Kto/co mnie wkurza na co dzień?

Facella   Dawna re-volto wróć!
11 grudnia 2019 13:06
Ja sobie zakładam „jutro wstanę i zrobię to i to przed wyjściem” co najczęściej kończy się 20-minutowym przesuwaniem drzemki, a potem 20-minutowym leżeniem w łóżku, zanim się z niego wywleke. Przez co potem szykuje się w 20 minut i nie robię założonej wcześniej rzeczy. Rano szybko myje zeby, ubieram się we wcześniej przygotowane ubranie, maluje (10 min. max) i wychodzę. Jadę do pracy jakieś 10 minut. W sumie gdyby udało mi się wstawać z pierwszym budzikiem i utrzymać przy tym tempo przygotowań do wyjścia, to bez problemu chodziłabym na 7.30...
espana prostowanie keratynowe i co dzień rano jest super.
Umyć się mogę jak ja to mówię " w strategicznych miejscach" i jest ok. Nie pocę się a już na pewno nie w nocy.
Rzęsy mam doklejone, więc nie muszę się malować. Na solarę chodzę, podkładu nie stosuję. Ciuchy zwykle noszę wygodne, na pół sportowe, bo tak mi w pracy wygodniej, więc nie muszę stać przed lustrem i się przebierać i kombinować. Żarcie zwykle mam przygotowane poprzedniego dnia, jeśli potrzebuję. A jak nie to wrzucam jabłko, serek wiejski, albo jakąś " chemię" w proszku czy duchy chleb. I już.
Teoretycznie mogłabym być żołnierzem  😁, bo wstaję i jestem gotowa do działania.
A nie... sorki... kawa!!! Bez kawy nie wyjdę, ale że piję z dolanym zimnym mlekiem, to nie parzę się, tylko wlewam w siebie kubek w 4 minuty w międzyczasie.
tunrida no właśnie najgorzej z tymi kręconymi włosami, nie dość, że muszę myć codziennie, żeby ułożyć to jeszcze samo układanie i suszenie długo trwa.
Ja swoje włosy zazwyczaj spinam, bo wygodniej 🙂 czasem rozpuszczam, ostatnio zawijam sobie parę pasm na prostownicy i wygląda spoko.

Zawsze wstaję po pierwszym budziku, jak już dzwoni, to wyłączam i wstaję. Znam się na tyle, że przeciąganie drzemek zamieniłoby się w sen wieczny  😁  poranne pobudki są dla mnie dramatyczne, więc wolę od razu wstać i się na spokojnie ogarniać, nie lubię w pośpiechu; ubrania mam przygotowane łącznie z majtkami i skarpetkami, nawet kubek stawiam obok czajnika żeby rano mieć blisko do zalania herbaty.
Jedzenie też robię wieczorem, do pudełka i do lodówki, rano tylko wyciągam plus biorę jakieś jabłko, banan itp
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
11 grudnia 2019 15:15
Na 7.30 mam do pracy i wstaje o 6.45. 😁 a do pracy 200m 😁 kto m lepiej? 😉
majek   zwykle sobie żartuję
11 grudnia 2019 15:41
Mam na 8, 400 metrów, wstaje 5:45 bo chce zobaczyć męża rano i zrobić my kanapki do pracy. A przy lunchu biorę pieska na spacer. Też mam fajnie.
A i wifi z pracy sięga mi do domu.
Ja chyba wygrałam, bo wystarczy, że zejdę schodami na dół i jestem w pracy. 🤣

