kącik pomocy medycznej, czyli: czy to coś powaznego i jak temu zaradzić

Z całego serca dziękuję wszystkim za wsparcie
Nie macie pojęcia jakie to ważne i pomocne, każde głupie słowo. Ja też do tej pory nie miałam pojęcia.

ZDROWA.  Wynik hist- patu jednak jest taki, że rak nie nacieka torebki, węzły czyste. To co makroskopowo super chirurg od tarczyc widziała jako naciek i odważnie opisała w epikryzie (i od razu zapisała na radiojod), okazało się guzkiem  łagodnym? Albo przeświecającym złośliwym pod torebką, ale nie naciekającym torebki? Bo tam różne cuda w tej tarczycy były. Ale rak byl jednak zamknięty w guzku i nic nie naciekał.
W związku z tym odwołano mój radiojod !!!!  Nie ma potrzeby mi go robić. Uznano, że jestem już zdrowa!
Mam  tylko zrobić scyntygrafię diagnostyczną tak dla świętego spokoju i teoretycznie powinnam być zdrowa.

5 kilo grubsza, jeszcze bardziej siwa, bogatsza o nowe życiowe doświadczenia któr4yfch nikomu nie życzę, bez tarczycy, ale zdrowa

:kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:
tunrida, nawet nie wiesz, jak dobrze to czytać!!!  Super!!!!!!
Cudownie!!!  😅
Szalenie sie ciesze! Choc bylo wiadome od poczatku, ze dobrze sie skonczy, tyle kciukow, dobrych wibracji no i twarda babka z Ciebie!
tunrida, wielka ulga!!! Uff.. Pół re-volty osiwiało przez Ciebie! 😉
galopada_   małoPolskie ;)
01 lutego 2017 16:18
tunrida, wspaniale!!!!!!!!!!!
tunrida, Wspaniałe wieści! 😅 😅 😅
tunrida, kochana :kwiatek:  :kwiatek: :kwiatek: aż się popłakałam
Mega wiadomość!!!!  🏇
Uuuuufff, strasznie się cieszę. Jak napisałaś, że chorujesz nie śmiałam się odezwać, krótko w sumie tu jestem a mówiłaś, że masz już dość takiego gadania to co miałam pisać?
Ale kciuki trzymałam, mocno!
Ja to wszystko piszę też z takim przesłaniem- badajcie się! Jak nie chcą dawać skierowań, to trudno, uciułać prywatnie. I sprawdzać to co nas niepokoi.

Idę za kilka dni z jakąś olbrzymią super flachą albo i z kilkoma do tego kumpla co mi przyłożył "ot tak sobie" głowicę USG do tarczycy jak trafiłam do niego z kolanem. Mogę powiedzieć, że to on przyczynił się do uratowania mi zdrowia/życia.
Guzek jednak nie zdążył naciec torebki. Zatrzymał się tuż pod nią! A gdybym tak pochodziła sobie z tym rakiem kolejne miesiące, a by pochodziła, bo objawów nie było, to w końcu by naciekł. I wyciekł. I radiojod byłby konieczny. I sraczka z czekaniem na ten radiojod kilka miesięcy. A jakby taka komórka rakowa poleciała nie do węzła chłonnego, ale wybrała ten gorszy wariant, czyli do płuc czy kości, to ...ups...

Więc lepiej wyjść na hipochondryka, na nadgorliwca ale sprawdzić to co nas martwi. W ostatnich dniach obleciałam zaległego ginekologa, skonsultowałam niepokojącego mnie pieprzyka. A teraz zabieram się za badanie rodziny. To doświadczenie pokazało mi, że jednak nie jesteśmy nieśmiertelni i że "te rzeczy" niekoniecznie zdarzają się innym i że kurde, mogą trafić na nas. Niezależnie od tego, że właśnie czujemy się młodzi, zdrowi i wspaniali.
Mój mąż nie miał nigdy w życiu robionego USG brzucha...

