paszport konia- co i jak?

Koniuszek jest rubryka w paszporcie na str 29, gdzie można zrobić adnotacje ,że koń nie jest przeznaczony do uboju w celach spożywczych dla ludzi . Adnotacje taką robi lekarz weterynarii na Twój wniosek . Adnotacja informuję nie o tym, że zostały użyte leki które uniemożliwiają spożycie konia , tylko informuję, że koń takie lekki może mieć podane  jeżeli zajdzie taka potrzeba ponieważ nie jest przeznaczony na ubój  i teoretycznie powinno to zabezpieczyć konia przed sprzedażą  na ubój pod warunkiem uczciwości sprzedającego i ubojni . Moje konie taką adnotacje mają .
niesobia, z tym, że wydaje mi się, ze taki paszport wystarczy zgubić i wyrobić dokument zastępczy (?)
Halo : słusznie zauważyłaś , że właścicielem może być nieletnia , a na umowie musi być kontrasygnata prawnego opiekuna i według informacji z mojego związku nazwisko opiekuna musi znaleźć się w paszporcie. Wyobraź sobie sytuację, że osoba nieletnia(czy ma 14 czy szesnaście lat wszystko jedno) ) realizuje przepisy o nierozprzestrzenianiu chorób zakaźnych, odpowiada za dobrostan i jest podmiotem kontrolowanym przez PIW albo wykonuje procedury związane z utylizacja konia , potwierdza odbiór karty leczenia u weta i wiele innych - nie ma do tego prawa w myśl obowiązujących w Polsce przepisów. Dlatego wprowadzono takie rozwiązanie od którego słusznie rozpoczęłaś, a ja dokończyłem.
W paszporcie konia skończyło się miejsce na szczepienia... Co zrobić w takim przypadku, żebym na zawodach nie miała problemu?
Gaga to też napisałem , że teoretycznie i pod warunkiem uczciwości   😉 Zabezpieczyć konia na 100% przed windą pewnie ten zapis nie zabezpieczy , ale zawsze to jakaś przeszkoda jest .
Mam pytanie. Mam klacz w paszporcie zapisana jako typ szlachetny po rodzicach NN, zaźrebiona ogierem z licencją holsztyn. Czy źrebak będzie wpisany już jako szlachetna półkrew?
I proszę nie krzyczeć że niedopilnowane, czy NN - wiedziałam o tym kupując - to konik mój a mały też zostanie u mnie. Chciałabym tylko wiedzieć czy z każdym pokoleniem da się to w końcu wyprostować?
Dziękuje za wszystkie odpowiedzi i pozdrawiam. 


EDIT: melehowicz, marysia550 - faktycznie chyba macie rację  :kwiatek:
Koniuszek jest rubryka w paszporcie na str 29, gdzie można zrobić adnotacje ,że koń nie jest przeznaczony do uboju w celach spożywczych dla ludzi . Adnotacje taką robi lekarz weterynarii na Twój wniosek . Adnotacja informuję nie o tym, że zostały użyte leki które uniemożliwiają spożycie konia , tylko informuję, że koń takie lekki może mieć podane  jeżeli zajdzie taka potrzeba ponieważ nie jest przeznaczony na ubój   i teoretycznie powinno to zabezpieczyć konia przed sprzedażą  na ubój pod warunkiem uczciwości sprzedającego i ubojni . Moje konie taką adnotacje mają .


O to właśnie chodziło!😀 dziękuję bardzo :3
melehowicz, są dwie opcje: albo to, o czym piszesz to nieprawda, bo dotyczy Władającego koniem a nie właściciela, czyli np. właściciela pensjonatu (jak powszechnie wiadomo 😉 to Władający koniem, czyli ten, u kogo koń przebywa - ma stale dysponować paszportem konia) albo istnieją komunistyczne, wzajemnie sprzeczne przepisy.
Ponieważ z aktu własności wynika domniemanie, że właściciel jest w stanie dokonywać "zwykłego dozoru" nad swoją własnością, inaczej nie mógłby być właścicielem.

