kącik skoków

mindgame, będę brutalna, ale ja zalecam jak najszybszą zmianę konia, zanim ten:
a) dostatecznie zniechęci Cię do sportu;
b) nauczy Cię samych złych nawyków;
c) zrobi Ci krzywdę;
d) wszystkie odpowiedzi sa prawidłowe.
Karmelita, dzięki za poradę, ale nie jest tak źle żeby koń mi miał zrobić krzywdę. Nie zdarzyło mi się jeszcze ani raz z niego zlecieć. Ma bardzo miły charakter i jest bardzo grzeczny. Zmienić konia jest najłatwiej, co nie znaczy, że będzie lepiej. Każdy koń ma swoje problemy, a taki bez problemów profesor to jest za miliony monet. Zniechęcić może mnie zniechęci, zawsze są lepsze i gorsze momenty. Raczej potrzebuję wsparcia psychicznego i trenera. Już raczej za późno dla mnie na olimpiadę i top sportowcem nigdy nie będę. Jeżdżę i skaczę bo to lubię. Jeszcze 😉
Z mojego doświadczenia wynika, że jak koń patrzący (a to, zakładając że był dobrze prowadzony, to kwestia takiego a nie innego charakteru) to jeździec musi być pewny, konsekwentny, budować w koniu zaufanie (czyli- musi być dobry, zwykle doświadczony, nie wywoływać sytuacji które w koniu to poczucie zaufania będą zmniejszać). No i taki koń mimo wszystko pewnie całe życie będzie „patrzący”, jednego dnia go będzie dziwiło innego nie, i nigdy nie wiesz co i kiedy. Sama takiego miałam, pod dobrym jeźdźcem nagle zdziwiło go drzewo w rogu placu, które widział dziesiątki, jak nie setki razy. I cały trening w tym narożniku był problem, a następnego dnia już nie, jak gdyby nigdy nic.

I niestety popieram przedmówczynię, charaktery konia i jeźdźca muszą być kompatybilne.
dlatego właśnie chcę pracować na sobą, swoją pewnością siebie i stresem który mnie łapie. Koń jest jaki jest, ale jak się nie boi to daje z siebie 110%. Jak jestem spokojna na to jest zupełnie inna jazda niż gdy mnie chwyci stres. Niestety wszystko siedzi w głowie. Tak więc dziękuję za namiary dla specjalistów, mam nadzieję, że pomogą 🙂
A masz możliwosc go w domu poobjeżdzać na straszydłach?
Wiesz, porobić mu różności na parkurze.
Trochę to upierdliwe ale wystarczy trochę styropianu, kleju, kolorowe folie/ceraty i naprawdę można sporo falek, "podmurówek" i innych wyczarować sobie.
Możesz gdzieś blisko regularnie jechać treningowo?

