Transport koni-co i jak. Wszystko na temat :)

Asik   Najwazniejsze to sie konsko realizowac :D
16 stycznia 2009 12:28
U mnie odpiecie reszty ogranicznikow nic by nie dalo. Zreszta nie bardzo jak juz wczesniej pisalam moglam wejsc do przyczepy bo kobyla mnie przygniatala. Rozwazalam tez opcje otwarcia tylnego trapu, wyprowadzenia drugiej kobylki, wyjecia przegrody ale balam sie ze to zbyt dlugo bedzie trwac i ze kobyla sobie zrobi krzywde szarpiac sie jeszcze bardziej. A to wszystko tuz przy ruchliwej ulicy.

A wogole to myslalam ze takie rzeczy sie nie dzieja i ze tylko ja cos takiego moglam przezyc 😉 Pozdrawiam Salto Piccolo
No chyba,ze tak.Mysmy wszystko otworzyli itd. 🙂 Rowniez pozdrawiam!
dempsey   fiat voluntas Tua
16 stycznia 2009 12:45
ufff Asik tez niezła przygoda.. dobrze że udało się ją szybko złapać ,to najważniejsze. ale nie wiedziałam że jest możliwe fizycznie aby koń się wydostał  przodem, zwłaszcza gdy drzwiczki typowe - a takie są chyba najczęściej.

cóż, nasza historia drzwiczkowa  tez miała ciekawy finał - udało się wepchnąć konia z powrotem przez drzwiczki (zresztą chyba sam poczuł że po prostu albo jego kości albo rama przyczepy..) ale to nie załatwiło sprawy. kolega ciągle siedział mu na plecach i próbował zabić. do środka sie nie dało wejść, bo ryk i latające kopyta.  jedynym wyjściem była meska decyzja (na szczescie mój mąż ją podjął) - otworzyć trap i wyp..przyć agresora won luzem na łąkę. na szczęscie (!) działo się to 300 m od stajni, jeszcze w terenie niezabudowanym wiec można było to zrobić. po prostu zmusił go do wycofania sie trapem. niedoszły morderca oddalił sie w stronę stajni, gdzie został złapany a my zajęliśmy się poszkodowanym. brrrr.

co do odpinanych belek przednich. bardzo pozyteczna sprawa.
wieki temu wieźliśmy wyrośniętego trzylatka samego w bakmance, jego pierwsza podróż. powolutku, boczna polna droga. kolega siedział z nim na wszelki wypadek w przyczepie. po chwili zaalarmował nas żeby się zatrzymać. okazało się że koń stał spokojnie, ale to były pozory - stres w środku narastał. a chodziło o cienie drzew, przesuwające sie po plastikowym jasnym dachu. nagle jednym zrecznym susem przełożył przód przez belkę, aż za łokcie. niestety belka zaspawana na stałe....
jechaliśmy w czwórkę.. wszyscy napracowaliśmy się solidnie żeby go zdjąć, ale nie było to łatwe i krótko nie trwało.
Nie wiem czy to dobry temat, ale... czy te ochraniacze sa dużo za duże czy "ujdą"? 😉 Bo nie wiem czy je zostawić czy sprzedac.



darolga   L'amore è cieco
31 stycznia 2009 16:58
Alice - jeśli nie spadają i nie zsuwają się (zwłaszcza tyły) - to według mnie ujdą 🙂
uu Chonsu jaki niezadowolony 😉 Też mi się wydaje, że jak jakoś tragicznie nie spadają to ujdą.
Nie, nie spadają 😉 za szerokie nie są. Tylko na długośc... Jesli chodzi o szerokośc to mozna w razie czego owijke podlożyć.

Choni niezadowolony, nie chcial w tym nawet kroku zrobić  😁
darolga   L'amore è cieco
31 stycznia 2009 17:13
No to według mnie mogą być 🙂

o, owijka, dobry pomysł, na to nie wpadłam! Fajnie wiedzieć, bo też na jednego konia moje trochę przyduże są.


