Kącik Seniora - czyli koń na emeryturze

zembria   Nowe forum, nowy avatar.
08 lutego 2019 07:47
Robaczek A jak kucyk w tym wszystkim się odnajduje? Wysyłasz ją do prnsjonatu, tak jak pisałas, czy zostaje w domu?
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
08 lutego 2019 08:28
Dzięki dziewczyny.
Kucyk przedwczoraj pojechał do znajomych do przydomówki (Monetka tam była 2,5 roku temu na wakacjach- była baaaardzo zadowolona). Bardzo nam tu rozpaczała, szukała Monetki i cały czas chodziła w to miejsce, gdzie Monetka odeszła. Nie chciałam jej trzymać samej ( jak Mona była tydzień w klinice to maluch to dzielnie zniósł ale teraz chyba czuła co się stało, bo dosłownie była cały czas w panice) a nie chce w emocjach podejmować decyzji co dalej. Drugiego dużego konia "dla siebie" już nie chce, myślimy o kolejnym kucyku do towarzystwa dla Balbinki ale to wszystko na spokojnie. Musze cały wybieg doprowadzić do ładu najpierw, było błoto i wjechała ładowarka podnieść Monetke i już zrobiła mega bajzel,a ta wielka koparka tylko postawiła kropke nad i.
efeemeryda   no fate but what we make.
08 lutego 2019 08:36
Robaczek M
nie myśl od razu, że nie chcesz dużego konia dla siebie  :kwiatek:
Ja wciąż nie otrząsnełam się całkiem po śmierci Kasty, ale wiem już, że tylko drugi koń może mnie uratować... strasznie mi brakuje koni i jeździectwa, a nie chce jeździć w szkółce, chce mieć znowu przyjaciela  🙁
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
08 lutego 2019 08:57
Mi jeździectwa nie brakuje, ostatnio na koniu siedziałam z 8 lat temu i to ostatnia rzecz, za która tęsknie.
Przy zakupie Balbinki było mówione, że po odejściu Monetki malutka pójdzie na sprzedaż. Jednak patrząc na to co ludzie robią ze zwierzętami, biją, nie karmią, źle traktują to nie mam serca jej sprzedać i nie mieć wpływu na jej los. Zostanie z nami albo w pensjonacie albo pod domem z innym kucykiem (może ze swoim źrebakiem, bo od zakupu Monetki to moje małe marzenie).
To wszystko wymaga czasu, chwilowo nie wiem co ze sobą zrobić.
Myślałam jeszcze o koniu po przejściach, jakiejś biedzie, której nikt nie daje szans... Ale nie wirm czy będę w stanie patrzeć na kolejne podupadanie na zdrowiu, strach i cierpienie...
Robaczek M.,  tak jak pisze efeemeryda,  nigdy nie mów nigdy, ja bym oszalała, gdyby nie kucka,  która zjawiła się w odpowiednim momencie, na szczęście, z Etną pasujemy do siebie jak ulał, wiec mam konia do kochania, jazdy, ćmokania, miziania, spacerów i dogadywania się. Myślę że  przyjdzie czas, że pomyślisz o koniu dla siebie, bo świadomość że to już koniec, może człowieka doprowadzić do paskudnego dołu.
Myślałam jeszcze o koniu po przejściach, jakiejś biedzie, której nikt nie daje szans...

To najtrudniejsze i najpiękniejsze co możemy takim koniom dać.

