Koniec z jeździectwem?

Muchozol z tą stabilizacją to zależy jak na to spojrzeć 😉 Bo stabilizuje się tak bardziej sercowo, ale do takiej stabilizacji, która oznacza dla mnie własne miejsce i spokój ducha to jeszcze niestety daleko. Straciłam dom, ukochane zwierzęta, konia, jestem po rozwodzie, od kilku miesięcy nie mogę znaleźć pracy, mieszkamy z chłopakiem kątem u rodziców - nijak nie brzmi to jak stabilizacja 😉
I właśnie z racji, że chcemy mieć swoje własne miejsce na świecie, powrót do koni, taki pełny jest chwilowo nie osiągalny finansowo.
Na bycie instruktorem nie mam umiejętności niestety. Na jazdę za pracę, nie bardzo mam czas, bo muszę jak najszybciej znaleźć jakąkolwiek pracę. No i nie jestem jeszcze mobilna, więc ciężko by było z dojazdem do stajni. Najpierw muszę dokończyć robienie prawa jazdy, w końcu. Muszę jeszcze trochę zagryźć zęby i na razie do koni tęsknić. Ale planów o kolejnym własnym koniu nie porzucam. Tylko teraz muszę się za realizację tego marzenia zabrać w dobrej kolejności, inaczej układając sobie priorytety 😉
pamirowa to jak sercowo Ci się ułożyło to już najważniejsza część 🙂. Powoli, powoli i sobie ułożysz życie jak chcesz. Upór w dążeniu do celu dużo pomaga, a po tym jak piszesz to wydaje mi się, że Ci go nie brakuje 🙂.
pamirowa, przykro słyszeć, ale układa się powoli to znaczy, że  będzie dobrze.
Trochę inaczej jest pewnie, kiedy konia musisz sprzedać, bo wyboru nie masz.
Zupełnie inaczej kiedy zdecydowałam konia sprzedać sama, a nie musiałam, więc zrozumiałe, że mi jest z tym lepiej.
Perlica, Zależy co dla kogo znaczy "wszystko albo nic". Zeszły rok miałam intensywniejszy pod kątem zawodów i wyjazd na jeden dzień (żeby później mieć jeszcze niedzielę dla siebie) to była opcja idealna. Na trzydniowych miałam poczucie straconego czasu. Nie wiem, może się zestarzałam 😂
Sankaritarina, doskonale Cię rozumiem, bo też bym wolała jechać jeden dzień albo max 2, ale finansowo nijak się nie opłaca to jednak, bo jak ? Zapłacę za Małą Rundę całość czyli 600 pln i pojade raz? albo pojadę, zepsuje to sobie mówię: jutro poprawię, a na 1 dzień już sie nie da  🙂 Więc jak już pojadę , spakuje się itp to wolę zostać na 3 choć wygodniej na 1. No i wszyscy są na 3 dni  😂 No i bankiet jest  😁
pamirowa, skąd jesteś? może jakaś revoltowa dusza ma konia, na którym mogłabyś śmigać?
tajnaa obecnie mieszkam w okolicach Jarocina w woj. wielkopolskim. I niestety brak prawka i samochodu mocno mnie ogranicza, bo dojazd do jakiejkolwiek stajni jest ciężki. Więc póki co musze się wstrzymać, bo priorytety są inne. Ja tu mam stajnię, kilka domów dalej. Więc od czasu do czasu będę pewnie jeździć. Tylko to taka malutka stajnia, na 5 koni, rekreacyjna. A to już tak jest, że jak ktoś już miał swojego konia, to chciałby czegoś więcej 😉
Od 4lat nie siedzialam na koniu. Wsiadlam w zeszly piatek poraz pierwszy od tego czasu i jest dramat  😵 nogi lataja, strzemiona wypadają, rozwnowagi zero. No jednym slowem cofnelam sie w jezdzieckim rozwoju  😜 Ale najgorsza okazala siw kondycja a w zasadzie jej brak. Po 40 minutach z wycienczenia chcialo mi sie wymiotować. Mam okazje wrocic do jazd. Kumpela z powodow zdrowotnych nie moze wsiadac a chce zeby kobyla zaczela sie ruszac po kontuzji. Pytanie takie dosc glupie... od czego zacząć? Kobyl typowo rekreacyjny. Trenera narazie nie mamy. Chcialabym poćwiczyć równowagę i odzyskac kondycję. Mysle o cwiczeniach w stepie i kłusie. Jakies podpowiedzi? Moze jakies materialy do przestudiowania?
Moon   #kulistyzajebisty
26 sierpnia 2019 12:04
Mellsii22, uprawiałaś jakieś sporty w międzyczasie? Niestety w jeździe konnej pracują mięśnie o których po takich przerwach często nie mamy nawet pojęcia :P
Musisz się po prostu znowu wjeździć i rozjeździć - ja dość "ostro" wróciłam kilka lat temu po półrocznej przerwie, bo jeździłam po 2 konie dziennie plus prowadziłam jazdy w szkółce (robiąc dziennie ok 10km - spacerki, oprowadzanki i te sprawy... X.x) więc przez pierwszy tydzień nie wiedziałam jak się nazywam i padałam na nos, ale potem szybko wróciłam do "sprawności jeździeckiej" ;-)
niekoniecznie polecam mój sposób 😁 ale Tobie radziłabym przed wsiadaniem się porozciągać po prostu. I nie wymagać od siebie od razu kondycji sportowca, jeśli się da - nie jeździj też za długo, stopniowo wydłużaj sobie jazdy, zrób taki jakby rozruch... sobie 😉
Mellsii22 ja po 5 latach wróciłam w siodło, jakiś miesiąc temu. Podobna sytuacja do Twojej, wsiadłam w siodło i jedyne co umiałam to stępować i to też było dość dyskusyjne :P U mnie dochodził jeszcze strach przed jazdą po wypadku, ale z tym już sobie poradziłam.
Zaczynałam miesiąc temu od samego stępa, skupiania się na swoim ciele podczas jazdy, pilnowania nóg, rąk, bioder, pleców ( bo przecież teorię znam, no i przed laty dość dużo jeździłam). Potem stopniowo wdrażałam pomału kłus, będąc bez kondycji nie cisnęłam kłusem godzinami, tylko najpierw pół kółka kłusa, pół stępa. I tak stopniowo więcej. Cały czas mocno skupiając się na poprawności mojego dosiadu (oczywiście nie jest i nigdy nie był idealny, ale staram się jak najlepiej umiem). I tak sobie przez miesiąc minimum 4 razy w tygodniu jeżdżę (sama bez trenera, nawet bez towarzystwa bo mam konie przy domu). Na tą chwilę śmiało powiem, że forma dość intensywnie zaczyna wracać, ciało sobie przypomniało co i jak, ja już przestałam się bać, więc jestem pewniejsza siebie i mniej zachowawcza. Jakoś to zaczyna wyglądać. Galop chciałam zostawić sobie jeszcze na później, ale wczoraj pojechałam w teren i jakoś tak samo wyszło i okazało się, że nie było żadnego problemu, ciało już wiedziało jak się trzeba ułożyć. W moim przypadku sprawdziło się wrócenie do podstaw, tak jak bym na koniu siedziała pierwszy raz. W sumie nawet dobrze, bo przez tą przerwę pozbyłam się nie tylko umiejętności, ale i złych nawyków, więc mam szansę zacząć kompletnie od zera i robić to lepiej niż te 5 lat temu 😀