Bo skoro w domu wychodzi, a jak się pojawia coś nowego na zawodach i nie wychodzi to chyba jednak po prostu kwestia objeżdżenia konia.
kotbury, wymyślam różne straszydła. Mam 3 różne rowy home made, folie itd. Staram się wykorzystywać wszystko co mamy. Też usłyszałam opinię, że to kwestia braku rutyny w zawodach. Napisałam na forum bo miałam mega doła po ostatnim treningu, pierwszym na hali, gdzie wszystkie stare drągi były na nowo pomalowane, więc się pięknie błyszczały i miały intensywne kolory. Miałam problem na okserze z samych białych drągów - tego się spodziewałam, bo to nie pierwszy raz ze biały drąg jest dziwny. I na rowie z folii, którą już zna, ale w sztucznym świetle hali widać wyglądała trochę inaczej. Wczoraj wyczaiłam nowe deski typu fala i ażurowe podmurówki, więc od razu wzięłam je w obroty i w formie cavaletti skakałyśmy. Na początku były wielkie gały, ale o dziwo koń pokonywał je bez problemu, pozakładał trochę nogi za uszy, ale z każdym następnym razem już coraz mniej 😉
Wkurza mnie to, że jak jest coś nowego to musi się na to gapić i wtedy są 2 możliwości: 1. nie chce podejść już 5m wcześniej, 2. skacze, ale też często zdarzają się zrzutki w takiej sytuacji, bo zamiast skupić się na skoku to się lampi jakby tam 50 groszy leżało, łeb między nogi, a nogi to już różnie.
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
09 października 2020 11:30
mingame, może to będzie dziwne pytanie, ale robiłaś swojemu koniowi badanie wzroku? On tak reaguje tylko na jaskrawych kolorach, czy bez znaczenia? Reakcja z tego co piszesz jest zwiększona na białym. A jak z niebieskim, jaskrawymi odcieniami, błyszczącym? Bo coś co dla Ciebie codziennie wygląda tak samo, przy problemach z oczami/okiem, ze względu na różne natężenie światła lub kąt jego padania, może być dla Twojego konia za każdym razem inne. I tak jak jednego dnia widzi wyraźnie, tak drugiego już nie koniecznie i tego się boi. A w warunkach stajennych czy padokowych może się to nie objawiać, bo tam aż takie zmiany otoczenia nie zachodzą, jeśli w ogóle jakieś są i koń ma pewną rutynę otoczenia w tym względzie.
Na pewno w Twojej głowie blokada jest coraz większa, po tylu przygodach musiałabyś być całkiem wyłączona, żeby tego strachu i obaw nie było. Ale tak jak pisze halo, trzeba się tego nie pozbyć całkiem, a zachowac zdrowe proporcje. Przy czym tak jak mówię, sprawdziłabym też konia czy on zdrowotnie jest ok
mindgame, z biciem to jest tak, że trzeba umieć to zrobić i wiedzieć kiedy przestać.
Przynoszenie straszydeł nic nie da, a może nawet zatkać na amen jeśli będzie nieumiejętnie robione.

Edit: oddanie zawodnikowi mądremu na 3 miesiace może bardzo ułatwić, bo Ty zobaczysz że można.
Mozii, też się nad tym zastanawiałam, ale nie zrobiłam badania wzroku. Tylko takie co było w TUV przy zakupie i nic nie wyszło. Ale faktycznie poproszę weta o zrobienie badania wzroku.
Perlica, tak właśnie myślę, że jeśli jutro i za tydzień zrobi mi trąbę na zawodach to poważnie pomyślę nad oddaniem jej w trening do zawodowca (o ile będzie mieć miejsce). Myślę, że jak siądzie na nią pewny siebie jeździec z dobrym okiem i doświadczeniem to sobie z nią poradzi. Jedyne co się obawiam to metod treningowych... no i nie będę mieć na co dzień wglądu w każdy trening.
W tym roku na 20 przejazdów miałam 2eli. Statystyka w sumie nie taka zła, no ale jednak..
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
09 października 2020 15:45
mindgame, mój też jest paczajem, najgorzej idzie nam z białymi lub biało-czarnymi przeszkodami. Jego numer standardowy to rozpadnięcie się w jamnika i zwalnianie do przeszkody i brak reakcji na pomoce w tejże sytuacji (na łydkę/ostrogę/bat w najlepszym wypadku zareaguje bryknieciem lub debowaniem zamiast pójściem do przodu). Kończy sie albo wyskokiem z miejsca albo stopą. Nie robi tego w domu niezależnie od przeszkód (pierwsze skoki rowu z wodą w domu skończyły się jedynie podwójną wysokością w stosunku do tego co stało), ma problem przede wszystkim w pierwszym przejeździe na zawodach (w obcym miejscu). Niemniej mimo strachu jest bardzo uważny i szanuje dragi. Najlepszym rozwiązaniem na nasze problemy jest jazda w wyższym tempie i mocne zamknięcie w pomocach. Jak zwolni z wysokiego tempa to nadal ma wystarczająco powera żeby z wieksza pewnością podejść do przeszkody.

