własna przydomowa stajnia

szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
17 marca 2017 07:31
Wetne sie w dyskusje z nowina, ze w naszej wolnowybiegowej przydomoweczce zaliczylismy narodziny 🙂 Wersja optymalna, czyli wieczorem nic po kobyle widac nie bylo, wiec uznalam, ze jeszcze kilka dni, a rano ide do stani, a tam worek owodniowy, wychodze na padok, a tam lozysko, dalej kobyla tradycyjnie przy balocie a dookola biega zrebak i pieknie sie przysysa. Kobyla pierwiastka, a pieknie sie zajmuje, na drzemki 'kladzie' w stajni na slomie, pilnuje, zeby reszta stadka nie przeginala, ale nie broni kontaktu z mala, za to mnie dopuszcza calkowicie.
Mala wieczorem juz galopowala i brykala po padoku.
szafirowa ale zaskakująca niespodzianka. A ile stresu Ci kobyła zaoszczędziła  😀
Gratulacje
szafirowa, bujnęła się troszkę kobyła z wymieniem?
To Ty już babcią zostałaś :P
szafirowa Gratulacje! Cieszę się, że klacz tak ładnie podeszła do macierzyństwa, masz w ten sposób o wieeele kłopotów mniej 😀
Przepraszam za niezręczność , ale powinnaś uzupełnić wiedzę w tym zakresie.


Przepraszam za niezręczność , ale powinnaś uzupełnić wiedzę w tym zakresie.


Chyba vice-versa🙂
Sorry - akurat w tym zakresie mam sporą. Nie sponsorowaną przez żadną polska Akademię rolniczą umoczoną w dotacjach ministerialnych (na tworzenie kierunków i produkcję doktorantów i habilitacje typu "ochrona roślin"😉 jak w gównie.

Nie chcę ciągnąć offtopu i coś czuję, że gdzie indziej nie chcę z tobą ciągnąć dyskusji bo mam wrażenie , zę masz do czynienia z tzw. "dużym rolnictwem" po drugiej stronie barykady niż moja🙂
Tak dla twojej wiadomości, pierwsza dana z brzegu z dziś: w USA ilość raków wątroby wśród gatunków dzikich, takich jak np. jelenie zwiększyła się z 30% do 70% od kiedy pola (obszary gdzie to badano) zaczęto obsiewać lucerną GMO (= odporną na glifosat = wzrosło stosowanie tegoż glifosatu na nią, ale nadal wg. producenta i rządu i komisji rolnictwa są to normy dopuszczalne i nieszkodliwe).
Polecam francuski film dokumentalny "Zanim przeklną nas dzieci".
Nie jestem rolnikiem i nie mam żadnych powiązań z producentami pestycydów. Uważam, że ich stosowanie jest mocno nadużywane. Myślę też że nadinterpretujesz moje wypowiedzi.  Wbrew pozorom nie różnimy się bardzo. Ja się odnosiłem do oficjalnego systemu ochrony roślin w Polsce, a ty podważałaś rzetelność etykiet i kart produktu. Opowiadali śmierć o dwóch różnych rzeczach.
Dawką czyni truciznę - to zasada absolutną i nie da się jej podważyć.

Dawką czyni truciznę - to zasada absolutną i nie da się jej podważyć.


Będzie trochę bezpośrednio bo jaśniej nie umiem:
Jeśli coś jest trujące w każdej dawce, a o efekt stanowi nie tyle wielkość dawki, co swoista odpowiedź organizmów (różnych i różna odpowiedź) na dawkę minimalną. Do tego z powodu dopuszczenia do publicznego użycia żadna jednostka żyjąca w ekosystemie nie ma jak mieć jakiejkolwiek kontroli nad ekspozycją na substancje oraz na wielkość dawek, które przyjmuje. Do tego przy FAKCIE udowodnionym naukowo, że dawki kumulują się... to nie ma takiej logiki, która potwierdzałaby stosowanie przedstawionej przez ciebie tezy (cytat) do preparatu, o którym rozmawiamy.

Oficjalny system ochrony roślin w Polsce został stworzony za pieniądze koncernów produkującyh środki ochrony roślin. badania nad efektami stosowani środków ochrony roślin w Polsce są sponsorowane przez tez same koncerny. Eksperci, którzy wydają opinie w temacie są opłacani przez te koncerny a ich stopnie naukowe powstały za pieniądze od tych koncernów. Osoby odpowiedzialne za konsultacje przy produkowaniu ustaw w temacie także są opłacane przez te koncerny - poczytaj raport przejrzystości- a wg. polskiego prawa z takiego "konfliktu interesów" nie trzeba się nawet tłumaczyć🙂

Prooooszę nie kontynuuj już. 😵

Paracelsus się w grobie przewraca.
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
17 marca 2017 19:15
Nie wiem po co ta dyskusja. Pytanie brzmiało: czym można pryskać, odpowiedź: tym co jest na liście dopuszczonych środków, bo ktoś nie ważne czy opłacony przez koncerny czy nie, stwierdził że nie szkodzą, czy dlatego że została włączona procedura odwoławcza i preparat nie został z listy usunięty. Każdy pryska zgodnie z własnym sumieniem i miejmy nadzieję ze świadomością tego co naprawdę te preparaty mogą powodować.