Hehhe, no minę ma męczennika  😁
Ja mam alergię na za duże ochraniacze, więc przetestuj te tyły dokłądnie. Mój koń jak go wiozłam do siebie po kupnie zaplątał się w tylny ochraniacz i był blisko wywinięcie pięknego orła...200 metrów od stajni z której go wzięliśmy  🙂 na całe szczęście te 2 minuty po zapakowaniu go kazałam tacie zatrzymac samochód, nie pasowało mi że tak się szamocze i koń stał na 3 nogach  🤔
Moj kon jak na razie wywinal tylko jeden numer i to w czasie postoju na szczescie. Stoje obok przyczepy i slysze, ze cos tam szura, stuka, ale takie deliktane, troche za ciche jak na duze zwierze. Zagladam a moj rumak macha z calej sily lbem a za nim podaza siatka z sianem. To on w druga strone, siatka dalej za jego lbem i dalej... Gluptas jakims cudem wpial sie karabinczykiem od kantara w siatke. Jak on to zrobil nie mam pojecia.
Alice, jak dla mnie są ok - zsunęłabym je trochę do dołu, żeby osłaniały koronki / piętki. Do ocenienia, jak tam jest w szerokością - czy jak zapniesz rzepy, to ochraniacze nie będą same zjeżdżać.
CeraŁ   dużo dużo zmian..
01 lutego 2009 14:50
Przeczytałam wszystkie 4 strony i mam teraz schizy! 😀
Ja będę wiozła moje 2 rumaki w czwartek rano. Trasa ok 60 km.
Jedna klacz stoi jak aniołek, wszystko gra - ale najbardziej boje sie o mojego 2 stwora który w przyczepie siedział 10 lat temu i to w dodatku te 10 lat temu sie wywrócił podczas przejazdu 🤔 (teraz klacz ma niecałe 13). W dodatku nerwowa i taka panikara. No i mam wielkie wątpliwości teraz . Owijek na tył jej nie założę bo to to jest takie dziwne że przy zakladaniu czegokolwiek na tylne nogi - czy ochranaiczy czy owijek macha nogami we wszystkie strony lub podkurcza pod brzuch. Jedyny plus że klacz jesli jej sie już cokiolwiek na ta nogę założy to jest spokojna i jakoś nie ma stresa że coś 'nowego' ma na nogach. 
No i cieszę się też że zawozi je mój kolega który ma duże doświadczenie również z takimi nerwusami - ale chciałabym się dowiedzieć też co i jak z takimi nerwowymi końmi robić - jak przygotować itd. 🙂

Derka będze bo konie nie obrośnięte :P

Jedno wiem - tą nerwową kalcz to na pewno będę pakowała we wszystko co się da  😫 (czyt. ochranaicze itd)


No i jeszcze jeden taki mały problem! Otóż obie klacze nie przepadają zbytnio za sobą i jedna z nich notorycznie /jak są blisko siebie/ atakuje moją nerwuske tylko że ta przynajniej nic sobie z tego nie robi tylko unika ;p  Jak takie konie przewozić - jak wiązać ????
Słyszałam że podczas transporty konie o takich rzeczach już nie myślą tylko są zajęte samym przejazdem  🤔
dempsey   fiat voluntas Tua
01 lutego 2009 15:11
kcj90 jeśli bedziesz pakować konia z gołymi tylnymi nogami, to zwróć baczna uwagę co będzie się działo podczas wchodzenia na trap. niech dwie osoby stoją z dwóch stron trapu i uważają czy koń np. cofając się nagle nie ześlizgnie się z którejś strony. to jest częsta przyczyna nieprzyjemnych urazów transportowych - spadniecie z trapu i rozoranie sobie nogi o jego krawędż np.  a winny jest człowiek który nie zadbał o zabezpieczenie... koń zawsze moze się nagle cofnąć i zsunąć z najwyższego miejsca trapu
to oczywiście jest czarny scenariusz, ale ja przy transporcie takie właśnie rozpatruję
i uważam że konie nie powinny jeździc z niezabezpieczonymi nogami. urazy ścięgien czy koronki to paskudna sprawa, a stać się może w sekundę. może poćwicz zawiazywanie, albo jeśl nie  masz czasu to nawet spróbuj zawiązać mimo protestów, z pomocnikiem trzymającym przód (chociaż to oczywiśćie gorsze rozwiazanie, lepiej powoli oswoić)
caroline   siwek złotogrzywek :)
01 lutego 2009 15:58
ale chciałabym się dowiedzieć też co i jak z takimi nerwowymi końmi robić - jak przygotować itd. 🙂
ja bym sie zaopatrzyła w weta z uspokajaczami 😉  albo kupiłabym i zapodała porcyjke sedalinu 😉 (po konsultacji z wet)
ale ja to lubie iść na łatwizne 😉
Moj Czarodziej zawsze sie zamyka od srodka.. i na postojach  zawsze bviegne po klucze zeby otworzyc 🙂
Albo jak mu sie drzwiczki zamykaja to glowa popycha i tak wali zeby sie otwieraly
darolga   L'amore è cieco
01 lutego 2009 18:58
Dempsey - też jestem na to przeczulona. I nawet jeśli ma ochraniacze, to generalnie trzeba pilnować aby tyły były mocno zapięte i nie zjeżdżały, ani nie były luźne. Bo mieliśmy taką sytuację, że pakowaliśmy kucora w przydużych ochraniaczach i właśnie zjechała mu tak noga z rampy i mimo ochraniacza rozciął sobie pięknie nogę. Jak to się stalo? Ano ochraniacz brzegiem zahaczył o rampę i caly podjechał do góry, a rampa ciachała skórę...

