Zootechnika- co potem?

Bischa   TAFC Polska :)
08 grudnia 2010 11:08
Zapraszam wszystkich- byłych, obecnych i przyszłych studentów zootechniki "normalnej" i końskiej z całej Polski.
Temat jest ogólny. Dyskutować można na wszystkie tematy związane z naszym kierunkiem, wymienianie się doświadczeniami, porównania.

1.Ci którzy już skończyli i (mam nadzieję) znaleźli pracę w zawodzie- prosimy o doświadczenia, jak to jest, jak to wygląda w rzeczywistości.

2.Studenci obecni-dlaczego wybrali taki kierunek, co chcą robić i czy po tym kierunku widzą swoją przyszłość w zawodzie i czy chcą w tym pracować.

3.Przyszli studenci- dlaczego ten kierunek?

To także temat informacyjny o wszelakich zjazdach, Juwenaliach (u nas na SGGW nazywa się to Ursynalia), imprezach, kursach itp.

Zapraszam serdecznie  😀
Manta   Tyłkoklep leśny =)
08 grudnia 2010 11:13
Zglaszam sie 🙂

poszlam z wyboru z nadzieja, ze kiedys bede cos hodowac - aktualnie zaluje i chyba powatpiewam w moja przyszla prace w zawodzie.

Chociaz... moze cokolwiek jako zootechnik sie zlapie - szczerze, nie mam pomyslu na to co po tym robic, jedynym pomyslem bylo otworzenie czegos wlasnego ;-)
Mój facet obecnie rok po obronie pracuje w sklepie zoologicznym. Praca przyjemna, ale zarobki...
Ja mam nadal ideały i wierzę, że słusznie wybieram się na ten kierunek. B. za parę lat myśli o tworzeniu fermy jeleniej, jeżeli uzbieramy fundusze 😉
Bischa   TAFC Polska :)
08 grudnia 2010 11:21
Manta, rozumiem, że w koniach?  😉 Masz jakieś szanse na "zaistnienie", na coś własnego?

Zapraszam do szerszych wypowiedzi też  😁 A no i zapraszam też tych, którzy studiowali, ale w pewnym momencie przerwali (Notarialna? 😉)- z jakiego powodu, jeśli to kwestia zawodowa, a nie np osobista.
kujka   new better life mode: on
08 grudnia 2010 11:37
ja nie zootechnik, wlasnie dlatego ze nie widze kompletnie przyszlosci po tych studiach dla kogos kto nie ma funduszy ani nie siedzi w tym z racji "urodzenia". szczegolnie, jesli chodzi o konie (jasne, zdarzaja sie szczesliwe przypadki from 0 to hero, ale sa to wyjatki, a ja nie o tym...).
ciekawi mnie bardzo jak duzo osob idzie/poszlo na zoo dlatego ze faktycznie maja juz jakies konkretne plany na przyszlosc z tym zwiazane a ile bo "kocha zwierzatka/koniki" i nie wie co innego moze w zwiazku z tym studiowac. no i nie da sie ukryc - nie jest sie bardzo ciezko dostac.
A potencjalnych pracodawców nie zapraszasz?
Nie mam nic wspólnego z zootechniką, ale znam kilka osób, które skończyły ten kierunek. Pracują jako instrukorzy jazdy konnej. Ich znajomi ze studiów zajmują się dystrubucją pasz lub sprzętu jeździeckiego albo skończyli dodatkowe studia na innym kierunku. W sumie chyba to takie studia, po których bardzo trudno pracować dokładnie w zawodzie. Z drugiej strony, nie powinno to dziwić, po innych kierunkach też tak jest. Np. ja kończyłam polonistykę, a zajmuję się marketingiem internetowym. 
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
08 grudnia 2010 11:59
Czuję się wywołana do odpowiedzi. 😉

