Wkurzają mnie dzieci i presja macierzyństwa -wydzielony z "kto/co mnie wkurza.."

:przytul: Życie.....
poszłam spać po prostu. Nie będę nikogo przekonywać , że macierzyństwo i dzieci są cudowne, bo tak nie jest i nigdzie tego nie napisałam.
Nad dziećmi na ulicy czy w tv czy gdziekolwiek też się nie rozpływam w uśmiechach i tacy co tak robią śmieszą mnie. Tak samo mnie śmieszą maniacy w drugą stronę.


Co do tych dzieci to Matka Natura się ubezpieczyła. Jak się pojawia własne dziecko to hormony ustawiaja się tak,
że się je kocha i się o nie dba. Oczywiście bywają wyjątki, ale rzadko.
Moja znajoma była zaskoczona przez personel szpitala - położyli jej na brzuch czy piersi noworodka "prosto z pieca" .
Takiego jeszcze nie umytego. Miało to wzmocnić ich więź. W efekcie zajeło jej cztery (sic!) lata,żeby po tym ochłonąć.
Ale wtedy była taka moda .
Z dziećmi jest tak jak z partnerem w miłości - dzieci się kocha i chroni a partnera się nie czuje węchem negatywnie.
Taka sztuczka przyrodnicza.
A ja też wolę noworodki końskie od ludzkich. 💘
no widzicie. a mnie zrebaczki tez nie kreca 😀
Tania, znajoma musiala miec spora traume po tym. choc dobrze,ze po 4 latach, ale przeszlo.
no widzicie. a mnie zrebaczki tez nie kreca 😀
Tania, znajoma musiala miec spora traume po tym. choc dobrze,ze po 4 latach, ale przeszlo.

Przeszło trochę. Kochającą mamusią to ona nie jest raczej. Straciła coś i ona i dzieciak.
Ale pomyślałam,że jest jeszcze inny aspekt: jak się bardzo kocha ojca przyszłego dziecka to jakoś łatwiej to idzie.
No, tak się pragnie mieć część tego ukochanego. Może tu jest klucz do zagadki?
marysia550, no, wiesz, ja się tam na świat nie prosiłam. 😉 Z resztą, własnych dzieci mieć nie chcę, niektórzy ludzie nie powinni się rozmnażać. 😉
Poza tym - tak, dla mnie dzieci SĄ obrzydliwe. Konkretnie niemowlaki bo starsze są ok. Asystowałam przy zabiegach typu zmienianie pieluch, wycieranie buzi, wymiotowanie na rodzica i tak dalej, bo dość często widywałam się z koleżanką, która miała takiego małego, a że długo nie miała go z kim zostawić, no to zabierała go wszędzie i też wszędzie wszystko z nim robiła [łącznie z karmieniem]. Poważnie, obrzydzało mnie to. Trauma do końca życia. Chciałam pomstować w pewnym momencie dlaczego Bóg kobiety pokarał macierzyństwem. Najpierw 9 miesięcy mąk i cierpienia, a potem coś, co w kółko krzyczy, ślini się, robi w  pieluchy i tak dalej, aż do powiedzmy, 3-4 roku życia(?).
Swoją drogą, ciekawe zjawisko -> ktoś mówi coś, co się nie podoba osobom, których to dotyczy, ale jednocześnie rozgranicza pewne rzeczy, a ludzie i tak pamiętają o "tym złym" -> stronę temu powiedziałam, że starsze dzieci są fajne 😀iabeł: Ostatnio się bawiłam z 6 letnią córą znajomego, fajnie było, dziecko przede mną nie uciekło 😁  Ale pieluchy dalej obrzydzają!
Sankaritarina jeśli dobrze myślę- zakochasz się kiedyś tak na całe życie i wszystkie nastroje antydziecinne znikną.
Zobaczysz.
do brzydzących sie niemowlakami: najgorsze jest to, że te wszystkie tak wkurzające Was przepowiednie sprawdzają sie w 80-90 % 😀iabeł: większość młodych osób plujących na dzieci można 10 lat później spotkać z własnym kochanym przychówkiem (oczywiście, oczywiście, akurat Wy możecie byc w tych 10%, podobnie jak np. mój niezlomny brat  :icon_razz🙂
prawdopodobnie przeczucie tej sprawdzalności wkurza jeszcze bardziej  😁
sama omijałam dzieci i wózki szerokim łukiem a myśl o własnym była dla mnie podobnie abstrakcyjna jak ta, że kiedys umrę. aż tu pewnego dnia "się postanowiło samo" i dalej z górki. natura, przed którą tak wielu się broni, przeważnie w tej sprawie zwycięża 😉 choć nie zawsze, fakt.