I jeszcze jedna konkluzja...przykro mi o tym pisać, ale...  strasznie wielu konowałów nas otacza.  🤔 🤔  Lekarze znają się na jakiejś działce, są nieźli w jakimś temacie, ale jak już zaczynamy rozmowę na inny temat, pobliski, ale inny- ich wiedza bywa bliska zeru. Inny lekarz odwrotnie. O tym wie, ale już o czymś innym klepie idiotyzmy. Do tego stopnia, że może zaszkodzić! A żeby tak znaleźć kogoś, kto ogarnie całokształt...mało realne. Lekarze bazują na wiedzy jaką mają sprzed kilkunastu lat, nie dokształcają się, nie chcę opisywać szczegółów ale chwilami rozmawiając z lekarzami czułam się zniesmaczona ich poziomem wiedzy. W większych miastach jest nieco lepiej, bo jest konkurencja i o klienta trzeba powalczyć.
tunrida, bardzo, bardzo, bardzo się cieszę!  💃 😜 😅
Dlatego pod tym względem fajne są szpitale kliniczne i przykliniczne poradnie- przynajmniej na moim "podwórku" wszyscy (łącznie z lekarzami w średnim i starszym wieku) dokształcają się, jeżdżą na konferencje, piszą prace naukowe- oprócz kliniki oczywiście- dzięki temu muszą ogarniać na bieżąco i w miarę holistycznie.
Taaaa, ja już od jakiegoś czasu ostrzegam, że będę się diagnozować i leczyć u weterynarzy. Oni przynajmniej ogarniają całego pacjenta. Szkoda, że nie specjalizują się w ludzkim gatunku. Ale myślę, że taki od małp da radę. No i może od świń - bardzo są do nas podobne  😀iabeł:
Scottie   Cicha obserwatorka
01 lutego 2017 22:56
tunrida, gratuluję! I wiem, jestem okropnym człowiekiem, ale też mega zazdroszczę  😡 (bo niby jestem optymistycznie nastawiona, ale gdzieś tam przeczuwam, że nie dożyję 40-stki) I piszesz, że jesteś zdrowa- tzn. że nie będziesz miała żadnych badań kontrolnych w tym kierunku? Chyba nie możesz zostać dawcą krwi ani organów? Jak to tam wygląda dalej?
tunrida Cieszę się! Gratuluję! Tak samo jak SzalonaBibi śledziłam to, co pisałaś, ale ze względu na to, że jak do tego dotarłam, to chciałaś raczej skończyć temat, się nie odzywałam, no i też w sumie świeża na RV jestem, ale tak po cichutku Ci kibicowałam i trzymałam kciuki!  😅
tunrida, ogromne dzięki za uspokojenie!
Scottie- nie! Nie jesteś okropna! Jesteś NORMALNA. Po prostu. Normalna.  :przytul:  Ja mając wizję radiojodu i przerzutów też zazdrościłam tym, którzy byli w lepszej sytuacji ode mnie. A z drugiej strony wręcz cieszyłam się, że mam TYLKO raka tarczycy, a nie tak jak spotykani ludzie w CO inne, poważne nowotwory. I nie uważam, by to było złe. Tyle, że ludzie się nie przyznają do takich uczuć.
Ja miałam szczęście. Szczęście, że to tylko rak tarczycy. Szczęście, że mimo poważnego straszenia mnie, okazało się, że nic nie naciekał i był zamknięty w guzku. I żadnych tu zasług moich nie było. Po prostu szczęście, którego inni nie mają.
Wiadomo, że super zdrowa to ja nie jestem. Nie mam tej tarczycy, nie wiem jak mi wyjdzie ustawienie hormonów, czy uda mi się nie być w niedoczynności ( łykamy tylko ft4 w tabletkach, a ft3 organizm musi sobie sam wyprodukować i różnie to bywa u ludzi z tą produkcją. Bywa że mimo leków ludzie są w niedoczynności) Będę pod stałą kontrolą. Mam mieć scyntygrafię diagnostyczną. Czyli podadzą mi ten radiojod, ale w małej dawce i będą patrzeć, czy się zaświecą jakieś przerzuty. I pewno co jakiś czas takie badanie będę przechodzić. Gdzieś tam wewnątrz przez kolejne lata będzie siedział niepokój. Czy ktoś kto oglądał te preparaty pod mikroskopem na pewno nie pomylił się? Czy na pewno torebki dotykał guzek łagodny, który wziął się znienacka, bo go nikt go wcześniej tu nie widział? A ten złośliwy, czy na pewno NIE dotykał torebki? Czy na pewno żadna komórka rakowa nie uwolniła się? itd
( kazałam sobie oddać szkiełka i preparaty które zrobili, czekam aż do mnie przyjadą z Łodzi, zabiorę je do domu i nie wiem....pokaże komuś jeszcze? Czy wyjdę na głupka prosząc kogoś o obejrzenie? Nie wiem, ale wolę je mieć w domu, jak mnie dopadnie histeria, że może ktoś się pomylił)
scottie- a ślinianka tak źle rokuje, czy po prostu masz lęki?  :przytul:
Ja was podziwiam, że sobie radzicie w tej sytuacji. Naprawdę. I współczuję koszmarnych przeżyć.

USG brzucha to i ja nie miałam nigdy robionego, więc muszę iść do lekarza po skierowanie. A jak mi gastro problemy będą nawracać to do gastrologa się wybiorę bez skierowania.

Przy okazji pytanie - mam skierowanie na badanie prolaktyny. Trochę się ociągam ze zrobieniem tego, a już zaczęłam przyjmować luteinę. Mam iść jak najszybciej na to badanie, bo lek zaburzy wynik? Czy na spokojnie, za tydzień mogę np?
tunrida wspaniała wiadomość  😅
Pokazuj, komu się da. Co dwie (3, 4, 100) głowy to nie jedna!
tunrida fantastyczna wiadomość!!!  😅 😜 💃
Scottie nie miej poczucia winy, nie osądzaj się w ten sposób  :przytul: Tylko ten, który to przeżył wie, jakie myśli przychodzą do głowy i o czym człowiek wtedy marzy. Będziesz zdrowa i szczęśliwa. Głowa wysoko do góry 🙂
tunrida, jak super! Jaka dobra wiadomość!