Nie chciałam trenera na początek bo jakoś tak wstyd, dorosła baba, 3 swoje konie, a bierze trenera, żeby ją stępem jeździć nauczył... więc postanowiłam podstawy przypomnieć sobie sama, a po osiągnięciu tego w celu dalszego rozwoju może zacząć z kimś współpracować.
Sorry za off ale jakby tak ktoś chciał przyjechać do mnie pojechać że mną na moich koniach w teren...moje jeździectwo też się mocno ograniczyło do ..raz na pół roku...z.koni nigdy nie zrezygnuje..mam je pod domem to moi przyjaciele. Mój chłopak chce jeździć tylko czasu brak. Woj opolskie
efeemeryda   no fate but what we make.
26 sierpnia 2019 22:17
rosek0
Jak jeszcze trochę schudnę to chętnie Cię odwiedzę !  :kwiatek:
A po co chudnąć 😉 dawaj już  :kwiatek:
efeemeryda   no fate but what we make.
26 sierpnia 2019 22:23
Dawno mnie nie widziałaś  😀
rosek0, ja wprawdzie dolnośląskie, ale jak jest jakiś dojazd to chętnie kiedyś wpadnę 😀
rosek0 ja przyjadę przy okazji strzyżenia  😁
Czuje sie podniesiona na duchu przez was  :kwiatek: mam o tyle komfortową sytuacje, ze i kon jest po przerwie i nie ma parca na natychmiastowy powrót do formu wiec bedziemy sobie tuptac powoli  🏇 Ja sie na tej jednej jezdzie rzucilam na gleboka wodę... galopy i jakies skoki pojedyńcze no i w ten sposób sie zalamalam nad soba i swoim cofnieciem w rozwoju 😂
Sorry za off ale jakby tak ktoś chciał przyjechać do mnie pojechać że mną na moich koniach w teren...moje jeździectwo też się mocno ograniczyło do ..raz na pół roku...z.koni nigdy nie zrezygnuje..mam je pod domem to moi przyjaciele. Mój chłopak chce jeździć tylko czasu brak. Woj opolskie