🚫
Tania, to "prosto z pieca", to dziś standart do którego dąży się wszędzie dzięki akcji "Rodzić po ludzku". Wpisz sobie w google  "skóra do skóry" albo poczytaj tu 😉 Dla naszego gatunku jest to najlepsze co może sie zdarzyc w pierwszych minutach życia, dla matki i jej systemu hormonalnego oraz psychiki też b. ważne
Generalnie Twoja znajoma ze swoimi reakcjami musiala należeć do wyjątków, które wszak zawsze sie zdarzają. Albo coś spaprała obsługa szpitala

Halo milo mi
(dowcip o którym myślisz, już się tu pojawił, bez żadnych niedomówień 😉 : [url=http://voltopiry.pl/forum/index.php/topic,17.msg735598.html#msg735598]klik[/url])

Poza tym - tak, dla mnie dzieci SĄ obrzydliwe. Konkretnie niemowlaki bo starsze są ok. Asystowałam przy zabiegach typu zmienianie pieluch, wycieranie buzi, wymiotowanie na rodzica i tak dalej, bo dość często widywałam się z koleżanką, która miała takiego małego, a że długo nie miała go z kim zostawić, no to zabierała go wszędzie i też wszędzie wszystko z nim robiła [łącznie z karmieniem]. Poważnie, obrzydzało mnie to. Trauma do końca życia. Chciałam pomstować w pewnym momencie dlaczego Bóg kobiety pokarał macierzyństwem. Najpierw 9 miesięcy mąk i cierpienia, a potem coś, co w kółko krzyczy, ślini się, robi w  pieluchy i tak dalej, aż do powiedzmy, 3-4 roku życia(?).



Mam 4-miesięczne dziecko, które robi te wszystkie obrzydliwe rzeczy. Ale nikt nigdy nie cieszył się tak bardzo, że mnie widzi, o każdej porze dnia i nocy. Za taką radość jestem w stanie wymienić tysiąc obsranych pieluch.

Karmienie uważam za na tyle intymne, że nie "wywaliłabym cyca" przy obcych - a nawet rodzinie - za nic. Jak patrzę np. w centrach handlowych na panie z cycami, to robi mi się niefajnie i nadziwić się nie mogę że dla nich to jest OK. Poród był fajnym przeżyciem, pomimo bólu i krwi. Nie było w nim nic obrzydliwego, tylko sporo krwi, ale więcej krwi jest np. przy wypadku samochodowym - i pomoc rannym była bardziej obrzydliwa. A położenie dziecka na klatę jak wyszło z pieca było najwspanialszym przeżyciem w moim życiu.

Wkurza mnie, jak piszecie o przełożeniu przez kolano czy klapsie w gołą dupę. OK - jak koń jest niewychowany, to się go ustawia, ale to ktoś inny go niewychował, a teraz się go naprawia. A dziecka niewychowali rodzice, skoro się tak zachowuje - narobili błędów i teraz nie potrafią sobie poradzić więc najprościej przełożyć przez kolano. Szalenie to sprawiedliwe i buduje zaufanie do świata, prawda?