Ale nie cierpię tak wstawać i z marszu iść do pracy, ja muszę odbębnić swój rytuał: zjedzenie owsianki, wypicie kawy czytając przy tym Travelera. I nie może to być na szybko, tylko takie minimum 20 minut. Także staram się wstać maks 6.15 mając na 7, chociaż czasami mam takiego lenia, że wstaję, ubieram się i pracuję. Ale na przykład, pracując w Maku i mając poranną zmianę na 6, wstawałam o 5.45. Ale tam wiedziałam, że popracuję godzinę przed otwarciem, a potem usiądę ze śniadaniem i kawą, więc mój rytuał był zachowany, tyle że w innej kolejności. Tak samo robię na wyjazdowych zawodach, wstaję i idę karmić konie, dopiero potem śniadanie i kawa dla mnie.😀
majek, lol z tym wifi 😉

Ja jezdze na rowerze okolo 15-20 minut w jedna strone, ale po gorzystym miescie i w tempie bardzo sportowym.
Ale wstawac musze przed 6, bo psa musze wyciagnac z domu przynajmniej na pol godziny, a potem zaraz po pracy juz wypadaloby co najmniej na godzine. Prace mam fizyczno-stojaca, sporadycznie przy krotkich zabiegach, albo przed kompem siadam na takim stolku a la barowym. Ledwo zyje i modle sie, zeby byc juz na emeryturze...
Ja swoje włosy zazwyczaj spinam, bo wygodniej 🙂 czasem rozpuszczam, ostatnio zawijam sobie parę pasm na prostownicy i wygląda spoko.

Zawsze wstaję po pierwszym budziku, jak już dzwoni, to wyłączam i wstaję. Znam się na tyle, że przeciąganie drzemek zamieniłoby się w sen wieczny  😁  poranne pobudki są dla mnie dramatyczne, więc wolę od razu wstać i się na spokojnie ogarniać, nie lubię w pośpiechu; ubrania mam przygotowane łącznie z majtkami i skarpetkami, nawet kubek stawiam obok czajnika żeby rano mieć blisko do zalania herbaty.
Jedzenie też robię wieczorem, do pudełka i do lodówki, rano tylko wyciągam plus biorę jakieś jabłko, banan itp


kurczę kolebka ale z ciebie zorganizowany człowiek  😀 ja jak Facella codziennie zakładam, że rano zrobię wszystko (wieczorami spać mi się już chce ok 21, ledwo się zmuszam, żeby iść z psem :P ) a rano wciąż śpię i śpię aż już jest za późno. A ja uwielbiam mieć rano dużo czasu, zjeść śniadanie, ogarnąć się, pochodzić z psem. A do pracy mam 20 minut z wyjściem z domu i wejściem do pracy (środek Warszawy, hell yeah 😀 )
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
12 grudnia 2019 07:48
Ja rano się kąpię i myję głowę. Zazdroszczę Wam, że możecie wstać i iść, ja jak wstaję to mam taką fryzurę, że nic z tym się nie da zrobić  😁


No dokładnie 😉 jak umyję włosy wieczorem to następnego dnia będę miała brudne. Poza tym jak wracam wieczorem do chaty to jestem tak zmęczona, że nie mam siły spędzać jeszcze pół godziny nad włosami - umyć, wysuszyć itp. Prysznic biorę oczywiście wieczorem również, ale mam tak długie włosy że niewygodnie mi myć je pod prysznicem, muszę robić to stojąc pochylona nad wanną 🙂

W sumie jeszcze zależy gdzie kto pracuje, bo do stajni pewnie olałabym mycie włosów, a makijaż na pewno, ale na spotkania pod krawatem coś takiego nie przejdzie 😉

Prasowania wieczorem zazdroszczę, to akurat usiłuję u siebie zmienić, tylko zazwyczaj jestem w domu 22-23 i nie chce mi się prasować. A rano już muszę  😁

Przynajmniej ostatnio odpadła mi nocna nauka i pisanie pracy, niech żyje koniec studiów  😅
Ollala🙂 ja po prostu organicznie nie cierpię pobudek porannych, szczególnie teraz jak jest ciemno. Jak nie mam wszystkiego przygotowanego, to się miotam bez celu, co mnie wku*wia na maxa a przecież dopiero dzień się zaczął 😀 ostatnio nawet przygotowuję sobie płatki owsiane ze słonecznikiem i orzechami w rondelku, wstaję to zalewam mlekiem i się gotuję, jak się ubieram i ogarniam  😍  work smart, not hard!