Ja też z Opolskiego, może mamy gdzieś niedaleko do siebie? 😀
rosek0, Ty żyjesz? Słyszałam, że Ty gdzieś wyemigrowałaś, ale może to plotka ;-)
espana , vanille zapraszam ! Dojazd jest tylko autem ,ale chyba dwa razy dziennie krążą jakieś busy 😉
Perlica żyje ,żyje. Bylam w Holandii ale wróciłam z powodu choroby mojej mamy
Nie jeżdżę kolejny tydzień.... No nie wyrabiam się... a na jazdy o 21😲0 nie mam ani zdrowia, ani chęci, ani siły. I zatrważające jest to, że jakoś mi tego nie brakuje. Owszem, brakuje mi MOJEGO konia.... ale mógłby on funkcjonować na zasadzie kota tj. miłe, kochane, wspaniałe, do pogłaskania i finito. Zawody - niee, strata czasu. Treningi - niee, nie chce mi się. Pływam kilka razy w tygodniu i jest to bardziej miarodajne...
Czy to już ten koniec z jeździectwem? Czy zmęczenie materiału, które przejdzie po przerwie?

Może za jakiś czas uda mi się inaczej przeorganizować, ale póki co... no nie, rzeczywistość mnie po prostu pokonała....
Nie wiem. Ja nie jeżdżę już kilka lat. Nigdy się nie spodziewałam że do tego dojdzie. Bo bywałam u konia świątek, piątek, świt czy zmrok. Przez wiele lat.
Zmęczenie materiału prowadzi do lekkiej zmiany priorytetowów. . Chociaż główny powód to jednak brak czasu!!! Bo gdyby czas był, to i chęci by wróciły, bo nie trzeba by zmieniać priorytetów.
Aczkolwiek ja zaczynam tęsknić za sam na sam z moim koniem w lesie i chyba coś z tym niedługo zrobię.
Ja tez nie jeżdzę juz kilka lat. Czasem tęsknie, ale rzadko mi sie zdarzają takie momenty, bo zaraz sobie przypominam użeranie sie z koniem na placu, frustracje i łzy z tym związane. Albo jeżdżenie w zimę, zmarzniecie i zgrabiałe dłonie. Bleah. Wole spędzać wieczory inaczej. I to wieczne zmęczenie i brak czasu na cokolwiek, bo po pracy zaraz do konia, a w weekend cały dzien w stajni! I przypominam sobie tez moment jak zaraz tylko przestałam jezdzic. Takie lekkie poczucie winy (ktore wiele osob postronnych wzmacniało dziwiąc sie jak można miec konia i nie jezdzic albo ze mu odbija bez roboty) z ogromnym poczuciem ulgi, ze można sie wyrwać z tego kołowrotka i zyc normalnie. 🙇
Ja w sumie od czerwca.
Wsiadlam moze ze 3-4 razy na prosbe klientow.
Nie ciagnie mnie 🙂
Moze gdybym mogla sensownie trenowac na dobrym koniu - moooooooze. A tak....no nie 🙂
faith, a nie chce Ci się na swoim trenować dalej? 🙂
Ja siedziałam na koniu ostatni raz w marcu. Regularnie przestałam jeździć jakieś 3 lata temu. I wiele bym dała za powrót do jeździectwa.  Ja tęsknię nawet za użeraniem się z koniem, frustracją bo coś nie wyszło i marznięciem zimą w stajni. Brakuje mi wszystkiego co z końmi związane. Ale nie jara mnie już jazda w szkółce co rusz na innym koniu. Marzy mi się znowu własny koń, ale jakiś miły i przyjazny "tuptuś" na którym można się posnuć po placu i dla przyjemności pojechać w teren, tak na luzie. Brakuje mi po prostu końskiego przyjaciela. 
Wolała bym żeby mnie do jeździectwa już nie ciągnęło,  było by łatwiej ale no, w moim przypadku się nie da.
Co osoba to inne podejście.
Kiedyś miałam przerwę, bodajże trzy miesięczną.
Pomogła. Tak jak nie mogłam patrzeć na swojego konia,
tak nagle wróciłam z nową siłą, ale też z innym podejściem.
Lubię tą Cholerę mimo problemów. Szkoda by było to rzucić
raz, a dobrze.
Chce mi sie...
Ale na to nie mam kasy.
Utrzymanie konia pod szczecinem + treningi - w tej chwili dla mnie nierealne.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
23 listopada 2019 10:20
Ja długo szukałam dzierżawy, ale co jedno ogłoszenia to większy dramat. Z poprzednia tez miałam nie najlepsze doświadczenia.

W końcu zdecydowałam się na szkółkę raz w tygodniu. Wybrałam taka, gdzie wiem, ze konie mało chodzą, nie ma masówki, trener mnie może czegoś jeszcze nauczyć. I jestem mega zadowolona, zgrywa mi się to z mega napiętym grafikiem, nie muszę z niczego rezygnować i myśleć, co zrobić jak nie będę mogła, ani razu jeszcze nie miałam, żeby mi się nie chciało. Mam ulubionego konia, mogę go wziąć na trawkę albo ruszyć czasem w weekend jak nie mam szkoły. Kupuje i robie mu fajne rzeczy, a nie mam odpowiedzialności i obciążenia własnego konia.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się