Jestem jedynaczką i nie wiem, jak epiej dla innych - ale sama nigdy własnemu dziecku nie zafundowałabym bycia jedynym. Cała para w jedno dziecko, a później cała odpowiedzialność na nim, zero wsparcia ze strony rodzeństwa - również wspaniale.
Dzieci są fajne ❗
Cudze i gotowane, tylko jak się gotuje, to trza za uszy trzymać, coby się nie poparzyć  😜

Nie jestem fanką dzieci. Nie ciuciam, nie noszę, nie bawię, BO NIE LUBIĘ. Chociaż moja bratanica najmilej wspomina, gdy ja z nią siedziałam, bo gadałam z nią jak z kumpelą i robiłyśmy same "dorosłe" rzeczy.

Zawsze twierdziłam, że nie będę miała dzieci, bo ich nie cierpię, bo jest to obrzydliwe i w ogóle w d... mam taki interes, ja chcę sobie pożyć.

No i pożyłam se. Poużywałam życia, aż w końcu chyba "dorosłam" do macierzyństwa, choć nie uważam, żeby obsraniec i obrzyganiec to było coś najsłodszego na świecie, ale da się to przeżyć. Jest to niestety nieodłącznie związane z posiadaniem niemowlaka. Sprzątam kupska po fretce i nawet jestem w stanie "przeżyć" jej jadowite bącury, to i przewijanie przeżyję. Choć moja znajoma, której nigdy nie przeszkadzało wywalanie gnoju ze stajni, przy przewijaniu swojej córki MUSIAŁA zakładać "maskę" z pieluchy, bo odruch wymiotny uniemożliwiał jej wykonanie tej czynności i groził zarzyganiem własnego dziecka.

Zafunduje sobie dziecko, bo po trzydziestce zamiast cieszyć się wolnością, używać życia i realizować marzenia, powoli popadam w wygodnictwo. Oklapłam ❗ Potrzebuję motywacji do działania i myślę, że dziecko takową mi da. Poza tym, już mi się chce, bo ileż można matkować chłopu  😁
BASZNIA   mleczna i deserowa
15 października 2010 10:12
A poza wszysykim glupio tak wyremontowana stajnie, chate itp zostawic skarbowi panstwa 😉.

Za dziecmi nie przepadam, serio. Ale tez mowienie, ze nic innego nie robia poza sraniem, zyganiem, wyciem zarciem i spaniem to gruuuba przesada. A nie mialam jakichs mega grzecznych dzieci w niemowlectwie ichnim, wiec wiem 😉.
Mi od samego czytania o niemowlętach i porodzie zrobiło się niedobrze. Mam ciążofobię, porodofobię i niemowlęciofobię  😀

Na szczęście mój ukochany ma 4-ro letnią siostrę, więc mamy coś w rodzaju gotowego dziecka, które strasznie kocham. Jest najmądrzejszym i najgrzeczniejszym dzieckiem na świecie.
Pewnie temat ciąż i dzieci ze wskazaniem na NIE-zasługuje już na wydzielenie?
Ja miałam taki koszmarny poród,że z góry wiedziałam,że syn zostanie jedynakiem.
Szczegóły pominę, może tylko napiszę,że trwało to 12 godzin zwierzęcego wycia jak ranny tur aż byłam na całym ciele w kropki jak indycze jajo. Z wysiłku. I groziłam śmiercią pani doktor w przerwach między skurczami.
Swoim zwyczajem zaraz wszystko opisałam i podałam gryps mojej ciężarnej siostrze.
Miała 3 tygodnie do terminu a po lekturze przywieźli ją jeszcze tego samego wieczoru.  😂 i razem byłyśmy w szpitalu.
Wiek średni ma tę zaletę,że mija czas ew. rozmnażania.  😅 😅
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
15 października 2010 11:04
ElMadziarra, Bo czasem nawet takie smarki 7-9 lat potrzebują 'poważniejszego' traktowania i często takie traktowani pomaga okiełznać takiego dzieciaka w sumie. Przynajmniej ja mam tak z dziewczynami. Ciotka zawsze mówi, ze jak jadą do mnie to wręcz nie mogą się doczekać przyjazdu. Może coś w tym jest...?
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 października 2010 12:03
Sankaritarina jeśli dobrze myślę- zakochasz się kiedyś tak na całe życie i wszystkie nastroje antydziecinne znikną.
Zobaczysz.



