Weterynarze- opinie o wetach, do kogo w potrzebie

Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
17 sierpnia 2018 18:28
Odrażający weci! Jak oni śmią mieć jakieś życie osobiste?!
....niestety lekarz też człowiek, też rodzinę ma i żyć chce, chociaż nigdy nie będzie to rozumiane przez co niektórych....
mój pies też chciał żyć a ja chciałam uzyskać dla niego pomoc i pomimo tego że były to normalne godziny otwarcia gabinetów i weci nie mieli żadnych pacjentów, było pusto, to tej pomocy odmówiono, odbiłam sie od ściany obojętności , lenistwa i braku empatii .
wiem ze są tacy którzy zerwą sie na ratunek o 2-giej w nocy, tylko dlaczego są to nieliczne jednostki w tym zawodzie ???
Nie rozumiem trochę. Pojechałaś z psem potrzebującym do działającej kliniki i odmówiono Ci pomocy? Musiałaś mieć koszmarnego pecha... Jeszcze się z taką sytuacją nie spotkałam.
Co do wstawania o 2 w nocy - dlaczego to nieliczne jednostki w tym zawodzie? Ja wiem, że każdemu się wydaje, że jego przypadek jest najważniejszy, ale jak wet zarwie nockę przez jednego pacjenta, to następnego dnia i tak musi przyjąć pozostałych umówionych pacjentów. To nie jest takie proste nie spać i pracować 24h/7...
Od tego są kliniki, które mają dyżury nocne, żeby się do nich zwracać w takiej sytuacji.
Już nie raz mi się zdarzyło jechać ze zwierzakiem (czy to koniem, szczurem czy kotem) do kliniki w weekendy lub w nocy i nie było z tym problemów.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
17 sierpnia 2018 20:45
blucha, tak ludzi co mają emergency, bo koń nie pierdzi o 2 w nocy nie jest jeden w miesiącu.
Fajnie, że Ty lubisz nie spać w nocy, omijać urodziny dzieci, śluby, wigilie, sylwestry i święta wielkanocne, ale powinnaś jednak uszanować, że są ludzie, dla których rodzina jest ważna. I zarywanie kilku nocy w tygodniu nie wchodzi w grę. Bo muszą o 7 potem rano odwieźć dzieci do szkoły.
ty Stzryga to sie marnujesz dziewczyno 🙂 taki talent 🙂 zapisz sie do PIS-u i przyj do przodu w polityce, z całego tekstu wyłowić tylko  ,, o 2-giej w nocy,, i dopisać do tego swoją ideologie  😜
efeemeryda   no fate but what we make.
17 sierpnia 2018 20:58
blucha czy mogłabyś opisać dokładniej sytuacje w jaki sposób odmówiono Ci pomocy? I jak doszło do tego ze  nagle pies był umierający?
strzyga miło czytać, ze ktoś to rozumie  :kwiatek:
nie opisze tego zdarzenia, bo zaraz przeczytam inną wersje stworzoną ze słów wyrwanych z kontekstu i zapewne przeczytam że - pewnie chciałaś za darmo, albo coś w tym stylu, jestem zbyt rozgoryczona . po prostu mam powody aby mieć takie zdanie o przedstawicielach tego zawodu.
efeemeryda   no fate but what we make.
17 sierpnia 2018 21:17
blucha a ja mam milion powodów żeby sadzić źle o klientach, ale mimo to uważam, ze każda sytuacja jest inna. Także dalej jestem chętna wysłuchania. Chodziło o pieniądze ?
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
17 sierpnia 2018 21:36
blucha, a czy nie o to chodzi, żeby wet zrezygnował ze swojego życia, żeby być na każde zawołanie?
nie opisze tego zdarzenia, bo zaraz przeczytam inną wersje stworzoną ze słów wyrwanych z kontekstu i zapewne przeczytam że - pewnie chciałaś za darmo, albo coś w tym stylu, jestem zbyt rozgoryczona . po prostu mam powody aby mieć takie zdanie o przedstawicielach tego zawodu.