Koniuszek, to, że koniowaty nie jest przeznaczony do spożycia przez Ludzi, minimalizuje jego szansa na ubój gdzieś do 3 roku życia, potem już nie, bo starsze konie z zasady nie są przeznaczone do spożycia przez ludzi, i nie w tym celu są skupowane na rzeź.
Aby nie robić  🚫 w wątku o nietypowych ogłoszeniach to zapytam tu. Jest matką jest rasy westfalskiej, a ojciec rasy holsztyńskiej. A przy opisie zrebaka z rej pary w paszport wpisano polski koń szlachetnej połkrwi. Czy mogli wpisać taką rasę źrebakowi?
W Polsce nie mieli innego wyjścia. Inaczej sprawa ma się w przypadku gdybyś zgłosiła źrebaka do opisu w innym zagranicznym związku. Wtedy przyjechałby inspektor z tego związku, opisałby źrebaka skasował wpisowe do związku, opłatę za wystawienie paszportu i źrebak miałby paszport zagranicznego związku. Dodatkowo trzeba by sprawdzić czy dany ogier był uznany w tym domniemanym związku i do jakiej księgi źrebak byłby wpisany (wstępnej czy głównej) W poszczególnych związkach mogą być inne procedury np Zangerscheide. (Tam są jakieś kołomyje z czipem, ale nie znam się na tym przypadku dokładnie). Trzeba wiedzieć, chyba o tym już pisałem, że fakt urodzenia się matki i ojca tego źrebaka w księgach westfalskiej i holsztyńskiej nie oznacza, że są to konie wpisane do księgi głównej tych ras.
Dodatkowo trzeba by sprawdzić czy dany ogier był uznany w tym domniemanym związku i do jakiej księgi źrebak byłby wpisany (wstępnej czy głównej) W poszczególnych związkach mogą być inne procedury np Zangerscheide. (Tam są jakieś kołomyje z czipem, ale nie znam się na tym przypadku dokładnie). Trzeba wiedzieć, chyba o tym już pisałem, że fakt urodzenia się matki i ojca tego źrebaka w księgach westfalskiej i holsztyńskiej nie oznacza, że są to konie wpisane do księgi głównej tych ras.


Możesz sprecyzować o jakie problemy z czipem chodzi w Zangersheide, bo przyznam szczerze że rejestrowałam u nich kilka źrebaków i nigdy żadnych problemów nie było - z niczym zresztą
Sprawę znam słabo dlatego dodałem takie wtrącenie w tej sprawie. Był czas kiedy "opisu  dokonywano w tym związku na odległość, ważne było aby hodowca dosłał włosy długie od źrebaka (z cebulkami). Jak weszło obowiązkowe czipowanie to nie wiem jak tam się zmieniły procedury i czy te "procedury" były oficjalne, czy tez jak zwykle polski przedstawiciel coś sobie upraszczał. Chętnie poznam wersje oficjalna i obecnie obowiązującą.

Ok ! ogarnąłem ze strony księgi. Sprawa jest standardowa, jak we wszystkich księgach.
A to proszę bardzo:
- rejestracja na stronie
- przysyłają własny diagram do opisu (już częściowo wypełniony danymi źrebaka), woreczek na włosy i fakturę za paszport
- zamawia się dowolnego weta z uprawnieniami FEI
- zamówiony wet robi opis, czipuje (swoim czipem), pobiera kłaki
- pakujesz wszystko w kopertę, wysyłasz i czekasz na paszport.

Nie miałam do czynienia z żadnymi pośrednikami może dlatego nigdy nie było żadnych szopek 😉
To prawie się zgadza za wyjątkiem weta FEI - bo na stronie związku jest trochę inaczej. Przy odrobinie przymkniętym oku można przyjąć że ten zapis ze strony nie wyklucza takiej procedury, bo kto zabroni związkowi zrobić z każdego weta FEI inspektora hodowlanego związku. Ciekawe skąd wet ma czip belgijski - pewnie musi mieć jakieś porozumienie!?


Pomijam fakt, że opisywanie w Polsce źrebiąt przez niezarejestrowane w Polsce związki (uprawnione do prowadzenia rejestru koniowatych) jest nielegalne z punktu widzenia prawa europejskiego i polskiego. Ale to zupełnie na marginesie. Z tego co widziałem to np hanower wpisuje jako miejsce opisu Celle. (tłumaczą sie tym, że w Polsce nie wolno palić piętna. 😉
Tylko proszę nie napadajcie na mnie że się czepiam.... nic mi do tego.
To prawie się zgadza za wyjątkiem weta FEI - bo na stronie związku jest trochę inaczej. Przy odrobinie przymkniętym oku można przyjąć że ten zapis ze strony nie wyklucza takiej procedury, bo kto zabroni związkowi zrobić z każdego weta FEI inspektora hodowlanego związku. Ciekawe skąd wet ma czip belgijski - pewnie musi mieć jakieś porozumienie!?