Co do strachu: mnie paraliżuje jak ktoś się na mnie patrzy. Czy to ktoś obcy czy trener - straszny mam z tym problem. Na szczęście na zawodach się wyłączam. Na zawodach jest tylko kon ja i przeszkody. Nic ponadto do mnie nie dociera.

Jeśli źródłem Twojego problemu jest koń, to najbezpieczniej dla Was będzie go oddać komuś w trening na chwilę chociaż.

mindgame, to Ty napisałaś jakbyś co najmniej 50% miała takich akcji.
Doświadczony jeździec pokaże jej, że tak nie wolno ( o ile masz dobrego zawodnika, z dobrą głową).
Czasami lepiej nie mieć wglądu, bo właściciel często bywa za miękki i ciągle tłumaczy swojego konia. szczególnie my baby tak mamy 🤣 i dorabiamy teorie, a chłop zawodowy siądzie i nie będzie się zastanawiał czy może kąt padania promienia słonecznego jest dziś zbyt ostry lub przechylony o 32 stopnie w stosunku do osi ziemi  😜
Jak potem zobaczysz, że ona skacze i że to łatwe to przełamiesz i Ty. Dzięki temu nie będzie się robić koło zamknięte.
Oddanie do profesjonalnego zawodnika nie zawsze pomaga, lepiej dobry trener który wsiadzie zobaczy gdzie problem i tak poprowadzi żebyś ty to zrobiła. Koń patrzący  bardzo często jest z winy treningu. Dużo zależy od wysokości jakie jeździsz, inaczej robi konia zawodnik pod siebie, a inaczej robi się konie dla amatora. Powodów wyłamania, patrzenia może być 1000.Od tego jak dojeżdżasz do przeszkody, tępo, kontakt, czy go hamujesz, wganiasz itd ktoś sensowny musi na to popatrzeć.
Profesjonalny zawodnik jest też profesjonalnym trenerem. Nie mylić tylko profesjonalizmu z dyletanctwem. Są zawodnicy dyletanci i jeżdżą nawet wyższe konkursy a są też profesjonaliści . Wystarczy tylko popatrzeć jak kto jeździ i w jakim stylu oraz jak pracuje z końmi . Sam fakt że ktoś startuje nie czyni z niego profesjonalisty.
Dziś koń bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Przejechał cały parkur w nowym miejscu bez przyglądania się niczemu. Przeszkody były zupełnie nowe dla tego konia. Rozprężenie na zewnątrz, a konkurs na styl na hali. Nawet udało nam się zająć przyzwoite miejsce. Przyznam że tego mi trzeba było.
mindgame, Gratulacje!
Czyli - dramatyzujesz.
To nie jest tak, że wszystkim się wszystko zawsze udaje.
Konie niezawodne, sama napisałaś, kosztują miliny monet.
Każdego konia da się poprawić, ale nawet tym niby pewnym zdarzają się "różne rzeczy".
Z pewnością siebie konia jest podobnie jak z pewnością siebie jeźdźca: im więcej pozytywnie pokonanych wyzwań, tym jest większa.
Tego nie da się magicznie zrobić w głowie. W głowie, to można wyciszyć co przeszkadza.
Koniowi też można usunąć część obaw i przeszkadzajek, można skoncentrować i stworzyć okazje do pozytywnych doświadczeń,
można lepiej ujeździć i naskakać - wiele można, ale najważniejsza jest rutyna pozytywnych startów.
Oczywiście, że konie "zapominają". A raczej - wypadają z rutyny.
Forma emocjonalna też podlega treningowi. U ludzi, u koni. U koni nawet bardziej, bo rozumowanie nie pomoże im w ogarnianiu emocji,
a wszyscy wiemy, że to bardzo emocjonalne zwierzęta.
Trenuj, startuj jak najczęściej, poziom trudności podnoś powoli, graj o pewność, nie o flots.