A to też jest mega bzdura. jak ktoś nie lubi, to ma prawo nie lubić i miłość też niewiele zmienia w tym wypadku.

To mnie właśnie wkurza, że dzieci nie wolno nie lubić. Wszystkie należy kochać i zazdrościć mamom. Ja się do żadnej nie przywalam, że jej dziecko jest obrzydliwe i lepiej żeby go nie urodziła, wiec nie rozumiem tekstów, że powinno się mieć dziecko, bo są takie cudowne i och i ach. I już za chwile przyjdzie ten moment, że umysł wyparuje zastąpiony miłością do najcudowniejszej istoty jaką świat kiedykolwiek widział...
Strzyga,  :emota200609316:
ja mysle, ze tu jest pewne niezrozumienie. to piekne, ze ktos chce miec dziecko, ma je, kocha, dobrze wychowuje, ze to dziecko jest priorytetem. tylko:
1. niech nie obidziela tym szczesciem mnie.
2. niech nie robi roznych wstretnych rzeczy publicznie.
3. niech nie wymaga ode mnie zachwycania sie tym co w wozku, bo mnie to nie zachwyca, a raczej po prostu wogole nie interesuje.
4. i niech nie odmawia mi prawa do wlasnych wyborow, do wlasnego zdania. niech mi nie wmawia, ze cos tam, bo nie siedzi w mojej glowie, nie wie jak gleboka jest moja czapa na tym punkcie. dla mnie dzieci sa paskudne. nawet te troche starsze- zawsze maja lepiate raczki.
Ależ oczywiście,że może być tak jak piszecie.
Ale radzę poczekać i ręczę,że przyjdzie taki czas,że zdanie zmienicie.
I bardzo tego życzę.
Chyba,że teraz są inne czasy a antykoncepcja zaburza mechanizmy natury.
Też tak może być. Zwykła fizjologia . Bez magii.
Notarialna, ano właśnie. Dziecku potraktowanemu na poważnie, ze wszystkimi tego konsekwencjami, głupio będzie zachowywać się po gówniarsku. Przynajmniej na moją młodą to działa, a na nią naprawdę mało co działa  😁


Tania, Ty groziłaś Pani doktor śmiercią, a moja mama gdy jej "pomagali" przy porodzie i lekarz robił jej masaż szyjki i pytał co chwilę: "No i jak?", to moja mamunia powiedziała mu w końcu: "Niech się Pan lepiej odsunie, bo zaraz dostanie kopa w łeb".

Ja tą myśl rozwinęłam. Byłam 3 dni w szpitalu na "czyszczącej" cesarce, gdy już miałam wychodzić, to przyszedł mój lekarz i mówi:  - No dziś wyjdziesz, tylko musisz jeszcze przeżyć końcowe badanie u ordynatora. Nie jest on zbyt delikatny.

Na co ja stwierdziłam:-  Dobrze, to ja go kopnę w łeb. Bardzo żałuję, że nie mam tutaj drewniaków.

Ten się zaczął śmiać, a ja z powagą: - Doktorze, niech się Pan nie śmieje, bo jak go uszkodzę, to nie będzie już hihihi

Wypisali mnie bez kontrolnego badania 😅

Ale mój lekarz wie, że nie znoszę grzebania między moimi nogami wybitnie i często zachowuję się wtedy nieracjonalnie. Normalnie do ginekologa chodzę na perazynie, relanium, albo chociaż persenie w dawce końskiej.