smarcik No tak, ja mam takie włosy że dwa dni wytrzymują i są okej, nie myję ich codziennie a pracuję w biurze, więc jakoś trzeba wyglądać 😉 mam grube i gęste włosy do ramion, jednego dnia rozpuszczam, na drugi dzień zepnę klamrą i jest okej. Mogłabym wyjść bez makijażu, ale nigdy w brudnych włosach  😜
Poza tym ja jestem w domu po 20, wiec do 22 kiedy idę spać, mam sporo czasu. O 22 to też bym nie myła, bo wtedy już się kołderką przykrywam  😁
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
12 grudnia 2019 08:44
kolebka bardzo zazdroszczę takich włosów!  😀


Włosy włosami, ale w późnych powrotach najbardziej doskwiera mi brak czasu na gotowanie. Gotowanie kosztem snu odpada, bo odpowiednią ilość snu cenię sobie najbardziej  😉 Czyli wracając do początku dyskusji doba powinna być dłuższa  😁
smarcik obawiam się, że jakby doba była dłuższa, to byłybyśmy jeszcze bardziej zawalone wszystkim  😁 no ja w tym tygodniu i w kolejnym codziennie coś po południu, ratują mnie pierogi  😍  bo nawet nie mam pomysłu co by zjeść, co mam w domu, a co trzeba kupić... Ale święta niedługo, będzie wolne i jedzone  🏇
Chodzenie spać 22 - brzmi jak fantastyka. 😉

smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
12 grudnia 2019 12:17
Ascaia priorytety.. 😉


Ja teraz późno chodzę spać ale dlatego, że wieczorami mam treningi - i to jest super, organizm całkiem nieźle reaguje i nie jest przemęczony mimo wysiłu fizycznego. Wcześniej chodziłam późno spać bo miałam robotę (pisanie dr) w domu i było znacznie gorzej, tj. wyraźnie odczuwałam zmęczenie. A jeszcze wcześniej chodziłam późno spać przez stres w robocie i przejmowanie się tym i to było w ogóle najgorsze dla mojego organizmu, bo wieczory były totalnie nieefektywne, noce nieprzespane, ja non stop zmęczona i z bolącą głową. Zmiana pracy bardzo pomogła!  😀 teraz oczywiście też mam stresy w pracy, ale one są takie obiektywne i uzasadnione, więc głowa zupełnie inaczej je odbiera.
Priorytety... a raczej życie...  😉

smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
12 grudnia 2019 12:28
Zdecydowanie priorytety, bo to przecież od nich zależy jak wygląda nasze życie  😉
No fakt, priorytety - mieć gdzie mieszkać, mieć za co nakarmić siebie i zwierzęta. 😉

dopisek.

😉 😉 😉 😉 😉 😉 😉 😉 😉 😉 😉 😉

(czytaj >  Ascaia mało śpi, bo pracuje nocami, żeby dorobić, bo pensja nie wystarcza na życie na podstawowym poziomie. Więc to takie priorytety = życie)
Ascaia Ja też pracuję, wiec nie wiem skąd Twoja ostatnia wypowiedź... ? Przecież nie przekładam snu nad pracę  🤔wirek: muszę spać min.8h, to śpię.