Swoją drogą ft3 też można dostarczać organizmowi z zewnątrz, jakby co (chyba Zen brała/bierze). Więc gdyby przemiana ft4/ft3 nie szła, jak powinna, można i tak działać. A, jeszcze mi się przypomniała ogólna rada dla niedoczynnościowców tarczycowych – ruch tak, sport tak, aktywne życie tak, ale nie doprowadzać się na skraj wymęczenia. Może to było bardziej dla hashimotowców, nie wiem. Ale ogólna zasada brzmiała: nie prowokować organizmu nadmiernymi obciążeniami.

Scottie, nie myśl, że za Ciebie nie trzymamy kciuków, długofalowo.
tunrida - myśmy szkiełka z badań naszego psa też wzięli i pokazywali kilku specjalistą, w tym konsultowaliśmy wyniki z jakąś tam super hiper kliniką we Włoszech. To jak przy psie się nikt nie dziwił, to czemu miałby przy człowieku 😉

magda - zadzwoń może do lekarza czy to istotne czy jesteś na luteinie, ja prolaktynę miałam robioną i bez hormonów, i na hormonach (chyba progesteron nie wpływa na prolaktynę więc wydaje mi się, że na luteinie możesz badać, no ale lekarzem nie jestem). A masz mieć robione po prostu zwykle stężenie czy badanie z metoklopramidem?

Scottie - też trzymam długofalowe kciuki 🙂
Teodora- z tego co wiem, to preparat ze świńskiej tarczycy zawiera i ft4 i ft3, ale obecnie nie jest dopuszczony w Polsce,  trzeba go sobie ściągać zza granicy. No i nie każdy endokrynolog podejmie się ustawiania tarczycy na świńskim hormonie. Te hormony ze świni mają tylko 1 dawkę i do końca nie wiadomo zawsze jaką, bo nie wiadomo ile akurat świnia w momencie zabicia jej tych hormonów produkowała. Jakoś tak. W temacie na razie nie siedzę. Będę siedzieć, jak będę miała problem z  tym ft3. Jakoś się na razie za mocno tym nie przejmuję. I w zasadzie...to ja swoje odchudzanie i trenowanie robiłam w sumie na niedoczynności. Bo ja zanim zrobiłam sobie biopsję guzka, to miałam z wyników niedoczynność. I radziłam sobie z nią całkiem dobrze. Więc tak jakoś...nie wnikam na razie.

A co do nadmiernego obciążania fizycznego, hm..na razie nie mogę tego obiecać.  😎  Zobaczę jak będzie. Zresztą...co to znaczy nadmierne? Takie to nieprecyzyjne określenie dla "sportowca".
tunrida, a Novothyral?
Co do obciążeń / przeciążeń, to jakoś się domyślam 😉
efeemeryda   no fate but what we make.
02 lutego 2017 12:40
tunrida
strasznie się cieszę ! wiem, że mnie zapewne nie kojarzysz, ale naprawdę się martwiłam.
😅 😅
Hm...no faktycznie, jak wół ft3. Wiesz co? To ja w takim razie nie wiem i na razie się nad tym nie zastanawiam. Będę wnikać jak to się stanie moim problemem.
Ale dzięki za uświadomienie. Chcąc nie chcąc człowiek się coraz więcej dowiaduje.  :kwiatek: :kwiatek:
tunrida  😅

A teraz pytanie z serii głupich: jak długo, tak pi razy oko, dochodzą do siebie naderwane/zerwane wiązadła w kolanie? Bo zastanawiam się kiedy mnie w Rybniku zamkną. Brak ruchu mi nie służy  😉
U mojej córki na stopie pediatra zdiagnozowała kurzajkę. Nigdy nie miałam z tym do czynienia i zapomniałam spytać, czy z kurzajką dziecko może chodzić na basen? Na chłopski rozum, wydaje mi się, że nie, bo to wirusowa brodawka. Mam rację?
busch   Mad god's blessing.
03 lutego 2017 18:29
tunrida, o matko, strasznie się cieszę!!!

Scottie, trzymam kciuki za Ciebie. Też pewnie takie i inne myśli by mi do głowy przychodziły na Twoim miejscu, więc się nie przejmuj 🙂
anai, nie powinna... ja się kurzajkami jako dziecko zaraziłam właśnie na basenie, miałam na stopie 🙁 bardzo długo z tym walczyłam, potem miałam takie drobne na dłoniach, które z wiekiem jakoś poznikały (a było to strasznie paskudne i wstydziłam się swoich dłoni) a z nogi mimo uporczywego leczenia i wypalania zniknęła dopiero, jak zaszczepiłam się na HPV...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się