Koniec z jeździectwem?

smarcik, hmm, w sumie to ciekawe bardzo, bo nie wiem co na to odpisać.
Podałaś bardzo ekstremalny przykład, ale też mi to przez myśl przeszło, co wtedy? Nieraz się zastanawiałam co żony takich gości sobie myślą, jeśli dodatkowo mają dzieci i po co im taki mąż, którego nie ma w domu przez 10 miesięcy w roku. Temat trudny, ale wszystko do dogadania zależnie od tego co było "ustalone" przed ślubem czy tam wspólnym zamieszkaniem.
Jeśli dzieje się to już w trakcie związku to jest to nie fair jeśli dany mąż obiecywał żonie biały płotek i gromadkę dzieci, a nagle zmienia wizję o 100% i postanawia siedzieć 10 miechów w górach.
Będąc w związku już trzeba iść na kompromisy.

W zakresie drobnych zmian ludzie się zmieniają czyli np chodzą więcej na siłownię lub mniej,ale to nie wpływa znacząco na nic.
Miałam na myśli raczej przykład typu: jeśli ktoś jest pedantem i lubi sprzątać obsesyjnie to raczej ten ktoś nie stanie się nagle fleją i odwrotnie. Może na chwilę, na początku znajomości będzie udawał kogoś kim nie jest, ale po czasie wspólnego mieszkania i tak pokazujemy jacy jesteśmy naprawdę. Więc jeśli jestem osobą, która od 7 rano sprząta i jest to dla mnie super ważne to albo nie brnę w związek z fleją albo przyjmuje do wiadomości, że on nigdy nie posprząta a sprzątać będę głównie ja i nie mogę wymagać, żeby on też wstawał ze mną o 7 rano i odkurzał mieszkanie.

Dokładnie uważam jak donkeyboy napisała.


donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
30 listopada 2020 15:37
Cricetidae no właśnie tutaj już naprawdę co człowiek to inna sytuacja. Ja np. uważam ze wspólne konto jest okej, nie mam sprzeciwu zwłaszcza tak jak mowisz bo wychodzi na to samo, tyle ze „swoja” cześć poza składkami na podstawy trzymamy dla siebie i tyle. Jak jest poważny wspólny wydatek np. wakacje to po połowie. Ale, mój facet dobrze wie ze zarabiam dużo mniej niż on wiec jeśli wymyśla jakieś wypasione hotele/atrakcje to proponuje ze dopłaci bo on chce mnie tam wziąć a ja niekoniecznie mogę tyle zapłacić albo w ogóle chce tam iść/robić coś (nie jestem jakoś szczególnie wymagająca, mogę spac w aucie jak trzeba). Wychodzi to dość ciekawie w praktyce bo on czesto nie jest świadomy ile kasy przepuszcza na banałach, ostatnio zdecydował ze zacznie kupować w sklepie X typu lidl a nie Y typu delikatesy Alma i sam był  zszokowany ze można dobrze za mniej i zmienił nawyki sam z siebie.

Co do żon alpinistów, oglądałam program kiedyś o jakimś panu który wziął zone alpinistkę, jej się znudziło, jemu nie, ona chciała właśnie dom i dzieci a on nie. Oczywiście rozwód przez te rozjazdy i fanatyzm wspinaczka.
Rachunek jest prosty, jeśli się ciagle bierze a nic nie daje to nie jest to kompromis i to w związku nie działa. Egoizm w związku nigdy nie działa i nie ma prawa działać. No i druga rzecz która kuleje w wielu związkach to szczerość i rozmowa. Ile to przypadków gdzie ludzie się rozchodzą bo jedna strona najpierw zarzekała się ze dzieci nie chce a potem chce np.

A co do ryzyka, i na krosie można stracić życie, nie tylko w Himalajach
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
30 listopada 2020 15:48
donkeyboy, Perlica - to ja nie czuję tego co piszecie. Totalnie. Na zmiany w zachowaniu człowieka wpływają przeróżne czynniki -> choćby to, że sporo ludzi wiąże się w stosunkowo młodym wieku, np 20-kilku lat, jeszcze na studiach czy w szkole średniej, i ich priorytety mogą zwyczajnie ewoluować. Zarzekają się, że nie chcą mieć dzieci, a potem jednak to staje się dla nich najważniejsze. Bywają domatorzy, którzy np po zmianie pracy wpadają w inne środowisko, zaczynają robić coś wspólnie z grupą i odkrywają, że jest to ich pasja, że chcą temu poświęcać czas. Albo osoby, które tryskają pasją i energią, są długo same bo zwyczajnie ciężko za nimi nadążyć.. a potem odkrywają osobę, z którą siedzenie pod kocem przed tv okazuje się dla nich ciekawsze niż dalekie podróże.


donkeyboy czy domatorzy, albo osoby, dla których rodzina jest priorytetem, to ludzie nieambitni? Można być ambitnym, i można mieć ambicje by być najlepszym piłkarzem świata, a 10 lat później mieć ambicję, by być najlepszym ojcem dla swoich dzieci. edit: nie mogę się doszukać, do czego nawiązuje Twój wpis o ryzyku, był podjęty taki temat?


