Nie po kolei w głowie

Macie jakieś doświadczenia? Może nasz re-voltowy lekarz z oddziału psychiatrycznego coś poradzi?
Jak postępować z ludźmi no... niezdrowymi psychicznie?
Ja to mam,kurczę,jakiś magnes czy co? Zawsze ktoś się mi przyplącze.
No i jest taka szalona pani- nie wiem na co choruje,ale funkcjonuje jako domokrążca sprzedawca pościeli ,ręczników.
I mam z nią ogromne problemy od lat.
Bo odwiedza namiętnie nasz lab. Jakoś mi było jej żal na początku -zimno,deszcz i ona taka chuda z tą torbą wielką...
No i się zaczęło. Zalęgła się jak szczur. Przenika ściany. Wszędzie włazi.
Rozsiada się,żąda kawy i chichocze na cały głos. Rzuca się wszystkim na szyję ,klepie w plecy.Kiedyś mi całą wizytację z UE wyściskała.
Jak zabraniam wejść-płacze tak głośno,że pół dzielnicy słyszy. Wyje i rzuca się na ziemię.
Od kilku miesięcy zagroziłam moim pracownikom ,że kto ją wpuści i ugości-zginie na miejscu. Pomogło trochę. A od wczoraj? Pani czołga się do okien w przyziemiu i woła tamtędy. Właśnie np.teraz.
Wyganiać? Wpuszczać i tłumaczyć?
Jak się powinno postępować?
Trzeba wlaczyc ignora.. to tak jak w superniani - trzeba przeczekac najgorsze wycia blagania placze itd  🤣 Ale przy takim "stazu" i natezeniu bym zadzwonila na policje...
a może zgłosić do szpitala lub na straż miejską...

ot: jest tu lekarz z oddziału psychiatrycznego?
Tania, ignoruj!!! Nie wpuszczaj jej pod żadnym pozorem, bo to ją utwierdzi w tym, że och, ach, jednak ją lubicie. 😁
Skoro stanie się aż za bardzo uciążliwa [a chyba już się stała...] nie zastanawiałaś się nad wezwaniem policji? Szanowni panowie umundurowani by ją spokojnie odprowadzili i odstawili do najbliższej placówki szpitala psychiatrycznego....
Przecież Ty jej nie będziesz leczyć. 🤔wirek:
Nie chcę zgłaszać. Nie chcę poniżać tej bidnej szalonej akwizytorki.
Tylko nie wiem jak rozmawiać. Czy stanowczo czy tak łagodniej.
Szaleńcy mają tak precyzyjnie w głowie poukładaną swoją wizję,że nawet nie macie pojęcia.Żelazna logika i argumenty na wszystko.
Zamykam okna narazie.
Ona ma takie trasy-odwiedza wszelkie urzędy,sklepy na osiedlu.
Fryzjerka własnie mi poradziła -wyrzucić. Bo u fryzjerki tez zrobiła niezłe zamieszanie.
W tym sęk,że ona jest taka wylewnie przyjazna. Rozdaje cukierki,kwiaty,kasztany - no nie sposób na nią podnieść ręki .
no i moim zdaniem zle robisz nie chcac tego zglaszac. To nie jest ponizenie kogos, a pomoc. Niewazne czy jest slodka i kochana, ona ma problem i zignorowanie tego moim zdaniem jest bledem. Ona bedzie przekonana ze nie sprawia problemu ludziom ktorych nachodzi, a Ty ciagle nie bedziesz miala czystego sumienia.
Nie rozmawiaj z nia w ogole, oddaj ta role profesjonaliscie..
Nikt nie karze ręki podnosić. Mniemam, że już jednak chyba jej coś powiedziałaś, skoro w końcu przestaliście ją wpuszczać. Moim zdaniem jednak, obojętnie co byś nie powiedziała, czy łagodnie czy dobitnie, ona tego nie zrozumie. Do niej to po prostu nie dotrze. No a przecież nawet nie wolno jej narazić na żadne fizyczne poturbowania, nawet niezamierzone [jakieś popchnięcie, szturchnięcie] bo jeśli faktycznie ma jakieś zielone papiery, to jeszcze sama pójdzie, nada na Ciebie i będziesz miała problemy bo "popchnęłaś osobę chorą". 🤔wirek:

