Początkująca, ale po uszy zakochana w koniach (proszę o rady)

Witam wszystkich serdecznie!

Nie wiem czy we właściwym miejscu umieszczam mój post, jeśli nie to z góry przepraszam.
Mam na imię Natalia i mam 22 lata. Od dziecka marzyłam o koniku! Teraz pojawiła się taka możliwość na horyzoncie. Mój chłopak chce kupić konie pod agroturystykę. Oczywiście to na razie jest w fazie planów, jednak przed tym chciałam się dowiedzieć jak najwięcej o tych zwierzakach, bo przyznam się że jestem zielona 🙁
Jak staram się śledzić Wasze tematy to nie wiele rozumiem, nie znam tych wszystkich pojęć.  😡 😡
Czy moglibyście mi polecić jakieś materiały dla początkujących? Bym przesiąkła całym tym nazewnictwem?
Od czego mam zacząć?

PS: oto moje marzenie: http://www.olsztyn.mm.pl/~grzegorzg/konie/konie_24.jpg
właśnie w takie ciapki 😀 Trochę jak koń Pippi 😉
 
Natka jeśli nie macie pojęcia o koniach i te terminy nie są Ci znane to nie powinniście decydować się na kupno konia (i nie piszę tego złośliwie!) Koń to nie rower, trzeba mieć ogromną wiedzę albo kogoś doświadczonego pod ręką żeby posiadać takie zwierze.
Natka a umiesz w ogóle jeździć?
A książek jest cała masa wystarczy wybrać się do dobrej księgarni...
Dokładnie jak piszę Libella, jeśli Twój chłopak także jest "zielony" to błagam, nie bierzcie się za to... znajdź stajnię w pobliżu i zacznij jeździć pod okiem instruktora, poobserwuj pracę przy koniach, poczytaj książki. posiadanie konia to nie jest coś czego można nauczyć się "w weekend".
Ale chyba każdy miał swoje początki  🙁 , nie mówię że dziś kupimy konie... Wtedy bym zamieściła post w ogłoszeniach.
Chciałam się wszystkiego dowiedzieć o tych zwierzakach by nie zrobić im krzywdy, tym bardziej że słyszałam że nawet kolka po zjedzeniu mokrej trawy może konia zabić.
A z końmi miałam doświadczenie bo miałam na nich gimnastykę dosyć długo, ale to już dawno było.
Jak mówiłam - jestem zielona  😡

Mój chłopak zaś ma kolegów którzy mają konie, bo on mieszka na wsi.
Natka- czytaj tematy dotyczące głównie żywienia, czyszczenia, padokowania, chorób. Czytaj wątki o kowalach i werkowaniu, o wyposażeniu stajni.
Znajdź kogoś mieszkającego w pobliżu, kto ma konie, zna się na tym wszystkim i będzie Ci służył pomocą.

Ja nauczyłam się prawie wszystkiego co jest niezbędne do posiadania konia czytając starą voltę. Ale ja czytałam to forum systematycznie przez ponad 1 rok, zanim zdołano namówić mnie na swojego konia.
A po kupnie konia wstawiłam go do pensjonatu, gdzie miał fachową opiekę.
Bo wiesz....im dalej w las tym więcej drzew.

Nie spiesz się z kupnem jeśli nie masz nikogo doświadczonego w pobliżu i nie wiesz co z tymi końmi zrobić.  🙂
pozdr.
Witam.
Dobrze trafiłaś.Tu większość jest podobnie zakochanych i kiedyś zaczynało.
To jest jak z nauką obsługi komputera- nie da się naraz. Jak nie jesteś pewna nazewnictwa- ostrożnie milcz i słuchaj. Osłuchasz się szybko.
Nazwy nawet części uprzęży bywają różne -zależnie od regionu,zwyczaju,tłumaczenia.
Polecam Konia Polskiego- miesięcznik-na pewno znasz. W ciągu roku 2008 był bardzo fajny cykl artykułów Pani.Deszczyńskiej o wszystkich akcesoriach związnych z końmi. Może można cały rocznik kupić używany-to sobie poczytaj.
Powodzenia. Pisz,śmiało pytaj i niczego się nie bój.Re-volta dziś troszkę bojowa,ale zwykle przychylna i pomocna.
Natka każdy miał swoje początki, ale początkująca osoba nie powinna kupować koni tylko przez kilka lat pojeździć, pozajmować się konmi pod okiem instruktora, zobaczyć jak wygląda opieka nad koniem. Nie da się tego nauczyć przez forum.
Ja kupiłam swojego pierwszego konia po 5 latach prawie codziennego pobytu w stajni i uważam, że bylo za wsześnie....
Z resztą trzeba zdać sobie sprawę z tego, że jak się ma swoje konie na "swoim" to jest to baaardzo czasochłonne
p.s. nie odbierz tego jako atak- poprostu z własnego doświadczenia wiem, że posiadanie konia to strasznie trudna sprawa i trzeba miec ogromną wiedzę.
Jeśli jednak zdecydujecie się na konie to tak jak pisze Tania- czytaj, zapoznawaj się, może znajdź kogoś kto Wam pomoże.
Natka skoro tak to chyba najpierw wypadałoby zacząc od nauczenia się jazdy czyli znajdź odpowiadającą Ci stajnię z rekreacją na poziomie, czytaj jak piszą dziewczyny, zaopatrz się w książki, które wyjaśnią Ci pojęcia, których nie rozumiesz i powoli wszystko się zacznie toczyć 🙂