caroline_ - a ten Sedalin to jakoś  ogólnodostępny? Możesz coś więcej powiedzieć? ładnie proszę  :kwiatek:
CeraŁ   dużo dużo zmian..
01 lutego 2009 19:58
dempsey no może nie dopisałam ale źle zrozumiałaś - po prostu czytając te 4 strony byly rozne opinie o transportowych ochraniaczach. Ja jestem na nie skazana ;p. Właśnie mam pożyczone 🙂.
No właśnie mój kumpel który przewozi konie jest juz zaopatrzony w różne takie środki uspokajające 🙂.

A w ogóle takie pytanie - z czystej ciekawości - jak z postojami? Jeżeli np przejazd jest b. długi to wyprowadzacie konia z przyczepy a jakis czas? . Nie znam się na tym a jestem ciekawa ;p jak to z tymi postojami i czy koń musi caly czas siedzieć w przyczepie ;p
darloga- sedalin przepisuje wet, raczej ciężko byłoby ci go kupić ot tak. Najlepiej sprawdzić wcześniej jak działa na konia zanim się go będzie docelowo podawać. Ostatnio przed załadunkiem podałam swojemu koniowi pierwszy raz i włąściwie nie zadziałał (powinnam była wcześniej sprawdzić jaka ilość działa na mojego konia). Dodam, że wet obliczał ile mam podać.
A z sedalinem jest teraz często problem bo nie mają w hurtowniach, przynajmniej w tej na Żoliborzu w Wawie w vetfarmie zresztą też. Ostatnio na zastępstwo dostaliśmy jakieś tabletki które było trzeba rozgniatać i mieszać z otrębami czy z owsem no i oczywiście odpowiednią ich ilość.
W wet farmie tydzień temu był w żelu. Ja podawała w tabletkach sedalin, bo w moich okolicach nie było innego. Dostępny praktycznie w każdej lecznicy weterynaryjnej, bo też psom i kotom się podaje, więc z regóły go mają.
dwa miesiące temu w paście nie mogliśmy dostać ani w lecznicac ani w hurtowniach... dostaliśmy jakieś tabletki ale inne nazwy nie pamiętam. Może coś się teraz już zmieniło/
z sedalinem bywa też tak,że jeśli koń zaczyna być już lekko poddenerwowany, to sedalin może nie dość  że nie zadziałać, to spowodować skutki odwrotne.... a tak naprawdę konie czasem świetnie wyczuwają, że zbliża się wyjazd i poddenerwowane zaczynaja być już wczesniej...
Ja znam conajmniej jednego takiego, na którego sedalin nie działa specjalnie - przynajmniej ten w paście...
dempsey   fiat voluntas Tua
02 lutego 2009 14:49
kcj90 a to przepraszam, nie zatrybiłam. z ochraniaczami to OK 🙂
co do past, to kiedys próbowałam uspokoic tym folbluta. skutek byl taki trochę niebardzo bo najpierw w ogóle nie działało a potem go tak zaczeło mulić że opierał się czołem o przyczepę i zaczełam się bac ze coś mu jest i zle reaguje. do tego nogi mu się plątały. ale w po chwili stary dobry stres transportowy przebił się przez warstwę uspokajacza i koń wrócił do swojego normalnego zachochowania w transporcie (nerwowe tkanie).
więcej past nie probowałam. postawiłam raczej na odczulanie za pomocą częstych wyjazdów. wyniki połowiczne 😉

