Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"

Odwszawienie konia to koszt w najgorszym wypadku 3 opakowań dużego frontline spray, odrobaczenia, wyprania lub wyparzenia sprzętu i dezynfekcji boksu roztworem sody kaustycznej.
Rok temu trafiło się mojej kobyle to paskudztwo kiedy byłam przez dwa tygodnie w szpitalu i nie przyjeżdżałam do stajni. Wróciłam i bach, koń z wytartymi plackami i strupami na uszach a w grzywie cała cywilizacja... Do dziś nie wiem skąd się to przyplątało bo na 16 koni miała tylko ona. Szybka rekcja, odpowiednie preparaty i udało się sytuację opanować, żaden inny koń nie ucierpiał 😉 Moja kobyła prawdopodobnie przy wcześniejszym odrobaczaniu wypluła część pasty i nie była w pełni odrobaczona.
[quote author=Strzyga link=topic=44.msg2648484#msg2648484 date=1486890744]
Dodofon, ej prawda, w ogóle mało miałam do czynienia z zaniedbanymi końmi, ale o wszach nie słyszałam :P
[/quote

Raz w życiu spotkałam się z zawszawionym koniem. Odwszawiałam go jakimś środkiem od weta, dziś już nie pamiętam jego nazwy, ale to było na szczęście lat i jednorazowa kąpiel. Sierść odrosła szybko w wytartych miejscach. Ale przez moment głupio wyglądał
Widziałam fakturę od weta więc wiem ile tam leczenie wyszło. Ja ja dzierwzawilam jeszcze półtora roku temu, wtedy była zadbana bo sama o nią dbalam
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
12 lutego 2017 11:32
A po co handlarz miałby kupować konia z wszami?  Przecież jest handlarzem, wie że chorego konia na rzeź nie sprzeda.


Cała ta historia jest jakąś kilometrową ściemą.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
12 lutego 2017 13:16
Tworek, i faktura jest na tysiące złotych? Za co dokładnie?
Wyczuwam jakis kit. Btw kupowanie konia za pieniadze, ktorych sie nie ma wydaje mi sie kiepskim pomyslem. A co z utrzymaniem?
Kon szlachetny za 4000 na haku nie skonczy, to niezle przebicie.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
12 lutego 2017 13:46
kokosnuss w dodatku to jest jakiś kucyk. Dlatego zaczynam się zastanawiać, kto tu wciska kit  😉 Bo było napisane, że koń już stał pod drzwiami rzeźni tylko nie wzięli. A na facebooku - że owszem, stał, dlatego że uciekł i tam pobiegł  😵
Kupowanie konia ze zbiórki to jest szajs jakich mało, a co potem? Zbiórka na jedzenie, kowala, itd? Cała ta historia jakaś nieprawdopodobna jest. Tworek pisze tak chaotycznie, że ja nic z tego nie rozumiem.
Kupowanie konia ze zbiórki to jest szajs jakich mało, a co potem? Zbiórka na jedzenie, kowala, itd? Cała ta historia jakaś nieprawdopodobna jest. Tworek pisze tak chaotycznie, że ja nic z tego nie rozumiem.


Też mi to dziwnie brzmi, ale Tworek NIE ZBIERA kasy na konia. Sama się zastanawia skąd (na już!) wykombinować kilka tysięcy.

Tworek, ja rozumiem sentymenty "ten, żaden inny, bo tak" i naprawdę życzę Ci sukcesu... Dawaj znać jak się sprawy mają.
Tworek jest młodą osobą, na dodatek pisze w emocjach - więc może się wydawać chaotyczne.

Nie nam wydawać sądy. Historia wydaje się nieprawdopodobna, ale życie pisze różne scenariusze.

Zakładam, że historia jest prawdą - z całym motaniem że koń w rzeźni, u handlarza, ze zwiał, ze policja, że wszy, że mega wielki rachunek od weta (jaki dobry handlarz altruista  - konia leczy w tys zł. i ma już 5 kupców!)