ps. Mamy jeszcze kącik dla Żółtodziobów, tam pytaj śmiało o wszystko czego nie rozumiesz 🙂
No dobrze.

od razu obiecujemy, że nie bedziemy krzyczeć (przynajmniej się postaramy), tylko litości - nie kupujcie koni bez przynajmniej podstawowej wiedzy, bo nie tylko koniom może się stać krzywda ale i dla Was będzie to ogromy kłopot i po co Wam to wszystko.

w celu zapoznania się z terminologią moim zdaniem najlepiej udać się, np. do empiku i kupić JAKĄKOLWIEK książkę o podstawach jeździectwa. Wtedy będziesz rozumiała co my tu w ogóle piszemy 😉 no ale to tylko terminologia, żadna książka nie da ci doświadczenia, nie wszystko da się w ksiązkach opisać itp. Dlatego jeśli chcecie mieć konie to obowiązkowo zapiszcie się na lekcje jazdy konnej, łaźcie do stajni, siedźcie tam ile wlezie, jeździjcie na różnych koniach jak najwięcej i jak najczęściej.
Ja jeżdżę ponad 13 lat, przez moje ręce (w sensie opieki) przewinęło się trochę koni, ale wiem, że jeszcze wielu rzeczy nie wiem i że mnóstwo doświadczenia mi brak 😉 Jeśli macie jakąś sensowną pomoc (ale sensowną, a nie taką na pół gwizdka) to po mniej więcej roku intensywnej nauki może będziecie mogli bezpiecznie (dla siebie i koni) kupić sobie jednego konia czy konia i kucyka na początek, żeby zwierzak sam nie stał, ale to też będzie od wielu rzeczy zależało.

nie kupujcie konia jeśli koledzy chłopaka się znają bo wiesz 😉 mój ojciec jest kardiologiem i to niezłym, ale bajpasów bym nikomu raczej nie podjęła się wszczepić 😉
odpowiedzialność etyczna podobna, ino karna w przypadku konia trochę mniejsza.
Dziękuję Wam za zrozumienie, dokładnie tak chce zrobić czytać, czytać, i jeszcze raz czytać. Potem zapiszę się na jazdy, dopiero wtedy..... Koń to na pewno w perspektywie jakiegoś roku właśnie. Staram się chłopaka z tym wszystkim hamować, no i tłumacze mu by nie kupował konia przez allegro i pod wpływem chwili. W tej chwili jest na etapie planowania zakupu ziemi pod stajnie, chociaż i tak ma ogroooomną jej ilość, ale on się uparł że ziemia sąsiadująca z jego posesją będzie jeszcze lepsza. Tak, więc zbiera fundusze i czeka aż ją wystawią na sprzedaż..    
Zapisanie się na jazdy jest bardzo dobrym początkiem do zapoznania się z ogólnym słownictwem jeździeckim ! 🙂Nie masz co zwlekać w obawie, że ktoś sie bedzie z Ciebie śmiał, że nie wiesz co i jak się nazywa, to normalne na początku i wszystko tłumaczą 🙂 Nigdy nie zapomnę jak totalnie nie mogłam zapamiętac na początku tak prostego słowa jak strzemię  😁

Jak będziesz umiała wskazać gdzie koń ma kolano i łokieć  to już będzie dobry wstęp.
majek   zwykle sobie żartuję
10 lutego 2009 12:07
Natka...