W sumie zootechnika była na początku takim spontanem. A bo będzie się samowystarczalnym w układaniu 'programu' żywieniowego, bo będzie można pracować przy zwierzętach lub będzie można otworzyć jakąś własną hodowlę (np koty)
Ludzie na roku - miodzio (no wiadomo, że zdarzają się pewne wyjątki 😉 ), wykładowcy nie wszyscy fajni, ale większość do zniesienia. Niestety z doktorką od fizyki nie bardzo się polubiłyśmy, bo ja twierdziłam, że nie każdy musi lubić fizykę, a ona że da się ją polubić tylko trzeba traktować ją jak coś miłego (Pamietam jak zaczęła się pruć na forumową escadę - o matko 😵 ). Niestety nie przepuściła mnie na 2 semetr, bo stwierdziła że nie nadaję się na te studia. 😵

I jedno co dalej załuję to ludzie - na tej uczelni teraźniejszej już nie mam tak fajnie zgranego roku...
Bischa   TAFC Polska :)
08 grudnia 2010 12:06
Ja idąć na te studia miałam właśnie takie podejście, że nie bardzo wiedziałam co innego mogłabym robić, poza zwierzętami. Ale też tak na prawdę zawsze chciałam związać swoje życie zawodowe ze zwierzętami, zanim jeszcze się temat koni zaczął, w jakimś tam momencie mojego życia. Zawsze się biologią interesowałam, wszelakimi zwierzętami. Cieszę się jednocześnie, że rodzice "dali mi wolną rękę" jeśli chodzi o wybór kierunku studiów i nie zmuszali do pójścia na medycynę/farmację bo 3/4 rodziny to lekarze.
Kiedy w moim życiu zaczął się temat koni (miałam może z 10 lat? Obecnie mam prawie 29, które skończę 1 marca) chciałam związać z nimi swoją przyszłość. Mieć własną stajnię, hodowlę (folbluty, araby). I marzyłam, że te konie będą wygrywać pokazy/wyścigi.
Z czasem jednak coraz bardziej zdawałam sobie sprawę, że wyhodować czempiona to nie jest takie hop-siup. Lata pracy, doświadczenia w doborze rodziców, myślę, że też trochę i szczęścia, genetyka przecież potrafi niesamowicie zaskoczyć. Dzięki tym studiom dowiedziałam się też, że niekoniecznie z dwóch rewelacyjnych rodziców urodzi się mega-hiper-super dzieciak. Wyścigowe "doświadczenie" pokazało nie raz, że super matka nie wystarczy, by dać z super ogierem super potomka- przykład fenomenalnej Dżamajki- dzieciaki rodzą się krzywe, przeciętne, tylko tak naprawdę Dżiakomo się wybił, ale nie mógł pokazać swoich wszystkich możliwości ze względu na ciągłe kontuzje.
Stajnie właśną może i mogłabym mieć, gdyby rodzice się dołożyli do budowy- chciałabym mieć  stadko 4-6 klaczy. Rodzice jednak nie mieliby zamiaru się do tego dorzucić (o co absolutnie nie mam do nich pretensji), a na własną stajnię za własne pieniądze mnie nie stać. Nie chciałam pracować też w stadninach jakiś, w państwówce, a nie mam też tzw "pleców" by się gdzieś po znajomości zatrudnić i móc realizować własną koncepcję hodowlaną. Nie chciałam pracować całe życie jako luzak, bo teraz to się najbardziej opłaca w koniach po tym kierunku.
Tym sposobem przerzuciłam się na bydło. Mam gdzie się zaczepić, mam wujka z gospodarstwem i w tym chciałabym pracować.