Na szczęście jestem z góry skazana na cesarkę i oszczędzi mi to macania, wkładania, grzebania, rozcinania i innych przyjemności w okolicach międzynożnych, gdy przyjdzie mi kiedyś urodzić dziecko.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 października 2010 12:17
Tania, to jakim cudem istnieją ludzie bez dzieci? Nawet, gdy są płodni?
Tania, to jakim cudem istnieją ludzie bez dzieci? Nawet, gdy są płodni?

No istnieją. Wiem.
Ale wiem też, że dawno,dawno temu miałam podobne nastawienie na NIE a dziś patrząc z perspektywy moich blisko już 50 lat - wiem też,że mój syn jest najlepszym , co mnie mogło spotkać i bez niego byłabym kimś innym . Nie wiem czy lepszym czy gorszym ,ale innym. Dziecko daje takie chwile , że aż dech w piersi zatyka ze szczęścia. Taką więź, miłość, bliskość . Prawie jak czeski poeta  😉
Oczywiście bywa i inaczej. Ja mojej Mamy nie lubię i ona nie lubi mnie. I jestem pewna,że jako maluch brzydziłam ją do szpiku kości.
Znam osobiście dziecko gwash i jest ono-ON-Kazio- fajny, grzeczny i nieabsorbujący.

Ja już pisałam, że Państwo Gwash są dla mnie autorytetem w sprawach rodzicielstwa i będę zżynać od nich  😁

A tak w ogóle to w całej rozciągłości zgadzam się z wypowiedzią Katiji ostatnią.
Moje dziecko, moja sprawa i doskonale sobie sprawę zdaję z tego, że moje dziecko może kogoś gówno obchodzić.
I wkurzają mnie kobiety z syndromem Matki-Polki.
A! I tak a propos właśnie. Martyna jak urodziła i zaraz potem zaczęła dalej "wojażować" była oskarżana jaka to wyrodna matka. Nie rozumiem w imię czego miałaby zrezygnować ze swojej życiowej pasji. I nie sądzę, żeby przez to mniej kochała swoje dziecko.
Jasne. Też uważam,że są to sprawy bardzo osobiste i nie wolno się wpieprzać nikomu w życie z butami.
Też się nasłuchałam w młodości jaki to mój syn będzie nieszczęśliwy jako jedynak.
Co ciekawe-on sam, spytany, aż się cały zjeżył na pytanie o rodzeństwo. Już jako dorosły facet.
Powiedział:
-Coś Ty? Jeszcze nam pryszczatej nastolatki do szczęścia potrzeba!
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
15 października 2010 12:44
ElMadziarra, Wyobraz sobie... 3 dziewczyny w wieku różnym (6, 10 i 14 lat) zaczynają sobie robić po złości. Paskudy mają t do siebie, że prują się ile wlezie, biją i skarżą mamie jedna na drugą. No masakra... o.o Babcia i mamusia niekiedy często sytuację pogarszają, bo zamiast je wziąć na stronę i pogadać też się na nie prują i jest jeszcze głośniej... No ale, nie mój cyrk nie moje małpy. Cudzych dzieci nie będę wychowywać.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 października 2010 12:45
Tania, ale sama dobrze wiesz, że różnie w życiu bywa. Smuci i irytuje mnie odmawianie szczęścia innym, bo szczęście można osiągnąć tylko posiadając dziecko.