I się nie przejmuj. Jak chcesz sobie pomóc w nieprzejmowani się, pojedź sobie jako widz (ciepło się ubierz 🙂 ) na bardziej fancy regionalki i popatrz sobie, ale od początku do końca.
Ba, na listy wyników sobie popatrz  - zawsze jakieś eliminacje są, są też wyższe wyniki końcowe.
Ani jeźdźcy ani konie nie są non stop doskonali.
Masz rację, że jeśli ma się kilka koni, to konia akurat nie w formie można "schować".
Zawsze staraj się być wyspana, mieć co pić i co jeść. Wyrób sobie rutynę czynności "okołozawodowych".
I zbieraj doświadczenia. Świetne i mniej miłe - wszystkie są cenne.
A pamiętasz, że jest takie powiedzenie, że skoczek swojego pierwszego konia musi (z czasem) spisać na straty/popsuć?
Jest to rodzaj normy, czasem udaje się tego uniknąć dzieciaczkom (jak ktoś im prze-dzielnego kuca wybierze).
Masa też była koni, które nie dawały rady - a nagle zaczęły dawać.
Taka płynąca na fali samych zwycięstw perfekcyjność/zajefajność zdarza się niezwykle rzadko, wręcz jest to mit.
To trochę tak, jak ze słynną szczupłą sylwetką. Naoglądamy się modelek etc.
A tu trzeba być najlepszą Sobą. I konia też mieć najlepszego, jak Dany Koń może być.
Takie "powinnam to tamto", "koń już powinien..." przynosi szkody.
Ty masz robić dobrą robotę (nie - bezbłędną, przyzwoitą), koń ma robić sensowną robotę.
Bo jak nie, to tylko - zostaje polować na jednorożce.
halo dziękuję!
Jestem zadowolona, bo chciałam przejechać tylko parkur do końca, a nie liczyłam na żadną wysoką ocenę za styl. Tego dnia pierwszy raz wiozłam sama swojego konia na zawody, więc nie miałam za wiele czasu na roztrząsanie się/nakręcanie na sam przejazd (jechałam tylko 1 konkurs) i to chyba też pomogło. Dzień wcześniej maltretowałam się muzyką relaksacyjną z youtube 😉 No i te nieszczęsne białe drągi ustawiłam na kłus z samym świetle lampy, żeby koń się lepiej z nimi oswoił. Jak są jakieś problemy z koniem, to zawsze najpierw szukam błędów u siebie, a dopiero później u konia, dlatego od początku pytałam o psychologa dla siebie 😉 Jak wszystko dobrze się złoży to w niedziele znów pojedziemy na halówki i też mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
Ja mam takiego araba w szkółce, który pod jednym nie przejdzie nawet draga  w stepie bo wpada w histerię  a pod drugim przejedzie mały parkurek.  Moim zdaniem  koń  ma traumatyczne przezycia  związane z jazda ( długa historia), boi sie  dragow  i każdy pretekst jest dobry, żeby nie być na drugiej  stronie. Kontrasty, nowe kolory, inne światło, woda, błoto,albo te same dragi z drugiego najazdu, to wszystko powoduje  u niego  panikę, ale nie pod każdym.  Zależy.od jeźdźca i jego pewności siebie.  Nie ma.korelacji z umiejętnościami na poziomie dragow. Nie na tyle, żeby była znacząca. Dopiero w skoku trzeba miec i to i to, żeby znaleźć się na drugiej  stronie. Niektórzy mają w sobie taką fajną energię,  że chce pod nimi  pracować, a niektórzy się.męczą. jedni jadą na długiej wodzy lub kantarku a  innym nawet bat nie pomoże.  W terenie skacze wszystko. Chyba, że to kontrastowa brzoska  😂

Uważam że wsparcie  psychiczne  to super pomysł, a może  warto pojechać sobie jakies  zawody na zaufanie ? Od czasu doczasu  jakieś zawody "za stodoła"  że starymi dragami, zwykłym podłożem, bez desek, rowow  itd?