Trzymajcie się dziewczyny po swoich stratach... nie wyobrażam sobie tego momentu..po tych historiach wyściskałam moją seniorkę ze zdwojoną siłą.
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
08 lutego 2019 09:24
Moja Monetka też została wypatrzona z siódemki całkiem fajnych, młodych koni. Jak na końcu gość ją wyprowadził ze stajni moja mama powiedziała "eeee nieee, chcemy zdrowego i silnego". Jak do niej podeszłam to wiedziałam, że albo Ona albo żaden inny. Miała najpiękniejsze oczy na świecie. Mimo zabiedzenia, licznych ran i kopyt w tragicznym stanie, uwierzyłam w Nią jak w nic innego. Po dwóch tyg po nią wróciliśmy, właściciel ją upiekszył, podkuł w za małe podkowy i odciął ogon zaraz przy rzepie. Chudą i znerwicowaną przywiozłam do stajni, nie obyło się bez heheszów i komentarzy "co to i po co". Dla mnie od początku była najpiękniejsza i wierzyłam, że jeszcze wszystkim opadną szczenki z wrażenia. I tak się stało... Zaskoczyła wszystkich i zaskakiwała do końca mimo różnych chorób.
Jeśli miałabym mieć innego konia to chyba tylko takiego, w którego nikt już nie wierzy. One pięknieją jeszcze bardziej jak się je kocha. W Monetce kochałam wszystko, nawet niedoskonałości.
Robaczku, nie musisz teraz podejmować decyzji co do kupna następnego konia. Daj sobie czas, odpocznij i pomyśl spokojnie  :kwiatek: na razie Balbinka ma super opiekę, a na kupno nowego konia lub zaźrebienie kucki może przyjdzie czas później 🙂
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
08 lutego 2019 09:37
Tak tak, to z pewnością nie są plany na najbliższy rok. Ja musze to sobie poukładać, musze mieć wszystko przemyślane żeby mieć całkowitą pewność. Balbinka ma bardzo dobrze, ma ogrom przestrzeni, dobre sianko i towarzystwo. No i bardzo dobrą opiekę (bez obaw zostawiłam tam Monetke na 5 dni i wyjechałam, po powrocie była zaopiekowana, wyczyszczona i napchana smakołykami). Dlatego bez pośpiechu mogę dojść do siebie i wszystko przemyśleć.
Moja Monetka też została wypatrzona z siódemki całkiem fajnych, młodych koni. Jak na końcu gość ją wyprowadził ze stajni moja mama powiedziała "eeee nieee, chcemy zdrowego i silnego". Jak do niej podeszłam to wiedziałam, że albo Ona albo żaden inny. Miała najpiękniejsze oczy na świecie. Mimo zabiedzenia, licznych ran i kopyt w tragicznym stanie, uwierzyłam w Nią jak w nic innego. Po dwóch tyg po nią wróciliśmy, właściciel ją upiekszył, podkuł w za małe podkowy i odciął ogon zaraz przy rzepie. Chudą i znerwicowaną przywiozłam do stajni, nie obyło się bez heheszów i komentarzy "co to i po co". Dla mnie od początku była najpiękniejsza i wierzyłam, że jeszcze wszystkim opadną szczenki z wrażenia. I tak się stało... Zaskoczyła wszystkich i zaskakiwała do końca mimo różnych chorób.
Jeśli miałabym mieć innego konia to chyba tylko takiego, w którego nikt już nie wierzy. One pięknieją jeszcze bardziej jak się je kocha. W Monetce kochałam wszystko, nawet niedoskonałości.