Mam nadzieję, że się dobrze skończy i koleżance uda się zrealizować swoje marzenie.
Zgadzam się z Dodofon, to jest rzeczywiście nieprawdopodobne i najpewniej handlarz ostro kręci, bo widzi że dziewczynie zależy i chce wyciągnąć jak najwięcej kasy. Trzymam kciuki za Tworek żeby wszystko się dobrze skończyło.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
13 lutego 2017 09:55
Dodofon, dlatego tworek powinna spojrzeć na to realnie.
Strzyga ale jak ma realnie spojrzeć? Zależy jej na koniu, chce go szybko odkupić i zapomnieć o tym handlarzu a nie z nim dyskutować, prowadzić polemiki i spory  🙄
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
13 lutego 2017 10:16
larabarson, chce go wykupić, ale nie ma pieniędzy, handlarz ma przedziwne wymagania finansowe, fakturę na odesłanie na tysiące złotych i "5 osob w kolejce" na konia, który został zdjęty z haka. 
Jakby miała te pieniądze, mogłaby je zaplacic i zapomnieć. Tutaj na jej miejscu, bym wszystko przeanalizowała i zastanowiła sie czy jednak nie ma sposobu, zeby handlarz spuścił z ceny.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
13 lutego 2017 10:16
Pytanie czy warto zdać się na serce czy myśleć racjonalnie.
Strzyga generalnie uważam tak samo jak Ty, w sensie że wiem że ten handlarz kantuje Tworek a ona się dwoi i troi żeby konia odebrać ale będąc na jej miejscu też bym pewnie szukała sposobu aby jak najszybciej konia zabrać do siebie i się nie wdawać z nim w gadki, bo widać że handlarzyna na 4 łapy kuty i łatwo nie odpuści.
Dwoje się i troje, po nocy nie sypiam, bo chcę żeby moje słoneczko było już w domu a nie u tego faceta
Tworek - i jak się zakończyła historia?

Uch, mam chwilowego doła. W cholerę silnego, mój opór sam mnie denerwuje, ale i denerwuje mnie wszystko łącznie  z moim terapeutą, który dziś wysłuchał cała litanię moich żali pod jego adresem  😁 wiem, że sobie z tym jakoś poradzę, bo już mam za sobą i takie doły w których myślałam tylko o tym gdzie sznur zawiesić, choć nigdy żadnego nie zawiesiłam, ale zawsze mnie to zaskakuje, że jak ruszam pewne rzeczy do przodu, to mi przychodzi takie zwątpienie w cokolwiek i to tak nagle z sekundy na sekunde i ch... Nie ma lekko z głową 🙂 Ale ruszyłam wreszcie tematy, do których mam taką awersję, ze aż mnie samą parzy myśl o nich - stąd chyba ten dól, bo bym się chciała odciąć i znowu okopać, ale postawiłam po prostu, żeby ze sobą nie walczyć,a skupić się na tym co odczuwam (normalnie emocje staram się dusić więc jak ich nie duszę to przyjemnie nie jest, ale tez jest szerokie pole do obserwacji siebie i widzę już po latach, że bez tego ani rusz...) i coś z tego mam nadzieję wyjdzie dalej. Ogólnie kosmos i chodzę po ścianach bo nagle odczuwam emocje, a nigdy ich nie odczuwam i mam ochotę wyciąć sobie dziurę w brzuchu byle ich nie czuć, no ale z drugiej strony jest takie 'o, wow, nie jestem robotem, ojej emocje, ooo'  😁 , musiałam się wyżalić, bo tak na co dzień nie mam komu, bo najbliżsi mi ludzie albo nie wiedzą o moich problemach, albo je zbywają, bo nie wiedzą jak reagować, więc tu łatwiej pomarudzić 😉 Tyle dobrze, że chce mi sie do pracy jeździć (choć to tez pewna ucieczka..... w pracy przyjemnie, bo tylko koniki i ich problemy a nie moje... ).
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
17 lutego 2017 06:51
branka, jakby co, wal do człowieka, który tez kiedyś odcinał wszystkie emocje, bo były fuj i przeszkadzały 🙂
A jest na sali ktoś kogo żre w duszę i w d*pę własny perfekcjonizm?