Najlepiej korzystać z usług młodych weterynarzy im się jeszcze chce, Ci już obyci to wpadają na chwilę -kasa i dzida dalej. 
Jasne, że też człowiek, ale dlaczego nie dzieje się tak, jak tu, gdzie jestem (DE). Nasz doktor przed urlopem itp dogaduje się z innymi wetami i nam, pacjentom, po prostu przekazuje: "W razie W zastępuje mnie ten i ten...". Przecież to takie proste 😵


paa, w PL kiedyś tak było, dlaczego teraz to problem? To pytanie do wetów.

efeemeryda - ja akurat nie widzę problemu, żeby w weekendy, święta i w godzinach nocnych brać wyższą stawkę. A do kliniki NIE ZAWSZE można jechać i NIE ZAWSZE to najlepsze wyjście. Wytłumacz mi np. jak ma 1 osoba dyżurująca w stajni załadować leżącego w boksie konia, który nie chce wstać, zostawić stajnię i inne konie bez opieki i wieźć go do kliniki? A przecież wszyscy wiemy, że takie sytuacje się zdarzają.
efeemeryda   no fate but what we make.
18 sierpnia 2018 11:04
gosiaopti
tak samo powinny być dyżury lekarzy, jak i nigdy nie powinna być sama osoba w stajni, a co jeśli będzie koniecznie wiezienie konia do kliniki ? To nie pojedzie ?

Każdy lekarz ma prawo do urlopu, zdarzają się również sytuacje że jest jakaś super hiper konferencja i są tam nagle wszyscy lekarze z okolicy, musiałam ściągać lekarza ponad 100km, bo nie było nikogo. Nie mam o to pretensji, gdyby życie było bezpośrednio zagrożone jechałabym prosto do kliniki, bo kliniki od tego są CAŁODOBOWE. Żaden lekarz nie ma obowiązku być całodobowym, ale nie zrozumie tego nikt kto sam w ten sposób nie pracował.

Młodym się chce owszem przez chwilę... klienci skutecznie zabijają pasję, niestety.
Jak to czytam to się cieszę, że pracuje z małymi zwierzętami i to w klinice całodobowej 😀 Dlatego tak wielu chętnych idzie w te konie... taki fajny rynek pracy.