Notarialna fizyka na zootechnice? Takiego kosmosu to nawet u nas na SGGW nie ma  😁
izydorex tylko widzisz, po polonistyce mniejszy problem ze znalezieniem pracy w niepokrewnych dziedzinach, bo dla szefa-matoła oznacza to, że jesteś humanistką i masz podstawy fajnych studiów. a po zootechnice... jest ciężko. prędzej zleceniodawca wyłoży Ci brief na kolana, jeżeli jesteś po studiach humanistycznych. niestety takie są realia.

ja miałam w planach analitykę medyczną, niestety dostałam się tylko niestacjonarnie, dlatego zrezygnowałam i zrobiłam rok przerwy. wolałam iść tam, gdzie czuję żę chce iść, bo mnie coś w przyszłości czeka. dlatego teraz wylądowałam na fotografii reklamowej.

a iść na jakiś kierunek, bo "nie było nigdzie miejsc", albo bo "kocham konie i chcę iść na zootechnikę" to mały samobój... pomijam tu kwestie farta, o których wspomniałą również kujka, bo są przypadki, gdzie ślepy garbatego kładzie na łopatki.

oczywiśćie trzymam kciuki za wszystkich "zootechnikowców", którzy szykują się do otwarcia stadniny lub pracy w związanym z jeździectwem zawodze i nie uwłaczam temu kierunkowi, bo nawet sama kieeedyś myśłałam o nim 😉
Bischa   TAFC Polska :)
08 grudnia 2010 12:12
A potencjalnych pracodawców nie zapraszasz?


Jak najbardziej są mile widziani  😀 Nie tylko jako koniecznie przyszli zatrudniacze kogoś z nas. Ale jak oni to widzą, jakich ludzi potrzeba w tym zawodzie, co umiejących i jak to wszystko wygląda od tej "drugiej" strony.
Manta   Tyłkoklep leśny =)
08 grudnia 2010 12:18
Manta, rozumiem, że w koniach?  😉


nie w koniach - tj konie bardziej na zasadzie hobbystycznej mialabym nadzieje miec, jakies dotacyjne najlepiej - ale to jesli by pozwolilo miejsce i finanse

W czym dokladnie - w sumie powinnam juz sie zastanawiac, ale nie oszukuje sie, wiem, ze zaraz po studiach nie dam rady, wiec po studiach jakas praca niekoniecznie w zawodzie, jak jeszcze sie troche dorobie, zastanowie, zrobie plan - i wtedy cos moze ruszy. Mam kilka opcji ktorymi jestem zainteresowana tak wstepnie. Jednak ostatnio jestem w takim stanie psychicznym, ze odrzucilam wszystkie plany pro zwierzeca na bok.

Moje szanse na zrobienie czegokolwiek to jak narazie kawalki ziemi (nie za wiele, ale moze starczy), nadzieja na dotacje unijne i nadzieja na to, ze wczesniej czegokolwiek sie dorobie no i nie ukrywam - nadzieja na wsparcie od strony taty, ktory mocno nastawil sie na to, ze pojde w rolnictwo (choc rodziny "rolniczej" nie mam, tata od urodzenia miastowy ;-) ale widzi, ze moje miejsce jest przy zwierzetach a nawet w polu a nie w miescie 🙂 )
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
08 grudnia 2010 12:18
Bischa L, No fizyka na UP właśnie jest i zbiera co roku żniwo studenckie 🤔wirek:

Ale czasem sobie myślę, że może to i dobrze, że mnie nie przepuściła? Grunt, ze z ludźmi się trzyma kontakt! 🥂
Wiwiana   szaman fanatyk
08 grudnia 2010 12:21
jakies dotacyjne najlepiej
Manta, te dotacje przemyśl dobrze. Kasa z tego gówniana, o ile w ogóle jakaś, konie chodzą po tak skandalicznych cenach, że wszystko opada, a narobić się trzeba i tak.
Manta   Tyłkoklep leśny =)
08 grudnia 2010 12:24
Wiwiana - ale zawsze cos, wiec jesli bede chciala miec wiecej niz 2 konie dla siebie, to biorac pod uwage moje upodobania to i tak mi  w wiekszosci wychodza dotacyjne ;-) ale jak mowie - o koniach zarobkowo nie mysle, to moze byc moj hobbystyczny dodatek ;-)
Wiwiana   szaman fanatyk
08 grudnia 2010 12:27
Jak będziesz miała klacze w dotacji to będziesz musiała je kryć i odchowywać źrebaki, bo bez tego zabiorą Ci dotację.
Czyli w najlepszym wypadku nastawiasz sobie stajnię koni, z którymi nie ma co zrobić, chyba że na rzeź sprzedać.
Dotacje są za hodowanie, a nie za posiadanie.