co do wyprowadzania - moim zdaniem jesli jest mozliwosć np. po 3h zrobić pół godzinki przerwy np. na spacer po łącę w ręku, to czemu nie. ale pod warunkiem - ze wyładunek i załadunek a także spacer będzie w bezpiecznym miejscu, z dala od ruchu ulicznego i najlepiej na terenie ogrodzonym, na lonży zapiętej do wędzidła... nic gorszego niż ucieczka konia w obcym terenie brrr albo co gorsza gdzies koło szosy..  własciwie najlepszym miejscem jest jakas stajnia czy gospodarstwo.  aha i jeszcze jedno - kon powinien sie łatwo pakowac. bo w obcym otoczeniu trudny kon może sprawiać duzo większe problemy niż w domu.
majek   zwykle sobie żartuję
02 lutego 2009 14:59
o rety...sedalin...
Psom też się toto daje... Efekt jest taki, że zwierzak podobno bardziej odczuwa bodźce, tylko nie jest w stanie reagować jak trzeba... Pies rodziców dostał po sedalinie 4x ataku padaczki. Wiotczeją mięśnie, a pies panikował, bo czuł, że coś z nim nie tak...
Ja sedalin kupuje od wet, aczkolwiek w tamtym roku rpzestali go produkowac, i dopiero teraz mozna go dostac.
Bardzo dobry na jakies spacery po kontuzji, na transport, do golenia,...
darloga- sedalin przepisuje wet, raczej ciężko byłoby ci go kupić ot tak

ja z zakupem sedalinu nie miałam zadnych problemow, kupowałam go w psiej lecznicy
bo potrzebowałam na wizytę kowala u hucyka
rzeczywiscie przeczytajac wszystko mozna dostac dreszczy.ja transportuje konie swoje i cudze od paru lat i powiedzialaby ze nie ochraniacze najwazniejsze co solidna przyczepa,bardzo dobrze resorowana,wentylowana,duza i w miare wysoka,odpinane wszystkie belki i monitoring! nie wyobrazam sobie jak ktos moze transportowac konie nie majac monitorowanej przyczepy! poza tym dobry kierowca ktory wie jak zmienic styl jazdy by nie meczyc konia i niepotrzebnie nie stresowac glupimi hamowaniami,przypieszaniem nagle i za szybkim braniem zakretow.Tylko 1 wlasciciel konia ktorego wiozlam stosowal transportowki-kon skopal je calkowicie i moim zdaniem mogl sobie zrobic wieksza krzywde zrywajac je ..konie kute oczywiscie powinny "cos"miec,ale trzeba je do tego duzo wczesniej przyzwyczaic,konie bose-o ile nie wiezie ich rajdowiec-idiota raczej nie depcza sie po nogach,przynajmniej mnie nigdy sie to nie zdazylo-nikomu nie kaze czegos przy jego koniu oprocz pilnowania poprawnosci i spokoju przy zaladunku,bo ludziom dziwnie puszczaja nerwy,jesli tylko kon nie wejdzie z biegu...ale tez owijki zacisniete przez powiedzmy 6 godz-to chyba jeszcze gorzej.Uspokajacze uznaje tylko dla naprawde histerycznych koni,a nie jak leci dla latwizny,obojetne dla zdrowia to na pewno nie jest,a jesli kon nie mial traumatycznych przezyc w przyczepce jakiegos "ulana" to lepiej nauczyc go do niej wchodzic a nie oglupiac.Wszelkie opowiesci o wywroconych przyczepkach,zarwanych podlogach,wywroconych koniach ktore kraza wsrod koniarzy uwazam za przejaw braku  fachowosci-koniarze nie powinni brac wiecej transportu ktory wytelepal im konia jak worek kartofli..jesli widzimy 30letnia przyczepke,jak mozemy liczyc na bezpieczny i komfortowy transport? Osobiscie wozilam klacze z noworodkami i wysokozrebne(i NIE zrebily sie nastepnej nocy po przyjezdzie) zycze wszystkim bezpiecznych transportow.
Asik   Najwazniejsze to sie konsko realizowac :D
10 lutego 2009 10:27
Widzisz boswell ja rowiez zajmuje sie transportem koni. Mam odpowiednie kwalifikacje i wiele wiele km zrobionych z konmi. Mam za soba transporty za granice jak rowniez klaczy zrebnych i ze zrebakami (nawet takim nowonarodzonym co sie w transporcie lotniczym urodzil). I wierz mi nie wszystko zalezy od nas kierowcow transportujacych konia ale rowniez od innych uzytkownikow drog. Nie jestesmy w stanie przewidziec wszystkich sytuacji jakie moga nas spotkac choc bardzo sie staramy. Tyle ode mnie a Tobie zycze szczescia i tego zebys nigdy nie spotkal/-la sie z taka przykra sytuacja zupelnie niezalezna od Ciebie.
boswell :kwiatek: i tyle na temat
W tym tyg. czeka  mnie transport konia na odległości 250 km, koń przyzwyczajony do przewozów, transporterów itd.
Tylko ma  dwa pytania:
- Czy ubierać mu derkę? Będzie jechał sam, golony nie był, ale derkowany cały czas i ma krótką sierść.
- Czy koń może być wieziony bez tej środkowej bandy czy to za duże ryzyko?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się