blucha,  to bardzo dziwne co piszesz, nie odesłali Cie do innej lecznicy? Dlaczego?
Takie rzucanie oskarżeń bez podparcia właściwą historią jest... nie w porządku. Nagle na wszystkich lekarzy wet tak patrzysz bo jakaś lecznica nie przyjęła Twojego psa? To Ci powiem, że moja przyjmuje każdego i o każdej porze i co? Ja też się zrywam (jeśli mogę) o drugiej w nocy, o 5 też i jadę na zabieg. A potem cały dzień w plecy jak jeszcze mam dyżur normalny. Plus nocki dyżurowe w klinice.. Jak masz kilka takich akcji w tygodniu to można umrzeć z przemęczenia, ja po jednym dniu mam dość.
Problem jest też tego typu, że klinik nie mamy w każdym jednym większym mieście. Koniarze są z różnych części Polski i bywa że podróż do kliniki to kilka godzin jazdy (z koniem w przyczepie jednak też jedzie się ostrożniej). W przypadku ciężkiej kołki nie zawsze da radę zapakować konia na podróż. Albo stan w trakcie podróży znacząco się pogorszy choć można byłoby na miejscu pomoc.
Ja rozumiem obie strony, ale naprawdę sytuację są różne i hasło 'klinika' nie zawsze rozwiązuje wszystkie kwestie.
Dlatego warto żyć ze swoimi wetami w zgodzie 😉
efeemeryda   no fate but what we make.
18 sierpnia 2018 12:05
Milla
myślę, ze życie w zgodzie i zrozumienie drugiego człowieka to meritum i dzięki temu będzie dało się żyć zawsze  :kwiatek:
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
18 sierpnia 2018 12:49
Ja tam szanuje wolny czas każdego człowieka, dlatego do weterynarzy z jakąś rzeczą która może spokojnie poczekać nie dzwonie po 16😲0, w weekendy też nie dzwonie o szczepienie czy o inna pierdołe. W dni wolne, wieczorami, w święta dzwonie jeśli coś sie dzieje złego i zagrażającego życiu (jak na złość kiedyś w niedziele po 22😲0 zadławił mi się kucyk np i wet przyjechał bo uznał że nie ma co czekać). Nie w każdej sytuacji da się konia załadować ot tak i jechac do kliniki. Nasza przez Cushinga była dosłownie nieprzytomna, nie wyobrażam sobie jak można takiego konia załadować w momencie do przyczepy, bez jakiegoś sprzętu chociaż. No i kwestia drogi, Seniorka jechała do kliniki oddalonej o 40km ponad dwie godziny, bo ma bardzo słabe nogi i nie dość że trzeba było jechać bardzo powoli to jeszcze uważać na każdej nierówności. Myślę że dwie godziny w przyczepie z lekką kolka dają duże prawdopodobieństwo pogorszenia się stanu. Dlatego okropnie szanuje naszego weterynarza, który zawsze odbiera, a jak go nie ma w okolicy i nie moze przyjechać to wysyła kogoś z kliniki (są tam całodobowo).
I też miałam przypadek, że nasz dawny wet prowadzący był u nas rano u chorego konia (noga więc ok, nie jakaś tragedia). Miał być na drugi dzień ale wieczorem bardzo się pogorszyło, koń się pokładał, pocił, kup brak. Cztery razy dzwoniłam i wręcz błagałam o przyjazd, odmówił. Nie było z koniem jak chodzić bo nie ruszał nogą, dzwoniłam do tylu lekarzy że nawet nie wiedziałam że tylu ich jest. Przyjechała do nas Pani doktor z drugiego końca województwa, choć jak do niej dzwoniłam to akurat chwile wcześniej wyjechała z Wrocławia. Była o 22:30 i pojechała o 2😲0, wracała z pogrzebu i całe szczęście miała przy sobie leki. Nie miała ubrań, więc całą wizyte była w sukience i butach na obcasie. I chylę czoła przed takimi osobami. I słusznie że policzyła sobie podwójną stawkę, w takich sytuacjach jestem całkowicie za tym, żeby mieli za to jakaś rekompensatę.
I nie życze nikomu żeby patrzył na cierpienie jakiegokolwiek zwierzęcia, do którego nikt nie chce przyjechać bo jest weekend. To chyba mimo wszystko zawód z powołania. A do dziś mi dudni w uszach tekst od weta do którego dzwoniłam z kolka, który mieszka od nas 12km " chętnie bym przyjechał bo nie ma co czekać, zwłaszcza że jestem w domu. Ale mam urlop do poniedziałku). To była sobota....
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
18 sierpnia 2018 13:13
Robaczek M., bo można byc tez wetem bez powołania. Który lubi swoją rodzine i chce pracować 8-16. I nikt nie powinien na niego psioczyc, bo to człowiek jak każdy inny.
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
18 sierpnia 2018 13:47
Pewnie, nie twierdze ze każdy powinien być cała dobę pod telefonem. Ale chyba uczciwiej by bylo zaznaczyć na początku rozmowy "nie pracuje w dni wolne" bo uwierz, że mocno to oszczędza czas bo wiadomo do kogo nie dzwonić. Jest taki jeden wet, bardzo go szanuje bo dawno temu bardzo nam pomógł ale wiem że od kilku lat nie odbiera nawet w weekendy ani wieczorami więc zwyczajnie pomijam go w trakcie dzwonienia. Z tym, że on o tym uczciwie mówił 🙂
Gillian   four letter word
18 sierpnia 2018 15:43
Robaczek M., Strzyga tego nie zrozumie. Musiałaby być w takiej sytuacji żeby poczuć tą bezsilność i żal bo mistrzem teorii może być każdy, szczególnie ten komu to nie grozi.
Ja przeżyłam 18h czekania z półprzytomnym koniem i swoje wiem. Szacun dla wetki w szpilkach, to są ludzie jakich potrzeba 🙂
efeemeryda   no fate but what we make.
18 sierpnia 2018 15:45
Robaczek Ma pytasz każdego lekarza jak pracuje? Czy raczej zakładasz, ze skoro nie uprzedził, ze nie pracuje w dni wolne to ma pracować?
Jak się chce mieć kogoś na wyłączność i każdy telefon to od tego są abonamenty, mało popularne bo kto by płacił za nic, nie?  W końcu gotowość do działania gdy nic się nie dzieje to nic. Tak funkcjonują wszystkie wielkotowarowe fermy.
„Nie przyjadę bo mam urlop” - może znaczyć obiecałem żonie, dziecku, babci, cokolwiek prywatna sprawa...
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
18 sierpnia 2018 16:35
Gillian też mi się tak wydaje 🙂 ale nie życze żeby kiedyś musiała być w takiej sytuacji. Ciężko patrzeć na cierpiące zwierze mówić sobie, że wet też człowiek i pewnie chce mieć wolny wieczór. Przecież ja cały czas zaznaczam, że nie chodzi o sprawe która może poczekać nawet kilka dni tylko o taką która zagraża życiu, a przede wszystkim powoduje cierpienie.
Tak jest, byłam jej strasznie wdzięczna że jej się chciało. I opowiadała że są takie sytuacje, w których nie potrafi odmówić pomocy.