Ale i tak to gówniane pieniądze, bo co to jest 1500 zł do klaczy/rok...?

Widzę to codziennie i codziennie wysłuchuję żalów dotacyjnych hodowców.
Bischa   TAFC Polska :)
08 grudnia 2010 12:29
Notarialna u nas takie cuda, jak socjologia, psychologia (zoopsychologia też jest, chodzi o ludzką) czy Ameryka Płn, Płd, Afryka- religia, kultura 😁 Nasz prodziekan od zaocznych ma po prostu inwencję twórczą  😂
Ale i bywają ciekawe przedmioty, jak produkcja mleka i mięsa wołowego, czy zoopsychologia  😉 Z tych dodatkowych do wyboru.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
08 grudnia 2010 12:36
Bischa L, Wolałabym psychologię niż tą dupną fizykę... 😉
Bischa L, No fizyka na UP właśnie jest i zbiera co roku żniwo studenckie 🤔wirek:

Ale czasem sobie myślę, że może to i dobrze, że mnie nie przepuściła? Grunt, ze z ludźmi się trzyma kontakt! 🥂


Notarialna byłaś na uniwerku przyrodniczym we wrocławiu?
Bischa   TAFC Polska :)
08 grudnia 2010 12:39
Uwierz, że jakbyś miała mieć zajęcia z TYM panem, zmieniłabys zdanie  🤣 Ja siedziałam i się nudziłam, a ludzką psychologią się trochę interesuję i miałam nadzieję, że będzie to ciekawe, a tu zonk  🙄 Socjologia- facet jeszcze gorszy  😵 Nasz dziekan obrypywał go od stóp do głów jak ten na nas marudził, tak go lubił  😂 Ten od socjologii to "nasz" na wydziale socjologicznym na SGGW pracuje. Psychiczny z innej uczelni był.
hanoverka odpowiem za Notarialną- tak  😉
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
08 grudnia 2010 12:40
hanoverka, Tak byłam na UP - bajzel jakich mało 😁

Legitymacji w ogóle nie otrzymałam, bo panowie z serwerowni jakoś nie byli chętni do druknięcia nowych, a potrafili AŻ 3-4 legitki tygodniowo wydrukować mówiąc przy tym, że oni przecież wydrukowali już dla całego kierunku.

😁 😵
I mówisz o Takiej czarnej profesorce z biofizyki?
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
08 grudnia 2010 12:44
hanoverka, Młoda, włosy powyżej ramion i miała czarne.
edzia69   Kolorowe jest piękne!
08 grudnia 2010 12:44
Wiwiana - ale zawsze cos, wiec jesli bede chciala miec wiecej niz 2 konie dla siebie, to biorac pod uwage moje upodobania to i tak mi  w wiekszosci wychodza dotacyjne ;-) ale jak mowie - o koniach zarobkowo nie mysle, to moze byc moj hobbystyczny dodatek ;-)

za pomysł z dotacjami u koni, ktoś w Piekle się będzie smażył, ma u mnie specjalnie miejsce zarezerwowane!!
ALL INCLUSIVE!
notarialna, myślałam, że miałaś tą co ja miałąm. Czarne włosy, strasza, zadbana. Wykłady o 7.30, lista obecności. Egzamin cięzki jak na pierwsy semestr, ale baaardzo miło go wspominam, szczególnie 3 poprawkę 😁