Zgadzam się z Nerechtą, to nie jest poniżenie. Obstawiam, że dla takich osób straż miejska czy szpital będą mili, wezmą, spokojnie odprowadzą i jeszcze pomogą, a Ty i inne zakłady będziecie mieli święty spokój i czyste sumienie.
Szanowni panowie umundurowani by ją spokojnie odprowadzili i odstawili do najbliższej placówki szpitala psychiatrycznego...


ale o czym ty mówisz? gdzie oni ją niby odstawią? o ile kobieta nie jest ubezwłasnowolniona, albo sama na pobyt w szpitalu się nie zgadza, to ci policjanci najwyżej z nią mogą porozmawiać, upomnieć. przecież nie można nikogo w psychiatryku zamknąć, bo się ma takie widzimisię 😲.
Tania, ja bym zadziałała uprzejmie, ale stanowczo. ignoruj, w końcu poskutkuje, choć może długo potrwać. z chorą osobą da się dogadać, ale nie przeczę, jest to trudne.
jakieś zielone papiery


Chyba żółte...? 😁
Taniu czy ta szalona pani to może taka "blue babcia?" w sensie cała na niebiesko???miałysmy u nas w klubie swego czasu okropne problemy z nią,skojarzyło mi sie własnie po tych ręcznikach i pościeli...baba nie do pozbycia,nawet mega ignor nie pomagal,nic dosłownie,odstraszała nam klientki swoim głosnym i pretensjonalnym zachowaniem...potem nagle zniknęła,dzielnicowy mi mówił ze w szpitalu wyladowała w koncu,wiadomo jakim 🤔wirek:
My ją "poszewka" nazywamy.
Taka chuda z gorejącymi oczami.
Hmm.
Z Twojego opisu wynika, że prawdopodobnie jest chora psychicznie. A na co? Nie wiem. To by wymagało zbadania.
Co robić?
Zależy co Ci serce i sumienie dyktuje?

-Jeśli chcesz mieć święty spokój, przegoń. Jeśli argumentacja do niej żadna nie trafia, to i nie trafi. Skoro jest spokojna i miła, więc nie powinna zareagować agresywnie na Twoje ostre słowa. Możesz przegonić. Jasno, konkretnie i stanowczo. Po dobroci raczej nie zadziała, z tego co opisujesz.

-Jeśli zaś chcesz jej pomóc, to spróbuj dowiedzieć się od niej gdzie mieszka, czy ma jakąś rodzinę, czy zna telefon do nich. Jeśli tak- zadzwoń do nich, powiedz, że się błąka, że wymaga opieki.
- Jeśli nie ma rodziny, lub nie zna telefonu do nich, zadzwoń do Opieki Społecznej w Twoim mieście. Przedstaw sytuację. Chociaż podejrzewam, że skoro jest taka namolna i tyle osób ją zna, to i opieka ją zna. Osoby takie zwykle są otoczone opieką państwa. Ktoś z Opieki Społecznej powienien do niech chodzić, pilnować, czy zgłaszca się na wizyty do lekarza, czy ma co jeść, czy bierze leki itp itd Czasami taka osoba zostaje umieszczona w  Domu Pomocy Spoełcznej. Ale to już nie Twoje zmartwienie, tylko opieki społecznej.
- Jeśli jest agresywna, lub w jakikolwiek sposób zagraża osobom postronnym , można wezwać pogotowie lub policję. Jeśli osoba chora psychicznie zagraża własnemu życiu ( błąka się po mrozie nieadekwatnie ubrana, gubi się na ulicy, nie ma co jeść), lub życiu czy zdrowiu innych osób ( uderzyła kogoś, grozi, że pobije) może być leczona w oddziale psychiatrycznym wbrew swojej woli.
To chyba tyle.... :-)