Piękne!
Musisz być pięknym człowiekiem Robaczek  :kwiatek:
Robaczek M. Jak ja Cię doskonale rozumiem.Ja miałam konia kulawego potem na starość doszły problemy z płucami i z sercem.Miałam go 11 lat a jeździłam sporadycznie.
Minęły ponad dwa lata a ja nadal bez konia.Oglądam różne turbomaszyny i żaden mi się nie podoba.Nie chce mi się już szukać nawet.Resztki zdrowego rozsądku tylko mnie trzymają ,żeby nie wziąć jakiejś bidy i znowu się mordować i nie spać po nocach.Zapewne znowu będzie tak,że stanie na mojej drodze koń po którego wrócę.
Koniarzem można być nie jeżdżąc konno i może ja czy Ty do takich ludzi należymy.
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
08 lutego 2019 15:20
k2arola dziekuje ale to zupełnie nie tak 🙂 to ten konik mi pokazał, że nie kocha się za to co widoczne dla oczu. Do ostatniej chwili i ostatniego oddechu powtarzałam Jej że jest najpiekniejszym konikiem na świecie. Najwspanialszym i najbardziej walecznym.
Dekster ja na Monetce bardzo mało jeździłam, zawsze mówiłam że mi jej szkoda 😉 śmiali się wszyscy jak zamiast wsiąść i jechać w teren to dzień w dzień zbierałam Ją na długie spacery w ręku. Ja bede tęsknić za codziennością, za czyszczeniem, mizianiem i dokarmianiem. Za staniem obok i patrzeniem jak spokojnie je siano. Chciałam startować i trenować, po to miałam mieć konia. Ale nigdy nie było momentu w którym żałowałam że musiałam z tego zrezygnować. Nie raz pojawiała się iskierka zazdrości jak patrzyłam jak dziewczyny ze stajni bezstresowo galopują po łąkach ale nigdy nie zamieniłabym Monetki na zdrowego konia.
BASZNIA   mleczna i deserowa
08 lutego 2019 15:33
Robaczek M., bardzo mi przykro i wierzę,  że dasz szczęście jeszcze jakiemuś stworowi, a on Tobie.  I zajęcie, i wydatki 🙂, i to wszystko,  co kochamy. 
Aż się popłakałam,  ehh...ta okropna starość! Ale cóż już nóżki nie bolą i na pewno czeka tam na Ciebie 😉
desire   Druhu nieoceniony...
09 lutego 2019 11:46
Robaczek M., stanie na Twojej drodze jeszcze jakiś koń :kwiatek:  u mnie to był w sumie przypadek? może zrządzenie losu? W sumie to mąż mnie przekonał.. mam teraz zajęcie, mam kogo pomiziać w stajni..  a charakter bardzo podobny do mojego Dziaduszka.
Chociaż co spojrze na zdjęcia to wyje, jak dzieciak...
To jest właśnie to, że w najmniej nie spodziewanych momentach, na naszej drodze stają zwierzaki, które potrzebują naszej pomocy, albo po prostu się zjawiają i tak naprawdę, dzieje się to jakbyśmy nie miały na to wpływu, po prostu pewnego dnia.... wszystko zaczyna się od nowa.
Robaczek M dopiero odwiedziłam wątek - strasznie mi przykro  😕 Moneta miała piękne życie, była kochana i zadbana, miała spokojną starość i nie odeszła sama... nie mogła lepiej trafić  :kwiatek:
Watrusia, Robaczek M., desire Odnośnie tego,że czasem dany koń się po prostu zjawia... Moją wielką miłością był ogier arabofiord, przepiękny. Jak piękny tak nieużytkowy. Jak zaczynałam się nim zajmować to mi mówiono,żebym uważała na niego. Wyprowadzany ze stani potrafił się wypłoszyć kamyczka. Początkowo łapanie go na hali bywało...czasochłonne. Moja radość była bezgraniczna,jak sam podszedł do mnie pierwszy raz. I jak się już nie bał kamyczka i jak mogłam go czyścić jak pluszowego misia,jak podawał mi każde kopytko. Spędziłam z nim 103dni z rzędu,później musiałam wyjechać,on zresztą też bo był przez tę stajnię w której byłam jedynie dzierżawiony. Zbierałam na niego,bo to był jeszcze czas,kiedy kwota 5tys.zł jaką za niego chcieli była "ogromna". I...i nie nazbierałam. Kiedy już większość miałam, pojechałam go odwiedzić, tydzień wcześniej o niego pytałam, tydzień później usłyszałam,że dostał bilet w jedną stronę. To,że go zobaczę miało być najleszym prezentem na moje 20urodziny. Okazało się koszmarem. Właściwie wszystko legło w gruzach.  Aż do chwili, kiedy pół roku później zadzwoniła do mnie przyjaciółka, ze stajni w której tamten arabofiord stał w dzierżąwie,że jeśli chcę jej rodzice sprzedadzą mi Oberka. Oberek nigdy nie był koniem na sprzedaż, oni sami dostali go od byłej prezydentowej. Ale po tych felernych urodzinach to właśnie z Oberkiem spędzałam najwięcej czasu, on mi zajął głowę, traktowałam go trochę jak swojego ale ze świadomością,że mój nigdy nie będzie. Kiedy dowiedziałam się,że jednak mój być może nie zastanawiałam sie nawet sekundy. Dodam,że wtedy mój budżet na konia nie istniał,bo moja wszelka nadzieja umarła. Więc kupiłam swojego konia za tyle ile miałam w skarbonkach a za wiele nie miałam  😉. Stanęli na mojej drodze po prostu ludzie,którzy jedną swoją decyzją uratowali mój cały świat, w sumie bardziej podarowali niż sprzedali mi jedynego konia z którym byłam wtedy związana, mało tego, oni mi go potem trzymali w swojej stajni za darmo kolejne 8miesięcy. Dziś po tych wszystkich latach uważam,że tak miało być. To,że było mi ostatecznie dane móc posiadać Oberka jest najlepszym, co mnie w życiu spotkało...
Robaczek M. Na pewno będzie Ci teraz strasznie trudno,ale nic nie przekreślaj. Zobacz, co dalej Ci życie przyniesie. Ja życzę dużo siły i pamiętaj,że choć Tobie jest teraz ciężko to Monetce już wręcz przeciwnie,to była dobra dla mniej ale trudna dla Ciebie decyzja...


