Mięsień międzykostny - urazy, objawy, leczenie, prognozy

Gillian szczerze mówiąc w takiej sytuacji rokowania są już mocno ostrożne. Byłam w podobnej i żałuję, że kontynuowałam leczenie. Dziś, gdyby mi się to przydarzyło, wypuściłabym konia na łąki i zrobiła kontrolę po 6 miesiącach.
Nie wszystkie konie nadają się na rehabilitację w zamknięciu.
Magdzior, koń Gilian z tego co kojarzę cały czas chodził na padok.

Moje doświadczenia z kilkoma końmi były jednak inne, bo  konie miały areszt i wracały do pracy bardzo stopniowo. Wszystkie chodzą sport do dziś i to nie mały, ale po urazie i zagojeniu najważniejsze jest rehabilitacja i stopniowe wdrożenie do pracy.

Wiele zależu też od miejsca samego urazu ( przyczep czy nie?), znaczenie ma też specjalne kucie na czas leczenia no i regularne podawania prp.

10 min klusa? Jak u nas bylo zapalenie!!! Miedzykostnego to właśnie z powodów ze to miedzykostny czyli kawał gnoja koń chodził pod siodlem 30 min stepem z 3 tyg po tym jak skończyły się spacery w ręku. A tez mial opcję wychodzenia na dwor. Potem przez 3 tyg 5 min klusa, potem 3 tyg 10 min klusa i tak dalej xD

2 raz ten sam uraz bywa wstrętny i rzadko konie wracają niestety
Gillian   four letter word
08 lipca 2020 07:45
Chodził to za dużo powiedziane, stał przyssany do balotu. Był o wiele spokojniejszy niż kiedy usilnie zamykałam go na kwaterze. Całe leczenie przebiegło dobrze i spokojnie. Koń stał sobie grzecznie od marca, noga wyzdrowiała. Zero kulawizny. Wet kazał uruchamiać kłusem, to sobie po minutce dokładając uruchamiałam. No ale się spartoliło 🙁
Moon   #kulistyzajebisty
08 lipca 2020 08:06
Gillian, łoo kufa, paaaani!  🙁
Ale że Grubciu po prostu sobie pofikał pod siodłem w tym kłusie i jebs? Czy ot tak, po normalnej jeździe rozruchowej następnego dnia zastałaś faję?

Kulek miał miesiąc aresztu i potem na trawę do Justyny się wybrał na 5 miesięcy i potem rozruch stopniowy. Ale serio, jakby podczas tego rozruchu znowu się uszkodził to bym chyba sobie palnęła w łeb (jemu przy okazji też)  😫 😵
Współczuję, ciotka, trzymam kciuki żeby to było "takie nic"!
Gillian   four letter word
08 lipca 2020 08:32
Ogólnie to poniósł nas oboje melanż bo pojechałam sobie na spacer do lasu i nie dość, że było dość miękko to jeszcze pofolgowałam sobie z kłusem a kuń doprawił wyrywając się jak małpa do galopowania. Następnego dnia faja i kulawizna. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina. Samobiczuję się od wczoraj, walę tym pustym łbem o ścianę i ogólnie to mam ochotę natrzaskać sobie w czoło. Czekamy na weta niech oceni rozmiar strat ale z tego co ryję w internetach to załatwiłam sobie konia dokumentnie.
Gillian, O Pani!
Właśnie się zdziwiłam Twoim postem na Fb wczorajszym...
Gillian   four letter word
08 lipca 2020 10:17
No niestety, mam nauczkę żeby albo zakładać coś hard do paszczy albo tłuc się grzecznie po placu. Miał być spoko spacer, zrobiło się nieładnie. Jutro lub pojutrze wet. Toż ja zejdę na zawał do tej pory 🙁
Podłoże ważniejsze od ilości minut. Serio.

Oby to było tylko zapalenie i oby litry tendonilu zażegnały sprawę po kilku dniach.