Serio - w XXI wieku, w dobie, gdzie tak łatwo nam śledzić życie innych, uznałam, że określenie, iż ludzie się nie zmieniają musi być ironią.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
30 listopada 2020 16:00
smarcik Był, Perlica wspomniała na co musza się godzić żony himalaistów, wiadomo z czym się wiąże z takim hobby - ze ktoregos dnia można nie wrócić.

Co do ambicji. Ja nie generalizuje. Ale jeśli wiazesz się z kimś kto sobie chodzi pograć w piłkę towarzysko w wieku plus 20 to Lewandowskim w przeciągu 5 lat nie zostanie. W ogóle nie zostanie bo żeby nim zostać to trzeba w te piłkę zarywać od dzieciaka. To się da przewidzieć, ze ktoś ma sport, zawody i kompetytywnosc (?) w tej ambicji to będzie ścigał za tym.

Są różni domatorzy wiesz. Sama lubię siedzieć na dupie w swoim kąciku. Co nie oznacza ze nie pojadę na spontaniczna wycieczke bo tak zasugerował partner. Niektórzy wystawia nosa i pojadą gdzieś z druga połówka bo wiedza ze to sprawi im radość. Innych nie da się wyciągnąć dalej niż do Zakopanego czy 100km dalej. Mam przykład takiej pary w bardzo bliskiej rodzinie i jest to ciagle niezadowolenie „on chce jechać a ona nie, on nie ma z kim jechać wiec nie jedzie”. Na cholerę komu taki związek ja się pytam, przecież to wiezienie dla obu stron.
Jeśli masz np. ambicje mieć dzieci i być super mama, spoko. Mi nic co tego. To jest twój przepis na szczęście. Ale jeśli nie wyjaśniasz tego ze swoim partnerem który może mieć inne zdanie... to jest to przepis na nieszczęście.

Ludzie się oczywiście zmieniaja, ich motywacje, cele, itd ale charakter niekoniecznie. Jak ktoś jest uparciuchem bez braku empatii to będzie miał w nosie ze druga połówka ma „wąty” czy potrzebuje wsparcia. I to się nie zmieni.

smarcik, w takim razie powinnam dodać do zdania, że ludzie się nie zmieniają , że nie zmieniają się w pewnym wieku.
Ja piszę z mojej pozycji 38 latki i znajomych w podobnym wieku po prostu, gdzie wiesz czego chcesz, jesteś ukształtowana przez życie, ale też już w życiu poznałaś co nieco.
Wiem,że ani ja ani mój mąż nie zostaniemy w życiu himalajistami na pewno.
Jeśli dorosły człowiek nagle rzuca wszystko i zmienia się o 200% to albo zawsze udawał kogoś innego niż był albo ma problemy psychiczne albo ewentualnie się zakochał , co jest też swego rodzaju "chorobą psychiczną" ( nie mylić zakochania z miłością).
To, że ktoś kiedyś nie chciał mieć dzieci, a teraz chce to jest biologia po prostu i nie uważam tego akurat za zmianę charakteru, bo to naturalna kolej rzeczy.
Co do osoby energetycznej, która nagle dla drugiej rzuca wszystko i siedzi pod kocem to jest właśnie tak, że jak minie zauroczenie/zakochanie to za 5 lat będzie zdziwko, że jednak przesiedziałem 5 lat pod kocem, a to nie moje "ja"i odchodzę do kogoś innego, kto jednak nie chce siedzieć tylko pod kocem, bo ludzie się w środku nie zmieniają, tylko właśnie zmieniają się pod wpływem innych na krótszą lub dłuższą chwilę.

