Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"

AtlantykowaPanna, trzymam za ciebie kciuki.
AtlantykowaPanna, jesteś dzielna i mądra! Tez trzymam za Ciebie kciuki!
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
03 stycznia 2018 08:03
AtlantykowaPanna super!  😀


infantil co się dzieje?  :przytul:
AtlantykowaPanna   "Jeśli idziesz przez piekło- nie zatrzymuj się!"
03 stycznia 2018 10:58
Mam nadzieję, że piszę tutaj ostatni raz w tym roku.
A więc po nieprzespanej nocy, długich rozmowach, krzykach, łzach, pakowaniu...
W końcu porozmawialiśmy z E. tak szczerze i to wcale nie jest tak jak by się wydawało, że on jest zły i wgl. Problem tkwi we mnie i to dość spory. To ja nie umiem powiedzieć czego od niego oczekuje, postawić warunków, otworzyć się przed nim i wyżalić. To ja mam napady agresji, wyzywam go od najgorszych za nic. Każde pytanie odbieram jak atak a w formie obrony zaczynam awanturę. 😵 Wyżywam się na nim to prawda a on to znosi i walczy chociaż i ja i on nie wiemy tak naprawdę o co mi chodzi. Mam nadzieję, że wytrzyma te moje napady i jakoś znajdziemy wyjście z sytuacji i za jakiś czas napiszę Wam, że wszystko jest tak jak było 1,5 roku temu a jak na razie dzielnie walczymy a i E. nawet do kopytnych się przekonuje więc wszystko jest (mam nadzieję!) na dobrej drodze.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
03 stycznia 2018 11:15
Dobra, to ja jednak zmieniam zdanie. Idź do psychologa.
No, tak dałaś sobie wmówić te bzdury i wzbudzić w sobie poczucie winy...


Edit: przeczytaj ostatnie wpisy smarcik i może zrozumiesz, że jesteś perfidnie manipulowana.
AtlantykowaPanna, a co z pracą? Masz zamiar iść gdzieś do pracy? Bo tak to będziesz ciągle od niego zależna.
A ja to widzę inaczej. wcale nie musi być manipulowana. Znając życie, to prawda pewno leży gdzieś pośrodku. A że oboje są młodzi i jakby nie patrzeć nieco dziecinni jeszcze, to i takie rozmowy i takie decyzje.
Każdy dojrzewa w swoim tempie.
AtlantykowaPanna   "Jeśli idziesz przez piekło- nie zatrzymuj się!"
03 stycznia 2018 11:36
Szukam czegoś... Kurde cały czas mam mętlik w głowie, spać nie mogę i ryczeć mi się chce. Ot co psychiatra mi potrzebny chyba a nie psycholog.
A ja się zgadzam z tunridą. Znacie jedną stronę medalu. To, co Atlantykowa w nerwach, emocjach przedstawiła.
Też się łapię na tym, że jak jestem zła to swojego faceta przedstawiam w bardzo złym świetle. Albo inaczej - on zachowuje się źle. Ale sama często nie jestem lepsza. Nikogo nie bronię, ale zwracam uwagę, że wszystkiego nie wiemy. A w zasadzie co całkiem mało.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
03 stycznia 2018 11:43
Cień na śniegu ale my nie znamy prawdy, znamy tylko subiektywną, bardzo emocjonalną relację jednej strony. Prawda może leżeć wszędzie. Dlatego właśnie uważam, że pomoc specjalisty jest w takich sytuacjach niezbędna, a dobre rady przyjaciółek czy nawet kobiet z internetu czasem mogą narobić więcej szkody niż pożytku 🙁


A tak ogólnie - to ja polecam najpierw nauczyć się żyć w zgodzie z samą sobą a dopiero później próbować wchodzić w jakiekolwiek relacje. Związek oparty na problemach którejś lub obu stron nigdy nie jest zdrowy.
AtlantykowaPanna   "Jeśli idziesz przez piekło- nie zatrzymuj się!"
03 stycznia 2018 11:50
To nie jest tylko jego zdanie. Każdy kto mnie zna wie, że ostatnio nie jestem sobą. Przytłoczyła mnie sprawa z rodzicami i długami. Najgorsze jest to, że ja umiem kogoś wysłuchać i doradzić ale sama wszystkie problemu duszę w sobie i żadna siła ich ze mnie nie wyciągnie. Męczę się z nimi sama, bo już kiedyś ktoś wykorzystał moje słabości więc udaję, że nic mnie nie rusza... Do psychologa chodziłam po stracie Rudej i niestety, ale w tedy też się nie otworzyłam a wręcz przeciwnie gorszej depresji po wizytach tam dostawałam i obwiniałam wszystkich o to, że ta baba gówno wie i gówno rozumie, i jeździłam do niej tylko dlatego, że ze szkoły kazali mi znaleźć matce psychologa.
Smarcik wchodząc w związek byłam na to gotowa, akceptowałam siebie, byłam szczęśliwa. Niestety to wszystko po 1,5 roku zniknęło w dużej mierze przez rodziców.