Mi kobyła na rehabie (ale to był powierzchowny a nie międzykostny) została wpuszczona przez pomyłkę stajennego do innego stada, które ją zajechało dosłownie...
Jak vet przyjechał i zrobił USG nóg to dostałam zjebę. Było mi tak głupio jak nigdy bo nie widziałam wcześniej doktora aby się darł i od "niepoważnych" otwartym tekstem do kogoś leciał.
Ale tendonil pomógł. Tydzień i było po sprawie. Więc póki nie ma USG to jeszcze nie zakładaj najgorszego scenariusza.
Gillian   four letter word
08 lipca 2020 11:50
Dam znać! Staram się myśleć pozytywnie, może się ponaciągał ale nie urwał  :kwiatek:
kotbury, wet cię zjebal za pomyłkę stajennego?
Gillian moja kobyła od stycznia/lutego 2018 roku zmaga się z międzykostnym, co prawda to było tylko zapalenie, nie było dziury, ani przerwania (zapalenie przyczepu proksymalnego). Nawet spuchnięta nie była. Lekko znaczyła na kole w jedną stronę. Natomiast, zaraz po diagnozie dwa miesiące aresztu, codziennie dwa spacery po 20 minut stępa. Z zabiegów PRP, 5 x Shockwave. Nawet nieźle ten areszt znosiła. W czerwcu obraz USG czysty. Pierwszy kłus chyba w sierpniu. Było czysto do lutego znowu, areszt miał być, ale kobyle tak odbijało, że wyskakiwała z boksu praktycznie, no i w dodatku lekka astma. Nie służyło to zamknięciu. Na USG lekkie powiększenie, bez wysięku. Chodziła z drugą moją kobyłą na padok. Podkuta ortopedycznie, korzystała też z hirudopterapii. Jedyna opuchlizna była po wcieraniu żelu z DMSO.
Teraz jest tak, że ma okresy lepsze i gorsze, dotykowo czuć na górnym przyczepie czasem takie jakby delikatne ciasto, fajki nigdy nie było. Na stałe dostaje msm, okresowo olej lniany, teraz seria kwasu hialuronowego. Podkowy zdjęte jesienią 2019, do teraz borykam się z osłabieniem kopyt po nich  😵 Generalnie wet powiedziała mi, że to już raczej tak będzie, wzloty i upadki. Bardzo uważam na podłoże, rozgrzewka min 20 minut stępa, owijki, magnetyki na noc. Natomiast u niej to raczej jest problem z wygłupami na padoku, bryka bardzo wysoko, gwałtowne zmiany kierunku, ostre hamowanie. Pod siodłem to anioł, szybki, ale anioł.
Nie znam wcześniejszych losów tego konia, sprzed 2013 roku. Generalnie lekko w życiu nie miała, teraz ma ok 16/17 lat. Prawdopodobnie miała kontuzję łopatki, dodatkowo koziniec - wszystko w tej lewej przedniej nodze.

Trzymam za Was kciuki, oby to był bzdet  :kwiatek:
lusia722   poskramiacz dzikich mustangów i jednorożców
08 lipca 2020 19:50
Jednak rozruch z partyzanta to nie najlepszy pomysł? 😉
Można, no można tylko pytanie po co?
Gilian, mój poprawił sobie powierzchowny, jak wyszedł na kwaterę. Też poszalał, akurat bez mojego udziału. Pierwszy raz też naderwał na padoku. Więc z powrotem do boksu na miesiąc i znowu powoli.
Z mojej wiedzy wynika, że międzykostne goją się łatwiej niż naderwane "normalne" ścięgna. Spotkałam ich sporo zarówno w rajdach jak i wyścigach. Ogromna większość wracała do sportu. Chyba tylko te, co szły do hodowli, to nie wracały...
Na ile % był ten Twój naderwany?
EDIT: I jak, bo to też jest ważne. Czy na równo, jedną linią, wzdłuż, w poprzek czy rozharatany. Czasami to idzie tak, że niby się nie zrywa, ale potrafi pójść w poprzek w kilku miejscach... I nawet takiego konia widzę pod siodłem.
Gillian   four letter word
08 lipca 2020 21:03
Dopytam weta bo nie pamiętam tych procentów, 10 lub 15.
Chłodzę tą nogę, ale dzisiaj nie wygląda ta noga nic lepiej póki co. I widzę, że go boli. Odciąża nogę, chodzi pomalutku. Masakra, serce mi pęka 🙁
Dopytam weta bo nie pamiętam tych procentów, 10 lub 15.
Chłodzę tą nogę, ale dzisiaj nie wygląda ta noga nic lepiej póki co. I widzę, że go boli. Odciąża nogę, chodzi pomalutku. Masakra, serce mi pęka 🙁