Nie wiem czy będę miała dzieci, bo dla mnie to temat mocno abstrakcyjny na etapie w którym jestem. Ale nie czuje, żeby nieposiadanie dziecka było czymś złym i unieszczęśliwiło mnie do końca mojego życia.
Masz rację. Podobnie jest ze związkiem. Było w wątku o singlach.
Jednym z tym dobrze innym marnie.
Są to osobiste sprawy.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
15 października 2010 12:57
A propos dzieci- miałam takie sytuacje niejednokrotnie-  gdzie ludzie głównie koleżanki próbowały mnie przekonać -  ŻE TO JUŻ czas mieć dzieci, bo skończyłam 25 lat.
tylko najgorzej że to były osoby które moim zdaniem totalnie skopały sobie życie. Bo albo zostawały z baby na lodzie ( faceci od nich odchodzili), albo miały ciulowe związki i były niedowartościowanymi szarymi mychami. Matki były zazwyczaj sfrustrowane ale z tym swoim uczuciem wyższości - bo ja mam juz dziecko a ty nie- to rozwalały mi system.
Każda prześcigała się  w teoriach ile tracę bo nie mam jeszcze bobo. I próba udowodnienia że posiadanie dziecka to taka fantastyczna sprawa.- jasne bo jak sie idzie na całonocne wyprawy to mamusia dziecię popilnuje.

Nienawidzę jak ktoś mnie przekonuje tekstami w stylu- bo to już czas, bo później nie będziesz miała siły aby je wychować, bo nie będziesz tak rozciągliwa ( no i?), bo możesz nie mieć mleka i  nie nakarmisz .... a może wogóle nie zajdziesz w ciąże bo w wieku 30 lat to już nie da rady.
Ale do jasnej cholery nie czuje sie absolutnie gotowa aby posiadać dzieci. Nie lubię ich i to wiem od 15 roku życia. Jeśli matka natura cudu nie zadziała, albo nie wygram w totolotka to  trudno...
Na te teorie uważają że jestem mega nienormalną egoistką, która nie wie co to życie.


Kolejna rzecz która zdarza mi się coraz częściej.-: wkurza mnie niesamowicie to że jak przyjeżdżam do koleżanki ( która ma trójkę dzieci) to jadę z nią pogadać a nie po to aby bawić się z jej berbeciami. Nie można ani w spokoju porozmawiać, ani zacząć poważnych tematów. Moi rodzice jak przychodzili goście to przedstawiali mnie i wyganiali do pokoju abym nie przeszkadzała. I koniec. A ja niejednokrotnie muszę wydzierać sie do kumpeli bo jej mały bachor drze ryja a ona dziwi się że mnie nie słyszy. Mała ( 5 lat) jest na tyle bezczelna że  kiedy ja mówię to ona piszczy. A mamusia nic nie reaguje .
I później dziwota że nie mam ochoty się z nią spotykać.A przecież nie powiem - zabierz te cholerne dzieci do ich pokoju.
niezła akcja jest jak np. częstuje mnie drinkiem -  wódka stoi na stole- a mały ( 6 lat) pochodzi i łapie ręką za butelkę. Ta oczywiście n niego krzyczy. gdzie gówniarz sobie z tego nic nie robi. A mi ręce opadają. Zazwyczaj zwijam sie po takiej akcji do domu.

Na koniec ze spraw przyziemnych - wkurza mnie to że po 3-4 latach ciszy wyskoczyła mi na ustach opryszczka. I boli jak jasna cholera. 😤 nienawidzę tego ustrojstwa, bo nijak nie moge sie tego pozbyc przez min. tydzien
kujka   new better life mode: on
15 października 2010 12:58
ElMadziarra, piona, mam takie samo podejscie.
nie lubie dzieci (no, mam jeden, przesliczny i przemadry, nieplaczliwy, cichutki wyjatek - corka mojej kolezanki ze studiow). nie zachwycam sie nimi, jako jedynaczka, pytana przez zatroskanych doroslych, czy mi nie smutno - zawsze odpowiadalam ze nie chce zadnego rodzenstwa. i do dzis ta opinie utrzymuje. nieziemsko irytuje mnie moja matka podczas rodzinnych wizytacji u krewnych z malymi dziecmi, ktora - jak spora czesc doroslych kobiet - dostaje malpiego rozumu przy takim berbeciu i zachowuje sie, mowi, jakby miala jeszcze mniej IQ od tego niemowlaka. no do szalu mnie to doprowadza. drace sie przez ponad 10 min non toper dzieci w kinie, teatrze, swiatyni, autobusie (mam wlasna teorie: jak cie nie stac na samochod to na dziecko tez nie) i wszystkie inne te prozaiczne dzieciowe problemy - mam wrazenie ze to zupelnie nie moja bajka.
edit: ale zeby nie bylo - swojego pewnie sie w koncu dorobie, choc rowniez mam porodofobie... ale tak jak pisze Basznia - komus majatek trzeba zostawic 😉 i jeszcze bardziej egoistycznie - zeby ktos na starosc do szpitala zawiozl, albo pomogl wniesc wieksze zakupy do domu.