efeemeryda zawsze jak przyjeżdżał nowy wet to pytałam czy można liczyć na pomoc w awaryjnych sytuacjach. I ciesze się że jest w moim rejonie kilku lekarzy, dla których to nie problem przyjechać do kolki czy innego nagłego przypadku. Gdybym miała na tyle sprawnego konia żeby go targać w razie czego do kliniki to myślę, że wolałabym ograniczyć sobie nerwów i go tam wozić. Niestety musze sobie radzić na miejscu...

Mysle że w tej kwestii nie dojdziemy do porozumienia. Nie życzę nikomu tak chorego konia, żeby musiał na gwałt ściągać kogoś w nocy o północy i słuchać albo sygnału albo odmowy 🙁 zwierzęciu niestety się nie wytłumaczy.
A Pan od urlopu miał święte prawo odmówić przyjazdu, myślę tylko że mógł oszczędzić sobie wzmianki o tym że jest w domu ale ma urlop.
lusia722   poskramiacz dzikich mustangów i jednorożców
18 sierpnia 2018 17:16
Wiecie ile jest "fałszywych" alarmów w nocy do kolek itp.? Wiecie ile telefonów w święta jest z nagłymi przypadkami, które nagłe wcale nie są?
Ile razy tragedii szło uniknąć? Nie zastanawia Was dlaczego konie najczęściej chorują w święta/dni wolne?
A ile razy weterynarze czekają miesiącami na pieniądze za taką wizytę? Bo przecież nie zostawią konia na pastwę losu,nawet jeśli właściciel jest niewypłacalny.
Albo mają kilka/kilkanaście wezwań do kolki/porodu i ochwatu w ciągu doby i gdzie jechać? Przecież się nie sklonują?
Każdy medal ma dwie strony.
Trzeba naprawdę mieć małe pojęcie, żeby mówić że weci są leniwi.

Warto też awaryjnie mieć przygotowaną bazę kontaktową z numerami do weterynarzy, również tych od zwierząt gospodarskich i małych, techników weterynarii.

Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
18 sierpnia 2018 21:01
Zdaje sobie sprawe z tego, że bywają fałszywe alarmy. Jednak są osoby, które znają swoje zwierzaki na tyle, że są w stanie wyłapać każdy podejrzany objaw.
Chorują w święta pewnie przez czyjeś niechciejstwo w większości przypadków (a to stajenny później nakarmi, bo święta. A to nie wypuści, moze mniej wody da) ale czasami bywają takie zbiegi okoliczności.
Nie wiem jak z tematem wypłacalności, zawsze płace na miejscu lub robie przelew jak najszybciej (przyznaje że czasem na drugi dzień).
Absolutnie nie mówie, że weci są leniwi. Mają bardzo ciężka i odpowiedzialną prace, ciągle w drodze i na nogach. Pewnie że muszą mieć czas na życie i odpoczynek. Wypowiedziałam się jako właściciel konia specjalnej troski, przysięgam że jak przychodzą święta to cały czas się martwie co będzie jak się pochoruje akurat w te wolne dni.
Rozmawiałam kiedys z weterynarzem i też był zdania, że powinny być dyżury żeby wiedzieć do kogo dzwonić wieczorem czy w wolne dni.

Robaczek Ma pytasz każdego lekarza jak pracuje? Czy raczej zakładasz, ze skoro nie uprzedził, ze nie pracuje w dni wolne to ma pracować?
Jak się chce mieć kogoś na wyłączność i każdy telefon to od tego są abonamenty, mało popularne bo kto by płacił za nic, nie?  W końcu gotowość do działania gdy nic się nie dzieje to nic. Tak funkcjonują wszystkie wielkotowarowe fermy.
„Nie przyjadę bo mam urlop” - może znaczyć obiecałem żonie, dziecku, babci, cokolwiek prywatna sprawa...


Serio? Abonamenty? Daj przykład weta, który zaproponował takie rozwiązanie posiadaczowi jednego konia. Albo i nawet kilku. Albo właścicielowi stajni. Ja chętnie bym skorzystała, tylko o takiej opcji dowiedziałam się z Twojego posta... Może dlatego mało popularne, że weci nie mają takiej usługi? Ja swego czasu miałam kilka koni specjalnej troski i szukałam weta, który całościowo poprowadziłby stajnię i był w razie w. NIGDY nie padła propozycja abonamentu... Szczerze - na dzień dzisiejszy też bym skorzystała, tylko mi się wydaje, że to nie jest problem, że klienci nie chcą płacić "za nic", tylko, że jak się już weźmie pieniądze za taki abonament, to trzeba być niestety do dyspozycji piątek, świątek i niedziela...
Szczerze? Dziewczyny trzeba zrozumieć dwie strony.
Podziwiam weterynarzy końskich bo to nigdy nie jest praca od 8 do 16 do tego dochodzą dojazdy (jak u mnie na końcu świata, wet jedzie 1-2h w jedną stronę) gdzie vet jedzie diagnozować jeden przypadek, a psi vet w tym czasie w gabinecie może przyjąć 4-6 pacjentów.
A z drugiej strony zrozumieć trzeba właściciela, gdzie zwierzaki najczęściej i najpilniejszej wizyty wymagają niestety w weekendy, ostatnio mój kot w niedziele po ukąszeniu najprawdopodobniej pszczoły lub osy zaczął puchnąć w niekontrolowany sposób.  I gdyby puchła łapa bądź ogon to spokojnie czekałabym do poniedziałku, ale tu puchła głowa w tempie jak z kreskówki, podwajając swoją wielkość co najmniej dwukrotnie, bardzo bałam się, że zacznie się dusić z powodu opuchlizny dróg oddechwych!  Tylko czy wtedy pakując kota w transporter zdążyłabym do jakiekolwiek kliniki gdzie najbliżej mam 2h jazdy? jak polecił mi jedyny weterynarz do którego się dodzwoniłam w obrębie 50km???
efeemeryda   no fate but what we make.
18 sierpnia 2018 23:52
gosiaopti to kwestia ceny, myślisz ze ile by to miało kosztować na miesiąc - 1000zł? Zastanów się jaka kwota jest adekwatna, a potem odpowiedz sobie na pytanie dlaczego to tak nie działa w przypadku pojedynczych zwierząt.