Kiepsko mi idzie złapanie chilla na chwilę choćby, mam we łbie poczucie że powinnam robić COŚ WAŻNEGO zamiast te głupoty... i tak okrąglutką dobę, 2h oglądania śmiesznych kotów skutkuje zjazdem psychicznym, przecież mogłam w tym czasie zrobić x/y/z. I żeby nie było, to nie chodzi o rzeczy, które muszę zrobić bo obiecałam, bo obowiązek, bo deadline, jak się pouczę na egzamin 4h to czemu nie pięć, jak pośpię do 8 to czemu nie wstałam o 6 i nie zrobiłam miliona rzeczy, czemu jem kupną sałatkę zamiast wysilić się i ugotować coś, czemu po godzinie marszobiegu wracam do domu zamiast dalej ćwiczyć, czemu mam 7 z egzaminu jak mogłabym mieć 8, no czemu... Takie jazdy non stop, przez to trochę trudności społecznych (bo mogłabym mieć mniej wieśniacki akcent w ingliszu i holenderskim i w ogóle być fajniejsza, więc się spinam przy nowych ludziach) ale głównie "głosy w mojej głowie" 😉
Plus z emocjami to w ogóle jestem na bakier, generalnie za dzieciaka miałam bana na płacze i inne smuty i złości (coś jak chłopaki nie płaczą, dżender był 😉 ) i się kontroluję skrupulatnie. Ale z tym mi nawet do zniesienia, z tą perfekcjonistyczną fazą już nie :/
kokosnuss, myślałaś o terapii? Bez sensu męczyć się z samym sobą...
_Gaga, myślałam. I mnie nie stać, bo nie finansują z ubezpieczenia (tylko kilka zaburzeń np. leczenie depresji, ale depresji to nie mam nawet pół objawu), a ja mam konkret braki w budżecie (dylematy typu czy jeść obiad czy bułkę z najtańszym smarowidłem, nie kupuję prawie nic poza jedzeniem, transportem i podstawową chemią, nawet ubrań czy podręczników), godzina terapii prywatnie to ładne kilkadziesiąt euro do stówy a samochód trzeba naprawić,  z resztą starsza jesteś i mądrzejsza ode mnie to pewnie wiesz jakie to są dylematy 😉

Więc najwcześniej w czerwcu, po zapłaceniu ostatniej raty czesnego. Się muszę przemęczyć, wiem że jest problem i staram się pilnować głosów w mojej głowie, ale to takie przykrywanie słonia kołderką.
kokosnuss, ubezpiecznie nie finansuje zwykłej porady psychologicznej (na początek)?
Dla mnie to masz objawy depresji :/ a do czerwca sporo czasu 🙁
Sprawdź może czy jednak nie dałoby rady skorzystać z pomocy specjalisty w ramach ubezpieczenia. Nie macie na uczelni jakiejś pomocy - psychologa, kogokolwiek (na niektórych uczelniach jest taka funkcja...)?
kokosnuss w każdym większym mieście są / powinny być ośrodki pomocy psychologicznej, gdzie można się zgłosić i terapię prowadzą za darmo. Sama na taką terapię chodziłam. Skoro są w Polsce, to nie chce mi się wierzyć, by zagranicą nie było. Poszukaj.
A jeśli już za tą granicą NIGDZIE i NIJAK się do psychologa nie możesz dostać, to powalcz sama. Podstawa to świadomość co jest nie tak. I tę świadomość masz. Twój perfekcjonizm Cię wykańcza, tak?
To usiądź z netem, poczytaj, pomyśl, przemyśl. Ułóż jakiś plan działania na siebie. czas na odpoczynek, czas na bumelowanie, skracaj czas obowiązków, utnij z kartką w ręku część obowiązków, rozpisz sobie na plan dnia "nicnierobienie". Stawiaj sobie plusy i minusy za prawidłowe reakcje.
Upośledzona nie jesteś, spróbuj.
Wiadomo, ze NIE ruszysz przyczyny swojego perfekcjonizmu. Bo przyczynę to ruszyłby z Tobą psycholog.
Ale nawet jeśli nie ruszysz przyczyny i nie podejdziesz do tego "przyczynowo", to możesz sama to ruszyć "objawowo", czyli od tyłu. Tak bym zrobiła.
_Gaga, pierwszych kilka (5 albo 10, nie pamiętam z głowy) porad u doradcy psychologicznego przy gabinecie rodzinnego jest za darmo. Więc to mogę ruszyć 🙂 Natomiast dłuższa terapia lub psychiatra (poza kilkoma chorobami) jest za własne. Co do depresji... nie wiem, siostra chorowała i mam ją przed oczami jak myślę o depresji. Czyli osobę, która zawalała studia, relacje z ludźmi, potem nie wstawała za bardzo z łóżka żeby jeść i się myć. I mi nie pasuje...?