A najlepsze jest to, że moi rodzice znaleźli sobie nową "córeczkę" (dziewczyna mojego brata) niedawno urodziła i jak dla mnie nie ma tam miejsca to ona tam mieszka! I to chyba jeszcze bardziej mnie dobija. Są dla niej tacy jacy dla mnie nigdy nie byli...
AtlantykowaPanna, wina NIGDY nie leży po jednej stronie, ale faceci bardzo lubią ja z siebie zrzucać 🙂
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
03 stycznia 2018 11:58
Atlantykowapanna na terapię chodzi się do psychoterapeuty a nie psychologa. To jest inna osoba. Do psychologa możesz pójść tak na teraz, doraźnie jeśli potrzebujesz wsparcia. Jeśli nie to idź na konsultację do dobrego psychoterapeuty i jeśli Ci podpasuje to idź do niego na terapię. Pisałaś coś o psychiatrze - on jest od leków. Też możesz pójść jeśli na przykład nie potrafisz sama się wyciszyć, czasem leki mogą pomóc w jakimś zakresie.

To jest tylko internetowa zbiorowość obcych ludzi a Ty nawet tutaj popadasz w skrajności, jeśli w domu też tak jest to naprawdę dobrze byłoby żeby ktoś pomógł Ci poradzić sobie z tym.

O chłopaku się nie wypowiem, bo tu może dziać się wszystko i każdy może być manipulatorem, nie wiemy nic.
Zwykle nie udzielam się w takich sprawach,  ale ostatnio z racji większej ilości wolnego czasu przeglądam sobie różne wątki i ja już dawno zauważyłam po twoich wypowiedziach Atlantykowapanna że coś bardzo nie gra u ciebie w głowie.  Teraz to już mało istotne czyja to wina, sama ze sobą sobie nie poradzisz,  idź do specjalisty.
Wnioskując po wypowiedziach,  jesteś jeszcze mocno niedojrzała.
Dla chcącego nic trudnego,  jakbyś chciała,  to byś w mig pracę znalazła,  pokój wynajęła i te długi spłaciła,  bo są one na tyle małe że nawet z niewielkiej pensji pomału dałabyś radę. Oczywiście,  wymagałoby to na początku trochę poświęcenia,  bo praca pewnie nie byłaby szczytem marzeń a pensja raczej minimalna,  ale z tego minimum da się wystartować. 
Tylko że jest problem,  ty sama nie wiesz czego tak naprawdę chcesz i dlatego ktoś musi cię nakierować,  bo niby chcesz,  ale jednocześnie wybrzydzasz.
Infantil-pisz śmiało.
AtlantykowaPanna   "Jeśli idziesz przez piekło- nie zatrzymuj się!"
03 stycznia 2018 21:38
Szalona nie wybrzydzam, ostatnio pracowałam na magazynie i w stajni na raz, ale mam rozwalony kręgosłup więc to bardzo ogranicza. Teraz też nie jest tak, że nic nie robię bo dorabiam w stajni i się uczę a, że mam egzaminy semestralne to sporo nauki. No ale za to dostaje chociaż te 800 zł miesięcznie. Cały czas piszę w sprawie pracy za granicę i właśnie muszę nagrać filmik bo dostałam ciekawą propozycję. Jak zaliczę semestr to pewnie na jakiś magazyn pójdę bo ich tu pełno, a przez tą przerwę kręgosłup trochę odpocznie.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
03 stycznia 2018 23:05
AtlantykowaPanna, Ty głownie idź do psychiatry i terapeuty. Naprawdę. Nic się nie ruszy i nic się nie zmieni, jeśli tego nie zrobisz.
Po co pracować na magazynie jak można pracować w maku, knajpie czy nawet lidlu za dobre - w standardach studenckich - pieniądze?
albo na jakiejś recepcji lub przy studenckich pracach biurowych, które nie są obciążeniem fizycznym.
Dokładnie.
majek   zwykle sobie żartuję
19 stycznia 2018 09:40
potrzebuje jakiegos kopa w d....