Ja swojego męża trochę tak poznałam. Kupił sobie konika - będąc w tych sprawach kompletnie zielonym - i chciał w przyszłości zakładać gospodarstwo agroturystyczne.
To samo mi powiedział, że jego tata zna się na koniach, bo kiedyś miał pociąguska... i jego koledzy mają konie...

Jak pewnego dnia pojechałam zobaczyć kobyłkę, eto po prostu nie mogłam tego tak zostawić. Kobyła była sama (następne konie były dopiero w planach), dostawała za dużo energetycznej paszy (bo co to jest dla takiego konia 1kg owsa... trzeba całe korytko nasypać)

Żebyś Ty wiedziała ile my mamy teraz konfliktów przez to, że mój teść myślał, że zna się na koniach.... I wszyscy tak myśleli...
I nie chodzi tylko o same konie. Chodzi jeszcze o budowanie stajni, głupie ogarnięcie terenu....  (np. co pzeszkadza koniowi brona leżąca na wybiegu)
Na wsi jest kompletnie inne podejście do tematu... Już samo to, że ja chciałam ogrodzić padoki, a teść chciał konia puścić na łańcuchu było niezłe....  Nie mówiąc nic o tym, że koń powinien zimą stać w boksie, bo jest przecież ślisko....

Mogłabym dawać tutaj miliony przykładów...

Tak jak reszta: namawiam Cię na rozpoczęcie nauki jazdy konnej, a najlepiej wybierzcie się gdzieś na miesiąc w wakacje pomóc w jakiejś stajni... Najszybciej się wszystkiego nauczycie...



🤣
na razie skupię się na czytaniu (i pytaniu), bo na jazdy nie mam w tej chwili czasu bo zaczęłam drugie studia 🙁

m4jek - mam dokładnie taką samą sytuację, a boje się że mój facet jest oporny na tłumaczenia i nie rozumie tego wkładu czasu, no i pieniędzy. Bo jemu koledzy powiedzieli że koń to pikuś! Koleżanka która ma konia na pół z inną dziewczyną właśnie to jak mi powiedziała ile zapłaciła za weta ostatnio to mi szczęka opadła z hukiem waląc o podłogę.
Bo on myśli, że konie same się sobą zajmą. Ja się boję żeby to wszystko nie spadło na moje barki albo jego rodziny, w sumie siostra jeździ konno, no ale jest młodziutka jeszcze. tym bardziej że to nie ma być jeden koń...
Eeee... dziewczyny chyba grubo przesadzacie z tymi latami. Kilka miesięcy regularnych wizyt w stajniach i duuuużo lektur (np. re-volty) w tematach, o których wspomniała Tania.
Przecież żeby być dobrym opiekunem swojego konia nie trzeba być super jeźcem. Wystarczy wiedzieć podstawy o karmieniu i pielęgnacji oraz wiedzieć jakie wygląda zdrowy koń. Od chorych jest weterynarz 😉.
Proponuję kupno konia skonsultować z kimś kto dobrze zna się na koniach, aby Was nie oszukano.
Nikt nie mówi, że ma być super jeźdzcem ale żeby umiała osiodłać konia, wsiąść i poruszać się w 3 chodach 😉 bo to chyba wypada umieć no nie 🙂
Natka, no właśnie kto będzie się ewentualnymi końmi zajmował? Karmił 3 razy dziennie, wypuszczał, jeździł, czyścił boksy itp?
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
10 lutego 2009 12:27
bera7, może nie trzeba być super jeźdźcem, ale trzeba wiedzieć, co się dzieje jak koń kręci się po boksie i grzebie, a potem zaczyna się pokładać, gdy jedną z nóg ma cieplejszą, kiedy szaleje bo dostaje za dużo żarcia, a kiedy buntuje się przeciw zbyt mocnemu kontaktowi, bolącymi zębami czy problemowi z nieodpowiednio dobranym siodłem. Moim zdaniem to tak hop siup nie jest i jeżdżąc kilka miesięcy można zwierzaka bardzo skrzywdzić nie poprzez złe intencje, ale po prostu niewiedzę.

