"Kuchenne rewolucje", "Master Chef" i inne.

subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
07 grudnia 2014 21:54
Dobrze rozumiem, że książka było rano w Empiku, a finał emitowany wieczorem dzisiaj ? czy kiedy był finał ?
Dobrze rozumiesz, finał był dziś (no, już wczoraj) o 20.
W ogóle to jakoś tak ten finał przeleciał szybko. Ot, ugotowali jedną potrawę (więcej gadania "pozaantenowego" było niż samego gotowania), jedna osoba out, szybko trzy kolejne dania, ugotowały, podały, komentarze, wynik i nara. Zero napięcia... Wynik też mnie nie zdziwił, odkąd odpadł Dawid, spodziewałam się, że rozstrzygnięcie będzie między Kariną a Dominiką, tylko Karinie ostatnio zdarzały się różne potknięcia, więc obstawiałam Dominikę... Zdziwiłabym się, gdyby wygrał Mariusz. 🤣 Wczoraj znalazłam artykuł o reality show "od kulis" i tam był taki fragment:
Kiedyś na castingu wpadła mi w ręce kartka: „W grupie uczestników niezbędni są: osoba starsza, teoretycznie bez szans, kilku lokalsów z Polski B, przystojniak/ślicznotka, ktoś mało zdolny, ale śmieszny, cwaniak, który idzie po trupach do celu, i kilka osób do odpadnięcia”.
No i najwyraźniej Mariusz był takim "mało zdolnym, ale śmiesznym". 😉

O wiele bardziej podobała mi się australijska edycja, tzn. "Junior Masterchef". W ogóle wcześniej nawet nie oglądałam wersji dla dorosłych i jak później oglądałam amerykańską edycję (jakieś pojedyncze odcinki), to już nie było tego efektu: "wooow, jak oni super gotują, że też można wymyślać takie potrawy i jeszcze tak podawać!". U dorosłych to część była taka... no zwyczajna. Że o polskiej edycji nie wspomnę. 😉 A dzieciaki jak gotowały (zwłaszcza w pierwszej edycji), to naprawdę robiło wrażenie, prawie zawsze potrawy wyglądały jak z wypasionej restauracji, wiele przepisów sprawiało, że mi ślinka ciekła, w ogóle to gotowanie było bardziej różnorodne. No i jakie one robiły desery! 😍 W polskich edycjach prawie deserów nie było... Do tego w dzieciakowej chyba właśnie przez to, że to jednak dzieci, nie było takiej chamskiej manipulacji, jurorzy byli bardziej ludzcy i ich opinie były merytoryczne (a nie pisane przez producenta miesiąc wcześniej)...
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
08 grudnia 2014 00:15
Jak, Waszym zdaniem, finał miałby być transmitowany na żywo, skoro przygotowanie tylko finałowych dań trwało dwie godziny? 🙂

O! Słuszny komentarz.
Mnie znacznie bardziej śmieszą programy kulinarne pana Francuza, gdzie wyraźnie widać cięcia i inne ręce! Ktoś tam szatkuje jak mistrz: ciach! ciach! ciach!  potem cięcie i pan Francuz nieudolnie łupie nożem.  😂

No i najwyraźniej Mariusz był takim "mało zdolnym, ale śmiesznym". 😉



Jak on miał być śmieszny to ja wymiękam... chyba mam betonowe poczucie humoru. Strasznie mnie ten typ denerwował od samego początku. Wielki pan, wszyscy inni są do d.
Mi się to show podoba. Wiadomo że jakiś mniejszy lub większy stopień wyreżyserowania jest, ale to jest SHOW w mocno komercyjnej TV. To się ma sprzedać i tyle.
Ja raz z ciekawości obejrzałam jeden odcinek polskiej edycji Masterchefa.
I mi się smutno zrobiło.

W ramach poznawania kultury hiszpanii ( :hihi🙂 musieliśmy obejrzeć parę odcinków ichniej wersji programu. Tak mnie wciągnęła, że obejrzałam obie serie plus edycję z dzieciakami! Ma zupełnie inną formułę, trwa 2 godziny, uczestnicy gotują 2-3 razy. Najpierw mają konkretne zadanie, następnie pracują w zespołach (przy czym zawsze wyruszają w wojaże po półwyspie, pokazując cudne zakątki i tradycyjną kuchnię konkretnych rejonów Hiszpanii) a na końcu zespół, któremu się nie powiodło w zmaganiach, musi zmierzyć się z "próbą przetrwania". Po niej jury decyduje kto odpada.

No i obok jury jest jeszcze prowadząca: Eva Gonzalez(swoją drogą, przepiękna kobieta  :emoty327🙂

A samo jury... Podejrzewam, że te polskie mogłoby się schować. Jordi Cruz Mas - jako drugi najmłodszy na świecie, a pierwszy w Hiszpanii zdobył gwiazdkę michelina, zdobywając jeszcze 3 kolejne; Pepe Rodriguez ma dwie gwiazki, a Samantha Vallejo-Nágera jedną.

I ta atmosfera... Nie wiem, może odniosłam mylne wrażenie, wszak nie obejrzałam dużo polskiej edycji, ale w naszej rodzimej czuć tą chęć pokazania uczestnikom gdzie właściwie jest ich miejsce względem bogów z jury. A już na pewno w kontekście Gesslerowej.

Hiszpańska wersja ma w sobie dużo ciepła, realnej chęci przekazania uczestnikom jak najwięcej wiedzy (także ze strony zapraszanych gwiazd sceny kulinarnej, a Hiszpania ma ich w bród i to z najwyższej światowej półki: m.in. sam Ferran Adria jak i bracia Roca). Bardziej przypomina to drogę mistrza i jego czeladników, gani jeśli musi, ale generalnie wspiera i pomaga, podnosi na duchu i motywuje.


[quote author=sumire link=topic=19967.msg2239436#msg2239436 date=1417996371]

No i najwyraźniej Mariusz był takim "mało zdolnym, ale śmiesznym". 😉



Jak on miał być śmieszny to ja wymiękam... chyba mam betonowe poczucie humoru. Strasznie mnie ten typ denerwował od samego początku. Wielki pan, wszyscy inni są do d.
[/quote]
Mnie też większość czasu irytował ("on na pewno wygra", no i gotowanie z żoną też było słabe), ale niektóre odzywki miał takie, że mnie bawiły do łez.
Z kolei takim śmiesznym-żałosnym miał być najwyraźniej Arek i on to mnie denerwował...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się