Edit: dokładnie jak  donkeyboy napisała, tylko innymi słowami.
Edit2: Narcyz pozostanie narcyzem zawsze, bo nawet nie wpadnie na to, że ma problem.

smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
30 listopada 2020 16:16
donkeyboy faktycznie - jakoś przeoczyłam ten wątek o ryzyku 😉

Myślę, że oddanie się pasji z pełnym zaangażowaniem a zostanie Lewandowskim nie jest ze sobą tożsame. Mówimy tu o sposobie życia i ilości czasu poświęcanego na daną rzecz, a nie o obiektywnych sukcesach w danej dziedzinie.

Naprawdę nie znacie nikogo, kto kochał czytać książki, a teraz biega ultramaratony? Albo kogoś, kogo pasją było malowanie obrazów w domu, a teraz jest nią np jeżdżenie na kilkudniowe rajdy? Ja bym chyba mogła wymieniać i wymieniać ludzi, których znam, a którzy potrzebowali czasu, żeby odkryć, co ich naprawdę kręci i oddać się temu - czy to nowe studia w "późniejszym" wieku, czy jakiś sport, czy zaangażowanie w działalność charytatywną..

Jeśli masz np. ambicje mieć dzieci i być super mama, spoko. Mi nic co tego. To jest twój przepis na szczęście. Ale jeśli nie wyjaśniasz tego ze swoim partnerem który może mieć inne zdanie... to jest to przepis na nieszczęście.


A tego to totalnie nie rozumiem - przecież pisałam od początku, że dla mnie kluczowym jest znalezienie partnera, który chce żyć w taki sposób jak my. Więc do czego to się odnosi? Temat, który podniosłam, to stwierdzenie "ludzie się nie zmieniają"  😉

edit: Perlica to co napisałaś, wydaje mi się nie dość, że dla wielu krzywdzące, to jeszcze skrajnie przejaskrawione. Nikt nie mówił o rzucaniu wszystkiego nagle czy nie nagle ani o jakimkolwiek rzucaniu. Serio?  😵
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
30 listopada 2020 16:28
smarcik może ja to podsumuje tak. Jeśli ja bym z dnia na dzień zaczęła mieć nowa pasje typu nie wiem, nagle chce zostać żeglarzem i żeglować po pacyfiku... to jeśli kocham mojego partnera to biorę jego pod uwagę. Czy będzie szczęśliwy. Czy mogę sobie na to pozwolić. Czy moje szczęście i marzenie nie zniszczy czegoś wiekszego. Czy moim szczęściem nie zabieram jego marzen. I jeśli działa to w obie strony, to żadne z nas nie podejmie się czegoś „z d...” co mogłoby zaszkodzić związkowi, jeśli jesteśmy dla siebie obojga priorytetem.

Dlatego mowie o egoizmie i braku komunikacji. Jeśli nie rozmawiam z nim o tym, o planach, o tym co chce, to jest to brak komunikacji. Wiadomo, może dzisiaj nie wiem ze zachce mi się żeglować za 10 lat, ale zakładając ze moje uczucie do partnera i vice versa się nie zmieni, to nie zacznę robić czegoś co miałoby nam zaszkodzić.
I tutaj już do egoizmu - jeśli ktoś nim jest, nie będzie tak myślał o tym co dobre i sprawiedliwe dla drugiej  połówki, nie szukał kompromisu typu. ok kupie łódkę i popływamy po Mazurach/wynajmiemy katamaran na pół roku i popływamy po pacyfiku żebyś miała co wspominać

I wspomniałam o tych dzieciach bo to jest sztandarowy przykład „zmiany” zdania która zmiana żadna nie jest, bo jak Perlica wytłumaczyła - to prawdziwe ja gdzieś tam siedziało. Ja np. mowie wszystkim ze nie chce dzieci, mój partner wie ze nie chce dzieci TERAZ i na pewno nie z byle kim tylko z kimś komu ufam. Bo tak naprawdę znaczenie ma to tylko dla nas dwojga zainteresowanych.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
30 listopada 2020 16:35
donkeyboy ale dalej nie rozumiem, bo tłumaczysz, że warto brać pod uwagę potrzeby partnera itp itd.. a czy ja mówię że nie? Przecież ze wszystkim się zgadzam! O egoizmie? O dzieciach? Napiszę raz jeszcze: temat, który podniosłam, to stwierdzenie "ludzie się nie zmieniają"  😉
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
30 listopada 2020 16:45
donkeyboy ale dalej nie rozumiem, bo tłumaczysz, że warto brać pod uwagę potrzeby partnera itp itd.. a czy ja mówię że nie? Przecież ze wszystkim się zgadzam! O egoizmie? O dzieciach? Napiszę raz jeszcze: temat, który podniosłam, to stwierdzenie "ludzie się nie zmieniają"   😉


No bo spytałas czy znam ludzi którzy nagle znaleźli nowa pasje i się jej totalnie oddali + znajdywanie idealnego partnera. Bez komunikacji nie dowiesz się o egoizmie. Możesz zobaczyć tylko „maskę” a nie prawdziwe „ja” i którym mówi Perlica.