ps. czasami są osoby chore psychicznie, które mimo brania leków zachowują się dziwacznie, inaczej. Nie zagrażają w jakikolwiek sposób ani sobie, ani osobom postronnym. Żyją na swój dziwny sposób, nie chcą iść do DPS-u, a na tyle dobrze sobie radzą, że nie można ich tam umieścić bez ich zgody. Są dziwaczne, ale nikomu nie zagrażają. Żyją wśród nas. Mają swoje urojenia, wierzą w nie. Czasami "klepią głupoty". Jak z nimi postępować? Normalnie. Mają pełne prawo żyć w społeczeństwie i żyją. sa czasami męczące, ale....nic sie na to nie poradzi. Zbyt słabo działa w Polsce opieka społeczna ( brak funduszy) by zaopiekować się takimi osobami na tyle intensywnie, by nie niepokoiły społeczeństwa.

 
Taniu- jeśli masz "magnes w sobie" i zawsze "ktoś Ci się przyplacze", to znaczy, że jesteś po prostu dobrym człowiekiem i masz serce tam gdzie powinnas mieć. Potrafisz spojrzeć na człwieka i go Zobaczyć.
Do osób zimnych, obojętnych osoby chore psychicznie nie lgną.  😉
Taniu- jeśli masz "magnes w sobie" i zawsze "ktoś Ci się przyplacze", to znaczy, że jesteś po prostu dobrym człowiekiem i masz serce tam gdzie powinnas mieć. Potrafisz spojrzeć na człwieka i go Zobaczyć.
Do osób zimnych, obojętnych osoby chore psychicznie nie lgną.  😉

Hi!Hi! Elektorturbomagnes chyba?
Mnie już ręce opadają. Moi pracownicy się ze mnie śmieją- wariat albo staruszek głuchy jak pień a wojowniczy jak anakonda-zawsze na mnie spadnie.
Pani ma rodzinę-brata-też chorego. Rodzina chyba tak pożytkuje trawiący ją ogień,że ją puszcza w miasto w tymi pościelami. I ona mogłaby być sprzedawcą roku w każdej firmie-nie znosi odmowy.
Nie jest tak do końca przyjazna-nigdy nie wiesz co jej strzeli do głowy.
Rzuca się na szyję,ale dusi solidnie.
Dałam tę osobę jako przykład.Kiedy zawieje halny zjawia się takich dziwolagów kilka dziennie. Głównie kupy,wymiociny i trupy ich frapują.
Opowiadają niestworzone historie kryminalne i domagają się pomocy. Mają spiskowe teorie,lęki, najcześciej ktos dybie na ich życie .
Nie chcę pisac szczegółów -ale bywa trudno.
I własnie nie wiem -czy się usmiechać i słuchać i metodą zdartej płyty odmawiać/tak robię/ czy jakoś ostro NIE mówić.
Nie ma "cudownego sposobu". Za prosto by było.  😉
Niby NIE jest prawdziwe to powiedzenie "Doktor kazał przytakiwać", ale czasami jednak warto z niego skorzystać.
Najszybciej "pozbyć się" takiej namolnej osoby przytakując jej i zarazem mówiąc, że się "nie ma się czasu", delikatnie ale stanowczo przeprowadzając ją przez drzwi wyjściowe.

Aha....wyjaśnię, żeby znów nie było jakichś niedopowiedzeń z powodu mojej oschłej wypowiedzi. Mówię teraz jak postępować mogą osoby z ulicy. Nie mówię o swoim podejściu do osób chorych ( bo znów ktoś mi zarzuci, że nie posiadam empatii 🤔zok: )

Żeby było trudniej, czasami ignorujesz wypowiedzi danej osoby, bo zwykle gada głupoty, a nagle, kiedy siądziesz i posłuchasz jej z uwagą, okazuje się, że ma do powiedzenia bardzo ciekawe rzeczy. I wcale nie gada głupot.

Nie ma cudownego sposobu, ale lepiej uważać. Bywają osoby naprawdę agresywne, a ponieważ są chore, to logiczne wywody do nich nie docierają.