Kończę pracę o 16, przed 17 jestem w domu - do 22 jest 5h na ogarnianie rzeczywistości. Plus mieszkam z facetem, więc dzielimy się obowiązkami - gdybym mieszkała sama, na pewno nie miałabym dwóch psów, dwóch kotów i szynszyli.
efeemeryda   no fate but what we make.
12 grudnia 2019 13:08
ja pracuję trzy razy w tygodniu po 13h, w pozostałe po 7h plus soboty zwykle trzy w miesiącu  😁
a i tak śpię po 8-9h bo zdolny do pracy organizm to mój najwyższy priorytet  😉
efeemeryda najlepiej  😍 ja w weekendy, jak nie mam jakiś startów/wyjazdów itp to śpię po 10-11h  💘  dużo lepiej funkcjonuję jak śpię min.8, najlepiej 9h - nie pamiętam kiedy byłam chora, a serio teraz wszyscy kichają i kaszlą.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
12 grudnia 2019 14:30
ja pracuję trzy razy w tygodniu po 13h, w pozostałe po 7h plus soboty zwykle trzy w miesiącu  😁
a i tak śpię po 8-9h bo zdolny do pracy organizm to mój najwyższy priorytet  😉


No właśnie! I jeszcze pracujesz zapewne i fizycznie i umysłowo jednocześnie. Mam wrażenie że doktorat to praca umysłowa 24/7  😵 Cieszę się, że mam to już za sobą i mocno trzymam za Ciebie kciuki  🙂


Mi aktywność fizyczna bardzo pomaga odpocząć 🙂 ale też nie postawiłabym jej ponad snem.
Ale "pracowac, zeby miec za co zyc" to dla mnie tez przeciez dosc abstrakcyjne pojecie. W sensie wysokosc kosztow zycia to tez zdecydowanie kwestia priorytetow. I tak sobie mozemy odbijac pileczke, co jest konieczne, a co wynika z chcenia 😉 a zawsze cos jest kosztem czegos innego.

Jakbym w ogole miala wydawac kase i miec czas na takie "koniecznosci" jak paznokcie, "niezbedna" elektronika, sprzet domowy, ogarniecie mieszkania w ogole 😁 jakies spontaniczne zakupy ubraniowe, codzienny makijaz to mujbosze, ile by mi brakowalo do zabawy we wszystkie moje chcenia! :O 

Zeby bylo konkretnie, ja nawet nie mam lozka (ino materac na podlodze :P) czy telewizora, za to mam mieszkanie w getcie, gdzie nikt normalny nie chce bywac 😁 wiec jest smiesznie tanio. W rachunku ogolnym mam na ten moment czas i kase na 2 konie na lacznie 5-6 dni w tygodniu, tygodniowo 2-3 treningi na panelu, rozne fajne plany podroznicze, duzo puzzli i Lego 😉 Ale zeby to zmiescic w czasie i budzecie to raczej w pracy jestem w mocno niepelnym makijazu i ciuchach tak wyjsciowych, jak dzinsy i bluza (jako analityk w banku, zeby nie bylo, ze stajnia czy cus :P).

Rzecz jasna nie kazdy musi byc wesolym nomadem 😉 bardziej chodzi mi o to, ze wzajemne udowadniania co sie da, a czego sie nie da w ramach jednej doby i danego budzetu etc. sa dosc bezcelowe, bo wynikaja w wiekszosci przypadkow z rozbieznych priorytetow, a nie jakichs absolutnych wyzszych koniecznosci.

Chociaz zaraz pewnie sie dowiem, ze elementy x, y i z sa w zyciu naprawde konieczne i juz :P
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
12 grudnia 2019 15:12
kokosnuss myślę, że przesadzasz, przecież znamy się wszyscy z tego forum i dobrze wiemy że Ascai chodzi o zapewnienie podstawowych potrzeb a nie robienie paznokci i wszystkie chcenia  😉 a zwłaszcza, że to Ty jakiś czas temu pisałaś w wątku sercowym o swoim budżecie w taki sposób że dla osób mieszkających w Polsce było to co najmniej dziwne  😉 Zarobki vs. nie mam kasy. Tylko czy jest sens znowu odkopywać ten sam temat?
Przepraszam, jestem tak z doskoku (właśnie ze względu na obciążenie pracą), że tak sobie napisałam na szybko jedno zdanie. Absolutnie nie mając na myśli porównywania się czy udowadnianie czegokolwiek komukolwiek.