Niby nie moge narzekac. Mam fajne dzieci, meza mi zazdroszcza (pracowity i kochajacy). Praca daje mi satysfakcje, jestem pewna, ze dlugo tu posiedze i mam widoki na awans.
Kupilismy dom, moge na przerwie na lunch isc do domu i wyprowadzic psa. Po przeprowadzce wszystko sie potoczylo super - rzeczy o ktore sie najbardziej balam - typu szkola dla dzieci - udalo mi sie zalatwic najlepsza.
Nawet wreszcie udalo nam sie pojechac na wakacje, pierwszy raz od nastu lat moglam pojezdzic na desce i na nartach (brakowalo mi tego). Myslalam, ze to mi da kopa energii. Ale nie dalo.
Mam mnostwo osob wokol siebie, ktore mi pomagaja. Nawet moja kolezanka z pracy zaproponowala, ze moze moje dzieci brac na jakies dwie godziny dwa razy w tygodniu, zebym mogla wsiasc na konia.

A jednak cos nie gra.

W nowym domu - nie jestem w stanie go ogarnac. Mamy w planie remont z wyburzaniem scian itd i nie mam sily sie zabrac za to, zeby to wszystko pomierzyc i wyslac do kolezanki architekt. Musze isc z planem w rece i zatwierdzic go w urzedzie gminy zanim  cokolwiek ruszymy. A ja naprawde sama nie wiem, co chce. Zanim go kupilismy mialam 3 wersje przerobek, teraz mysle, ze wszystko bez sensu. Przez to, ze wiem, ze zaraz rozbabramy wszystko - nie chce mi sie ogarnac go teraz. Mam firanki do powieszenia, karnisze do zamontowania. A ja nie jestem w stanie wypakowac ciuchow do dzafy w sypialni. Wracam do domu, ogarniam ten syf wzrokiem i wlaczam netflixa.
Powinnam latac radosnie ze szmata w reku, nie?

Mam tapety do zerwania, malowanie. Jest mnostwo miejsc, ktore moglabym odpicowac teraz, bo generalny remont ich nie dotyczy...

A mi sie nie chce.

Do konia mi sie nie chce (kon kulal ostatnio, tzn sztywny jest, bo stary). Pomyslalam, ze go pooprowadzam z dziecmi w siodle, w reku. I dol od razu bo dzieciecy kask jaki mamy jest gdzies w ktoryms pudle nie wiadomo gdzie. Takie male pierdoly potrafia mi zepsuc humor i zabic cala energie...
Zmuszam sie do spaceru z psem wieczorem ( i mam dola, bo wychodze chyba w porze, co wszyscy biegaja, a ja nie mam sily sie za to zabrac. I zazdroszcze tym biegajacym, ze oni moga a ja nie. Przebieglabym 50 metrow i bym padla. Dlatego chciaz sie zmuszam do szybkiego marszu podczas tych spacerow. )
Ciagle mi sie chce jesc.
Zloszcze sie na dzieci (bo trzeba rano wyjsc o 7:30 a one robia wszystko taaak woooolno)

Mam juz isc po prozac?

Tarczyce mam pod kontrola (podobno)