A czy musi mieć chip belgijski? wątpię
ja jak opisywałam źrebaki to zapytano mnie (wet) jaki chcę numer chipa - polski (616) czy europejski - wybrałam polski, ot, tak, żeby jednak maluchy miały coś z naszym krajem wspólnego, choć nie wiem po co 😉

kto zabroni związkowi zrobić z weta FEI inspektora związku? a no nikt, bo niby dlaczego miałby zabronić? i po co inspektor zaraz?
jeśli wet jest przeszkolony do odczytywania paszportów i identyfikacji koni to i opisać potrafi, zwłaszcza, że ma uprawnienia do opisu do paszportu FEI
nie rozumiem dlaczego lekarz, który opisuje konia 5 lat i więcej do FEI, nie miałby potrafić opisać źrebaka
Ja tez nie mam nic przeciw takiemu rozwiązaniu. Porównuje tylko informację ze strony Z i faktycznie realizowaną procedurą.
Nie ma nic takiego co nazywa się czip europejski. Każdy kraj prowadzi swój rejestr koniowatych i każdy ma swój numer. Belgia także.

Nie ma nic takiego co nazywa się czip europejski. Każdy kraj prowadzi swój rejestr koniowatych i każdy ma swój numer. Belgia także.


Jest coś takiego jak numer ICAR przydzielony "wspólnie" różnym krajom i producentom. Wspólny, znaczy niczyj i dla wszystkich tak w skrócie  😉
Poza tym mamy też kod 9xx, który przydzielany jest także danym producentom niezależnie od ich kraju pochodzenia.
Lub można wybrać chipa z kodem kraju, np kod 616 jest naszym kodem, a dopiero następne 3 cyfry to kod producenta  😉
999 to wpis do rejestru koniowatych bez księgi rasowej.
ICAR to system prywatny którym można sobie nawet chomika zaczipowć - nie uznawany w Unii Europejskiej jako oficjalny sposób identyfikacji zwierząt gospodarskich.
999 to wpis do rejestru koniowatych bez księgi rasowej.



Nie mówię o wpisie do Księgi, a numerze mikrochipa....

cóż, moje konie chipowane z nr 616, paszporty wydany za granicą i akceptowany w PL 🙂
i wszystko się zgadza.
niby się zgadza, ale nie koniecznie...
bo mówimy o dwóch różnych bajkach....
numer chipa, a numer przyżyciowy to co innego 😉


Ogólnie tak, tyle że ja o czipach oficjalnych a ty o takich od straży miejskiej. Nie czepiajmy się słówek. I tak sie nie dowiedziałem jak to jest z ta procedurą opisaną na stronie Z.
Mam pytanie kupuje konia w pl, docelowo zawoże do niemiec. Czy musze w paszporcie w polsce zmienić własciciela czy robie to w niemczech?
Musisz zmienić właściciela w związku, w którym zarejestrowany jest koń.
zdaje się że w Niemczech trzeba go zarejestrować...
News dnia - żeby wpisać koniowatego do rejestru PZHK, będzie konieczne wykonanie tłumaczenia (przez tłumacza przysięgłego) paszportu. Za dobrze nie wiadomo, które strony trzeba tłumaczyć - bo wersje się różnią, zaczynając od pierwszych pięciu stron, a kończąc na całym paszporcie  🤔wirek:
To pomysł ministerstwa, czyli PISu. Ciekawe, ile zapłacę za takie tłumaczenie, bo muszę z nim zdążyć przed wtorkiem...
quantanamera
To już obowiązuje?  🙄
Dava   kiss kiss bang bang
28 stycznia 2017 07:17
Oboeiazuje, z holenderskiego masz ponad 400zl za jeden paszport, bo musza byc przetlumaczone wszystkie pierdy, tupy plec i kolor
quantanamera, jak wpisywałam klacz do rejestru w Związku Hodowców Kłusaków (koń zarejestrowany w HVT - niemieckim związku) - też musiałam wszystkie papiery tłumaczyć... a to było (łomatkoicórko) 16 lat temu 🙂
News dnia - żeby wpisać koniowatego do rejestru PZHK, będzie konieczne wykonanie tłumaczenia (przez tłumacza przysięgłego) paszportu. Za dobrze nie wiadomo, które strony trzeba tłumaczyć - bo wersje się różnią, zaczynając od pierwszych pięciu stron, a kończąc na całym paszporcie  🤔wirek:
To pomysł ministerstwa, czyli PISu. Ciekawe, ile zapłacę za takie tłumaczenie, bo muszę z nim zdążyć przed wtorkiem...


Wcale nie news dnia, ja przerejestrowywałam we wrześniu i już wymagali tłumacza  😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się