Mamy podobną osobę u nas w mieście. Nie zagraża, ale jest bardzo męcząca. I nic się z tym nie zrobi. Niby pomocna, biega, załatwia różnym ludziom różne sprawy, przy tym coś sobie zarobi. Ale męcząca i głośna jest potwornie. Większość się chyba do niej przywyczaiła.
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
22 stycznia 2009 17:11
Przerabiałam to pracując w sklepie. Traktowałam Panią podobnie. W końcu nerwy mi puściły. Stanowczo powiedziałam jej, żeby wyszła. Nie pomogło. Zagroziłam, że wezwę Policję - też nie. W końcu, któregoś dnia wypatrzyłam przez okno jak idzie. Wyszłam przed sklep. Nie wpuściłam do środka i oschłym tonem powiedziałam, że nie ma prawa tu przychodzić, bo inaczej ja jej zrobię krzywdę. Z płaczem poszła sobie. I to na zawsze. Czy jestem wredna? Może i jestem ale w tamtej chwili żaden inny argument nie przyszedł mi do głowy. Patrząc z prespektywy czasu było to nadzwyczaj proste.
kurczak_wtw, ale gdyby zawiadomić i policję i szpital? Da się zrobić takiemu osobnikowi jakieś "przymusowe" leczenie?

[quote="MoniSka"]Chyba żółte...? [/quote]
żółto-zielone ? 😉 😁

z chorą osobą da się dogadać,
Niekoniecznie.😉 Z osobą "uwstecznioną", upośledzoną umysłowo w jakiś sposób, z osobą z zespołem Downa czy taką, która zatrzymała się w rozwoju można sie dogadać spokojnie, ale z osobą do której za cholerę nic nie dociera, nie da sie dogadać. Co z tego, że się ją będzie prosić bardzo grzecznie, prosić grzeczniej, później trochę mniej grzecznie aż w końcu się na nią nawrzeszczy a ona i tak nic sobie z tego nie zrobi?
U mnie we wsi i wsi sąsiedniej mieszka parę takich poopóźnianych w różnym stopniu. Dwie dziewczyny powiadają niestworzone rzeczy pt "Doda przyjeżdża do mnie na święta!", próbowały się kiedyś zaprzyjaźniać na siłę, wpraszały się na kawę, ale jak im się grzecznie powiedziało "nie mooooge, sprząąątam...." to drugi raz już pod dom nie przyszły. Jeden taki uwsteczniony chłopak miał kiedyś zwyczaj zaczepiania ludzi na przystankach, ale tak samo, jak się mu powiedziało "nie, nie mogę teraz z tobą porozmawiać" albo "proszę daj mi spokój" to momentalnie kończył zaczepianie. Jednemu chłopakowi "z tej półki" dawaliśmy często zarobić. Psychicznie to on nie teges, miewał "zawiasy", ale fizycznie był zdrowy. A to liście pograbił, a to orzechy pozbierał, a co płot pomalował... Za parę groszy, obiad, herbatkę, kawę...
Gdyby mnie ktoś z wyżej wymienionych nachodził w domu i nie odchodził pomimo próśb, gróźb i co ino, zadzwoniłabym na policję, szpital, cokolwiek, co by mu wytłumaczyło, że niegrzecznie jest przyłazić pod mój dom.



To ja tak jeszcze tylko wyjaśnię, że nie ma czegoś takiego, jak "żółte papiery".  😀
Ludziom się wydaje, że kiedy raz trafią do psychiatry na wizytę, czy do szpitala, to jakieś "żółte papiery" dostaną i w związku z posiadaniem tych rzekomych papierów będą w życiu mieli jakieś nieprzyjemności.
Przy okazji istnienia tematu dementuję te pogłoski.