*natka*, pierwsze, co powinnaś zrobić, to zapisać się na jazdy, zobaczyć jak należy się przy koniu zachowywać, jakie warunki mu zapewnić, po co i jak się go czyści, do czego służą poszczególne elemtny rzędu i jak się je zakłada. Przy koniach tak na prawdę liczy się praktyka, bo cytując dureithel:
to co z ksiażki wyczytasz to nie musi być to samo co ktoś tam napisał 😉
Lotnaa   I'm lovin it! :)
10 lutego 2009 12:39
:emot4: a mnie przeraza takie podejscie. Ze to niby takie proste i wystarczy nauczyc sie, jak konia osiodlac i poruszac sie w trzech chodach. Wlasnie z tego biora sie wszystkie smutne historie.
Jesli ktos nie umie jezdzic, to nie lepiej najpierw pojezdzic po stajniach, wsiadac na jak najwiecej koni, SLUCHAC co mowia bardzie doswiadczeni itd?

Kon to nie rower czy auto, ktore jak sie zepsuje mozna dac do mechanika, a na noc zostawic pod domem. LITOSCI  🤔
Lotnaa chyba nie chodzi Ci o moją bo jeśli tak to zupełnie nie zrozumiałaś tego co pisałam. 😉
W agroturystyce modny staje się styl west.
Gdybyś chciała sobie poczytać to :
"Western. Historia - strój - sprzęt – konkurencje -Wojciech Adamczyk
Można wyszukać w necie ,kupić i poczytać.
Jest forum o west. Może dość zaawansowane na początek ale na stronie są fajne i ciekawe artykuły
http://www.transterm.com.pl/wwr/news.php
Jest tu wiele osób zajmujących się metodami naturalnymi-warto i ich popytać i poczytać na ten temat.
Pomaleńku - to szeroki zakres. Nie wszystko na raz.
A ja będe się nadal upierać, że można WCALE nie potrafić jeździć i być bardzo dobrym opiekunem konia. A żeby wiedzieć jak wygląda ZDROWY koń nie trzeba lat doświadczenia. CHORYM niech zajmie się wet, lepszy z tego pożytek niż z pseudoznawcy "który wie lepiej" i sam leczy konie.
I jeśli ktoś kocha zwierzęta to potrafi się wsłuchać w ich potrzeby i zapyta fachowca jak pomóc.
Pozatym, można kupić konia dobrze ułożonego i płacić za przyjazd instruktora "do nas". I uczyć się na swoim koniu.
Nie twierdzę, że po 2-3 wizytach w stajni ma się odpowiednią wiedzę. Ale po 7-8 miesiącach czytania i spędzania czasu 3-4 razy w tygodniu w stajni można mieć podstawowe pojęcie. Do tego można jechać latem na jakiś obóz i być 2 tygodnie z końmi.
Szanuję bardziej dorosłe osoby, świadome tego, że ich wiedza jest niewielka niż nastolatki które po 2-3 latach jazdy w niedzielę myślą, że już wszystkie rozumy zjadły.
Dokładnie jak piszą przedmówcy: czytaj, ale samo czytanie to za mało. Jeśli rzeczywiście chcecie w przyszłości mieć własne konie, staraj się zacząć już teraz nabywać doświadczenia praktyczne, że tak powiem. Jeśli masz gdzieś w okolicy stajnię, gdzie możesz pójść i po prostu popatrzeć, spędzać czas i może też powoli zacząć się włączać w pewne czynności przy koniach, wykorzystaj to. Ja sama z pewnych względów najpierw przez pół roku pomagałam w stajni szkółkowej zanim w ogóle nauczyłam się samodzielnie jeździć. Bardzo mile te czasy wspominam i Tobie również takie rozwiązanie mogę polecić.
dempsey   fiat voluntas Tua
10 lutego 2009 13:05
ogarnięcie terenu....  (np. co pzeszkadza koniowi brona leżąca na wybiegu)
Na wsi jest kompletnie inne podejście do tematu... Już samo to, że ja chciałam ogrodzić padoki, a teść chciał konia puścić na łańcuchu było niezłe....  Nie mówiąc nic o tym, że koń powinien zimą stać w boksie, bo jest przecież ślisko....