Podkreślam ze ludzie owszem zmieniaja kolejność swoich priorytetów, odkrywają nowe (żeglarz), owszem, ale nie zmieniaja swojej osobowości, egoista będzie egoista, czuła i troskliwa osoba taka będzie, osoba która była ciagle oszukiwana w życiu i jest nieufna, pozostanie nieufna. O to mi chodzi, tutaj żeby człowiek się totalnie zmienił potrzeba „terapii szokowej” czasem sami pi nia sięgamy, czasem to ona znajduje nas i kształtuje.
smarcik, teraz to ja nie rozumiem jak moja wypowiedź może kogoś krzywdzić, bo nie wiem które zdanie masz na myśli. Możesz rozwinąć?
Rzeczywiście ja o niebie, ty o chlebie  😉

Znam ludzi którzy kiedyś nie biegali, a teraz biegają owszem. Tylko co z tego? To nie wpływa na ich relacje z partnerem/ współmałżonkiem, bo nie popadli w skrajność i nie rzucli wszystkiego wyjeżdżając na pół roku do kenisjkiej wioski. Trenują sobie stacjonarnie, pobiegną maraton 2 razy do roku i tyle. Jak to niby ma wpłynać na ich związek?

Piszę o rzeczach głębszych siedzących w ludziach niż biologia czy zmiana przyzwyczajeń oraz zmianach diametralnych, o które druga osoba w związku może mieć pretensje jeśli nie są wspólnie ustalone, zaakceptowane.

Może obrazowo tak: wychodzę za mąż za Micka Jaggera, to spodziewam się, że będzie ze mną siedział przed kominkiem i czytał co wieczór bajkę wspólnej gromadce dzieci?
Jeśli mam takie marzenie, to jednak wybieram innego partnera zdecydowanie, bo właśnie  tu odnosi się to stwierdzenie "widziały gały co brały". Oczywiście mogę nie trafić, bo może się okazać że ułożony ojciec gromadki dzieci to tak naprawdę psychopata mordujący młode laski w garażu, ale to się zdarza chyba jednak głównie w filmach.

Edit: literówka
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
30 listopada 2020 16:59
Edit2: Narcyz pozostanie narcyzem zawsze, bo nawet nie wpadnie na to, że ma problem.


Choćby to - kurcze, jest tyle osób dookoła, które latami starają się walczyć z różnymi cechami, a muszą czytać takie wpisy.

Ale tu nie o tym - bo nie było mowy o osobowości, tylko mowa o spędzeniu wolnego czasu. Perlica naprawdę uważasz, że tylko wyjazd do kenijskiej wioski ma wpływ na relacje? Że trzeba rzucić wszystko? Nie ma w Twoim życiu pojęcia "małych rzeczy"?

Trenują sobie stacjonarnie, pobiegną maraton 2 razy do roku i tyle. Jak to niby ma wpłynać na ich związek?

Naprawdę uważasz, że jeśli ktoś na przykład siedział w domu z dziećmi codziennie po pracy, sprzątał dom i gotował bo i tak nie miał nic lepszego do roboty, a potem zaczął wychodzić 4-5 razy w tygodniu na 2 godziny na trening, to to "nie ma jak wpłynąć na związek"?

Piszę o rzeczach głębszych siedzących w ludziach niż biologia czy zmiana przyzwyczajeń oraz zmianach diametralnych, o które druga osoba w związku może mieć pretensje jeśli nie są wspólnie ustalone, zaakceptowane.

I znowu - to widziały gały co brały, czy jednak nie widziały, bo tego nie ustaliły? To zmieniają się ci ludzie czy nie zmieniają?

Czy naprawdę nie ma u Was miejsca na nic innego poza totalnymi skrajnościami?
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
30 listopada 2020 17:09
smarcik myśle ze ciężko jest dyskutować jeśli ma się inne pojęcie „skrajności”. Nie ma nic skrajnego w tym ze ktoś chce sobie na 2h wyjść pobiegać a nigdy tego wcześniej nie robił, o ile bierze pod uwagę ze ktoś się tym dzieckiem musi w międzyczasie zająć i robi to kiedy druga połówka jest w domu na przykład, oraz nie robi scen jak ja chce wyjść na 2h coś robić.
Dla mnie to żaden problem jeśli jest to decyzja podjęta z respektem wobec drugiej strony. A dla ciebie?
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
30 listopada 2020 17:17
donkeyboy ale jakie pojęcie skrajności? O czym piszesz? Piszesz, że dla Ciebie skrajnością nie jest wyjście na trening na 2h? Zakładam, że w takim razie uznałaś, że dla kogoś jest?