Po prostu aktualnie bardzo zazdraszczam możliwości wyspania się, odpoczynku, oderwania się od pracy i jednocześnie spokoju o sprawy codziennych finansów.

Od połowy października pracuję praktycznie non stop - to znaczy codziennie chociaż te przysłowiowe (tu powinno być inne słowo niż przysłowiowe, ale nie mogę go znaleźć - to też objaw przemęczenia) dwie godziny, a niektóre dni po 16-17 godzin. Głównie twórczo, chociaż były i dni fizyczne. W trybie Bardzo Ważne / Bardzo Pilne, więc dodatkowo w stresie.

Zawsze najlepiej tworzyłam w nocy, bo wtedy się lepiej skupiam. Więc już dłuższy czas chodzę spać 1-2 w nocy, z rzadka później. I chociaż do pracy nie chodzę na wcześnie rano, nie muszę być "punkt-godzina", i najczęściej jestem w pracy ok. 5 godzin (ale bywam też np. 12 godzin kilka dni pod rząd - u mnie jest totalny brak regularności i jednoznacznych reguł); to mając psa b. aktywnej rasy nie mogę sobie pozwolić na długie odsypianie.

To jest 9 czy 10 tydzień jak żyję:
pobudka > spacer z psem > toaleta poranna (mycie włosów co drugi dzień), śniadanie, ubrania, makijaż (muszę) > praca (firma), komputer > spacer z psem > otworzyć komputer, odebrać/oddzwonić, zrobić co pilne > coś na kształt obiadu > komputer > spacer z psem > komputer > czasem kolacja > komputer > ok. 23.00 spacer z psem > komputer > spać

Wracając z pracy czasem zakupy. A czasem nie miałam na nie siły i czasu, więc jadłam po prostu i na śniadanie, i na obiad grahamki kupione rano w piekarni, którą mam pod blokiem. W sumie i tak pod koniec listopada byłam tak pod ścianą finansowo, że i tak nie miałam kasy na większe wydatki niż te 2 bułki dzienne i mleko na 3 dni.

I to jest powód, dla którego tak pracuję obecnie. Bo zostawanie pod koniec miesiąca z awaryjną kwotą 100zł na koncie i 5zł w portfelu to zdecydowanie mało komfortowa sytuacja. Szczególnie jak się ma zwierzęta. A naprawdę nie żyję rozrzutnie, żyję wręcz skromnie. (chociaż fakt, mam łóżko, a nie tylko sam materac, mam na spółę z bankiem mieszkanie, mam 12-letni samochód - tylko nie wiem czy to się jako rozrzutność kwalifikuje gdy ma się już blisko 40 lat) 


Więc tak sobie napisałam żartobliwie o nierealnym czasie spania, priorytetach i życiu mając na myśli, że to moje niespanie to obecnie nie tyle priorytety, co walka o byt, podstawy.

I tak może uprzedzę z góry - nie żalę się, nie chwalę się. Tak po prostu informacyjnie piszę.
Popisałam sobie... to wracam do pracy... 😉  Dzisiaj opracowuję wykresy do analizy. Zlecone dzisiaj jak wychodziłam z pracy, potrzebne na jutro rano. I tak naprawdę nie wiem jak długo tak jeszcze będzie...