Jeśli człowiek sam z siebie nie pokaże komuś wypisu szpitalnego, sam z siebie nie przyzna się, że był leczony psychiatrycznie lub ktoś "życzliwy" gdzieś tego faktu nie doniesie, to nikt się o tym nie dowie.
Niektórzy myślą, że jakaś informacja o leczeniu psychiatrycznym ciągnie się za człowiekiem gdziekolwiek się on nie  pojawi.  😉 To nieprawda.
tunrida,  mam takie zdanie jak ty.
I z tego co wiem osoby chore umysłowo można zabrać do szpitala dla chorych psychicznie w kaftanie. Nie muszą wyrazić na to zgody.Nie jestem pewna co do okoliczności tylko.
busch   Mad god's blessing.
22 stycznia 2009 21:43
tunrida- a jak już się takie łebki odholuje do szpitala psychiatrycznego, to co wy z nimi robicie? Dajecie leków "na miłe sny"? Rozmawiacie? Rysujecie razem domki?
tunrida,  mam takie zdanie jak ty.
I z tego co wiem osoby chore umysłowo można zabrać do szpitala dla chorych psychicznie w kaftanie. Nie muszą wyrazić na to zgody.Nie jestem pewna co do okoliczności tylko.


można-tak jak pisała turnida, gdy stanowią zagrożenie dla siebie i/lub otoczenia. gdy nie stanowią zagrożenia-też da się, ale jest to trudne, wydaje mi się, że da się to zrobić tylko drogą sądową (popraw mnie turnida, jak się mylę, nie jestem aż tak w temacie).

Sankarita przede wszystkim rozmawiamy tu chyba o osobach chorych psychicznie, a nie upośledzonych umysłowo, jest to wielka różnica. swojego zdania nie zmienię, że da się dogadać. mówię to z własnego doświadczenia z obcowania i z osobami chorymi psychicznie i z upośledzonymi umysłowo. konsekwencja, konsekwencja, konsekwencja, totalny ignor, jak nie pomaga, zrobić to co dragonnia, może i brutalne, ale lajf is brutal, to nie nasza wina, że pani nie wzięła porannej tabletki.
tunrida- a jak już się takie łebki odholuje do szpitala psychiatrycznego, to co wy z nimi robicie? Dajecie leków "na miłe sny"? Rozmawiacie? Rysujecie razem domki?


Dokładnie tak. Lekarz psychiatra bada, zaleca leczenie. Chorzy uczestniczą w terapiach grupowych i indywidualnych oraz zajęciach manualnych.
Kurczak-dobrze mówisz. Jeśli osoba chora NIE zagraża i nie możemy jej leczyć w szpitalu wbrew jej woli, można wystąpić do sądu z prośbą o pomoc. Sąd bada sprawę i wystawia odpowiednie orzeczenie.
Co robimy? To co napisała abre. :-) Leczymy. Lekami, terapią, zajęciami. Skutecznie. Problemem jest to, że nie można nijak zmusić chorych do brania leków w domu. Jeśli nie chcą się leczyć, odstawiają leki i problem choroby wraca.
kurczak_wtw, fakt, w zasadzie, to ja się muszę z Tobą zgodzić, ale oprócz wszystkiego jest jeszcze jedna rzecz... na dobrą sprawę nie wiemy, na co chora i jak chora jest ta pani. Może być upośledzona umysłowo i do tego zakompleksiona i hmm "silnie przeżywająca" a może być faktycznie chora psychicznie.