Widzisz, dla mnie nic nie jest problemem - ani to, że mój chłop zacznie wychodzić na trening, ani to, że oświadczy, że chce zostać prezydentem. To nie ja twierdzę, że ludzie się nie zmieniają  😉 Dyskusja była o tym, czy wpływa to na związek, a nie o tym kto może zostać z dzieckiem a kto nie.
smarcik, ale od tego jest forum, żeby dyskutować. Serio zdanie o narcyzie może kogoś urazić?  👀 Przecież nie piszę personalnie do nikogo tylko stwierdzam fakt po prostu.
To jakby powiedzieć, że nie można w internecie umieszczać zdjęć osób z nadwagą, bo przecież tyle osób stara się schudnąć i im nie wychodzi.

Ja nie zwracam uwagi na małe rzeczy, dlatego się na nich kompletnie w życiu nie skupiam. Generalnie mam olewkę na mnóstwo aspektów i jestem wyluzowana jak gepard chester, co stanowi częsty problem, bo ciężko mnie np. ochrzanić za coś tak żebym się przejęła. Po prostu patrzę na wiele rzeczy inaczej niż przysłowiowa żona. Dlatego mój mąż mówi, że wygrał na loterii, bo twierdzi że takie baby nie istnieją co to się nie czepiają i nie mówią "domyśl się "  😂 poza mną  😁

"Naprawdę uważasz, że jeśli ktoś na przykład siedział w domu z dziećmi codziennie po pracy, sprzątał dom i gotował bo i tak nie miał nic lepszego do roboty, a potem zaczął wychodzić 4-5 razy w tygodniu na 2 godziny na trening, to to "nie ma jak wpłynąć na związek"?
Wg mnie nie powinno negatywnie, bo związek to kompromis, więc da się ogarnąć, jeśli obie strony to kumają.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
30 listopada 2020 17:32
Perlica a widziałaś, jakie były afery kiedy wyszła reklama "społeczna" Ż[s]R[/s]YJ ? Nawet tu na forum sporo osób pisało, że taka kampania jest dla nich krzywdząca. A wiele innych tego nie rozumiało. I tak, choćby na fb "zdrowa głowa" można też poczytać posty ludzi, którzy próbują z mniejszym lub większym skutkiem walczyć z narcyzmem  😉


Czy to, że coś "wpływa na związek" musi od razu oznaczać "negatywnie"? Dlaczego? Może wpłynąć pozytywnie, może neutralnie - ot po prostu coś się zmienia. Może też wpłynąć negatywnie w długiej perspektywie czasu, bo zwyczajnie drugiej osobie może zacząć brakować tej ilości chwil, jakie spędzała z pierwszą. Szczerze mówiąc, do mnie nie przemawia ta wszechobecna idea powoływania się na "kompromis" - dlaczego mamy całe życie chodzić na kompromis, zamiast dzielić życie z kimś, kto chce je spędzać tak jak my? Kompromis to takie rozwiązanie, które nie pasuje żadnej ze stron, więc po co w to iść?*


*Ok, doprecyzowuję, bo zaraz znowu wpadniecie w skrajność - jasne, gdzieś zawsze jakiś kompromis pewnie się pojawi, nigdy nie dogodzi się nikomu w 100%, więc tę dyskusję możemy sobie odpuścić już od początku, nie trzeba mnie uświadamiać, że kompromisy są czasem niezbędne  😉
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
30 listopada 2020 17:33
donkeyboy ale jakie pojęcie skrajności? O czym piszesz? Piszesz, że dla Ciebie skrajnością nie jest wyjście na trening na 2h? Zakładam, że w takim razie uznałaś, że dla kogoś jest?

Widzisz, dla mnie nic nie jest problemem - ani to, że mój chłop zacznie wychodzić na trening, ani to, że oświadczy, że chce zostać prezydentem. To nie ja twierdzę, że ludzie się nie zmieniają  😉 Dyskusja była o tym, czy wpływa to na związek, a nie o tym kto może zostać z dzieckiem a kto nie.