No to niestety musiał poprawić... Mój miał jeszcze wtedy niedoleczony i poszło po bliźnie, obraz na USG był identyczny z tym 4 tygodnie wcześniej. Na opuchliznę tę pierwszą zawijałam na noc w Altacet (rozpuszczony, w tabletkach) i rzeczywiście dość szybko schodziła, ale z tym to pierdzielenia się co nie miara było... Zapytaj weta, czy Twój zaleca takie okłady i jak coś, to pisz na PW, to Ci powiem, jak robiłam, bo to był niezły fun...
Współczuję, jak mój sobie poprawił, to było mi tak w ciul przykro... Ale jak mówiłam, wszystkie międzykostne, które znam, zagoiły się do wcześniejszej sprawności. No tylko czas... :/
Gillian   four letter word
09 lipca 2020 10:14
Wet kazał ładować glinkę i chłodzić z węża aż mi ręce odpadną, wytrzymałam 40min i poddałam sie, obrzęk nie ruszył się nawet  😵
Gillian polecam woreczki do lodu, te takie płaskie - zawinąć owijką i już. Chłodzi skutecznie, a nie jest takie upierdliwe, jak lanie wodą z węża (żeby jeszcze ta woda zimna była...  :zemdlal🙂
Wkłady do lodówek turystycznych dają też rade.
Ja zawijałam w owijkę i "podlewałam" wodą z lodem z wiadra. Takim nalewajkiem kuchennym. Bo lanie 40 minut to po prostu marnotrawstwo wody, a i tak większość tej wody leci na glebę bez pobrania jakiegokolwiek ciepła, niestety. I ręka nie odpada i koń się nie wkurza, bo chodził wtedy mi 2 godziny po trawie, jak go podlewałam.
Gillian, albo mrożony groszek, nie wyjęty z opakowania, woda się nie leje i super trzyma.
Na stacjach benzynowych bywa też lód, mi się fajnie sprawdzał , tylko oczywiście trzeba na jakąś szmatkę czy nawet owijkę, żeby skóry nie uszkodzić. Ale trzyma faktycznie długo - mi przy ultra grzejącej nodze w trakcie nawrotu flegmony trzymał ponad godzinę. Zawijałam owijką, najpierw jedną warstwę jako izolację i kolejne na krzyż żeby trzymało. Tańszy niż groszek ale groszek też stosowałam i marchewkę.
Ja kupuję takie żelowe wkłady, one kilka zł kosztują, kupuję w Carrefour. Zamarznięty na kość trzyma temperaturę dobrych kilka godzin. W miarę upływu czasu robi się elastyczny, ale nadal zimny. Na to zakładam gruby ochraniacz, np. zewnętrzną część od magnetyka.
Gillian   four letter word
09 lipca 2020 10:59
Świetny pomysł z lodem, dzisiaj kupię bo mam stację benzynową nieopodal stajni  :kwiatek:
Wodę mamy lodowatą ze studni... Ogólnie mózg mi odjęło jak typowej madce. Faktycznie, przecież mogę zrobić opatrunek na zimno i go podlewać  😵
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
09 lipca 2020 11:06
Z takimi lodowymi okładami trzeba jednak uważać, zarówno z lodem, zamarzniętym groszkiem czy innym warzywem czy tym chemicznym zimnym okładom. Taki okład zakładać się powinno co godzinę na max 5 minut bo zakładany na dłużej doprowadza do mikro odmrożeń, które potem spowalniają gojenie. Także no ... zimne owszem, ale często i na krótko. Mnie niedawno chirurg uświadomił jak taki zimny okład działa i jakie błędy człowiek popełnia nieświadomie utrudniając sobie powrót do zdrowia.

edit:lit.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
09 lipca 2020 11:16
Jak ktoś potrzebuje takich żelowych saszetek do chłodzenia, to mam sporo na zbyciu, mogę wysłać za koszty przesyłki :kwiatek: z 6-8 takich potrójnych saszetek będzie.
żelek daje radę
kotbury, wet cię zjebal za pomyłkę stajennego?


No przecież nie wbijałam z nim w gadkę jak to się stało i kto się machnął. Dostałam opr. jako właściciel czyli osoba odpowiedzialna za dobrostan.
Jakie mieliście zalecenia przy przewlekłym zapaleniu międzykostnego? :kwiatek:
Gillian, moja kobyła także zerwała sobie ponownie międzykostny, kiedy już była na etapie wdrażania do treningu - wówczas moim błędem było zbyt szybkie puszczenie jej ze stadem na duży wybieg. Uprzedzona przez wet, że ponowne zerwanie gorzej się leczy, zastosowaliśmy PRP i to dało znacznie szybsze postępy w gojeniu (obserwowane na comiesięcznych USG). Przez okres leczenia stała sama na kwaterce - najpierw niewiele większej od boksu, później powiększonej, poszła na duży wybieg dopiero jak po treningu w galopie było czysto. Teraz, odpukać, jesteśmy rok po tym nawrocie kontuzji, kobyła wróciła do pełnej sprawności. To co mogę doradzić z własnego doświadczenia: nie spieszyć się z puszczaniem konia „wolno/na łąki”, spróbować PRP (nie jest bardzo drogie, a u nas dało widoczne przyspieszenie gojenia).
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się