Dla przybliżenia tematu - pracuje w soboty do 15.00, dziś doslownie 14.55 odbieram telefon od pana właściciela 18letniego kota, który właśnie wsiadł w tramwaj... bo kotek ma od tygodnia biegunkę i w ogóle słabo się czuje. 500 metrów dalej jest lecznica całodobowa ale nieee Pan chce koniecznie do nas i jak to my nie zaczekamy jak kotek chory? To tacy ludzie potem biją pianę w sieci i skarżą jak to Ci weci zdziercy serca nie maja, bo on przecież dzwonił, a my nie czekamy.
pestka - warto mieć w domu gotowe zastrzyki z andrenaliną na wszelki wypadek - ja sobie takie wzięłam od weta, bo moje koty potrafią zjeść szerszenia o 4 rano i radośnie wtedy puchnąć na gardle (mamy co roku mase szerszeni w okolicy, wlatuje mi ich po kilka-kilkanaście dziennie, koty sie nauczyły je względnie ignorować, ale jak im akurat koło głowy przeleci, to potrafią zapolować...) - daje strzała wtedy od razu i tyle. Wet mi sam je dał bo powiedział, że czasem może być tak, że nawet mieszkając w dużym mieście zanim sie gdzieś dokopie do czynnej kliniki, to kot mi zejdzie, że lepiej te leki mieć...

A co do koni, to niestety przez ostatni rok miałam takie doświadczenia, ze NIKT do kolki nie przyjedzie, opjcja klinika albo nadzieja, że po 3 h telefonów może jednak ktokolwiek, nawet uznawany za nie majęcego pojęcia o pojęciu chociaż podjedzie dać rozkurczowe..... znajomi różni przeżywali podobne dramaty, że nikt (mając 30-40 numerów wetów) nie mógł przyjechać w naprawdę nagłych przypadkach i np ostatecznie przyjeżdzali weci od psów i kotów...mnie to ciągle przeraża, kiedyś tak nie było 🙁 niby no fajnie, że zawsze cie w klinice przyjmą, ale czasem zanim sie zorganizuje transport, to jest już za późno....
i nie mam nic personalnie do wetów, po prostu stwierdzam fakt, że obecnie czasem można naprawde nie znaleźć nikogo do pilnego przypadku 🙁 i stajnie gdzie nie ma bukmanki, żeby od razu konia załadować i wieźć, a trzeba dzwonic o 2-3 w nocy po ludziach czy ktoś przyjedzie i zawiezie konia do kliniki... no mają przerąbane... ja w takiej stoje i jak szukałam w nocy w weekend weta do  kolki to była masakraaaa. szuknie transportu na zaś tez było masakrą... był weekend, noc, wszycy byli po alko albo u innych pilnych przyadków.... i weź wtedy kogoś znajdź, co podjedzie 🙁
a ja jeszcze pamiętam otwarte złamanie nogi u konia i zerową reakcję wetów. Dojechał wet od kotów i piesków bo w tym czasie zdążył znad morza dojechać na dolny śląsk. Bo konik nogę złamał w wakacje i jeszcze sobotę po południu... . Pozostawiam bez komentarza
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
19 sierpnia 2018 11:00
W takim razie nic tylko zostawać weekendowym wetem. Tylko 6 lat studiów, praktyk, szkoleń, konferencji i juz można zostać weekendowym, świątecznym i nocnym wetem.
Z jakiegoś powodu ludzie nie chca tego robić.
BO NIE MA LEKARZY! Ode mnie z roku znam moze 4 czy 5 osoby, które poszły w konie, pracują w klinikach a jedna wyjechała do USA. Ja też idąc na studia chciałam leczyć konie i szybko mi przeszło.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się