edit: Poprawiłam żeby miało więcej sensu.
Dzięki za podsumowanie.  :kwiatek:
Jakie macie pomysły na zawieszanie w boksie wiader z wodą? Jak postawię na ziemi to od razu zostają przewrócone. Boks jest z rur dość grubych i zastanawiam się jak zawiesić wiadro na takiej rurze.
Poidła automatyczne nie wchodzą w grę.
Między rurami wspawać pionową poprzeczkę (o ile rury poziome). zawiesić standardowe wiadro do pojenia i oprzeć o poprzeczkę. jeśli ryry pionowe to poprzeczkę przyspawać poziomo i na niej zawiesić wiadro.
Nie umiem spawać  🤔  Ojca proszę już drugi rok o przyspawanie mi dwóch zawiasów..  🙇
No cóż ... pozostaje poszukać innego spawającego mężczyzny... lub sznurek i kawałek deseczki, albo poszukać/kupić kawałek pręta o średnicy 4 lub 6 mm i owinąć na dwóch sąsiednich rurach. Trzeba sobie radzić powiedział baca zawiązując buta dżdżownicą...
Nokia, ja mam wiadra na ziemi. Przypinam karabińczykiem za pałąk, wiadro stoi a jak koń chce przewrócić to uwiąz nie pozwala. Tzn przechyla się, ale wtedy pałąk idzie w górę i wiaderko jak puste unosi sie do góry i spada na dno 😉 W ten sposób uchroniłam kilka wiader zawieszanych przed zniszczeniem. Mam konie straszne psuje.
Dodam, ze wiaderka są 20 litrowe, (budowlane, takie elastyczne) tak wiec jak napełnię przy sprowadzaniu, to do rana dopijają lub nie. Nie musze chodzic i dolewac. Mam dwa zawieszane 12 litrowe, i te przed pojsciem spac musze uzupełnić aby do rana starczyło koniom wody.
Ja wkładam w opony.
U mnie z opony koń wyciągał.
Wolałabym powiesić.  Żeby nie było toalety w tym wiadrze 🙂  muszę coś pomyśleć. Dzięki 😀
Wolałabym powiesić.  Żeby nie było toalety w tym wiadrze 🙂  muszę coś pomyśleć. Dzięki 😀
akurat u mnie toalete ma wałek, ktory ma zawieszane wiaderko 😀
Hej. Mam pytanie. Mam padok graniczący z sąsiadami na którym konie urzędują 24 ha, mają swoje jedno miejsce na którym się załatwiają swoje potrzeby - kupa i siku generalnie tylko w dwóch miejscach... Teraz wyszło słońce i powiem Wam, że strasznie czuć zapach moczu... Czy są jakieś środki, którymi mogę zneutralizować ten zapach? Na razie nie mam skarg, ale nie chcę do nich dopuścić. Jest tam piach, ale nie taki kopny, przekopanie pewnie niewiele da... Coś do posypania takich miejsc istnieje? 🙇
Edit - może roztwory z EMami dadzą radę na osikane miejsca?
Pierwsze sprzątać, a drugie to sądzę,że stosowanie środków do dezynfekcji przemiennie powinno pomóc. Dezosan Wigor  ma dość możliwy do zaakceptowania zapach i np w stajni niweluje wszystkie stajennego smrodki. Do tego dobrać jeszcze jeden i już można działać.

Na marginesie, chcę was zainteresować drewnem w budownictwie taką ciekawostką:

U mnie świetnie sprawdzają się właśnie probiotyki EM15. Psikam całe padoki, wiaty i kurnik. Nic nie czuć a szczególnie u kur miałam z tym problem mimo częstego sprzątania.
Właśnie sprzątam codziennie kupy , czasem nawet dwa razy na dzień. Zapach jest głównie od moczu... Zamówię tę probiotyki, a czy obornik też mogę nim spryskać? Bo generalnie pryzmy nie mam, sprzątam na bieżąco do przyczepki i wywożę średnio co dwa tygodnie...
Jak najbardziej można pryskać obornik. Mniej śmierdzi a do tego szybciej się przerabia 🙂
megi007, a masz jakieś sprawdzone źródło tych probiotyków?
E-my są niezawodne również wewnętrznie dla koni
Co de preparatu Dezosan Wigor - o ile skuteczności nie zamierzam podważać, o tyle forma bardzo drobnego proszku mi osobiście kompletnie nie podchodzi. Podczas wysypywania pyli się jak diabli . Tańszy i w troszkę grubszej frakcji jest Nova Sani. Skuteczność analogiczna, zapach inny ale też przyjemny.
Ja uwielbiam zapach dezosanu 🙂😉)
Wczoraj grodzilismy 400 metrów siatką leśną. Dziś jeszcze jakieś drugie tyle. Zniszczenia spore. W zeszłym roku zaprosiliśmy Pana ze związku łowieckiego na oszacowanie szkód. Stwierdził no pasaram, pocałujcie się - to rosomaki🙂 Nigdy takiego stwora nie widziałam i szczerze bardziej w kangura bym uwierzyła.  W zeszłym roku torbacz biegł obok ujeżdżalni🙂 W tym roku oczywiście znów te same zniszczenia. Ręce opadają... Pozostaje tylko siatka leśna. Poniżej foty zniszczeń i tropów rzekomego rosomaka.  Podobieństwo do dzika z pewnością kompletnie przypadkowe🙂😉)

Pierwsza fotka ogromna.
Im częściej będziecie ustępować myśliwym, tym bardziej będą was lekceważyć. Rosomak w Polsce nie występuje. Myśliwy był obowiązany do sporzadzenia protokołu oszacowania szkody.Jeśli taka wola to na forum przedstawię jak walczyć z nieuczciwością KŁ.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się