachy - nic się na szczęście nie stało. Tylko jakoś tak mi źle, bo wczoraj jechałam autem pierwszy raz od tej stłuczki i już nie czuję się tak swobodnie, jak przez ostatnie 5 lat jeżdżenia... A do tego jeszcze pies mi się pochorował i wydałam milion monet na weterynarza. Diagnozy konkretnej nie ma, więc zaczyna się zabawa pt. "spróbujmy tego, przyjdźcie za tydzień na kontrolę i najwyżej będziemy kombinować dalej". I kolejne 1000 koron z karty schodzi 🙄
tunrida bardzo świetnie i trafnie to podsumowałaś. Jeszcze o pracy w rzeźni - można zarobić, to fakt ale po pierwsze nie wiem czy jest to szczyt marzeń dla weterynarza, biorąc pod uwagę, że jest to praca mało rozwijająca, ciężka fizycznie, wykonywana w trudnych warunkach, że tak to lekko ujmę no i raczej weterynarię chcą skończyć ludzie, którzy nie myślą o "zabijaniu" a raczej o leczeniu  😉 Po drugie żeby dostać się do takiej rzeźni, w której można dobrze zarobić (czyt. mającej duże uboje) to też nie przyjmuje się ludzi z tzw. ulicy. Ja w mojej pracy często spotykam się z ludźmi, którzy żałują że wybrali ten kierunek. Resztę tunrida napisała  🙂
fin głowa do góry! Ja zimą miałam pierwszą stłuczkę, na dojeździe do świateł przy hamowaniu wpadłam w poślizg i wylądowałam babce na bagażniku. Nic się nie stało nikomu, mój samochód trochę ucierpiał ale tamtej pani odapł tylko czujnik parkowania. Zrobiła taki dym, że szok i była dla mnie totalnie niemiła. Kwestionowała w ogóle fakt, że mam prawko (mimo pokazania dokumentu mówiła, że to nie moje  😁 ). Miałam tą stłuczkę po 3 latach jeżdżenia bezwypadkowo. Mega mi to siadło na głowę i przez pierwsze tygodnie czułam się źle za kierownicą, bardzo nieswojo i niepewnie. Ale... samo mi przeszło  😀 Po chwili jazda znowu stała się taką samą czynnością jak wcześniej i o stłuczce przypominają mi tylko wgniecenia na masce  🙂
co to jest CRA?
Dodofon, clinical research associate
madmaddie   Życie to jednak strata jest
18 lipca 2018 09:17
fin, zdarza się najlepszym 😉 ja pierwszy raz auto rozbiłam wypadając z zakrętu i przelatując przez ogromny krawężnik rozdzielający pasy jezdni. Jakby tego było mało - auto nie moje, AC mnie nie obejmowało i do tej pory się dziwię, że do wymiany były tylko felgi i opony - a zawieszenie całe. Oczywiście, to był okres kiedy wyjątkowo cienko przędłam  🤣 Przez jakiś czas jeździłam jak paralityk, ale teraz jestem znów sobą - tzn. lubię zapie***lać, tylko jeżdżenie przez zakręty dopracowałam :P
Zdrowia dla pieska  :kwiatek:
Dodofon, clinical research associate


a dokładniej?? co taka osoba robi? Co to po polsku?
Dodofon,
https://pl.wikipedia.org/wiki/Monitor_badań_klinicznych
To tak encyklopedycznie. Też szukałam jak tutaj padło w rozmowie 😉
Dodofon,
https://pl.wikipedia.org/wiki/Monitor_badań_klinicznych
To tak encyklopedycznie. Też szukałam jak tutaj padło w rozmowie 😉


totalny matrix dla mnie
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się