Ja żałuję do tej pory zootechniki, ale głupio jest mi teraz zrezygnować, juz za późno. gdybym wcześniej znała program studiów to bym sie nie pchała. Szłam ze względu na konie, a okazało się, że oni preferuja świnie, bydło i kury.
Mam kontakty ożywione z absolwentami, studentami zootechniki -chociaż to się jakoś teraz inaczej nazywa.
Kiedyś policzyłam ile takich osób "przeszło mi przez ręce" i aż się sama zdziwiłam jak wiele.
Mogę powiedzieć, że przełamywałam opory weterynarii i stworzyłam precedens zatrudniając zootechników w bastionach zawodu. Teraz wielu pracuje i w laboratorium i w inspekcji.
Do dziś wielu lekarzy patrzy na mnie za to krzywo. Szczególnie jak ich wizytuje czy szkoli zootechnik.
Dawniej nie do pojęcia.
Jest różnie - na ogół te studia dają marne podstawy do pracy .
Liczyłam na więcej, przyznaję. Nie spotkałam absolwentów SGGW - może jest inaczej?
Jednak już prawie połowa u mnie w pracy to nie weci. I jestem zadowolona bardzo.
Uczę, szkolę praktycznie na nowo z dobrym efektem. Szkoda,że zarobki są kiepskie.
Bischa   TAFC Polska :)
08 grudnia 2010 12:51
Moje przeboje z legitymacją były jeszcze lepsze.
Miałam kiedyś starą, jeszcze "książeczkową", którą swego czasu zgubiłam razem z indeksem, nie wiem jak nie wiem kiedy- indeks się znalazł na szczęście, legitymacja nie. Weszły juz te nowe, co jak dowód wyglądają. Ile ja się nawojowałam, ile naprosiłam- czekałam 1,5 roku, zrobili jak nowe roczniki przyszły. Bo centrum informatyczne (kiedyś w rozmowie w dziekanacie, powiedziałam olimpijskie, zamiast informatyczne  😂 ) miało w dupie wszystko i dla jednego studenta nie będą specjalnie robić legitymacji. Kiedy ją wreszcie dostałam po roku udało mi się ją złamać na 3 części. Szlag mnie trafił, jak sobie przypomniałam ile o tamtą wojowałam. Oddałam do dziekana (poprzednio rozmawiałam i załatwiałam z naszą babką z dziekanatu) razem z podaniem o wyrobienie nowej. Dwa dni później mająć zajęcia z ów dziekanem zapytałam, kiedy legitymacja będzie, a on do mnie, że za tydzień, 1,5 max. W momencie gdy opowiedziałam historię z poprzednią legitymacją uwierzyć nie mógł, a było to za jego też kadencji, tylko wtedy chyba trafiałam tak, że nie było go w dziekanacie akurat.
Bischa L, od 12-go roku życia powtarzałam, że będę zootechnikiem. Pracowałam w stajniach, na fermie strusi, zajmowałam się transportem koni, prowadziłam stajnię pensjonatową, współpracowałam z sklepem z branży, pracowałam dla hurtowni z artykułami jeździeckimi i w zootechnicznej. Mam jeszcze 100 innych pomysłów na czarną godzinę.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
08 grudnia 2010 12:54
hanoverka, Aaa ty mówisz o wykładach. A ja myślałam o ćwiczeniach.

Taak, fizyka była o świetnej porze. Z samego rana, na dzień dobry wzory i liczenie. Raz byłam tak zmęczona po zarwanej nocy nad prawem rolniczym (czy jak to tam się zwało), że z tego wszystkiego przespałam botanikę, część prawa rolnego i drzemałam na ostatnim 😁
Bischa   TAFC Polska :)
08 grudnia 2010 12:55
bera7 no widzisz. Pomysł się zawsze znajdzie.
Ty planowo skończyłaś studia, czy miałaś jakieś przerwy?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się