zauwazylam za to jedna zabawna calkiem prawidlowosc - wiekszosc dzieci mnie po prostu uwielbia. albo przynajmniej - jest mna zafascynowana. nawet jesli okazuje im wyraznie niechec... i tak jest wlasciwie z wiekszoscia ludzi ktorzy nie lubia dzieci. nie wiem na czym to polega, ale z mojego doswiadczenia wynika, ze tak wlasnie jest.
Ale wiem też, że dawno,dawno temu miałam podobne nastawienie na NIE a dziś patrząc z perspektywy moich blisko już 50 lat  [...]  

Co??? Nie. Nie wierzę! Tania ja byłam na 100% pewna, że Ty masz 20-parę lat. Nie wiem na podstawie czego to wywnioskowałam. Masz taki dwudziestoletni sposób wypowiadania się  😀
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
15 października 2010 13:04
kujka u mnie też tak było i doprowadzało mnie to do szaleństwa.  Na spotkaniach rodzinnych dawali mi bratanka ( mojego men) na kolana i ciocia baw- a ja z obrzydzeniem ni  jak nie umiałam się zająć tym dzieckiem,.
Do momentu aż zaczęłam stosować mimikę twarzy- jest ona pusta i pozbawiona emocji. Dzieci z tego co wiem bardzo na to reagują. Od kiedy moja twarz jest dla nich kamienna to mam spokój. podziałało.

Zresztą nie cierpię spotkań rodzinnych i ciągłego patrzenia na mój brzuch czy aby przypadkiem nie jestem w ciąży....
Są takie dziewczyny, które nie potrzebują do szczęścia dziecka. Nie są gorsze  ani lepsze od tych, co dziecka potrzebują do życia w równym stopniu co powietrza.

A nawiedzonych, niańczących i ciuciających - NIE TOLERUJĘ ❗ 😤 Tak samo jak piedestałowych matek-Polek.

Ja potrafiłabym bez dziecka żyć i być szczęśliwa, potrafiłabym poukładać sobie bezdzietne fajne życie. Mój mąż za to bardzo chce mieć dzieci i to najlepiej duuuuuuużo. Wiem, że tego dziecka pragnie najbardziej na świecie. Skoro zdecydowałam się żyć z tym człowiekiem, tworzyć rodzinę, to muszę wziąć tez pod uwagę jego potrzeby. Oczywiście zdecyduję się nie na stado dzieci, ale na jedno (to i tak dla mojego organizmu nielada wyzwanie). Nie poświęcam się na zasadzie: zrobię to dla niego. Wzięłam pod uwagę wszystkie za i przeciw i więcej było za.

Ale nie mam zamiaru z tego powodu rezygnować z siebie. Dlatego Portek został u mnie, bo ja już życia bez koni sobie nie wyobrażam. Nie będę mogła w ciąży jeździć, ale se z kopytnym przynajmniej poprzebywam.

A najlepszy powód "mania" dziecka ❓ Mój mąż powiedział, że jak zacznę skakać na koniu, to się ze mną rozwiedzie  😁 Ale jak przyjdzie na świat nasze dziecko, to ja już widzę jak on się rozwodzi  😜 Mam więc diabelski plan: będę skakać, czy mu się to podoba, czy nie, jak tylko posiądę ten argument nie do obalenia 😀iabeł:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się