 
Facella   Dawna re-volto wróć!
12 grudnia 2019 18:59
Nie rozumiem. Nie rozumiem jak można tak ciężko pracować i zostawać z „awaryjna 100”. W sensie, co się dzieje po drodze? Tak źle płacą czy tak dużo wydatków się pojawia? Nie pije tu bezpośrednio do Ciebie, Ascaia, nie chce abyś poczuła się jakkolwiek urażona. Znam trochę osób, które są wiecznie zapracowane i wiecznie brak im pieniędzy i po prostu chciałabym pojąć, z czego to wynika.
Facella, ja też nie. Zakładając oczywiście wariant, że nie pojawią się ekstremalne wydatki typu operacja psa albo awaria auta. Z drugiej strony z czego na to odłożyć, skoro zostaje na koncie 100 zł? Na rynku pracy jest tyle ofert...
Ja tak mam z prostego powodu - wydaję na głupoty. 😁

edit. w sumie doprecyzuję, bo ja nie do końca mogę się postawić w tej samej sytuacji, co ludzie, o których chodzi wam. Ale ja nie mam prawie nic odłożone, mimo że się staram każdego miesiąca.😉 Ale jak mam pieniądze pod koniec miesiąca, to włącza mi się głupi tryb szukania promocji albo kupuję rzeczy, które chcę od dawna, ale nigdy się nie składało. W ogóle myslę, że jedynym skutecznym sposobem na oszczędzanie dla mnie, to byłoby wysłanie pieniędzy do któregoś z moich rodziców od razu po wypłacie. Żaden inny sposób nie działa, a jednocześnie chciałabym mieć coś "na zaś", w razie posiadania zwierzaka w przyszłości.
flygirl, high five! Też niezbyt umiem oszczędzać. No i też kupuje głupoty, szczególnie odkąd mam szczeniaka i zamieniłam dawny szmatoholizm na szaleństwa w psich sklepach. Ale mieć i przewalić na duperele to co innego, niż zaharowywać się codziennie do nocy, a i tak ledwo zamknąć bilans na plus. Mnie po prostu zaskakuje to, że ktoś nie chce polepszyć sobie sytuacji, mimo że są na rynku takie możliwości.
Facella, tak mało płacą to raz (ściana wschodnia, kultura, instytucja samorządowa). A dwa to życie w pojedynką. A trzy to zwierzęta. Trzy - teraz pracuję tak ciężko bo pobrałam zlecenia prywatne, dodatkowe zlecenia u siebie - żeby mieć na dokładanie do pensji na kolejne miesiące i/lub spróbować odkładać jakiś zapas. Żeby w przyszłym roku już tych sytuacji z niemożliwością zapłacenie rachunków i zastanawianiem się czy mnie stać na zakup czegoś do pieczywa nie było.
Miałam uboższe w zarobki dwa poprzednie lata przez chorowanie. A pomiędzy musiałam wymienić auto na młodsze, bo stare 23-letnie się rozsypywało już. Wyprułam się z oszczędności na to. A tym roku ceny za wszystko poszły drastycznie w górę.

fin, zawsze jest "coś" ponad tzw. normę - suka jest na weterynaryjnej karmie, babcia Tajemnica od ponad roku również (syndrom metaboliczny). Ja też muszę przyjmować kilka leków i suplementów. W jednym miesiącu trzeba zapłacić odszkodowanie za siebie i zwierzęta, w innym ubezpieczenie auta. Samochód (odpukać) nie jest awaryjny, ale swoje lata ma, więc tu zawieszenie trzeba było odświeżyć, tu hamulce. Prawie w każdym miesiącu wyskakuje coś co może nie jest podstawą życia, ale normą jest.

Na rynku pracy tyle ofert... aha, aha 😉 Już kiedyś o tym była rozmowa.
To nie jest temat, który można oceniać stojąc z boku - to jest indywidualna sprawa każdej osoby, to są inne uwarunkowania jak rodzina, zdrowie, etc. To są sprawy inne niż materialne, itd. Każdy ma swoją drogę i swoją historię. I teksty "nie chce polepszyć swojej sytuacji" to takie trochę nie na miejscu moim zdaniem.

 Calkowita edycja posta.
   

Ja rozumiem, raz stwierdzic, ze jednak napisalo sie za duzo. Ale calkowita edycja dwoch postow to juz przesada. Za nastepny taki czyn juz nie bedzie ostrzezenie.
Viss Mod
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się