Z.ciekawosci jak wygląda takie  badanie wzroku i ile kosztuje?
whisperer13, a są jeszcze "zawody za stodołą"? 😉
Z moich doświadczeń wynika, że ośrodki, albo prześcigają się w różnorodności i "dziwności" przeszkód na parkurze, albo mają raczej nowe "normalne" drągi. Nikt już nie robi zawodów "na pałę". Tj. może znalazłabym ze dwa takie miejsca.... ale tu pojawia się wątpliwość czy warto tam jechać, żeby skakać parkur po średnim podłożu...
whisperer13, a są jeszcze "zawody za stodołą"? 😉
Z moich doświadczeń wynika, że ośrodki, albo prześcigają się w różnorodności i "dziwności" przeszkód na parkurze, albo mają raczej nowe "normalne" drągi. Nikt już nie robi zawodów "na pałę". Tj. może znalazłabym ze dwa takie miejsca.... ale tu pojawia się wątpliwość czy warto tam jechać, żeby skakać parkur po średnim podłożu...



Chodzilo  mi o to, żeby jechać jakieś przyjazne  zawody.  Nizsza  klasa, gdzie udziwnienia  nie wystepuja.
Sankaritarina, występują, koło mojej stajni jest takie miejsce. Podłoże dobre, rozprężalnia także, ale nie ma kolorów, a dragi mają 200 lat. Super atmosfera tam jest, bez napinki i snobizmu, bardzo swojsko. Korpysy ;-)
No to ja mam trochę inne podejście. Myślę, że unikanie problemów ich nie rozwiąże.i chętnie pojechałabym na zawody, gdzie stałoby nisko, ale właśnie z różnymi deskami, nawet na wysokości cavaletti. Właśnie żeby trenować to co może nie wyjść, a nie to co wychodzi i żeby łatwiej było taką problematyczną przeszkodę mimo wszystko przeskoczyć. Widziałam ostatnio na yt filmik z Niemiec gdzie stało tak nisko, że nad deską był już tylko 1 drąg powieszony i skakały to dzieci. I praktycznie każda przeszkoda miała jakąś inną deskę. Konie są obskakane na czymś takim to później nie mają problemu na wyższych przeszkodach. A w Polsce widzę, że nieraz nawet 80cm parkur jest z samych drągów, ew. 2 deski się pojawią i im wyżej tym więcej dodatkowych elementów. A jednak trudniej i mniej wygodnie jest skakać coś czego koń nie koniecznie chce, a stoi np 1m. Więc w moim odczuciu jechać specjalnie za stodołę, żeby skakać drągi takie jak mam na treningu dla mnie nie ma sensu.


edit: filmik:
No, ja mam trochę mieszane uczucia. Z jednej strony, fajnie, ale z drugiej.... moim zdaniem, konkursy niskich klas powinny nie mieć w ogóle żadnych straszaków, krzaków, desek, motyli zamiast stojaków etc... wyjazd na zawody, presja, rozprężalnia... to dostateczne "straszaki" i stres dla konia (i jeźdźca, w wielu przypadkach).
Do straszenia mam dom.

whisperer13, Ano, chyba, że tak. 🙂
Perlica, Ano to spoko, że u Ciebie są takie miejsca. U nas raaaczej nie ma.... tj. są miejsca "swojskie", że się tak wyrażę, atmosfera na pewno fajna, przeszkody na pewno miłe, ale co do podłoża to nie mam pewności, więc wolę unikać 😉
Sankaritarina, a skąd Ty jesteś? Bo ja z Wrocka, a to miejsce jest koło Ostrowa/Kępna itp, ale już w Wielkopolsce, więc dużo ludzi ma tam blisko.

mindgame, to Ty jeździsz na kucyku?
Perlica, nie na kucyku. ale co to ma do rzeczy?
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
13 października 2020 10:44
mindgame, Trochę jak u nas. Wszystkie oficjalne zawody mają wydumane przeszkody, niezależnie od klasy (wysokości).
Czasami słyszałam też o parkurach treningowych. O "towarzyskich" w naszej okolicy nie słyszałam w ogóle... Chyba jeśli w ogóle są organizowane, to tylko dla pensjonariuszy/szkółek (wewnętrznie) czy coś w ten deseń. 