Czytając twoja wypowiedź odniosłam wrażenie ze zarzucasz Perlicy ze  to jest problem stad spytałam się o twoje zdanie żeby doprecyzować. Tak, dla kogoś będzie problemem. Dla egoisty, dla kogoś kto nie widzi świata poza druga połówka i wszedzie musi z nimi być, to będzie problem. Na szczęście ani mój ani twój z tego co widzę.

Ale to nie o tym mowa. Ja mowie owszem, ludzie się zmieniaja w kwestii ich motywacji, typu chce zacząć trenować 2h dziennie, ale jeśli rzucam to słowo do np. osoby o toksycznym (podkreślam) charakterze (koniec podkreślenia) to czy jest to teraz czy za 20 lat odpowiedz będzie „i po co ci to, i tak nie schudniesz” tak czy owak. To tutaj jest gdzie tych zmian nie będzie. O to mi chodzi jeśli mowie „ludzie się nie zmieniaja”.

smarcik, nie widziałam, bo nie oglądam TV, poza Netfliks ( to właśnie kompromis , bo mąż lubi seriale to się często w jakiś wciągam, bo gdybym mieszkała sama to w życiu nie posiadałabym tv).
Nadal nie uważam, że to może kogoś obrażać, bo to fakt. Ale już osoba otyła może zmienić się w szczupłą i taką zostać. A alkoholik na zawsze nim pozostanie, może za to być niepijącym alkoholikiem.
Fb nie jest od tego, od tego jest terapia, jeśli ktoś rzeczywiście chce nad sobą pracować.

Co do tych 2h to właśnie jest tak jak napisała donkeyboy, . Dla mnie oczwyiście by to problem nie był żaden.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
30 listopada 2020 17:59
Fb nie jest od tego, od tego jest terapia, jeśli ktoś rzeczywiście chce nad sobą pracować.


????

Kampania społeczna Ż[s]R[/s]YJ nie miała nic wspólnego z TV.
busch   Mad god's blessing.
30 listopada 2020 18:50
Ja myślę że przy dyskusjach o tym, czy ludzie się zmieniają, czy się nie zmieniają, warto też czasem sprawdzić czy nauka nie ma coś do powiedzenia na ten temat, od razu mniej jałowo 😉. Proszę mnie poprawić jeśli się mylę, ale zdaje się że najwięcej stoi za hipotezą że w miarę niezmienna jest tzw. wielka piątka, czyli: neurotyczność, ekstrawersja, otwartość na doświadczenie, ugodowość i sumienność. Jeśli sobie pomyślimy o przykładach z życia, to faktycznie zmiany w ramach wielkiej piątki trącą chorobą psychiczną albo ogólnie czymś poważnym, np. jakby nasz bardzo sumienny znajomy nagle wszystko zaczął olewać, to można by podejrzewać że coś bardzo złego się z nim dzieje (a z kolei jak ktoś zawsze sobie olewał, to nie traktujemy olewczości jako złego znaku). Więc pod tym względem Perlica ma rację.

Z kolei nic nie stoi na przeszkodzie, żeby osoba otwarta na doświadczenia zmieniała sobie pasje co kilka lat, a wraz z nimi przemeblowywała sobie całkiem życie. Poza tym wielka piątka to tylko stelaż i osoby z tymi samymi "pomiarami" wielkiej piątki mogą być kompletnie innymi osobnikami, więc czemu jakaś osoba nie miałaby się zmieniać w jakichś innych psychicznych aspektach, lub na tym samym 'hardware' sobie zainstalować inny 'software', np. być równie neurotyczna co zawsze, ale dzięki chociażby psychoterapii zupełnie inaczej manifestować swoją neurotyczność światu zewnętrznemu. Więc tym samym smarcik też ma rację, że ludzie jak najbardziej się zmieniają.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
30 listopada 2020 20:52
busch nauka mówi też, że niewiele rzeczy na tym świecie może dziać się i nie dziać jednocześnie.. 😉 myślę, że nie ma sensu się rozdrabniać, przecież wiadomo, że nie mówimy tu o względnie stałych cechach, jak na przykład osobowość, a po prostu zostało zarzucone, że osoba bez pasji nie może stać się 100% pasjonatem, co - jak pokazują nawet przykłady z forum - mija się z rzeczywistością.