uuu  m4jek to ty prrrawdziwa rrrrewolucjonistka  😁

co do tematu: też mnie przeraża pakowanie sie we własną stajnię bez przynajmniej rocznego bliskiego kontaktu z "takim czymś". niekoniecznie chodzi o jazdę. chodzi o pojęcie o jeżdzie + sensowną opiekę. 
od "ruszania" koni mozna miec ludzi. ale takie umiejestnosci jak np. przelonżowanie, wyprowadzenie konia w stresowej sytuacji ze stajni,  ogarniecie sytuacji gdy kon sie zaklinuje w boksie/zaczepi kantarem o płot/cokolwiek niebezpiecznego, załadunek do przyczepy..... to po prostu trzeba wszystko własnorecznie przerobic. co z tego ze sie o tym poczyta. poczytac to mozna o tym z której strony sie kopyto dziegciuje 😉 (nie zapomne jak jedna dziewczynka starannie posmarowala 4kopyta gruba warstwą dziegciu. calutka puszkę aż po koronki...)
poza tym nawet jesli będziecie mieli stajennego to bedziecie musieli kontrolowac jego pracę, wiedząc o co w niej chodzi..

myslę że im więcej ktoś już z końmi przezył, tym bardziej mu wyobraźnia pracuje
Lotnaa   I'm lovin it! :)
10 lutego 2009 13:05
Lotnaa chyba nie chodzi Ci o moją bo jeśli tak to zupełnie nie zrozumiałaś tego co pisałam. 😉


Nie nie, ja piasalam ogolnie o takim podejsciu: 'nie mam pojecia o koniach, ale co tam, i tak go sobie kupie'. I jeszcze pol biedy, jesli trzymamy go w pensjonacie, ale jesli jest to domowa stajnia, to wypadaloby miec o tych zwierzetach jakies pojecie, dla ich dobra i bezpieczenstwa.

bera7
, zgadzam sie w w 100%, nie trzeba byc jezdzcem, ale wiedza i doswiadczenie jest niezbedna!
fanelia   Never give up
10 lutego 2009 13:06
Natko!

Bardzo serdecznie polecam Ci książkę: "Własny koń" autorstwa Bożeny Urbaniak-Czajki. Uważam, że jest ona OBOWIĄZKOWĄ pozycją dla każdego, kto myśli o swoim koniu - są w niej opisane, jak wybierać konia, na co zwracać uwagę, co trzeba miec, jakie powinny być właściwe wymiary i wyposażenie stajni, jak żywić, utrzymywać, jak urządzić pastwisko - generalnie wszystko, co każdy wiedzieć musi 😉

Bardzo fajną książką, zwłaszcza dla kogoś, kto myśli o agroturystyce, jest też "Hodowla konia w zgodzie z naturą" autorstwa Jo Bird - troszkę bardziej dla początkujących, ale też uważam, że bardzo przydatna - również o utrzymaniu konia, pastwiskach, stajniach, urządzaniu, żywieniu, pielęgnacji itp.

Generalnie uważam, że osoba kupująca konia powinna mieć bardzo dobrze opanowaną klasę L w ujeżdżeniu - to wystarczy, by poprawnie kierować koniem, wiedzieć, co robić w różnych sytuacjach pod siodłem, jaki powinien być kontakt, działanie pomocami i generalnie wszystkie podstawy jazdy konnej - dlatego zachęcam Cię Natko do pracy nad dosiadem i doskonalenie się w jeździe konnej. Ona wbrew pozorom bardzo pomaga, bo jednak konie w agroturystyce nie robią za kosiarki do trawnika, tylko raczej ktoś będzie chciał na nie wsiadać - a jeśli ktoś ma wsiadać, to koń również musi mieć co najmniej dobrze opanowaną klasę L w ujeżdżeniu i skokach i musi być w pełni posłuszny jeźdźcowi. Dobre użytkowanie pod siodłem zapewni koniowi ruch, dobre samopoczucie i karność.
Lena- dokładnie. Oprócz czytania, zaprzyjaźnić się z właścielem jakiejś pobliskiej stajni, czy z właścicielem jakiegoś pensjonariusza.  Pojechać tam, starać się spędzać czas nie na patrzeniu na koniki, ale na pomaganiu w stajni.
Nauczyć się ścielić, karmić, poić, wyprowadzać i pytać pytać pytać. O w szystko. A w międzyczasie czytać i czytać.