Też jestem za opinią, że dla wzmocnienia pewności siebie czy odpoczynku od podnoszących się wymagań, czy po prostu opatrzenia na przeszkody, lepiej po prostu jechać niżej, co nie znaczy że na mniej kolorowych drągach itp.

Sankaritarina to po co jechać na zawody w takim układzie jeśli ma być miło i łatwo? Jeśli same zawody są problemem i stresem to najlepiej po prostu wybierać najniższe klasy a w domu trenować jeźdźca i konia jak mają reagować w stresujących sytuacjach (np. straszny krzaczek ; skakanie trudniejszych zadań niż na zawodach).

Jeśli przy wysokości 60cm belka lub krzaczek to za duży stres dla jeźdźca lub konia, to pytanie brzmi czy w ogóle powinni byli wyjechać na zawody? Albo doświadczony jeździec powinien takiego konia objeździć po konkursach albo para potrzebuje dużo więcej treningu...


EDIT: dodaję zdjęcia przeszkód z ostatnich zawodów: klasa B/R 95 - nie wiem kto się bardziej bał tego złotego oxera, ja czy koń 😉 a nawet nie tyle oxera tylko tego co było za nim, czyli wejścia na halę za którym się sporo działo 😉 przed tą klasą było B60 - te same przeszkody, tylko niżej...
mindgame, no chyba dużo....Nie widzę jeźdzca zawodowego na takim kucyku to raz, dwa kucyki ciut inaczej się pracuje. Po trzecie kucyki nie mają tyle straszaków , bo chodzą jednak niższe klasy. No chyba, że to turbo kucyk, bo czasem widuję takie na 110-120, ale to pojedyncze przypadki.
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
13 października 2020 10:54
Perlica, u nas dla kucyków jest osobna klasa np. P60

Oczywiście kucyk może jechać i B i R ale jeśli masz sytuację jak opisujesz to jedziesz P...
Perlica, przecież to nie ja jestem na tym filmie. Nie wiem jak się pracuje z kucykami. Film jest dla przykładu jakie parkury potrafią inni stawiać. Mówisz, że kucyki nie mają tyle straszaków, a ten film raczej temu stwierdzeniu zaprzecza 😉 No i z tego co się orientuję to jakieś mistrzostwa na kucykach kończą się chyba na 130 (?), więc nie takie małe te przeszkody? A straszne dla konia może być to czego nie zna. Im więcej rzeczy zna tym mnie rzeczy jest dla niego strasznych. Dlatego uważam, że odwlekanie w czasie nowych elementów przeszkód nie robi dobrej roboty. Nawet Daria Kobiernik w cyklu wywiadów "po 20stej" pokazywała jak uczy młodego konia skakać i już na 1 treningu pokonywali rów liverpool.

edit: No i w domu nie mam tylu różnych ciekawych przeszkód, co jest na zawodach u innych. W domu koń swoje przeszkody zna, więc żeby nabrał odwagi to niestety trzeba jeździć i skakać cudze.
No ja uważam że do tych 90cm to jednak powinno być bez udziwnien, desek, podmurówek itp. Kiedyś ten młody koń musi wyjść "do ludzi" i już sam fakt wyjazdu, ludzi, koni, wszelkich banerów, reklam, robi robotę, nie trzeba jeszcze wtedy skakać rowów.

Ostatnio u nas w Sopocie parkurmajster postawił w mini LL linię, po łuku, stacjonata (na bandę skakana) na 5 foule okser foula stacjonata, wprost na wyjście jechana i na kolejne 5 foule po łuku okser... pytanie po co?
xxagaxx no to są jeszcze konkursy dla młodych koni, które powinny być bardziej przyjazne młodemu koniowi. Chociaż nie wiem, jak często są takie konkursy organizowane na jakiś mniejszych zawodach.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się