Murat-Gazon, masz na myśli jakieś stowarzyszenie/fundację/inny non profit? z tego co wiem to są, kwestia kolejek ewentualnie.

Chyba się zbieram jak sójka za morze, bo mi wstyd przed własnym perfekcjonizmem, czemu mam iść po pomoc jak inni radzą sobie sami, taki głupi mechanizm 🙁 W sensie nie mam jakichś obiekcji co do terapii, szukania pomocy u psychologa/psychiatry per se, tylko czemu JA nie mogę być lepsza, silniejsza etc.

tunrida, tak staram się robić na poziomie funkcjonowania na co dzień, od d*py strony właśnie 😉 Czyli obowiązki rano, przed wyjściem o pracy, potem praca, na uczelnię a po zajęciach czas ma być mój i staram się nie myśleć nawet "że mogłabym..." ma być chill. Ale to też nie zmienia faktu, że dzień nicnierobienia mnie męczy psychicznie. Dzień wolnego od pracy i nauki to jak kara, mam niedługo spring break i już mnie to stresuje 🤔wirek:

W ogóle dzięki wszystkim :kwiatek: Niestety ciężko mi to wyłuszczyć komuś na żywo, moja postawa raczej spotyka się ze społecznym uznaniem (że aktywna fizycznie jestem, ciężko pracuję, daję z siebie wszystko, mam dobre wyniki na studiach, zdrowo jem, zawsze fajnie umalowana chodzę, żadnego chorobowego, żadnego dnia brudnych włosów i dresów, same zalety nie 😉 ?), bliskie mi osoby względnie rzucą "wyluzuj". Tylko konkubent w miarę ogarnia sprawę i goni mnie do lekarza.
branka jutro jadę negocjować cenę.. pare osób mi w tym pomoże 🙂

Ogólnie sprawa jeszcze nie zamknięta, ludzie proponowali otwarcie bazarku więc takowy powstał: https://web.facebook.com/groups/1156694504447444/
Do niedzieli można brać udział w aukcjach jest tam wystawiony sprzęt, biżuteria, ksiażki i sesje zdjęciowe 🙂 Bardzo dużo ludzi się w to zaangażowało <3 Jestem bardzo mile zaskoczona tym, jaki kierunek to wszystko obrało 🙂 Kilka osób posłało pieniądze, od tak bo chcą pomóc <3

A bazarek po wykupieniu Sońki będzie dalej aktywny, gdyby ktoś kiedyś potrzebował pomocy, dostanie ją ode mnie 🙂 Nie raz się zdarzało, że potrzebna pilna operacja albo inny koń trafił w miejsce gdzie być nie powinien.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
17 lutego 2017 13:24
kokosnuss, jeśli nie stać Cie na pomoc w Holandii, u nas tez sa porady przez Skype'a, cena pewnie bedzie oscylowała ok 100 zł za sesje, wiec pewnie mniej niz w Holandii.
Mozesz tez pewnie zadzwonić na jakaś linie psychologiczna, moze przy niektórych uniwersytetach działają tez poradnie bezpłatne. W Polsce rak jest, w Holandii tez powinno byc.

Tworek, widzisz, czyli jednak po weekendzie nie sprzedany ani nie na haku 🙂 czyli jednak kon nie jest rozchwytywany 🙂
Strzyga ale on twierdzi, że ma 5 innych kupców 😉 Tylko zależy mu na tym, żeby zarobić jak najwięcej

Właśnie mi dzwoni, ze ma klienta za 4200, uwaga : Z CZECH! 😀 Kombinuje jak koń pod górę 😉
[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] Znowu brak edycji postów
Mówiłam podpisz umowę!! Zaraz koń bedzie kosztował 5 tys
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się