tunrida, a zielone papiery? COś chyba było z tymi zielonymi.:P
Samkarita- powiedzenie o "żółtych papierach" wzięło się z czasów komuny. Wydaje mi się, że wówczas orzeczenie o przyznaniu renty wystawiano na różnokolorowych drukach, w zależności od powodu otrzymania renty. Dokument o przyznaniu renty udzielanej z przyczyn psychiatrycznych, był na żółtym papierze. Tak mi się zdaje.
Ale pewności na 100 % nie mam. Musiałabym spytać szefa, albo po prostu kogoś starszego.  A co do zielonych papierów, to pierwsze słyszę.  🙂
trupka   Czterokopytne uzależnienie ;)
23 stycznia 2009 19:27
A ja mam podobne pytanie :
Co robić jak osoba pijana się tak zachowuje?
Kiedyś ( jak byłam młodsza) widziałam sytuacje ,że pijany mężczyzna wszedł za ladę, gdzie stały dwie wystraszone ekspedientki. Obok stał jego kolega- w podobnym stanie- i powtarzał drugiemu ,żeby dał sobie spokój. Co robić w takich wypadkach?
Jeśli zakłóca porządek, to po prostu zadzwonić po policję.
Jeśli nie zakłóca, nie chcesz dzwonić lub nie chcesz czekać- rozmawiaj. Wiadomo, że rozmowa z osobą pijaną to ciężka rozmowa. I jeśli już gadać, to najlepiej po dobroci.
Ja mogę powiedzieć, czego w takim wypadku lepiej nie robić. 😁
Miałam raz sytuację, kiedy do busa wlazł pijany koleś ze swoim ziomem, który ledwo chodził. Siedziała tam też grupka młódzi dyskotekowej, która szybko stała się obiektem zaczepek kolesia i odwrotnie. Oby dwoje się nakręcali. W końcu doszło do wymiany zdań a w końcu starcia między jednym chłoptasiem i pijanym kolesiem. Jakoś ich rodzielono, ale to i tak nie wszystko. Nadszedł przystanek, gdzie dwaj pijani wysiadali. Ten który chciał si.ę bić i trzymał się na nogach wyczołgał najpierw swojego nieprzytomnego zioma na zewnątrz....i wrócił do busa, stanął w drzwiach i wygrażał w stronę dyskotekowej młódzi. Trwało to dobrych kilka minut a kierowca busa nic, stoi i czeka, aż mości pan pijany raczy wyjść. No tego już mi było za wiele. Miałam wtedy wyjątkowo nieudany trening i dodatkowo rzucił mnie chłopak, byłam przygnębiona i potwornie głodna a tu jakiś pajac opóźnia autobus do mojego błogosławionego domku.. Niewiele myśląc, wstałam, szarpnęłam tego pijanego kolesia za szmaty i z impetem wywaliłam go z busa. Wypadł, aż się nogami nakrył. A kierowca dalej stoi z tymi otwartymi drzwiami!!! W końcu szanowna młódź zaczęła wrzeszczeć do kierowcy, żeby jechał i drzwi zamykał, kierowca tak zrobił a ja kolejno nawrzeszczałam na ową młódź, że no kiego grzyba odpowiadali na zaczepki i w końcu, co to za obyczaje, że dwa rosłe chłopy nie mogły tego pijusa wywali z autobusa tylko musiałam zrobić to ja i na kierowcę, który szczęśliwy siedzi w tej swojej kabinie zamiast zrobić porzadek z pijanym elementem. Fuknęłam, usiadłam, dortwałam w nerwach do swojego przystanku.... na którym owa młódź mi pogralutowała. Ta, nie ma to jak zdobyć uznanie w oczach lokalnych dresiarzy.
Problemem jest to, że nie można nijak zmusić chorych do brania leków w domu. Jeśli nie chcą się leczyć, odstawiają leki i problem choroby wraca.


Dlatego fajne są te oddziały pobytu dziennego gdzie się tego pilnuje, aczkolwiek  ciekawe dla kogo one są bo jak się nie ma renty (a przewaznie sie nie ma) i rodziny ktora utrzymuje chora osobe, to dla mnie troche awykonalne, zeby nie pracowac i uczestniczyć w zajeciach.

PS. tyluł mi sie nie podoba.
Arma....masz rację.
Ale osobom chorym w ogóle jest bardzo ciężko!
-Taka renta.....z reguły 400- 600 zł. A jak sama zauważyłaś, trudno ją dostać. Coraz trudniej. Leki czasami sporo kosztują. Jeśli nie te podstawowe, to różne inne, "korygujące".
-Brak akceptacji w społeczeństwie. I nie chodzi mi nawet o aspekt emocjonalny. Chodzi o to, że osoby chore mają problem ze znalezieniem pracy.
-Brak form pomocy poza szpitalnej. MAŁO jest takich oddziałów dziennych. W dużych miastach są, ale w małych nie ma!! Brakuje terapeutów do terapii na NFZ. Ponoć się nie opłaca.
-Brak dobrej opieki środowiskowej.
-Brak dobrej opieki społecznej
Wszystkiego brak. Pieniędzy brak.
Eeee...tam...szkoda gadać.....



Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się