ps. Odnośnie odpowiedzialności... Nie zapomnę jakie to było okropne uczucie, kiedy pewnego dnia zostawiono mnie samą ze stadem koni na jakiś czas.
Matko ! Mało zawału nie dostałam wyobrażając sobie przeróżne sytuacje. Np. któryś wyskakuje i ucieka z padoku a stado za nim. Albo jak jeden drugiego kopie na śmierć. A wiadomo? Albo jak któregoś osa użądli w gardło.
I wszystkie moje obawy. Czy dobrze je napoję? Czy mi nie uciekną? Czy będą się mnie słuchać?  A jak zacznie padać? Schować je, czy zostawić? A jak schować do stajni to jak? A jak któregoś zacznie bolec brzuch? W końcu na pastwisku widziałam ostatnio z brzegu jakieś grzyby? A jak któryś je zje? Na każdym kroku widziałam pułapki !!
A raptem byłam za nie odpowiedzialna przez 4 godziny.  😉
Teraz to wydaje się śmieszne, ale wtedy wcale nie było śmieszne. ;-)

Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
10 lutego 2009 13:45
A ja będe się nadal upierać, że można WCALE nie potrafić jeździć i być bardzo dobrym opiekunem konia. A żeby wiedzieć jak wygląda ZDROWY koń nie trzeba lat doświadczenia.



Oczywiście, ze można wcale nie jeździć, ale z drugiem zdaniem się już nie zgodzę. Konie mają czasem na prawdę przeróżne pomysły i mogą zachorować na masę rzeczy. Niektóre można spokojnie leczyć samemu, do niektórych niezbędny jest wet. Trzeba niestety jednak wiedzieć, kiedy weta wezwać. A jeśli będzie go wołała co 2 dni, to w sumie szybko będzie musiała konia sprzedać, żeby mu zapłacić ;]
Witaj *natka*,

A rozważalicie w ogóle możliwość, żeby zakupionego konia trzymać na początku w pensjonacie? Albo przed zakupem konia zająć pomocą / wolontariatem w jakiejś stajni? Pozwoliłoby to od podszewki poznać obsługę, utrzymanie zwierząt, podstawowe czynności, które się przy nich wykonuje, a także typowe (i zdrowe) zachowania koni.

Mogę opowiedzieć taką historyjkę, której kiedyś byłam świadkiem. Otóż pewna rodzina, która dysponowała większym kawałkiem trawnika za domem, doszła do wniosku, że pora spełnić marzenia i na ów trawnik wypuścić konika. Wybór padł na... niespecjalnie ułożoną 3 letnią folblutkę prosto z torów  🤔wirek: - bo ładna, bo ruda taka, bo dziewczynka... Wszak koń to koń.
Okazało się jednak błyskawicznie, że nie bardzo jest jak sobie radzić z obsługą, kobyła nie daje się prowadzić, biega, szaleje, zaczyna przymierzać się do podgryzania ludzi, a w nosie ma przytulanie i czesanie grzywki, ogółem dostając świra po odłączeniu jej od innych koni. Rzeczona rodzinka wybrała się do pobliskiego klubu jeździeckiego, tam przyjąć jakieś dobre rady jeździeckie. Udało im się podsłuchać, jak instruktorka zapewniała jeźdźca, że ma teraz mocniejsze wędzidło i koń będzie spokojniejszy. No skoro koń z wędzidłem jest spokojniejszy... To w domu zapakowano folblutce ogłowie z kiełznem na łeb. Na dwa tygodnie non-stop, w stajni, na trawniku... Niestety po tym czasie koń ani myślał "być spokojniejszy" i jedynym rozwiązaniem było przeniesienie klaczy do płatnego pensjonatu. Stałam tam ze swoim koniem jeszcze jakieś 2-3 miesiące - jak się dalej sytuacja rozwinęła, nie wiem. Rodzinka wpadała z rzadka przynosząc jakieś marchewki.

Ku przestrodze...
Ale z drugiej strony się da.
Pozytywnym przykładem niech będzie adopcja, przez podobnych nie w temacie laików, 24letniego konika polskiego, który spędził swoje życie w hipoterapii. Był to wyjątkowo pokojowo nastawiony koń, delikatny, niegroźny dla dzieci, który dla zaspokojenia podstawowych potrzeb musiał mieć kawałek dachu nad głową i możliwość łażenia samopas po dużym terenie. Tutaj adopcyjna rodzinka zachowała stały kontakt z fundacją, która była właścicielem konia i w razie wątpliwości pytała o wszystko, nie opierając się na zasłyszanej teorii np. o wędzidle.

Ważne jest zatem nie tylko kiedy kupować konia, ale i jakiego. Może właśnie prymitywna, odporna rasa byłaby OK? Hucuły są w łatki 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się