Kolezanka zartuje, ze powinnam miec `romans` na boku i na pewno by mi pomoglo

Averis   Czarny charakter
19 stycznia 2018 09:50
majek, prozac to nie jest rozwiązanie, ale wizyta u specjalisty jak najbardziej. Nie mysi dawać Ci leków, ale może pomóc odkryć problem 🙂 Wysyłam dużo ciepła!
Oj tam, od razu do specjalisty. A moze warto sobie odpuscic na jakis czas? Bo poprostu jest sie zmeczonym i bylo na wysokich obrotach przez x tygodni? Przeprowadzka to bardzo stresujace przezycie, plus mialas duzo innych spraw do zalatwienia, ktore zalatwilas na piatke. Do tego Swieta, tez sa stresem, wbrew pozorom, bieganina, gotowanie, prezenty, sprzatanie, etc. Dzialo sie u ciebie ostatnio, wiec nie dziwie sie ze organizm domaga sie spokojniejszego czasu, aby naladowac energie.
Czasami trzeba odpoczac (z wiekiem coraz wiecej niestety). Szmata i firany nie uciekna. Zreszta mnie tez by sie nie chcialo nic urzadzac wiedzac o tym ze idzie remont (kolejny wielki stres, nawet jesli wszystko pojdzie w miare gladko).
Takze odpusc sobie na jakis czas. I poprostu chlon netflixa bez wyrzutow sumienia. Czasami trzeba „ polezec”.. (wiem ciezko sie przestawic na taka mentalnosc bedac kobieta wychowana w PL gdzie wszystko musi byc na tiptop).
majek   zwykle sobie żartuję
19 stycznia 2018 10:12
no wlasnie moze masz racje.
Obawiam sie, ze sam fakt pojscia do specjalisty - jak mi jeszcze narzuci jakis kolejny `rygor`  - zadziala odwrotnie. Tzn utwierdze sie w przekonaniu ze cos jest nie tak i utone w tym wszystkim.
Juz mi lepiej jak sie `wypisalam` na forum.
Poczekam jeszcze z tym specjalista.

Moze zrobie cos innego, np ogarne ogrodek, sprawie sobie przyjemnosc. Zobacze efekty pracy. Bedzie mi lepiej.


Averis   Czarny charakter
19 stycznia 2018 10:21
Naprawdę nie wiem co jest takiego strasznego w konsultacji z kompetentnym człowiekiem. Jakby majek napisała, ze od dłuższego czasu boli ją kolano, to  nikogo nie dziwiłaby zalecenie skonsultowania z lekarzem. Nie rozumiem tego demonizowania. I nie znam psychiatry lub terapeuty, który komukolwiek narzuca rygor. Wręcz przeciwnie.
A moze poprostu nic nie rob? Poczekaj na lepsza pogode, wtedy ci sie zachce..
Specjalista moze poczekac, zreszta chyba wszyscy mam jakies takie przekonanie ze ciągle musimy czuc sie szczeliwi i czuc spelnieni, wiec jak tylko gorszy okres to panika. Tymczasem to chyba naturalna kolej rzeczy ze sa gorsze momenty i trzeba to przeczekac, mysle.

Averis, pisalysmy jednoczesnie. Jasne, ze jak bardzo boli kolano i dlugo to sie idzie do specjalisty. Ale jak sie poprostu zaczelo biegac czesto i dlugie dystanse (a wczesniej sie nie biegalo), to chyba jasne ze jak sie zmniejszy czestotliwosc to ono przestanie bolec bo prawdopodobnie bylo przeciazone i mozna je „wyleczyc” zmniejszajac obciazenie. I tak chyba robi przecietna osoba, nie leci od razu do specjalisty. To samo z przeziebieniem, czy od razu idzie sie do lekarza?
majek, mnie strasznie dołuje życie w bałaganie, w remoncie. Muszę mieć czysto i wtedy się czuje super. Nie znosiłam przychodzić do domu w którym był pył i kurz i wszystko na środku. A u nas to trwało całkiem długo i jeszcze nie wszystko skończone. Może musisz wziąć kogoś do pomocy kto Ci ogarnie trochę chatę?
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
19 stycznia 2018 10:26
majek, jak dotychczas znosilas zimy w Anglii? Moze to to? Mnie angielska zima strasznie dobija, tez sie robie kompletnie bez energii, nic mi sie nie chce, tylko lezec w cieple i cos ogladac. W tym roku zwlaszcza.
Też bym nie szła. Ten cały opis majek wygląda tak, że najpierw pół opisu opisuje jak to ma teoretycznie dobrze, a potem drugie pół opisu, jak to powinna remontowac dom, a jej się nie chce. A potem, że do konia też jej sie nie chce. A poza tym rozumiem, że funkcjonuje i czuje się normalnie.
No to jak się nie chce remontować,  to jesli może sobie na to pozwolić, to nich sobie odpuści i poczeka aż się jej zachce. No bo czy MUSI nam się zawsze chcieć? Zima, szaro, buro, słaba pora roku, a nam się MUSI chcieć? Mi też by się nie chciało  😉 Jak mi się nie chce jechac do konia to nie jadę. I nie wyrzucam sobie tego tego faktu, bo po co?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się