Kończę OT zanim przyjdzie mod i wszystkie nas zbanuje 😉
smarcik, mi nie chodziło o drobne zmiany, a mniej więcej o to co napisała busch, . I nie wzięłam tego z grupy fb tylko z doświadczeń terapeutów, jako, że prywatnie o tym dużo słucham. Tylko drobna zmiana ma dla każdego z nas inną definicję  😉
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
01 grudnia 2020 08:34
Perlica ale serio musimy to ciągnąć? Jakie znowu fb? Co to za argumenty?
smarcik, nie musimy 😉
Fb- czyli facebook, bo przytaczałaś przykłady.
Naprawdę  nie ma znaczenia i nie zmeni to nic,ani w Twoim, ani moim życiu  😉

Miłego dnia  🙂
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
01 grudnia 2020 08:56
Perlica jeśli chcesz się opierać na "przykładach" które "przytaczałam" to może warto czytać je ze zrozumieniem? 😉 Pytałaś, o urażenie narcyza, o to czy taka osoba może czuć się skrzywdzona, więc odpowiedziałam co następuje:

I tak, choćby na fb "zdrowa głowa" można też poczytać posty ludzi, którzy próbują z mniejszym lub większym skutkiem walczyć z narcyzmem  😉



Serio - wystarczy wejść i sobie poczytać. A Ty na to, że "Fb nie jest od tego, od tego jest terapia, jeśli ktoś rzeczywiście chce nad sobą pracować." - to jak tu dyskutować, jeśli przeinacza się czyjeś słowa i używa w jakimś totalnie innym kontekście?

Rozumiem, że "doświadczenia terapuetów, o których dużo słuchasz" wskazują na to, że osoby narcystyczne nigdy do nich nie przychodzą i nie próbują z tym walczyć?  😉
Ze podstawowy szkielet charakteru sie nie zmienia, to jestem w stanie przyjac jak najbardziej 🙂 i wybuchowy ekstrawertyk ofc nie zostanie z dnia na dzien stonowanym introwertykiem, ale przeciez rozmawiamy o pasji (jezdzieckiej) i jej wplywie na zycie - i to akurat zmienia sie nieraz bardzo dynamicznie bez chorob psychicznych i innych zakochan w tle 😁

Mase ludzi zyje pasja, ale te pasje regularnie zmiena (a to ma diametralny wplyw na organizacje zycia i (nie)bycie w domu, czy ktos z pasja hoduje pielegnice czy zegluje po Pacyfiku), czesc ludzi pasje odkrywa dosc pozno w zyciu (mam sporo znajomych od wspinu, ktorzy zaczeli w w wieku 35+ czy 40+ i wpadli po uszy, prawie spia na panelu :P i co weekend w skalach, a wczesniej nie robili NIC outdoorowego). Mase ludzi lubi cos robic, ale na swoich warunkach - i dopoki te warunki nie sa spelnione, to dzialaj troche na pol gwizdka, a jak uklad  gwiazd jest optymalny 😉 to wkrecaja sie w to hobby na maksa.

No i jak czlowiek ma w zyciu srednio stabilnie i ciekawie, to czesto nawet myslenie o tym, czy by sie moze chcialo zeglowac po Pacyfiku schodzi na boczny tor (been there, done that), a dopiero potem jest czas na odkrywanie nowych zainteresowan. Dla jednego to bedzie w wieku 25 lat, a dla innego 45, a ze homo sapiens zwierze spoleczne to raczej nikt do tego etapu nie siedzi w izolacji i celibacie, tylko wchodzi w zwiazki. I jak taka osoba zwiazku mowi, ze nie ma potrzeby zeglowac po Pacyfiku to nie znaczy, ze od razu klamie i udaje kogos innego, tylko z reguly ze faktycznie na ten moment takiej potrzeby nie czuje

Jak zostawilam mojego toksycznego eks to mi wygarnal, ze przez lata go oklamywalam i oszukiwalam z premedytacja, bo na poczatku zwiazku mialam koni i jezdziectwa serdecznie dosc, a pod koniec sie wkrecilam na nowo, no ale to ani chybi zaplanowane z gory bylo 😂

Osobiscie nie do konca rozumiem kult szczerej rozmowy i kompromisu, jak bym z dnia na dzien odkryla zamilowanie do himalaizmu to szczera rozmowa i kompromis sprowadzajacy sie jednakowoz do niemozliwosci zrealizowania moich marzen to dalej dosc gowniany deal.