Dziewczyny, pytałam w wątku "oczkowym",ale bez odzewu. Może Wy podpowiecie,bo z wiekiem nasze konie miewają więcej problemów okulistycznych. Czy orientuje się może ktoś jak wygląda badanie stwierdzające procentowo ile koń widzi? Jak takie badanie się wykonuje,jakieg sprzętu wymaga, czy jest w stanie to wykonać jedynie specialista okulista?
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
14 lutego 2019 14:23
Jak się mają Wasi Seniorzy?
Nie lubię Walentynek ale bardzo mi przykro bo to pierwsze od bardzo dawna Walentynki bez Monetki ;( już by pewnie dostała obiad w kształcie serduszka, prezencik i jakieś serduszko do boksu. Zdecydowanie za wcześnie się to skończyło, źle się żyje bez tego Tuptusia.


To mój ulubiony wątek, z całego serca życzę Wam wszystkiego dobrego. Dziękuje też za wszystkie wiadomości i za wszelką pomoc, która przyczyniła się do polepszenia czegoś w Monetkowym życiu.
Ależ ona do mojej Rewii jest podobna
desire   Druhu nieoceniony...
14 lutego 2019 15:32
Robaczek M., mi fb dzisiaj przypominajke wrzucił z zdjęciem. 🙁 a za 2 dni Mały miałby 29 lat, zawsze świętowaliśmy jego urodziny na stajni..  🙁 😕
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
14 lutego 2019 19:11
Można powiedzieć, że moja Ruda od tygodnia zalicza się do seniorów. W sobotę skończyła 18 lat.  Patrząc na większość koni w tym wątku, to jednak straszna gówniara z niej.  😉 To też jeden z moich ulubionych wątków. Zdrówka dla wszystkich seniorów i wytrwałości dla opiekunów!  :winko:
Moja babcia zaczęła wypuszczać ogromne ilości sierści w świat 😉 dobrze, bo już mam dość czyszczenia tego niedzwiedziego futra 😉
Jeśli to koniec zimy, to można powiedzieć, że u nas przeszła łagodnie. Babcia nie chorowała, nie schudła, apetyt ma, copd nie dokucza. Już nie mogę doczekać się trawki 😉 i widoku, jak galopuje sobie po łąkach 😉 strzelając czasem z zadu 😉 😍
Mam nadzieję, że w tym sezonie jeszcze będzie tak robić 😉
Ramirezowa   Ania i Urania !
15 lutego 2019 07:43
Ja również uwielbiam ten wątek, moja seniorka z kolei ma jeszcze mamucią sierść, ale nadal czasem walnie z zadu, że młodzież zawstydzi  😍
majek   zwykle sobie żartuję
15 lutego 2019 08:27
To tak jak moj, jak ostatnio machnal z zadu, to od razu respekt u lozy szydercow.  😂

Wybieram sie dzis na spacer, spodziewajcie sie wiosennych fotek zza uszu.
piękne słońce za oknem, zazdroszczę tym, co mogą pojechać w teren. niedługo minie rok jak nie siedziałam w siodle, przeboje z wyrywaniem zęba, mega schudnięcie no i moja ciąża nam przeszkodziły. marzy mi się jeszcze wspólny spacer ale nie wiem czy  jeszcze mogę go osiodłać. we wrześniu skończył 27 lat i rok nie chodził pod siodłem ale chyba spróbuję i zobaczę jak zareaguje.. szkoda, że nie dziś ale jeszcze nie mogę zostawić córci na tyle czasu więc Addisek musi jeszcze poczekać na taki spacer. ciekawe czy za tym tęskni tak jak ja 🙂
tak się wahałam czy tutaj czy w wątek o puchnących z dumy 🙂 padło na ten, no bo niby to senior, ale jeszcze nie na emeryturze, nasz 20-latek z dzisiaj, po ogoleniu, bo przed to z gąszczu kłaków nic by nie było widać 🙂

Ramirezowa Dawaj fotki Uranki i pomiziaj ją ode mnie i Obereczka  🏇

blucha Jak ma na imię? Super wygląda  😍
Lascaretto holsztyn
majek   zwykle sobie żartuję
17 lutego 2019 20:37
piekny!

Abeba, wsiadaj chociaz na chwile.

obiecane foto zza uszu. Zielono jeszcze nie jest. A moj kon nie jest wierzchowy tylko futerkowy (tak, Cushinga sprawdzalismy, on hoduje tyle futra, ale tylko na szyi)

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się