PS. W ramach kompromisu wczoraj miedzy wypadem do stajni a treningiem wspinaczkowym poszlismy do marketu budowlanego kupic te listwe 😁 ale to dalej IMO zaden realny kompromis, bo i tak mam 100% tego, co chcialam 😉
busch   Mad god's blessing.
01 grudnia 2020 16:12
kokosnuss, tylko skąd bez szczerej rozmowy i kompromisu dowiesz się, czy to będzie niemożliwość, czy coś innego? Jak bez szczerej rozmowy ogarnąć takie rzeczy? Wylecieć na himalaje i zostawić karteczkę na lodówce że wrócisz za pół roku albo w ogóle nie wrócisz jeśli nie uda się atak szczytowy? Tylko w takim układzie po co być w jakimś związku, skoro nie jest nam wcale potrzebny partner życiowy? No bo jak inaczej określić sytuację kiedy w ogóle nie interesuje Cię ani jego perspektywa, ani jego potrzeby, ani jego zdanie. Co najwyżej fwb, a nie żaden związek 😀
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
01 grudnia 2020 16:31
kokosnuss tez mam w sumie takie podejscie, jeśli facet stanąłby mi na drodze do czegoś co napawde chce i - uwaga - nie ma konkretnych argumentów przeciw, to robi się niemiło.

Będzie offtop, no ale w sumie juz jest wiec... Mieliśmy taka jazdę z psem. Z rasa psa konkretnie. Pokłóciliśmy się o to ze on nie chce spaniela, bo uwaga - spaniel jest kudłaty i nanosi błota (mówi to osoba która nigdy nie miała psa), a taka dwa razy większa akita czy labradoodle to już spoko XD

No i co, i ch... ja się wkurzyłam ze wyciąga argumenty z d... i wciska mi swoje ulubione rasy psów (pies ma być mój, za moja kasę i na mnie). I okazało się nagle ze dla niego kompromis to oznacza ze każdy ma sobie coś „ująć” w sensie, ze mamy wymyślić teraz super z dupy rasę psa żeby każdy był średnio zadowolony. No bez sensu.

I teraz wchodzi komunikacja - okazało się ze jego kolega w dzieciństwie miał spaniela i on ma złe wspomnienia z tym psem, które po przegadaniu raczej były niechlujnością jego kolegi/rodziców kolegi a nie wina psa XD

I choćby na tym głupawym przykładzie ważna jest komunikacja i kompromis. Aha, kompromis. Kompromis to nie znaczy ze każdy ma sobie „odjąć”, przynajmniej w moim mniemaniu. Uważam ze to się dzieje kiedy obie strony maja silne zdanie na ten sam temat, poważny temat, a nie jakaś bzdurę gdzie trzeba CIAGLE chodzić na kompromis. Wtedy to rzeczywiście bez sensu taki związek gdzie się żyje na pół gwizdka bo kompan ci będzie wszystko utrudniał gdzie tylko może.

I tak, już jest przekonwertowany na spaniela. Wystarczyło pogadac.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
01 grudnia 2020 16:33
donkeyboy, ale właśnie tym jest kompromis. Że każda z negocjujących stron z czegoś rezygnuje.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
01 grudnia 2020 16:51
donkeyboy, ale właśnie tym jest kompromis. Że każda z negocjujących stron z czegoś rezygnuje.


No dobra, a jeśli rezygnuje z prawa głosu na dany temat i daje drugiej stronie wolność wyboru nt. czegoś tam, to nie jest to forma kompromisu? Czy może ma to swoją nazwe jakaś?

Edit: jeszcze podkreślę ze wiadomo w niektórych sprawach się kompromisu nie uniknie ale tak jak mowie, jeśli ktoś robi wąty bezpodstawnie to na takich ciągłych kompromisach daleko się nie zajedzie, tzn ja na pewno nie zajadę, nie wiem jak inni. Jak mam z czegoś ciagle rezygnować albo iść na pół gwizdka bo druga partia ma bezpodstawne argumenty (jw), to wole te druga partie zmienić.
busch   Mad god's blessing.
01 grudnia 2020 17:42
donkeyboy, ja uważam że też porządny związek nie będzie opierał się na dziecinnych przepychankach czy "liczeniu punktów", a poza kompromisem można też osiągnąć konsensus lub po prostu jedna strona odpuszcza. To ma być partnerstwo, a nie gra w 1000 kompromisów. Nie widzę partnerstwa bez możliwości szczerej rozmowy, chęci współpracy i dobrej woli z dwóch stron.

No chyba że komuś jakoś specjalnie nie zależy na związku, a za to bardzo na egzekwowaniu wszystkich swoich marzeń, to wtedy spoko, można powiedzieć "ja będę robić co chcę, a ty możesz się dostosować lub spadać", a potem żeglować po Pacyfiku lub udać się w Himalaje 🤣
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się